Oficerki

kenna, jeśli są z prawdziwej, porządnej skóry to na 100% da się rozbić. Poleciłabym Ci szewca, ale do Szczecina masz chyba za daleko? 😉
Są z prawdziwej raczej, czy porządnej, to wątpię, bo to Petrie 😉 Jak nie znajdę żadnego zdolnego w okolicy, to pewnie nawet bym i wysyłkowo chciała to zrobić, wtedy się odezwę 🙂
amnestria   no excuses ;)
25 maja 2016 12:34
Kenna, ja Petrie właśnie rozbijałam 🙂
kenna, ja też rozbijałam Petrie. Tylko potrzebowałam raczej więcej niż 1 cm. Generalnie prawie się udało. 😉 Ale szewc mówił, że bardzo gruba ta skóra i ciężko się rozbija, maszyna im pękła przy nich. 😁
Poza tym one są wciągane? Jeśli tak, to powinny mieć obwód większy niż obwód łydki w bryczesach, nie pamiętam, jaki musi być zapas, ale trzeba trochę dodać, żeby właśnie móc je zdjąć...
Dzięki dziewczyny za pomoc. Znalazłam zakład szewski w Poznaniu (co w sumie mimo, że jest to tylko 30km ode mnie jest bez znaczenia, bo i tak nie mam kiedy tam pojechać, więc buty wysłałam), który posiada specjalną maszynę do rozbijania butów, proces trwa 2-3 dni, jakimś specyfikiem się namacza etc. W każdym razie po kontakcie telefonicznym jestem w miarę zadowolona i mam nadzieję, że uda się dopasować do siebie butki (pdobno buty muszą być z prawdziwej, dość dobrej jakościowo skóry, by udało się je o 1-1,5cm poszerzyć). A, i koszt takiego rozciągnięcia to tylko 40zł, więc jakby ktoś szukał, to jest to zakład: Poznański Szewc Ul. Rolna 25, lub Os.Rusa 12, Poznań. Telefon  500-766-999. Końcowym efektem pochwalę się, jak odbiorę butki.

Edytuję, bo buty wróciły do mnie po rozciągnięciu i potwierdzam, że mogę z czystym sumieniem polecić tego szewca. Buty rozciągnięte o tyle, ile chciałam, kosmetyka zrobiona super, kontakt telefoniczny (pan sam do mnie dzwonił w trakcie realizacji zamówienia kilkakrotnie, żeby poinformować o przebiegu rozciągania), nie było problemu  aby buty odesłać i o dziwo nadane zostały w dzień, w który miały zostać 🙂 Z obsługi jestem w 1000% zadowolona.

Minusy rozciągania - buty zrobiły się trochę rozciągnięte w kostce (na wysokości, gdzie zaczyna się cholewka), tzn. jest to głównie minus wizualny, bo kostkę i stopę trzyma tzw. "szklanka", czyli pięta buta, no i faktycznie tak jak pan ostrzegał, że przy rozciąganiu lepiej odbierać osobiście i przymierzyć, bo może mi się wydawać, że jak mi zrobią tak jak mówię to będzie ok, a okaże się po przyjściu paczki, że buty gdzieś tam jeszcze cisną - no i pod kolanem jednak z pół centymetra szersze mogły by być, ale dałam radę chodzić w nich założonych już na bryczesy (bo wcześniej wciskałam tylko na samą śliską podkolanówkę), więc myślę, że dam radę jeździć 🙂

Pytanie do użytkowniczek wciąganych oficerek. Posiadam pieska do zdejmowania. Czy buty przy użyciu tego pieska bardzo się niszczą? Czy nie urwie mi się obcas?
I drugie pytanie, czy po jeździe, jak noga jest spocona (w miejscu łydki), jest o wiele większa trudność ze zdjęciem buta, czy np. jeśli teraz jestem w stanie zdjąć je w kilka sekund, to raczej nie będzie problemu przy mokrej łydce?
Przepraszam za brak edycji, ale jak dopisuję do poprzedniego postu, to wątek nie wyskakuje na pierwszą stronę i nie otrzymam odpowiedzi.

No więc du.a Po domu zakładam, chodzę, wszystko ładnie pięknie, a wsiadłam na konia i ... nie wiem... jakoś mi tak dziwnie nogę układają, masakrycznie pięta mi w dół poszła (i nie byłam w stanie temu zapobiec 😀 ), masakrycznie zaczęły mnie te łydki i ścięgna achillesa boleć, że wymiękłam, zmieniłam na sztyblety i dokończyłam jazdę (w oficerkach wytrwałam stęp i kawałek kłusa... 🙁). I teraz nie wiem, czy to normalne, skoro nigdy przenigdy nie jeździłam w sztywnych oficerkach i po prostu trzeba się przestawić, przyzwyczaić, czy po prostu są nadal za wąskie, co objawiło się, kiedy mięsień łydki zaczął działać?... Kurde nie wiem, bo oczywiście mogę je jeszcze poszerzyć, ale co jak się okaże, że to nie to? No i po lekkim spoceniu prawy zdjęłam za pomocą pieska bez problemu, a z lewym trochę się męczyłam (czyli pewnie trochę za mało lewy rozciągnięty...)
kenna, trudno powiedzieć. Każde buty są inne. Niekiedy długo trwa, zanim noga się ułoży. A niekiedy buty są złe, i się nie ułoży. Gdy z początku jeździłam w Koenigach z fiszbinami, myślałam, że nogi mam w gipsie. Teraz mogę nawet chodzić 😁. Nawet skakać (ale to nie to). Może dokonałaś zbyt dużego przeskoku? Może powinnaś mieć miękkie oficerki typu "skokowego"?
Te moje fatalne Petrie są bardzo wygodne, choć wciągane. Te drugie Petrie - już nie, nawet gorzej niż Koenigi.
Czy piesek zniszczy? Też zależy. Jeśli, jak w tych pierwszych, szklanka jest z... tektury - to zniszczy. Jeśli podeszwa słabo klejona (miałam coś za 300 PLN nówki) - to też oderwie. Koenigów nie rusza.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
11 czerwca 2016 22:27
kenna,
ja bym się nie poddawała tak łatwo.
Jak Ci pięta poszła masakrycznie w dół, to następnym razem głębiej włóż stopę w strzemię,
wspominam sobie, że mi to bardzo pomogło, jak przez dwa tygodnie (albo trzy)
rozjeżdżałam moje koenigsy. Mogę dodać, że kłus anglezowany to był mega wyczyn
a łydki mnie tak naparzały, że miałam kilkukrotnie myśli, coby pizgnąć je w kąt 😉.
halo, ale ja wcześniej jeździłam już w oficerkach Hippiki, bez sztywnika. No ale między takimi Hippikami, a tymi obecnymi, w ułożeniu i trzymaniu nogi to jest olbrzymi przeskok i nie bardzo widzę cokolwiek pośredniego, co mogło by mi pomóc stopniowo się przestawić. W tych szklanka jest bardzo mocna, wręcz pancerna a obcas nie wystaje na boki buta nic a nic, więc pieska muszę zahaczać o szklankę i na razie nie ma na niej śladu, może odrobina pasty starta.
ms_konik, też sobie myślę, że się jeszcze nie poddam. Postaram się kilka razy pojeździć "jak ofiara losu", starać się mieć nogi w tak komfortowej pozycji, jak się da. Coś mi się jeszcze przypomina, że cisnące buty się denaturatem smarowało od środka? Może ten lewy, jeszcze odrobinę za ciasny, bym domowym sposobem trochę rozciągnęła. No i cały czas usiłuję jeszcze trochę schudnąć, to mi też zawsze z pół centymetra w łydkach schodzi 😉 (pomarzyć dobra rzecz hehe)

Dziękuję za podzielenie się doświadczeniami  :kwiatek:
kenna, nie spiritem, daj spokój. Są lepsze środki do rozciągania butów. Teraz nie ma gwarancji, że w butach nie ma farby akrylowej, a spirytus rozpuszcza akryl.
Nie no - do butów z solidnym sztywnikiem trzeba przywyknąć i muszą się ułożyć do nogi. Mnie dość długo nie opuszczało uczucie zagipsowanych nóg. Teraz już spoko, teraz w miękkich czuję się jak w kapciach.
Trochę ryzykownie, ale założyłabym, że póki nogi nie drętwieją to jest ok. Jeśli drętwieją to jest problem.
Taka sytuacja...... Przywożą na SOR laskę z nogą w bucie jeździeckim, twierdzi że nie może go zdjąć. Rozcinają, noga czarna, do amputacji. Pytają "a nie bolała panią ta noga??!".... "Bolała, ale halo powiedziała, że jak nie drętwieje, to mam jeździć... No to jeździłam..."

😉
kenna, nie bardzo sobie wyobrażam możliwość martwicy bez poprzedniego drętwienia. Jakiekolwiek uczucie drętwienia Naprawdę jest problemem. Rany do krwi - bywa, zdarzają się.
Nie wiem po co się wygłupiasz, gdy buty serio mogą narobić problemów, niektórych błahych, innych nie.
Ale ok, tylko "żart" zmieniłabym w ten sposób:
"Przywożą Głupca na SOR.."
halo, serio, istnieje ktoś, kto dałby radę jeździć w butach mimo tego, że nogi by mu zdrętwiały (i pewnie by bolały jak diabli), aż do martwicy? Wydaje mi się to raczej niemożliwe, zakładając że średnio rozgarnięty jeździec ma IQ jednak większe, niż kalarepa. Dlatego sobie pozwalam żartować, bo mi się tak skojarzyło... jeśli odebrałaś to jako ironię w Twoją stronę, to przepraszam, zamiast Twojego nicku można tam wstawić cokolwiek - to taka satyra na dzisiejsze internetowe czasy.
kenna, myślę, że się przyzwyczaisz, spróbuj dać radę 😉 Ja kiedy pierwszy raz założyłam oficerki i wsiadłam na konia (Petrie Anky Elegance) to myślałam, że nogi mam z drewna. Kompletnie nie umiałam jeździć. Po jakichś 3-4 treningach było lepiej, po miesiącu użytkowania było super. Blizny pod kolanem mam (szyte na miare więc u góry co do centymetra) a oficerki były rozjeżdżane ponad pół roku temu, więc pewnie już nie znikną 😉
Olson, dzięki, mam tą przewagę, że pod kolanem w ogóle mnie nie cisną, jako że są używane i już "siądnięte" 😉 Właśnie mam takie wrażenie braku czucia konia, nie wiem, czy daję tą łydkę, czy nie.. postaram się po trochu przywyknąć. To są Petrie jakiś model chyba wszechstronny raczej, łuk mają dość duzy, ale nie wyjątkowo wysoki, jak typowo ujeżdżeniowe modele.
kenna, obie chyba jesteśmy przywiązane do zdrowego rozsądku 🙂, ale zaręczam, że zjawisko "sióstr Kopciuszka" istnieje i ma się zdumiewająco dobrze 🙂
Nie chodzi o zdrętwienie po całości i "mrówki", ale takie chwilowe drętwienie jest łatwo przegapić (w tym uczuciu nóg w łupkach) a nawet chwilowe nie jest bezpieczne.
Od ranek nic poważniejszego się nie robi, jeśli czysto utrzymane, ale od utrudnienia krążenia, nawet chwilowego - może.
Olson, - mogą zniknąć, mi ślady po otarciach zchodziły zwykle po roku-dwóch 😉 Polecam cepan, do dostania w każdej aptece - pachnie niestety cebulowo, ale z niejedną blizną mi pomógł, w tym z tymi od otarć.
A ja na blizny polecam Contractubex (żel) - nie dość, że działa, to jeszcze bardzo ładnie pachnie  🙂
Saccarin   I am the voice of Never-Never-Land
14 czerwca 2016 17:26
Słuchajcie, a ja mam niezwykle głupie pytanie, ale mam nadzieję, że pomożecie...  🙇

Przymierzam się do kupienia swoich pierwszych oficerek (do tej pory sztylpy + sztyblety). Gdzie powinny kończyć się oficerki? Jak mocno powinnam móc zgiąć nogę?
Wg Pań doradzających mi w sklepie raczej mam marne szanse na kucnięcie w oficerkach, ale noga powinna móc się zginać w 45 stopniach... Czy to prawda? Bo trochę nie wyobrażam sobie w tym momencie wsiadania na konia, gdzie noga musi być zgięta 90 stopni przynajmniej.  🤔

I jeszcze jedno... W jednych oficerkach dawałam radę nawet kucnąć, ale tak mi się wbijały pod kolano, że myślałam że mi je przebije  😵
Z kucaniem w oficerkach ze sztywnikiem może być problem. 😉 Da się spokojnie zgiąć nogę tyle, ile potrzeba w siodle. 45 stopni to mniejszy kąt niż 90 - tu jest jakieś 60:

Tyle na koniu nie potrzeba, raczej jest to kąt większy niż 90 stopni. Oficerki mają się kończyć tuż poniżej dołu podkolanowego. I z założenia służą do jazdy - nie robienia innych rzeczy przy koniu, bo się szybciej wtedy niszczą i łamią niekoniecznie w tym miejscu, w którym powinny. Choć w takich z bardziej miękkiej skóry się da, jak się ułożą, ale w ujeżdżeniowych - nie polecam. 😉
sumire, przecież Saccarin pyta o wsiadanie na konia, a nie o jazdę na nim.
No właśnie, jak to jest - da się w nowych oficerkach wsiąść na konia bez schodków?
Moona, w ujeżdżeniowych szytych na miarę? Nie ma takiej opcji. 😉
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
14 czerwca 2016 19:47
Saccarin ja w swoich oficerkach kucnę bez problemu, choć w tych od zawodów nie jest to specjalnie przyjemne na dłuższą metę. Treningowe mam krótsze - bez gum, zapinane z tyłu (niby do wysokości nogi dobrane, ale mogły by być wyższe) a na zawody wzięłam wyższe - z gumami również zapinane z tyłu.

treningowe (tylko ja mam brązowe)


na zawody
Moje Ariaty, które wstawiłam kilka str wcześniej, jeszcze  nie siadly całkowicie tzn jazda już w miarę ok, ale zrobienie z koniem już sprawia dyskomfort a nie chcę mi się przebierać butów tuż przed wsiadaniem
dlatego w stajni i podczas samego gramolenia się na konia lekko  rozsuwam zamki tak ze 4-5 cm, a na koniu dopinam i już  🤣
Dziur pod kolanami nie mam i oficerki się nie zagiely u gory także jest  to jakaś opcja
sumire, przecież Saccarin pyta o wsiadanie na konia, a nie o jazdę na nim.

Fakt, potraktowałam to jako skrót myślowy (jak w zdaniu "nie chce mi się dzisiaj wsiadać" w znaczeniu "nie chce mi się jeździć" 😉).
Saccarin   I am the voice of Never-Never-Land
14 czerwca 2016 21:39
sumire, przecież Saccarin pyta o wsiadanie na konia, a nie o jazdę na nim.
No właśnie, jak to jest - da się w nowych oficerkach wsiąść na konia bez schodków?


O, i widzisz, ja też się sama swoim skrótem myślowym zagięłam... Chodziło mi o to, że skoro nie jestem w stanie zgiąć nogi by wsiąść na konia to raczej na nim nie pojeżdżę, czyż nie?  🏇
Czyli reasumując wasze odpowiedzi... Jeżeli mogę zgiąć nogę na tyle na ile jest mi to potrzebne w samym siodle to znaczy, że oficerki są ok..? A z wsiadaniem to koniecznie ze schodków i tyle  😜
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
14 czerwca 2016 21:58
W tych, które pokazałam mogę spokojnie wsiąść z ziemi 🙂 Wszystko zależy od rodzaju butów jakie wybierzesz.
Ja w swoich dalej przy kucaniu czuje dyskomfort, ale z ziemi już wsiąde. Z początku... to chodziłam jak drewniany pajacyk 🤣 I często je lekko odpinałam przy wsiadaniu i dopinałam na koniu.
Witam serdecznie dziewczyny.Czy wiecie ,gdzie mogę kupić oficerki na szczupłą i krótką łydķę?cena najlepiej do max 1500tys.
nasicc, - hippica szyje na miarę, w tej cenie spokojnie się zmieścisz, jeszcze zostanie. KaNie wrzucała tu też b. ładne Felixy Buhlery z szeroką rozmiarówką - klik, są w trzech kolorach. Kramer wysyła do Polski bez problemu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się