Wegetarianizm - dyskusje

ovca   Per aspera donikąd
17 lipca 2016 12:38
Za to udziałowcy firm wypalających tysiące hektarów lasów( przy okazji zabijąjąc dzikie zwierzęta te lasy zamieszkujące) pod uprawę jakże potrzebnych soi i olejowca gwinejskiego(olej palmowy) są cacy.


a kto jest największym odbiorcą soi? Firmy produkujące mięso, bo jest to bardzo często stosowana pasza dla zwierzęt rzeźnych 😉
Dla mnie nie jest problemem skąd się bierze mleko. Ale to, że w hodowlach przemysłowych krowy są mocno eksploatowane, a stada wymienia się co 3-4 lata. Bynajmniej nie szczęśliwe krówki pląsające wśród kwiatów na łące do końca swoich dni.
a kto jest największym odbiorcą soi? Firmy produkujące mięso, bo jest to bardzo często stosowana pasza dla zwierzęt rzeźnych 😉
[/quote]
Oj trudno kupić paszę, która nie zawiera soi.Tania, tuczy,aż za bardzo tuczy.A  niestety nie jest to najlepsza pasza jeżeli nie chce się "wyprodukować" bardzo szybko kalekiego, "opasa".
Z tym,że jednak wolę jeść ser z mleka niż oleju palmowego i soi.
Na stronie Vivy na fb jest mnóstwo filmów, które odpowiadają na pytania: co jest nie tak z wełną/jajami/mlekiem.
W ogóle ostatnio mi się napatoczył filmik pokazujący produkcję mleka w Nowej Zelandii. Zawsze scrolluje takie rzeczy, a tu zaczęłam oglądać. Makabra, krowy zacielane co rok, rzucanie cielętami jak workami, kopanie po głowach, tłuczenie czym popadnie, wyrzucanie na stertę półżywych maluchów jak śmieci - koszmar i skrajne bestialstwo.
Wiem, że to patologia i nie każdy tak traktuje te biedne zwierzęta, ale skąd mieć pewność, że mięso/mleko na naszym talerzu nie pochodzi z takiej piekielnej hodowli?

I to gadanie, że wege gadają coś o sumieniu i zaglądają innym do talerza - co to za paranoja??? Jak żyję nie spotkałam takiego "wege-oszołoma", jak to tutaj ładnie określacie. A mam mnóstwo wege/wega znajomych i przyjaciół. Za to mi NON STOP mięsożerne oszołomy zaglądają do talerza.

lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
17 lipca 2016 15:17


I to gadanie, że wege gadają coś o sumieniu i zaglądają innym do talerza - co to za paranoja??? Jak żyję nie spotkałam takiego "wege-oszołoma", jak to tutaj ładnie określacie. A mam mnóstwo wege/wega znajomych i przyjaciół. Za to mi NON STOP mięsożerne oszołomy zaglądają do talerza.



Mam identyczne odczucia.Nawet ten wątek o tym świadczy..Tak jakby niejedzenie mięsa to była jakaś totalnie kosmiczna sprawa wymagająca dyskusji. Ktoś je mięso-jego rzecz,ja się wszystkich wokół nie pytam dlaczego. Mój pies nie lubi marchewek,nie jada i tyle.Znam kilka które wcinają jak smakołyk-to co,mam dochodzenie robić czemu niektóre jedzą (chociaż mięsożercy przecież) a inne nie?

Wiem, że to patologia i nie każdy tak traktuje te biedne zwierzęta, ale skąd mieć pewność, że mięso/mleko na naszym talerzu nie pochodzi z takiej piekielnej hodowli?

I tutaj istotne jest myślenie i świadomość. Nie jem produktów odzwierzęcych niewiadomego pochodzenia,nie wiadomo skąd akurat są i czego tam napchali. A np jajka od własnych kur,czemu nie.

Inna sprawa,ze są też weganie którzy nie jedzą dla zdrowia lub ich organizmy nie tolerują po prostu-niekoniecznie musi mieć to względy etyczne. A i tak są przepytywani co rusz.. Albo po prostu może komuś po ludzku nie smakować albo się brzydzić,o.
Znam wegankę która zwierząt nie lubi-ani żywych ani na talerzu. Nie jada produktów odzwierzęcych bo się brzydzi zwyczajnie-też jest ekooszołomem? To ogólnie ciekawy przypadek człowieka,no ale przedstawia zupełnie inną perspektywę a wrzucana zawsze do jednego worka.
Ja nie rozumiem w ogóle, o czym tu dyskutować. Jesteśmy wolnymi ludźmi i każdy robi tak jak mu pasuje. Teraz jest taka moda, że jak ktoś robi inaczej niż większość to trzeba o tym koniecznie dyskutować. Wegetarianizm to taki sam świadomy wybór jak decyzja o mieszkaniu w domu a nie bloku, jeżdżeniu do pracy rowerem a nie samochodem i hodowaniu kotów a nie psów. Ja jestem semiwegetarianką od 15 lat i to moja świadoma decyzja. Nie zmuszam nikogo do nie jedzenia wołowiny czy kiełbasy z dzika i lubię jak ktoś szanuje to, że mi mięso czerwone np.nie smakuje. Ogólnie dostrzegam takie coś w polakach, że jak ktoś próbuje być sobą to zaraz uważa się go za odmieńca i dziwaka. Niech każdy robi jak chce i je, co chce.

A w kwestii zwierząt czy dzieci. Szczerze? Wolę taką opcję niż np. opcję, kiedy pseudo hodowca albo mamusia znęca się nad zwierzakiem/dzieckiem. Akurat brak mięsa w jadłospisie to chyba tak w ogóle żadna krzywda o ile emocjonalnie zwierzę/dziecko jest traktowane tak jak trzeba.
Mi się wydaje, że tych powodów dla których ludzie rezygnują z jedzenia mięsa jest tak na dobrą sprawę niewiele. I sądzę, że niechęć do jedzenia zwierząt to jednak najpopularniejsza przesłanka. Odpowiadam na takie pytania uprzejmie, ale szybko ucinam rozmowę. Nie do końca zrozumiała jest dla mnie taka chęć zaspokojenia ciekawości. Może to są powody zdrowotne, może zalecenia lekarza, o których nie mam ochoty opowiadać. Najczęściej mam jednak ochotę wywrócić oczami i zapytać "a jak myślisz?" 🙄
Naprawdę powodów do zmiany diety na bezmięsną może być moim zdaniem kilka i chyba dość łatwo się ich domyślić. Więc Gaga jakoś tak nie do końca wierzę, że pytasz z ciekawości. Czytając jak się wypowiadasz tutaj sądzę raczej, że pytasz by wszcząć jałową dyskusję (taką jaka tu ma miejsce), drążyć ją by utwierdzić się, że to co jest dla ciebie inne jest oszołomstwem, hipokryzją i hejtem w stronę mięsożerców. Nie da się po prostu zaakceptować, że ktoś je inaczej i powstrzymać się od wypytywania?
lacuna- ja mam podobną obserwację jeśli chodzi o każdy rodzaj diety- czy to bezglutenowcy, czy bezmleczni czy bezwarzywni itp. część ludzi pyta z ciekawości inna w nachalny sposób jak to napisałyście zagląda do talerza. Dl mnie niech każdy je co chce, kiedy chce i z kim chce, ale na boga- niech nie dorabia do tego teorii z sumieniem w tle czy dobrostanem zwierząt, a ta w sporej części niestety jest (i nie chodzi tylko o wegan, bo są i tacy co np. nie zjedzą kuraka i jaj, bo biedne kurki i takie tam, a steka zjedzą ze smakiem jakby ta krowa była czymś gorszym;( )

Taką mamy naturę chyba w narodzie, że wpie.. się we wszystko wszystkim, często nie posiadając podstawowej wiedzy.. mnie prawie zjedzono, (pozdrawiam pseudoekolożki😉) gdy napisałam na fb, że spora grupa produktów eko nie jest ani bezpieczna ani zdrowa. Jest moda na wege, na eko, na chów typu label rouge to są i dyskusje. Dla mnie takie dyskusje są bardzo ciekawe (także z zawodowego punktu)
Lacuna także znam osobę brzydząca się wszystkiego co pochodzi od zwierząt-nie rozumiem tego ( bo my także jesteśmy zwierzętami), ale szanuję jej podejście i nie zapraszam do siebie czy do stajni😉
Meise może zaglądają z ciekawości? ja właśnie jestem tym typem, uwielbiam pytać o jedzenie, składniki, przepisy (niezależnie czy mięsne czy wege).
A ja mam od czapy pytanie o to mleko, bo mnie zaintrygowało. Za dzieciaka spedzilam wele czasu u dziadka na wsi. Takiej prawdziwej gdzie na jedzenie trzeba bylo robić w polu. Jednym z moich obowiazkow bylo dojenie. Więc krowich wymion naogladalam sie do obrzydzenia. Ale moj dziadek miewał cielaki raz na 2 lata i to zawsze jednego (krow mial 4) a krowy dawaly mleko non stop. Codziennie 2 x trzeba bylo je zdajać. Cielak nawet przeszkadzał w produkcji mleka dla ludzi, bo krowa przedstawiała sie na jakiś czas na mleko matczyne - tzw "siare". Wszyscy sasiedzi trzymali krowy w tym samym trybie i wszyscy mieli mleko. Całe życie myślałam ze krowa mleczna daje mleko tak po prostu, bo taka zostala wychodowana. Czyli całe życie żyłam w błędzie o_0??
Żadne zwierze na świecie nie daje mleka 'tak po prostu' 😉
Krowa daje cielaka - ma mleko, po około 4 tygodniach możesz zacielić ją ponownie - chodzi w ciąży 9 miesięcy (8 tygodni przed porodem zasuszasz, tzn przestajesz doić). Tak w dużym skrócie.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
17 lipca 2016 15:48
Karla🙂, no akurat ja też sie zbytnio z tamtą dziewczyną nie dogaduje,nie rozumiem jej podejścia no ale takie ma i już-nikomu nie wtyka tego więc jest nieszkodliwa, nie przebywamy ze sobą po prostu i tyle. Ona tak ma,ja nie mam i tyle 😉

Co do biednych kurek a świnki już smakują to równie dobrze polacy nie potrafią zrozumieć,że w chinach je się psy. Dla nich to takie samo pożywienie jak w europie krowa i świnia więc o co to oburzenie?
Mnie oburzają WARUNKI w jakich to się dzieje. Sam fakt jest po prostu faktem, tak jak inni jedzą ośmiornicę i im smakuje a jeszcze ktoś wcina glony 😁
Sama nie tknęłabym mięsa,bo tak już mam,że dla mnie padlina jest nieapetyczna i mój żołądek mówi dziękuje. No ale jeśli ktoś zjada świnię czy słodkiego puchatego króliczka to czemu ktoś inny nie mógłby psa,ślimaka czy kury? Oburzające najbardziej są warunki w jakich te zwierzęta są trzymane i zabijane, to powinno się zmieniać na całym świecie jak tylko się da. Ludzie są okrutni nie dlatego,że jedzą i zabijają-są okrutni bo robią to w bestialski sposób a podobno są na szczycie jeśli chodzi o inteligencję,myślenie..

azzawa,znam przypadki kiedy koza która miała małe jakiś czas rok po roku później już się nie zasuszała-dawała mleko cały czas "z rozpędu" pomimo braku zapłodnienia przez to,że dostawała mlekopędną paszę do jedzenia. Swego rodzaju anomalia ale zdarza się,zapewne i u krów. Przy czym musi być czynnik,nie da rady tak o,z niczego żeby mleko było 😉
To moj dziadek byl najwiekszym mistrzem konspiracji jakiego ta ziemia nosiła o_0 dalabym sobie reke uciąć, że to tak działa jak pisałam!. W sensie zwierzeta z przeznaczeniem gospodarskim sie hoduje od tysiecy lat wiec krzyżując tak zeby wzmocnić jakies cechy bylam pewna ze to wlasnie uzyskano.
Bosze jaki ciemnogród, wstyd sie przyznac ze rozszezona biologie zdawalam na maturze  😵
azzawa, na pocieszenie powiem Ci, że naprawdę wiele osób myśli tak jak Ty 🙂
A są i takie mistrzynie (w mojej byłej pracy), które myślały, że jak kupią jajko w sklepie to jak będą to jajko ogrzewać to wyjdzie kurczak 😀
Ja już miałam niejedną rozmowę uświadamiającą - np. ostatnio o tym, że już się nie wozi byka po gospodarstwach, tylko pobiera nasienie i inseminuje 😉 O embriotransferze nawet nie zaczynałam opowiadać 😉
ashtray, przykro mi, że tak mnie oceniasz. Gdybyś czytała moje posty wiedziałabyś, że sama długi okres czasu byłam na diecie bezmięsnej a i aktualnie mięsa jem niewiele. A dyskusję zaczęłam od pytań o niedobory żelaza, z którymi sama od lat miewam spory problem...

azzawa, krowy w przemyśle mlecznym cieli się co roku aby utrzymać dobową produkcję mleka na wysokim poziomie. Rzeczywiście stado wymienia się co 4 lata - również z powodów ekonomicznych. Co innego w przydomowej "fabryce mleka". Tylko dla siebie nie potrzebujesz tyle, ile na sprzedaż 😉

W bite i rzucane (masowo) cielęta znów nie specjalnie wierzę. Takie mięso jest niewiele warte, a cielęcina w cenie przecież. O ile wege może nie wierzyć w sumienie i dobre serce mięsożercy - o tyle ekonomia mówi sama za siebie 😉
Wszędzie mogą pracować psychole - taka prawda. Kwestia podejścia właściciela i 'jego ludzi' do swoich zwierząt i personelu obsługującego transport i ubojnie. Moim zdaniem jest lepiej pod tym względem, zwłaszcza w dużych ubojniach. W małych bywa... różnie :/
Jednak nadzorować to trzeba, sama byłam świadkiem jak lek wet zwracał uwagę personelowi, bo jednak umówmy się - to najczęściej nie są jacyś bardzo empatyczni panowie i niektórych rzeczy ich trzeba po prostu uczyć, albo nie dawać im narzędzi mogących wyrządzić krzywdę (np. metalowych pałek). Jest wielka instrukcja Głównego Lekarza Weterynarii opisująca w jaki sposób przewozić zwierzęta, rozładowywać, ogłuszać i czego kategorycznie nie można robić - a wiadomo, jedni się dostosują sami z siebie, a inni, bo ktoś ich zmusił, a jeszcze inni się nie dostosują...
Mnie chyba wlasnie te kury natchnęły do wyciagniecia wnioskow bo o kurach to akurat wiedziałam 🙂

A co do mięsa to pamietam syt. Kiedy moja matka przywiozla swinie (oczywiscie tusze, nie żywa) sąsiadom. Ktos sie dopatrzyl siniaka na wojej czesci swiniaka. Byla afera ze dziadek sie zneca nad zwierzetami i wszyscy sie strasznie oburzyli (na szczescie to nie byla prawda)  To bylo w latach 90 kiedy swiadomosc konsumecka byla prawie zerowa. Ale generalnie bylo to o tyle optymistyczne ze klient obitego miesa nie zechce wiec korzystaja (jesli mozna to tak nazwac) zwierzeta.
Meise, może dlatego nikt tak do ciebie nie mówił, bo mięsa przy nim nie jadłaś. Nie bierzesz tego pod uwagę, że skoro jesteś wege, to Ciebie nikt nie próbuje nawracać bo i po co? Za to mięsożerców NIEKTÓRZY owszem próbują. Powtarzam NIEKTÓRZY. Tak jak i NIEKTÓRZY "mięsożercy" próbują nawracać wege co dla mnie jest absurdem. W ogóle w jakichkolwiek aspektach wszelkie nawracanie mnie wkurza.

azzawa ja też pochodzę ze wsi i tez całkiem do niedawna myślałam że krowy po prostu dają mleko. Gdzieś się naktnęłam, jak to niektórzy mówią w "wege-propagandzie", na informację, że krowy jednak nie dają mleka. Pamiętam jak z dzieciństwa jak moja babcia miała dwie krowy. Poszłam się jej spytać, czy to rzeczywiście jest tak, że krowy nie dają same mleka. I mnie, można powiedzieć, wyśmiała  😁

epk tak samo uważam na temat nawracania. Jeżeli człowiek sam sobie czegoś nie uświadomi, nie zrozumie, to w życiu nikt go do niczego nie przekona. I to nie tylko w odniesieniu do wegetarianizmu/weganizmu. Ze wszystkim tak jest.
Gaga przeczytałam. Jednak później sposób w jaki pisałaś wydał mi się atakujący. Jeżeli się mylę, to przepraszam. :kwiatek:

epk jak to? A słynne pytanie "skąd bierzesz białko?" i wykład na temat jego niedoboru (a także witamin) 😂
ashtray, no toż mówię, że ja spotkałam się z nawoływaniem do opamiętania się w dwie strony 😉.
Serio, nie rozumiem tego pchania się komuś w talerz, w portfel, do szafy. Czy ma mięso na talerzu, nie ma, dlaczego. Czy i dlaczego nosi skórzaną torebkę, a może nie nosi. Kolejny wątek na r-v służący wyłącznie przepychaniu się. Dlaczego ktoś ma być gorszy, dlatego, że nie je mięsa a ma skórzane buty? Dla mnie jakakolwiek forma rezygnacji z wykorzystywania zwierząt jest na plus. Na przykład to, że ktoś nie kupuje kosmetyków testowanych na zwierzętach. A ktoś inny kupuje, ale nie je mięsa. Można żyć czarno-biało, ale można też małymi krokami próbować coś pozmieniać w swoim życiu. Inny przykład - ktoś próbuje zrezygnować z mięsa, ale jeszcze je ryby. To już zawsze jakiś krok.
Nie spotkałam się nigdy z żadnym wege, który by nawracał mięsożerców, za to mięsożerców czepiających się wege o wszystko- już tak.  🤔wirek: Najwięcej krzykaczy jest takich, którzy nic nie robią, natomiast wytykają wszystko innym.
Niech każdy się weźmie za ocenianie, ale siebie. I to w zupełności wystarczy.  🥂
Naturalsi, to jeden z niewielu wątków, w którym można się czegoś ciekawego dowiedzieć... przepychanek jest tak na prawdę niewiele, więcej historii osób, którzy wybrali tryb życia niepasujący ich otoczeniu. Co jest smutne, ale ciekawe same w sobie. Dowodzi, że jednak jako Polacy jesteśmy nadal mocno nietolerancyjni i ksenofobiczni - moim zdaniem to bardzo polska cecha. Wydaje mi się, że łatwiej być ateistą i kompletnie nie uczestniczyć w życiu Kościoła (poza obchodzeniem tradycyjnych świąt na przykład), niż być wege, tym bardziej wega... A - szczerze pisząc - wcześniej nie wiedziałam, że wege spotykają tyle nietolerancji w najbliższym otoczeniu (bo to, że ludzie chcą innych do siebie upodobnić, to wiem ale nie wyobrażam sobie takich zachowań w rodzinie). Ba wydawało mi się to bardzo trendy ostatnimi czasy... na tyle, że w pewnych kręgach wręcz wypada być wege 😉
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
17 lipca 2016 20:09
_Gaga, Mój osobisty ojciec twierdzi i mówi mi wprost,że wydziwiam, jestem popaprana, czy też,że zyskuje nowe etapy oszołomstwa (tymi słowami-teksty z wczoraj), norma. Generalnie od dobrze ponad 15 lat standardowo wysłuchuję obelg i przy każdym rodzinnym spotkaniu minimum raz babcia stara mi się wtrynić coś mięsnego i zawodzi,że umrę z głodu na pewno.
Przykre to,nawet nie wiecie jak bardzo przykre,bo człowiek czuje sie wykluczony z własnej rodziny w pewien sposób. Nie mogę przynieść jakiegoś swojego dania,bo to objaw mojego dziwactwa i wymyślania,więc na stole jest wałówka a ja nie jem nic,dopiero jak wrócę do domu.
Ogólnie jest to na porządku dziennym u mnie ale jakoś tak gdzieś tam z tyłu głowy siedzi. Może stąd się bierze takie troche przewrażliwienie na tym punkcie,zauwazyłam u siebie,że denerwuje mnie kiedy ktoś pyta o moje jedzenie czy niejedzenie czegoś tam, każde wtykanie sie w mój talerz (czy to z ciekawości jak mówisz czy dla samego przytyku) powoduje u mnie jakiś tam stres,czuje jakbym musiała sie tłumaczyć z zawartości mojej lodówki przez to,że ciągle jest o to wojna w rodzinie. I mimo to,że przez tyle lat ani na moment nie przytaknęłam i nie spróbowałam nawet mięsa i tak nic się nie zmienia. Czepiają sie z przyzwyczajenia chyba bardziej niż rzeczywiście sądzą,że coś to zmieni.. A efekt dość odwrotny,bo mama błagała mnie i błagała żebym zmieniła coś w swoim jedzeniu i któregoś dnia zorientowała się,że owszem-zmieniłam. Zrezygnowałam też z nabiału 😁
Denerwujące o tyle,że jestem dorosłą osobą. Sama się utrzymuję, kupuję sobie jedzenie itp.. A próba kontrolowania i zmieniania nie znika,wręcz się nasila.
Gaga trafiłaś w punkt!  😁 Jak czasem wyjdzie w rozmowie, że nie wierzę w Boga to jakoś to ludzie znoszą, żadnych docinek z tego powodu. Ale jak wyjdzie, że nie jem mięsa to jest "Ale jaaaak toooo?! Jak można nie jeść mięsa i dlaczego". 😁 Bardziej ten kraj niż boga to wyznaje schabowego  😁.
lacuna-bo to jest inne pokolenie, moi i nie tylko moi rodzice reagowali w podobny sposób na pomysł obozu survivalowego z bieganiem ( bo przecież urlop to musi być wypoczynek, ewentualnie zwiedzanie), o nie jedzeniu wieprzowiny, dziczyzny i indyka to się nasłucham za każdym razem (nie odpowiada mi smak, najchętniej z mięcha żarłabym tylko steki z angusa) - wałówki zabieram i je je mój partner- ja nie dotykam. takie pokolenie...
a moje poglądy polityczne i ateizm to i w pracy i w domu się nasłucham, tyle, że ja to mam w d..
taka specyfika kraju- polityka, wiara i upodobania kulinarne😀
[quote author=_Gaga link=topic=99985.msg2572524#msg2572524 date=1468781587]
A - szczerze pisząc - wcześniej nie wiedziałam, że wege spotykają tyle nietolerancji w najbliższym otoczeniu (bo to, że ludzie chcą innych do siebie upodobnić, to wiem ale nie wyobrażam sobie takich zachowań w rodzinie). Ba wydawało mi się to bardzo trendy ostatnimi czasy... na tyle, że w pewnych kręgach wręcz wypada być wege 😉
[/quote]

Patrzą na Ciebie jak na dziwaka, nie szanują świadomego wyboru i upychają śmiesznie mięso - bo akurat może nie poczujesz, zjesz i będą mieć radość. Przerabiałam to tysiące razy i w pewnym momencie stało się to irytujące. Ciężko ludziom pojąć że może bardziej smakować bakłażan z grilla niż kiełbasa. Jak nie jesz to na sto procent dlatego że chcesz zbawiać świat. A powodów nie jedzenia mięsa jest więcej niż tylko chęć oszczędzenia świnki czy krówki. Polacy to ciągle ograniczony naród. Wiele osób nie chce uszanować świadomych wyborów - braku małżeństwa, braku dzieci, nie jedzenia mięsa i można by tu sporo wymieniać. Dwa lata temu zmieniłam wiele w podejściu do życia i pierwsza zasada jaką mam to - NIE OCENIAM. Nie interesuje mnie czy ktoś coś ma, nie ma, z czegoś zrezygnował, coś kupił, zmienił, zrobił. Że może jest chudy albo gruby. Każdy decyduje o sobie - jak jest dzięki temu szczęśliwy to dobrze, a jak nie to sam musi do tego dojść.
Cały problem polega na tym, ze weganizm jako religia nie ogranicza sie do własnego talerza. Weganizm to taki wahabityzm dla lewaków. Weganizm to nie jest dieta tylko stan umysłu, gdzie nie ma miejsca na racjonalne myślenie, a tylko na "empatię" i emocje. Nie ma większej nienawiści do ludzi niż na stronach ALF. Dokładnie taka sama nienawiśc jest u Vivy, z tym ze tam stosują podstępną taktykę, ze "my nie niczczymy naszych wrogów, my ich zmieniamy". No bo niby dlaczego ja mam sie nie wtrącać co ktoś ma na talerzu, a z drugiej strony ten sam ktoś ma miec prawo mi zabronić oglądania lwa w cyrku? Niestety, ale weganizm ideologiczny, to niebezpieczna religia, ktorej celem jest zniszczenie cywilizacji wolnego człowieka.
[quote author=Karla🙂 link=topic=99985.msg2572428#msg2572428 date=1468765971]
Meise może zaglądają z ciekawości? ja właśnie jestem tym typem, uwielbiam pytać o jedzenie, składniki, przepisy (niezależnie czy mięsne czy wege).
[/quote]
A jak z ciekawości ktoś pyta, co tam sobie szamie i jeszcze chce spróbować ode mnie, to ja się zawsze z radością dzielę - zarówno przepisem jak i jedzeniem. I aż mi serce rośnie jak komuś posmakuje. Ale jak ktoś jest podły i złośliwy, to potrafię się odgryźć jak nie mam dnia  😉


Niestety, ale weganizm ideologiczny, to niebezpieczna religia, ktorej celem jest zniszczenie cywilizacji wolnego człowieka.

Dzięki Bogom na dole, że tylko wolnego, a nie białego. Uff.
wrotki - A czy istnieje coś takiego jak wolność w dzisiejszych czasach? W świecie, który narzuca nam jak mamy się ubierać, żyć, jakie mamy wartości wyznawać, co kochać, z czym walczyć a z czym utożsamiać? Każdy z nas ma COŚ co jest dla niego świadomym wyborem. Ja nie pytam nikogo dlaczego nie wierzy w Boga, dlaczego woli słuchać disco polo, dlaczego się rozwiódł, dlaczego nie ma dzieci, albo po co je ma. Nie pytam ludzi czego wolą ogórka od pomidora. Nie każdy wegetarianin to osoba, którą opisałeś powyżej, nie każdy wierzący w Boga to PiS-owiec i wyznawca Rydzyka i przykładów można by mnożyć wiele. Czego z taki, uporem maniaka ludzie próbują "nawracać" drugich. Nie może każdy żyć sobie tak jak chce, i dokonywać wyborów jakie uważa za słuszne?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się