KOTY

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 sierpnia 2016 11:32
Ascaia, na pierwsze - tak, a ostatnie - P. ma kota znajde, przyplątał się 2 lata temu maluszek, nadal to dzik skaczący po firanach i niedający się za bardzo głaskać (sam się nadstawia i zaraz wbija pazury i zęby).
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 sierpnia 2016 11:42
Kot to żywe zwierze z własnym charakterem. Jak sie go nie lubi i nie chce sie go mieć, to lepiej go nie mieć.
Jak sie go przyjmuje to z całym dobrodziejstwem inwentarza. A bywa irytująco i dramatycznie. No chyba, ze sie lubi martyrologie.
Tekst jakbym innych zwierząt w życiu nie miała...
😉
Toż ja tego kota lubię... Nie kocham jak Werny... jeszcze nie kocham, ale przecież lubię.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 sierpnia 2016 11:52
Ascaia, z tego co tu piszesz, to przezywasz koszmarny dramat, ze go musisz mieć. Lepiej dla kota jak go oddasz komuś, kto nie bedzie przezywał takiego koszmaru w związku z posiadaniem kota. Zwierzęta tez czuja jak sa niechciane i sa tylko strasznym problemem.

To jak z koniem. Konie rzadko sa dokładnie takie jak je sobie wymyślimy. Albo człowiek sie przyzwyczai i cieszy sie z konia którego ma, albo sprzedaje, bo po co sie męczyć. A małemu kociakowi nie tak trudno znaleźć dom. Miau.pl, olx, ogłoszenia w sklepach zoologicznych, lecznicach weterynaryjnych, na osiedlowych tablicach ogłoszeniowych.

Ja wzięłam starszego kota, zeby mieć określony charakter. A i tak jest zupełnie inna od tego, jaka myslalam, ze bedzie. Ale jest moja i ja kocham i juz bym nie oddała.
Koszmarnym dramatem to jest konieczność podjęcia decyzji. Nie chcę popełnić błędu, bo może kocia będzie jeszcze cudownym kotem, może to się wszystko poukłada, może zamknięta kuweta i żwirek odczulą mi nos, itd...
Buras nie jest koszmarem. Smrodki i ewentualnie zrzucone kwiatki to niedogodności. Tak jak wspomniana konieczność wychodzenia na spacer z psem mimo wszystko.
Przecież ja tego zwierza małego lubię. Przecież ja do niej gadam, tak jak gadam do Werny. Owszem "krzyczę" kiedy gryzie, bo jakoś ją wychowywać muszę. Ale nie omijam jej wzrokiem, nie przesuwam jej nogą z drogi 😉 Jest śliczna. I jak ładnie się bawi. Duma mnie rozpiera jak patrzę ile urosła, jak się zmieniają jej proporcje, jak ruch nabiera gracji. A jak rozkosznie wyglądają razem z psem. Tylko chciałabym ją móc pomiziać, przytulić. Nie tylko na 5 sekund jak wracam z pracy i ona przychodzi się przywitać. Tylko żeby bardziej pokazywała jakąś chęć kontaktu, pozytywne wibracje do mojej osoby. I żeby nie atakowała tak, żeby nie gryzła do krwi, bo to zwyczajnie boli.
Ascaia, wiem, że to może małe pocieszenie, ale ona okazuje chęć kontaktu - chce się z tobą bawić. Po kociemu 😉 Tak się bawią małe kotki - gryzą, drapią, kopią tylnymi łapami, pozorują polowania, "łowią" twoją nogę, "zabijają" twoją rękę. Trudno wymagać od kota, żeby przestał być kotem.
Wyrośnie z tego.
Murat-Gazon, bez przesady, owszem bawią się , ale też przyłażą na kolana i mruczą , zasypiają przytulone itp.
Perlica, no tak, oczywiście, ale to też zależy od charakteru danego kotka. Jedne są wulkanem energii, inne nie. Ale to, że młody kociak zachowuje się jak dziki tygrys, to nie znaczy, że nie wyrośnie z niego sympatyczny, towarzyski, proludzki kot.
Ascaia zapominasz o jednej podstawowej sprawie. Kot to nie pies i nie oczekuj od kota, że zmieni się w przytulaśnego psiaka. Owszem, taki kot może się trafić, ale to raczej wyjątek. Na tym polega problem niektórych osób, a raczej kotów, biorą kota (bo na spacery np nie trzeba wychodzić, a oczekują psich zachowań.
Kwestię brzydkich zapachów pomijam, bo nie jestem znawcą, a jedynie czasem gościem w domu z dwoma kotami i dużym psem krótkowłosym, czuję tam tylko psa.
Myślę, że w dużej mierze trafiasz w sedno. Nie czuję tego gdzie jest... granica różnic. Miałam do czynienia z kotami, które były właśnie takie, hmmm, bardziej psie (?) Ale też fakt, że miałam z nimi do czynienie przez jakiś tylko wycinek czasu. To tutaj zen by mogła powiedzieć jak zachowywał się jej rudas jako kociak, bo przykładowo on jest dla mnie takim właśnie miłym, pozytywnym kotem, który łazi za człowiekiem krok w krok i chce się tulić. Ale znam też koty mieszkaniowe totalnie zdystansowane - ale zawsze ich właściciel mówili wprost, że im taki układ bardzo odpowiada i zawsze właściwie był to system dwu-kotowy.
Ascaia, rozumiem i... nie rozumiem. 😉 Nie rozumiem, bo ja chciałam mieć kota i byłam przygotowana na to, że może się zdarzyć mi koci furiat, smrodki, zniszczenia, itd. A rozumiem, bo znaleźliśmy małego kociaka, który był uosobieniem "zła" - drapał, gryzł i robił wszystkie inne złe rzeczy, o których piszesz. Słodkim kociakiem bywał, gdy spał. 😉 Podrósł i wcale nie było lepiej. Ba, było gorzej, bo większe cielsko nas atakowało. Podjęliśmy decyzję o dokoceniu. Wiem, że u Ciebie nie ma mowy o drugim kocie, ale między psem i kotem też może powstać fajna relacja. Nie od razu (między moimi pannami dochodzi do łapoczynów), ale może. Zdaję sobie sprawę z tego, że to trochę takie czekanie na cud, i to cud, który może się nie trafić, ale skoro nie odczuwasz w sobie tak silnej potrzeby oddania kota (a wnioskuję, że nie chcesz oddać, skoro nie szukasz nowego domu każdą możliwą drogą), to nie pozostaje Ci nic innego, jak przeczekać. Przeczekać, ale nie nastawiać się na konkretny cel. Bo albo kot się zmieni i wydorośleje, albo Ty przywykniesz do kocich zachowań, a przeszkadzające smrodki nauczysz się odpowiednio maskować (a uwierz mi, da się - mówi to osoba, która żyła z dwoma kotami na powierzchni niecałych 20 mkw). Jakby co, wal na pw. :kwiatek:
Ja mysle, ze dla Ascai to cos bardzo nowego i nie umie sie odnalezc.
WCALE sie nie dziwie, ze sie pyta, czy Burcia sie zmieni, bo ja mam czasem ochote moje kocieta wyrzucic przez okno, a sa aktywne DUZO bardziej od przecietnych kotow...
Nie kazdemu to pasuje. Zdarzaja sie koty lenie, ale albo rasowe z pewnym charakterem, albo, coz - fart, albo wziecie starszego ze znanym temperamentem.
Ascaia albo przepadnie i zakocha sie w kocie na amen i przestana jej niektore rzeczy przeszkadzac, albo nie.
Jezeli nie, to niech kicia nawet bedzie ta stajenna (po sterylce), niz sie maja obydwie meczyc ze soba
Znam wiele kotów stajennych i każdy dożywa sędziwych lat. Wystarczy dać im dach nad głową, stały dostęp do jedzenia i w razie problemów zabrać do weterynarza. Oczywiście takie rozwiązanie wymaga podjęcia odpowiednich kroków jak zabieg sterylizacji, aby futrzana ferajna się nie rozniosła. Niektóre koty uwielbiają właśnie takie życie niż zamknięcie w domu. Jeżeli się przyjrzycie ogłoszeniom to gdzieniegdzie fundacje szukają właśnie takich DS ze względu na charakter zwierzęcia czy jego upodobania. Ja osobiście nie widzę w tym nic złego.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 sierpnia 2016 14:20
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
10 sierpnia 2016 14:40
Ascaia, kup żwirek Golden Grey Master i nic Ci śmierdzieć nie będzie. Mam 3 koty i znajomi psiarze często są zaskoczeni, że "nie czuć kotem". Kuweta stoi w przedpokoju. Raz na czas zdarzy się, że któryś przywali taką kupę, że jedzie na kilometr. Ale, bądźmy szczerzy, nie tylko kotu się zdarza. 😉
Kot miał dziś u wetki robione badania pod katem encefalopatii wątrobowej na tle zespolenia wrotno-obocznego. Wynik negatywny. Ufff.. ani w badaniach, ani w testach nie wyszło to cholerstwo.
Z pozytywów: karmiona nie miała drgawek, myje sobie łapy, ma odruch powiekowy ( czy jakiś tam inny, nie słuchałam dokładnie) , którego nie miała. szuka jedzenia, zainteresowana tym jedzeniem. Jaaakby coooś zaczynała słyszeć, ale to może być tylko nasze pobożne życzenie.
Dostaje leki, kroplówki, osłonowo na wątrobę i wszystko co wetce przyjdzie do głowy.
Zabieramy ją na noc do domu i mamy kupić i podawać Luminal przeciwdrgawkowy.
Tfu, tfu, żeby nie zapeszyć... ale walczymy jednak dalej. ( a już była decyzja, że jak wyjdzie to zespolenie wrotno-oboczne, to eutanazja, bo w jej stanie wożenie i operowanie byłoby meczeniem zwierzaka)
pisałam w odpowiednim wątku, ale pozwolę sobie jeszcze w kocim:
KOCIĘTA szukają dobrych domów w okolicach KRAKOWA. Dobrze wychowane, zadbane. 2 kocurki i 3 kotki, "dachowce". Piszę grzecznościowo, zainteresowanych skontaktuję z właścicielką 🙂
tunrida, trzymam nadal mocno kciuki za kotke! :kwiatek:

Ascaia, moj Rudy wychowywal sie z psem, podejrzewam, ze dlatego jest troche taka przylepa. A drugie, to on ma za soba bardzo ciezka chorobe (panleukopenie) i mysle, ze to bardzo go zwiazalo ze mna. Jezdzenie na kroplowki, tulenie, opiekowanie sie, dbanie, mysle, ze on to pamieta po prostu. I taki jest przytulasny do ludzi. Ale jak byl kociakiem, to dawal takiego czadu z psem, ze klaki lataly po domu, a ja mialam ochote towarzystwo rozpedzic, ale po kilku miesiacach sie oba ogarnely i mniej byly chetne do robienia z domu placu zabaw. Co do zapachow z kuwety, to coz, ja jestem z tej frakcji, ktora uwaza, ze kazdy zwirek po 3-4 dniach zaczyna capic lekko. Mam zamykana kuwete i sprzatam ja raz dziennie, w lazience nie czuc sikami tylko przez gora 10 dni, pozniej juz bez wzgledu na wszystko, lekko zaczyna smierdziec. Ale moze to wina tego, ze kuweta juz ma swoje lata i siki sie wzarly w jedno miejsce plastiku, pomimo szorowania co 2-3 tygodnie.
Tunrida, uff uff, dobre wiadomości! To że myje łapki to też bardzo dobry znak. Jestem pewna, że za kilka dni kicia będzie widzec i słyszec. Bo odruch powiekowy świadczy o tym, że coś tam zaczyna widzieć! Więc kciuki wciąż zacisniete aby jak najszybciej Punia wróciła do formy! No i żeby zaczęła trafiać do kuwety. Btw może postacie kilka kuwet, póki co, tak że zawsze jakaś znajdzie po drodze, zanim będzie w stanie pamiętać/szukać jednej...
Kot o 18😲0miał u wetki napad padaczki. Już jest w domu, mąż ma Luminal i będzie próbował mu wpakować zalecane pół tabletki do pyszczka.
Na razie obgadane mamy z mężem telefonicznie, że skoro kot walczy ( a walczy i jest ciutek lepiej niż wczoraj) to robimy co się da.
Mówicie zegarek pod posłanie...ok.. niegłupi pomysł. Tylko.. nie mamy w domu żadnego tykającego zegarka.  😂 Na razie spadam, bo i tak mój problem zdominował wam watek i nie czuję się z tym zbyt komfortowo.
Dziękuję wszystkim za wsparcie. Nie odpisuję, ale takie ciepłe słowa pomagają.  :kwiatek:
Ascaia z kotami też tak jest, że człowiek chce się poprzytulać (bo małe to i puchate) a tu się  okazuje, że ta mała kulka ma charakterek 😀 ja się wychowałam z kotami, z reguły były dwa. Psa mieliśmy dawno i na łańcuchu, więc kontakt zerowy, później nie było. Jak przygarnęłam psa ze schroniska to...byłam w szoku. Że pies jest tak jednoznaczny i zawsze pozytywnie nastawiony 😀 zawsze jest fajnie, zawsze się cieszy na spacer, je wszystko 🙂 drapanie za uchem jest super, po brzuchu też, a najlepiej na klatce.

Koty mam trzy, dopiero ten najmłodszy jest przytulaśny jak maskotka... Pozostałe dwa można głaskać paralizatorem 😉
Bardzo, bardzo Wam dziękuję za wszystkie posty.
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Tak przy okazji kupo-rozmowy właśnie sobie zdałam sprawę, że Buras to chyba robi kupki tylko jak jestem... Rano po śniadanku, jak wracam z pracy / wracam ze spaceru z psem i przed snem. Jeszcze chyba nie zastałam kupki leżącej...

Werna jako wychowawczyni jest chyba dość kiepska, bo to postrzeleniec totalny. 😉 Ale więź między nimi się buduje to pewne. W moim odczuciu kociambra wyżej ceni sobie sukę niż mnie.
Brat bawiąc się z kolegami usłyszał płacz kociaka,znalazł takie coś zaklinowane między jakimś płotem a śmietnikiem i przyniósł... Chude jak szkielet,zapchlone i z początkiem świerzba w uszach. Z relacji ludzi mieszkających obok - już od tygodnia widywali go błąkającego się samego.Oceniłam gówniarza na jakieś 7-8 tygodni max. Zważony, nakarmiony, zaopiekowany. To było w sobotę, dzisiaj byłam u weta. Odrobaczenie,odpchlenie,czyszczenie uszu,badanie, ważenie.. i po ilości zębów wet stwierdził, że ma najprawdopodbniej skończone 4 miesiące... W 4 dni podskoczył ponad 200g na wadze, powoli rozglądam się za nowym domem,ale bez spiny, najwyżej będę miała trzeciego kota.

Pierwsze starcie ze żwirkiem do pobierania moczu zaliczone. Poszła najpierw 2 :/ potem 1 dopiero. Pobiegłam do weta ale się okazało że za późno już. Jak to cholerstwo umyć żeby na następny raz było do użycia??? próbowałam w kuwecie, ale nie da rady. Do butelki przesypywałam to mnie szlag trafił przy okazji... Na jutro będzie ok, ale jak jutro koteł się nie wysika o odpowiedniej porze to znów będę walczyć z płukaniem pewnie...
tunrida, ja czytam i z niepokojem zaglądam tu. Pisz, bo jak widać wiele osób się przejmuje Pusią!
magda koleżanka wyparza ten żwirek po każdym użyciu
Jeszcze jedno z pytań o "podstawy obsługi kota" - ile dziennie zajmuje wam zabawa z kotem? Z dorosłymi kotami też się szaleje codziennie po xxxx minut wędkami z  dzwoneczkami, piórkami, itd?
Tunrida, Pusia to teraz najwazniejszy kot we watku - mam nadzieje, ze inne koty sie nie obraza  :kwiatek: - wiec pisz, sporo osob czeka na wiadomosci o niej.
DeJotka, jaki fajny diabelek!  😍 No i masz kochanego tego braciaka, ze przyniosl kota w potrzebie  😎
Ascaia wszystko zalezy od kota i tego ile chce kot a ile sie ma czasu. Ja staram sie spedzic z kazdym moim kotem troszke czasu - indywidualnie - aby wiedzial, ze jest wazny, kochany. Kociaki potrafia byc niezmordowane jesli chodzi o zabawe, wiec pobaw sie mocno aktywnie przez 10 minut tak aby kociak padl na moment ze zmeczenia - a potem moze Wierna podejme zabawe z maluchem .. 😉
Tyle osób trzyma za Pusię kciuki. Musi być dobrze. Oby ta noc była już zupełnie spokojna. 🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
10 sierpnia 2016 21:23
Jeszcze jedno z pytań o "podstawy obsługi kota" - ile dziennie zajmuje wam zabawa z kotem? Z dorosłymi kotami też się szaleje codziennie po xxxx minut wędkami z  dzwoneczkami, piórkami, itd?


Tyle, ile trzeba. Wiek nie ma znaczenia, bo mój 11-latek, jak dostanie pier...., tzn. szajby, to lata sam, jak wściekły, a 8-latek... patrzy, jak na wariata. Inna bajka, że nasze koty aportują, więc, jak już zaczyna się zabawa w "przynieś myszkę-rzuć myszkę", to można tak i 30 minut.
Ascaia,  przykro mi to pisać, ale niekoniecznie koty wyrastaja z tych niedogodności, o ktorych wspominasz. Mam dwa koty (z nieciekawych miejsc) i gdyby to nie byly koty wychodzace juz dawno bym szalu dostala. A na poniszczone meble przestalam zwracac uwagę, po prostu nowych nie kupię, póki mam koty. One drapia jak chca wyjsc, jeść czy pic (kocica pije i myje sie w brodziku tylko). Totalnie niedotykalskie i jeszcze naparzajace sie miedzy sobą.
Edit: u mnie koty byly zawsze na suchej karmie, bo ile razy sprobowalam z puszkami to kupy smierdzialy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się