Stajnie, ośrodki jeździeckie w Polsce - opłaca się?

Megane, też dzwoniłam do znajomego co jeździ na tirach i za przywiezienie ok 120-150 km powiedział kwotę około 600- 700 zł. Więc trzeba kupić na raz 65 bel, żeby to miało sens. Tyle wchodzi na dłużycę.

Megane, te siatki wieszane nijak się u mnie nie sprawdzają. 1) musiałabym je wieszać w tylu miejscach ile jest koni, a i tak będą się skupiać przy jednej max dwóch. Przy dzieleniu treściwym jest to samo i muszę je rozdzielać. 2) miałabym schizę, że któryś w nocy wsadzi nogę a ja za późno zobaczę. 3) składowanie... nie mam gdzie składować większej ilości siana w kostkach. Przy dwóch koniach było ok, przy 6 robił się problem.

Misiek69, napisz lepiej jak się kształtuje koszt nawodnienia. Ja o tym wstępnie myślę, żeby kiedyś zrobić. Ale kurczę obawiam się, że właśnie koszty będą musiały podnieść cenę stajni.
Przy kwocie 600 za transport do lawety, ktora miesci 54 sztuki wychodzi dodanie 11,11 do balota 😉 przy cenie 50-60 to i tak miescisz sie w cenie, którą oferują Twoi dostawcy (pisałaś, ze poniżej 70 nie chcą zejść) ale fakt, jak sie nie ma jak przechowywać to są to tylko straty. No i gotówka zablokowana na dłuższy czas.
Pamietasz moj stojaczek na siatki? Polecam, sprawdzał się 😉 stawiasz takie dwa na padoku i konie sobie w droge nie wchodzą. moje Nigdy sobie nic nie zrobiły 🙂
Moja sąsiadka napycha siano z balota do siatek 😉
Echhh... wszystko zawsze widzisz na czarno?  🤬
Megane, zamówiona już siatka na balot 😉. Mam 30 balotów sianokiszonki swojej oraz 20 zaklepanej w rozsądnej cenie. Dlatego nie panikuje tylko czekam na ceny i zbieram gotówkę na zapas 😉.
Ja nie widzę czarno ja staram się uprościć sobie życie 😉. Mniej pracy, nie muszę o 6 rano lecieć napychać siatek.
Ja napychałam wieczorem, aby rano tylko zawiesić 😉 też nie lubię się zrywać skoro świt 😉
No ale nie droczmy się już 😉
Każdy robi, jak uważa i jak mu wygodnie. 😉
Wiecie co? Jednak, jak się czyta, to siano jest największym problemem. Problemem dla pensjonariuszy - bo jest problemem dla obsługi stajni i dla właściciela stajni. To jest podstawowy powód "wyliczania" siana. OK, jeśli ktoś ma własne - i maszyny do tego, i duże stodoły, i transport ze stodoły do stajni - i albo zdrowy a wielce robotny, albo takich ma pracowników - to siana konie będą miały w bród. Tak mi wychodzi. Siano... jest ciężkie 😉. I... Objętościowe 😁 To nie chodzi o "oszczędzanie na sianie" w sensie stricte PLN. Chodzi o to, ile siano zajmuje miejsca, także w transporcie, i ile kg trzeba przerzucić zadając siano. Bo samo się nie zada.
Weźmy standardowe 10 kg na konia, a koni 30. To zadający przerzuca 300 kg. Jak ma być 15 - to 450. Jak 8 - to tylko 240. No i czas. Jeśli ktoś nie ma możliwości sam robić w stajni 16h/dobę to potrzebuje dwóch etatów (a nadal jeden stajenny na 30 koni!). Bo z paszą treściwą, to sobie można przejść w ramach relaksu. A zadawanie siana to operacja logistyczna i ciężka praca - jak wynika choćby z wpisów tutaj.
Siano trzeba "zorganizować": kupić, opłacić transport. Trzeba składować. Trzeba dostarczyć do stajni, na padok. Trzeba rozdzielić na konie. I w sumie - traktować jak lotne złoto, zabezpieczać przed marnowaniem. Wcale się nie dziwię, że po pewnym czasie, przy dużej stajni - wszystkim zaczyna zależeć, żeby uważać na każdy kilogram siana. Żeby konie dostały ile trzeba, ale żeby ta ciężka praca i "logistyka" nie zmieniała się w gnój. Widać to choćby po tym, jak ważny to temat, wszystko co dotyczy siana, wszystko co może ułatwić pracę/nie marnowanie. Każdy dobry pomysł jest cenny. Wniosek? Siano jest istotnym problemem. Logistycznym.
Dlaczego zatem w jednych stajniach to problem, w innych nie? Czemu im więkasz odległość od Warszawy (i pewnie innych dużych miast) problem się zmniejsza, mimo że ceny spadają?

I najważniejsze, ile zaoszczędzi się podając koniom pół kostki zamiast kostki dziennie (załóżmy kostka 10kg), a ile zaoszczędzi podając stare, nawet 3-4 letnie siano albo siano z wyjątkowo kiepskich łąk (są takie magiczne stajnie). Zakładając 1000 cenę pensjonatu (1000 to nie jest mało, kawalerke można za to wynająć albo kredyt na całkiem duże mieszkanie spłacać). No więc ile można oszczędzić na sianie skoro to taki problem?

Edit. I idąc tym tokiem rozumowania, że objętoścowe, ciężkie, nieporęczne, to czemu na cegłach przy budowie domu nie oszczędzać. Też ciężkie i nieporęczne. Stajnie mają różne wady i zalety, ale temat siana, jego jakości i kantów na nim przewija się praktycznie w każdej wypowiedzi. To może właściciele się wypowiedzą, czemu kantują pensjonariuszy na sianie i jak bardzo to opłacalne?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
08 sierpnia 2016 14:42
Dahorse, na logikę: w Warszawie nie produkuje sie siana, trzeba ją skądś przetransportować i gdzieś magazynować.
Dahorse, na logikę: w Warszawie nie produkuje sie siana, trzeba ją skądś przetransportować i gdzieś magazynować.


Przepraszam, ale bzdura. W promieniu 20km od Warszawy produkuje sie tysiące bel siana. A gdzie niegdzie to i w granicach Warszawy nawet.
Dahorse może i blisko miasta produkuje się siano, ale bardzo trudno je kupić. Nie wiem jak w Warszawie, ale w Poznaniu żeby kupić dobrej jakości siano znajomi musieli ostatnio jechać 100 km za miasto, bo ludzie nie chcieli siana sprzedawać- czekali ze sprzedażą, aż jego cena wzrośnie.
Megane, pewnie. 😉. Każdy ma swoje sposoby. Ważne żeby konie miały pełne brzuszki 😉.

halo, dokladnie tak. Logistyka i praca rąk kosztuje.jeśli chce się to zmechanizować to olbrzymia inwestycja.

dahorse, masz powyżej odpowiedź na swoje pytanie. Ja nadal czekam na wyliczenie tej stawki żywieniowej za 200 zł za konia w stolicy. W stolicy! A nie 50 km dalej. Tysiące bel to smieszna ilość. Mi na 6 koni rocznie schodzi około 130 szt.
Ja się wetnę tak od czapy, ale może komuś pomoże. W stajni mamy stale 10-12 koni. Teraz są 24h na dworze i mają jeszcze do dyspozycji łąkę. Zimą i w sezonie kiedy łąki już nie ma albo jeszcze nie ma są w nocy w stajni. U nas daje się siano do oporu i w stajni i na dworze.
Po wielu namowach moi szefowie zainwestowali w paśnik. Wybory tego właściwego trwały długo. Padło na zielona budkę, tudzież "przystanek autobusowy" jak to niektórzy nazywają. Inwestycja może nie tania, bo kosztował ok. 5000zł. Postawiliśmy 4 palety drewniane obok siebie, na to ustawiamy balot, następnie dwie dorosłe osoby bez większego wysiłku ustawiają paśnik. Rezultat- zmniejszenie marnotrawienia siana o połowę (za balot siana płacimy 50zł). I tak zimą zamiast 4 balotów na tydzień idą dwa, a latem różnie- ale jeden balot zjadają w dwa-trzy tygodnie (no ale mają jeszcze trawę).
Jest to o wiele wygodniejsze niż codzienne czasochłonne napychanie siana w siatki, a dzięki daszkowi nic się nie moczy i nie gnije.
gosiamakosa, super ta budka wygląda!

btw: w Twoich regionach to chyba baloty 150- tki? Mazowsze to jednak głównie 120- stki z starych pras i cena wyższa :/
Misiek69 pierwszy rok jest najgorszy  wink pozniej zdobywa sie kontakty, zaczyna szukac innych, tańszych źródeł dostarczania pasz i zaczyna to jakos wyglądać wink ja np na poczatku brałam to, co wypatrzyłam, aby ładne i ew drogie. Pozniej np miałam bardzo ładną mieszanke za 450 zł za tone. Musiałam jednak wziąć za kazdym razem zapas na 3 m-ce. Słome tez na poczatku mialam drogą, ze wolałam scielic niemalze sianem wink teraz czesciowo rozliczalam obornikiem i wychodzi mi 1 zł za kostke z dowozem.
Ty kupowałeś najdroższe siano w okolicy, dwa złote drożej ode mnie. Nie wiem jakie było Twoje, ale moje było ładne i wystarczające. Zobaczysz, będzie lepiej uśmiech


Masz rację, też wychodzę z podobnego założenia i dlatego właśnie myślę, że te 700zł za dorosłego konia u mnie będzie tym złotym środkiem, nie obciążającym właściciela, ale i zostawiającym jakiś ślad w portfelu :-)

bera7
CO do nawodnienia, to niestety plany boleśnie zderzyły się z rzeczywistością i bilety NBP, które ewentualnie wymieniłbym na "pełnowymiarowe" nawodnienie, poszły na coś innego. Niemniej jednak, radzę sobie tym co zrobiłem w zeszłym roku, mianowicie: teren 4ha mam ogrodzony i dookoła płotu położyłem rurociąg z rury nawodnieniowej o rozmiarze takim akurat jaki miałem w resztkach u siebie na magazynie :-) Zacząłem od 63, później poszła 50, potem 40 i opasałem praktycznie całe pastwisko. Do tego co pewien czas założyłem rozgałęźniki z wyjściami 1 cal i zaworami na każdym z wyjść. W sumie mam 8 sztuk po dwa wyjścia. Na każdym z wyjść zamontowana jest szybkozłączka do węża ogrodowego dużej średnicy. Można bez problemu kupić je w każdym Liroju, lub innych Ciastoramach. To jest w zasadzie cała "instalacja". Do tego mam dwie małe armatki na trójnogach, które systematycznie przenoszę co 24h w inne miejsce. Armatki połączone są z rurociągiem wężami ogrodowymi 1 calowymi, za pomocą szybkozłączek dzięki temu całość jest dosyć giętka i nie pęka. Instalacja podpięta jest pod studnię głębinową, w której siedzi pompa o mocy 1,5kW. Rachunek za prąd w zeszłym roku przy całodobowym podlewaniu od maja do końca września wyniósł mnie 3400zł, z tym że to był całościowy rachunek, czyli obejmował wszystkie odbiorniki prądowe w gospodarstwie.  Teraz podlewam mniej, bo jednak lato mamy bardziej mokre, niż w zeszłym roku i myślę że będzie taniej. Koszt budowy mojej "ynstalacyji" wyniósł jakieś 1500zł nie licząc studni. Jeśli chodzi o profi nawodnienie, to podaj mi proszę ile ha do nawodnienia, to coś Ci tam nabazgram.
[quote author=safie link=topic=100095.msg2580979#msg2580979 date=1470663732]
Dahorse, na logikę: w Warszawie nie produkuje sie siana, trzeba ją skądś przetransportować i gdzieś magazynować.


Przepraszam, ale bzdura. W promieniu 20km od Warszawy produkuje sie tysiące bel siana. A gdzie niegdzie to i w granicach Warszawy nawet.
[/quote]
Niestety blisko Warszawy są dość marne ziemie, po mojej stronie to albo piach albo podmokłe tereny. Znajomy handlarz wozi siano spod Łomży do Wawki. Część stajni bierze siano z nadbużańskich terenów, koszonych późno bo długo mokro i ew można kosić, jak ptactwo z gniazd wyleci 😉
Faktycznie łatwiej jest poza miastem. W mieście to pewnie trzeba i za odbiór obornika płacić, u nas poza Wawką odbierają, ew pomniejszą cenę za słome lub w ogole zamieniają na słomę.
Sąsiad kupował gdzieś siano za 40 i woził do stajni 20 km od Wawki. Sprzedawał za 110 z transportem. Pakował dwie przyczepy i traktorem(!!!) jeździł 35 km w jedną strone. Śmiał się, ze jedna mniejsza przyczepa zwracała mu koszt zakupu całości siana i transportu, a druga była już czystym zarobkiem. Czasem opłaca się poszukać i zapłacić te 3 zł z km.
Megane U nas niestety dużo obór i krów. Nikt nie chce wymieniać gnoju za słomę, muszę kupować. Na biegalnię i porodówkę biorę od sąsiada w balotach 30zł/szt.  i od razu rozkładam, bo jak już kiedyś pisałem nie mam gdzie balotów trzymać. Do boksów idą kostki po 1,50zł / szt.
U mnie tez niby problem, bo w okolicy głównie lasy i łąki, pól uprawnych niewiele. Zobaczymy jak to dalej będzie 🙂 na razie zbieram 😉


dahorse, masz powyżej odpowiedź na swoje pytanie. Ja nadal czekam na wyliczenie tej stawki żywieniowej za 200 zł za konia w stolicy. W stolicy! A nie 50 km dalej. Tysiące bel to smieszna ilość. Mi na 6 koni rocznie schodzi około 130 szt.


To czekaj dalej. Strasznie się unosisz jsk się pisze o kantach na sianie. Ciekawe dlaczego... A co do stawki żywieniowej przelicz sobie cene dwóch belek dobrego siana. Lekko pracującemu koniowi wystarczy, dodatki i tak kazdy właściciel ekstra kupuje. Jak cos to dolicz jeszcze ze 30kg owsa w cenie 800/tona, dodaj 10% na transport i powiedz ile tysięcy Ci wyjdzie na tą podstawową stawkę żywieniową. Podpowiedź, jak Ci za drogo w pl wyjdzie to poszukaj na Litwie, czy Łotwie.

Parę dni temu udając głupiutką koniareczkę rozmawiałam z jednym właścicielem i m. in. dowiedziałam się, że koń to siana jak najmniej, bo wzdęcia dostaje, jak nie pracuje to chudnie, a od padoku kopyta gniją. Bez komentarza. A niektórzy widać w takie bzdury wierzą, bo stajnia pełna była. 😤
30km od Poznania siano zeszłoroczne kupowaliśmy niedawno po 90zł za balot, a jak w transporcie znalazło się kilka kiepskich balotów, to dostawca przy następnej dostawie obniżył do szalonych 80zł za balot ( balot 200-250kg). Z dostawą.
Misiek69, 2,5 ha. Na początek chciałam puścić 4 ciągi po ok. 300 m z czego 250m każdy do nawadniania. I w słupkach zraszacze rak jak na ujeżdżalniach. Studnia jest, pompa też ale nie pamiętam jakiej mocy. Wiem, że na siłę.
Te dodatkowe 3000 zł na sezon to przy mojej stawce kosmos.

Megane u nas dużo krów i ciężko kupić coś tanio. Tak samo jak drogie są usługi. Za zrobienie sianokiszonki z mojej trawy (prasowanie i owinięcie folia) płaci się 50 zł. W innych regionach widziałam ogłoszenia, że po 30 zł taka usługa. Za mało ludzi robi takie usługi. Kombajn ludzie zamawiają już w maju na lipiec, bo inaczej nie ma kto skosić zboża.

dahorse, Ja się nie unoszę o kanty. Ja się śmieję z Twojej naiwności, że siano to darmo dają. Mam swoje konie od 19 lat. Takie ceny to daaaawno temu było. Ja nie kantuję dlatego mam kiepskie dochody z stajni. Na szczęście to nie jedyne źródło i w zasadzie nie opieram na nim swoich potrzeb. Muszę jednak tak myśleć, żeby nie dokładać. 2 baloty? to mało. Jeśli koń ma mieć siana w opór to idzie 1 balot tygodniowo na dużego konia, co daje 4 - 4,5 balota miesięcznie. Stajnia z samym owsem w cenie? My mamy w takim razie wypas z wysłodkami i otrębami pszennymi. Marchew i jabłka też w cenie.

edit: dopisane 😉 Megane już zrobione 🙂 Za długo się znamy, żeby się wzajemnie posądzać o takie rzeczy.

Kenna to tak jak u mnie krzyczą. Jak dobrze poszukam to po 70 kupuję.
Bera7, prosze Cie, weź tą trzecią odpowiedź zaadresuj do dahorse, bo wyszło, ze ja Cie o kanty posądzam :P
Dava   kiss kiss bang bang
08 sierpnia 2016 18:45
Wiele osób z Warszawy będąc u nas na zawodach bardzo narzeka ( i słusznie) na stajnie w Warszawie i okolicach (skokowe).
Podłoże dramat, siano dramat, opieka dramat itd.
Tyle historii, których się nasłuchałam od ludzi stojących w stajniach za grubą kasę, to włosy się jeżą na głowie...

Fakt, u Was w Wawie macie multum stajni w spoko cenie i w miarę ok. standardzie (jakaś tam hala, padoczki, opieka). U nas w Krakowie albo exstra stajnie (dwie?), albo dramat i też za sporo kasy.
Ja stoję w super stajni, oczywiście zawsze mogłoby być idealnie (np. jakbyśmy mieli gigantycznie padoki  :cool🙂 ale w porównaniu z Wawą to mamy raj: padoczki mini ale są, karuzela, 2 lonżowniki, 2 place zewn,. 2 hale, ścieżka do galopu, własny las z górkami i ścieżkami, opieka super.

Halo -> logistyka to jest problem tylko dla ludzi, którzy nie umieją sobie organizować czasu. U nas od rana do 12.30 3-4 stajennych karmi konie (poranne karmienie i południowe, podają suplementy, moczą siano itd. itp), wszystkie boksy sprząta, wszystkie konie puszcza na karuzelę albo padok (zakładając ochraniacze itd.), zamiata korytarze, myje myjki, wynosi śmieci, sprowadza konie itd. Maks. 4osoby do 100koni, więc jak ktoś ma łeb na karku to się da.


Misiek69, 2,5 ha. Na początek chciałam puścić 4 ciągi po ok. 300 m z czego 250m każdy do nawadniania. I w słupkach zraszacze rak jak na ujeżdżalniach. Studnia jest, pompa też ale nie pamiętam jakiej mocy. Wiem, że na siłę.
Te dodatkowe 3000 zł na sezon to przy mojej stawce kosmos.


Jeśli chcesz mieć zraszacze w słupach (tak jak i ja planuję), to już musi być profeska, prowizorka absolutnie nie będzie się opłacać. Na początek można by było zacząć od podobnego rozwiązania, które ja mam w tej chwili. Ważne, żebyś kupując materiały dobierała je tak, żeby większość z nich wykorzystać później do budowy docelowego nawadniania. Moje armatki (koszt ok 250zł/szt), w przyszłości będą zamontowane właśnie na słupach z kolejnymi trzydziestoma :-).

Wracając do rachunków, to żona mi przypomniała, że te 3400zł, to był rachunek wyrównujący za okres od początku marca, do października. Można więc spokojnie przyjąć, że podlewanie zeżarło jakieś 1500zł  🙂
Misiek69, dzięki. To i tak dość odległe marzenia. Jak będę miała środki to wpadniemy z mężem obejrzeć Twoje instalacje i niech się uczy 😉
U nas jest specjalny stelaż, dzięki czemu jeden stajenny szybko i sprawnie napełnia siatki dla prawie całej stawki koni. Albo więcej roboty, ale kasa w kieszeni bo siano się nie marnuje, a koń dostaje tyle ile zje i klient nie dokłada nic we własnym zakresie. Albo mniej roboty, zadeptane siano, konie z wrzodami i klient co suszy głowę, że wiecznie za mało siana  😉 Mój koń pierwsze co robi ze świeżą porcją siana zadaną na ziemię to zagarnia pod siebie. A, że sika też centralnie na środek boksu to... je z siatki  😎

dahorse, Ja się nie unoszę o kanty. Ja się śmieję z Twojej naiwności, że siano to darmo dają. Mam swoje konie od 19 lat. Takie ceny to daaaawno temu było. Ja nie kantuję dlatego mam kiepskie dochody z stajni. Na szczęście to nie jedyne źródło i w zasadzie nie opieram na nim swoich potrzeb. Muszę jednak tak myśleć, żeby nie dokładać. 2 baloty? to mało. Jeśli koń ma mieć siana w opór to idzie 1 balot tygodniowo na dużego konia, co daje 4 - 4,5 balota miesięcznie. Stajnia z samym owsem w cenie? My mamy w takim razie wypas z wysłodkami i otrębami pszennymi. Marchew i jabłka też w cenie.



Paniiii, ale drogo teraz jest, suuusza była taka straaaszna. Jakie darmo. Widać czytasz co chcesz. A i już poznaję tę argumentację. 19 lat konie, to co mi tu jakaś koniareczka będzie opowiadać, wiem lepiej. To ile tych tysięcy podstawowa dawka żywieniowa według Twojego składu, o który tu w okolicach wawy to i w najdroższych stajniach ciężko? Czemu ludziom wodę z mózgu robisz? 4-5 balotów na mieciąc na konia? Nawet przy najmnieszym balocie to dobre 15kg dziennie. A powiesz zaraz, że dużo marnują. Ale siatek pewnie lub sprzyjających oszczędzaniu paśników to nie mamy? 2 baloty a 150 kg, po 70-100 to przy odrobinie wysiłku przy skarmianiu to koło 200 złoty. Gdzie te tysiące na siano, słucham? Nawet niech 300 będzie. To ile chcesz oszczędzić kosztem koni i klientów? 50 zeta na miesiąc? Więcej? Kanty kosxtem koni wynikają głównie z pazerności i że tak najprościej!!! Obciąć koniowi rację albo dawać syf. Przecież sie nie poskarży nie? A 5 dyszek w kieszeni zostanie. Po co szukać tańszych dostawców, po co dawać mniej ale najlepszej jakości, po co ograniczać marnowanie. Najlepiej koniowi dokopać, a na koniarki nakrzyczeć, że naiwne i g.. wiedzą!!!
Dava, i do której pracują ci stajenni? I ile razy dają koniom siano? W jaki sposób konie mają zapewniony nieustanny dostęp do siana, co tutaj jest gorącym postulatem? I ile zarabiają ogarnięci stajenni? Z ZUSem?

dahorse, nie ma problemu, mówisz? A gdybyś TY miała dzień w dzień przerzucać 300 kg a 240 kg - co byś wybrała?
Co innego policzmy. Ładowanie dużej siatki (sprawnie) to jakieś 7 min. Niech będzie 6, dla równego rachunku. 10 koni godzina (zap*u), 30 koni - 3 godziny. Razy 12 PLN = 36 PLN. Razy 31 = 1116. Tyle więcej trzeba dołożyć do kosztów (niedużej) stajni, żeby konie miały siano w siatkach. Ponieważ drugie tyle wypadałoby na ZUS i podatki (za pracę) to proszę bardzo - klient może mieć siano w siatce (raz dziennie), jak dopłaci 80 PLN miesięcznie. Jak 3 razy dziennie - 240. Liczby są brutalne.

W walce o klienta właściciele małych stajni mają dziwny zwyczaj nie liczyć kosztów własnej pracy. Ale koszta leczenia i rehabilitacji nadwyrężonych kręgosłupów to już poniosą.

edit: a nie doliczyłam jeszcze targania tych siatek, ani tego, że przy jakimkolwiek zadawaniu siana w większych ilościach trzeba liczyć składowanie, pracę przy rozładunku, przy dostarczaniu do stajni/na padoki, także paliwo i amortyzację ew. ciągników czy wózków.
No i tak mi wychodzi - Naprawdę(!) stały dostęp do siana to 300 PLN więcej miesięcznie ceny pensjonatu.
Jasne, jeśli ktoś chce dotować pensjonariuszy - przecież może.
lostak   raagaguję tylko na Domi
09 sierpnia 2016 06:26
zanim otworzyłam stajnie, jezdziłam konno 30 lat, pracowałam w stajniach, pracowałam podczas obozów jezdzieckich obsługując konie i ucząc jeździć.  Coś tam wiem o biznesie, jego planowaniu i zarządzaniu.  I wydawało mi się, że wiem co to jest ośrodek i z pełną odpowiedzialnością mogę go mieć.  Po prawie 10 latach, bo tyle już ma Centek, dziś mogę powiedzieć - WIEM. Nawet nie chce mi się dyskutować z tymi wszystkimi, którzy na razie MYŚLĄ. że wiedzą, nie mając za sobą lat praktyki, byłam taka sama, też wiedziałam lepiej i świetnie wszystko liczyłam i nie widziałam żadnych problemów.  Zupełnie inaczej rozmawia się z np berą7, któa też już WIE i szanuję ją za to, że otworzyła coś czego w Polsce jeszcze nie ma, bo Centek też miał nie wypalić - jak to? ośrodek stricte ujeżdżeniowy - dziś to standard, że stajnie się specjalizują i nikt już tego nie pamięta.  Życzę wszystkim, żeby otworzyli swoje stajnie i je poprowadzili, bliżej nam gospodarstw rolnych ze zwierzętami niż do firmy usługowej. jest to cudowny sposób na życie, ale najtrudniejszy biznes w jakim kiedykolwiek byłam. 

więc liczcie, analizujcie i narzekajcie jak fatalne są te stajnie dookoła - otwórzcie lepsze, im ich więcej tym lepiej.  Niech się standard podnosi a jeździectwo rozwija w tak wspaniałym tempie jak dotychczas.

jest 7.25 - czas zacząć jeździć. dzień trwa już od piątej rano.
lostak - Świetne podsumowanie. Cytując Młynarskiego: "Róbmy swoje"  🙂
Lostak- Może i najtrudniejszy biznes , ale taki o którym marzyłaś , a podobno marzenia trzeba spełniać 🤣 Jak się robi to co lubi to nawet najtrudniejszy biznes jest lepszy i łatwiejszy od tego którego się nienawidzi.  😉
lostak   raagaguję tylko na Domi
09 sierpnia 2016 07:13
Smok10 to prawda! Bo wokół mam super ludzi i kazdy kon, z którym pracuję, jest jak prezent od zycia🙂 kocham to co robie🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się