KOTY

tunrida wydaje się, że to dobra decyzja. Też bym raczej nie czekał, albo w jedną stronę, albo w drugą  🤔
Chess no właśnie ja mimo zatyczek i tak jestem bardzo czujna we śnie, wiec nawet wskakiwanie małego kotka na łóżko mnie wybudza. Dlatego bardzo bym chciała, żeby jednak w nocy była grzeczna.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 sierpnia 2016 13:08
tunrida, 4 listopada to 2 miesiące =)

A ja byłam u weta po tabletke na odrobaczenie i ogólne obejrzenie kota i jak podejrzewałam, ma coś z miednicą i zębami. Zaraz piszę do mojej końskiej fizjo, żeby przyjechała i obejrzała, a co do zębów to mamy obserwować. Na razie daję jej do chrupania suszoną rybkę, ale może macie coś sprawdzonego na PROFILAKTYKĘ ZĘBÓW? Jakieś pasty? Gryzaki? Inne cuda?
Może ktoś tutaj poradzi. Przyplątał się do mnie na osiedle kot. Co noc siedzi u mnie pod oknami i miauczy. Budzi mnie, budzi sąsiadów, przez co są wściekli że to przez moje koty. Co więcej wchodzi do domu (mieszkam na parterze) wyjada moim kotom z misek, atakuje moje koty jak również domowników. Co mogę z tym fantem zrobić? Pojawia się tylko nocą/nad ranem. Myślałam czy nie spróbować go zamknąć w pokoju jak wejdzie, ale boję się co zrobi, czy pół pokoju mi nie zdemoluje. Klatki łapki nie działają, nie podchodzi do nich (za to skutecznie złapał się mój kot 😵 ). Nawet jak zamknę go w pokoju co dalej? Do transportera pewnie go nie wsadzę, bo szczerze mówiąc nie chcę mieć kontaktu z obcym niekoniecznie zdrowym kotem. Czy jak zadzwonię do schroniska przyjadą po niego? Zabiorą? Może TOZ? 
Chess Najważniejsza jest konsekwencja, ani razu nie można zmienić zdania, żadnego głaskania, odzywania i patrzenia na konta i to u mnie się sprawdza, a tak jak pisała epk mój mąż też za miękkie serce ma i czasami kota w nocy pogłaszcze i kot do niego czasami w dalszym ciągu zdarza się,że przyjdzie w nocy a do mnie nigdy. Konsekwencja i zdecydowanie i masz grzecznego kota. Kocham, głaszcze i bawię się z nim w dzień a w noc jest od spania.
sorki- 4 październik, za miesiąc  🙂
Bischa   TAFC Polska :)
30 sierpnia 2016 15:28
Grrrr. Czym posmarować kabel od ładowarki, żeby kot nie gryzł? 🤔 Nowy telefon, nowy kabel i już ma ślady zębów. Czasem się zdarza, że dopiero w nocy moge go ładować, przykrywam bluzą, a ta mendoza i tak się dostaje 🤬
Bisha cytryną 😉 chociaż jeden z moich kotów wręcz zlizywał cytrynę z kabli więc posmarowałam wódką i od tego czasu mam spokój 🙂
Bischa   TAFC Polska :)
30 sierpnia 2016 17:01
A to działa na dłuższą metę, czy co jakiś czas trzeba na nowo? Moja menda nie dobra będzie ciągle sprawdzać, czy aby na pewno jeszcze "nie smakuje" 🙄
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
30 sierpnia 2016 17:08
Jagoda1966, bardzo mi miło! 🙂

Co do oduczania kota różnych zachowań, to u nas jest zasada, że po blacie kuchennym się nie chodzi. Jedyny moment, kiedy kot może dotknąć tego blatu, to przeskoczenie na lodówkę i szafki kuchenne. Ogryzek i Doris w ogóle nie są zainteresowane tym tematem, czasem tylko wędrują na szafki. Natomiast Diabełek musi zawsze sprawdzić, na ile moż sobie pozwolić. Tak więc zastosowaliśmy patent ze spryskiwaczem na wodę. Kot na blacie, patrzy bezczelnie na nas, to my najpierw ostrym tonem "Diabełek!", on nic, to w ruch poszedł spryskiwacz. I powiedzmy, że jakiś czas działało. A potem przyszło lato, nasze mieszkanie jak nagrzeje się w maju, tak wychłodzi się w październiku. Jest sauna, tropiki totalne, wentylator na chodzie. Diabełek, oczywiście, na blacie. To my do niego ze spryskiwaczem. A co kot na to? Kot na boczek, rozciągnął się i "tak mi dobrze, tak mi rób".  😵 Pominę historię, jak kot mi zniknął (wtedy był tylko on) i znalazłam kłębek śpiący na tymże blacie. Przecież go wtedy nie zrzucę...

Wodę kocha, codziennie rano i po naszym powrocie z pracy jest awantura pt. "Ja chcę umywalkę!". W umywalce trzeba go drapać, tarmosić, dawać z czachy. Wodę pije, ale tylko wtedy, gdy leci mu na głowę i dopiero potem do umywalki.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
30 sierpnia 2016 17:45
Bischa, jak już byłam pod przysłowiową ścianą (3-4 ładowarki tygodniowo, obgryzione schody z litego drewna, podziurkowany kucyk dziecka, pociamkane narożniki albumów fotograficznych itp.), to użyłam"Gorzkiego paluszka" - ten z britexem (benzoesan denatonium), bo konkurent o nazwie "Paluszek" ma terpeny, które są potencjalnie trujące dla kotów. Gorzki paluszek przetestowałam na dwójce dzieci, dwóch kotach i jednym psie - dzieci i zwierzęta żyją*, ładowarki również.

*-produkt nie jest przeznaczony dla zwierząt, więc mogę tylko podzielić się własnym doświadczeniem. Naśladowcy działają na własną odpowiedzialność.
Dzięki dziewczyny. Muszę pogadać z rodziną, żeby też byli konsekwentni. Zwłaszcza, że jest szansa, że kotka pójdzie do mojej babci 😉 a babcia jest dość wrażliwa... na swoim punkcie.
A moja nie przychodzi w nocy się głaskać. Za to dzień w dzień, a raczej noc w noc około 3 nad ranem robi koncert, najpierw wizyta w kuwecie, oczywiście z kopaniem w piasku i głośnym "czyszczeniem" łapek o plastik, często z wchodzeniem i grzebaniem bez potrzeby, po kilka razy, potem skrobanie w drzwi, które jest jeszcze fajniejsze jak się wkurzam, bo wtedy przeganiam, a kocica wraca zaraz i poskrobie jeszcze raz, ale kolejnym razem bluzę i ręcznik wiszące przy drzwiach. Czasami wpychanie się tam, gdzie nie można, czyli zabawa w "łap mnie babo i zganiaj z mebli", czajenie się, żeby wskoczyć na laptopa, klawiaturę, półeczkę z kosmetykami. Na koniec jeszcze obowiązkowe głośne chrupanko karmy i można iść spać dalej, minimum do 9, dopóki w domu względnie cicho i hrabianka się nie obudzi 😁
Kurcze, ja już nie pamiętam jak to jest "wychowywać" kota 🤣
Moja Izyda od kiedy pamiętam była dorosła i powiedzmy, że ukształtowana.
Trzymajcie kciuki za nasze jutrzejsze zdejmowanie kamienia. Musimy też zafundować sobie kroplówkę bo wyniki związane z nerkami nie wyszły najlepiej ale podobno może mieć to związek z tym stanem zapalnym. Zobaczymy co będzie później.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
30 sierpnia 2016 22:15
Kota się nie wychowuje, to kot wychowuje sobie nas. 🙂
Poratujcie! Szukam dobrego kociego weterynarza w Warszawie, najlepiej po prawej stronie Wisly, ale niekoniecznie. Chodzi o kogos, kto zna sie na kotach. Moja kota ostatnio podupadla na zdrowiu, chociaz przypuszczam, ze po prostu sie zestarzala (13 lat). Niestety ma tez zwyrodnienie kregoslupa, dlatego szukam kogos, kto zrobi jej przeswietlenie na miejscu, zeby zobaczyc, co tam sie dzieje (adoptowalismy ja rok temu, podobno wtedy miala robione przeswietlenie, ale niestety go nie dostalam, a ostatnio ewidentnie boli ja bardziej niz wczesniej). Ktos cos?
Lanka_Cathar, nie no, ja się w coś takiego nie bawię :P
Kotom u chłopa chyba udzielił się klimat. Dzisiaj w nocy łaziły po nas dwa. Oba z 2 x większe od Oliwki.
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=12.msg2589676#msg2589676 date=1472591757]
Kota się nie wychowuje, to kot wychowuje sobie nas. 🙂
[/quote]
I jakie to prawdziwe...
Chociaż oduczyłam "swoją" kotkę budzenia mnie o 5 rano w celu dania saszetki, bo ja lubię pospać i nie życzę sobie naturalnego budzika. Ignorowałam ją tak długo, że odpuściła. Teraz to idzie do Mamy bądź Ojca, ja się nie daje.

Dziewczyny, prośba o pomoc:
KRAKÓW - koleżanka z pracy pilnie szuka dobrego domu dla koteczki!
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
31 sierpnia 2016 12:01
Poratujcie! Szukam dobrego kociego weterynarza w Warszawie, najlepiej po prawej stronie Wisly, ale niekoniecznie. Chodzi o kogos, kto zna sie na kotach. Moja kota ostatnio podupadla na zdrowiu, chociaz przypuszczam, ze po prostu sie zestarzala (13 lat). Niestety ma tez zwyrodnienie kregoslupa, dlatego szukam kogos, kto zrobi jej przeswietlenie na miejscu, zeby zobaczyc, co tam sie dzieje (adoptowalismy ja rok temu, podobno wtedy miala robione przeswietlenie, ale niestety go nie dostalam, a ostatnio ewidentnie boli ja bardziej niz wczesniej). Ktos cos?


Jesli nikt nie poleci ci gogoś specjalizującego się stricte w kotach to z moich psich doświadczeń polecam wawervet. Kota nie mam na razie ale psa mi tam poskładali, a łapę miał złamaną paskudnie (inni weci grozili amputacją). Kotami też się zajmują, sprzęt do prześwietleń i salę operacyjną mają, pracuje tam bardzo dobry chirurg ortopeda dr Janicki (operuje chyba we wtorki i czwartki więc w te dni może być większa kolejka do gabinetu albo można trafić na czas operacji)
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
31 sierpnia 2016 15:06
Ponieważ naszego najstarszego próbujemy utuczyć (z mizernym skutkiem, bo bardzo dba o linię i jak zaczyna się zaokrąglać, to od razu odmawia podwieczorku), to po powrocie z pracy mój mąż daje mu mięso. Jak tylko przekroczy próg mieszkania, to Diabełek podbiega i jest znaczące "Meu" (czyt. "Daj mięso."😉. Jeśli Tleniony się ociąga, to prośba przechodzi w stanowcze i przeciągłe "Meeeeeu" (czyt. "Gdzie jest moje mięso?!"😉. Później jest asysta przy krojeniu i uruchomienie traktora przy wręczaniu talerza. Bez pogłaskania nie ruszy. I teraz wyobraźcie sobie, co się dzieje, jak zapomnę rano wyjąć to mięso z zamrażalnika. Tleniony otwiera lodówkę, następnie pada "Zawiodłaś koteczka" i zaczyna się koncert z wszelkimi wariacjami "Meu".
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 sierpnia 2016 15:13
Jadłam obiad, odeszłam od stołu na 2 minuty, kot już mi do talerza zagląda. Przepędziłam, poleciał do innego talerza. Ręce mi na złodzieja opadają.
A ja się martwię o Koterlę. Od 15 w gabinecie 🙁
Przed pójściem do weta robiłam obiad i myślałam, że mnie zeżre jak kurczaka kroiłam.
lanka- jak możesz zawodzić koteczka ?????  🤬  Nastawiaj sobie co rano budzik w zegarku i pierwsze co robisz po zadzwonieniu, idziesz do lodówki wyjąć mięsko.  😁
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
31 sierpnia 2016 16:23
lanka- jak możesz zawodzić koteczka ?????  🤬  Nastawiaj sobie co rano budzik w zegarku i pierwsze co robisz po zadzwonieniu, idziesz do lodówki wyjąć mięsko.  😁


Tunrida, sądzę, że trzeba po prostu zmienić priorytety. Najpierw wyjmować mięso, a dopiero później ogarniać wodę z imbirem dla nas.  🤣 Podobnie mamy ze stajennymi kotami. Nieśmiałkowi jest rybka, dadzą puchę to ok, nie dadzą - też ok. Suche jest cały czas, więc po co się stresować. Natomiast Łatek... Oj, ten nie odpuści. Pucha jest zawsze w niedzielę i jak pada/jest siarczysty mróz/mamy urlop i mąż jeździ ze mną do stajni (on jest od puch). Kiedyś przyjechał w niedzielę i musiał pojechać do sklepu, bo Łatek zrobił mu taki wyrzut, że nawet jego z empatią na poziomie cegłówki (jego słowa) ruszyło. Teraz po urlopie łaciaty strzelił focha, bo skoro pucha była codziennie, to dlaczego się skończyła. Oprotestował suche, przekonał się dopiero po trzech dniach. I nie jest to kot żebrzący, nie, on tak ma tylko do nas, biega przy nodze, jak pies. Od innych domaga się tylko przytulania. Siada przed człowiekiem z łapą w górze i paaaatrzy z przeciągłym żałosnym "miaauuuu". Raz ktoś z rodziców pytał, co się kotu stało w łapę, innym razem nasz pan stajenny zlitował się i oddał kawałek makreli w sosie. Zdziwił się, że łaciaty nadal kontynuował paaaatrzenie i miauczenie z łapą w górze, ryby nie tykając. Dopiero mój mąż uświadomił go, że kot chce na ręce, a nie jeść.  😁

Strzyga, a co powiesz na to, że siedzi sobie człowiek i wcina obwarzanki/biszkopty do tiramisu i:

1) przychodzi Diabełek, wsadza łapę do opakowania i zabiera sobie obwarzanka;
2) przychodzi Diabełek i z ust (!) wyjmuje człowiekowi biszkopta.

W obu przypadkach byłam tak zaskoczona, że nawet nie zdążyłam zareagować.
Misskiedis, dzięki!  :kwiatek:
Umówiłam kotkę na jutro do radiologa na Gagarina i on ma nas pokierować dalej. Obawiam się, że jest to zwyrodnienie nieoperacyjne i zostanie nam tylko leczenie objawowe (przeciwbólowe i przeciwzapalne), ale tego dowiemy się jutro. Tak czy siak w naszej sytuacji warto mieć namiar na dobrego ortopedę  🙂
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=12.msg2589870#msg2589870 date=1472652408]
Ponieważ naszego najstarszego próbujemy utuczyć (z mizernym skutkiem, bo bardzo dba o linię i jak zaczyna się zaokrąglać, to od razu odmawia podwieczorku), to po powrocie z pracy mój mąż daje mu mięso. Jak tylko przekroczy próg mieszkania, to Diabełek podbiega i jest znaczące "Meu" (czyt. "Daj mięso."😉. Jeśli Tleniony się ociąga, to prośba przechodzi w stanowcze i przeciągłe "Meeeeeu" (czyt. "Gdzie jest moje mięso?!"😉. Później jest asysta przy krojeniu i uruchomienie traktora przy wręczaniu talerza. Bez pogłaskania nie ruszy. I teraz wyobraźcie sobie, co się dzieje, jak zapomnę rano wyjąć to mięso z zamrażalnika. Tleniony otwiera lodówkę, następnie pada "Zawiodłaś koteczka" i zaczyna się koncert z wszelkimi wariacjami "Meu".
[/quote]
Uśmiałam się!  🤣
Udało nam się znaleźć dom dla Oliwki. Siostra mojego chłopa ma ją wziąć. Ma małe dzieci ale byli już ze sobą konfrontowani i obie strony zachowały się wzorowo.
No i w razie czego kot zawsze pod kontrolą 🙂
Cieszę się i smutno mi jednocześnie. Gdyby nie mój pies to za nic bym jej nie oddała. To Najlepszy kot jakiego znam.
Babsztyl dochodzi do siebie po zabiegu. Dzisiaj ewidentnie ją te dziąsła zabolały bo jak dostała śniadanie to zaczęła wydawać smutne dźwięki, coś pomiędzy miauczeniem i piszczeniem 🙁 ale potem już ogarnęła, że za szybko się zabrała i zjadła w miarę normalnie. W sobotę dostanie antybiotyk i potem za jakiś tydzień idzie do nowego domu. Za to w nocy pierwszy raz spała z nami spokojnie. Rano jej przeszło i już łaziła po nas jak zwykle 😉
Alvika, u mnie aż tak słabo nie jest, ale mąż za kotami nie przepada, traktuje je jak szkodniki i niszczyciele. Kiedyś tak nie było, kiedy mnie poznał jednego kota miałam, ale dwa pozostałe przypałętały się kiedy byliśmy już razem. Nie muszę dodawać, że im większą wojnę wytacza kotom, tym częściej koty odwdzięczają mu się sikaniem na jego rzeczy.

U mnie był dziś ten dzień. Weterynarz zbadała Kluskę, załamała się jej kondycją. Pokazała mi wnętrze ucha- zółte, czyli do anemii (kot biały tam, gdzie powinien być różowy) doszła wątroba. Krew z przerażająco niskim ciśnieniem. Apatia. Prawdopodobnie chłoniak jelita rozsiany. Uśpiłyśmy ją... Niby człowiek przygotowany, ale smutno mi. Cieszę się, że dzieci się z nią pożegnały. Zasnęła na moich kolanach, na swojej kanapie...

Kluska [*]





Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
02 września 2016 19:37
anai, ogromnie współczuję 🙁
A ja ostatnio ciągle kociaki małe muszę łapać, oswajać i wydawać 🙁 Jeszcze została jedna kotka której mi się nie udało złapać, no i jedna dorosła. Małą jakoś wydam komuś tak jak resztę, a kotkę muszę wysterylizować, ale mnie nie stać :/ Jak to mi się uda zrobić to chociaż kotek dzikich już w okolicy nie będzie i nie będą się mnożyć, teraz oddałam 3 małe kotki które same wszystkie miałyby młode :P I tak dobrze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się