Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Ja za czasów jeszcze gimnazjum to byłam na miejscu takiego "śmierdzącego" dziecka. Ojciec, matka i brat palący przy zamkniętych oknach w salonie 3x4m i w tym wszystkim ja. Skończyło się prawie na wezwaniu rodziców, bo nikt nie chciał uwierzyć, że taki zapach można przynieść z domu na teoretycznie świeżo założonych ubraniach... Znajomi to co innego, ale rodzina - teoretycznie osoby tobie najbliższe, a nie dbają o takie podstawowe kwestie jak zdrowie swojego dziecka. Teraz na szczęście rodzina jest daleko i nie muszę tego smrodu wąchać, ale współczuję każdemu dzieciakowi, kto ma taką sytuację w domu, bo on nie ma na to żadnego wpływu...
Mnie wkurza to samo. Wielka afera jest jak siądę napisać smsa albo wejdę na fejsa w pracy, bo nic nie robię, bo się gapie w telefon a robota stoi. Zawsze wtedy odpowiadam - jeśli Cię tak to boli to wyobraź sobie, że właśnie jaram szluga. Jaka to różnica? Gdyby coś się wydarzyło nagle to rzucam telefon i lecę. A palacze zaaaaanim wrócą zza winkla... No ale cóż.

U mnie w pracy w piątek zostaliśmy zwolnieni godzinę wcześniej do domu.Wychodząc juz do aut cała grupa palczy stała na dworze nic nie wiedząc, że moga iść do domu  😁
to jest kiepskie, że mogą sobie robić w pracy przerwy na fajki, a ja na kawę, telefon nie mogę  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
01 maja 2016 16:28
anil22, zacząć udawać, że się pali i wychodzić "za róg" na telefon :P
Wkurza mnie załatwianie formalności do prawka ( zanim ktoś to wytknie - ja wiem, że to moje własne gapiostwo, ale to nie znaczy, że mnie nie wkurza  😉 )
Jako lipcowe dziecko kilka osób zdawało w klasie prawo jazdy przede mną. Korzystając z ich doświadczenia pytam - co, jak, jakie koszta, co muszę załatwić itp, żeby  przed swoim ogarnąć. Szczególnie ważne było dla mnie skończenie kursu jak najwcześniej, w roku szkolnym, bo mieszkam na wsi kawałek od miasta i łatwiej jest mi pójść po szkole, w "ludzkich ciuchach", niż taka "domowa" albo (niedajborze) po treningu i jeszcze łapać stopa do miasta (jednorożca można częściej spotkać niż autobus). Do sedna - dowiedziałam się od dziewczyn, że tylko badania wcześniej i zdjęcie, a tak to wszystko w szkole załatwisz, bez spiny. Dopytywałam się specjalnie kilka razy. Jak przyszło co do czego idę do OSK a miła pani informuje mnie, że to nie do niej, tylko do gmachu albo urzędu miasta, w zależności czy mieszkam w mieście czy nie. Dowiaduję się również, że jest mi potrzebny PKK a żeby go uzyskać potrzebuję dowodu lub paszportu. Legitymacja jest uznana jako dowód tożsamości tylko w wypadku dzieci "miejskich" (swoją drogą tego nie rozumiem, skoro mam na niej twarz, pesel, dane i adres). Paszport mi wygasł w ubiegłym roku, dowodu tymczasowego nie wyrabiałam, był mi po prostu zbędny. Złożyłam podanie o dowód - czas oczekiwania 3 tyg... Więc kurs zacznę dopiero w czerwcu. Szkoda tylko, że rozmawiając z 6-8 osobami, żadna słowem nie wspomniała o konieczności PKK. Oczywiście ich nie winię, moje niedopatrzenie, moja strata.
Karino1998, a ja myślę, że jednak możesz mieć trochę żalu do tych osób, bo gdybyś wiedziała, tobyś się nie pytała. No niestety, niektórym ludziom nie chce się wytłumaczyć czegoś rzetelnie, a szkoda.
Karino1998, o potrzebne dokumenty należy zapytać szkołę jazdy do której człowiek idzie, nie znajomych którzy robili kursy w różnych miejscach przecież... Poza tym jeśli w legitymacji są: PESEL (serio teraz jest PESEL?) i zdjęcie - nie pozwoliłabym się wywalić. Nie ma opcji, że miejsce zamieszkania decyduje o potrzebnych dokumentach...
Niestety wszyscy wiedzą, że nie palę  🤔
Co do palenia to zarówno ja jak i mój M. palimy (teoretycznie rzucamy, ale jeszcze palimy). I ani ja, ani on nie wyobrażamy sobie palić w mieszkaniu. Ja paląca nie byłabym w stanie w tym dymie usiedzieć. I bardzo się cieszę, że w miejscach publicznych palić nie można bo kiedyś cały czas na imprezach byłam załzawiona i śmierdziało potem wszystko. Teraz byliśmy na majówce z dwójką znajomych, również palących i nikomu nie przyszło do głowy, żeby zapalić w środku. Więc szczerze współczuję osobom których współlokatorzy palą w domach... dla mnie palącej to nie do wytrzymania, a co już mówić jak ktoś nie pali.
Ja tez paliłam i zawsze na balkonie, we własnym mieszkaniu mi preszkadzał dym  😉
_Gaga - różne szkoły nie przeszkadzają z racji tego, że dokumenty trzeba złożyć takie same wszędzie, jedynie różnią się koszty kursu. Pesel jest od ubiegłego roku, jak weszła jakaśtam zmiana, ale jest ręcznie dopisywany przez dyrekcje, więc może dlatego nie jest "uznawane". Jeśli chodzi o legitymacje jest to niejednolite w całej Polsce. W niektórych miastach uznają legitke do PKK w innych nie. Taki urok  🙄

Jak jeszcze mogę się powkurzać, to wkurza mnie dobieranie podkładów. Nauczyłam się akceptować swoją bladość, nawet ją lubie, ale dzisiaj poszłam do Douglasa i Sephory z prośbą o dobranie podkładu. W Sephorze pani nawet nie próbowała, od razu powiedziała, że nie ma opcji w Douglasie jak ekspedientka usłyszała moją prośbę pokręciła głową i stwierdziła że to raczej nierealne, chociaż da mi próbki do domu. Na koniec poradziła, żebym kupiła sobie biały podkład i dodała kilka kropel koloru  😂
ushia   It's a kind o'magic
06 maja 2016 10:21
niemozebnie wkurzają mnie ludzie zebrający o "lajki" w jakichs żałosnych konkursach o kantar czy inną szczotkę
I proszący na PW o głos.

albo udostępnianie co raz to innych postów konkursowych co 3 dni..
juz chyba 1/4 znajomych odsubskrybowałam z tego powodu  😤
Co do palenia to zarówno ja jak i mój M. palimy (teoretycznie rzucamy, ale jeszcze palimy). I ani ja, ani on nie wyobrażamy sobie palić w mieszkaniu. Ja paląca nie byłabym w stanie w tym dymie usiedzieć. I bardzo się cieszę, że w miejscach publicznych palić nie można bo kiedyś cały czas na imprezach byłam załzawiona i śmierdziało potem wszystko. Teraz byliśmy na majówce z dwójką znajomych, również palących i nikomu nie przyszło do głowy, żeby zapalić w środku. Więc szczerze współczuję osobom których współlokatorzy palą w domach... dla mnie palącej to nie do wytrzymania, a co już mówić jak ktoś nie pali.
   a mnie wkurzaja Ci palacze,ktorzy wlasnie pala papierosy na balkonach w bloku....nie wazne,ze dym idzie pietro wyzej i komus wlatuje do mieszkania!!! 😤
a mnie wkurzaja Ci palacze,ktorzy wlasnie pala papierosy na balkonach w bloku....nie wazne,ze dym idzie pietro wyzej i komus wlatuje do mieszkania!!! 😤

Naprawdę z balkonu niżej dym wlatuje ci do mieszkania? Gdyby ten sam sąsiad palił stojąc w oknie, to dym nie wlatuje? A jak zrobi sobie imprezę na balkonie, to smród wódki też wlatuje?  🤣 Jeszcze żeby to był balkon obok, to rozumiem że przy wietrznej pogodzie się zdarza, ale balkon wyżej dym musi być na tyle rozproszony, że potrzeba lisiego węchu by w ogóle zorientować się że ktoś na dole zapalił.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
08 maja 2016 09:11
Luna_s20, oj czuć czuć 😉 zwłaszcza jak ktoś nie pali to smród papierosów bardzo przeszkadza.
Luna_s20, dym papierosowy jest jednym z lepiej rozchodzących się, a już tym bardziej z balkonu niżej. Nie trzeba mieć wcale lisiego nosa. Co więcej - u mnie sąsiedzi jak palą u siebie w mieszkaniu 2 piętra niżej, to ja czuję u siebie w salonie - szybami rurowymi sobie przełazi.
[quote author=Luna_s20 link=topic=20214.msg2539968#msg2539968 date=1462694839]
a mnie wkurzaja Ci palacze,ktorzy wlasnie pala papierosy na balkonach w bloku....nie wazne,ze dym idzie pietro wyzej i komus wlatuje do mieszkania!!! 😤

Naprawdę z balkonu niżej dym wlatuje ci do mieszkania? Gdyby ten sam sąsiad palił stojąc w oknie, to dym nie wlatuje? A jak zrobi sobie imprezę na balkonie, to smród wódki też wlatuje?  🤣 Jeszcze żeby to był balkon obok, to rozumiem że przy wietrznej pogodzie się zdarza, ale balkon wyżej dym musi być na tyle rozproszony, że potrzeba lisiego węchu by w ogóle zorientować się że ktoś na dole zapalił.
[/quote]  Trudno Ci w to uwierzyc?  To zrob taki eksperyment,to sama zobaczysz  😉
Potwierdzam - jak jestem u mojej  mamy, która mieszka w bloku na pierwszym piętrze, to jeśli u nas jest okno nawet tylko uchylone i ktoś pali, obojętnie, czy na balkonie niżej, wyżej, czy nawet przed klatką schodową (która ma taki wystający daszek), to dym masakrycznie wlatuje do mieszkania (wentylacja go jakby wciąga i przeciąga przez całe mieszkanie). Dla mnie, osoby nigdy nie palącej, to jest nie do wytrzymania. Masakra.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
08 maja 2016 10:51
Mieszkam w domku, pokój mam na piętrze. Sąsiad pali przed garażem a i tak czuję dym jak mam otwarte okno i firany potrafią przejść tym smrodem. Nie potrzeba super węchu do tego.
Gniadata   my own true love
08 maja 2016 18:23
Ze swojej strony też potwierdzam, dym papierosowy z mieszkania niżej/obok to norma, niestety 😉

Chociaż ja i tak prowadzę krucjatę przeciwko idiotom palącym w windzie. No jak można? 😤
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
08 maja 2016 19:22
Przypomniała mi się sąsiadka, od której mój ówczesny szef wynajmował biuro. Kobieta mieszkała na 6 piętrze, w starej kamienicy, w której piętra były naprawdę bardzo wysokie. Kobieta niesamowicie awanturowała się z ludźmi, którzy palili na dworze. Twierdziła, że cały dym wpada jej do mieszkania. O ile wierzę w to, że dym z piętra niżej osoba niepalącą faktycznie może czuć, to już na szóstym, wysokim piętrze zakrawa mi to na paranoje 😉
Dobrze że nie pierdzą... Naprawdę, nie rozumiem ludzi. Typowy dom to cała masa zapachów i smrodów, i większość z nich jest wyczuwalna dla sąsiadów. Nie słyszałam nigdy by ktoś się skarżył że balkon niżej sąsiedzi piją wódkę i roznosi się smród alkoholu, albo że ktoś sobie  na parapecie postawił przykre, śmierdzące kadzidełko. Słyszałam natomiast opowieść o nóżkach od szafy które przebijają się sąsiadowi niżej przez sufit balkonu ale to nie był poważny zarzut. Wszystko czuć. Zakwitnie lipa pod oknem - czuć. Ktoś użyje detergentu i otworzy okno - czuć. Ktoś ma w domu niemowlę - czuć. Ktoś gotuje bigos albo przypali kotlety - czuć jak jasne licho i 3 piętra dalej. Gdzieś mieszka człowiek chory na raka - najczęściej czuć już ze schodów. Sąsiad odpali auto pod domem - oj, czuć. Rozumiem, wystawię twarz przez okno, ktoś okno niżej pali - może przeszkadzać. Ale twierdzić że dym papierosowy wlatuje do mieszkania z piętra niżej...  Tutaj i lisiego węchu za mało. Oczywiście, coś tam zawsze czuć, ale aż tak by mogło wkurzyć?
Luna_s20 chyba palisz, co? Papierosy, nie dość, że śmierdzą, to jeszcze trują i ja nie mam zamiaru tego wdychać, czy to w bloku czy w lesie. Mieszkam na IV piętrze, czasami gospodarz zajara sobie w piwnicy (korzysta z pralni, którą sobie przerobił na kanciapę). Cały smród idzie do mojego (ostatniego) piętra, rano wychodzę do pracy wykąpana, wypachniona, umyte włosy, zbiegam migiem po schodach na wdechu i, kuźwa, włosy mi prześmierdną przez te kilkanaście sekund!
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 maja 2016 13:32
Luna, przypalone kotlety nie szkodzą w odróżnieniu od papierosów. Ja przejdę gdzieś przez dym - przystanek, wejście do budynku i czuje ten smród na sobie  🤔wirek: Ale fakt jest taki, że ja jestem dość wyjątkowo czuła na zapachy  😂
Luna_s20, dym papierosowy jest mega szkodliwy. Mega. Nie zamierzam ani nim śmierdzieć ani go wdychać. Kotlety przypalone u mnie na bramie było czuć ze 2 lata temu. Dym tytoniowy czuję codziennie.
Dla mnie to jest ogólnie dość ciekawe zagadnienie bo w sumie stoję po dwóch stronach 😉
Z jednej okazjonalnie palę papierosy. W stajni (tzn na dziedzińcu czy ujeżdżalni), czasem na uczelni, imprezach itp. Z drugiej strony mieszkam z mamą i siostrą które palą dużo i od zawsze. Sama nie trawię palenia w pomieszczeniach i o ile teraz baby zwykle wychodzą na balkon to w zimniejsze miesiące (i wieczorem/nocą) w kuchni mamy regularną palarnię. Nie docierają do nich żadne prośby, groźby, negocjacje itp. Żeby coś zjeść trzeba niemal zameldować się żeby się łaskawie wstrzymały i wywietrzyły kuchnię (o dziwo starcza parę minut i już nic nie czuć). Czasem mama w czystej bezmyślności zapala papierosa w kuchni po czym idzie z nim na balkon przechodząc przez całą długość mieszkania.
Sam DELIKATNY zapach pojedynczych papierosów kompletnie mi nie przeszkadza, ba... nawet go lubię jednak sytuacja panująca u mnie w domu doprowadza mnie do szewskiej pasji. Mój chłopak nie pali i nigdy nie palił, nie lubi papierosów i jemu też takie coś bardzo przeszkadza.
Jak palę to zawsze staram się to robić tak by nie przeszkadzać osobom nie palącym, na imprezach mamy podzielone towarzystwo i my palący wychodzimy na zewnątrz i tyle. Tamci nie robią problemu, nie marudzą a zaznaczyć trzeba, że otaczam się ludźmi, którzy naprawdę mówią co myślą jeśli coś im przeszkadza. Ja dodatkowo po paleniu zwykle myję ręce bo jednak ten zapach mi przeszkadza, wiem, że pozostałym też potrafi. Co do tego, że śmierdzą ciuchy czy mieszkanie to szczerze mówiąc nie zarejestrowałam niczego takiego a węch mam naprawdę dobry. Normalne pranie starcza. Moja siostrzenica też nie jest śmierdzącym dzieckiem 😉
I na serio o wiele bardziej czuć u nas kuchenne zapachy niż to, że ktoś pali. Ogólnie to o ile w przedpokoju czuć lekko, że w kuchni się pali to wszędzie dalej jest już okej, na klatce schodowej nic się nie wywącha.
Za to jak exsąsiad miał fazę na jaranie zielska to można się było upalić (albo zrzygać) przechodząc pod jego drzwiami :/
Chess

Może to dlatego, że właśnie palisz to tak tego nie czujesz. U mojej kumpeli śmierdzi całe mieszkanie, jest przesiąknięte dymem papierosowym i ona tego nie czuje. Jak tylko tam wejdę od razu tez smród wyczuwam.

Mi natomiast przeszkadza palenie na klatkach schodowych i w windach. Brrr
Ale ja czuję. Jak ktoś pali w okolicy to wyczuję to momentalnie, papierosowy zaduch też czuję jeśli jest blisko. Ciuchy "popapierosowe" moim zdaniem śmierdzą straszliwie ale nasze codzienne pachną praniem i niczym więcej. Może po prostu moje mieszkanie ma jakąś super wentylację.
Palenie na klatce czy w windzie to szczyt chamstwa, buractwa itp. Koszmar i tyle. Tfu, tfu u mnie tego nie ma. Ba, nawet windy nie mam 🤣
Żeby nie było: wiem, że papierosy śmierdzą i rozumiem, że wielu ludziom to przeszkadza. Nie neguję tego.
A mi się po prostu chce śmiać, bo widzę że odkąd przeszedł zakaz publicznego palenia, nagle dym papierosowy stał się o wiele bardziej śmierdzący, drażniący, i o wiele bardziej śmiercionośny niż zatrucie jadem kiełbasianym. Na takim przystanku umiejscowionym pod kominami domów ludzie owiani chmurą spalin z autobusu, wdychając pot innych pasażerów spryskanych chemią od stóp do głów, omieceni w suchy dzień piachem i kurzem z ulicy zmuszającym do codziennego mycia włosów, nie poczują tego i nadal pachną fiołkami, ale natychmiast się zatrują jak ktoś 5m dalej przypali wysuszony liść owinięty w papier...  🤣   A teraz już nawet palenie w osobnym mieszkaniu truje sąsiadów przez kratki wentylacyjne i balkony. Mnie po prostu wkurza takie totalne przewrażliwienie na wszystko - bo palenie np w windzie, wejściu do marketu, to naprawdę coś zupełnie innego (i zgadzam się z wami że to szczyt chamstwa). Tak samo zresztą jak palenie przy dzieciach uważam za niedopuszczalne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się