Konie czystej krwi arabskiej

O to, to faith wyjęłaś mi to z ust  😉 Dla mnie przede wszystkim za niskie i zbyt temperamentne. Arab musi się wybiegać a ja osobiście dzikich galopad ile fabryka dała nie lubię. Cześka miałam 3 lata i uważam, że to był świetny koń ale nie dla mnie, nie zaiskrzyło, magia nie zadziałała.

I ja się dopisuje.

derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
20 lipca 2016 15:30
jestem w szoku ile osób tu napisało, że nigdy więcej araba  🤔

Może to efekt pierwszego nieprzemyślanego zakupu? 'Bo w dzieciństwie chciałam białego konika" "Bo wszyscy mówią, że szurnięty, ja go ozdrowie"
"Bo chciałam hanowera do skoków ale ten  był tańszy"

Ale też nie rozumiem Murat czy Wojenki. Czemu nie chcecie kolejnego?




a ja jednak araby ponad wszystko.
I to jeden arab...Citri.... nic innego nigdy nie będzie miało u mnie miejsca w sercu....
Ten koń czytał w myślach i jechał ta samą krętą ścieżką życia co ja..... nie da się tego opisać- ani też powtórzyć w innym składzie


strasznie za nią tęsknie, jest niesamowita....
kto wie....może kiedyś bedzie na sprzedaż.... chociaż nie zapowiada się....ale nadzieję..mała bo małą....ale mam


Pozdrawiam wątek arabski kochani! My z Orrinociem bujamy się w Holandii 🙂
a ja.... gdybym miała warunki, to zamarzyłabym sobie jeszcze do naszego stadka arabską odsadkę 😍 taki nieoszlifowywany jeszcze przez ludzi temperamentny diamencik ;-)
Spamuję 😉
Bronze   "Born to chase and flee.."
20 lipca 2016 19:46
Ganasz, a wiesz,że ja też :-). I niech sobie będzie nafuczane, ale to są koty nie konie, idealne do kochania.
Larabarson - pamiętam Twoje akcje z Czesiem i faktycznie, miałaś ciekawie. Ja tak sobie czytam i się  w duszy śmieję, bo mój to taki ciaptok jest  😎 Ale bukiet arabski tez potrafi pokazac, szczególnie jak zobaczy dzieci w różowym :-).
Dziś mnie tak natchnęło w terenie,że Niun to taki mój best friend. I choćby się w życiu wszystko waliło na głowę, to ten koń jest taką najlepszą "rzeczą", którą ogromnie doceniam.
Maluda - miałam w zyciu ze 2 końskie miłości ( Niuna nie licząc). Pierwsza - angloarabska klacz, a druga - pół SP/pół zimniok - straszny wypłoch, zadziorny charakter, ale po dzis dzień o nim myslę i ma stałe miejsce w moim sercu - i ta MOC, ziemia się trzęsła gdy galopowalismy przez nadbałtyckie łąki. Heh.
Mojego ciaptoka ziemia nie parzy w kopytka za to go bardzo dziwi i serwuje mi niespodzianki - bo świat to "zuo" czasami i trzeba sie salwowac uskokiem w bok. Ale ... uskok lub "o kurczę, cos tam jest" - podejde i powącham czy to aby ok. I to jest ogromna róznica. Jeżdziłam kiedys kobyłe sląska, ta jak się zafiksowała to leciała na oslep, taranujac wszystko wokół. Arab ma jednak inaczej poukładane w głowie ( przynajmniej ten mój głupol  😁 )
Ashtray - jestem ogromnie ciekawa Twojej nowej pasji. Podziel sie tajemnicą  :kwiatek: Ja bez konia bym "uschła" hihi. Odstawiłam na bok górskie wędrówki i inne przyjemności - bo przecież jak jestem w górach to nie u konia...takie priorytety i chyba sie tego nie da racjonalnie wytłumaczyć :-)
Epikea - wielkie brawo za promocję rasy na czworobokach  :kwiatek: I Pan C. świetnie wygląda w tej siwej "sukience"
Epikea takie światło na zdjęciu czy on jest jeszcze bardziej w siwiźnie niż był? U mojej odkrywam "maźnięcia" siwizną na zadzie...
Bronze to moja nie leci na oślep, uskoki zdarzają się rzadko, za to wmurowuje ją znienacka w ziemię z każdego chodu albo nagle wzdryga się całym ciałem. Śmieszne to  😁
Bronze   "Born to chase and flee.."
20 lipca 2016 19:59
Murat - jak mój się raz wmurował z galopu ( a akurat dawaliśmy pełna para na prostej, więc ja w półsiadzie wrr ) to wylądowałam na szyi i koń sie zatrzymał. Wróciłam w siodło, nie było skuchy, ale od tamtego czasu jak czuje,że on cos tam wyniuchał to łyda. Wole,żeby uskoczył, dodał niż stawał. Prawa fizyki nie są zbytnio łaskawe dla jeźdźca przy takich akcjach  😎
Też się staram tak robić 🙂 Nie lubię odczucia, że ważę tonę i lecę do przodu  😀
to żadna trywialna siwizna  🤬
Toż to księżycowa poświata  😍

Murat mnie się wydaję, że obecnie jest mniej księżycowy, a szyja i głowa to wręcz wątrobiany kasztan 🙂

(btw na foto jest deszcz, na zawodach lało 2 dni :/ Może to się wydawać "siwizną"😉
Bronze a żebyś wiedziała, że przy nim to ja miałam momentami bardzo ciekawie, nigdy nie wiedziałam co mnie może spotkać podczas pobytu w stajni. Koń niespodzianka  😁
A nawiązując do tego co napisała ashtray to ja strasznie tęsknię za własnym kopytnym, chociaż to co napisałaś to czysta prawda. Koń to jest zobowiązanie, wymaga sporo czasu i pieniędzy i odkąd sprzedałam Czesia mój portfel odetchnął. Niesamowite uczucie kiedy możesz kupić coś fajnego dla siebie a nie dla konia i spokojnie mnie stać na wiele różnych przyjemności ale z drugiej strony bez koni nie mogę żyć 🙁 Mam tylko nadzieję, że kiedyś uda mi się to wszystko sobie poukładać - to jest właśnie moje marzenie  😉
Epikea w księżycowej poświacie jest od zawsze,  super, że czworoboki są wasze  💘, pozdrawiamy
Bronze   "Born to chase and flee.."
20 lipca 2016 20:51
Larabarson - ja jestem takim typem pracocholika, który zyje pracą i bez pracy czuje się źle :-). I jakby nie było...za pieniądze, które zarabiam płace swoim zyciem, godzinami, które spędzam ( co jak co, w bardzo wartościowy sposób ), no, ale jednak, w pracy.
I wiesz co...podsumowałam sobie skalę wazności w swoim zyciu, rachunki, wiadomo, nakłady na samochód etc...ale z tego wszystkiego jest tylko jedna rzecz, która daje mi autentyczna radość ( i teraz zgaduj zgadula, o kim mowa :-)
Nie po to zasuwam jak robot,żeby potem podnosić poziom endorfin w supermarkecie na wyprzedaży :-) i nie szkoda mi żadnej złotówki na swoja pasję. Może kiedys doczekamy czasów,że rozwijanie swoich zainteresowań nie będzie finansową kwestia wyboru - tak jak piszesz. Jeżdżę 18 letnim autkiem i pewnie juz dawno bym uzbierała na wypasiona furę - ale sa inne priorytety.
Heh, dziewczyny, załóżomy partię i takie dylematy przestaną mieć znaczenie  😁
To prawda i ja akurat nie mam takiego dylematu jak ashtray, bo podobnie jak Ty bronze mam jedną, najważniejszą pasję w życiu (chociaż uwielbiam też wędrówki po górach). Gdybym żyła sama dla siebie to nie miałabym żadnego problemu finansowego i spokojnie bym sobie poradziła ale mam też zobowiązania przede wszystkim w stosunku do własnego dziecka, które rośnie i ma coraz większe potrzeby  😜
No nic, póki co przeglądam sobie codziennie końskie ogłoszenia z mojej okolicy 😂
Murat - jak mój się raz wmurował z galopu ( a akurat dawaliśmy pełna para na prostej, więc ja w półsiadzie wrr ) to wylądowałam na szyi i koń sie zatrzymał. Wróciłam w siodło, nie było skuchy, ale od tamtego czasu jak czuje,że on cos tam wyniuchał to łyda. Wole,żeby uskoczył, dodał niż stawał. Prawa fizyki nie są zbytnio łaskawe dla jeźdźca przy takich akcjach  😎

[quote author=Murat-Gazon link=topic=752.msg2573937#msg2573937 date=1469040789]
Bronze to moja nie leci na oślep, uskoki zdarzają się rzadko, za to wmurowuje ją znienacka w ziemię z każdego chodu albo nagle wzdryga się całym ciałem. Śmieszne to  😁

[/quote]

Ostatnio w terenie widzieliśmy śmieci. A przecież wszystkie śmieci zjadają konie, to prawda znana wszystkim. W obie strony koń z dorożkarskiego kłusa (dobry dzień miał) dosłownie wykonał pomnik, co w obu przypadkach skończyło się parkowaniem nam w zadzie przez fryza i przesunięciem nas o jakieś 2 metry. Za drugim razem koleżanka ze śmiechu prawie spadła z konia, jak najpierw zobaczyła, że on to znowu zrobił, a potem znów w nas wpadła.
Z galopu raczej już odskakuje i ściąga głowę, co też często kończy się moim wylądowaniem na szyi. Chociaż najgorzej chyba jest, jak się potyka, ze dwa razy dosłownie odbiłam się od szyi mostkiem, gubiąc strzemiona, wodze i mózg po drodze.
Miłości rasowo-końskich mam kilka, ale jednak tylko arab na własność.
Ja na ostatniej jeździe miałam okazję poczuć bardzo mocno działanie siły odśrodkowej, bo ruda postanowiła z dość energicznego kłusa zrobić nagle obrót na zadzie w miejscu, bo... w trawie był mały biały kwiatek.  🤔
Nie spadłam, ale miałam potem przez chwilę wrażenie, że wszystkie narządy, które w ludzkim ciele leżą symetrycznie, przemieściły mi się na jedną stronę  😁
Ja już pisałam - wizualnie i charakterologicznie podobają mi się jeszcze andaluzy. Właściwie ta rasa była moją pierwszą końską fascynacją, zanim zaczęłam uczyć się jeździć konno i poznałam araby. Wtedy natychmiast spadła na drugie miejsce i nigdy nawet nie pomyślałam, że mogłabym kupić sobie konia innej rasy niż arab. Ba, nawet zwykle jak zdarzało mi się bardziej polubić konia innej rasy, to zwykle po spojrzeniu w papier okazywało się, że to 50% araba jest  😀
Bronze to żadna tajemnica- zamieniłam jeździectwo na jogę. 🙂 Rozumiem cię, sama miewam wyrzuty sumienia, że spędzam z siwym za mało czasu. Chciałabym więcej, ale nie daję rady.

larabarson pieniądze raczej nie są największym problemem w tym wszystkim. Raczej brak czasu i to, że po prostu jeździectwo już mnie praktycznie nie kręci i zwyczajnie wolę robić coś innego. Zakup konia to ogromna odpowiedzialność na lata, nie tylko finansowa. Jak zachoruje to się człowiek martwi, trzeba czasem codziennie przyjeżdżać, zajmować się itd. Ja już nie chcę tego.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
21 lipca 2016 08:24
Epikea, moje powody są takie:
1. nie znajdę już drugiego takiego konia, Minio to moje alter ego. To przyjaciel, a nie "koń do uprawiania jeździectwa". Zobacz, kupiłam go siedmiolatkiem, a Muja urodził się u mnie na rękach. A jednak ze starym rozumiemy się bez słów.
2. jeździectwo-no właśnie, poza wyścigami mało mnie już interesuje. tzn. czysto zawodowo, biznesowo. Dlatego jeżeli będzie jeszcze jakiś koń, to najpewniej folblut zakupiony gdzieś na aukcji za granicą. Żebym mogła go sobie trenować i nim biegać wyścigi. A po karierze sprzedać. Bez przywiązywania się i sentymentów. A potem kupić następnego.
3. nie wykluczam też opcji na wyhodowanie czegoś do rajdów, ale to też nie dla mnie, tylko dla Francji 😉

Przy okazji gratuluję startów 🙂
Bronze, a widzisz! U mnie inaczej, bo gniadą je wszystko lecz stara się słuchać jeźdźca i sygnałów jakie on daje. Moje siwe zaś pójdzie wszystko, a głowa spokojna. Kiedy się bo to po prostu stanie w miejscu.
Wojenka ja myslalam ze nie znajde juz nigdy takiego konia jak moj Cezas...a tu niespodzianka...Ty mi znalazlas
Ja mam kilka :p o dla mnie tylko oo 🙂 choć jedna nowa zachowuje się nie za bardzo... Waleczna jest cudna choć zawsze wylazi pod ogrodzeniem i uczy tego inne konie :p Wojenka jak z odwiedzinami? 🙂
Chcesz ganasz moje dziecko powychowywac?  Staje dęba na obcych tj np na mnie bo kupiłam ją będąc za granicą , pcha się na człowieka i obraca dupą - nie jestem pewna celu :/ ale jest śliczna i daje się dotykać wszędzie i wszystkim :p
Witam wszystkich. Ale mi się temat nostalgiczny trafił w odwiedziny:-( Dziewczyny, to chyba wiek ;-) ja nie jeżdżę teraz wcale ale na szczęście już kończę sezon psi na ten rok i spróbuję zacząć wsiadać. Arabiszczów nie zdradzę nigdy, dożyjemy razem z Ghazą a Dżakirą to życie i innego też już nie wezmę,zresztą, po co staruszce koń ;-)
Dawno Ciebie tu nie było, pozdrawiamy!  😅
A ja napiszę, coś odmiennego, jestem w tym kąciku bo mnie od zawsze konie arabskie fascynowały 😉

Właśnie dlatego ze mają TO COŚ czego inne konie nie mają. A jest to: przywiązanie do człowieka. Są to konie z reguły jednego jeźdźca (dla jednych jest to plus dla innych minus). Silnie przywiązujące się emocjonalnie do właściciela (nawet często mimo tego że nie są odpowiednio przez niego traktowane, nie mam na myśli przemocy a np. słaby plan treningowy lub nikłe doświadczenie jeźdźca). Gdy zawiążę się "chemia" to mimo wielu mankamentów (rasy) są w stanie pokonywać własne słabości i skoczyć "w ogień" dla swojego człowieka. Możecie zaraz napisać, ze inne konie przecież tez skoczą "w ogień" gdy się je o to poprosi, tak, gdy się je ujeździ. Arab zrobi to intuicyjnie, nawet posiadając niewielkie doświadczenie i umiejętności. Zrobi to bo chce zadowolić człowieka. Wyczuwa emocje i nastawienie, wie jak się przypodobać, chce być chwalony i potrzebny. Stąd tez araby często porównywane są do psów. Mi osobiście najbardziej odpowiada porównanie, że są jak owczarki niemieckie. Zawsze chętne do pracy, pozytywnie nastawione, pełne wigoru, nie do zmęczenia.

Rasa ma wiele mankamentów, które są dość charakterystyczne i wielu ludzi denerwują: wpadanie w histerię, nadmierna płochliwość, nieskończone pokłady energii, zbyt wysoka inteligencja (robienie człowieka w balona). Z tym, że większość tych cech wycisza się gdy arab lubi swojego "ludzia".

Są też oczywiście wyjątki, a możne nawet jest to podział 50/50. Często trafiają w ręce prywatnych użytkowników konie z linii wyścigowo-pokazowych, hiper elektryczne nie mające nic wspólnego z dzielnością. Ludzie nie są zadowoleni bo bardzo ciężko się z takim zwierzęciem pracuje. Gdyby trafiały im się sztuki z linii użytkowych pewnie byłoby inaczej. Mam nadzieję, że dzięki krajowym wynikom w rajdach długodystansowych, takich arabów użytkowych pojawi się w kraju więcej.
Tuch wyjaśnij proszę o co chodzi z tymi liniami wyścigowo- pokazowymi ?? oraz pojęcie dzielności w twoim mniemaniu. Bo owszem mówi się o dzielności wyścigowej czy rajdowej koni arabskich Ale tobie chyba nie o to chodzi, nie o dzielność a  raczej bezproblemość w obsłudze i spokojny charakter, gdzie chyba to właśnie gorący temperament , szybkość reakcji , bukiet i przy zachowaniu równocześnie łagodności jest znakiem rozpoznawczym tej rasy. Dla mnie arab bez tej jego iskry  czy to rajdowy czy show czy inny użytkowy to albo chory , niedożywiony albo zbytnio stłamszony. A w rajdach taki potulny misiek daleko nie ubiegnie, jak w każdym sporcie na wyższym poziomie, koń sportowiec musi mieć serce i ten zadzior do rywalizacji, na szczęście wśród koni arabskich więcej tych chętnie pracujących niż leni.
podpisuję się pod poprzedniczkami  :kwiatek: koń arabski jeżeli jest świadomym wyborem ideału konia dla siebie takie warunki będzie  spełniał. Iskra będzie i będzie przytulanko i wszystko co najlepsze.
Tuch wyjaśnij proszę o co chodzi z tymi liniami wyścigowo- pokazowymi ??


Krzyżówki wyścigowo-pokazowe hodowane bez ładu i składu przez prywatnych hodowców nie predysponujące w zasadzie do żadnej dyscypliny. Małe liche koniki, o wybujałbym temperamencie.

mówi się o dzielności wyścigowej czy rajdowej koni arabskich Ale tobie chyba nie o to chodzi


Dzielność to umiejętność sprostania trudnym sytuacjom, hart ducha, odwaga i śmiałość.
(Jak można tak powiedzieć o koniu który boi się własnego cienia?)

Iskra to dążność do ruchu naprzód, ruchliwość, dynamika.
(a nie katatoniczne wpadanie w histerię)
Ale to też zależy. Chętnie pracujący koń nie musi mieć wcale żyłki do rywalizacji. Moja jest do pracy zawsze gotowa, lubi coś robić, praktycznie zawsze jest nastawiona mniej lub bardziej pozytywnie - ale chęci do rywalizacji nie ma w niej za grosz. Nie lubi się ścigać, nie ma w niej ambicji "bycia jak najlepszą". Gdybym miała powiedzieć, czy ona jest koniem ambitnym - to raczej nie. Ona pracuje - bo ja o to proszę, bo ja się cieszę, jak coś nam wychodzi. Mam wrażenie, że to właśnie moje zadowolenie ją motywuje i to wtedy się stara najbardziej.


W ujęciu tuch iskrę ma i dzielna jest. Ale powiedziałabym, patrząc na nią, że dzielność to także pokonywanie własnego strachu. Bo ona nie jest odważna - w znaczeniu, że niczego się nie boi (za to młody jest odważny). Za to jest dzielna - w znaczeniu, że mimo iż się boi, to jednak ciekawość świata przeważa i nie ucieka, a jeśli nawet, to często sama wraca sprawdzić, co właściwie miało miejsce.
Ale "zbyt wysoka" inteligencja? Nieee  😉 to jest fantastycznie wysoka inteligencja, która sprawia, że te konie nigdy nie przestają fascynować i zaskakiwać.  😍


Wojenka   on the desert you can't remember your name
27 lipca 2016 13:21
tuch, sto procent prawda.

Jeżeli chodzi o pojęcie ambicji, to moim zdaniem widoczna jest dopiero podczas ekstremalnego wysiłku. Jeżeli koń nie poddaje się podczas dużych obciążeń.

Najbardziej mnie bawi gdy ludzie mówią np. " ten koń będzie świetny do wyścigów, wyprzedza wszystkie konie na pastwisku", albo " ten to urodzony rajdowiec, jak biega po padoku, w ogóle się nie poci"  😁
Wojenka tylko reakcji przeciętnego konia rekreacyjnego na ekstremalny wysiłek raczej nie da się sprawdzić, bo on do takiego zwyczajnie nigdy nie dojdzie  😉
Jak rudą kupowałam, to właśnie poprzedni właściciel zachwalał ją jako konia do wyścigów, bo: "miałem kiedyś razem z nią jeszcze arabkę po torach i jak razem biegły przez pastwisko, to tamta po powrocie z torów świeżo jeszcze połowy nie przebiegła, a Winea już była na końcu".  😁
Ambicja to kolejna cecha która łączy się z pokonywaniem własnych słabości w niesprzyjających warunkach.
Trudno mówić o ambicjach kiedy koń niewiele robi i nie wywiera się na nim presji większych obciążeń. To jest cecha którą osobnik sam w sobie może dopiero odkryć po jakimś czasie treningu. To jest cecha która się wydobywa i pielęgnuje. Ona nie "leży" pierwsza z brzegu.

No chyba, ze mówimy o koniu, że jest ambitny kiedy zjadł 5 marchewek zamiast 3 😁
Ambicja to cecha bardziej sportowa, tak gdzie występuje rywalizacja i jest do osiągnięcia konkretny cel.

Co do dzielności. Dla mnie dzielny koń to taki, który jest w stanie stanąć na wysokości zadania. Mimo strachu iść naprzód. Mimo gorszych predyspozycji walczyć.

Murat-Gazon A że chętnie współpracujący koń nie musi mieć żyłki rywalizacji, to pewnie, że nie musi, bo i po co? Z kim miałby się ścigać, z wiatrem? Ta pierwsza cecha w zupełności wystarczy jeśli mówimy o pożądanych cechach konia użytkowego.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się