Poprawny dosiad

kenna, myślę, że w takim przypadku tym bardziej trzeba precyzyjnie prowadzić konia dosiadem, tak żeby miał szansę zrozumieć.
mils   ig: milen.ju
26 lipca 2016 11:15
Mam pytanie odnośnie dosiadu, ale na skoku. Klik - to jest filmik z zawodów ponad rok temu, ale nic się nie zmieniło. Wiem, że jestem bardzo spięta i nad tym pracuję. Z tego co widzę sama, wygląda to tak jakbym na każdym skoku zostawała trochę za ruchem konia, w efekcie czego jeszcze na skoku tyłek wraca w siodło. Chyba tylko na ostatnim skoku wyszłam do skoku jak trzeba, ale z kolei wyszłam przed konia. Dobrze mi się wydaje? Jak pracować nad takim dosiadem?                                                                                                                                                  edit. Znalazłam jeszcze taki filmik, gdzie wydaje mi się, że na odbiciu zachowałam się ok, ale znowu zostałam z ciałem w pewnym momencie i tyłek szybko powędrował w siodło.
Czy istnieją ćwiczenia ułatwiające odblokowanie miednicy czy jedyną opcją jest poprawa dosiadu na lonży.
Mam duży problem z przodopochyleniem miednicy, o ile w normalnym funkcjonowaniu nauczyłam się korygowania postawy i nie chodzę już z kaczym kuperkiem  🤬, tak gdy jeżdżę od razu wychodzą wszystkie problemy: usztywnienie (szczególnie w ćwiczebnym), przenoszenie ciężaru w tył i łydek/nóg do przodu, co oczywiście skutkuje dosiadem fotelowym.
Merka, a ćwiczenia na piłce? Wyobrażam też sobie, że można zawiesić siodło jakby na hamaku - i się porozciągać.
Merka, Moim zdaniem żadne ćwiczenia na sucho nie dadzą tyle co korygowanie na bieżąco, w czasie jazdy, przez dobrego instruktora. Niestety.
Rozciągnąć się zawsze warto, ale rozciągnięcie nie wyeliminuje przyczyn blokowania/zakleszczania się.
Merka, a ćwiczenia na piłce? Wyobrażam też sobie, że można zawiesić siodło jakby na hamaku - i się porozciągać.

Ćwiczyłam dość długo Balance Pilates, więc piłka nie sprawia mi problemów, ale pod jeździeckim kątem jej nie używałam. Dzięki za podpowiedź, świetny pomysł  :kwiatek:

Merka, Moim zdaniem żadne ćwiczenia na sucho nie dadzą tyle co korygowanie na bieżąco, w czasie jazdy, przez dobrego instruktora. Niestety.
Rozciągnąć się zawsze warto, ale rozciągnięcie nie wyeliminuje przyczyn blokowania/zakleszczania się.

Akurat trafiłam na świetnego instruktora, więc mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Po prostu myślałam, że może jakoś pomogę sobie dodatkowo ćwicząc w domu. Jednak znów się potwierdza, że świadoma jazda jest podstawą. Dziękuję za odpowiedź  😉
Merka, mi osteopata na poprawę ruchomości miednicy polecił ćwiczenie wykonywane na leżąco, ze zgiętymi nogami: delikatne ruchy podwijania i "odwijania" miednicy, wykonywane nie całym tułowiem, a właśnie samą miednicą.
Amplituda ruchów może stopniowo wzrastać wraz ze wzrostem poziomu zaawansowania w ćwiczeniu.

Nie chodzi o dochodzenie do skrajnych zakresów, tylko o "rozbujanie" tego układu, żeby taki ruch stał się bardziej naturalny i łatwiejszy do wykonania na koniu (amortyzowanie kłusa ćwiczebnego sprowadza się do takich drobnych ruchów miednicą).
Merka, mi osteopata na poprawę ruchomości miednicy polecił ćwiczenie wykonywane na leżąco, ze zgiętymi nogami: delikatne ruchy podwijania i "odwijania" miednicy, wykonywane nie całym tułowiem, a właśnie samą miednicą.
Amplituda ruchów może stopniowo wzrastać wraz ze wzrostem poziomu zaawansowania w ćwiczeniu.

Nie chodzi o dochodzenie do skrajnych zakresów, tylko o "rozbujanie" tego układu, żeby taki ruch stał się bardziej naturalny i łatwiejszy do wykonania na koniu (amortyzowanie kłusa ćwiczebnego sprowadza się do takich drobnych ruchów miednicą).

Robię codziennie od miesiąca, a właściwie udaję że robię. Bardziej wykonuję je siłowo i  w jak największym zakresie, oczywiście myśląc, że tak ma być  😵 Teraz rozumiem w czym rzecz. Wielkie dzięki  😅 :kwiatek:
Jest moze jakieś cwiczenie na ogarniecie nadruchliwych nadgarstkow do wykonywania w domu? Bo sie wredoty nie chca mnie sluchac czasami, majtam tymi lapami za duzo i niepotrzebnie i nie moge ich uspokoic... I tak sobie mysle, ze moze w domu cos pocwiczyc, zeby sie bardziej sluchaly na jezdzie, tylko nie mam pomyslu jak. Moze nie same lapska, a jakies oddzielenie dzialania rak i nog ogolnie?
Ale jaka jest przyczyna? Majtają Ci się łapy bezwiednie, czy majtają bo próbujesz coś robić z ustawieniem głowy/szyi konia?
Julie, - bezwiednie. Tj, koń głowe ma już spokojną, ładnie się ustawia, na przepuszczalność też nie narzekam, a jeśli już, to zapomina o lewej łydce i trzeba mu klepnięciem bacikiem o niej przypomnieć. Ręką go nie ustawiam, jedynie pilnuje prostej szyi i głowy, machanie chaotycznie łapskami w tym nie pomaga 😉 Koń wręcz się już czasami wkurza na to moje majtanie, a ja go potrafię nie rejestrować 😵 Jak uspokoje rękę jest lepiej oczywiście. Tj, jak zaczne sobie jeździć i się nie skupiam na łapach, to zaczynają żyć własnym życiem i czasem trener musi na mnie warknąć o to. Niby pilnuje, ale one nie zawsze się słuchają, wiem, że pomogłyby mi lustra, żebym mogła co chwile zerknąć i kontrolować co robię - no, ale stajni z lustrami w okolicy nie ma 🙁 Wiotkie te moje łapki, pląsają sobie... mam wrażenie, że ma to przyczyne w tym, że lepiej jest z moim łokciem, który lubię blokować, za to się nadgarstki rozbiegały, albo bezwiednie rozszerzam ręce, albo całkiem pląsają na wszystkie strony. Nie jestem pewna, czy to kwestia tego, że nie umiem ich w spokoju ustawić i zostawić - za słabe mięśnie gdzieś w ręce, ciężko im stabilnie trzymać pozycje ręki w rozluźnieniu, czy kwestia za dużej zależności od dołu.
Pojeździj raz na jakiś czas z krótkim palcatem, albo patykiem trzymanym kciukami na wierzchu dłoni.
Rozumiesz o co chodzi? Normalnie trzymasz wodze, a oprócz tego palat poziomo, kciukami.
Nic tak skutecznie nie uczy działania pomocami we właściwych proporcjach i trzymania rąk we właściwej pozycji.
Potwierdzam, mi pomogło 🙂 miałam problem z niestabilną lewą ręką po urazie łokcia, miałam zanik mięśni i dużą asymetrię między rękami, jeździłam jakiś czas trzymając patyczek tak jak pisze Julie, po kilku jazdach + fizjoterapii ręki wszystko wróciło do normy sprzed urazu, wręcz poprawiło się.
To ja się wtrącę z inną ręką - coś na betonowe łapy? Pewnie wszystko wynika z usztywnienia góry, ale jak to rozluźnić? Nic mi do tej pory nie pomogło, dupogodziny też nie, no nie daję rady osiągnąć "gumowej" miękkiej ręki. Teraz jak są muchy i koń mi rzuca łbem, to w ogóle jest dramat jakiś.
A pokazałabyś jakieś zdjęcia lub film?
Tj, jak zaczne sobie jeździć i się nie skupiam na łapach, to zaczynają żyć własnym życiem i czasem trener musi na mnie warknąć o to. Niby pilnuje, ale one nie zawsze się słuchają, wiem, że pomogłyby mi lustra, żebym mogła co chwile zerknąć i kontrolować co robię - no, ale stajni z lustrami w okolicy nie ma 🙁 Wiotkie te moje łapki, pląsają sobie... mam wrażenie, że ma to przyczyne w tym, że lepiej jest z moim łokciem, który lubię blokować, za to się nadgarstki rozbiegały, albo bezwiednie rozszerzam ręce, albo całkiem pląsają na wszystkie strony. Nie jestem pewna, czy to kwestia tego, że nie umiem ich w spokoju ustawić i zostawić - za słabe mięśnie gdzieś w ręce, ciężko im stabilnie trzymać pozycje ręki w rozluźnieniu, czy kwestia za dużej zależności od dołu.

A ćwiczenia na koordynację i propriocepcję? Wydaje mi się osobiście (oczywiście mogę się mylić) że wynika to właśnie z dużej zależności od dołu. Większa świadomość ciała i jego ułożenia w przestrzeni może pomóc  😉
No właśnie to ćwiczenie z batem/patykiem trzymanym kciukami należy do takich.
Pomaga wyobrażenie, że niesiemy przed sobą napoje na tacy, której nie wolno przechylać.
Wielu osobom wewnętrzna ręka często wędruje za nisko, zewnętrzna za wysoko i to ćwiczenie pomaga, zarówno na bezwiednie latające, jak i betonowe ręce.
Inne do samodzielnego wykonania nie przychodzą mi w tej chwili do głowy, ale jak mi się coś przypomni, to dopiszę.

Jest za to mnóstwo takich, które można wykonać na lonży.
budyń, Masz kogoś kto Cię polonżuje? Niech ktoś się zajmie tym, żeby koń równo kłusował i/lub galopował, a Ty porób różne rzeczy uniezależniające ręce od reszty ciała. Np.:
-Przekładaj jakiś przedmiot (chusteczka, patyk, piłeczka, whatever) z ręki do ręki, z przodu i za plecami (naokoło siebie, w obie strony). W kłusie anglezowanym, ćwiczebnym, w półsiadzie. Także w galopie w pełnym siadzie i półsiadzie.
-Wyciągaj na przemian ręce na boki i w górę. Np. trzy takty w góre, trzy takty w bok.
-Dotykaj na zmianę jedną ręką przedniego łęku, drugą tylnego.

keirashara, jak ustawianie dosiadu zaczyna się od obręczy miednicznej tak ustawianie ręki zaczyna się od obręczy ramiennej.
Julie, nie mam niestety filmów ani zdjęc obrazujących problem, aaale dzisiaj wsiadłam w inne siodło i jakoś problem w dużym stopniu zniknął 🤔wirek: Na pewno dodatkowo spróbuję bat pod kciuki, bo też mam problem z nierównymi łapami i kładzeniem nadgarstków. Zobaczymy co to da i w razie wu ogarnę kogoś na lonżę. Bardzo dzięki za rady i ćwiczenia!
Julie, - bacik między łapami wożę co jakiś czas, pytam się bardziej, czy jest coś, co mogę w domu jeszcze ćwiczyć 🙂 Co któryś trening mam też lonże dosiadową. Po prostu zastanawiam się, czy poza dupogodzinami w siodle mogę zrobić coś jeszcze, żeby się tego pozbyć.
halo, - wiem, ale u mnie się nadgarstki posypały po uwolnieniu łokcia. Przestawiamy z trenerk całą moją rękę, no i niestety, złe nawyki się odzywają w ciele.
Nie próbowałam tego jakoś sprzęgać z jazdą konną, ale mam taką krótką lekcję feldenkraisową z koordynacji oko-ręka. Może się przyda na poprawę świadomości ręki w ogóle? Czasowy link.
Odkopię wątek z pytaniem, jeśli w wątku był już poruszany ten temat to p. mnie przekierować na odp. strony. Stopień pochylenia jeźdźca w siodle. Jedna szkoła mówi o trzymaniu się całkiem prosto (prostopadle do kłody) , inni dopuszczają lekkie pochylenie w przód. Oglądając zawody np. skokowe widzę oba dosiady. W ujeżdżeniu oczywiście ten pierwszy. Z moich dotychczasowych instruktorów połowa jeździ pochylona, a ta druga (starsza zwłaszcza gwardia) prosto 🙂. Czy to ma jakiekolwiek znaczenie ? Mam swoje własne przemyślenia ale najpierw chciałabym poznać opinię osób, które mają fachową wiedzę w temacie. :kwiatek: Dodam jeszcze, że chodzi mi głównie o kłus.
A co tu jest do przemyśleń? Dosiad z lekkim pochyleniem jest dosiadem odciążającym, stosowanym na młodych koniach, w terenie, w półsiadzie, w czasie rozgrzewki i zawsze gdy jest taka potrzeba. U adeptów jeździectwa pomaga ogarnąć równowagę i wczuwać się w rytm. Dosiad w pionie (jakie "prostopadle do kłody"?) jest dosiadem docelowym. W dosiadzie z pochyleniem jest łatwiej i koniowi i jeźdźcowi (mniejszy wysiłek), w dosiadzie  pionowym jest łatwiej skutecznie się komunikować. I jest elegancki.
zgadzam się, że lepiej wygląda dosiad pionowy, natomiast nie zgadzam się/nie spotkałam się z różnicowaniem dosiadu w zależności od celu jazdy ( odciążenie, teren itd. ). Jak ktoś jeździ pochylony to tak jeździ i już . Swoje zdanie opieram na obserwacji instruktorów lub zawodników czyli nie przypadkowych osób, które widziałam na żywo, a nawet zdjęcia są na tym forum. Przemyślenia natomiast dotyczą m.in. korekty ułożenia rąk czyli oddziaływania na pysk konia w zależności od tego jakim stylem się jeździ. Jeśli kogoś wciągnie temat to rozwinę 🙂
Rewizja doprawdy nie spotkałaś się? To pokaż mi zawodnika ujeżdżenia, który siedzi pochylony, bo tak ma. Oczywiście, że rozróżnia się dosiad odciążający i ujeżdżeniowy (jak zwał tak zwał), zastosowanie opisała halo, a dostosować dosiadu do potrzeb nie potrafią tylko jeźdźcy, którzy... no, jeżdżą kiepsko. Zawodnik WKKW nie jedzie czworoboku pochylony ani crossu siedząc na tyłku prosty jak struna, skoczek też usiądzie solidnie, jak trzeba skrócić dojeździe do przeszkody. Ciężar ciała jest podstawową pomocą jeździecką i jest to pierwsza rzecz, nad którą trzeba zapanować ucząc się jeździć konno.
A co do rąk, to poprawne ułożenie i oddziaływanie jest opisane jednoznacznie i uniwersalne w każdej dyscyplinie klasycznego jeździectwa.
zgadzam się, że lepiej wygląda dosiad pionowy, natomiast nie zgadzam się/nie spotkałam się z różnicowaniem dosiadu w zależności od celu jazdy ( odciążenie, teren itd. ). Jak ktoś jeździ pochylony to tak jeździ i już . Swoje zdanie opieram na obserwacji instruktorów lub zawodników czyli nie przypadkowych osób, które widziałam na żywo, a nawet zdjęcia są na tym forum. Przemyślenia natomiast dotyczą m.in. korekty ułożenia rąk czyli oddziaływania na pysk konia w zależności od tego jakim stylem się jeździ. Jeśli kogoś wciągnie temat to rozwinę 🙂


poczułam się zdecydowanie lepiej ze swoją skromną wiedzą, chociaż.....przy tym tekście to chyba aż taka skromna nie jest 🏇
a rozwiniesz myśl ?
Rewizja, cała różnica w pracy rąk polega na tym, że w dosiadzie odciążającym masz krótsze wodze.
Jeździectwo jest proste, niemożebnie proste. Inna rzecz, że do tej prostoty dąży się kupę lat 🙂
Użyłam skrótu myślowego ale to dlatego, że kilka problemów miałam na myśli w pierwszym poście. Chodzi mi o sytuację, kiedy jeździec jeżdżący w pochyleniu w kłusie anglezowanym postanawia przestawić się na anglezowanie prostopadle do podłoża (kłody  :cool🙂.  Wyprostowanie tułowia oznacza zabranie ileś tam centymetrów wodzy bo "cofają" się z tułowiem również ręce. A to, jeśli  koń jest sztywny w pysku lub np. trudno rozluźniający się spowoduje, że różnicę w ustawieniu tułowia odczują mięśnie brzucha+ barki , które będą musiały przeciwdziałać naciskowi pyska.  Taka sytuacja powodowałaby, że albo jeździec bardzo by się zmęczył albo oddałby te wodze koniowi do czasu możliwości ich ponownego nabrania. I tu dochodzę do wniosku, że przedstawiona przeze mnie sytuacja jest raczej akademickim rozważaniem, ponieważ 1. Nikt nie jeździ całego treningu wyłącznie kłusem anglezowanym. 2. W pełnym i dobrym dosiadzie problem nie występuje lub jest mniejszy bo ciało człowieka ma więcej punktów podparcia 3. można poczekać aż koń się rozluźni i wtedy kombinować z własnym ciałem bez walki o wodze. Napisałam pierwszy post pod wpływem przypadkowego spotkania z osobą trenującą na własnym koniu przed zawodami. Jak się okazało osoba ta jest też instruktorem. Zwróciło moją uwagę ładne utrzymanie się przy anglezowaniu w pionie. Jeździli głównie kłusem bo konik był nieco podminowany i brykał w galopie więc mogłam się napatrzeć na jej piękną sylwetkę. Wyobraziłam sobie siebie na jej miejscu i stwierdziłam że nie dałabym rady fizycznie z trudnym koniem jeździć tak prostym w kłusie anglezowanym. Osoba ta potwierdziła moje przypuszczenia, że kosztuje ją wiele wysiłku utrzymanie stałego, mocnego kontaktu, bez którego nie zapanowałaby nad koniem. Z mojej wiedzy wynika, że anglezowanie w lekkim pochyleniu nie jest uznawane za błąd, z doświadczenia wiem, że często wynika np. z rodzaju siodła, choć myślę, że przyzwyczajenie odgrywa kluczową rolę. Od tamtego spotkania zastanawiam się czy warto "prostować" anglezowanie.
Reiwzja, szczerze powiedziawszy nie rozumiem jaki temat tak naprawdę chcesz rozwinąć.

halo już Ci napisała - dosiad w pionie mocniej oddziałuje na konia.
Żeby dało się w kłusie siedzieć w pionie, nie zaburzając koniowi równowagi, to ten koń najpierw musi człowieka na grzbiet trochę wpuścić - czyli prawidłowo się zrównoważyć. Bez tego zawsze będziesz miała efekt ciągnięcia jeźdźca w przód i wiszenia na wodzach.

Nie bardzo też rozumiem jakim problemem jest złapanie wodzy trochę dalej od pyska w momencie prostowania sylwetki. To koń pokazuje jak krótkie można mieć wodze, nie ma czegoś takiego jak ustalenie sobie na sztywno jednej długości i oczekiwanie, że koń się do niej dopasuje 🙄 . Nabierasz wodze do momentu, kiedy nie powoduje to ze strony konia oporu. Dalsze skrócenie wodzy może nastąpić tylko na skutek podjechania zadu (zmiany końskiej sylwetki).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się