Sprawy sercowe...

Scottie   Cicha obserwatorka
17 maja 2009 14:48
A ja mam kryzys.

Zaczelam sie zastanawiac, czy bycie ze soba w ogole ma jakis sens. Jestem zdania, ze skoro do tej pory nie pokochal calym sercem, to juz nie pokocha nigdy. Problem pewnie tkwi we mnie, bo jestem troche przytloczona ostatnimi wydarzeniami (nie koniecznie zwiazanymi z P.), ale zaczelam zauwazac, jak duzo nas rozni.

Zrezygnowalam dla niego ze studiow w Poznaniu i teraz zastanawiam sie, czy to byl dobry pomysl.
Averis   Czarny charakter
17 maja 2009 15:52
Scottie Nie udzielałam się w tym wątku zbytnio, lecz powiem Ci jedno. NIGDY nie warto rezygnować z siebie dla drugiej osoby, jak wielka miłość by to nie była. Bo to potem zazwyczaj wszystko obraca się przeciwko Tobie i pozostaje tylko rozczarowanie. Widzę to po moim znajomym. Był w pierwszej trójce w kraju w olimpiadzie (zabijcie mnie, ale nie pamiętam dokładnie tematyki)- wygrał indeks. Mógł się dostać na oceanografię (co było jego marzeniem),ale wybrał biologię w zupełnie innym mieście niż zamierzał, bo tam chciała iść jego dziewczyna. Koniec końców dziewczyna i tak się nie dostała do tego miasta, miłość się rozpadła a kolega jest tam, gdzie jest-sam. Jestem zdania, że jeśli uczucie ma przetrwać- to przetrwa, niezależnie, czy będzie Was dzielić 10 000 km czy 20 metrów. Znam pary, które są ze sobą mimo dzielącej je odległości i takie, które nie potrafią ze sobą rozmawiać, mimo ,ze dzieli je ściana tego samego mieszkania. Może jestem mało romantyczna, ale uważam, że poświęcanie swoich planów i zainteresowań na recz drugiej osoby to nie jest dobra strategia.
wlasnie mialam napisac dokladnie to co Averis. nie warto poswiecac swoich marzen, planow i znajomych dla milosci. jak bedzie prawdziwa, to przetrwa mimo wszystko 🙂
Averis   Czarny charakter
17 maja 2009 16:13
mery Taki mały OF, ale jak ostatnio byłam w Warszawie i przechadzałam się po Śródmieściu, to zobaczyłam tabliczkę na ulicy Mysiej i od razu skojarzyła mi się z Tobą  😁 Co to forum robi z człowiekiem  😎
Livia   ...z innego świata
17 maja 2009 17:16
Ech, ja ostatnio też mam dołka. Ciągle jeszcze nie umiem dojść do siebie po ostatnim zerwaniu. Niby już parę miesięcy minęło, niby wiosna... a mnie tylko przykro że taka fajna wiosna, a ja znów sama.
Pauli rilaks, tejk it izi, jak nie skontaktuje się to będzie znak od Opatrzności, że wcale nie bł taki fajny 😉

Scottie niestety też podzielam zdanie dziewczyn. Zastanów się może jeszcze nad tym... Czy on zrobiłby dla Ciebie to samo? Czy to były wymarzone studia?

A ja czuję, że chciałabym z kimś być. Ale nie z kimś tak niezdecydowanym, tchórzliwym i ciapowatym jak P.
No i nie z kimś takim jak B., bo chociaż zawsze świetnie się rozumiemy, i miło się z nim spotkać, pogadać, powygłupiać się, czasem patrzymy sobie w oczy i dobrze oboje rozumiemy, że byłoby nam razem super, ale... ale on ma rodzinę. Nie zrezygnuje z niej, bo chce dobra syna... z nią jest nieszczęśliwy, bo wiem, mówi mi to... ale jest szczęśliwy, że jest z synem.
Scottie,ja też się zgadzam z dziewczynami.Jeśli w Poznaniu są te studia,na które chcesz iść to bez sensu rezygnować z nich dla chłopaka.Ja poszłam tam,gdzie chciałam,jedyne co mi przyszło do głowy to pójść na drugi kierunek na tą uczelnie co on😉Cały czas marzą mi się studia w Gdańsku,ale i tak zdecydowałabym się na zaoczne,więc dużej straty by nie było😉Uważam,że dla faceta można zmienić dużo,starać się,iść na kompromis,ale są rzeczy z kórych rezygnować nie można.Ja np.nigdy nie zrezygnuję dla faceta ze swoich marzeń i z koni.
D&A
Nigdy nie mow nigdy. Ja zrezygnowalam z konia, bo inaczej nasze wspolne plany nigdy nie doszlyby do skutku. Powod czysto finansowy, wiec roznie to sie w zyciu uklada... I to wlasnie dzieki niemu dojrzalam do takiego trudnej decyzji. Fakt faktem, nie tylko dla niego, ale dla nas, ale mysle, ze jest to cos w miare porownalnego. Teraz nie mam juz konia od roku. Za to tworze swoja wlasna nowa rodzine. Cos za cos.
A ja jestem dziwna. Nic się chyba nie dzieje, a mam doła. Jakieś przeczucia dziwne, czy co? Zdrady się boję i tak jakoś dziwnie wychodzi...
Tak kamkaz, ale sprzedaż konia to nie to samo co zmiana życiowych planów, takich jak studia, praca,rezygnacja ze swoich ambicji, co w konsekwencji rzutuje na resztę twojego życia. No chyba, że uprawiałaś wyczynowo sport i zrezygnowałaś z niego dla niego 😉
B. mnie wkurzył, niemile się zachował wobec mnie. Mam teraz ochotę, żeby się na kimś zemścić  😤 Na przykład kogoś uwieść, a potem odtrącić  😀iabeł: Na przykład takiego P - jemu by to się należało  😀iabeł:
ola nawiazywalam raczej do tego , ze jak napisala D&A nigdy nie zrezygnowalaby z koni ... Jesli chodzi o studia, prace... to sie raczej z Wami zgadzam, choc uwazam, ze i zycie czasami wymaga poswiecen.
edit: pomyliłam wątki  😲
a ja mam udany szczęśliwy związek... którego nie akceptuje mój ojciec🙁 mama mi dzisiaj przekazała jego słowa (bo on mi wprost nic nigdy nie powie), że nie wie jak ja toleruje mojego P. jak on jest głupi, półinteligentny, nerwowy, obgryza paznokcie, głupio się śmieje i w ogóle jest beznadziejny🙁 za to chłopak mojej siostry się nie odzywa i też jest beznadziejny... ehh, a już wydawało się że wszystko przynajmniej w tej sferze mi się poukładało i wreszcie jest dobrze... no jakbym mało miała innych problemów:/
Scottie   Cicha obserwatorka
18 maja 2009 11:22
Może pisząc "dla niego zrezygnowałam" trochę przesadziłam, ale on był takim decydującym powodem. Z tymi studiami to jest tak, ze nie mam w Pozaniu wymarzonego kierunku, ale baaaardzo chcialam sie już usamodzielnic, a jak narazie takie mozliwosci niesie tylko Poznan (bo w Swarzedzu pod Poznaniem mam mieszkanie tylko dla siebie, nie musialabym placic czynszu, tylko zwykle oplaty, wiec latwiej by mi sie bylo utrzymac niz tu, w Warszawie, no i chyba taniej), chociaz ostatnio doszlam do wniosku, ze to troche "za szybko, za wczesnie", że jak mi się nie uda, to wróce z podkulonym ogonem, a tego nie chce.  P. się pojawił i był dobrym pretekstem do zrezygnowania z wyjazdu. Ale to była moja decyzja, on mnie do niczego nie namawiał, ba! wręcz przekonywał, że nie mogę rezygnować z planów, które układałam przez całe życie i powinnam wyjechać. Poza tym z Warszawą też trudno mi się rozstać, pójdę do pracy na pierwszym roku, to może zaoszczędzę trochę kasy i uda mi się wynająć jakąś małą kawalerkę, więc to też pewien plan. A jakby mi się z P. nie udało, to w każdej chwili przecież mogę przerwać naukę, wyjechać i zacząć wszystko od początku. Tak nawet będzie chyba lepiej.

Bo w sumie jeśli teraz wyjechałabym do tego Poznania, to będąc tam cały czas bym myślała, że mogłoby się nam udać, a ja wszystko zniszczyłam.

Poza tym P. się zrobił bardzo kochany, wczoraj go normalnie nie poznałam  🤔 zupełnie inny czlowiek. Jak ta miłość zmienia ludzi  😁 😁
mery Taki mały OF, ale jak ostatnio byłam w Warszawie i przechadzałam się po Śródmieściu, to zobaczyłam tabliczkę na ulicy Mysiej i od razu skojarzyła mi się z Tobą  😁 Co to forum robi z człowiekiem  😎

hehe, dlatego tego avatara nie zmieniam 😉 jak bylam kiedys mysia, to avatar tak chyba zostanie po wsze czasy 😉

koniec  🚫
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
18 maja 2009 19:49
scottie
Skoro nie miałaś konkretnych planów co do kierunku studiów, to myślę, że warto czasem zaryzykować.
Na samodzielność masz jeszcze czas 😉

Lepiej tak niż żałować niewykorzystanej szansy 😉


Jako, że "no risk no fun", postanowiłam napisać do kolegi  🏇
W najgorszym wypadku zostanę wyśmiana przez jego współlokatorów a moich kolegów z grupy...
Pauli I bardzo dobrze! Raz się żyje 🙂
Kamkaz,w sumie masz racje że nigdy nie powinno się mówić nigdy.Jednak po pierwsze wyraziłam swoje zdanie,że JA bym nigdy nie rzuciła koni dla faceta,a po drugie zależy czym dla kogo jest koń.Zgadzasz się z dziewczynami w kwestii szkoły czy pracy,a co w sytuacji kiedy konie są całym życiem czy np. pracą?Myślę,że wszystko zależy od sytuacji i tego czym dla kogo są konie.Sama znam kilka osób,co miały swojego konia,przyszedł facet,dziecko,rodzina i całkowicie zrezygnowały z konia i jeździectwa.Jednak dla mnie to wzystko znaczy o wiele więcej(nie bee się tu na ten temat rozpisywać,bo to nie ten wątek),ale uważam,że jesli ktoś mnie kocha to powinien rozumieć,że jest to dla mnie bardzo ważne i nie może mnie zmusić,żebym z tego zezygnowała.Mój chłopak wie ile konie dla mnie znaczą,nigdy mi nie wypominał,ze przez konie nie mam dla niego czasu czy coś.Wiadomo..sytuacje są różne,każdy ma swoje zdanie,różnie się w życiu układa,więc koniec ot😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
18 maja 2009 22:09
Poprawcie mnie jeśli się mylę ale chyba sprzedaż konia nie musi być równoważna rezygnacji z koni 😉

Szczerze ? nie da się...próbowałam rożnych trików przez miesiąc zanim ze swoim  zerwałam by miał mnie już  wręcz dość.  Maiłam taka sytuacje przerabiana miesiąc temu i mimo że rozstaliśmy się z przyjaznymi relacjami to dopiero teraz wmiarę od czasu do czasu mogę z nim słowo zamienić i to nie przez brak okazji  🙄 a tylko dla tego ze jest mu ciężko jak mnie widzi i na pewno szybko to nie minie ale widzę ze jest coraz lepiej i nasze relacje robią się bardziej swobodne i luźne.

no własnie ja wiem, ze jemu jest ciezko i czasami nie wie sam jak sie ma zachowywac.

halo, udzielałam i ja wierze w taka przyjazn, zwłaszcza po związku. Tylko ja nie wiem co bedzie teraz dla niego lepsze.... jesli przestane sie z nim całkowicie kontaktowac i miec nadzieje, ze kiedys sie jednak bedziemy potrafili zaprzyjaznic, tak naprawde, czy dalej go utrzymywac? Szczerze mowiac nie wyobrazam sobie, ze moglabym nie wiedziec co u niego slychac i jak sie czuje.



Co do rezygnowania z czegos dla miłosci. Ja zrezygnowalam i zaczynam powoli tego załowac. Zawsze sobie powtarzalam, ze nigdy nie zrezygnuje ze swoich marzen, planow dla innej osoby. A te plany i marzenia same zaczely sie "przestawiac". Teraz dostrzegam to, jak wiele sama pozmienialam dla niego.
slojma   I was born with a silver spoon!
19 maja 2009 10:32
Mój były, z którym miałam się spotkać A. wysłał mi dzisiaj kwiaty poczatą kwiatową tak bez okazji, aż się zdziwiłam jak pan przyniósł mi bukiet w życiu bym się nie spodziewała. A ogólnie mam dołka nic mi się nie chce.
Pauli,nie mylisz się.Tylko dla mnie sprzedaż konia(szczególnie jednego) sprawiłaby,że czułabym się fatalnie,jakbym zdadziła przyjaciela i straciła część siebie.Całe szczęscie póki co wybierać nie muszę😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
19 maja 2009 19:52
D&A
Wyobrażam sobie, że to byłoby ciężkie przeżycie...
Ale czasem nie ma wyboru.
Pauli,pewnie że czasem nie ma wyboru.Życie przynosi różne niespodzianki np.finansowe,zdrowotne,ale póki wszystko układa się w pewnym sensie po mojej myśli to pozostaje mi się tylko cieszyć,że nie muszę dokonywać tego typu wyborów.
Tak sobie teraz myślę że facet, który nie akceptuje naszej pasji, nie mówię tu o względach finansowych czy zdrowotnych, tylko po prostu nie akceptuje bo np. przez to mniej czasu się dla niego poświęca czy tym podobne to jest dla mnie totalnie spalony. Podziwiam pary, które mimo to, że się kochają mają kawałek siebie dla siebie. Dlatego też nigdy nie zwiąże się z człowiekiem bez pasji, bo tylko taka osoba będzie w stanie nas zrozumiec.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
20 maja 2009 16:36
Ola
Podpisuję się pod tym obiema rękami 😉
Ja w życiu nie mogłabym być z kimś kto w ogóle nie ma pasji i to nie tylko dlatego, że by mnie nie rozumiał, ale po prostu jestem zdania, że ludzie bez zainteresowań są puści.
Spotkałam kiedyś faceta, który na pytanie "czym się interesujesz?" odpowiedział mi "nie wiem", zapytałam więc co lubi robić w wolnym czasie a on na to "wychodzę z kolegami przed blok na piwo"  😵 🤔wirek:
Po prostu ręce mi opadły  🤔
No o czym tu z takim osobnikiem rozmawiać?? 🤔wirek:
Jak się pewnie domyślacie, więcej mnie nie zobaczy 😉
czarnapanda   Złe Czarne Bobo
20 maja 2009 16:44
Jestem właśnie w takiej sytuacji.K.nie ma żadnych pasji.i stęka o wszystkie moje.Porażka 😲
A powiedzcie mi proszę czemu jak nikt się nie odzywa i nie pamięta o Tobie to nikt, a jak wszyscy sobie przypominają to wszyscy nagle w jednym czasie? 🙄 byli, niebyli, niedoszli, koledzy, starzy adoratorzy... Jakieś przypadkowe spotkania po latach i na hura wszyscy nagle chcą się spotykać, pogadać, wpadać...
I dlaczego dodatkowo to się dzieje zawsze gdy mam kogoś na oku i nikt inny mnie w danym momencie nie interesuje? 🙄
Ironia losu.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
20 maja 2009 19:56
wendetta
Hehe, to chyba powinien być ich problem a nie Twój 😉
Ja bym chciała, żeby ktoś sobie tak o mnie przypomniał 🙄

Ciekawa jestem czy kolega piątkowo-sobotni dziś do mnie napisze... pewnie nie, właściwie to się nie nastawiam na to.
Za to wczoraj całkiem miło nam się pisało 😉
Ale odniosłam wrażenie, jakby rozmawiał ze mną jak z każda inną koleżanką, w końcu tyle lasek za nim biega  🙄
Czy ja muszę zawsze trafiać na cwaniaków??  🍴
Stało się to już rutyną i chyba przestaje mnie ruszać  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się