praca

jagoda1966 zarówno pensja jak i miejsce pracy bardzo mi odpowiadają 🙂 Widać spółka spółce nie równa 🙂

Za to mierzi mnie jak prywaciarze płacom ludziom grosze na jakiś dziwnych umowach i tłumaczą to wysokimi kosztami pracy.

Mierzi mnie tez jak czytam takie opowieści jak Blondek bo znam to z bliska i nikomu nie życzę.
Ja też nikomu nie życzę. Ale trochę sami jesteśmy sobie winni, gdyby raz, drugi facet dostał po łapach za takie traktowanie pracownika to szybko by zmadrzal. Piszę tu o pracodawcach z dużych miast, gdzie praca jest i nie ma konieczności ograniczać się do jednego oszusta.
Wkurzające jest uogólnianie i narzekanie na los bez wykazania najmniejszej chęci na zmianę.
ovca   Per aspera donikąd
17 czerwca 2016 05:52
Ale tu dużo ludzi z branży transportowej! Ja co prawda nie działam w operacjach tylko w sprzedaży , ale cieszę się że nie tylko mi tutaj ciężarówki spędzają sen z powiek  😁
Ja też nikomu nie życzę. Ale trochę sami jesteśmy sobie winni, gdyby raz, drugi facet dostał po łapach za takie traktowanie pracownika to szybko by zmadrzal. Piszę tu o pracodawcach z dużych miast, gdzie praca jest i nie ma konieczności ograniczać się do jednego oszusta.
Wkurzające jest uogólnianie i narzekanie na los bez wykazania najmniejszej chęci na zmianę.


Jak by chodziło o pipidówę i jednego oszusta to bym nie pisała. To jest na prawdę nagminne i to w całkiem sporym mieście.

Na ogół wygląda to tak, że proponuje się pracownikowi pensję podstawową, najczęściej w wymiarze najniższej krajowej i premię. Pensję wypłaca się regularnie, a premię jak wypadnie. I żaden pracodawca nie dostanie za coś takiego po łapach bo niby za co. Przecież premia jest uznaniowa 🙂

I właśnie przez to, że mąż nie godzi się na coś takiego wiem, że w okolicy w której mieszkamy, jest to norma. I to niezależnie od stanowiska. Prawda jest taka, że u większości prywaciarzy zarabia rodzina i znajomi królika, a reszcie jak się nie podoba to wypad.

A jak słyszę te mętne tłumaczenia prywaciarzy o kosztach pracy to mi się drobne z "trzynastki" w kieszeni nie zgadzają. Nie stać cię na pracownika to go nie zatrudniaj. Proste.



Dokładnie!

Ja notorycznie przyprawiam przyszłych-niedoszłych pracodawców o opad szczęki, kiedy im wytykam palcem ilość godzin w kontrakcie i pytam, czemu tam jest napisane 20 a nie 40 i oświadczam, że nie będę pracowała dla kogoś, kto daje mi podobny śmieć do podpisania, którym co najwyżej można sobie podetrzeć cztery litery.
Niestety za takie tendencje jest odpowiedzialny system, ponieważ na przykład w moim mieście, jednym z największych w europie, jeśli jedna osoba nie będzie chciała pracować na takich warunkach, to znajdzie się korowód takich, co będą chciały - na każdych, ponieważ są zdesperowane i potrzebują każdego euro żeby mieć co do gara włożyć.
Jeśli wszystko ustalasz na papierze to jest jasne, jaka to premia, itp. Regulamin wynagrodzeń też czemuś służy, i większość powinna go mieć. Premia uzaniowa czasem faktycznie zależy od widzimisię, ale już braki w dokumentach można zweryfikować. Jak takim firmom udaje się kontorle PIP-u przetrwać, u mnie za każdym razem koszą wszystko, jest sto pytań do 😉 i są bardzo skrupulatni. Zus to samo, najpierw rzucają się na dzieła i zlecenia. Od 14 lat kiedy ja tu prowadzę kadry i płacę raz byli w związku ze skargą, reszta wizyt, średnio co dwa lata regularna kontrola ot tak. Zus jest u mnie co trzy lata, prawie z zegarkiem w ręku 😉
Mój partner ostatnio powiedział, że w Polsce coraz bardziej robi się rynek pracy pracownika, a nie pracodawcy. Trzeba mieć tylko jedną konkretną umiejętność i ją rozwijać.
Zadzwonił do mnie mój tato. Pyta czy nie znam kogoś, kto chciałby wyjechać do Wolfsburga do koncernu Volkswagena pracować na kontroli jakości. Praca czysta, przyjemna. Stawka baaardzo dobra. Wymóg - przynajmniej dobra znajomość niemieckiego.
Roześmiałam się mu do telefonu. Zarówno w mojej firmie (branża IT i e-commerce), jak i u mojego partnera (branża logistyczna) poszukujemy na gwałt ludzi z niemieckim chociaż B1-B2 - i nie ma!!! W mieście, które słynęło z germanistyki i wybitnych germanistów. KAŻDY ma już pracę od dawna a pracodawcy się biją (dobra, nie każdy, pomijam mega słabeuszy).
Sorry, że ja tak ciągle o tym niemieckim, ale to moje wykształcenie i moja działka  😉
Chodzę na rozmowy kwalifikacyjne i sprawdzam niemiecki osób ubiegających się o pracę u nas. Wpisane B2/komunikatywny/biegły (?!). Od drzwi zaczynam mówić po niemiecku. Niektóre reakcje to można by w kabarecie pokazywać  😁 Oczy wielkie jak pięciozłotówki, twarz zalewa czerwień, głos drży, ręce się trzęsą i... po polsku dowiaduję się, że z tym niemieckim to troszkę przesadziłam/przesadziłem. Nie poddaję się, zadaję najprostsze pytania: proszę się przedstawić/powiedzieć coś o sobie - 0.
Mam profil na Goldenline. Oferty dostaję non stop. Nie pytajcie o stawki, bo i tak nie uwierzycie.
W moim gronie znajomych każdy ma fantastyczną i perspektywiczną pracę. I nie uważam, że to kwestia przypadku czy szczęścia. Jedno pracuje w logistyce, drugie w firmie budowlanej, trzecie w przemyśle tytoniowym (oczywiście tu już odbiegam od germanistyki, każda z tych osób ma różne wykształcenie).
Ostatnio gadałam z koleżanką z LO - skończyła rachunkowość i finanse. Pracuje w wielkim koncernie samochodowym, po 1,5 roku zarabia 10k PLN (brutto). Z jej umiejętnościami i genialnym ścisłym umysłem i tak uważam, że to mało. A to ludzie, którzy dopiero co skończyli studia. I mogą przebierać w ofertach.

A i tak najlepiej jest iść w programowanie i IT. To jest dopiero przyszłościowy i zajebiście płatny zawód. Żałuję, że ja do przedmiotów ścisłych nie mam talentu za grosz. Mimo, że byłam na mat-fizie w LO i wytłukłam tą matmę, żeby mieć to 4,5 na koniec. Ale no właśnie - to było wykute, wytłuczone. Na dłuższą metę się tak nie da.

PS. to takie moje przemyślenia odbiegające od rozmów powyżej  😉 siedzę na L4 i się nudzę.

Jeszcze tydzień w domu i modlę się, żeby było już dobrze...... Najdłuższe "wakacje" w życiu. Raczej nie polecam.




Meise - Czyli jest jeszcze ktoś młody kto nie narzeka  😁 A ty kończyłaś hodowlę oni czy zootechnikę ???
Ja też już dostałam ofertę pracy z Pl. Gdybym zdecydowała sie wrócić - dobrze płatna prace mam od ręki ze względu na znajomość języków skandynawskich 🙂
I mimo, ze skandynawistyka w pl jest bardzo popularna teraz to większość absolwentów raczej nie posługuje sie tymi językami na żywo. Trzeba tu posiedzieć zeby zacząć rozumieć i mowić


Meise, ludzie koloryzuja rowniez dlatego, ze tego typu wymagania sa czesto wpisane mocno na wyrost. Wydaje mi sie, ze w wielu ogloszeniach jest wymaganie znajomosci jezykow obcych, ktorych nigdy sie nie uzyje w danej pracy.
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach sam angielski już nie wystarcza i warto znać drugi język na poziomie co najmniej dobrym. Dlatego chciałabym się wziąc za mój francuski 😡 Znam jeszcze trochę niemiecki, chyba lepiej niż ten francuski, ale niemiecki w brzmieniu jest jakiś taki bardziej ble. :P

Ja wam powiem, że poziom znajomości języków czy pewność w ich posługiwaniu się wśród młodych ludzi jest naprawdę słaby. U mnie w pracy niedawno mieliśmy ankietę na temat obsługi bezpośredniej i wpisalam w niej, że każdy kto ma bezpośredni kontakt z ludźmi, którzy powinien znać angielski co najmniej komunikatywnie. Bo dla mnie to obciach kiedy przychodzi obcokrajowiec i woła się do niego osobę z pokoju na drugim końcu budynku czy z innego piętra, bo się nie zna angielskiego na tyle by się dogadać. Kilka dni potem wypłynęła kolejna ankieta 😁 w ktorej mieliśmy określić jakie języki znamy i na jakim poziomie. Chyba włożyłam kij w mrowisko. I wiecie co? 3/4 osób zadeklarowała, że nie zna żadnego języka nawet komunikatywnie. Nie wiem czy się wstydzą czy co. Jedna dziewczyna, którą znam na pewno chodziła przez kilka lat na angielski prywatnie,co roku wjeżdża zagranicę, a jej ojciec jest lektorem tegoż języka. Ona uważa, że nie umie mówić w ogóle. Dla mnie to byłby wstyd przyznać się, że nie umiem… Nie rozumiem ludzi.
busch   Mad god's blessing.
19 czerwca 2016 19:07
ashtray, nie wiem jak ta dziewczyna, o której napisałaś, ale uważam że bardzo wiele osób po prostu nie umie mówić. Mówienie w danym języku trzeba szkolić osobno, nie da się nasłuchać dość języka, żeby za pstryknięciem palca umieć zacząć samemu mówić. Trzeba to szkolić w mozolny sposób, aż umiesz. A jednak w szkołach jest tak, że jesteś w stanie się prześlizgnąć bez mówienia w tym języku częściej niż kilka razy w roku. A jak jeszcze do tego dochodzi stres, bo np. to jakaś obca osoba, którą musisz obsłużyć w swojej pracy w profesjonalny sposób, to już w ogóle wychodzą kwiatki. Uważam, że znajomość angielskiego pozwalająca się w sposób swobodny dogadać w środowisku biznesowym to nadal nie jest taka oczywista sprawa i w związku z tym nadal taka umiejętność bardzo nam pomoże na rynku pracy. Oczywiście wiadomo, że lepiej znać 2 języki bardzo dobrze, wtedy mamy jeszcze mniej konkurencji, ale jednak w kontekście pracy najważniejsze jest, żeby znać każdy język, którym się chcemy pochwalić, naprawdę dobrze - więc lepiej znać tylko angielski perfect niż znać 2 języki średnio.
Studiowalam anglistyke z ludzmi, ktorzy trzaskali wszelkie testy super, a mowili naprawde slabo. I mimo, ze wszystkie egzaminy, rowniez ustne, zdawalismy po angielsku, to jakos sie przez te studia przetoczyli. tak samo jest ze skandynaistyka-ludzie ktorzy studiuja bez wyjezdzania do krajow skandynawskich i osluchania sie na miejscu- wiekszosc z nich raczej sobie nie pogada.

Ja tez koloryzowalam swoja znajomosc norweskiego jak juz zaczelam troszke mowic. A pozniej szlam na zywiol, nawyzej troche mi bylo glupio 😡 Ale mi sie oplacilo, bo w jednym miejscu sie mna zainteresowano, dano mi szanse. Pracuje tam do dzis i mega rozwinelam skrzydla jezykowo i zawodowo. Pracuje tylko w jezyku norweskim, na poczatku sluchalam i najwyzej dukalam, a teraz gadam swobodnie, choc jeszcze nie biegle, i zawodowo i kolezensko. Kiedy moja szefowa ostatnio miala wolne to prosila mnie o przejecie jej obowiazkow, gdzie musialam przypilnowac moj zespol samych Norwegow 😀. Czasem warto schowac dume w kieszen i rzucic sie na gleboka wode 🙂
🏇
Meise - Czyli jest jeszcze ktoś młody kto nie narzeka  😁 A ty kończyłaś hodowlę oni czy zootechnikę ???


Ani jedno, ani drugie, mimo, że mój ojciec zawsze się śmiał, że ja to powinnam "koniologię" studiować  😉 ale tak naprawdę to uważam, że każdy kierunek może być perspektywiczny. Dobra - prawie każdy <:

Naboo, ale w ogłoszeniach jako wymóg konieczny jest b. dobra znajomość danego języka  😉

Języki to jest pewny zawód, mówię Wam to z pełnym przekonaniem. Tylko tyle i aż tyle.
Właśnie dotknęłyście tematu, który mnie nurtuje powiedzmy ,,zawodowo".

Wyjechałam z Polski, gdzie zaczęłam studia na dość dobrym uniwersytecie, na kierunku lingwistyka stosowana włoski z hiszpańskim. Przerwałam je po pierwszym semestrze pomimo dobrych ocen, ponieważ...no właśnie  😵 Stwierdziłam, że jak tak dalej pójdzie, to na koniec licencjatu ledwo będę w stanie wydukać podstawową konwersację w studiowanym języku, no i właśnie - co dalej?
Dlatego właśnie pomimo, że kosztuje mnie to zdrowie psychiczne, fizyczne, że nie wspomnę o sprawach materialnych postanowiłam wyjechać i studiować na hiszpańskim uniwersytecie - zrealizować kompletny cykl studiów w kraju, w którym dany język jest językiem urzędowym. Nie powiem, jest ciężko, przez dodatkowe tyranie na pełen etat i 10x więcej nauki(jako że duża część przedmiotów to literatura i historia języka, muszę najpierw przerobić sama ze sobą wszystkie podstawy historyczno-literackie Hiszpanii, żeby zrozumieć o czym w ogóle jest mowa), niż moi koledzy z roku katalońsko(niech im będzie  :lol🙂-hiszpańscy, ale jestem świadoma, że daje mi to o wiele więcej możliwości niż miałabym z dyplomem z poprzedniej uczelni. Moje znajome, które ze mną zaczynały ową lingwistykę a w zeszłym roku właśnie zdały licencjat, nawet po Orgasmusach, przyjeżdżając mnie odwiedzić ledwo są w stanie porozmawiać w sklepie...nożesz, ja się w takim razie nie dziwię, że ludzie narzekają, że nie ma dla nich roboty, jak po paru latach studiów coś tam niby mówią, ale z akcentem płaskim jak deska. Dla mnie NAJWAŻNIEJSZĄ częścią nauki języka jest stały kontakt z nativami, przebywanie w środowisku w którym się używa tego języka na codzień. Ostatnio robiłam certyfikat z włoskiego na poziomie B2, po etapie ,,szkolnym" w czasie którego nie nauczyłam się praktycznie nic poza ,,ciao", za to później pracowałam 2 lata na Formenterze - hiszpańskiej kolonii włoskiej(i mówię to z pełną odpowiedzialnością  😀iabeł🙂 peplając metodą prób i błędów, słuchając, czytając, koncentrując się na jednej tej samej ,,kulturze" językowej. Tą samą metodą nauczyłam się katalońskiego i portugalskiego(to głównie dzięki teściowej i serialom, później dla utrwalenia gramatyki i słownictwa przeczytałam 2 książki i przerobiłam sama ze sobą podręcznik). No lekkiego fioła mam na tym punkcie, przepraszam że się tak rozpisałam  😜 😍

Także, pomimo tego, że z matmy miałam same 2 i mój własny ojciec postawił na mnie krechę, ponieważ nie jestem ,,ścisła" to mam jeszcze jakąś nadzieję. Trochę mnie podniosło na duchu to co napisała Meise. Oby do końca uni  😀
Averis   Czarny charakter
20 czerwca 2016 07:45
Ja drugi raz na polon bym chyba nie poszła i wybrała jakąś zacną filologię. Radzę sobie i nie narzekam, ale jednak jak już się ma humanistyczną głowę, to najlepiej inwestować w języki 😉
Ja bym chyba w ogole na studia nie szla 😉 Ale z polonistyki jestem w sumie zadowolona, wszystko zalezy jak sie czlowiek umie ustawic po studiach. Koniec koncow jestem bardzo zadowolona gdzie mnie zaprowadzila polonistyka, prace mam cudowna - patrzac oczywiscie na to z perspektywy osoby pracujacej u kogos, a nie bedacej na swoim. Majac taka praca a bedac na swoim - wole po stokroc tyrac u kogos 😉
Moon   #kulistyzajebisty
20 czerwca 2016 07:55
Meise, z tym IT to są chyba jakieś fale, jeśli chodzi o zapotrzebowanie... Tzn. mówię przynajmniej o ściśle swojej branży (grafika komp.) - Szukając pracy dwa lata temu, szukałam w sumie dość długo - Pracowałam w tym czasie, w innym zawodzie, więc nie miałam noża na gardle, a i nie chciałam być wyrobnikiem za 8zł brutto/h. Gdy już znalazłam, cieszyłam się jak gwizdek, zwłaszcza że rozmawiając ze znajomymi z branży, łatwo im nie było no i naprawdę nie było ofert.
Ostatnio, pisałam nawet - wysłałam DWIE sztuki CV, raczej na zasadzie zbadania rynku. Obie firmy były gotowe się o mnie bić! 🤔 (w sumie to trzy, łącznie z tą, w której pracuję, szef ani myśli mnie tak łatwo puścić :P) Więc to chyba zależy od ogólnego trendu?

Wiem z kolei że cały czas poszukiwało się i poszukuje programistów, głównie java, php, aplikacje mobilne (ostatnio).
Gdybym mogła cofnąć czas na pewno bym nie poszła na $%$^%&^* oceanografię, tylko od razu na grafikę. No ale jakbym wiedziała, że upadnę, to bym usiadła... 😉
W sumie to nie wiem czy w ogóle bym poszła na studia :P W mojej branży bardziej liczy się portfolio niż papier z uczelni, a że pracował u nas grafik, który właśnie nie posiadał żadnego wykształcenia kierunkowego, miał zacne portfolio, to... da się ;-)

Averis   Czarny charakter
20 czerwca 2016 08:11
zen, ja podobnie 😉 Nie bez powodu magistra bronię po 2 latach od absolutorium. Polonistykę też lubię i w sumie nie żałuję, ale głównie dlatego, że miałam tyle wolnego czasu, że mogłam spokojnie pracować 😁.

Języki to jest pewny zawód, mówię Wam to z pełnym przekonaniem. Tylko tyle i aż tyle.



Potwierdzam w 100% . Pomijam że przy własnej działalności staje się niezbędny zwłaszcza Angielski. No i oczywiście jakiś dodatkowy język na kierunki na które czujemy że w przyszłości będziemy działać. Angielski jest niezbędny ale warto znać zamiary konkurencji jak przejdą na język ojczysty w czasie np: Negocjacji  😉, zwłaszcza na kierunkach dalekowschodnich są mile widziane .  😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 czerwca 2016 10:02
Mam wrażenie, że jednak angielski to za mało. Teraz nie znać angielskiego to niemalże tak jakby powiedzieć "nie umiem czytać".

Ja właśnie przeżywam kryzys bycia nigdzie niechcianą  🙄 😉
Dlatego napisałem że Angielski to podstawa a dodatkowo trzeba znać inne języki które przydadzą się w interesach. Poza tym znać Angielski a znać Angielski to też wielka różnica. 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 czerwca 2016 10:40
Wydaje mi się, że wcale nie trzeba być jakimś tłumaczem przysięgłym  😉 Tylko wypada znać język na tyle, żeby móc swobodnie dogadać się np przez telefon kiedy zadzwoni pracownik z oddziału firmy z innego kraju. Albo kiedy przyjdzie do biura ktoś, kto nie zna polskiego. Albo dostaniemy raporty sprzedażowe itp po angielsku. Swobodnie - czyli tak jak po polsku a nie zastanawiając się kilka minut nad każdym słowem.
A ja zgodzę się ze Smokiem - znajomość znajomości nie równa. Widzę to po sobie i swojej firmie. Wszyscy niby biegli, a jak przychodzi co do czego to ja muszę tłumaczyć, poprawiać, prowadzić spotkania, bo większość duka jak hinduscy programiści 😉
toz u hindusow angielski jest niemalze na rowni z ichnimi dialektami... co to za nieuki?!  😁

Moj maz 2 razy na rozmowie kwalifikacyjnej zagial swoim angielskim prowadzacych wiec to naprawde roznie bywa.
A ja widzę na codzień jak z respektem i szacunkiem podchodzą do młodej wykształconej osoby która załatwia z nimi sprawy i zna lepiej Angielski od nich  🤣 Często wolą pisać jak dzwonić  😁
P.S Niestety nie chodzi tu o mnie 🙁
Czy ktoś tutaj załatwiał  sobie staż z Urzędu Pracy i może mi odpowiedzieć na pytanie ile mniej więcej trzeba czekać od pozytywnego rozpatrzenia wniosku o staż do podpisania umowy i rozpoczęcia go?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 czerwca 2016 11:43
ashtray, a po kiego francuski? Jest spore zapotrzebowanie na rynku z francuskim? Bo u nas 95% ofert to niemiecki.
Czy ktoś tutaj załatwiał  sobie staż z Urzędu Pracy i może mi odpowiedzieć na pytanie ile mniej więcej trzeba czekać od pozytywnego rozpatrzenia wniosku o staż do podpisania umowy i rozpoczęcia go?


Z doświadczenia mojego i moich znajomych - zależy to od samego urzędu oraz znajomości. 😉
mundialowa, a bez znajomości? 😉 up w warszawie, ale pewnie duże miasta mają podobne terminy. Chce po prostu wiedzieć czy jeszcze zdążę wyjechać na 5 dni na mini wakacje 😉
U mnie to było właściwie z dnia na dzień, ale myślę, że tego, czy będziesz mieć kilka dni na wyjazd, możesz dowiedzieć się u swojego opiekuna. On będzie wiedział, jak to się najczęściej u nich odbywa. 🙂

Jaki staż rozpoczynasz? 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się