Wegetarianizm - dyskusje

dea kiedyś ludzie podobno pozyskiwali z produktów roślinnych, w obecnych czasach nie ma takiej możliwości. A nawet zwierzęta mają podawaną tą witaminę. Skutki niedoborów pojawiają się po kilku latach, bo zapasów tej witaminy starcza na kilka lat. Piszesz, że jesteś wege od ponad 20 lat, wiec to nawet dziwne 😀 Ale warto zbadać tą witaminę.
dea   primum non nocere
13 lipca 2016 21:09
Masz jakieś źródło o tym "kiedyś z produktów roślinnych"? Odkąd pamiętam, to był problem wegan (nie mówię. że produkty zwierzęce na pewno zawierają odpowiednie dawki, tylko że roślinne po prostu NIE zawierają).
W zwierzęcych może nie ma przez aktualne przemysłowe podejście do "produkcji żywności" - tak roślinnej jak zwierzęcej. Może "produkowane na szybko" mięso jest niedoborowe zwyczajnie, bo zwierzak miał niedobory (co jest nieistotne ekonomicznie, bo dożył do błyskawicznego - w porównaniu do niegdysiejszych norm - uboju).

W sumie to z ciekawości zbadam, i tak niedługo się w przychodni melduję z innej okazji. Będzie to jakaś wskazówka, czy kombinować z suplementacją córki.

Mam nadzieję, że mleko od sąsiedzkiej krowy i jajka od kur chodzących pod tą krową po podwórku jednak trochę nam B12 dostarczają 😉 choć i tak najbardziej marzy mi się wynieść się na wiochę i mieć jedną minimalnie rozdojoną, niezacielaną jerseykę i kilka kur do emerytury  🤣 Świata nie zbawię, ale jakiś malutki kroczek we własnym życiu zrobię, żeby tych trupów i cierpienia było mniej - bo dokładnie takie mam przemyślenia jak dziewczyny wyżej pisały. Nie zależy mi na "wszystko albo nic" - bo na to odpowiedź zawsze byłaby "nic". Robię ile jestem w danym momencie w stanie, bez popadania w paranoję (koty karmię mięsną karmą, ale to znajdy poratowane ze stajni - hodowlanych kotów bym nie kupowała). Definicja tej paranoi też się z czasem zmienia 😉 bo teraz wolałabym nie mieć już następnych kotów, kiedy te zejdą z tego świata.
Pytanie już tu padło, ale odpowiedzi nie było, więc zadam je jeszcze raz: dlaczego weganizm odrzuca jedzenie jajek? Bo rozumiem, że odrzuca w całości, nie tylko od kur klatkowych (ja też takich nie kupują, mimo że weganką nie jestem), ale też od tych "chodzących pod krową", jak to dea określiła.  Mylę się? 
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 08:39
trusia, bo nawet w przypadku zerówek kurczaki płci męskiej są zabijane, tak samo jak te kury, które przestają się nieść. Gospodarstwa od jaj "0" to te gospodarstwa i też im się to musi opłacać. A stare kury i kogutki im w tym przeszkadzają. Sprawa wygląda podobnie jak z mlekiem. Samo mleko nie wymaga zabicia dającej je krowy, ale cielaka, dla którego jest przez nią wytwarzane i tej samej krowy, która przestaje być mleczna.
No ale jak popyt na jajka zniknie to wszystkie kury zostaną zabite, bo przecież dla ozdoby nikt ich nie będzie trzymał.
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 08:47
Sivens, ale te kury i tak zostaną zabite, z tą różnicą, że na nich miejsce nie przyjdą nowe.
Niby tak... wiesz ja jakbym miała kury dla jaj (dosłownie :P) to i tak bym ich nie zabiła, tylko by padły ze starości. A po kurczaka na rosół, jeśli już, to poszłabym do sklepu 😀
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 08:51
Sivens, wiem, ale tak jak mówię - nawet gospodarstwa eko, to wciąż gospodarstwa i muszą się opłacać. Oczywiście zwierzęta mają tam o niebo lepsze warunki, niż te z chowu przemysłowego, ale reguły są takie same. Pani Jadzia ze swoimi 7 kurkami z perspektywą dożywocia nie obsłuży marketów. Pewnie najlepiej by było, gdyby wszyscy miłośnicy jajek mieli przy domu kilka kur, które mają dożywocie, ale niestety to nierealne. Znam wegan, którzy jedzą jajka od takich kur, które nie idą pod nóż, tylko dziobią ziemię do śmierci.
Aha, rozumiem ideę, chociaż uważam, że gdyby weganizm się rozpowszechnił, kury, krowy i inne zwierzęta jak dinozaury by wyginęły.

A wełna z owiec? Dlaczego ona wegańsko zakazana? Bo że jedwab - rozumiem, śmierć jedwabników. Ale strzyżenie owiec? 
śchociaż uważam, że gdyby weganizm się rozpowszechnił, kury, krowy i inne zwierzęta jak dinozaury by wyginęły.
brzmi jak żart 🤔 . Rozwiniesz? Myślisz, że nikt nie rozmnażał by tych zwierząt? Że nikt nie trzymał by ich jako zwierzęta towarzyszące? A kraje biedne lub ludy żyjące z tego co wyhodują?
Krowę jako zwierzę towarzyszące? No raczej chyba nie. Świnię, kozę może tak. Ale nie zmienia to faktu, że na pewno tych zwierząt byłoby o wiele, wiele mniej. Wystarczy sobie pomyśleć, ile potrzeba świń na produkcję mięsno-przemysłową, a ile świń trzymaliby ludzie "bo sympatyczna świnka". Zresztą to by wymagało ogromnej zmiany mentalności ludzi, wystarczy choćby popatrzeć po wsiach, gdzie właściwie żadne zwierzę nie ma racji bytu, jeśli nie pełni jakiejkolwiek funkcji użytkowej - zwierzę jest na mięso/mleko/jajka/skórę bądź do pracy. Nawet kot tylko wtedy jest mile widziany, jeśli jest łowny. Trzymanie zwierzęcia dla przyjemności, żeby było? Fanaberia jakaś.
Rul A ile wiadziałaś/-eś świń towarzyszących? Które nie są przeznaczone na mięso tylko tak o dla przyjemności posiadania jej? Takie rzeczy to tylko chyba w mini zoo i tego typu atrakcjach.
Idealny świat wege-nazistów to betonowa pustynia, w której żyją szarzy, jednakowi, ubrani wyłącznie w tworzywa sztuczne ludzie, karmieni syntetykami z "drukarek 3D" (oczywiście - o "optymalnym" składzie odżywczym...). Jak to w totalitarnej utopii...
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 11:03
To już pytanie z pogranicza filozofii - czy lepiej jako gatunek nie istnieć, czy istnieć w perspektywie śmierci w rzeźni, wykorzystywania i życia w warunkach, które w większości urągają godności jakiejkolwiek istoty.

Czyli: czy zwierzę może być bohaterem i woleć życie w fabryce i śmierć w rzeźni od końca/zmniejszenia liczebności jego gatunku.
Zapytajcie apatozaura  🥂
Averis, w zach-pomie jest wiele hodowli koni rzeźnych. I żyją one w warunkach milion procent lepszych niż konie w pseudo - szkółkach. Podobnie mięsne krowy - łażą całą dobę po wielkich łąkach i tyle. Co w tym urągającego godności?
Dawno juz tu pisałem, ze konina jest idealnym mięsem dla wegan. Po pierwsze robi sie ją tylko z trawy i zbóż, a po drugie nie da sie jej produkować inaczej niż tylko ekstensywnie
Rul A ile wiadziałaś/-eś świń towarzyszących? Które nie są przeznaczone na mięso tylko tak o dla przyjemności posiadania jej? Takie rzeczy to tylko chyba w mini zoo i tego typu atrakcjach.


https://www.facebook.com/rozalia.wozniczka?fref=ts
😀
śchociaż uważam, że gdyby weganizm się rozpowszechnił, kury, krowy i inne zwierzęta jak dinozaury by wyginęły.
brzmi jak żart 🤔 . Rozwiniesz? Myślisz, że nikt nie rozmnażał by tych zwierząt? Że nikt nie trzymał by ich jako zwierzęta towarzyszące? A kraje biedne lub ludy żyjące z tego co wyhodują?

A co tu jest rozwijać?  Ludy żyjące z tego, co wyhodują, nie wpisują się w weganizm, a ja miałam na myśli weganizm globalny. Nie sądzę, żeby np krowa upowszechniła się jako zwierzę towarzyszące, zbyt duża i pracochłonna, żeby ją mieć tylko po to, żeby na nią popatrzeć.  Ale to wszystko czysta teoria, bo weganizm globalny nie nastąpi. 
   
Ale ja nie jestem od ochrony środowiska.
I tu się mylisz. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za środowisko i jego ochronę. Tylko niektórzy – jak widać – nie rozumieją, że dbanie o środowisko jest między innymi jednym z elementów dbania  o zwierzęta, które ponoć lubisz i szanujesz. 
   
Ja dbam o zwierzęta, ponieważ lubię je, szanuję, staram się dbać o nie, pomagać im. Staram się jak mogę, aby żyć zgodnie z własnym sumieniem i być najlepsza, jak tylko potrafię, w moim postrzeganiu.
Dziwne masz sumienie i postrzeganie siebie, mocno jednostronne.  Pomyślalaś może, jaki wpływ na zwierzęta ma degeneracja środowiska? 

Jeśli mam wybrać gorsze dla środowiska syntetyczne buty, a buty skórzane "uczestniczące" w procederze zabijania zwierząt biorę to pierwsze 🙂
A co w tym jest takiego śmiesznego?  Jak coś nie jest bezpośrednią przyczyną, to już tego nie dostrzegasz i możesz się z tego naśmiewać?  Myślisz, że syntetyczne nie „uczestniczą” w procederze zabijania?   
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 12:36
_Gaga, to wspaniale. Kiedyś może i tłumaczyłabym ci znaczenie słowa "większość" i to, że (mimo całej sympatii do tego rejonu) zachodniopomorskie nie jest obrazem całego świata, ale chyba mi się nie chce. Ba, na pewno mi się nie chce.
Averis, a odpowiesz mi na pytanie o strzyżenie owiec? (za jajko bardzo dziękuję). Ja naprawdę nie pytam, żeby wykpiwać, jestem po prostu ciekawa.  :kwiatek:

Jest mi zupełnie obojętne, co kto je albo czego nie je (dopóki sama bym nie musiała posiłków przygotowywać  😉 ).  Ale nie jest mi obojętne jak czytam czy słyszę takie teksty, jak tekst Milenchen. Pławi się w swojej szlachetności noszenia butów, które nie zabijają, a jak trzeba wyjrzeć poza czubek własnego nosa – to już nie jest od tego. Gula mi rośnie! 
Eko- skóra wcale nie jest eko i to chyba każdy powinien wiedzieć. Jest pewien dylemat w byciu weganinem w nie używaniu wyrobów ze skóry naturalnej i zastępowaniu ich skórą ekologiczną, która nie jest przyjazna dla środowiska. Ale to chyba każdy powinien sam podjąć decyzję, z którą dobrze się czuje i jest zgodna z jego sumieniem i poglądami. Ocenianie czyjejś moralności ogólnie nie jest fajne, a posądzenie o hipokryzję już w ogóle. IMHO ważne, że ktoś cokolwiek w ogóle robi dla dobra planety, zwierząt, środowiska i ma mniejszą lub większą świadomość tego, co się dzieje i świadomie podejmuje własne decyzje by w takim czy innym procederze nie uczestniczyć. Ale wiadomo, najwięcej krzyczą ci co nic nie robią, tylko siedzą przed komputerem i oceniają innych. Zresztą zadziwia mnie to, że kogoś interesuje i poddaje ocenie to co ktoś inny ma na talerzu czy w jakich butach chodzi. Co komu do tego? 🤔 Dla mnie to trąci oszołomstwem, faszyzmem czy innymi określeniami jakie padały tu w stronę wege/wegan.
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 14:18
ashtray , jeżeli dla kogoś życie ma wartość, to trudno od niego oczekiwać, że nie będzie oponował przed krzywdzeniem tego życia. Ktoś uznaje krowę jako czujące stworzenie, więc walczy o godne życie dla tego stworzenia. Dla kogoś to może być kotlet, dla innego czująca istota. I dlatego to jest trochę inna sprawa i inny poziom wyborów niż to, czy nosisz niebieski lub różowy kapelusz. Tak jak z petycją dotyczącą zatrzymania rzezi psów w Chinach. Nikt wtedy nie podnosił argumentu o wege-oszołomach faszystach. Bo to pies, więc w naszej kulturze zwierzę towarzyszące. Chińczycy zapewne do tej pory nie wiedzą, dlaczego zaglądamy im w talerze i się czepiamy. Ja nikogo nie nawracam na siłę, jednak nie ma we mnie zgody na nazywanie wegan faszystami. To nie jest zwyczajnie fair. Tak jak ja nie nazywam ludzi jedzących mięso nazistami, kiedy podsuwają mi od nos kotlet, albo udowadniają, że po to mamy kły, by wgryzać się w krowę.

trusia, tutaj głównie chodzi o sposobu strzyżenia (pętanie na siłę i tym podobne) plus rany jakie odnoszą zwierzęta przy tego typu praktykach (bardziej chodzi o szybkość i nieuważność, niż strzyżenie samo w sobie). I hodowla, która jest nastawiona na maksymalizację ilości wełny z jednego osobnika, co powoduje czasami śmierć z przegrzania i choroby pasożytnicze w nienaturalnie owełnionej skórze. Te ostatnie często "leczy się" wycinając u świadomego zwierzęcia zainfekowane kawałki skóry (najczęściej z okolicy ogona i zadu).
I znowu, zanim mi ktoś powie, że jego wujek Marek z Pomorza robi inaczej i tuli owieczki do snu- tutaj chodzi o masową produkcję, gdzie są setki zwierząt i nie ma czasu ani na delikatne obchodzenie się z nimi, ani skomplikowane zabiegi pielęgnacyjne. Po prostu tak to wygląda, bo zwierząt jest dużo, a czasu mało.
Averis nie musisz mi tego tłumaczyć, bo doskonale rozumiem. Sama od lat nie jem mięsa. Mam wrażliwość na to co się dzieje na świecie i jest mi szkoda i zwierząt i środowiska i dzieci wykorzystywanych do pracy i biedy i głodu i wojen. Niemniej mam świadomość, że nie zbawię całego świata i często wybieram mniejsze zło (?). Nie wiem jak to nazwać, bo coś co dla mnie jest mniejszym złem i co powiedzmy, mniej mnie wzrusza dla kogoś innego może być większym problemem. Po prostu postępuję zgodnie z moim sumieniem, wiedząc, że nie uratuję wszystkich, bo inaczej musiałabym się chyba zaszyć w lesie w szałasie, kąpać się w strumieniu, żywić jagodami i nosić listek figowy na sobie. 😉 Uważam, że ogólnie ważne jest wyjście poza swój własny ogródek i zorientowanie się co się dzieje na świecie i patrzenie trochę dalej niż czubek własnego nosa. I moim zdaniem każda postawa to przejawiająca jest warta docenienia.
dea chodzi o to, że witamina b12 jest produkowana przez bakterie, czyli pochodzi z "brudu". Kiedyś ludzie żyli w innych warunkach, jedli brudne warzywa, pili brudną wodę itp. No i też nie jedli tyle mięsa co teraz.

http://freetheanimal.com/2010/09/dr-seale-any-b12-present-in-animal-foods-is-only-because-of-bacterial-contamination.html

edit: i pisząc kiedyś, miałam na myśli naprawdę kieeeedyś, a nie "odkąd pamiętam"  😉
ashtray, tylko tutaj chodzi o jeszcze jedno. O to co napisał jkobus - wywyższanie się w stylu "jestem lepsza, bo dzięki mnie nie cierpią biedne jednorożce". Demon jest tego genialnym przykładem.
Ja nie mam absolutnie nic do wege/wegetarian dopóki nie jest to oszołomstwo przerzucające się na dzieci/zwierzęta.
I - żeby wyprzedzić tych, którzy mają kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem - nie mam absolutnie nic do karmienia dzieci wegetariańskim żarciem. Tylko, że my jesteśmy wszystkożerni i możemy żreć zarówno kaszanki, jak świeżo opadłe liście mimozy. Pies nie, kot też nie.
Dziecko z wrodzoną wadą serca widocznie też nie.
Averis   Czarny charakter
14 lipca 2016 14:44
ashtray, wiem o czym mówisz. Ja na przykład karmię kota-znajdę mięsem. Oddać jej nie mam komu, a nie przestawię jej na karmę wege, bo jestem za nią odpowiedzialna i to nie jej wina, że nie jem mięsa. Ale jak ktoś już tu pisał - sama kota bym nie kupiła.
Hmm, no nie wiem. Ja bardzo lubię czytać demon, bo pisze dużo ciekawych (interesujących mnie) rzeczy. W wątku wege też żadna z dziewczyn się nie wywyższa, a każda nowa osoba, która tam się pojawi czy nawet zbłądzi, jest miło przyjmowana. Mam też masę znajomych wege (w zasadzie chyba większość) i nie zauważyłam, żeby któreś z nich się jakoś wywyższało. Z kolei dla mnie ton w jakim pisze jkobus tutaj czy w innych wątkach jest nie do przyjęcia w jakiejkolwiek rozmowie.
Wegetarianie sie wywyzszaja? Ciekawe w jaki sposob jest to manifestowane? Czy powiedzenie "dziekuje, nie jem miesa" jest juz narzucaniem swojego swiatopogladu. Nie ze pije do kogos (np. pokemon), ale spotkalam sie juz z tym, ze zwykla wymiana zdan nt. wege sniadania jest traktowana przez miesozercow jako atak. Jeszcze gorzej, jak wege ma pojecie o odzywianiu i stwierdzi, ze dzisiaj zje na sniadanie zielone smoothie, bo ma tyle tego i smego, a wszystkozerca sie na to stwierdzenie oburzy. To jest jakis absurd!? Wychodzac spoza kolka wzajemnej adoracji, sorry, ale demon narzuca komus swoje poglady nt. zywienia swojego i dzieci?  🤔 Niby gdzie? Gdy wstawia zdjecia z przygotowywania posilkow, albo linki do filmikow, w ktore miala jakis wklad?
Czy juz nie mozna wymienic pogladow i przepisow, zeby nie byc scietym o glowe?? To znowu takie typowo polskie- najlepiej zrownac wszystkich do siebie i swojego poziomu i jeszcze sie upewnic, zeby nikomu nie zylo sie lepiej.

Kontynuujac troche wczesniejsza mysl z tej strony- istnieje w naukach humanistycznych cos takiego jak rational choice theory. Jestem zwolenniczka takiego podejscia, bo tak jak pisze ashtray pozwala widziec wiecej niz swoje podworko. Istnieje mnostwo interesujacych eksperymentow psychologicznych, ktore pokazuja jedno- im bardziej ktos zamknie sie w swojej wizji swiata, tym bardziej podatny jest na odjechanie w druga strone w ekstremalnych sytuacjach. Ludzie otwarci i wyposrodkowani najczesciej nie maja problemu z powiedzmy wytrwaniem w swojej filozofii zycia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się