Koniec z jeździectwem?

macbeth, marzenie z dzieciństwa, to faktycznie - dałoby radę 🙂
Ja marzyłam wyłącznie o koniach, od pieluch; cała reszta bywała w zastępstwie. A nazbierało się sporo. W zasadzie jeszcze zostało żeglarstwo 🤔 Najlepiej w wersji: wypaśny jacht z załogą i świetna ekipa do brydża 🙂 Ale żagli spróbowałabym chętnie, bo jakoś zawsze ciut mi umykały, a to już ostatnie z listy "spróbować jak to jest". Nie licząc nauki sanskrytu, którą rezerwuję sobie na wiek emerycki 🙂
halo, warto próbować wszystkiego o czym się kiedyś przez chwilę myślało, a może właśnie jedna z tych rzeczy to będzie TO 🙂 Trzymam kciuki, żeby udało Ci się znaleźć właśnie TO 🙂
macbeth Tylko po co na siłę szukać zamiennika koni? Jednego wciągnie joga, innego myślistwo, a innego nic poza końmi. Jeśli ktoś musi zrezygnować z jeździectwa to ok, ale jeśli nie to po co?

Sivens Choćby dlatego, że jeździectwo jest strasznie frustrujące kiedy od x czasu się nie robi najmniejszego postępu, bo np. na daną chwilę nie ma się możliwości rozwoju 🙄
Choćby dlatego, że w innych sportach znacznie więcej zależy od Twojej determinacji niż w jeździectwie. Tu pierwsze skrzypce gra kasa, drugie szczęście, a determinacja jest tylko dodatkową nutką.
Pauliszon13 a w innych sportach jest inaczej? Tam zawsze wszystko wychodzi? Również pojawiają się bariery, przestoje, kontuzje. Wyobraź sobie taką sytuację. Biegasz... na początku 1,5 km to mega wyzwanie, ale z czasem przestaje robić na Tobie wrażenie. Dochodzisz do 5 km i nijak nie możesz tego etapu przeskoczyć. Wcześniej szybciej progresowałaś a teraz nic. Ale w końcu po dłuższym czasie się udaje i biegasz 7 km. Jesteś na dobrej drodze, ale pojawia się kontuzja. Co najmniej 3 m-ce siedzenia na tyłku. A potem zaczynasz od nowa. Frustrujesz się bo wcześniej biegałaś już 7, a teraz znów zaczynasz od 1,5 km. W międzyczasie mogą pojawić się kolejne kontuzje, albo etapy na których zatrzymasz się na dłuższy czas.
To jest tylko przykład, ale ze wszystkim tak jest. Zawsze przychodzi taki czas, że od x czasu nie robisz postępu. I m.in. dlatego sportowcy muszą mieć twardą psychikę, żeby przetrzymać ten okres, a nie się poddać. Ba może to nawet nie być stanie w miejscu, a spadek formy i co wtedy zrobisz? Zamiast być lepiej to jest gorzej. Chyba czas zmienić dyscyplinę?
Co nie zmienia faktu, że jeździectwo jest trudniejsze, bo są dwie głowy, a nie jedna... no i koszty jednak nieporównywalnie wyższe.

Nie jestem za jazdą na siłę. Jak ktoś ma potrzebę niech zrobi sobie przerwę lub całkiem się przerzuci na coś innego. Ale liczenie na to, że wtedy będzie zawsze łatwo i przyjemnie... no nie wydaje mi się. Z takim podejściem to lepiej nie łapać się za nic na dłużej...

escada Ok, ale po co na siłę? Po co na siłę szukać czegoś co Ci to zastąpi jeśli nie masz aż takie potrzeby zmiany? Patrz halo. Myślę, że jakby to jeździectwo ją aż tak frustrowało jak pozostałe dziewczyny to by to pieprznęła w kąt. Ale skoro dalej w tym siedzi, to "życzę Ci żebyś odnalazła się w czymś innym" jest bez sensu. Jak dla mnie...
Sivens nikt nie liczy że będzie łatwo i przyjemnie, ale przynajmniej będzie taniej 🤣. Biegacz czy rowerzysta nie wywalają tyle kasy co jeźdźcy. A aż szkoda inwestować kasę w coś w czym się nie ma talentu.
Pauliszon13 No nie można się nie zgodzić... jeździectwo to sport dla bogatych. A niebogaci nigdy nie będą mogli się w pełni realizować. Niestety :/
Na zawodowym, mistrzowskim poziomie, wszedzie jest potrzebna kasa.
zen na zawodowym tak, ale żeby jechać z koniem na zawody regionalne to trzeba wyłożyć z reguły koło tysiaka 😉 a już nie wspomnę o zawodach ogólnopolskich.
Mało niemało, kwestia zasobności, ale jak chcesz pobiec maraton to w każdym większym mieście są organizowane. Wpisowe koło 100zl i biegniesz  😁
kolebka to jedno, a druga sprawa, że jak nie masz kasy to nie biegniesz... odstawiasz swoje wypasione buty biegowe do szafy i jeść nie wołają, a koń niestety tak.
Sivens dokładnie tak, konia trzeba utrzymać i zaopiekować się, jeść musi, kowal i wet itp a i też coś robić powinien, bo przecież nie może być zamknięty 24h w boksie (jak te buty w szafie 😉 )

To troche naprawde nie tak dziala 😉 Nie znam akurat nikogo, kto biega na poziomie mistrzowskim, ale znam zawodnika z innej dyscypliny sportowej i wyjazd na zawody bez sponsora, to tez nie jest malo. Tak samo musisz dojechac i sie utrzymac. I przygotowujesz sie do zawodow nie tylko w swoim klubie, nikt za free z toba sparingu na poziomie mistrzowskim nie zrobi 😉 Moglabym dlugo pisac, ale to serio nie jest tak, ze pdkladasz buty. Owszem, odkladasz i przetsajesz sie liczyc. Tak samo z koniem, nie stac cie, to sprzedajesz, dzierzawisz, cokolwiek. I tez sie przestajesz liczyc.
[quote="zen"]Na zawodowym, mistrzowskim poziomie, wszedzie jest potrzebna kasa.[/quote]
Dokładnie.
Zobaczcie ile kosztuje nurkowanie - jeśli ktoś chciałby to robić regularnie. Sam wyjazd na rafy (których coraz mniej heh...), to kilka tysięcy złotych. Poza tym kursy, stopnie, cały sprzęt.... A jeszcze fajnie byłoby mieć jakiś lepszy, a nie najtańszy....
Szybownictwo - też fajnie kosztuje. Strzelectwo sportowe - hoho, też niezłe sumy.... Ostatnio byłam spróbować i godzina z instruktorem oraz 3 rodzajami broni kosztowała mnie jakoś 70 zł (a było nas 5 do podziału. Będąc sama, wybulilabym 100-120 jak nic). 30 zł za jazdę rekreacyjną to przy tym pikuś.
Golf i curling też nie wydają mi się jakieś takie super-tanie.... A ze sportów bardziej "przystępnych" zwykłemu człowiekowi 😎 Buty do biegania też kosztują, sprzęt wspinaczkowy oraz wyjazdy w góry też kosztują; nawet pływanie potrafi kosztować 1000-1500 zł miesięcznie (nie przeliczałam, znajomej córa pływała wyczynowo i ponoć takie kwoty szły). 30 zł za jazdę konną w ośrodku rekreacyjnym to przy tym pikuś. Mam znajomych trenujących poważnie MMA - i tam też wszystko kosztuje. Zawody fitness? (zen, jak to się nazywa, co wchodzą i sylwetki prezentują - fitness? 🙂 ) - nawet nie wiecie ile kosztuje dieta takiego zawodnika. Już nie mówiąc o siłowni, treningach, samych wyjazdach.
A jeździectwo ma tyle możliwości.... Czy to każdy musi uprawiać sport przynajmniej na poziomie GP z trenerem na koniu za 50 tysięcy euro, ze sprzętem za tyleż euro?
Z resztą - nie wiem który jeszcze sport ofertuje tyle ludziom bez kasy. Nawet na zwykły basen wstęp kosztuje i nie słyszałam, żeby ktoś mógł pływać za mycie parkietu (chyba, że o czymś nie wiem). W wielu stajniach potrzebują pomocy za jazdy (szczególnie w sezonie), sporo widywałam ogłoszeń w stylu "darmowa dzierżawa - nie chcę, żeby koń stał". Kto chce - szuka sposobu; kto nie chce - szuka powodu...

Ja tam jestem z tej drugiej strony 😎 Nic nie było w stanie przysłonić wizji jeździectwa. Miałam bardzo dużo różnych kół zainteresowań, próbowałam różnych hobby, a we śnie i tak galopowałam po łąkach. No! Jedynie to strzelectwo być może(!) mogłoby być równie fajne, no ale na razie planów nie mam. O, taniec uwielbiałam, ale to też nie "to".

Niemniej jednak, jeśli komuś jeździectwo przysparza jedynie frustracji - to po co się męczyć? To ma być przyjemność, a nie przymus i źródło smutku.
Dokładnie, zgadzam się z zen. Nawet nie na mistrzowskim, ale na przyzwoitym poziomie każdy sport wymaga nakładów finansowych.

edit: Nawet joga na poważnie kosztuje, choć mogłoby się wydawać, że nie. Fakt, można matę wypożyczyć ze szkoły i przyjść w leginsach z bazarku za 20 zł. Ale to po jakimś czasie nie wystarcza. Dobra mata- 300-400 zł. Ubrania, które oddychają, kiedy pocisz się jak wieprz: staniczek- 200-300 zł, spodnie 300 zł. Karnet kosztuje, potem się chce zajęcia indywidualne, a nie w grupie, które średnio jednorazowo kosztują 150 zł. Wyjazdy, szkolenia z dobrymi nauczycielami 1500 zł itp. itd.
Nie tylko sport, większość pasji wymaga nakładów finansowych.
Takie przykładowe:
- Podróże - mogą być bardzo kosztowne, ale nawet te mniej ekstrawaganckie też zżerają pieniądze
- taniec - treningi, wyjazdy, zgrupowania
- fotografia - sprzęt, wyjazdy, plenery itd.
- gry - konsole, komputery, gry, jakies eventy
- wędkarstwo - sprzęt, stroje, wyjazdy
- bycie kibicem i podróżowanie po kraju za zawodnikiem/drużyną np. na mecze itd.

No nie ma co porównywać jeździectwa sportowego z rekreacyjnym pływaniem, ani na odwrót. Każdy sport wyczynowy to kupa kasy i poświęceń.
Jednak na takim poziomie pośrednim to jeździectwo mocno ogranicza. Basen kosztuje i to nie mało. Bo wstęp, trener + sprzęt (porządne okulary ponad 300 zł) itp. ale kiedy np. rozwalisz auto i musisz wyłożyć 10 tys na naprawę to możesz sobie ten basen odpuścić na 1-2 m-ce. Oczywiście stracisz formę i konkurencja będzie miała przewagę, ale jak już nie ma wyjścia, bo finanse to da się. A konia nie ma jak odstawić na 2 miesiące. Wydzierżawić? Nie takie proste. Sprzedać? Też trwa, no i nie masz do czego wracać. Można odpuścić zawody, ograniczyć treningi, ale utrzymywać konia trzeba niezmiennie.
Sivens
Czy nie da się odstawić?
Da się - nie ma się treningów, nie jeździ na zawody, siodło premium można sprzedać, przenieść do tańszej stajni, gdzieś dalej.
Oczywiście nie da się przy koniu kosztów zredukować do 0, ale ograniczyć da się.

Zgadzam się z Wami wszystkimi, ale tak jak piszemy - wszystko jest kwestią poziomu na którym dany sport uprawiamy 😉 jazda rekreacyjna to 30zl, ale trening z dobrym trenerem to już 150zł. Takze nie ma co rzucać przykładami myciu parkietu w basenie, bo chyba nie taki jest sens dyskusji.
Żeby dojść do poziomu mistrzowskiego to wszędzie potrzebne są pieniądze, życie.

W jeździectwie jest dodatkowy wydatek w postaci konia, bo koń też jest sportowcem, ma diete, fizjoterapeutę i masażystę 😉 oczywiście pisze o poziomie zawodowym. I też te koszty trzeba ponieść.
marszylka no tak, siodło można sprzedać. O ile znajdzie się szybko kupiec. Zawody i treningi jak najbardziej. Co do reszty kłóciłabym się.... Nie przeniesiesz konia do tańszej stajni tak z dnia na dzień. Pomijając umowę pensjonatową i okres wypowiedzenia. W mojej okolicy wszystkie sensowne stajnie są pełne. Te niesensowne to żadna oszczędność, bo wydasz potem na leczenie. Chyba że gdzieś dużo dalej, ale wtedy taka wyprowadzka opłaca się tylko na dłuższy czas, bo transport konia nie jest za darmo. I stajnia też musi być na tyle dobra, że nie musisz być codziennie i doglądać, bo dojazdy wyjdą drożej. Ale nawet jak zaoszczędzisz te 100-200 zł na stajni, to pozostaje nadal 600-700 zł. A odstawienie aparatu do szafki kosztuje 0 zł, tak samo jak odpuszczenie sobie pozostałych sportów/hobby. Chyba że spłacasz raty za sprzęt no to też musisz płacić.
Troche zaczynam sie czuc, jakbym rozmawiala z kims, komu sila konia wcisnieto i kazano utrzymac. Lub rozmawiam z wlascicielami konia ze sponsoringiem w postaci rodzicow 😉

Zeby rozwijac sie zawodowo kupujesz konia (bo rozumiem,z e o takiej sytuacji mowimy), to znaczy, ze cie stac na to. A jak kupujesz i jestes na styk lub cie nie stac, to coz, to znaczy, ze cos z mysleniem szwankuje. I nie biedniejesz z dnia na dzien, jak zaczyna sie kiepsko dziac, to zdrowo myslacy czlowiek zaczyna myslec co z koniem zrobic. I jak jest to dobry, sportowy kon, zdrowy etc., to nie wierze, ze nawet po kosztach, go nie da sie pchnac.

Zeby jezdzic rekreacyjnie, nie musisz miec swojego konia.

Zeby rozwijac sie w jakimkolwiek sporcie, na zawodowym poziomie, musisz miec zaplecze finansowe lub sponsora. Ale zaczyna sie zawsze jakis sport z pozycji amatora, a potem sie widzi czy jest potencjal, czy nie, i co z tym zrobic.
Sivens
Oczywiście mówię tu o zachowaniu okresu wypowiedzenia itd.
Nie jeżdżę sportowo, jestem totalnym amatorem, co chce pracować dla siebie - mój koń ma masaż co jakiś czas, mamy treningi z trenerem 1 raz w tygodniu.
Przestawienie konia do innej stajni (jakbym musiała szukać oszczędności) pozwoliłoby mi oszczędzić pewnie około kilku stów - powiedzmy 500. A takie 500 zł zaoszczędzone przez kilka miesięcy daje przyzwoitą kwotę.

Zen
Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie biedniejesz z dnia na dzień. Czasem tak bywa, że z dnia na dzień wali się komuś świat. Zgadza się, że powinno się mieć np. chociażby pewną poduszkę finansową, aby w tym czasie zastanowić się co z koniem zrobić itd.

Ale może zakończę mój post pozytywnym akcentem - mimo, że czasem następuje koniec z jeździectwem, to po pewnym czasie właśnie można wrócić 🙂
Tak naprawdę żeby mieć konia to trzeba mieć non stop zamrożone na koncie przynajmniej 20 tys złotych- na leczenie konia i jego utrzymanie do czasu sprzedaży w przypadku zmiany sytuacji życiowej.
Bardzo zero-jedynkowe wydaje mi się to co piszecie.
Albo starty i od razu poziom mistrzowski, albo nic. 😉
Przecież wszelkie "aktywności" mogą chyba być nie tylko Sportem, ale jest też możliwość by były rekreacją, formą spędzania wolnego czasu.
W temacie jeździectwa dochodzi oczywiście fakt, że koń to żywa istota. Jakoś dziwnie się czyta "jak zaczyna się kiepsko dziać, to zawsze można opchnąć". Bo wydaje mi się, że jednak relacja z koniem to trochę inna więź niż z deską surfingową lub motocyklem.
Tak czy siak - można chodzić na zumbę w spodenkach z napisem ZUMBA®, w staniku i topie z napisem ZUMBA®, opasce na czoło i frotce na nadgarstek z napisem ZUMBA® i najnowszych butach NIKE 😉 I wtedy zajęcia fitness staną się bardzo kosztowne. Ale można też iść w koszulce za 9,99 zł z bazarku, w spodenkach za 14,99 z Lidla i butach za 39,99zł 😉 I też będzie się skakać, tańczyć i dobrze bawić. Sami zapętlamy się w tym podejściu "strasznie, bardzo profesjonalnie".
Czy nie można całe życie jeździć konno z pasją i radością na ujeżdżalni lub do pobliskiego lasku - bez trenera, bez ćwiczenia renwersów i trawersów, bez posiadania BOJ, itp, itd. ?
Zeby rozwijac sie zawodowo kupujesz konia (bo rozumiem,z e o takiej sytuacji mowimy),

Jednak na takim poziomie pośrednim to jeździectwo mocno ogranicza.


Pomiędzy jazdą rekreacyjną - szkółkową, a jeździectwem zawodowym są takie "szare myszki", które mają swojego konia i coś tam sobie trenują. Ambitniej niż szkółka, ale jednak nie zawodowi jeźdźcy. Pominęłaś tę grupę ;-)


Troche zaczynam sie czuc, jakbym rozmawiala z kims, komu sila konia wcisnieto i kazano utrzymac. Lub rozmawiam z wlascicielami konia ze sponsoringiem w postaci rodzicow 😉


Od 17 r.ż. konia utrzymuję sobie sama, więc sponsoringu brak :P I nikt go na siłę nie wciskał. Mało tego nigdzie nie napisałam, że mi wadzi, bądź, że zobowiązanie finansowe (miesiąc w miesiąc co by nie było) mi wadzi. Ale to jest FAKT, że to odróżnia jeździectwo na tym poziomie od pozostałych sportów/hobby na tym poziomie, że wszystko inne możesz sobie odstawić na jakiś czas i po prostu później to kontynuować, a konia nie odstawisz od tak, a jeśli tak to nie masz czego kontynuować Już rozumiesz?
Przykład: Kolega motocyklista wydaje na swoje hobby co najmniej 1000 zł miesięcznie, ale jeśli coś się wydarzy (np. okradną go czy cokolwiek) odstawi motocykl do garażu i wyciągnie go po następnej wypłacie. I nie musi go sprzedawać, ani go utrzymywać kiedy nie korzysta.


I nie biedniejesz z dnia na dzien.


Życzę Ci, żebyś na własnej skórze tego nie sprawdzała.
Zeby rozwijac sie w jakimkolwiek sporcie, na zawodowym poziomie, musisz miec zaplecze finansowe lub sponsora. Ale zaczyna sie zawsze jakis sport z pozycji amatora, a potem sie widzi czy jest potencjal, czy nie, i co z tym zrobic.


Dokładnie tak jest 🙂

A z tym kupnem konia - cóż, rozsądek nakazuje mieć cokolwiek odłożone (i przede wszystkim mieć to wykalkulowane że na konia nas stać) a ileż to mam dorosłych znajomych którzy kupowali konie z myślą "jakoś to będzie" 😉 ale to inna bajka.

czy nie można całe życie jeździć konno z pasją i radością na ujeżdżalni lub do pobliskiego lasku - bez trenera, bez ćwiczenia renwersów i trawersów, bez posiadania BOJ, itp, itd. ?
To właśnie jest najpiękniejsze 🙂
Sivens, alez rozumiem doskonale, pogadamy jak ruszysz sie do pracy, bedziesz utrzymywac SAMODZIELNIE gospodarstwo domowe plus konia 😁 😜

Koszt zawodnika sportowca, ktory swojego ciala tez NIE ODSTAWI jak motocykla, to srednio 5.000 PLN miesiecznie. Tak serio srednio. Utrzymanie konia to maly miki.
zen Widać jednak nie rozumiesz... bo znowu porównujesz "zawodnika sportowca", a aktualnie nie mówimy o tym poziomie. Czy każdy kto chodzi na siłownię musi jeść pełen pakiet odżywek i się pokazywać na zawodach? Nie, a taka osoba która tego nie robi nie może przez miesiąc odpuścić siłowni? Dlaczego nie? Forma spadnie, ale chyba nic się nie stanie od tego?


pogadamy jak ruszysz sie do pracy, bedziesz utrzymywac SAMODZIELNIE gospodarstwo domowe plus konia 😁 😜


To już pojechałaś po bandzie... Nie wiesz o mnie kompletnie NIC! Jakim prawem się w ogóle wypowiadasz w ten sposób? Chyba Cię zdrowo poniosło.
Bo dla mnie rekreant nie musi miec konia. I tyle. A ty usilnie pokazujesz, ze musi 😉 Nie musze wiedziec nic o tobie, wystarczy tyle, co widac w twoich postach. Nie jestes samodzielna osoba 😉 To zaden przytyk, ot, zycie. Jeszcze bedziesz miec swoj czas, zupelnie bez zlosliwosci zadnej mowie 🙂
No nie musi, ale jeśli chce się rozwijać na pewnym poziomie to już raczej tak. Chyba, że są jakieś szkółki które mają konie na poziomie N w uj. i P w skokach, ale ja takich nie znam. W mojej okolicy nie ma. Idąc za Twoim tokiem rozumowania większość r-v nie powinna mieć koni, bo nie są zawodowymi jeźdźcami.

Dla mnie to żaden przytyk tylko ocenianie, kogoś kogo się nie zna. Szczerze? Nie pamiętam już kiedy pracowałam tylko na jednym etacie 8 h dziennie, a Ty wypalasz do mnie: "pogadamy jak ruszysz się do pracy"? Nie mam gdzie wcisnąć kolejnych zleceń, a Ty uważasz, że co ja robię? Leżę i pachnę? I na jakiej podstawie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się