sprzątanie maneżu

Ja naprawdę uważam, że to problem jest. Całe życie uczona byłam, że koń wydalać "gęste" ma w ruchu, ale podłoża były całkiem "naturalne". A teraz wypadałoby, żeby koń stawał. Ale konie błyskawicznie budują takie proste skojarzenia, wytwarzają nawyki. No i nie wiem, co z tym fantem  🤔 Owszem, dobry jeździec sobie poradzi (chociaż - czy na czworoboku nie "odbija się to czkawką"?) - i jakoś sytuacje zróżnicuje - będzie pilnował, żeby koń zatrzymywał się tylko na polecenie. Ale początkujący jest bezradny - i w rezultacie konie możliwość niesubordynacji załapują - furtka na pomysły niezależne od woli jeźdźca się otwiera  🤔 I takie stawanie ni z tego ni z owego (na ścianie szczególnie) jest zwyczajnie niebezpieczne przy kilku jeźdźcach o różnych umiejętnościach.
Z kolei odchody rozsypane na długim odcinku sprząta się fatalnie 🙁. No i nie wiem, jak to naprawdę powinno wyglądać 😡
halo, w znajomej stajni, na hali jest tak, że sprząta instruktor bądź nawet i dwóch albo jakiś "pomocnik z doskoku" typu człowiek czekający na następną godzinę jazdy czy człek, który w odwiedziny przyszedł i ma chwilę czasu. Konie nie mają prawa zatrzymać się na kupę, a jeźdźcy mają za zadanie omijać te pozostałości, żeby nie wgniatać w piasek. Bobki rozwleczone i na kilka metrów da się posprzątać bez wynoszenia wiadra piasku przy okazji, a wgniecione w ten piasek sprząta się paskudnie. Podłoże na hali jest naprawdę rewelacyjne i każdy przestrzega reguły sprzątania. Co innego hala, co innego ujeżdżalnia otwarta, jeszcze gdzie jest najzwyczajniejszy w świecie piasek - temu podłożu końskie bobki nie zaszkodzą.
w mojej byłej stajni był piach kwarcowy ( taki ładny biały) no i teorstycznie każdy miał sprzątać po sobie 😉 a wypadało tak że my musiałysmy sprzątać bo zawsze byłyśmy 'pod ręką'. No i każdy raczej się zatrzymywał jak była kupa bo strasznie się roznosiło po placu i było więcej brązowych placków na piachu.
Sankarita gorzej jak człowiek jeździ sam.. to trudno sprzątać zaraz "po",
Ale kumam ze tam gdzie jest specjalistyczne podłoze to trzeba.. co nie zmienia faktu że musi być to uciążliwe. Już bym chyba wolała się zrzucić i kogoś od tego mieć. Bo jak ktoś jeździ sam to nie posprząta, jak jest dużo koni to to się w sekundę rozjedzie, i jak ktoś wiecznie się gdzies spieszy na pewno jest to utrudnienie.

Mój i koń i ja zapewne długo nie zobaczymy dobrego podłoża wiec póki co chyba nie mam się o co martwić...

U nas sprzata się nawet kupy z padoków i pastwisk, ale tutaj akurat nie ze względu na dbałość o podłoże, ale ze względów zdrowotnych dla koni- aby nie dochodziło do wzajemnego zarobaczania, przenoszenia chorób gdy jeden koń zje odchody innego


To jest już przegięcie 😲
Nie wyobrażam sobie łazić po wielkim padoku z taczką i sprzątać po koniu, tym bardziej że mój koń spędza tam cały dzień i musiałabym chyba przychodzić specjalnie wieczorem
Nie, to nie jest przegięcie. Zwłaszcza jak się nie ma łąk po horyzont.
Trawa pod kupami marnieje. Widać różnicę, jak się zbiera po dwu dniach na przykład.
A wysuszone na piaszczystym wybiegu kupy pylą.
Oj, nabiegałam się z taczką i kupozbierakiem 🙂 Tak źle nie było.

W Teosiowej stajni z placu kup się nie zbiera (bo to taki "zwykły" plac). Jak jeździłam na "korze", to zbieraliśmy po jeździe. Jakoś nabrałam przekonania do zatrzymywania na czas bobkowania 😉
potwierdzam. U nas przynajmniej raz dziennie stajenny idzie z taczką i zbiera odchody. Ze względu na trawę i na to, że również nie mamy pastwisk po horyzont
Frania

Niby czemu takie oburzenie?
Kupa na trawie daje takie stężenie, że koń już nie chwyci się takiej trawy. Jak nie będzie sprzątane to później można mieć tylko do siebie pretensje, że koń nie chce się paść na pastwisku. Szczególnie jeśli nie ma się do dyspozycji 50 ha.
Plac po sobie sprzątam, fajnie się jeździ po zadbanym i czystym podłożu.
galopada_   małoPolskie ;)
16 maja 2009 16:18
ja mojemu sprzatam na padoku raz, a nawet kilka razy dziennie jak mam czas. Ale jesli chodzi o sprzatanie na wielkich padokach, gdzie chodzi po 20kilka koni to jest to dosc uciazliwe i u nas sie nie sprzata
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 maja 2009 16:59
To jest już przegięcie 😲
Nie wyobrażam sobie łazić po wielkim padoku z taczką i sprzątać po koniu, tym bardziej że mój koń spędza tam cały dzień i musiałabym chyba przychodzić specjalnie wieczorem


Nie Frania, to nie jest przegięcie tylko normalna praktyka stosowana w bardzo wielu stajniach. Nie musisz przychodzić specjalnie wieczorem, możesz rano. Albo po południu.
I nie rozumiem zdziwienia, w stajni każdy chce mieć czysto a na pastwisku syf?
Różnica między pastwiskami sprzątanymi a tymi nie jest ogromna.
Mój koń stał w niemieckim pensjonacie - tam sprzątanie po sobie było normą.
Na początku ciezko mi było to przyjąć do wiadomości, że po każdym treningu/lonży itp mam latać z szuflą i grabiami po maneżu czy hali, jednak szybko weszło mi to w krew... Drogie podłoże przywiezione "z kądśtam", nawadniane - z czystego szacunku wypadało to zrobić.
Sprzątaliśmy też pastwiska i padoki - ale to już raczej 2 razy w tygodniu, nie na bieżąco.
Ale jak widać - co kraj to obyczaj..
lostak   raagaguję tylko na Domi
23 maja 2009 06:01
mysle, ze sprzatanie kup na hali, czworoboku, jest polaczone z tym, ze coraz wiecej inwestujemy w podloza. i wymagaja one pielegnacji.  kpik juz napisala o nas.  nie jest to trudne, jesli wszyscy sprzataja po sobie, a dzieki pomocy innych (ktos jest widzem, przechodzi, czeka na trening) kompletnie nie stanowi problemu.  nawet jesli poprzedni kon kpika, rekordzista, walil kilkanascie kup na jezdzie.
sprzatanie padokow, u nas standard, tez bedzie powoli wchodzilo do wszystkich stajni, bo przeciez coraz bardziej dbamy nie tylko o to zeby padoki byly, ale o ich jakosc.

i to dobrze, ze to co np. w niemczech jest oczywistym standardem, powoli wchodzi do nas.  i to dopiero poczatek.  stajni jest duzo, standardy rozne, jest w czym wybierac  kolejnym krokiem  wg mnie bedzie specjalizacja osrodkow -  skoki, ujezdzenie, west, szkolki.
poszukuję samych grabek od kupozbieraczki bo moje się połamały
gdzies mozna kupić?
.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się