Aborcja - dyskusja

No skoro poleca Kożuchowska, to zmienia to całkowicie postać rzeczy.
tunrida, ależ halo Ci odpisze, że co dziecko temu winne, że matka się bzyknęła, innej odpowiedzi nie uzyskasz.
pokemon  😀 uzyska, uzyska "o zlepkach zyjących komórek, jajechek dna"itp o zyciu tychże komórek no i o zabijaniu, i niszczeniu jajeczek  😉
Jedna donosi zarodek, urodzi nikomu niepotrzebnego dzidziusia, zniszczy spokoj 2 rodzin i uzna, ze na to zasluzyla. I bedzie cierpiec za siebie i za 2 rodziny, i wszyscy czlonkowie tych rodzin, bo wszak swiat opiera sie na cierpieniu i tak ma byc.
A druga zrobi aborcje, zabije zarodek,nikt sie oniczym nie dowie iw wersji optymistycznej obie rodziny beda zyly dalej szczesliwe. I cierpiec za ten czyn bedzie tylko ta kobieta.
dempsey   fiat voluntas Tua
21 kwietnia 2016 13:28
Jedna donosi zarodek, urodzi nikomu niepotrzebnego dzidziusia, zniszczy spokoj 2 rodzin i uzna, ze na to zasluzyla. I bedzie cierpiec za siebie i za 2 rodziny, i wszyscy czlonkowie tych rodzin, bo wszak swiat opiera sie na cierpieniu i tak ma byc.
A druga zrobi aborcje, zabije zarodek,nikt sie oniczym nie dowie iw wersji optymistycznej obie rodziny beda zyly dalej szczesliwe. I cierpiec za ten czyn bedzie tylko ta kobieta.

Teoretyzujesz? czy piszesz o swoich doświadczeniach (będąc w sytuacji którejkolwiek z osób)?

Ja tylko tak chciałabym wiedzieć, tak lekko obok tematu.
Dlaczego kobiety, które ewentualnie zdecydują się na aborcję, są uważane za zimne morderczynie, żądne krwi, które najchętniej same wyrywałyby sobie z macicy odpowiednio rozkawałkowany płód? Niejednokrotnie jest to wielki dramat dla takiej osoby.
Te, dla których jest to pierdnięcie i tak to zrobią, na Słowacji, gdziekolwiek...
Teoretyzuje, ale jednego sie nauczylam. Ludzie sa BARDZO ROZNI. I to, ze ktos zna jakis tam przypadek, o niczym nie swiadczy. O niczym. I to co my przezywamy w jakiejs tam sytuacji, nijak sie nie ma do przezyc innych osob.
tunrida, cenię sobie twoje wypowiedzi na ten temat, bo... znasz życie. Znasz niejedno.
Ale nie mogę się zgodzić na "nazywajmy sobie jak chcemy" bo w chodzimy w obszar dziczy. Jaskiń. Bo to porozumiewanie się, komunikacja, stworzyło cywilizację, w tym odkrycie hormonów, USG itd. Przy "nazywaniu jak chcemy" nie ma komunikacji, nie ma cywilizacji. 24 tyg. płód np. z ZD to nie ZARODEK. Ani, tym bardziej - żółtko.

To też jest problematyczne: Jej zycie, jej moralnosc, jej wiara, jej macica, jej wybor i jej konsekwencje tego wyboru.
Czyli można zabijać teściowe? Moja teściowa, użerać się będę, nienawistna mi.

A to: Kurczaka puszczasz na trawe i jest szczesliwy. Z dzieckiem jest inaczej. Trzeba chciec je miec. Wiec jesli nie chcesz, to przerywasz ten rozwoj.
to kontrowersyjny, i na szczęście, nie powszechny pogląd. Że tylko chciane dzieci zasługują na życie, a resztę można zabić.
Że zacytuję Szymborską: "Miłość szczęśliwa? Cóż to jest takiego? Udane dzieci rodzą się i bez jej pomocy. Przenigdy nie zdołałby zaludnić ziemi". To też jest część życia. Niechciane (a często bardzo potem kochane i potrzebne) dzieci.

Faza, ty nie czytasz. Coś sobie wymyśliłaś, i tego się trzymasz. Treść moich wpisów spływa po tobie gładko.
Nawet nie mam radykalnych poglądów, i każdemu bym życzyła, żeby jedynie takich "fanatyków" spotykał.
Radykalne poglądy to np. "Kto zabija - ukamienować". Radykalna jest Przysięga Hipokratesa: "żadnej niewieście nie podam środka poronnego".

Mnie interesuje nie "masturbacja", jak twierdzi jujkasek, tylko PRAWDA. Czyli "ocena rzeczywistości zgodna z faktami".
Przykro mi, czego byś nie mówiła, przerwanie ciąży jest zabiciem (nie zabijaniem - zabiciem w formie dokonanej) swojego dziecka. Na etapie rozwoju embrionalnego lub płodowego. Nie chce być inaczej, i... daruję sobie komentarz.
Można mieć wiele powodów, żeby podjąć taką decyzję, i nie mnie sądzić gdy ktoś ją podejmuje, ale NIC nie zmienia istoty sprawy. Kobieta, o której pisze tunrida, uratuje 2 rodziny, ale zabije swoje dziecko. Przy czym spłynie to po niej albo nie.

Aha, czyli wzywa się pogotowie, i oburza na lekarza, że "jak mógł", walczy o każdy oddech - a wg. ciebie trzeba było zabić znacznie wcześniej? Przykro mi, mamy XXI wiek. Wszyscy DOSKONALE wiemy, że życie ludzkie zaczyna się O WIELE wcześniej, niż moment urodzenia. Ty tego nie wiesz?

Ja kogokolwiek do czegokolwiek "zmuszam"??? Pokaż, gdzie i jak. Żadna siła nie powstrzyma człowieka, jeśli naprawdę chce kogoś zabić. Ani matki, gdy chce zabić owoc swojej aktywności seksualnej. Wybieramy, kochana. Czasem, jak pisze tunrida, "mniejsze zło". Od ciężaru wyboru nie może zwalniać ludzka głupota ani ściemnianie.
Mi się zdaje, że Ty chcesz pogodzić opisanie "przezroczyste" z narzuceniem swojego języka. Jeśli chcesz opisać rzetelnie - podrzuciłam taką koncepcję jak słownik podstawowych pojęć Wierzbickiej (to zbiór kilkudziesięciu słów, które a.  występują w każdym języku, b. są podstawowe, nie dadzą się opisać innymi słowami - prace w toku). Możesz - pracochłonnie - opisać od podstaw. Jeśli jednak wstawiasz np. słowo dziecko - to kończy się neutralność.

Czy klacz ma w brzuchu dziecko?

Nie poradzisz, że jedna kobieta będzie myślała o analogicznym zdarzeniu, że poroniła, druga, że straciła dziecko. Może zresztą to myślenie będzie im się zmieniać z chwili na chwilę?
halo, a wiesz że prawda jak dupa - każdy ma swoją?
Teodora, nie, klacz ma źrebaka. Roni źrebaka, ogierka lub klaczkę. Ludzie płodzą dzieci, córki i synów. O suce też powiesz: straciła szczeniaki. My raptem nie ronimy (naturalnie lub celowo) dzieci tylko embriony? I dziecko (terminologia medyczna, urodzone) z terminowanej ciąży w 24 tyg. to "CO to jest"? Dziecko, moja droga. Bez najmniejszych wątpliwości. Żaden "płód". Płód to jest, dopóki w macicy, po zakończeniu rozwoju embrionalnego. Linkowałam artykuł. Fachowca ponoć.
Ludzkie dzieci mogą być w fazie rozwoju embrionalnego, płodowego, albo żywo/martwo urodzone. Żywe albo martwe. Nie ma innej opcji. Żaden słownik nie ma tu nic do rzeczy. Ludzki embrion to nie embrion <wstaw dowolne>.

Ludzkie myślenie ani chciejstwo nie decydują o tym, jaki jest stan faktyczny.

jujkasek, to jest nieprawda 🙂. Urodziłaś się? Masz PESEL? Mogę twierdzić, że cię nie ma?
A śmierć? Mogę twierdzić, że nie ma grobu jakiegoś twojego bliskiego, chociaż jest? Bo mam "swoją" prawdę?
Jest Prawda, jest. Jedna dla wszystkich. Wszystko, co Naprawdę się zdarzyło - jest Prawdą. Możemy jedynie nie wiedzieć, mylnie oceniać CO się zdarzyło.

Ludzkie DNA skompletowane na skutek aktu seksualnego lub działań pipety nigdy nie dostanie PESEL, jeśli się żywo nie urodzi. Taka jest Prawda.

Jeśli wg was o człowieczeństwie decyduje PESEL... to chyba wolę innych rozmówców.

Załamałam się, autentycznie. Naprawdę byłam przekonana, że my, współczesne kobiety, wiemy co robimy.
Jestem załamana treścią wypowiedzi w tym wątku. Od osób o których miałam dobre zdanie. Niestety, już nie mam.
I, drogie panie, wielu czytelników również nie.
"Matka, najpiękniejsze słowo świata".

Chwilowo załamana, napiszę, co uparcie mi chodzi po głowie. Na szczęście dla ludzkości będzie was coraz mniej i mniej 🙁.
Aż wasze geny znikną z powierzchni świata. Taka prawda. Ewolucji.
Przez pierwsze tygodnie ciazy kobieta ma w macicy zarodek, plod. Nie dziecko. Ma material, z ktorego dziecko sie tworzy. Dla ciebie moze miec w sobie dziecko od chwili poczecia, dla mnie to nie jest dziecko. Jest to plod. I ten plod, powiem to otwarcie, jest DUUZO mniej wazny, od dziecka urodzonego, czy od zyjacej tesciowej. Tesciowa ma swiadomosc, wczesny plod jej raczej nie ma. Ciezko chyba miec swiadomosc, kiedy uklad nerwowy jest niewyksztalcony, nie? Tu wchodzi kwestia wiary, bo mozna wierzyc w dusze itd itp, ale nie o tym rozmawiamy.
Dalej... Nie powinno sie usuwac plodow, bo powstana z nich ludzkie organizmy, ale czasami tak jest lepiej, dla tych co zyja na ziemi. A ci co swiadomie zyja na ziemi sa dla mnie wazniejsi od tych co na razie jeszcze sa plodami. I zadne nazewnictwo tego nie zmieni. Zabijanie plodow nie jest wyrwaniem zeba i kobiety powinny miec tego swiadomosc. I w wiekszosci maja. I czesto po latach o tym potrafia mowic, bo nadal nie jest to dla nich obojetne. Nie zmienia to faktu, ze to KOBIETA moim zdaniem powinna miec prawo wyboru decyzji, czy zabic swoj wlasny plod, czy nie.
I chyba w tych kilku swoich postach powiedzialam wszystko na ten temat. Dalsze gadanie, to powtarzanie sie w kolko i nie ma sensu dla mnie.
tunrida, nic dodać, nic ująć.
halo, ja nie wiem, czy jakoś dźwigniesz tę prawdę... I nie wiem, jak delikatnie to ująć... Ale Twój sposób przyjmowania rzeczy nie jest absolutnie jednaki z czyimkolwiek przyjmowaniem. Jesteśmy w tej materii miliardami małych światów, bo co człowiek, to postrzeganie. Mamy pewne cechy wspólne, na tej podstawie opiera się psychologia. Ale nie ma dwóch tak samo myślących jednostek. Zatem wszystko, co naprawdę się zdarzyło może mieć tak skrajnie różną "prawdę", że sobie nie wyobrażasz. Pogadaj z dwoma skonfliktowanymi na maksa osobami. Każda ma swoją, jedynie słuszną, prawdę.

Ja też jestem załamana Twoim podejściem do życia i totalnym brakiem empatii wobec drugiego człowieka. Znaczy większą masz empatię do ideologii i zapalczywość w udowadnianiu, niż potrzebę wsłuchania się w to, co kto ma do powiedzenia. Oraz przekonaniem, że Twoja prawda jest najtwojsza i najlepsiejsza.

tunrida jakże brakuje mi przycisku "lubie to!


Aha, czyli wzywa się pogotowie, i oburza na lekarza, że "jak mógł", walczy o każdy oddech - a wg. ciebie trzeba było zabić znacznie wcześniej? Przykro mi, mamy XXI wiek. Wszyscy DOSKONALE wiemy, że życie ludzkie zaczyna się O WIELE wcześniej, niż moment urodzenia. Ty tego nie wiesz?



Szczerze ? Halo możesz nazwać to jak chcesz ale gdybym była w ciązy i wiedziałabym ,że urodze tak chore dziecko to zdecydowanie usunęłabym. Ja nazwę to usunieciem ciąży (przerwaniem tworzenia się dziecka) a Ty nazwiesz to zabijaniem.
[quote author=halo link=topic=60588.msg2532945#msg2532945 date=1461288564

Chwilowo załamana, napiszę, co uparcie mi chodzi po głowie. Na szczęście dla ludzkości będzie was coraz mniej i mniej 🙁.
Aż wasze geny znikną z powierzchni świata. Taka prawda. Ewolucji.
[/quote]
Nie wydaję mi się.
Od dawna twierdzę, że w pewnych dyskusjach jakiekolwiek porozumienie jest z definicji niemożliwe: http://deus-lovult.blogspot.com/2015/07/pochwaa-wojny-domowej.html

Tutaj właśnie - mowy być nie może o porozumieniu.

Skoro jedna strona twierdzi, iż istnieją kryteria moralne obiektywne, a więc mające zastosowanie w każdej, absolutnie każdej sytuacji życiowej - i wedle tych obiektywnych, absolutnych kryteriów, nowe, niewinne i pełne wszelkich możliwych perspektyw życie* jest ważniejsze od wygody, dobrego imienia, szacunku bliźnich, rodzinnego szczęścia a nawet szacunku do samego siebie, czy zdrowia** - a druga strona uważa, że może robić co chce i jak chce, byleby tylko było wygodniej - to o czym właściwie mamy rozmawiać..?

-----------------------
*Biorąc pod uwagę, że w pewnym wieku doskonale już wiadomo o człowieku, nawet wcześniej najlepiej się zapowiadającym, co z niego wyrosło i że nie należy już żadnych cudów oczekiwać, to powiedziałbym, całkiem odwrotnie niż niektóre z Koleżanek, że właśnie takie życie nowe, perspektywiczne, po którym wciąż jeszcze oczekiwać można wszystkiego - większą ma właśnie wartość od życia ludzi już dłuższą chwilę żyjących!

**Zaczynam przychylać się do zdania, że z tym poczęciem z Panny, to nie był przypadek. Pan Bóg pokazał gdzie ma ludzkie konwencje, opinie i "co ludzie powiedzą". Tym bardziej Go za to lubię!
dempsey   fiat voluntas Tua
22 kwietnia 2016 10:38
ale czasami tak jest lepiej, dla tych co zyja na ziemi.

Widzisz, cały kłopot w tym, że tego nie wiemy.
Nawet jeśli nam się wydaje że wiemy.
Bardzo chcielibyśmy wiedzieć, i zarządzać. Najlepiej wszechświatem z poziomu mrówki w piaskownicy.
Ale nic nie wiemy.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
22 kwietnia 2016 11:08
No dobra. Kobieta zachodzi w ciążę. Podczas badań wychodzi, że będzie upośledzone (pominę już, czy to dziecko arlekin, zespół downa, klinefeltera, bezmózgowie itd.). Kobieta decyduje się dziecko urodzić. Znosi ciążę lepiej lub gorzej. Rodzi dziecko i...
- nie ma jak utrzymać rodziny, bo partner nie może pracować lub zarabia najniższą krajową, a trzeba opłacać rachunki, coś jeść, a kobieta całodobowo zajmuje się chorym dzieckiem,
- nie ma pieniędzy na leki i rehabilitację dla dziecka,
- nie ma pieniędzy na specjalistyczny sprzęt dla dziecka,
- państwo daje ochłap, który pokrywa niewielki procent tego, jakie są potrzeby chorego dziecka,
- nie ma pieniędzy na remont mieszkania, żeby dostosować je do potrzeb dziecka,
- nie stać rodziców na oddanie dziecka do zakładu, gdzie miałoby zapewnioną opiekę.

Co ma zrobić rodzina? Co robić, gdy są w rodzinie inne dzieci (zdrowe lub również chore)? Gdy nie chce zrzec się praw rodzicielskich do tego dziecka?
Prosić o pomoc. Albo cierpieć w milczenie, jeśli taka prośba nie może przejść przez gardło.

Ale nie wyobrażam sobie, żeby taka rodzina, jeśli tylko poprosi, została bez pomocy. Jesteśmy bardzo bogatym społeczeństwem (patrząc na to wedle średniej dla planety, a nie wedle absurdalnie wygórowanych aspiracji...) - i, wbrew pozorom, bardzo chętnym do pomocy. Czego na każdym kroku jest wiele dowodów!
Mnie zastanawia taki rzucający się ostatnio w oczy dualizm moralny niektórych najbardziej zaciekłych obrońców życia poczętego . Jest taki wątek ( mocno drażliwy dla mnie )  ,  i inne miejsca w sieci , w których  ludzie wypowiadają  się jednoznacznie , ze osobę dokonującą inwazji na nasze dobra , na nas , na nasz kraj można zabić . W obronie własnej - a często jest to rozumiane jako obronę własności ( rzeczy ) , terytorium . Dóbr, wiary  . Bo żeby tylko o życie tam chodziło .
Osoby te dopuszczały , akceptowały taką możliwość - zabijamy w obronie własnej . Tak , są sytuacje , w których ludzie muszą zacząć bronić się przed innymi ludźmi .  Ale popatrzmy na propozycje , od którego momentu przysługuje nam to "boskie " pozwolenie na zabijanie w imię rózne . Czasami już tylko w  imię wiary ( !) , pracy itp .

I nagle :  te same osoby wypowiadają się w temacie aborcji. Rogi i diabelskie ogony automatycznie się chowają , z ramion wyrastają skrzydła anielskie i zaczyna się apoteoza obrony zycia każdego , za cenę każdą .

A mamy tak naprawdę analogiczną mikroskalę : Kobieta , jej organizm , jej życie ( = w przypadku wyżej mój kraj , moja rodzina , ja )  , i często niechciany płód - najeźdzca ( w przypadku wyżej  ,imigrant  , uchodzca , obcy , innowierca ) . Zagnieżdżony  mikro człowiek , ale zagrażający zdrowiu , dobru rodziny , oznaczający klęskę , nieszczęście, wielką  stratę . Pochodna gwałtu ( a gwałt bywa  rózny - w tym ten " małżeński " , w rodzinie i skala problemu jest znacznie wyzsza niz to wynika ze statystyk  ) . Ale i takie samo niezależne życie ( którego się tak zaciekle i ślepo broni ) jak i uchodżca o brudnej skórze .
Uczucia kobiety w stosunku do najeźdzcy w jej brzuchu - czym się tak naprawdę róznią od uczuć narodowców -ksenofobów popierających walkę z uchodźcami , imigrantami ? Jakże często jest to ta sama osoba - popiera eksterminację /zabijanie ludzi - imigrantów , i jest absolutnie przeciwko zabijaniu ludzi- zarodków . Ciekawe , skąd taka osoba bierze  przekonanie , że człowiek -płód jest wart więcej , niż człowiek -imigrant ? Obie te formy zycia usiłują rozpaczliwie zyć ..czyimś kosztem .


dominoxs ja na pierwszy rzut oka widzę jedną różnicę - drugi człowiek (ten przykładowy imigrant albo zwyczajny bandzior na ulicy, wszystko jedno), który zagraża czyjemuś życiu i zdrowiu, świadomie podejmuje decyzję, że zachowa się tak albo inaczej, i powinien ponieść wszelkie konsekwencje swojej decyzji, łącznie z tym, że osoba przez niego zagrożona wykorzysta w pełni swoje prawo do obrony. Nienarodzone dziecko nie podejmowało żadnej decyzji - ono się w ogóle nie prosiło o to, aby zaistnieć, tak samo jak nie jest chore/niepełnosprawne, bo tak chciało (tutaj pomińmy aspekt religijny, który mówi nam, że niekoniecznie...). Pierwszy człowiek świadomie kreuje sytuację wokół siebie i swoje w niej zachowanie, może aktywnie działać, coś robić. Nienarodzone dziecko - nie.
Jeżeli ktoś cię napada, to robi tak, bo chce. Jeżeli nienarodzone dziecko rozwija się w nieprawidłowy sposób, co komplikuje życie matce - to nie robi tak, bo chce.
Zarówno potępienie aborcji, jak i np. domaganie się przywrócenia kary śmierci - to są dwie, nierozdzielne strony tego samego, spójnego światopoglądu. Światopoglądu, który uważa ludzi za odpowiedzialnych, za "osoby". Dziecko w łonie matki niczemu nie jest z całą pewnością winne - i traktowanie go jako "najeźdźcy" da się wytłumaczyć tylko w kategoriach ograniczonej poczytalności. Skądinąd zrozumiałej - i dlatego uważam, że matki w żadnym wypadku karać nie należy, cokolwiek by nie zrobiła, bo niemal nie sposób udowodnić post factum, czy była poczytalna, czy nie. Postuluję za to surowe karanie ojców - zawsze, gdy do zabicia nienarodzonego dziecka dojdzie, z automatu i bez wnikania w szczegóły. Ojcostwo obecnie łatwiej udowodnić niż cokolwiek innego, a skoro dopuścił do tego, co się stało - to nie ma się nad czym zastanawiać. "Burza hormonalna" mu racjonalnie myśleć nie przeszkadzała...

Tłum dokonujących inwazji barbarzyńców to przypadek zgoła przeciwny - tam niewinnych nie ma. No dobra: może się jacyś trafią. Ale to jest statystycznie równie mało prawdopodobne, co "niewinny" ojciec zabitego dziecka. Taką ofiarę można przełknąć, biorąc to na karb niedoskonałości tego świata.

Poza tym, to są sprawy z dwóch całkowicie różnych sfer. Przecież nie postuluję brania spraw w swoje ręce i linczowania wszystkich ciemnoskórych! Aczkolwiek ostrzegam, że "polityczna poprawność" raczej wcześniej niż później do takiego właśnie obrotu spraw doprowadzi. Teoretycznie jednak, obrona granic to kompetencja państwa. A państwo jest takim rodzajem zabawy (używam terminu "zabawa" w sensie socjologicznym - jako "działalności autotelicznej", tj. takiej, która niczemu poza sobą samym nie służy), w której stawką jest ludzkie życie - i inną "zabawą" być z definicji nie może. Państwem jest taka władza, która MOŻE ukarać śmiercią. Nawet, jeśli w myśl pięknoduchowych hasełek deklaruje co innego! Gdyby państwo naprawdę i w pełnym przekonaniu zrezygnowało z tej prerogatywy - to by oznaczało, że państwem być właśnie przestaje. A jego miejsce zajmie jakieś inne "państwo" - wszystko jedno, czy zrodzone z mafii, ze zdegenerowanych służb specjalnych, czy z kółek różańcowych. Po prostu ten, kto by się przed stosowaniem kary śmierci nie wahał - przejąłby władzę.
Że tak przy okazji wojen i najeźdzców jesteśmy, to przykład a propos.
Napiszę tylko miejsce akcji - Wołyń. Ojciec z dwójką dzieci ucieka, wiadomo przed kim. Jedno małe na rękach, drugie około 6-letnie. Dopadają to drugie, rozpruwają mu brzuch. Co robi ojciec - zostawia krzyczące dziecko "tatusiu nie zostawiaj mnie, nie zostawiaj" i ucieka z drugim. Zrobił to, co uznał za stosowne w danej chwili. (notabene popełnił potem samobójstwo)
Jest to (moim zdaniem) analogiczna sytuacja do ciąży, która zagraża życiu matki.
Przecież mógł próbować ratować obydwoje.
jkobus, nie wiesz jak się zachowasz w danej sytuacji, nie wiesz, po prostu pociskasz pierdolety, bo siedzisz wygodnie tam gdzie siedzisz. Tak Ci jest po prostu łatwiej.


Ludzie, którzy tak bezkrytycznie podchodzą do życia jak Ty, czy halo BO WAM SIĘ PEWNE RZECZY WYDAJĄ, zawsze mnie mierzili, bo pod otoczką niby inteligencji, niby oczytania i bóg wie czego jeszcze, nie ma nic.
Jest  "dwojakość" i hipokryzja, czyli chrońmy kilka komórek, ale do imigrantów strzelajmy.
Czyli - biję pokłony w kościele, a jednocześnie cieszy mnie widok utopionego syryjskiego dziecka.

Tfu z takimi ludźmi!

I nie, ciągle jestem przeciwnikiem aborcji, ale ja dopuszczam, że po prostu nie wiem wszystkiego.
Nigdy nie twierdziłem, że jestem dobrym człowiekiem. To jest niedoskonały świat i z zasady nie znamy konsekwencji naszych wyborów. Dlatego też wygodniej jest kierować się sztywnymi regułami, niż za każdym razem wymyślać wszystko od nowa - "jakość" decyzji od tego nie zależy. Zawsze można żałować - tylko kierując się z góry przyjętą normą, mniej czasu się traci na podjęcie decyzji.
pokemon  👍 Zajebiście napisane!

jokabus, walić taką wiarę, która polega na "wygodnym trzymaniu się reguł"! Wygodnie... słowo klucz. Czasem trzeba sieknąć "wygodnym" i po prostu zrobić, to co należy. Biorąc na klatę konsekwencje. Chrzanić niebo, jeśli mam je dzielić z takimi "dobrymi" ludźmi.
jkobus, to sobie żyj i kieruj się tymi sztywnymi zasadami. I daj się innym kierować innymi. Nie masz monopolu na nieomylność więc sorry. I ja mam wystarczająco dużo czasu w życiu aby przemyśleć własne działanie.
Za dużo tego myślenia to ja po Waszych postach nie widzę...
Twoje sztywne reguły mogą się okazać nic nie warte w obliczu czegoś, co Cię do tej pory nigdy nie spotkało. Mogą trzasnąć o glebę bez mrugnięcia okiem. To próbuję Ci przekazać, ale nie jesteś w stanie tego zrozumieć.
Szczerze pisząc, Pokemon, to - podobnie jak wszystkie inne wypowiadające się tutaj Panie - walisz mi po oczach emocjami i to w nader histerycznym tonie. Naprawdę. Zero myślenia. I to jest właśnie dowód na to, że kobiet karać za nic nie należy...
pokemon, "sztywne reguły" służą temu, by w sytuacjach, które nigdy nas nie spotkały, mieć jakąś podstawę do podejmowania decyzji i rozważania, jak należy postąpić, żeby postąpić właściwie, a nie miotać się na oślep.
To nie reguły "trzaskają", to ewentualnie człowiek nie jest w stanie przy nich wytrwać. Reguły są stałe i niezmienne.
Ale tego wiele osób nie jest w stanie zrozumieć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się