Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Scottie Nie jestem na type mądra jeszcze by mieć własną teorię, ale generalnie jest dieta i niektórzy taką stosują tzw rozłączna żeby w ogóle nie jesc białka i węgli razem z racji na inne środowisko trawienia (białko kwaśne, węgle zasadowe), a jeśli już to białko w odstępnie kilkunastu minut od węgli. Druga grupa osób twierdzi zaś, że to brednie bo owszem trawią się w innych ph ale też w innych miejscahc przewodu pokarmowego i że to nie przeszkadza. Ja nie przestrzegam tego jakoś bardzo radykalnie, bo na obiad jednak trawia mi sie ryż, makaron z jakimś białkiem roślinnym lub soją. Tak jak mówię nie wiem ile w tym prawdy i jak ktoś wie coś więcej to chętne poczytam.

A co do bycia głodnym to ja w sumie sama się dziwie ale odkąd jem częściej, zdrowiej to.. owszem jestem po takiej jajecznicy lekko głodna powiedzmy po godzinie ale średnio mi to przeszkadza bo za kolejną godzinę idę spać wieć to nie problem, wieczorem i tak węgli w sumie powinno być mniej.

Mam nadzieję, że się nie mą∂rze za bardzo, ja po prostu dla siebie samej lubię znać podstawy teoretyczne a nie robic cos bo tak ma być dlatego sporo czytam i tym się podzieliłam.tu jest trochę na ten temat
Spada mi to, co przytyłam przez moje gorsze dni. Ładnie spada. Starczy nie żreć jak świnia wieczorami. Po raz kolejny widzę, że to tylko te moje wieczory powodują, że cofam się wstecz.
Za to chyba jednak przemyślałam co nieco.
Kiedy teraz przytyłam lekko, zalałam się, mąż szczęśliwy. Kiedy odtłuszczam się mocniej, marudzi, że brzydko, że za chudo. Widzę, że zdegustowany jest tym faktem. Jako że uważam, że należy się jednak liczyć z jego opinią, doszłam do wniosku, że wracam z sylwetką do tego co miałam ze 2 tygodnie temu i tak zostawiam. (czyli moje ostatnie fotki) Nie idę dalej. Nie ma sensu. Raz, że wymagałoby to ode mnie naprawdę olbrzymiego wysiłku fizycznego i psychicznego i wkładu pracy. Dwa, że skóra, cycki, twarz- wyglądają wtedy coraz gorzej. Trzy- coraz mniej będę się podobała mężowi. Cztery- i tak NIE UZYSKAM tego co bym chciała, czyli maksymalnego wysuszenia przy idealnym wyglądzie.
Tak więc- odpuszczam walkę o zbyt dużo. I zadowolę się efektem, dla mnie, pośrednim. Ale że jest to efekt zadowalający, to tak na razie zostawię.

Wracam zaraz do domu!! Huuura! Łykam spalacza, za 30 minut zjem chleb z polędwicą w samochodzie i zaczynamy niedzielę.  🙂 Pogoda u mnie do bani, więc z aktywności chyba nici. Trzeba będzie pomieszkać w domu z chłopakami. ( chyba żeby wyrwać się chłopakom na jakiś mały trening na górę. Pasuje mi trenowanie o 6 rano kiedy oni śpią, bo wtedy trening nie zabiera mi czasu przeznaczonego na nich) Mam dziś wieczorem kolejny masaż, więc może nie nażrę się na wieczór.  😀

Się rozpisałam....bo się właśnie nudzę.  😉
Magdzior
Tak się tylko wtrącę, jako przyszły dietetyk.
Lewandowska to jest najgorsza osoba do szukania wiedzy o żywieniu, serio. Dietetycy omijają ją szerokim łukiem, żeby się nie denerwować. Widać u niej kompletny brak podstaw fizjologii i biochemii.
Zasada śniadań białkowo - tłuszczowych odnosi się do hormonów (rano mamy niski poziom insuliny, wysoki kortyzolu, śniadanie węglowodanowe spowoduje duży wyrzut insuliny,  przez co tez możemy szybciej robić się głodni. Natomiast białkowo - tłuszczowe pozwala powoli "obudzić się" organizmowi, też podobno hamuje apetyt. Tak w skrócie 😉 Są zwolennicy takich śniadań, są zwolennicy drugich).
Natomiast, nie ma czegoś takiego jak inne soki żołądkowe. Nasz układ pokarmowy jest przystosowany do trawienia białek, tłuszczy i węgli. Hormony odpowiadające za wydzielanie żołądkowe i trzustkowe działają na siebie wzajemnie już w momencie patrzenia na pokarm (tzw. faza głowowa trawienia). I nie jest możliwe, aby po zjedzeniu posiłku stricte białkowego wytworzyć soki tylko z enzymami trawiącymi białka.
A "solanina – to trująca substancja, która wytwarza się w efekcie połączenia ziemniaków z mięsem…" no błagam. Solanina to trująca substancja wytwarzana w kiełkujących ziemniakach powodująca silne zatrucia, także ośrodkowego układu nerwowego. W skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci. Skąd teoria, że jedząc schabowego z ziemniakami ludzie umierają od solaniny?  :kwiatek:  

W żywieniu mamy bardzo dużo kontrowersji. W dużej mierze też dlatego, że każdy z nas ma inny organizm. Ale healthyplanbyann nie powinien być traktowany jako źródło wiedzy o żywieniu.  :kwiatek:

edit: literówki
Według "healthy" plan by ann dietę ketogenną powinni stosować pacjenci z cukrzycą i niestety A. Lewandowska nie rozróżnia cukrzycy typu 1 i 2 🙄 Także zastanawiające jest gdzie otrzymała tytuł "specjalisty ds. żywienia". Rzuca poradami nie mając niestety czasem zielonego pojęcia jak wielką krzywdę może wyrządzić (a tam kwasica ketonowa i śpiączka, kto by się przejmował) mając tak szerokie grono odbiorców. Zdecydowanie nie polecam korzystać z jej porad żywieniowych lub chociaż przesiewać przez sito z bardzo drobnymi oczkami.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 maja 2016 11:41
Magdzior, słyszałam o takiej teorii (chyba Doda stosuje taką dietę), ale w ogóle ona do mnie nie przemawia, bo nie wyobrażam sobie życia bez węgli 😉 Jak już pisałam, jem tylko 3 (max 4) posiłki dziennie i muszą być one tak złożone, żeby dać mi kopa na długi czas. Nie jem jajecznicy na noc, a trening robię na pusty żołądek, więc jeśli nie zjem wieczorem węgli, to rano nie będę miała siły, żeby ćwiczyć.
I tak jak Łosiowa czy Mo B. napisały- Anna Lewandowska nie powinna robić za przykład dietetyka, również kilka razy natknęłam się na komentarze na jej FB od dietetyków obalających jej teorie, do których się później nawet nie odniosła. Jako guru treningu TAK, jako dietetyk- NIE.
Jeśli chodzi o dietetykę, to do mnie bardzo przemawia to, co mówi Akop Szostak, polecam jego filmy na youtube odnośnie diety.

Godzinę temu wróciłam z "body shaper", niby to łatwy trening dla początkujących... Przez przeziębienie nie miałam w ogóle siły, chociaż czułam, że mięśnie mogą pocisnąć więcej. Upociłam się gorzej, niż na Tabacie! Następny trening dopiero we czwartek, więc może uda mi się podleczyć do tego czasu.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 maja 2016 14:09
"Produkty dzielimy na: białka, węglowodany, tłuszcze, owoce" whaaaat?  🤣 Nowa kategoria makroskładników - owoce? 😉 Ciekawe poglądy ma ta Lewandowska.

Łososiowa napiszesz więcej o śniadaniach białkowo-tłuszczowych? Ja tak jem i bardzo mi to służy, ale nigdy nie brałam pod uwagę łączenia czy niełączenia czegokolwiek, po prostu mój organizm funkcjonuje w ten sposób najlepiej.

O, i jeszcze przed treningiem nie mogę jeść jakiegokolwiek białka. Nawet jak zjem białko a potem np biegnę na autobus to od razu boli mnie brzuch i źle się czuję.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 maja 2016 17:53
No i zacytowałam samą siebie 😉

Co do diety, to chyba najlepiej jest słuchać głosu własnego ciała i jak coś nie służy, to odstawić. Jeśli się nie ma na coś ochoty, to nie wmuszać na siłę itd.

Dziś kolejny dzień na pałę... serio, nie mogę robić cheat'ów ;(
o mój dzisiaj tez słaby  🙄  🤬
Mój dzień dzisiaj powiedzmy, że w normie, ale jednak trochę przesadzony. Tak tęskniłam za dobrym żółtym serem, że zjadłam z meeeega smakiem 😍 poćwiczone na miarę możliwości też, jutro wracam do domu na szczęście, bo tak poza domem ciężej dietę trzymać jak babcia karmi 😁
A ja właśnie w weekend to jem dwa razy dziennie tylko, w tym niezdrowe dodatki  🙁 Teraz mam brzucha wystającego jakbym cała główkę kapusty połknęła  😁
Dzięki za odzew, każdy skłania do dyskusji i refleksji, podlinkowałam bloga Lewandowskiej bo akurat szukałam przepisu kilka dni temu na coś zupełnie innego a skojarzyłam, że tam było i zwróciłam uwagę, ale chodziło mi bardziej o pewien nurt, absolutnie nie traktuję jej jako żywieniowe guru czy cos takigeo. Jak sie wpisze dieta rozłączna to pojawia się mnóstwo innych stron wieć to nie jest tylko jej wymysł. Ale tak jak mówię ja też daleka jestem od takich wniosków i patrzę na to z przymróżeniem oka, akurat w pewnych posiłkach mi to pasuje rozdzielać więc tak robię ale podczas obiadu jem wszystkie składniki i też z tego powodu nie mam wyrzutów sumienia.

Liczyłam siostrze zapotrzebowanie kaloryczne i przy okazji policzyłam raz jeszcze swoje i.. w sumie to mogłabym jeść więcej z tego co widzę bo to co liczyłam kieedyuś tam to było przy moim 'lubelskim' dawnym trybie życia czyli uczelnia i mało ruchu, obecnie wychodzi, że spokojnie zamiast 1500 nawet 1600-1700 moglabym zjeść, ale póki co zostawię jak jest bo tak jak mówiłam głodna nie chodzę i w sumie jest ok.

A ja zjadłam mniej niż powinnam, obiad wsunęłam prowadząc jazdy bo nawet przerwy nie miałam, po powrocie prawie pora kolacyjna i w sumie pomiędzy już nie wcisnęłam posiłku, reszta zgodnie z planem. Jutro w końcu idę poćwiczyć.
Scottie stosujesz plan 2xME ? Przeczytalam ksiazke, wydaje sie logiczna. Gdybym byla miesozerca, wlasciwie sprobowalabym z marszu stosowac ten sposob odzywiania. Ale nie jadam miesa i musze najpierw przysiasc do policzenia makroskladnikow.

Przymierzam sie do startu i przymierzam i nie moge wrocic na wlasciwe tory...
Szukam kogos kto ulozylby plan dietetyczno-treningowy z uwzglednieniem diety wegetarianskiej. Jak bede miala czarno na bialym co mam jesc i ile, to bedzie latwiej. Mozecie kogos polecic?
Seria brzuszkow zrobiona, masaz zrobiony. Mialam dzis grilla, ale elegancko- tylko suchy schab i hamburger wolowy. Na razie ok, poznym wieczorem tez mam zamiar sie nie dac rozpuscie.
ferra Nikogo nie polecę bo nie szukałam takiej osoby ale zanim kogoś znajdziesz to poczytaj bo sporo jest wege blogów o żywieniu, sporcie, układaniu makroskładników, produktach itd i wcale nie jest to takie trudne jak się wydaje🙂
Dopiero do domu weszłam i padam z nóg. Dieta, jak zwykle w taki mega zapracowany dzień - średnio. Trzy większe posiłki zamiast pięciu małych, ale rozsądne. Nie wcisnęłabym czasowo nic więcej. Na ćwiczenia nie mam siły już dzisiaj, trudno. Zajadę się.

Możecie poradzić blog/strone internetową dla laików, którzy zaczynają się wdrażać w zdrowe odżywianie ? Jest multum tego, część pewnie zależy od rodzaju diety, część od niekompetencji  👀

Tak jak miałam wgląd do diety ułożonej przez dietetyka - i tam zero nabiału i zero owoców(są to praktycznie "same" cukry(, jakaś mądra, dobra dusza mogłaby mi wyjaśnić? O ile nabiał to jeszcze, jeszcze, o tyle wykreślenie owoców?  :kwiatek:
Poniedziałek idealny...Mąż i jego kumpel w nocy po % wciągnęli nasze posiłki na CAŁY dzisiejszy dzień..  😵 Dziś już czasu na gotowanie nie znajdę, bo rano zakładam firmę, a pózniej jadę na zawody WFF-WBBF.. Dobrze się zaczyna ten tydzień  😁
Scottie   Cicha obserwatorka
02 maja 2016 08:42
ferra, tak, stosuję, tylko zamiast spacerów robię treningi siłowe, ale nie zwiększam kaloryczności w te dni (nie odczuwam takiej potrzeby). Waga powoli spada 😉 Dla przykładu, mój facet stosując tę dietę w zasadzie od końcówki marca schudł 7 kg, a wcześniej (styczeń- luty) 5kg 🙂 U mnie zeszło tylko 6,5, ale podjadam.
Co tu dzisiaj tak cicho? 👀

Quendi, pochwal się, co to za firmę otwierasz? Trzymam kciuki za szybkie i skutecznie rozkręcenie. :kwiatek:

Scottie, aż mam ochotę poczytać coś więcej na temat tej diety. Czy poza książką znajdę gdzieś w necie rzetelne informację o niej? 😉

U mnie dziś dzień z kardio. Barki bolą nieco po wczoraj, ale to dobrze, przynajmniej czuję, że coś sensownie porobiłam. 🙂 A co u reszty słychać? 🙂
Cicho? Bo się aktywnie czas spędza.  😁  6😲0- trening, 9:30-teren z koniem 11:30- 40 km rowerami z mężem. Na 16😲0 zaczynam pracę i kibluje do jutra.
A jutro...woolne. 🙂 🙂 Na razie uda mam ze 2 cm szersze w obwodach. Jakoś te rowery wyjątkowo mnie dziś wykończyły

Ale mam łapkę z treningu z rana



tunrida, aktywnie? Staram się nie zasnąć w robocie. 😂 Totalnie bez potrzeby tu siedzimy do 17...

I co chwilę dostaję wiadomości/telefony pt. "nie idź na siłkę, choć na grilla/piwo/etc.". 😎
Ja też pracuję ciężko. Nie dość, że sobie inteligentnie poumawiałam na dzisiaj zabiegi, wiedząc, że będzie mnóstwo ludzi bo mają wolne i jutro zamknięte, to jeszcze trafiły się dwa nagłe wypadki, tak, że po 4 godzinach pracy już mam dość.
żeby zgulałkować sobie biceps na większy, zamiast ćwiczyć biceps na modlitewniku, zaczęłam robic hantlami Arnoldki. I kurczę blaszka, po kilku tygodniach od razu jest efekt. Gulała bicepsowa poszła w górę.
I chyba zacznę ćwiczyć coś na kaptury, bo zupełnie ich nie mam i przy rozbudowanych barkach na górze zaczyna to dziwnie wyglądać. Muszę sobie poszukać jakiegoś fajnego ćwiczenia na kaptury.
Fajna ta Twoja ręka. Mnie czekają dzisiaj plecy.
Scottie   Cicha obserwatorka
02 maja 2016 16:18
mundialowa, w necie możesz przeczytać jedynie opinie osób nt książki i diety. Możesz też sprawdzić ich dwa profile na facebooku: no cardio i 2xme. Jednak szczegółowych informacji nigdzie nie znajdziesz, bo po 1. osoby, które książkę napisały- wtedy by na niej nie zarobiły (jej koszt to ok. 50 zł!), a po 2. te, które książkę kupiły, nie bardzo chcą się dzielić wiedzą, właśnie z powodu wywalenia takiej ilości hajsu.
Może Ci ktoś poskanuje części, jednak proponuję przeczytać całą, bo się fajnie składa do kupy i moim zdaniem brzmi całkiem logicznie i rozsądnie. Poczytaj recenzje książki (nie polecę żadnej konkretnej), dla mnie brzmią całkiem rzetelnie, a autorzy książki chętnie się do nich odnoszą i odpowiadają autorom recenzji 🙂

A ja siedzę cicho, bo siedzę w pracy... żrę cukierki typu Nimm2, żeby nie walnąć czołem w klawiaturę, tak mi się spać chce. Sok z cukierków trochę rozbudza. Nuda w robocie dziś, ale nie narzekam 🙂 Jutro mam nadzieję na tak samo nudny dzień w pracy.

tunrida, niezłe łapsko, szacun! Co do kapturów, moje ulubione ćwiczenie to przyciąganie hantli/ sztangi do brody i szrugsy.
Wichurkowa   Never say never...
02 maja 2016 16:20
Tunrida, Arnoldki są głównie na barki ale jak by nie patrzeć to bicek też pracuję :-) ja osobiście nie lubię tego ćwiczenia no ale  siła wyższa każe :-D
No i ładna łapka  👍
A bicepsy ci rosną w górę od zwykłego modlitewnika? Czy tez zwykłego podnoszenia hantli w sposób normalny, taki jak na modlitewniku? Bo mi właśnie od takich ćwiczeń NIE rosły.  🤔
Dopiero ruch bicepsem z rotacją spowodował wzrost gulałki w górę.
Ja myślę, że Ty mylisz arnoldki z takim ćwiczeniem na biceps właśnie, przy którym się tak podobnie rotuje, ale nie w górę.
Bo ja właśnie aż musiałam sprawdzić co to za arnoldki na biceps, bo to na barki jest.

Idę trzaskać swoje plecy.
Tak, rablam sie. Bylam pewna, ze przeczytalam, ze to arnoldki. Moja skucha.
Chodzi mi o cwiczenie numer 6.

http://www.kulturystyka.pl/atlas/ramiona.asp#6
Powrocilam 🙂 Na razie watku nie nadgonie..do diety i ogarniania smutnej rzeczywistosci wracam od jutra rana, dzisiaj jeszcze dzien na opak.

Bylo oblednie, wrocilam odwodniona, nie bylam w stanie az tak pilnowac nawodnienia, tzn. mam za maly zoladek.. treningi absolutnie fantastyczne, klimat cudowny, i najwazniejsze- najcudowniejszy mezczyzna przy mnie. Bedzie ciezko wrocic do rzeczywistosci. I to bardzo..

Powinnam skonsultowac swoja diete i wyniki, ale nie mam chwilowo glowy do tego. Zastanawiam sie, czy cisnac teraz do wakacji po swojemu, a po wakacjach sie konsultowac..hmm hmm hmmm 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się