Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

Dla mnie najazd na Halo jest zawsze niesmaczny. Bo Halo to jeden z niewielu ludzi, z którymi można się "pięknie nie zgadzać". I jak to czytam to coś mnie w środku boli i gniecie, jakoś całe moje jestestwo się burzy jak czytam jakąś smarkatkę obszczekującą Halo jak cziłała. Bo jeśli ja byłabym w podobnym szczeniackim wieku i odezwałabym się w niejednokrotnie tu prezentowany sposób do osoby w wieku i o sposobie bycia Halo- chyba od razu bym od mojej matki w twarz zarobiła.

[quote author=leosky link=topic=785.msg2569314#msg2569314 date=1468151528]
Doszliśmy do etapu, że cokolwiek halo tutaj powie, to od razu jest negowane, bo to halo.

Coś musiało do tego doprowadzić i najwyraźniej nie jest to byle co, skoro problem jest tak rozległy i dotyczy tylu osób.
[/quote]

mam kilku kandydatów! bezstresowe wychowanie? zwyczajnie kiepskie wychowanie? hodowanie młodzieży w duchu wyjątkowej nieomylności? a może wrodzony brak kultury? a może zwyczajne zjawisko "stada hien"? well, nie mówię oczywiście o ludziach, którzy od dawna z Halo się kłócą a o tej nowej fali wszechobecnej nagonki.

Jasne, że Halo nie jest nieomylna. Jasne, że jest grupa ludzi, która jej nie lubi. Ale klakierzy bez wyraźnego powodu do ulewania żółci są zwyczajnie obrzydliwi.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 lipca 2016 22:00
Isabelle, no świetny przykład kultury, empatii, wychowania - bić dziecko w twarz.
Kurczaku, to nie tak. Szacunek nie jest tożsamy ze zrozumieniem i rozgrzeszeniem, pisałam o tym w poprzednim poście. Czuję bladą furię do pedofila, którego ofiarę znam osobiście. Ojca - pedofila. Jest to taki poziom potworności, którego nie jestem w stanie ogarnąć. Facet już nie żyje, na szczęście, ale sam jego widok na starym zdjęciu przyprawił mnie o skręt wnętrzności. Gdyby żył, uważam że powinien zgnić w pierdlu. Ale nie byłabym za szlachtowaniem go i przysłowiowym cięciem w plasterki. Na tym polega mój szacunek. Terroryści... Cóż, to często ludzie totalnie prości, nacpani, z wypranumi mózgami. Oczywiście, że nie mam zrozumienia! Absolutnie. Natomiast mam świadomość, że w tym konkretnym przypadku zemsta na jednostkach potęguje tylko eskalację nienawiści i jest dokładnie tym, co założyli sobie jako cel przywódcy organizacji terrorystycznych. Może szacunek rozumiany jako atencja, estyma, to zupełnie nietrafione słowo. Ale szacunek w rozumieniu potrzeby ogarnięcia mechanizmów i kary, ale wykraczającej poza ślepą furię.

Forumowiczów szanuję jak najbardziej. Co najwyżej cenię swoje emocje zbyt wysoko, żeby wyjeżdżać na poziom prania się w dyskusjach. Co nie znaczy, że mnie czasem nie rzuci przed kompem 😉 Wiek (o losie!) i doświadczenia pozwalają włączyć wsteczny, zanim się zagotuję, potem już najczęściej nie wchodzę w interakcje i tyle. Acz mam już też kilka ulubionych nickow i obserwuję wielce ciekawe osobowości 🙂 Lubię Was czytać. Niektórych szczególnie 🙂 Doświadczenie nauczyło mnie, że o jakość forum, o standard dyskusji na nim, bardzo warto dbać. Bo w końcu jest takim, jakim pozwalamy je tworzyć 🙂
Strzyga, masz rację, niedobry. (byłam pewna, że to będzie jedyne wyciągnięte zdanie, choć użyte tylko dla kontrastu jak wymagano szacunku do starszych, kulturalnych osób kiedyś a na co pozwala się teraz). może przykładem z nagonki na Halo - powinnam matkę sponiewierać? szkoda, że już jej się zmarło, pech, nie odpowiem tym samym.

Ja swojej córki nie biję po twarzy. Co nie znaczy, że na zachowania bezczelne i prostackie pozwalam. I jeśli odkryłabym, że odnosi się do kogoś o statusie Halo w ten sposób - na pewno zastosowałabym zdecydowane środki wychowawcze, bo uważam takie zachowanie za nieakceptowalne. Fajnie, że metody egzekwowania porządnego zachwowania się zmieniły, szkoda tylko, że normy co jest dopuszczalne - również.
Uwielbiam takie pojazdy "ach, jaka ta młodzież straszna!".  Pytam zatem - KTO tę młodzież wychowuje?! Czyżby owo pokolenie wychowane za czasów, kiedy zasady były wolne od prostactwa i bezczelności, a nasze czoła białe i bez skazy?!  Zaś odstępstwa od nich były karane "zdecydowanymi środkami wychowawczymi"?  😀 Heheh.... Jjjjjasne!
Averis   Czarny charakter
10 lipca 2016 23:00
Ja za to znam sporo 30- i 40-latków, którzy są paskudni, złośliwi i dwulicowi. A byli przecież wychowywani w tych pięknych czasach, gdzie szanowano starszych, czekało się z seksem do ślubu i liczyły się Rodzina, Wartości i Ojczyzna. Może to ci nastolatkowie ich tak zepsuli 😁? Paskudy.

I tak jeszcze w temacie rodziców, którzy biją swoje dzieci i dają im w twarz za brzydkie mówienie do dorosłych. Znam dwie takie pary - solidny polski wychów, wpajanie szacunku krzykiem i krótka smycz przez całe dzieciństwo i czasy nastoletnie. Mocno się zdziwili, kiedy pokonała ich starość i byli zdani na łaskę  swoich dzieci. Nie są bici, ale w domowej hierarchii zamienili się miejscami z dziećmi - są stale strofowani, uciszani i nie mają nic do powiedzenia, bo nikt ich nie słucha (pewnie zaraz się pojawią głosy, że to takie straszne i nieludzkie. Ciekawe, czy te same głosy oponowałyby, gdyby chodziło o dzieciaki 😉). Z resztą zawsze byłam fanką uczenia dzieci szacunku do innych przez krzyczenie i szarpanie. Albo krzyczenie na dziecko za to, że krzyczy. Seems legit 😁
jujkasek,  naprawdę nie widzisz różnicy między młodzieżą teraz a jakieś 30-40 lat temu?  Ja byłam takim dzieciakiem w latach 70-80 i widzę ogromną różnicę. Pytasz się kto tę młodzież wychowuje, odpowiadam że rodzice, którzy przychodzą do domu po kilkunastu godzinach pracy i ile mają czasu dla tego dziecka?  Na marginesie, opiekowałam się dójką dzieciaków, zawoziłam je raniutko do szkoły i przedszkola, a rodzice odbierali ok 18, zanim dojechali do domu, a mieszkali pod Wrocławiem, to ile im zostało czasu na pogawędki z dziećmi? Tak było dzień w dzień, oprócz weekendów, świąt i urlopu.  Moi rodzice pracowali  po 8 godzin, był czas na rozmowę, zabawę, wycieczki.  Mi do głowy nie przyszło wykłócać się z dorosłym, pamiętam że w szkole podstawowej i liceum, nauczyciel był szanowany, pod szkołą nie było dilerów, nie było fali. Oczywiście że dzieciaki rozrabiały jak to dzieciaki, a młodzież miała głupie pomysły. Tak mi się życie ułożyło, że nie mam dzieci, ale to co widzę i słyszę, wystarczy żeby porównać. Nie chodzi o to że teraz młodzież jest "straszna",  tylko brakuje im samokrytyki.
Averis jak mniemam, ty też zaliczasz się do młodzieży wychowanej w tych "pięknych czasach" bo tak dobitnie je opisałaś. Przykre.
Życie weryfikuje wszystko, zmieniają się poglądy, zapatrywania, a ostatnie posty są o młodzieży, szacunku, poglądach, zrozumieniu drugiego człowieka, a nie o wrednych 30-40 latkach, bo takich, obojętnie jakie są czasy, nie brakuje. 
Averis   Czarny charakter
10 lipca 2016 23:58
Watrusia, ci 30-40 latkowie też byli kiedyś nastolatkami, którzy (jeśli wierzyć tutejszym legendom) byli lepsi, milsi i lepiej wychowani. Do reszty twojej odpowiedzi się nie ustosunkuje, bo jest tak napisana, że nijak jej nie rozumiem. Czy to była jakaś dość nieporadna próba przemycania złośliwości 🙂?
No tak, piszę po japońsku i zrozumieć mnie nie można, aż poprosiłam żeby ktoś z domowników, przeczytał to co napisałam, i jakoś problemów ze zrozumieniem tego nie miał. No ale jak się nie ma argumentów, trzeba przy....rać, nie?  Żadna złośliwość, jestem w takim wieku, że po prostu widzę różnicę w zachowaniu młodych ludzi i tyle.
Dziękuję tym, co rozumieją  :kwiatek:
Nieustannie jestem zdania Nitsche'go: Mało kto da się zabić za swoje poglądy, ale za prawo do ich posiadania - to już owszem.
Mam prawo do posiadania poglądów, a z racji wieku - prawo do posiadania ugruntowanych poglądów i konkretnego światopoglądu, bo czasy bujania się po różnych ideologiach, czerpania, poznawania, podważania, czasy młodości minęły (na całe szczęście). Mam prawo (jak każdy) cenić pewne postawy (i wypowiedzi), a żywić głęboką pogardę do innych. Postaw (wypowiedzi). Szanuję ludzi jako ludzi (np. wszyscy mają prawo do życia i do poglądów), ostateczną ocenę zostawiam (ojojoj) Bogu, ale każdy sam sobie wystawia świadectwo. Np. ja jestem mocno nieprzejednaną osobą, choć zawsze skłonną do kompromisu, ilekroć jest możliwy. Przekonać mnie trzeba umieć. Kilkunastu osobom na forum to się udało, w różnych sprawach.
Każdy też może mieć różne opinie, w tym opinie o innych. Trafne lub zupełnie błędne. Ja też mam opinie - o każdym rozmówcy oddzielnie, i o pewnej, charakterystycznej, zbiorowości. Rozmówców.  Bo jednak, jak się przekonałam, nawet najszczersze wizerunki na forum nie dopowiadają realnym osobom. Wszystkie osoby, które poznałam osobiście "na żywo" są dużo fajniejsze niż na forum.
[img]http://[/img]

Watrusia, nie bierz do siebie, napisałaś zrozumiale i po polsku. To tylko jeden z efektów dysonansu poznawczego, rozumie się co się chce.
Wartusia, a oczywiście, że widzę różnicę. Podobnie, jak każde pokolenie wcześniej widziało różnicę w pokoleniu późniejszym. Doskonale pamiętam, jak moja babcia rwała włosy z głowy nad rozpasaniem i upadkiem moralności pokolenia moich rodziców 😀 Także żadna nowość. Tak już widać musi być 😀

Wychowywałyśmy się zdaje się w podobnych czasach. Z pracą to śmiać mi się chce, autentyko. Za komuny trzeba było mieć buzię na kłódkę i robić, co każą. Ja jeszcze śpiewałam na apelach "dla Polski Ludowej żar serc, myśli lot" i pamiętam w szkole falę, jak diabli. Doznałam jej na własnej skórze, bo dołączyłam do klasy 5 z powodu PR z wprowadzki. Do dziś mam potężny uraz do zapachu stołowek, nie zliczę, ile razy lądowałam w wiadrze z kuchennymi odpadami. W tym czasie moja mama wyrabiała dwa etaty, a ojciec siedział zagranicą, żeby związać koniec z końcem. Także wiesz, ja się nie zgodzę.

Temat rzeka, ale absolutnie wszystko zależy od chęci. W każdym pokoleniu są ludzie dobrzy i źli. Szanujący wartości i tacy, którzy idą na wychowawczą łatwiznę
Tacy, którzy wychowują i tacy, którzy hodują swoje dzieci. Są wady i zalety każdych czasów, a wszystko zależy od człowieka.

Coś w tym jest, że człowiek z wiekiem robi się w tych swoich poglądach radykalny. Wystarczy popatrzeć na "mocherowe berety".  Oczywiście nie każdy, ale obserwuję dla odmiany pokolenie moich rodziców i... O Jezusie!  Ludzie wykształceni, niegdyś otwarci, dziś święcie przekonani o posiadaniu patentu na jedynie słuszną prawdę oraz prawo do nawracania na nią (tę prawdę). Z wiekiem usztywniają się -mam wrażenie - granice tego, co przyjmuje głowa. Może dlatego tak ciężko się porozumieć pokoleniom? 😉
jujkasek,   pisze się na swoich doświadczeniach, moi rodzice pracowali normalnie, mama w aptece na kasie, bo wtedy tak było, a ojciec w zakładzie krawieckim, spokojnie przeżywało się od pensji do pensji. W naszej szkole nie było fali, może dlatego że woźny, to był taki pierwszy po Bogu i wszystko pilnował 🙂. Co do obiadów szkolnych, to w podstawówce mieliśmy bardzo dobrą kucharkę, która z niczego, robiła pyszne dania. Nienawidziłam tylko mleka , którym raczyli nas na przerwie brr i apeli, za to uwielbiałam być dyżurną i z dumą nosić opaskę na ranieniu 😜 Ja ogólnie okres swojego dzieciństwa, uważam za szczęśliwy. To rzeczywiście temat rzeka, można pisać, porównywać, ale każdy ma swoje własne doświadczenia. Z resztą twoich wypowiedzi to się zgodzę, bo zmieniają się poglądy, zapatrywania.
halo wiem o tym.
Wiesz Wartusia, bo to wszystko zależy od wielu czynników. Ty miałaś super dzieciństwo, teraz też są dzieci, które mają super dzieciństwo i ogarniętych, zorganizowanych rodziców. I ja akurat nie uważam, że młodzież jest wychowywana lepiej, czy gorzej. Więcej nam wolno, wszystkim. Młodzieży też. Raczej obserwowałam taki bardzo niefajny proces tuż po upadku komuny - młodzi ludzie wychowani w tych czasach tak strasznie chcieli dać swoim dzieciom wszystko z tego wielkiego, zachodniego świata, do którego nagle dostaliśmy dostęp, że wychowali pokolenie potwornie roszczeniowych ludzi, którym się NALEŻY. Słynne pokolenie Y. Ogólnie uważam, że wychowanie dzieci to jest strasznie trudna sprawa. Ale nie dajmy się zwariować, że nam tak ciężko! Mamy pokój w kraju, mamy możliwość żyć i zarabiać, dzieci mają szkoły, no jakby nie patrzeć, luksus. Bo dochodzimy do takich perwersji, że babcia mojej przyjaciółki kiedyś nade mną jojczyła, że mi tak ciężko. Bo malutkie dzieci, a ja w pracy. Babcia! Która wychowała czterech synów W WOJNĘ  🤔
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 lipca 2016 08:23
jujkasek, w takim razie po prostu trochę inaczej rozumiemy słowo szacunek. 😉
olorin669, przepraszam, umknął mi Twój wcześniejszy post

No pewnie, że lepiej, ale to nie oznacza że nie można na podstawie wpisów danej osoby stwierdzić czy pisze z sensem czy też nie, czy ma wiedze w temacie w którym się wypowiada czy też nie. Mówienie z pewnością siebie samo w sobie nie jest złe, szczególnie jak ma się wiedzę w danym temacie. Gorzej jak ktoś wykazuje, że tej wiedzy nie ma, a dalej ślepy na argumenty głosi swoje prawdy objawione.

Wiadomo, że wyrabiamy sobie opinię o kimś na podstawie jego wpisów. Naturalna kolej rzeczy.
Co do kolejnych Twoich zdań - no ok, ktoś nie ma wiedzy. Rozumiem, że określamy to na podstawie obiektywnych przesłanek. Cały świat uznaje, że 2+2=4, ten ktoś twierdzi, że to 5... I żadne argumenty, artykuły, dowody go nie przekonują... No i? Nie można go po prostu zostawić w tej jego zatwardziałości? A niech sobie żyje z przekonaniem, że 2+2=5. Jego sprawa. Wystarczy raz napisać "nie masz racji, nie zgadzam się z Tobą" i... i po temacie, po sprawie. Idziemy dalej. Nie muszę go obrażać epitetami.

Nie wiem czemu to tak odbierasz. Lepiej napisać np. "piszesz głupoty", a nie "jesteś głupi", bo to właśnie nie jest osądzanie Twojej osoby, a tego co piszesz, czy jak się zachowujesz. "Piszesz brednie" znaczy tyle, ze piszesz niezgodnie z rzeczywistością, czy zgodnie z obowiązującą wiedzą.


Tak, masz rację - w dobrej dyskusji "atakujemy" argumenty nie osobę. Więc "lepsze" będzie "piszesz głupoty" niż "jesteś głupi". Ale! Po co w ogóle wytaczać takie słownictwo? Język polski jest tak bogaty, że można pominąć słowa powszechnie uznawane za obraźliwe. Można po prostu W OGÓLE nie używać zwrotów głupi, głupota, bzdury, brednie, itd. W tak różnorodny, równie stanowczy sposób można wyrazić niezgodę na czyjeś poglądy i stwierdzenia.
- nie zgadzam się z Tobą
- mylisz się
- to, co piszesz nie jest zgodne z ....
- według mnie nie masz racji, bo...
- nie, nie jest jak piszesz, bo...
Tak, to jest kilka słów, kilkanaście kliknięć w klawisze więcej, niż pisząc "BZDURY!" Ale chyba warto?!
Czy już jesteśmy tak leniwi, tak skrótowi, że nawet grzeczność i kultura dyskusji stała się mniej istotna, byle szybciej napisać... ? 🙁

Można pewnie by oczekiwać, że każdy dyskutant będzie pilnował emocji i języka jakim się posługuje, ale to utopia, tak nigdy nie będzie.
Emocja to w moim odczuciu inna para kaloszy. Sama jestem emocjonalna w swoich wypowiedziach. Ale język... ależ oczywiście, że będę tego oczekiwać by dbać o język, o sposób pisania, o kulturę. Właśnie to mnie boli, że jest społeczne przyzwolenie by nie dbać. Nie dbać, bo.... ??? Bo to, co napisałam wcześniej? Bo szybciej, bo łatwiej? Nie rozumiem tego. Nie zgadzam się z tym. I niech będzie, że marzę o utopii. Nawet niech będzie, że jestem utopcem 😉 Bo inaczej... co dalej? po prostu tak już będzie? bez kultury? bez życzliwości i szacunku? I to jest norma? To jest w porządku? Tak chcemy by było?
Z resztą - nie będzie "tak". Przyzwolenie na to, co teraz dzieje się w internecie w kwestii sposobu... khem... rozmowy...  🙄 będzie powodowało eskalację takich zachowań. Już powoduje, przenosi się do rzeczywistości. I wtedy nawet gdy już bezwzględnie znasz wiek, miejsce społeczne, itd swojego dyskutanta przestaje to mieć znaczenie. Po prostu słowa, obraźliwe, krzywdzące, agresywne lecą strumieniem bez względu na wszystko. Bo przecież wolno...

Ascaia, jakiej kultury się spodziewasz w pokoleniu, które z przyklaskiem słucha i podśpiewuje teksty piosenek, w których co drugie słowo to "k..wa" itp ?
bera7, ... no tak 🙁
Jakoś nie mam tej świadomości, nie słucham takiej muzyki.
Chociaż takie teksty zaczęły się już w moim / naszym pokoleniu, ale taka "ku..." to była jedna na ile słów, i ile emocji wzbudzała. Z resztą na ogół było wypikane. 😉

Ciekawe, mówi się, że świat nie lubi trwać w stabilizacji. Więc całkiem możliwe, że w którymś momencie dokona się cywilizacyjna i kulturowa wolta i np. wrócimy do bardzo ostro zarysowanych "dobrych manier". Kiedy już społeczeństwo tak przesyci się chamstwem, że elegancja stanie się na powrót cenioną wartością.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 lipca 2016 12:25
Już nie przesadzajmy, że to nowe pokolenie takie straszne i złe 🙄
Mogę się założyć, że dokładnie to samo mówili nasi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie... każde starsze pokolenie uważa, że to młodsze jest potworne, źle wychowane i tragiczne.
Świat się zmienia. Takie życie. I moim zdaniem to nie "nowe pokolenie" jest jakieś zepsute, tylko... po prostu ludzie się zmieniają. I tyle samo, jak zepsutych i bezczelnych dzieciaków jest tych miłych i fajnych.
No właśnie mamy na forum przykład nafaszerowania mocno agresywnego posta dodatkowo słowem "gówno" i twierdzenia, że "to nie aż taki wulgaryzm". Przez dorosłą, wydawałoby się kulturalną i rozsądną forumowiczkę.
Także w temacie kultury wypowiedzi jak znalazł.
... Mi do głowy nie przyszło wykłócać się z dorosłym, pamiętam że w szkole podstawowej i liceum, nauczyciel był szanowany, pod szkołą nie było dilerów, nie było fali.
Chyba wychowywaliśmy się w podobnych czasach i z tego co pamiętam to praktycznie większość prób dyskusji (dyskusji!) z dorosłymi kończyły się połajanką z ich strony, bo "z dorosłym się nie dyskutuje, a Ty dzieciaku (a często gówniarzu) racji nie masz". Tu zależyco Ty rozumiesz pod zwrotem"wykłócać się". Dzieci w tamtych i zresztą w tych czasach także traktowane były/są bardzo często jak "podludzie" - człowiek z niepełnym zestawem praw, i nie chodzi tu o prawa stanowione przez Państwo.
"” Największym problemem naszych czasów są krzywdy zadawane dzieciom. Musimy się wreszcie nauczyć, że dzieci zasługują na szacunek i poważanie. Dzieciom odmawiano i wciąż odmawia się prawa do czucia tego, co rzeczywiście czują, mówienia tego, co chcą powiedzieć. Dzieci potrzebują prawdziwej, altruistycznej miłości. Należy im się ta miłość, za to, że po prostu są" - John Bradshow


Tak, masz rację - w dobrej dyskusji "atakujemy" argumenty nie osobę. Więc "lepsze" będzie "piszesz głupoty" niż "jesteś głupi". Ale! Po co w ogóle wytaczać takie słownictwo? Język polski jest tak bogaty, że można pominąć słowa powszechnie uznawane za obraźliwe. Można po prostu W OGÓLE nie używać zwrotów głupi, głupota, bzdury, brednie, itd. W tak różnorodny, równie stanowczy sposób można wyrazić niezgodę na czyjeś poglądy i stwierdzenia.
- nie zgadzam się z Tobą
- mylisz się
- to, co piszesz nie jest zgodne z ....
- według mnie nie masz racji, bo...
- nie, nie jest jak piszesz, bo...
Tak, to jest kilka słów, kilkanaście kliknięć w klawisze więcej, niż pisząc "BZDURY!" Ale chyba warto?!
Czy już jesteśmy tak leniwi, tak skrótowi, że nawet grzeczność i kultura dyskusji stała się mniej istotna, byle szybciej napisać... ? 🙁

Ja się z Tobą zgadzam, tylko wiem że to można stosować do siebie, a innych nie zmienisz. Gorzej jest jak próbujesz pisać kulturalnie, na temat, a otrzymujesz w zamian coś odmiennego.

Emocja to w moim odczuciu inna para kaloszy.
Ale to właśnie zazwyczaj emocje odpowiadają za takie zachowania, a praca nad emocjami jest trudna😉


Murat-Gazon akurat wulgaryzmami to bym się najmniej na tym forum przejmowała- znacznie bardziej irytuje mnie to w jaki sposób wszyscy na siebie napadają. I wiecie co? Czytając posty po pewnym czasie człowiek sam się łapie na tym, że ma ochotę wdawać się w bezsensowne dyskusje. To forum demoralizuje 😤

Olorin również uważam, że dorośli powinni liczyć się ze zdaniem dzieci. Bo znam osoby, które w dzieciństwie nie miały w domu nic do powiedzenia i do dzisiaj mają problemy jeśli chodzi o kontakty z ludźmi.
Ascaia, już wtedy ludzie dzielili się na tych co słuchają i tych co woleli inne teksty 😉. Ci co słuchali w dużej części robili to w ramach buntu młodzieży, ale zwykle w tajemnicy przed rodzicami. Dziś zanika taki jakiś wstyd (???).
Nawet zwykłe ludzkie sprawy... nie zgodzę się, że pokolenie 40 latków czekało do ślubu, oj nie. Za to nie robiło się pewnych spraw publicznie, nawet pocałunki były gdzieś z dala od ludzkich oczu. Dziś wygląda to zupełnie inaczej, ale wg mnie co niektórzy przekraczają granicę dobrego smaku. Zwłaszcza w miejscach publicznych jak plaże, przystanki autobusowe itp.

CzarownicaSa a ja uważam, że jest coraz gorzej. Już w moim pokoleniu widać wyraźny brak szacunku do dorosłych, starszych itd. Ja w pełni rozumiem, że mądrość nie zawsze idzie w parze z wiekiem i uważanie, że człowiek ma rację tylko na podstawie metryki jest żenujące. Ale to, że moja babcia jest gorzej wykształcona, mniej oczytana nie sprawia, że mogę jej "jechać". Z uwagi na wiek mam do niej szacunek i nawet jeśli wg mnie gada głupoty to ignoruję lub dyplomatycznie staram się wytłumaczyć, że racji nie ma (czy też moja racja jest inna 😉 ).
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 lipca 2016 12:42
To powiem prosto- gdzie dziecko ma uczyć się szacunku jeśli nie widzi go u dorosłych? Jeśli nauczyciel wystawia mu 1 za pracę domową a rodzic idzie się z nim kłócić? Jeśli w sklepie traktujemy ekspedientkę jak człowieka gorszego sortu? Jeśli sami wyrzucamy śmieci 3 metry od kosza, pety pod nogi? Jeśli wchodząc do sklepu nawet "dzień dobry" nie powiemy? Dlaczego mamy wymagać, że dziecko okaże szacunek staruszkowi który wyzywa je od gówniarzy?
Myślę, że to nie nowe pokolenie jest "złe"- tylko nasze już mocno podniszczone jak już.
CzarownicaSa, z tym się zgadzam. Że jeśli chce czegoś wymagać od dziecka to muszę "świecić przykładem". Nie jest to proste, bo trzeba samemu się pilnować na każdym kroku. Choćby z tym co mówimy o kimś, czy jadąc autem nie bluzgamy na innych kierowców 😉
Akurat moi rodzice byli pod tym kątem bardzo wyczuleni i przekazali mi pewne nawyki. Ale gro moich znajomych nie widzi nic złego np. w wyrzucaniu śmieci gdzie popadnie.
Co pokolenie przekraczane są pewne granice w imię nowoczesności i postępu. Jednym się to podoba innym nie bardzo.
Ale to, że moja babcia jest gorzej wykształcona, mniej oczytana nie sprawia, że mogę jej "jechać". Z uwagi na wiek mam do niej szacunek i nawet jeśli wg mnie gada głupoty to ignoruję lub dyplomatycznie staram się wytłumaczyć, że racji nie ma (czy też moja racja jest inna 😉 ).


A to już zwykłe chamstwo i nie ma nic wspólnego z szacunkiem, przynajmniej wg mnie. Do drugiego człowieka odnosić się powinniśmy z kulturą, po prostu. Starsi ludzie często mają duzo doświadczenia i warto czasem słuchać ich rad, rozważać je - przynajmniej ja tak robie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 lipca 2016 13:00
Bera dokładnie. Osobiście rozumiem, że świat się zmienia czy mi się to podoba czy nie... i pojęcia nie mam, czy wychowam córkę na dobrego i kulturalnego człowieka.
Pamiętam, jak szłam z córką siostry, która jadła chipsy. Zjadła, zgniotła torebkę... i bach na ziemię 😲 Zawróciłam ją, powiedziałam co jest nie tak, kazałam podnieść i nieść całą drogę żeby wyrzucić z domu. Później szłam z moją siostrą, która piła colę z puszki- zgniotła i bach na ziemię 😎 A mama wychowywała nas tak samo i takie same wartości przekazywała.
Zgadzam się z tym co napisała bera7,, nie będę się powtarzać.

CzarownicaSa, oczywiście, że to idzie z góry. No ale...
[s]prowokacyjnie zapytam - robisz to co opisałaś powyżej? [/s] pisałam z opóźnieniem, nie widziałam Twojego wpisu
Powiem szczerze, sama nie mogę się zdecydować "gdzie to się zaczęło". Ale to jest jakieś dziwne zjawisko - młodsze pokolenie się rozbestwia, starsze jakoś też zaczyna ulegać takim wpływom, więc przestaje być przykładem...
Nie wiem czy to sprawa pokoleniowa, ale całościowo jako społeczeństwo, jako cywilizacja coraz bardziej odpuszczamy wartości. W imię wolności. "Bo wolno" to robię wszystko, co mi się żywnie zamarzy, nie patrząc dalej niż czubek własnego nosa, więc nie patrząc na innych - a skoro nie oglądam się na innych to rzeczywiście jaki sens ma bycie grzecznym i życzliwym?

olorin669,
u mnie brak doświadczeń, że dziecko to podgatunek, a jednak wychowano mnie w szacunku do wieku, do starszeństwa.
Jakby nie patrzeć, nie podgatunek, ale dziecko naprawdę ma mniejszą wiedzę o świecie, chociaż może mu się wydawać inaczej...

Wiecie, co... Bo się wszystko pomieszało wraz z postępem technicznym. Chyba o to chodzi.
Bo kiedyś naprawdę było tak, że starszy wiedział lepiej. To było prawdziwe od A do Z. Zgodne z naturą - starszy przedstawiciel gatunku uczy młodszego jak żyć, jaki jest świat. Ale się pogmatwało.
Po pierwsze kiedyś nie było takiego dostępu do informacji, do wiedzy. Tą wiedzę uzyskiwało się od starszych ludzi w rozmowach, SŁUCHAJĄC ich i to słuchając uważnie. Tak też zdobywało się umiejętności - pomagałeś komuś kto to już umiał i w ten sposób się uczyłeś. Teraz odpalasz internet i masz odpowiedzi. Odpalasz "tutoriale" i już wiesz jak zrobić pierogi z jagodami. 😉 Czytasz - jesteś Ty i komputer. Nie ma czegoś takiego by ktoś konkretny stał się Twoim autorytetem. To nie jest spersonifikowane, tylko takie... nijako-ogólne.

Po drugie teraz w ciągu pół pokolenia zmieniają się technologie i młodsi szybciej to łapią, więc rzeczywiście nagle paradoksalnie młodszy naprawdę wie lepiej, umie więcej niż starszy. I na tym ten młodszy buduje przekonanie o swojej wyższej pozycji i niskiej pozycji osób starszych, odnosząc to do całości społecznego życia. Zapominając, że jest jeszcze coś takiego jak doświadczenie - proces rozciągnięty w czasie, którego jednak w oparciu o technologię nie zawsze uda się nadrobić. Poza tym technologia, umiejętności, wiedza (naukowa) to jedno, a sprawy życiowe, międzyludzkie to drugie - tego się nie da wyczytać w internetach, nie da się przejść kursu komputerowego.



Ja się z Tobą zgadzam, tylko wiem że to można stosować do siebie, a innych nie zmienisz. Gorzej jest jak próbujesz pisać kulturalnie, na temat, a otrzymujesz w zamian coś odmiennego.

Oj, nie musisz mnie przekonywać. Nie na tym forum. 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 lipca 2016 13:07
Ascaia oczywiście, że nie 😉 Nie jestem idealna, mam masę wad, popełniam kupę błędów i nie sądzę, żeby dało się tego uniknąć. Mogę się założyć, że robię coś, na co sama nawet uwagi nie zwrócę a ktoś uzna to za brak szacunku 😉 Ale staram się i robię to, co mogę. Ale nie mam 100% pewności, czy ktoś kiedyś nie powie, że moja córka jest niekulturalna i nie okazuje szacunku starszym.
olorin669, ale właśnie w tym jest sęk, że zamiast szacunku jest chamstwo. Ja z szacunku dla wieku nie powiem jej wprost, że gada głupoty. Próby dyskusji też już nie działają, bo głowa już "nie ta". Pozostaje grzecznie przemilczeć.
Dobre rady tak bardzo sobie cenię. Od rodziców, znajomych, wszystkich, którzy w danym temacie mogą mieć rację. Akurat babcia (moja) to doskonały przykład tego, że szacunek się należy, mimo gadania głupot. Mądrego od wielu lat już nie powiedziała, bo o ile ciało zdrowe to rozum zawodzi w jej przypadku. Typowy człowiek, który w innej rodzinie mógłby być zapędzony w kąt, z tekstem "siedź babo cicho, bo jesteś głupia".


olorin669,
u mnie brak doświadczeń, że dziecko to podgatunek, a jednak wychowano mnie w szacunku do wieku, do starszeństwa.




Khe, khe, khe. Ten szacunek okazywałaś urągając mi przy okazji moich 39 urodzin??? Nie chce mi się szukać tego postu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się