"Nie ogarniam jak..."

Nie ogarniam jak po ponad miesiącu remontu i codziennego wiercenia od 7 do popołudnia robotnicy u sąsiadów nadal maja co wywiercać (blok, nie jakiś duży metraż).
Nie ogarniam po prostu, już pomijam fakt, ze zaczynają równo po 7 rano, nawet w sobotę, na 2h robią przerwę od wiercenia i później znowu wiercą.
Ekipa jakichś pseudo fachowców, bo któregoś dnia tak się wkręcili w wiercenie, ze kable pouszkadzali od prądu, efekt cała klatka nie miała przez cały dzień prądu.
Wynosząc śmieci porysowali drzwi moje i sąsiadów.
Gruz sypał mi się kilkukrotnie do domu, bo owi fachowcy gmerali coś przy rurach i innych rzeczach i od nich cały syf spadał do mnie.
Mogłabym tak wymieniać.
Zwracam uwagę sąsiadowi, on jedynie przeprasza i nic sobie z tego nie robi.
Może jakby jemu ktoś brudził w domu albo budził go od 7 to inaczej podszedłby do sprawy...
Milla, trudno oceniać tak zaocznie. Może ekipa rzeczywiście do d..., a może naprawdę remont tego wymaga. Może sąsiad Cię zbywa swoim "przepraszam", a może mówi to w pełni szczerze, ale co ma poradzić? Rozumiem, że dla Ciebie to niedogodne, ale sąsiad chce mieć fajne, wymarzone mieszkanko, też ma do tego prawo.
A może spróbuj pogadać, żeby np. zaczynali robotę o 9, żebyś mogła się wyspać? Tylko wtedy licz się z tym, że robotnicy będą siedzieć tydzień dłużej. Za zniszczenia wystawiłabym zwyczajnie kwitek z kosztami z pytaniem czy masz uruchamiać procedury ubezpieczeniowe.
Rozumiem Cię, poczucie dyskomfortu we własnych czterech kątach jest straszny.
Z drugiej strony rozumiem sąsiada, bo sama co jakiś czas urządzam sąsiadom koncert na wyrzynarkę, wiertarkę, itd. A w lipcu miną dwa lata jak się wprowadziłam. Po prostu nadal mam nieskończone meble i inne pomysły wykończeniowe. 
Spróbuj jakoś włączyć cierpliwość i wyrozumiałość, pogadaj z sąsiadem o kompromisie.

casines, jak sucha karma wpływa niekorzystnie na nerki ?

Nie umiem tego fachowo wytłumaczyć ale na chłopski rozum - koty z natury bardzo mało piją co już źle wpływa na nerki, kot jedzący suchą karmę nie przyjmuje wystarczającej ilości płynów więc jest odwodniony, jeżeli jest długotrwałe to prowadzi do przewlekłej niewydolności nerek. Mokra karma zawiera dużo więcej wody więc częściowo te niedobory płynów uzupełnia, jednak i tak warto kota zachęcać do picia dodając do mokrej karmy wody, fontanną, czy też po prostu stawiając w domu więcej misek z wodą. tutaj (ostatni post) jest to bardziej fachowo opisane i poparte artykułami naukowymi.

edit- poprawiłam link.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 czerwca 2016 09:04
casines, wydaje mi się to jakąś bzdurą. Mam koty. 12 letnia kotka od zawsze jest na suchej karmie. Nie jest odwodniona. Mlodszy kocur niedawno był badany. Wszystkie wyniki super, a teżje wyłącznie suche. Co więcej, zwierzęta jedzące suchą karmę piją więcej.
Co więcej, zwierzęta jedzące suchą karmę piją więcej.


ciekawa jestem skąd taką bzdurę wytrzasnęłaś? poprawiłam link poprzednim poście, przeczytaj co tam piszą na ten temat.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 czerwca 2016 09:27
Choćby z własnych obserwacji... Artykuł przeczytałam do momentu o wodzie i jeszcze bardziej uświadczyłam się w przekonaniu, że to bzdura. Dowodów w kocim wątku jest dużo, chyba że to takie wyjątkowo odporne koty, że na suchym żarciu są zdrowe.
Odwodnienie, to bardzo poważna sprawa. Gdyby to co pisze autor artykułu było prawdą, to weci żyliby wyłącznie z podawania kotom kroplówek 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
11 czerwca 2016 09:35
Nie ogarniam trochę, że pisze się na jeden temat, a ludzie zaczynają jakieś wycieczki i rozwijają temat w zupełnie innym kierunku. I tak od różnic w cenach strzemion doszliśmy do tego, że to oburzające zaglądać komuś do portfela  😵 Nie ogarniam świata. Z luźnej i zabawnej gadki robi się kwas, bo ktoś coś nie doczytał, ktoś coś dopowiedział i ta dam...
[quote author=Kurczak link=topic=95120.msg2555957#msg2555957 date=1465632257]
Co więcej, zwierzęta jedzące suchą karmę piją więcej.


ciekawa jestem skąd taką bzdurę wytrzasnęłaś? poprawiłam link poprzednim poście, przeczytaj co tam piszą na ten temat.
[/quote]

To nie jest bzdura. Bzdury piszesz Ty.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 czerwca 2016 11:15
[quote author=Kurczak link=topic=95120.msg2555957#msg2555957 date=1465632257]
Co więcej, zwierzęta jedzące suchą karmę piją więcej.


ciekawa jestem skąd taką bzdurę wytrzasnęłaś? poprawiłam link poprzednim poście, przeczytaj co tam piszą na ten temat.
[/quote]

Ja z własnego doświadczenia 😉

Swoją drogą podziewam teorię, że sucha karma powoduje niewydolność nerek. Te dla nerkowców też? 😉
Asica, konsultowalam sie w sprawie tego sypiacego się gruzu. Kwestia po prostu odpowiedniego zabezpieczenia, klejem lub pianką. Ale oni nie przyjeli do wiadomości naszych sugestii. Zwracalismy uwage co do pozniejszego wiercenia, 'oni musza pracowac i generalnie cisza nocna nie obowiazuje'... uwierz, przez 1,5 miesiaca kilkukrotnie rozmawialismy z robotnikami i sąsiadem, bez efektu.
Źle się wyraziłam na temat tego że kot nie pije więcej na suchej, owszem pije ale według moich obserwacji niewiele więcej niż na mokrej. Bardziej chodziło mi o to że nie zaspokaja dziennego zapotrzebowania na wodę. Bo nie wmówicie mi że kot jedząc suchą karmę odczuwa takie pragnienie żeby w ciągu doby wypić zalecane 50ml/kg masy ciała czyli przy kocie 4kg całą miskę (a przynajmniej ja mam miski po 200ml). Moje koty łącznie to 8kg,więc powinny pić w ciągu doby 2 miski wody, będąc jedynie na suchej karmie w ciągu doby wypiją może z pół miski wody czyli po 50ml na kota.

Swoją drogą podziewam teorię, że sucha karma powoduje niewydolność nerek. Te dla nerkowców też? 😉

Nigdy w życiu by mi na myśl nie przyszło żeby faszerować kota suchą karmą przy niewydolności nerek. Biorąc pod uwagę jeszcze skład wspaniałego Royala tak polecanego przez wetów i przez pokemon gdzie zawartość mięsa jest prawie zerowa a na pierwszym miejscu mamy ryż, następie kleik pszenny, mączkę drobiową i mączkę kukurydzianą to tym bardziej nigdy w życiu bym tego kotu nie podała. Całe szczęście że ktoś wymyślił BARF w którym można dowolnie manewrować z zawartością poszczególnych pierwiastków i ilości węgli/tłuszczu/białka i innych składników według potrzeb i wyników badań.
casines, chciałam tylko zaznaczyć że odrobinę mijasz się z prawdą jeśli chodzi o RC. Na pierwszym miejscu w składzie (RC British Shorthair) nie jest ani ryż ani kleik ryżowy, tylko suszone białko drobiowe, ryż z kukurydzą zajmują w kolejności 3 i 4 miejsce. Natomiast zawartość białka surowego to 34%, następnie są oleje i tłuszcze surowe - 19%, zatem zawartość mięsa nie jest zerowa jak piszesz... (nawet whiskas nie ma zawartości prawie zerowej)
busch   Mad god's blessing.
11 czerwca 2016 17:30
Astra, nie do końca mija się z prawdą - to zależy od konkretnej karmy, ale są takie, które mają na pierwszym miejscu w składzie ryż (np. RC hypoallergenic dla kota). Nie pamiętam jak urinary, ale np. renal ma na pierwszym miejscu tłuszcze zwierzęce, na drugim ryż, potem mączkę pszenną, a dopiero potem odwodnione proteiny wieprzowe, cokolwiek to znaczy 🤣

O dziwo właśnie te weterynaryjne royale mają takie cuda w składzie, że ja się za głowę niejeden raz łapałam. Bytowe nie wyglądają aż tak źle 🤣 No ale wetem nie jestem, może tak ma być, może w tym szaleństwie jest metoda 😀
dea   primum non nocere
11 czerwca 2016 19:36
Mój kot na suchej karmie praktycznie nie pił - prawie bym straciła młodego kocurka. Kryształy itp (pęcherz i cewka). Leczenie było długie i trudne, ale na karmę urinary suchą zareagował kolejnym nawrotem. Wtedy postawiłam na dowodnienie. Aktualnie mijajâ dwa lata od końca tej przygody i mamy system: raz dziennie zupa z mokrej bozity, drugi raz ćwierć szklanki chrupek. Zero leków i specjalistycznych karm. Działa.
On na suchej karmie potrafił przez dzień nie nasikać nic (jeszcze zdrowy!!!) lub nasikać raz. Dwa siki na dobę od dwóch kotów to była norma (nie leją poza kuwetę). Cieszyłam się, głupia, że mi żwirek schodzi dwa razy wolniej niž mamie :/

Miałam też 12-letnią kotkę, całe žycie na chrupkach. Lubiła wodę, sama się domagała i polowała na podlewanie roślin, cieknący kran, kropelki w wannie, wodę z choinki ... Wspominam ją pijącą, a Simby praktycznie nie widuję przy wodzie - nawet fontanna nie pomogła. Towarzysz mojego "pacjenta" pije mniej niż ona, ale widać mu wystarczy (są identycznie żywione). Po prostu są róžne egzemplarze. Pewnie mogą też być różne podłoża problemów z drogami moczowymi, ale co najmniej jedna przyczyna to picie niewystarczajâcej ilości płynów przy žywieniu suchą karmą.

A jeszcze do składu karm: białko nie równa się mięso. Białko to też hydrolizowane pióra i pazury oraz białka roślinne. Trochę ziaren, trochę pierza i procenty białka lecą 😉
Mój kot ma 14 lat. Je tylko i wyłącznie sucha karmę. Od kociaka. Nic innego nie je i nigdy nie jadła. Chora nie była nigdy.
Pije dużo. Skąd wiem? Bo codziennie daje miskę wody. Ona nie jest w stańie wyparować. Czesto widze tez jak kot pije.
Pije teraz i w ogrodzie. Z podstawkowe kwiatów, z nazbieranej deszczówki. Z kubek- dwa dziennie pije. Sika tez dużo.
Moja do czasu jak była na suchej karmie to piła sporo. Od czasu jak zaczęła dostawać mokrą, bo odmówiła jakiejkolwiek suchej (ma 17/18 lat) to przestała pić kompletnie. I zaczęły się problemy i to spore.  To ja już wolałam jak była na suchej. Swoją szosą kompletnie odmawia też mięsa. Tzn raz na tydzień kawałek wołowiny ok, częściej olewa i już. A ja nie mogę sobie teraz pozwolić przy jej stanie zdrowia na niejedzenie. Po prostu cudownie - jedno drugie nakręca, wrrr.
busch,  oczywiście masz rację ☺ ale po prostu takie stwierdzenie ze prawie zero mięsa i najgorszy syf mnie poruszyło. Nie zmienia to faktu, że sa dużo lepsze karmy z wysoką zawartością mięsa i małym udziałem zbóż i innych wypełniaczy.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2016 11:53
Atea, moze potrzebne bylo miejsce w grupie na przyszly rok dla krewnego/znajomego krolika? I trzeba bylo to miejsce stworzyc? Tak mi przyszlo do glowy.

Z drugiej strony, jesli jednak tak nie jest, to zastanawiam sie jak to faktycznie wyglada- czy po prostu Franek nie wykonuje polecen/jest gluchy na prosby wychowawczyni i bonusowo podburza inne dzieci utrudniajac znacznie prowadzeniqa zajec/posilkow? Bo jesli non stop na stolowce wykonuje solowki zamiast jesc i dac w spokoju jesc innym i nie reaguje upomniany 10 razy, to nie jest juz przejaw kreatywnosci. Raz- moze byc smiesznie, raz na jakis czas- ok, takie wyglupy, ale jesli notorycznie to juz przejaw kompletnej nieadekwatnosci zachowania do sytuacji. Jesli w grupie 20 dzieci znajdzie sie kilkoro takich 'kreatywnych' to po prostu nie ma mozliwosci pracowania z grupa, przeprowadzenia programu, zajec, czy posilku. Tylko, jesli faktycznie problemy sa na taka skale to kurcze podstawa jest staly kontakt z rodzicem, wytlumaczenie istoty problemu, omowienie planu dzialania i mozliwych konsekwencji, byc moze zasugerowanie konsultacji psychologicznej i wspolne poszukiwanie rozwiazania.

Tak tylko zwracam uwage, bo mam znajomych z takim zaradnym i kreatywnym i w ogole uzdolnionym przywodczo i super rozwinietym 4,5 latkiem, ktorym sa zachwyceni. Przedszkole mniej. Ja po 2 wizytach u mnie tez znacznie mniej i wspolczuje wychowawczyniom w przedszkolu, ze maja go 'na glowie' przez 10 godzin dziennie. Absolutnie jestem pewna, ze rozwala kazde zajecia, odciaga na sile dzieci, bije, popycha, wyrywa zabawki i usiluje ustawiac wszystkich- od najmlodszych na wychowawczyniach konczac.  Tez swego czasu rodzice dostali propozycje nie do odrzucenia, zeby go przeniesc , tylko w tym przypadku ja sie w ogole nie dziwie. Ani troche.
szafirowa Oczywiście! że zdaję sobie z tego sprawę. Że wstawanie na krzesło w trakcie zajęć, przerywanie, przeszkadzanie może być męczące dla Pań. Sprawa rozchodzi się o to jak sprawa została rozwiązana.

W ciągu roku dostawałam sygnały, że bardzo dużo gada, że zdarza mu się na zajęciach zacząć śpiewać mimo, że Pani poprosiła go by tego nie robił. Wychowawczyni twierdziła, że sobie z tym radzi, że bierze go na rozmowę, ustalają reguły gry, zawierają umowę i jest lepiej. Wobec czego nie brałam tego za poważny problem, zwłaszcza, że w domu, u znajomych, a nawet w grupach dzieci, które do nasz przychodzą na zajęcia ja nigdy problemu z ustawieniem go do pionu nie miałam.

Nie zostały powzięte żadne środki wychowawcze wcześniej, nie zostałam poproszona o pracę z dzieckiem w tym temacie, jak i nie poproszono mnie o kontakt z psychologiem, pedagogiem, nic. Chodziłam na zajęcia otwarte, na których Franek zachowywał się dobrze (no, zawsze palnął jakimś tekstem, że cała sala się śmiała, ale nie przeszkadzał bynajmniej w zajęciach). A weź pod uwagę, że np. na ostatnich otwartych zajęciach dzieci przez 30 minut sylabowały po kolei swoje imiona i szukały imion wypisanych na listkach. Ja bym umarła z nudów: mój 5-latek też umierał, ale wysiedział wiercąc się, gapiąc w sufit i ćwicząc sztuczk "urywania sobie kciuka".

Jeśli chodzi o agresywne zachowania: nawet teraz Panie przyznają, że nigdy nie zdarza mu się żadna agresja ani fizyczna ani słowna, poza pojedynczymi przypadkami kiedy komuś "oddał". Ani w stosunku do dzieci, ani do Pań. Nie ma opcji, żeby wyrywał zabawki, pluł, czy kopał itd. On uwielbia bawić się z dziećmi i jest to moment, w którym jest najgrzeczniejszy (nawet według Pań), bo robi to co lubi i go interesuje.

Poza tym powtórzę: deklarowałam chęć zaangażowania się w poprawę jego zachowania. Gdy się dowiedziałam, że mają poważny problem jeździłam do przedszkola codziennie po informację jak się sprawował i najgorsze "przewinienie" to było huśtanie się na umywalkach mimo upomnienia. Od Pani dyrektor usłyszałam "szkoda, że dopiero teraz się Pani zainteresowała dzieckiem", co oburzyło mnie straszliwie, bo rozmawiałam z wychowawcą przez cały rok i gdybym dostała sygnał na pewno bym zareagowała.

Wiem doskonale, że jest to dziecko, któremu trzeba stawiać bardzo wyraźne granice i się tych granic trzymać, bo inaczej ma Cię w nosie. Rozsądny, charyzmatyczny pedagog sobie radzi, "ciepłe kluchy" - na pewno nie.

A uważam, że chcieli się pozbyć dziecka, z którym trzeba po prostu pracować. Możliwe, że i wolne miejsce było potrzebne.

Nie burzy mnie to, że uznali, że moje dziecko się źle zachowuje, tylko absurdalny sposób w jaki próbowali sobie z sytuacją poradzić, kompletny brak nawet chęci współpracy ze mną, dwulicowość opiekunek, oraz wiele krzywdzących słów z ust Pani dyrektor, w którym zarzucała mi kłamstwa i brak umiejętności dobrego wychowania dziecka  🙂

Nie jestem idealną mamą, popełniam mnóstwo błędów, z całą moją miłością do Franka staram się patrzeć obiektywnie na jego zachowania. Wychowawczo - robię co mogę, jestem konsekwentna do bólu i podoba mi sie wynik mojej pracy. A niewiele rzeczy mi się w sobie podoba 😉 Nie dam zabić jego kreatywności utartymi schematami. Mam kontakt z wieloma fajnymi pedagogami, paroma psychologami - zawsze pytam o sposoby pracy z moim dzieckiem i wprowadzam je w życie. Zarzucanie mi braku zainteresowania synem to jest totalny absurd. Ba! Nie mam w życiu ważniejszego celu niż żeby go dobrze wychować. A że to nie jest łatwe i droga macierzyństwa ma wiele rozwidleń i zakrętów sama na pewno wiesz doskonale  :kwiatek:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2016 12:17
Atea, To ja jednak obstawiam to wolne miejsce. Fakt, ze problem nie zostal Ci naswietlony wczesniej i nagle 'jebut' to jest farsa jakas i w zadnej normalnej placowce sie tak nie postepuje. Szczegolnie, ze 5 latek to juz  bardzo rozumny czlowiek i nawet z nim samym mozna wypracowac pewne rzeczy, jasno komunikujac co i dlaczego nie moze byc tolerowane i jest nie ok, oraz co grozi za nie spelnienie prosby. Klu to konsekwencja.

Ja mialam 'ladowanie n dywaniku' dzien po tym, jak moje dziecko spedzilo caly dzien w towarzystwie kolegi wspomnianego powyzej. Ustalilysmy z paniami strategie dzialania i w ciagu 2-3 dni wszystko wrocilo do normy. Ale ich reakcja byla natychmiastowa i od razu zwrocono mi uwage na problem.

Atea Jesli sprawy faktycznie mialy taki obrot, jak piszesz, to napisalabym dobrze uargumentowana skarge na dyrekcje przedszkola do powiedzmy burmistrza, czy innej instytucji. Pewnie nic to nie da, ale moze zwroca kobiecie uwage. Oczywiscie, jesli chcesz sie bawic w takie cos. Znam z opowiesci mojej mamy (jest nauczycielka w podstawowce) tyyyyle historii nt. trudnych dzieci i co innego, jak rodzic pozostawia szkole wychowanie, a co innego jesli sie angazuje i nie ma to wplywu na zachowanie dziecka w placowce. Uwazam, ze niesprawiedliwie cie potraktowali i trzeba sie jakos do tego odniesc.
Pandurska Skarga do burmistrza prawdopodobnie pójdzie (wspólna z drugą, pokrzywdzoną mamą). Zastanawiałam się nad skargą do kuratorium, ale nie chce przesadzać. Nie wiem też, czy taki kaliber by ich w ogóle zainteresował.

Sprawy miały dokładnie taki obrót, ale wiadomo, że to jest słowo przeciwko słowu. Pani dyrektor na pewno powie, że zostałam o wszystkim poinformowana itd. Na szczęście nie jestem też sama. I nie tylko ja burzę się działaniem przedszkola, okazuje się.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 czerwca 2016 15:22
Atea, o, znaczy zbiorowa czystka byla? To tym bardziej 'smierdzi'.
Swoja droga ja bym nie popuscila i do kuratorium uderzyla- chocby dlatego, ze robiac to teraz uniemozliwili Ci staniecie do rekrutacji i tym samym uzyskanie miejsca w innym panstwowym przedszkolu. A to juz jest przegiecie, bo rownie dobrze nigdzie nie musi byc dla mlodego miejsca (albo np tylko w przedszkolu za 1500zl/mc)
Bischa   TAFC Polska :)
12 czerwca 2016 17:53
Nie ogarniam jak po ponad miesiącu remontu i codziennego wiercenia od 7 do popołudnia robotnicy u sąsiadów nadal maja co wywiercać (blok, nie jakiś duży metraż).


U mojej babci, sąsiad 2 piętra wyżej, przez 2 lata codziennie coś wiercił 🤣
Bischa.  😲 aż jestem w szoku co więcej się dało wiercić  😁
Ja widzę przez okno mieszkanie, w którym codziennie się kręcą jacyś panowie, stoi drabina, czasem machną pędzlem, a nic zrobione nie jest. Czasem myślę, że oni tam co nieco produkują, a nie remont robią.  😜
desire   Druhu nieoceniony...
13 czerwca 2016 07:55
Atea, nie przesadzisz skargą do kuratorium, spokojnie.  Myśle, że przydałaby im się porządna kontrola w tym przedszkolu.   
Ja nie znosiłam swojego przedszkola, moja matka i wychowawczyni w młodszej grupie to koleżanki, więc ta poczuła się tak pewnie (a też miałam 'jazdy' jak Twój syn 😉 i baba nie potrafiła chyba inaczej), że pewnego razu mną poszarpała i uderzyła..  🙄  nie znoszę baby, jak ją widze to sie wzdrygam i kiedyś jej coś brzydkiego na pewno powiem 😉 moja matka nie zrobiła z tym nic - mam do niej o to spory żal. (w szczególności, że inne dzieciaki to widziały, te z którymi szłam do jednej klasy w podstawówce i no.. do końca podstawówki mną tak 'szarpano'😉. 🙁
Nie ogarniam przekładania terminów zaliczeń po 100000000000000000000000 razy. Nosz kurka, czy niektórzy nic poza studiowaniem nie robią, czy jak, że tak durnieją z tym? Ludzie mają prace/rodzine/treningi/wizyty lekarskie zaplanowane, stają na uszach, żeby to pogodzić, a przyjdzie taka pindzia jedna z drugą i muszą plan zaliczeń rozpiździć, bo one dwóch zalek w jeden dzień nie napiszą. Oczywiście ustalą to na 10 razy przełożonych zajęciach, na które połowa grupy zwyczajnie nie da rady dotrzeć.
Tak trudno się po prostu przygotować na uzgodniony termin? Nie ogarniam co za problem. Ja już powoli się po prostu gubie co kiedy jest...
Uczelnia nie powinna iść tak na rękę... U mas bylo tak ze byl termin zaliczenia dla.wszystkich a jak ktos nie mogl to musial zaliczyć indywidualnie w innym terminie i tyle. Wtedy ten kto chcial sobie przełożyć termin nie robil problemu grupie a sam musial sie nastarac zeby prowadzący chcial mu dać inny termin - często w czasie swoich innych zajęć co powodowało zw trudniej bylo zaliczyć bo przeszkadzal hałas na sali.
Temat wracajacy u mnie jak bumerang. Dzisiejsza rekrutacja (telesprzedaż), umówione cztery osoby, przychodzi tylko jedna, ale z tak tragiczną wadą wymowy, że nie jestem w stanie rozmawiać dłużej niż dwie/trzy minuty. Dwóch sytuacji nie ogarniam, po jaką cholerę wysyłają Cv, godzą się na rozmowę kwalifikacyjną, ustalamy dogodny termin i nie przychodzą. To jeszcze mogę nawet zrozumieć, może coś wypadło przez weekend, ale zawsze proszę, aby w takiej sytuacji mnie zawiadamiać, zadzwonić, wysłać sms, e mail. No ogromna fatyga, poważnie. Druga sprawa jak człowiek z tak ogromną wadą wymowy chce pracować na słuchawce, trudno mi było zrozumieć wypowiedź siedząc naprzeciwko tej osoby, a co dopiero przez telefon. Było mi bardzo przykro, bo było widać, że chłop się stara, no ale nie da rady.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się