Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 czerwca 2016 16:09
Lotnaa a czy Luna_s20 Ci zabrania? Chyba, że do głowy komuś pistolet do głowy przystawiła czy z nożem atakowała 😉. Pewnie spojrzała się dziwnie, albo odwróciła głowę i przeszła (ja tak robię), przyszła ponarzekać do wątku. Straszne, że ktoś ma inne zdanie 😉.


Nie, nie straszne. Smutne, z czego ludzie robią problemy. Odważę się zaryzykować stwierdzenie, że żyję dłużej niż Luna, i szczerze - nigdy nie widziałam tych kobiet z obnażonymi "cycami" - jeśli już, starały się to robić dyskretnie. Jakoś nikomu nie przeszkadzają plakaty z reklamami kostiumów kompielowych czy bielizny, a już karmiąca matka tak? Jest w tym coś mocno popiepszonego, ot co.
.
nie chciałoby mi się pisać o tym na forum, toż to strata czasu, że dziecko płacze? albo, że cycki musicie oglądać lub kupy wąchać.

No akurat konieczność wąchania i oglądania kupy w autobusie na pewno nie byłoby przyjemnym doznaniem...


[quote author=Luna_s20 link=topic=35211.msg2552890#msg2552890 date=1465125727]
A wywalanie cyca przy stoliku w restauracji czy poczekalni u lekarza, obuwniczym, parku, to przegięcie. Nie uwierzę, że w całym mieście nagle zginęły butelki i smoczki.
[/quote]

Już niedługo nastaną czasy, że jak ktoś do seksu będzie używał żywego faceta, to usłyszy "a co to już w całym mieście wibratorów zabrakło"  😲 🤣 Można ze śmiechu pęc. To, co miało być zamiennikiem, substytutem wypiera to, co było i nadal jest normalne  🤔wirek:.

Nikt nikomu nie zabrania wyładowywać frustracji i super, że jest ten, szczególnie do tego powołany wątek, ale trzeba liczyć się w każdym wątku z tym, że jak się pisze bzdury, albo chwali się niewiedzą, to inni zareagują.
.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
05 czerwca 2016 18:10
figura, ja się odnosiłam i do wszystkich wypowiedzi w wątku i owszem padały słowa o egoizmie i że tyle się traci, baaa że co będzie jak się nagle okaże, że na macierzyństwo za późno (dla mnie to takie kulawe przekonywanie, że jednak trzeba zajść w ciąże póki się może) itp.

Jaki by nie był powód, że ktoś nie chce dzieci to inni powinni to uszanować czy to kupa, czy inne powody.

A tutaj już niestety strach napisać, że znowu babcia wypytywała kiedy zostanie prababcią, czy dzieciaci znajomi w kółko pytają kiedy zmądrzeję i zaciążę.

safie, nic z tego. Nikt tutaj nie piętnuje narzekania, że wnerwia kogoś namolne namawianie na dziecko. Wytykane są tylko i wyłącznie niewiedza, błędne przekonania i po prostu złe wychowanie.
Spotkałam kilka kobiet, już starszych, które dzieci nie mają, bo nie chcą. I żadna z nich nie przytaczała argumentów, że kupa i wymioty śmierdzą. Obawiały się odpowiedzialności za wychowanie nowego człowieka, nie chciały się wiązać dzieckiem do jednego miejsca, bo wiedzą, że dziecko potrzebuje stabilizacji. Bo zastanawia mnie też jedna rzecz - co, gdy ( nie daj Boże! ) Wasz partner/małżonek ulegnie wypadkowi i zostanie sparaliżowany? Gdy trzeba będzie go myć i tyłek podcierać? Jego kupa będzie inna? Co gdy Wasi rodzice zestarzeją się tak, że umysłowo i fizycznie cofną się do etapu noworodka, który śpi, je, robi kupę i wydaje nieartykułowane dźwięki?

Opisane przez Ciebie sytuacje są a) wypadkiem, którego nie można przewidzieć b) naturalną koleją rzeczy, której nie można uniknąć. Dziecko nie jest ani jednym ani drugim. Chyba nie trzeba skończyć Harvardu, żeby na to wpaść.
Co nie.  🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 19:16
Czarownica, wspomniane dzieci pod "62" mieszkają i już jak podchodziłam, to widziałam, że wbijają, resetują i mają ubaw. To nie był problem, że kod nie wchodzi.

Poza tym chyba niektóre dzieciate w tym wątku nie zauważyły, że te narzekające nie jojczą po jaką cholerę gówniarstwo się rodzi, tylko narzekają na KONKRETNE sytuacje. To nie są sytuacje, które mają miejsce CODZIENNIE (w większości przypadków), tylko zdarzają się RAZ NA CZAS i doprowadzają do szału. To, że pod koniec ciąży kobieta się toczy, choć też nie zawsze, to rozumiem, ale nie zrozumiem spacerów po centrum handlowym środkiem alejki i ewidentnego zwiedzania.

A teraz odwrócę sytuację z dzieciakiem blokującym wyjście ze sklepu, bo nie chce wyjść i mamusią, która ma focha, że inni coś do tego mają. Wyobraźcie sobie, drogie mamy, że Wasze dziecię przechodzi z Wami przez jezdnię, zapala się czerwone światło, a potomek "nie cie iść". I co? Zostajecie na pasach, aż "ze cie" i strzelacie focha na kierowców, że trąbią? Chciałabym zobaczyć, jak tłumaczycie wezwanej np. policji, że dziecko się uczy i Wy czekacie aż podejmie decyzję.
Nie no, faktycznie, przepraszam - gdybym napisała w wątku "co mnie wkurza..." post o zabarwieniu negatywnym, to pewnie bym nie zbierała takiej bury, jaką zbieram tu 😉

W momencie kiedy wracam o 5:30 do domu z pracy i próbuję zasnąć, a nie mogę,bo uczestniczę w życiu rodzinnym swojego bloku, to powinnam wejść na forum i napisać kulturalnego, nienacechowanego negatywnymi przesłaniami posta, by przypadkiem nie zostać źle odebraną.
Przecież na wstępie napisałam, że rozpętam falę hejtu. Dla mnie taki dopisek na początku wiadomości byłby sygnałem, że wypowiedź użytkownika nie będzie miła, a jak zdecydowałabym się ją przeczytać, to interpretowałabym ją z przymrużeniem oka.
Poza tym w pierwszym poście opisałam konkretne zachowania, które dla mnie są nie do zniesienia i świadczą o jakiś odspołecznionych zachowaniach rodziców.

Gdyby Ci wyszedł wcześnie rano 25latek pod blok i zaczął śpiewać, nie wiem, hymn Legii albo stał z kolegą i głośno rozmawiał, to jaka byłaby reakcja?
Puściłabyś to płazem i przekręciła się na drugi bok?
W szczególności, że pół godziny temu weszłaś do domu?
Jaka byłaby Twoja reakcja, gdyby podobny stan rzeczy utrzymywał się od kilku tygodni?
Sorry. Jestem cierpliwa, ale są pewne granice. Dzisiaj po prostu pękłam, weszłam na forum i zobaczyłam wątek o takim, a nie innym tytule. Dla mnie brzmiało to jako autoterapia.

Serio, ludzie.
Jak wyprowadzacie psa wcześnie rano z domu, a on uznaje, że właśnie rzuci się na stado ptaków, to nie próbujecie go uspokoić, bo nie chcecie robić lipy na osiedlu?
Albo jak wynosicie śmieci i macie w nich szklane butelki, to nie niesiecie ich tak, by nie tłukły się o poręcze i nie postawiły na nogi całego bloku?
Ja tak robię.
Czemu rodzice nie mogę zapanować nad dziećmi i spróbować je uspokoić w różnych sytuacjach?
Moje osiedle jest zamknięte, do każdego bloku przypisany jest plac zabaw, zaraz obok są pola...a dzieci bawią się wszędzie, tylko nie na placu zabaw. Wynosząc dzisiaj śmieci zarobiłam piłką tenisową w głowę, bo dzieciak koniecznie musiał trenować serwy odbijając piłkę od bloku. Uj tam, że wszędzie okna, zaraz obok parking, ludzie chodzą. Dziecko musi grać, bo pewnie wyrośnie na drugiego Nadala czy Agnieszkę.
Oczywiście nawet się nie odezwałam, tylko poszłam wyrzucić te nieszczęsne śmieci uważając, by nie zostać rozjechaną przez dzieci na rolkach (altana ze smietnikami stoi na parkingu, a jak każdy wie, parking to idealne miejsce to jazdy na rolkach).

Piątek. 7 rano. Sąsiedzi szykują się do pracy, a dziecko do przedszkola czy gdzieś tam. Dziecko za żadne skarby nie chce nigdzie wychodzić, więc kopie w drzwi wyjściowe i robi awanturę. Oczywiście nikomu to nie przeszkadza. Zdążyłam się pomalować, uczesać, ubrać, wyjść z mieszkania, a histeria dziecka dalej trwała.

Dzisiejsze przypadki już omówiłam i nie chce mi się do nich wracać.

Sytuacja z nieszczęsnymi matkami i wózkami na podwórku - zabolała mnie o tyle bardziej, że w tym czasie byłam zagipsowana od pasa do szyi. Kombinowałam jak koń pod górę jak zapiąć na sobie kurtkę faceta zębami, otworzyć drzwi czy nosić zakupy w zębach, a w między czasie przytrzymać tyłkiem drzwi sąsiadce, która wychodzi z wózkiem, a przed nią leci dzieciak na rowerku.
Ja kurde mogę być uprzejma i pomocna, ale jak ja potrzebuje pomocy czy ciszy, to staję się wrogiem publicznym wszystkich matek.
I nie, tu się nie hejtuje dzieci czy macierzyństwa samego w sobie, ale konkretne sytuacje, co było już wielokrotnie powtarzane!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 20:51
Z miesiąc temu mama mojej podopiecznej przyjechała wkurzona, bo przejeżdżała przez garaż podziemny, a dzieciaki na rowerach ziuuuu jej przed maską i przez bramę wyjazdową. Wyjechała, dogoniła, opier*****a rodziców, że garaż to nie tor rowerowy i UWAGA, UWAGA - rodzice się pokajali. Tak więc mając dzieci, też można się wkurzać na... mających dzieci. 😉
Tak, Luna_s20, zróbmy z karmienia piersią problem. Z powodu Twojego wysokiego wysublimowania moja córka nie może jeść naturalnie, tylko z butelki. Żybyś Ty się lepiej poczuła.
Jakie to smutne  🙄 🤔

No to rób, ja nie zamierzam. Niech twoja córka je co tylko uważasz za stosowne. Ja powiedziałam swoje, odniosłam się do kobiet które robią z karmienia piersią pokazówkę. Jeśli do nich nie należysz, to co cię boli w moim poście?
Niby czego to ma być pokaz? Umiejętności rozmnażania?
I tak samo jest np z przewijaniem w miejscach publicznych. Ile razy można zobaczyć pokazówkę "Patrzcie, wszyscy, oto jestem matką". Choć akurat jedzenia do wydalania porównywać nie zamierzam 😉
Ja w ogóle nie lubię pokazówek żadnego typu i nikt mnie nie zmusi bym lubiła.

Zresztą, ja napisałam że WOLĘ gdy matka ma mleko dla dziecka w butelce - a nie że tego wymagam. Tego też mi nie wolno bo poczułaś taki zew macierzyństwa by wytaczać świętą wojnę każdemu, kto nie rozpływa się w ochach i achach? Za nikim nie biegam z toporkiem i krzyżem, na nikogo nie krzyczę. Ot, piszę w sieci że coś może mi przeszkadzać i przeszkadza.

Bycie rodzicem to niekończący się łańcuch poświęceń mniejszych i większych oraz kształcenie umiejętności przewidywania pewnych rzeczy. Jestem przekonana że matka, która jest nią dłużej niż tydzień, jest w stanie przewidzieć kiedy dziecko może zgłodnieć, i zapewnić sobie jakąś mniejszą lub większą dyskrecję.

Pamiętam sytuację, gdy karmiąca matka na środku galerii gapiła sie na ludzi prosto w oczy i rzucała uśmieszki, nie bylo to za normalne. Co to za różnica czy wciągasz tego cycka żeby karmic, czy dlatego że ci się podoba. Mi to nie odpowiada, nie lubię na to patrzeć. Poza tym myslałam, że to intymna rzecz dla matki karmić swoje dziecko,a niektóre faktycznie robią z tego pokazówkę.
anil22, to nie patrz 🙂 Proste 🙂

Luna, karmienie dziecka butelka nie jest proste. Własnym pokarmem tym bardziej. Pomijając, że pokarm musi być świeży, to ekwilibrystyka z dzieckiem jedzącym z piersi przy podaniu mleka z butelki to gruby wior. Na pewno nie wart tego, że komuś nie pasi. Choć ja nigdy w miejscu publicznym nie karmilam dziec. I rozumiem - restauracja, ale ze w parku to komuś przeszkadza???

Ja to w ogóle dochodzę dr wniosku, że jestem szczęśliwym, wyluzowanym człowiekiem. Bo ani karmienie piersią mi nie przeszkadza, ani miziajace się pary, ani geje, ani właściwie żadne inne "intymności". Chamstwo mi przeszkadza. Agresja mi przeszkadza. Bezmyślność i znieczulica. Ale goły kawałek piersi? No nie...
jujkasek, ale tu naprawdę nie chodzi o gołego cycka, tylko o perfidne robienie z procesu karmienia jakiegoś pokazu. Nikt nie rzuca się na kobietę, która gdzieś tam odepnie tą miseczkę w staniku dla karmiącej (są jeszcze takie staniki? jak pracowałam w ciążowym, to dopiero pojawiały się na rynku) i nakarmi sobie dziecko, ale o takie wręcz patologiczne zachowania. O robienie z czynności karmienia formy buntu i wykrzyczenia: "Tak! Jestem matką, karmię swoje dziecie na środku KFC. Patrzcie i podziwiajcie!"

Tak samo jak nikt nie ma nic do dzieci, ale do tego, że rodzice zapomnieli o tym, że mają je wychowywać i uczyć kultury i życia w społeczeństwie od małego. Nie każda przestrzeń jest przeznaczona na ich zabawę, tak samo jak nie każde ich zachowanie powinno być traktowane pobłażliwie i z przymrużeniem oka, bo potem są kwiatki w stylu "no ja nie wiem czemu moje dziecko takie jest, to pewnie przez telewizję i gry komputerowe!"
.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 czerwca 2016 21:57
[quote author=Luna_s20 link=topic=35211.msg2552890#msg2552890 date=1465125727]
A wywalanie cyca przy stoliku w restauracji czy poczekalni u lekarza, obuwniczym, parku, to przegięcie. Nie uwierzę, że w całym mieście nagle zginęły butelki i smoczki.


Już niedługo nastaną czasy, że jak ktoś do seksu będzie używał żywego faceta, to usłyszy "a co to już w całym mieście wibratorów zabrakło"  😲 🤣 Można ze śmiechu pęc. To, co miało być zamiennikiem, substytutem wypiera to, co było i nadal jest normalne  🤔wirek:.
[/quote]

Dosadniej bym tego nie ujęła.

[quote author=Luna_s20 link=topic=35211.msg2553091#msg2553091 date=1465157399]
No to rób, ja nie zamierzam. Niech twoja córka je co tylko uważasz za stosowne. Ja powiedziałam swoje, odniosłam się do kobiet które robią z karmienia piersią pokazówkę. Jeśli do nich nie należysz, to co cię boli w moim poście?
Niby czego to ma być pokaz? Umiejętności rozmnażania?
...
Zresztą, ja napisałam że WOLĘ gdy matka ma mleko dla dziecka w butelce - a nie że tego wymagam. Tego też mi nie wolno bo poczułaś taki zew macierzyństwa by wytaczać świętą wojnę każdemu, kto nie rozpływa się w ochach i achach? Za nikim nie biegam z toporkiem i krzyżem, na nikogo nie krzyczę. Ot, piszę w sieci że coś może mi przeszkadzać i przeszkadza.
[/quote]

Dżizus, skąd w Tobie taka agresja? Jaka pokazówka?! Jak już pisałam, w swoim ponad 30-letnim życiu NIGDY nie widziałam kobiety, która karmiłaby swoje dziecko w jakiś nachalny dla otoczenia sposób, tudzież taki, który możnaby było uznać za "pokazowy" 🤔 A mieszkałam czas krótszy lub dłuższy w 7 europejskich krajach, jakoś nikt mi "cycem" przed oczami nie machał. A jeśli już ktoś karmi w miejscu publicznym, to nie przyszło Ci do głowy, że to POTRZEBA chwili, a nie "pokazówka" czy "zachcianka"? Jakoś Tobie nikt nie zabrania kupić sobie w sklepie pół litra wody, ale Ty odmawiasz niemowlakowi możliwości zjedzenia najbardziej naturalnego posiłku pod słońcem?
I nikomu nie każę się rozpływać, żyj i daj żyć innym.

Swoją drogą, zawsze staram się karmić dyskretnie, ale nawet bez jakiś dodatkowych okryć, dziecko naprawadę zakrywa niemal całą pierś, więc w czym problem? Chyba gdzieś w Tobie, ale to już by Ci musiał psycholog wyjaśnić.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 22:02
Tak z innej beczki, ponieważ któraś z dziewczyn podniosła temat umiejętności zachowania się adekwatnie do sytuacji. Czy jako dziecko potrafiłam się zachować odpowiednio do sytuacji? Tak, potrafiłam. Np. w teatrze. Sądzę, że wynikało to z faktu, że byłam dzieckiem chodzącym do teatru/opery i wiedziałam, że należy siedzieć cicho w trakcie przedstawienia, nie wolno bawić się kryształkami zwisającymi z obudowy balkonu, etc. Pamiętam również moje oburzenie, jak w klasie bodajże 5 czy 6 zostaliśmy zabrani na "Straszny Dwór", a moi koledzy z klasy przez cały spektakl śpiewali "Men in Black".  😵 Było mi wstyd za nich. Kilka lat temu zwątpiłam widząc w Teatrze Wielkim dzieciarnię wcinającą chipsy w czasie spektaklu. Nic tak nie poprawia odbioru "Dziadka do orzechów", jak dźwięk chrupania prażonych ziemniaków w trakcie "Walca kwiatów". Może ja jestem dziwna, może wychowałam się w innym środowisku, ale to chyba rodzice powinni nauczyć dzieci, co wolno, a czego nie w danym miejscu???
karmienie piersia na pokaz...  no tego jeszcze nie bylo. Jak i po co sie to robi??  😁
Luna tak totalnie nie wiesz o czym mowisz, ze wiekszych bzdur dawno nie czytalam.

Gavi a dlaczego po prostu nie zwrocilas uwagi tej matce na balkonie? Naruszyla zasady wspolzycia w bloku, wiec trzeba bylo jej o tym powiedziec skoro sama sie nie domyslila. W imie takiej "tolerancji" spoleczenstwo pozwala na rozne dziwne sytuacje i kolo sie kreci.

Ja w sumie nie wiem czemu czytam ten watek - chyba juz przestane, bo jest mi po prostu... smutno. Jak bardzo kobiety potrafia byc przeciw kobietom. Pomijam kwestie zachowania, wychowania i samych dzieci, bo zle maniery kazdemu maja prawo przeszkadzac, ale ilosc hejtu chociazby w strone kobiet z brzuchem jest absolutnie dolujaca i totalnie dla mnie nie zrozumiala. No po prostu chyba rzeczywiscie jestesmy jakims popapranym spoleczenstwem...
Gavi, mysle, ze nadinterpretujesz i masz jakies dziwne wyobrażenia na temat macierzynstwa w ogole. Serio serio. Matki po prostu karmią dzieci, dla większości to nie jest czynność intymna. Jak np jesz pizze albo dajesz ja dziecku to na uboczu? Dawanie dziecku jeść to dawanie dziecku jeść bo ile mozna przezywać "o rany, karmie piersia" skoro noworodek je minimum 8 razy dziennie. Jezeli mama uśmiecha sie do ciebie jak karmi to musi oznaczać, ze robi pokaz? Jaki jest protokół zachowania kobiety karmiącej tak żebys sie nie czepiała? Pisze to wszytko bo znam mamy, które czuły sie niepewnie karmiąc publicznie, a nie było wyjścia i np jedna postanowiła sie uśmiechać do przechodzących bo uznała, ze tak bedzie dobrze. Taki przyklad. Tak, ze mysle ze warto wziąć troche na luz i nie przypisywać bliźnim jakichs dziwnych intencji.
Ja tak czytając posty co niektórych to mam wrażenie, że sami nigdy nie byli dziećmi. To już dzieciom nie można rzucać piłką poza placem zabaw? Biegać po podwórku, jeździć na rolkach/rowerach/wrotkach. Jak ja byłam mała i rozrabialiśmy na podwórku to owszem sąsiedzi się wkurzali, ale ci co mieli pod 80 lat lub więcej. Nie mogę uwierzyć, że babki 30-40 lat mają takie problemy z tym, że dzieciaki czasem są głośno, czasem się bawią w innych miejscach niz place zabaw itd. Dajcie tym dzieciakom żyć, oczywiście nie mówię, że dzieci się nie powinno wychowywać, ale bez przesady... A już bunt o karmienie piersią to dla mnie jakaś komedia - nie dośc, że wszystko już mamy sztuczne w sklepach to dzieci też muszą jeść sztuczny pokarm, bo to oburzające, że się je normalnie karmi? Smutne to...
A wcale nie jestem fanką dzieci, sama macierzyństwa nie planuję. Ale nie rozumiem takiego bulwersowania się zwykłymi rzeczami, które każdy z nas w dzieciństwie przerabiał (no chyba że tu mamy same grzeczne dzieci, bo nigdy nic nie napsociły i które były 100% pod kontrolą swoich rodziców, z którymi nigdy nie miały żadnego konfliktu  😎 ).
.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 czerwca 2016 22:57
Wywlokę jeszcze jedną rzecz. Temat wypłynął w naszym forumowym wątku dzieciowym, będzie personalnie, bo przykładem były dzieci Diakonki w trakcie podróży samolotem. Napisała, że jedno biegało po samolocie, drugie płakało, ale to biegające tak się uśmiechało do wszystkich, że obecni na pokładzie wybaczyli zachowanie tego drugiego, a stewardessy uśmiechały się przyjaźnie i zachowanie dzieci nikomu nie przeszkadzało. Mój mąż jest z zamiłowania pilotem (małego lotnictwa) i pasażerem (dużego lotnictwa), jak przeczytałam mu opis sytuacji, to komentarz był jeden - "A co kur*a miały robić? Taka praca, MUSZĄ się uśmiechać, nawet jak dzieciak wlepi plastelinę w fotel". Zdaje się, że na pierwszym miejscu irytujących sytuacji pokładowych są właśnie biegające po samolocie dzieci. Przecież to takie urocze, że każdego rozczuli. A jak komuś się nie spodoba, to przecież weźmie spadochron i skoczy... No niestety, tego się nie da zrobić.
Juz nawet w wątku "wkurzają mnie dzieci..", że można napisać, że nas wkurzają dzieci  🤣

Gavi, dla pocieszenia powiem, że mieszkam w domu, ale dzieciaki z domu obok drą ryja równo w weekendy od rana do wieczora  😵

Lanka_Cather, dzieci w samolocie, na samą myśl już mam nerwa  😁 fakt, że nigdy nie doświadczyłam teo na długiej trasie, ale potrafie sobie wyobrazić  🤔
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
06 czerwca 2016 05:29
Lanka_Cathar, ooo i takie zakładanie, że wszystkich dzieci rozczulają ... Mnie np. zupełnie nie rozczulało, jak 4 latek ciągle otwierał mi drzwi w przymierzalni, a babcia obok piała jaki on uroczy. Zupełnie nic nie zrozumiała, jak jej uwagę zwróciłam  😵
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
06 czerwca 2016 06:25
Pocieszają mnie dwie rzeczy. Raz, że mojego bardzo-chcę-mieć-dzieci-męża też wkurzają przytaczane sytuacje (czyli to nie jest tak, że ja niedobra, ziejąca nienawiścią nie rozumiem matek-Polek), a dwa - duża część dzieciatych znajomych ma podobne zdanie, ba! znakomita większość nie narzuca się ze swoimi dziećmi, potrafi rozmawiać na wszystkie tematy nie poruszając tematu rozmnażania i nie namawiając mnie, że przecież mi się zmieni.

Jeszcze podam przykład znajomej, która ma małe dziecko i też szlag ją trafia, jak lata jakiś bachor po stajni (czy gdziekolwiek indziej) i drze ryja, bo "to, że moje dziecko mnie zatruwa życie, to nie powód, żeby zatruwało je innym". I bardzo, bardzo ją za to szanuję.
Dava   kiss kiss bang bang
06 czerwca 2016 06:37
Dzieci w samolocie, temat rzeka...

Jasne, a co maja powiedziec pasazerowie? Ja mam dosc, kiedy podczas 12h lotu np. caly czas dzieci sie dra. Te male tez, choc noworodek nie jest winny, ze go brzuch boli albo uszy sie zatykaja od zmian cisnienia... Co nie zmienia faktu, ze wszyscy maja po dziurki w nosie halasu...

Przewaznie rodzicie nie reaguja, albo uwazaja to za czysta slodycz. Rowniez to, kiedy jakis 6latek kopal w moj fotel przez bite 2h, jak zwrocilam uwage matce, to uslyszalam, ze nie mam empatii, bo synusiowi sie nudzi.




Ja nie widzę tu tekstów że mają matki nie karmić, a obronczynie praw cyca zarzucają ze tak jest. Nie jest, ale może się to komuś nie podobać, kogoś obrzydzac, może ktoś nie rozumieć ze kobieta karmiąca się nie krępuje.  Z igły widły, a porównywanie tego do jedzenia pizzy jest juz całkiem śmieszne. Chyba nie chodzi o samo jedzenie z cycka tylko o zachowanie niektórych kobiet, właśnie takich jak te tutaj atakujące. Ja rozumiem ze dziecko musi zjeść i wolę żeby zjadło niż darlo się z głodu, ale naprawdę wystarczy niewiele by temat nie przeszkadzał osobom przewrazliwionym, zwykle krótkie, uwaga będę karmić nie zniesiesz to nie patrz  😉, gorzej kiedy nie ma ostrzeżenia. Akurat matki które znam osobiście w większości zachowały poczucie intymności własnego ciała i nie ma wywalania cyca bez ostrzeżenia, nie ma emanowania tym jakie to piękne, bo widzę ze dla tych kobiet to tez nie jest swobodna sytuacja. Jeśli ktoś zostając matka uważa że cały świat jest przeciwko niej (z powodu pewnych sytuacji i braku dystansu do świata) to potem zachowuje się jak kretynka z prolaktyna zamiast mózgu,  mam to szczęście że matki wokół mnie nie narzucają mi swojego rodzicielstwa,  wtedy osobie antydzieciowej jest też łatwiej, i dziecko w niczym nie przeszkadza 😉

A co do głównego tematu wątku to presja macierzyństwa juz mnie nie wkurza bo... Juz jej nie czuję. Przestałam się tym bulwersowac i wkurzać kiedy sama tak naprawdę przestałam się wahać czy chce mieć dzieci czy nie. Wiem ze nie chcę i żyje mi się łatwiej. Nawet jeśli ktoś uważa że to źle i powinnam mieć i że idę na łatwiznę to mnie nie rusza bo równie dobrze taka osoba może twierdzić że powinnam być, wege,  powinnam biegać, powinnam być wierząca itd. A ja i tak zrobię po swojemu wiec po co się wkurzać 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
06 czerwca 2016 07:48
Mnie w tym wszystkim troszkę dziwi podejście niekrtorych kobiet- mnie nie obrzydzalo czy nie krepowalo karmienie publiczne jako takie- mnie krepowala możliwość, ze ktoś zobaczy moja pierś. A konkretnie sutek. Bo co innego, kiedy mam szeroki dekolt, a co innego kiedy jednak mi ten sutek widać i to mnie krepowalo. A widziałam łaski, które z tą całą gołą piersia na wierzchu np. ukladaly dziecko w wozku 😲 i dla min osobiscie był to kosmos.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się