Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Dzięki dziewczyny  :kwiatek: sama jestem zaskoczona🙂
Mi się wydaje, że jeśli sie spożywa posiłki czy piec czy trzy, to organizm sie tak samo przyzwyczai. A w przerwach będzie wołał jeść ewentualnie. Jak się zbliża moja godzina np 2 śniadania, to mnie aż brzuch boli 😁
Pewno i się przyzwyczai. Ważne by te 3 były na tyle kaloryczne, żeby się nie czuło głodu między nimi i żeby się nie musiało przeczekiwać tego głodu. Bo wtedy właśnie metabolizm spadnie.
Wiadomo, że jak zrobisz tak ze 3 dni, to tłuszcz zleci w te 3 lub  kilka dni. Bo organizm weźmie z zapasów. Ale jeśli się tak pociągnie za wiele dni, to organizm głodny spowolni metabolizm, żeby się dostosowac do okresu głodu.
tunrida,  widzisz, ja nienawidzę wysiłku. Znaczy tak bezcelowego. Jak mam wywalić gnój to mam konkretny task z konkretnym efektem. A jak mam skakać godzinę żeby zgubić dupę... nie jest to cel namacalny natychmiast. Nie mam z tego satysfakcji. Od pierwszej minuty marzę, żeby się skończyło. Nie mam rzutu endorfin.

Za to nienawidzę śniadań. Nie jem od lat. Zawsze mialam duże przerwy między posilkami. Mam duże problemy z opanowaniem się jeśli idzie o "dobrocie". Ostatnio dałam spokój. Staram się (z potknięciami oczywiście) jeść tylko wtedy, kiedy jestem głodna a nie wtedy kiedy mam chęćkę. I teraz od jakiegoś czasu jem tylko z dwóch powodów - z łakomstwa i z poczucia przyzwoitości, bo zwyczajnie nie odczuwam fizycznego głodu, tego ssania, burczenia w brzuchu. Dziś nie zjadłam jeszcze nic, chyba, że dwie kawy się liczą i fizycznie nie chce mi się jeść, ale pewnie coś złapię, żeby nie być na takim totalnym zerze. Dla mnie przerwa np 30 godzinna między posiłkami to "no big deal', od kilku miesięcy mam przerwy 24 godzinne bardzo często a nawet i codziennie. Zamiast wpychać w siebie rzeczy, których nie chcę jeść, no ale są zdrowe, jem z grubsza co chcę (do szaleństw ciągnie mnie mniej w sumie...) ale tylko wtedy kiedy fizycznie mam potrzebę. To spore wyzwanie momentami, dla człowieka, który da się zabić za czekoladę... Ale dużo lepiej funkcjonuję w trybie "post" niż w trybie "układam cały dzień pod żarcie i łażę z pojemniczkami a w wolnej chwili liczę kalorie".

Ja zwyczajnie nie umiem podporządkować swojego życia pod jedzenie. Bo myślenie o nim na okrągło jeszcze bardziej mnie na nie nakręca psychicznie. 

I też tak myślałam, że organizm będzie magazynował, ale stwierdzilam, że kiedyś MUSI zacząć brać z zapasów jeśli dostatecznie długo go przeczekam. no i coś tam chyba zaczął wreszcie.

Generalnie do czego dążę- wiem, że to niezdrowe. Wiem, że niedobre. ale dało mi więcej niż diety do tej pory. I chętnie zwyczajnie bym poczytała o jakiejś diecie, która uwzględnia "post", bo to jest tryb w którym działa mi się najlepiej. nie mam najmniejszego problemu z długotrwalym jedzeniem 1 posiłku na 24 godziny o kaloryczności koło 500 kalorii. nawet i zostanie na 100 kaloriach dziennie nie jest kłopotem. Jak uda mi się odzyskać kontrolę nad moim ciałem i odzwyczaję się od kompulsywnego żarcia czekolady - wtedy mogę pomysleć nad czymś mniej radykalnym, ale najpierw muszę zabić mojego wewnętrznego łakomczucha.
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2016 20:13
Ja mam zamiar się dziś nażreć w Maku, chociaż jutro pomiary. A w de z tym 😉

isabelle- i to jest moim zdaniem najlepsza droga do metabolizmu niedźwiedzia podczas snu zimowego.
Nie wiem..może się mylę. Nie wiem..nie jestem dietetykiem i nie zamierzam być. Ale wiesz...jeśli żywiąc się tak jak się żywisz, będziesz w stanie schudnąć do super wagi i ją potem utrzymywać, to ...ok.
Ja uważam, że jeśli ktoś jest łakomczuchem i kocha jeść np czekoladę ( jak i ja!!) to jedyne wyjście aby schudnąć i potem latami utrzymać niską wagę, to jest podkręcanie metabolizmu. Bo jeśli go podkręcisz z metabolizmu śpiącego niedźwiedzia do metabolizmu ptaka który musi jeść tyle ile waży, to i na czekoladę znajdzie się miejsce w menu.
Dasz radę schudnąć i jechać na takim niejedzeniu i zabijaniu w sobie łakomczucha przez kolejne 15 lat? No...ja bym nie umiała.

ps- z moich obserwacji dziewczyny, które walczą, walczyły tutaj z naprawdę sporymi nadwagami, właśnie taki tryb jedzenia miały. Nie raz mówiły, że pół dnia nie jedzą, a potem jedzą tylko raz dziennie. I że to nie było nigdy dla nich problemem żeby dłuuugimi godzinami nie jeść.  Nie chcę walić nickami, bo po co. I latami chodziły z nadwagą. Jak myślisz? Czemu?
Życzę Ci jak najlepiej, ale naprawdę uważam, że to nie tędy droga.
tunrida, ja też nie wiem czy tędy. Jak nie zadziala, trudno. Nie mam zamiaru absolutnie się upierać, że to jakiś rewelacyjny pomysł. Zwyczajnie może dzięki temu nabiorę trochę silnej woli i potem będzie mi łatwiej? póki co pierwszy raz od kiedy moja tarczyca przestała działać zupełnie praktycznie - jest ciut lepiej, a metabolizm miałam ujowy nawet przy stosowaniu diet, więc pomyślałam, że skoro niezaleznie od tego co robie to i tak jest nedza, to co mi szkodzi sprobowac czegos innego.
Jeśli miałaś niedoczynność tarczycy to masz też powód kijowego metabolizmu. Przy niedoczynności tarczycy chudnięcie to meeega wyzwanie! Ale jeśli teraz masz ją w miarę stabilną, to dobry moment żeby powalczyć o wagę. Ale moim zdaniem- zupełnie nie tak jak planujesz.
Zrobisz jak uważasz. A ja mam zdanie takie jakie mam. Jedzenie zbyt rzadkie, a już na pewno jedzenie raz, dwa razy na dobę, nie sprzyja podkręcaniu metabolizmu.
A chudnięcie nie polega na cięciu kalorii w nieskończoność, bo to droga donikąd.
Wiesz...powiem jeszcze tak...jeśli masz sporą nadwagę i jeśli w końcu masz podregulowaną tarczycę, to jedząc raz dziennie i tnąc kalorie, na początku na pewno schudniesz. Bo to czysta matematyka. Ale po zrzuceniu iluś tam kilogramów waga ci się zatrzyma i zostaniesz nadal z nadwagą jedząc bardzo mało. I co? Będziesz ciąć dalej? Droga doniką. Chcąc, nie chcąc i tak będziesz kiedyś musiała zainteresować się innym sposobem odchudzania. Tyle, że będzie ci wtedy trudniej niż teraz. Bo metabolizm będzie wolniejszy niż w dniu dzisiejszym. Tak uważam.
tunrida, nie jest wyregulowana. i raczej nie będzie. trochę grubsze sprawy niż sama niedoczynność, ale wojować z tym nie chcę, już nie. jak się nie uda, trudno, nie chcę, żeby moje zycie kręciło się wokół jedzenia.
Ogólnie zgadzam się z tunridą. Oprócz jednego zdania - po wyregulowaniu tarczycy wcale się nie chudnie od ręki. Przynajmniej nie zawsze, może niektóre dziewczyny mają to szczęście, ale większość z kim rozmawiałam i ja sama nie doświadczyłyśmy. Nabiera się "z powietrza", samorzutnie, ale żeby zgubić to jednak trzeba nad tym popracować.

Dla mnie trzy posiłki to jednak mało dla dobrego rozłożenia. Cztery jest idealnie.
Ostatnie kilka stron oswiecilo mnie, ze lece w zasadzie na weglach bo jak zaczelam doszukiwac sie w moim zarciu bialka to go nie moglam za bardzo znalezc.. z miesa jem tylko ryby: salmona i tunczyka, zolty ser przestal mi wchodzic jakis czas temu, jajko mi sie zdarza raz na kwartal, jogurcik plus troszke mleka kokosowego z kawa nijak pod bialko nie podciagne. Troche nabijam sobie krewetkami, ale to raz na tydzien. Zaczelam zastanawiac sie nad jakims bialkiem. czy sa jakies wersje bialek pochodzenia niezwierzecego? Tyle zlego przecztalam o tych nieszczesnych weglach a jak rozwazam jakis zamiennik, to jedyne co no przychdzi do glowy to inny wegiel 🙄 Jakas sugestia?  :kwiatek:
sanna, tak na szybko to pierwszym podawanym zamiennikiem są rośliny strączkowe. Ale też nie każdy je dobrze znosi.
sanna, soczewica, kasze, jogurty wysokobiałkowe (np. bakoma men), białko serwatkowe
Ja tam do tego stopnia pilnuję już tego białka, że...dzisiejsza akcja:
- Wstałam znów głupio, bo przed 5. Więc o 5:10 już byłam na górze w swojej siłowni i machnęłam elegancki porządny trening. Dzięki zmianie diety na bardziej białkową, obserwuję wzrost siły. Więc dołożyłam nawet obciążeń to tu, to tam. Po treningu miałam łyknąć swoje aminokwasy w pigułce i ..zapomniałam.
O 8😲0 już w pracy i ..pora na śniadanie. I konsternacja..nie mam aminokwasów. A na śniadanie 2 duże kromki wieloziarnistego z polędwicą i morelami. Polędwicy sporo, ale to i tak NIC w stosunku do mojego porannego treningu.
Więc chodzę po oddziale i stękam, że nie mam białka. Na to oddziałowa "a to idzie pani zje trochę Protifaru". A Protifar to taka odżywka, którą karmiliśmy baaardzo chudą pacjentkę, leżącą od wielu miesięcy u nas, z otępieniem. Skóra i kości. I żeby ją trochę podtuczyć, miała dosypywany ten Protifar do zupy. Trochę mi tak niesmacznie było psychicznie, bo ten Protifar ona używała. Stoi zapomniany w kącie, bo jakoś tak szkoda wywalić. Niby ta starowinka łyżki nie lizała, ani palców w pudełko nie wkładała, ale jakoś tak mi było.. mało miło. Przemogłam się. Poczytałam na pudełku, a tam...czyste białko ( tylko też pewno zwierzęce) Wsadziłam sobie 2 miarki do mleka i wypiłam. Nie bacząc, że to resztki po zalegającej pacjentce.
O! Do tego stopnia pilnuję tego białka. I widzę efekty i zwiększenia białka i ograniczenia tych węgli. I nadal zamierzam tego pilnować. A teraz jeszcze przeczytałam, że jedzenie biłka przyspeisza metabolizm, bo białko podczas trawienia się wymaga dużego nakładu energii, czy jakoś tak.  😉
Ascaia, tak, wiem, jem straczki raz na rok wlasnie z tego powodu co podalas.. twarog, taki prawdziwy, polski, nawet udaloby mi sie upolowa i wciskac w siebie, pewnie jskis czas dalabym rade. Predzej kozi serek, nawet mam jakis w lodowce.. No, marnie to u mnie wyglada z tym bialkim. Dlatego rozwazam jakies bialko instant..
Gavi,  kasze to bialko? Nie wegle? O, to zwieksze sobie ilosc gryczanej. I przeprosze sie z soczewica! Dzieki!
Tunrida, dokladnie tak jak piszesz, organizm wydatkuje kupe kalorii na strawienie bialka. Wegle odklada sobie bez wysiku  😁
A teraz jeszcze przeczytałam, że jedzenie biłka przyspeisza metabolizm, bo białko podczas trawienia się wymaga dużego nakładu energii, czy jakoś tak.  😉

Dokładnie tak 😉 Na tym z resztą opiera się tzw. metoda dr Dukana. 😉
kasze to węgle. Białko też mają, ale moim zdaniem...za mało na nasze zapotrzebowania (jeśli się chce zwiększyć mięśnie)
sanna, tylko z drugiej strony prawdziwy, smakowity polski twaróg będzie miał sporo tłuszczu, co trzeba uwzględnić.
Tutaj są dziewczyny mocno siedzące w wege, może coś Ci jeszcze podpowiedzą. 🙂

PS. A u mnie właśnie "strzela' w kuchni mocząca się na jutro soczewica. 😉
tunrida,  po dukanie jeszcze pamiętam, że generalnie spalenie "cząstki" węgli czy tłuszczu wymaga mniej "wysiłku" od organizmu niż spalenie białka, więc spalanie białka "zjada" więcej kalorii, dlatego zużywa się więcej. ale zwiększone białko potrafi obciązyć nerki i zrobić "bubu' trawieniu, wiec dobrze dorzucić 2 łyżki otrąb (na dukanie jako mus, bo tam to białko goni białko). tam generalnie panują pewne normy, że żeby to zadziałało w ten sposób, to nasze "białko" musi mieć mniej niż 4% tłuszczu i więcej niż 11 mg białka (nie pamiętam dokładnie). Czyli to nie tak, że zasada zadziała w przypadku tłustego twarogu tak jak w przypadku chudego.
sanna, kasza to zarówno węgle jak i białko, np. taka gryczana w 100g ma prawie 13g białka 🙂
Polecam też kuskus, nawet na słodko.

tunrida, jeśli koleżanka ma problemy z uzupełnianiem białka, to nawet ta kasza jej pomoże 🙂
Wiadomo, nie wyrobi na niej 70-110g dziennie, ale to jednak zawsze jest coś 🙂
Ja tam stawiam na aminokwasy. Wygodne. Mam łykać 2x 2 tabletki. Przy robieniu białka mieszałabym z  mlekiem i nabijała kalorie. ( a itak nabijam podjadając zakazane) Aminokwasy stoją w domu, zostały mi po mężu, który woli smaczne białko w proszku. Więc łykam. Tylko chyba muszę powkładać je do wszystkich torebek i do szuflad w pracach, żebym zawsze je miała przy sobie. Bo jednak zapominam o nich.  😡 A co będzie dalej, to zobaczymy
Policzylam dzisiejszy dzień i wyszło mi 1600kcal ok 85g białka,  40 g tłuszczy i 238g wegli. Chyba nie halo, nie? W sensie stosunek białka węgli i tłuszczy?
escada, to zależy ile ważysz i jaki masz cel treningowy 😉
Białko tak standardowo 1,5 - 2,5g na 1kg ciała.

tunrida, i git. BCAA ładnie hamuje rozpad tkanek mięśniowych, przyczynia się do ich nadbudowy i wspiera regenerację organizmu. Przed i po treningu powinnaś brać je obowiązkowo. BCAA jest jeszcze o tyle fajne, że pomaga "białkowcom" zaniżyć w organiźmie amoniak, który jest produktem ubocznym rozkładu amino 🙂
Gavi, tylko ze musialabym wciagac tej kaszy w duuuuzych ilosciach aby zbilansowac to wszystko. Znalazlam bialka na bazie roslin  😜
Chociaz te aminokwasy brzmia jeszcze fajniej  😎 Tunrida, co za aminokwasy lykasz?
sanna, jasne, ja podałam tylko przykłady produktów, które pomogą Ci podbić białko.
Co do amino, czyli BCAA, ja zawsze polecam firmę Trec 😉
I białka od nich też zachwalam, bo akurat ta firma podaje pełne składy i niczego się "nie wstydzi", także zawsze wiem, co szejkuję 😉
Czytałam ze dobry jest stosunek 30:30:40 btw. Czyli wychodzi mi 112 g białka, 50 g tłuszczy i 150 g węgli, ważę 70 kg, i nie robie mięśni narazie wiec myślę że 1,5 g/kg białka narazie wystarczy
Ja  zastąpiłam ziemniaki, ryż, makaron(jem raz na miesiąc) kasza, jest ich tyle rodzajów, że nie mogą się znudzić. Plus w biedrze kupiłam miks kasz z dodatkiem soczewicy. Rożne cuda teraz robią, chociaż rodzina podejrzewa teraz moja anemie, wiec pasa mnie czym popadnie. A ja chetnie jem zupy  waflami ryżowymi, pieczone warzywa i sałatki. Na prawdę jest duża czesc roślin bogata w białko, tak jak dziewczyny pisały. Ja na razie nie robię treningu siłowego, ale jak zacznę to będę suplementować
Mysle, ze musisz przeliczyć ile tego bialka potrzebujesz, a później wdrożyć produkty bogate w bialko w swoja dietę. Najgorsza droga jeść tego multum to powinien być dodatek do diety, a nie cala dieta skoncentrowana ba jednym skladniku. Przynajmniej ja tak robię.
escada, moim zdaniem nie jest źle. Wyszło Ci 21,25% białka, 59,5% węglowodanòw i 22,5% tłuszczów
sanna- jak wrócę na chatę to ci pokażę jakie mam.

A wiecie co? Ja mam od dziś URLOP  😅 Całe 2 tygodnie. Nie wiem czy uda mi się gdziekolwiek wyjechać ze względu na to, że mąż buduje sobie warsztat i to jest dla niego priorytetem, ale..zawsze co urlop, to urlop.
A.. i zgodnie z moimi planami, po tych 2 tygodniach urlopu powinnam rzucić papierosy. Boję się. Jaram już prawie rok i boję się tego odstawiania.
Dziś w planach nie wiem co. Mężowi znów kolano spuchło i odezwał się stary uraz, więc nie wiem czy cokolwiek porobimy z aktywności. Ale wstałam "chuda" i na razie życie jest piękne.  😁

ps- brała któraś z was kreatynę? Bo mam pytanie. Mąż mnie USILNIE namawia na nią, bo twierdzi, że jest ewidentny efekt wzrostu siły mięśniowej, przez co można sobie dowalić sporo ciężaru do obciążeń i skuteczniej rozbudować mięśnie. Ok. To wiem. Ale ja się boję, bo wiem, że kreatyna działa na zasadzie nawodnienia mięśni i słyszałam, że ludzie "zalewają się" wizualnie wodą. Oczywiście wiem, że to przejściowe, ale jest lato. A ja bym nie chciała być bardziej zalana ( ani tłuszczem, ani wodą) niż już jestem. Więc pytanie brzmi. Czy faktycznie podczas brania kreatyny wygląda się wizualnie gorzej, jest się bardziej zalanym?
Dzien dobry 🙂

Dzisiaj czeka mnie dzien wyprawy z kotem, zastanawiam sie kto dostanie bardziej na glowe - my czy kot 😵

sanna, a jakas odzywka bialkowa nie wchodzi w gre? Ja bym sie nie bawila w ladowanie bialkiem roslinnym i tym samym kombinowanie jak ulozyc stosunek makrosow, o ile nie jestes wege czy wegan.

Po czwartkowym martwym ciagu bola mnie wciaz plecy 🤔

tunrida, fajnie, ze urlop 💃
Rany, zen, nie wiem ile ktos musiałby mi zapłacić za pojechanie trasy wwa-morze pociągiem zamiast samochodem, a tym bardziej w taki dzień...zawsze jeździsz pociągiem? Tak jest Ci wygodniej?

Dziewczyny, I'm back. Wczoraj juz miałam dobry dzień, dzisiaj zaraz jadę do biedny i na targ i kupuje tylko dobre rzeczy. Nie wiem czy uda mi się juz cos poćwiczyć w tym tygodniu - ale spróbuję 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się