Sprawy sercowe...

Dziewczyny, czy ktoś miałby chęć "wysłuchać" na pw pewnej historii i spróbować coś doradzić? Bardzo potrzebuję chłodnego spojrzenia na sytuację  👀 :kwiatek:
Angello możesz śmiało pisać. 😉
Angello jakby co to dawaj 😉

Ja mam takie pytanie...po jakim czasie bycia razem zamieszkałyście ze swoimi tż?
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 września 2016 22:01
Angello, jeżeli będę mogła pomóc to pisz 🙂


DeJotka , u mnie 3 lata i cisza w temacie  😂
My tak... Połowicznie jakby po kilku miesiącach. Ale my to gówniarze i dziwny przypadek.
safie A mieszkacie w tym samym mieście albo chociaż blisko? Gdybym tak miała, to pewnie przynajmniej jeszcze przez jakiś czas nie musiałabym się zastanawiać 😉
mils My też dość dziwny przypadek 😉 Ale jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 września 2016 22:13
DeJotka, w tym samym mieście  😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
23 września 2016 22:15
Ale jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie 😉


Amen 😁
DeJotka true story, w tym momencie jestem przeszczęśliwa, że tak wyszło. Zwłaszcza, że mam w rodzinie zupełnie odwrotną sytuację i widzę jak to u mnie procentuje. Choć wiadomo, bardzo dużo zależy od ludzi.
Ja się mocno waham, bo z jednej strony bardzo bym chciała i M też byłby przeszczęśliwy gdybym się zdecydowała, z drugiej strony resztki rozsądku podpowiadają mi, żeby jednak nie rzucać się w tak głęboką wodę tak wcześnie - do obcego miasta, w którym oprócz niego nie mam nikogo, poza kilkoma dalszymi znajomymi...
smartini   fb & insta: dokłaczone
23 września 2016 22:54
DeJotka, ale z drugiej strony... jeśli można się rzucić w zupełnie obce miasto i ludzi za studiami i karierą, to czemu nie za potencjalnym szczęściem w życiu?
Ja jestem z tych dziwnych, które nie widzą zbyt dużej różnicy w tych przypadkach. A pierwszy jest całkiem normalny i szanowany przez społeczeństwo a drugi to przejaw dziecinady i braku odpowiedzialności 😉
Sama przeprowadziłam się za studiami i... uważam to za najgorsze lata mojego życia. Teraz przeprowadzam się za ludźmi (może niekoniecznie miłością ale przyjaciółmi, którzy są moją drugą rodziną a to też miłość w pewnym sensie) i dopiero czuję, że wszystko wskakuje na miejsce  🏇
smartini gdyby chodziło tylko o zmianę miejsca zamieszkania, to nie byłoby problemu...chyba bardziej chodzi o ten cień lęku, co w razie W, gdyby nam się sypnęło i zostałabym w sytuacji pt. 'nie mam się gdzie podziać'. A powrotu z podkulonym ogonem do domu bym nie zniosła. W tej chwili i tak wyprowadzam się z domu, traktuję to jako etap przejściowy - sprawdzian z samodzielności i przygotowanie do pójścia krok dalej. A przy okazji wzajemne odwiedziny będą łatwiejsze ze względu na dużo lepszy dojazd 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
23 września 2016 23:08
DeJotka, ja rozumiem 😉 ale wiesz, studia też mogą nie wyjść 🙄
nie no, śmieję się trochę. Tylko chciałam pokazać, że to wcale nie takie abstrakcyjne, jakby spojrzeć szerzej 😀 a sposób na 'etap przejściowy' jest chyba najlepszy. Kciuki trzymam 😀
DeJotka, zawsze jest ryzyko niepowodzenia, ale "no risk no fun".
U nas po 2tyg. mieszkalismy razem, teraz po 2,5 roku zwiazku nadal mam wspaniałego mężczyzne.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
24 września 2016 09:34
DeJotka, z obydwoma mężami po 5 miesiącach.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
24 września 2016 10:27
smartini gdyby chodziło tylko o zmianę miejsca zamieszkania, to nie byłoby problemu...chyba bardziej chodzi o ten cień lęku, co w razie W, gdyby nam się sypnęło i zostałabym w sytuacji pt. 'nie mam się gdzie podziać'. A powrotu z podkulonym ogonem do domu bym nie zniosła. W tej chwili i tak wyprowadzam się z domu, traktuję to jako etap przejściowy - sprawdzian z samodzielności i przygotowanie do pójścia krok dalej. A przy okazji wzajemne odwiedziny będą łatwiejsze ze względu na dużo lepszy dojazd 😉


To ja mogę wypowiedzieć się z perspektywy osoby, której nie wyszło, i z poważnych planów typu dzieci, ślub skończyło się wyprowadzką w tempie ekspresowym. I wiesz co?  Nic. Absolutnie nic się nie stało. Sytuacji przeróżnych może być milion i nigdy niczego nie przewidzisz, ale wszystkie takie sytuacje (choć tego co ja przeżyłam akurat nie życzę największemu wrogowi) sprawiają, że zaczynamy do siebie dopuszczać coraz więcej różnych możliwości i stajemy się bardziej elastyczni - mam na myśli to, że na początku takie złe sytuacje nas łamią,  a potem zaczynają się od nas odbijać. Reasumując - warto zbierać wszelkie doświadczenia życiowe zamiast nie robić nic z obawy, że może się nie udać  :kwiatek:
Do tego co mądrze napisała Smarcik, dodam że życie potrafi być tak nieprzewidywalne, że nawet jak się jest mega ostrożnym, to i tak może nie wyjść.
Na mnie zawsze alergicznie działały wszelkie rady typu: "z facetem nie powinno się zamieszkać za wcześnie, za wcześnie iść do łóżka, za szybko brać ślubu..." itp. A to daje jakąkolwiek gwarancję powodzenia? Doświadczenie pokazuje, że niestety nie zawsze. Najlepiej chyba działać intuicyjnie i postępować tak jak samemu uważa się za właściwe. Ważne, byleby w zgodzie z własnym sumieniem.
Akurat ja uważam, że czasem warto poczekać czy to z mieszkaniem, czy to z łóżkiem, czy ze ślubem (a zwłaszcza ze ślubem). No, ale może jestem w mniejszości i nie będę roztrząsać tematu.

DeJotka, Ja się nie przeprowadziłam i to rozbiło związek. Było inne miasto, nie miałam tam nikogo (nooo... zdążyłam poznać parę osób niebędących znajomymi chłopaka i myślę, że w ostateczności ktoś by mnie tam jednak przyjął na wycieraczkę w przedpokoju 😉 ale nie miałam tam rodziny i bliższych znajomych). Nie rzuciłam na tak głęboką wodę. Czasem przychodzi jakiś żal i smutek, ale... wszelkie możliwe zyski/straty i tak co rusz utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze zrobiłam zostając "u siebie". Nie byłabym szczęśliwa tak daleko od rodziny, domu, nawet swoich psów (bo nie mogłabym zabrać ani jednego). No, ale u mnie też dochodziła bardziej skomplikowana kwestia - zabranie konia. Najlepiej robić to, co się "czuje" i co podpowiada intuicja.
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 13:57
Sankaritarina, dokladnie 😉 ja myślę, ze wszystko trzeba robić wg własnego przeczucia z uwzglednieniem swojej prywatnej, wyjatkowej sytuacji. Bo nie ma dwoch identycznych.
Szybko, pozno, razem od razu czy 'na raty'. To nie istota rzeczy. Wazne, zeby dobrze się czuć ze sobą w tym, jakie podejmuje się decyzje. Wysluchac rad innych, poradzić się, przegadac z drugą stroną i podjąć decyzję wg wlasnego serca i rozumu 🙂
Obok tematu obecnej rozmowy. Na fb w pewnej rozmowie pewien mężczyzna odpowiedział na pytanie:
Czego tak wciąż szukają mężczyźni w kobietach?
Osoby, w której bez strachu i z pasją mogą się zagłębić.
DeJotka, z moim ex mężem byłam 4 lata, ale ja studiowałam w innym mieście, więc bywaliśmy sobie weekendowo, randkowo, w wakacje ale w osobnych domach.. chyba nie muszę pisać jak to się skończyło😉 No chyba że ktoś nie słyszał, to skończyło się zamieszkaniem razem dzień po ślubie i wniesieniem pozwu o rozwód po 5 miesiącach. Z moim obecnym randkowaliśmy przez 2 miesiące (niecałe!) kiedy okazało się, że dostał pracę w Warszawie (on mieszkał w Krakowie, ja 100 km od Krakowa jeszcze na południe) i "na kolanie" podjęliśmy decyzję o wspólnym zamieszkaniu. W Warszawie nie mam NIKOGO (on też, no teraz ma znajomych z pracy), jedyne co, to mogłam wziąć psa ze sobą (bo tej rozłąki bym nie przeżyła) i teraz po prawie 9 miesiącach przywożę też konia. I tyle mi tu do szczęścia wystarczy😉 Znajomi się pojawiają, moje bliskie przyjaciółki i tak są "ze mną" mimo odległości. I teraz z perspektywy czasu - to była rewelacyjna decyzja! Serio - nie żałuję🙂 A co by było w razie W? Nic🙂 Wtedy bym się zastanowiła czy zostać i znaleźć mieszkanie, czy wrócić do rodzinnej miejscowości, czy może zamieszkać w Gdańsku, bo tam jeszcze nie mieszkałam🙂 Jasne, trzeba być rozsądnym, ale też nie ma sensu opracowywać rozwiązania problemu, który jeszcze nie wystąpił😉 Szkoda życia!
Breva, do dziś myślałam, że do Warszawy się przeprowadziłaś sama z psem aby zacząć nowe życie po rozwodzie i być szczęśliwą singielką a tu wręcz za facetem...  😀
Breva, jak dalej nie masz NIKOGO to zapraszam na kawę do mnie bo jestem w takiej samej sytuacji...
My zamieszkaliśmy po 2 latach razem, przeprowadziliśmy się oboje do Warszawy z powodu Jego pracy. Ja zostawiłam prawie wszystko: moich znajomych, przyjaciół, rodzinę i pracę. Mieszkam tu 3 miesiące i muszę powiedzieć, że pierwszy miesiąc był gehenną. Cieszę się, że mój koń przeprowadzał się ze mną, bo gdyby nie problem z załatwieniu transportu na inne miejsce (350 km) to wyniosłabym się gdzie pieprz rośnie po 2 tygodniach. Teraz się wszystko stabilizuję, a całe nerwy chyba były spowodowane zmianą mojego trybu życia o 180 stopni. Mam nadzieję, że nam się uda 🙂
Dziewczyny, kącik Warszawiaka zaprasza 🙂 Jest nas całkiem sporo.
Ja i K. w okolicy grudnia chcemy się wyprowadzić. Jak tylko nasza sytuacja finansowa się jakoś ustabilizuje. Oboje pracujemy z dziećmi i tak naprawdę dopiero zaczynamy rozruch. Na razie powoli kupuję prezenty świąteczne 😉, żeby później mieć to z głowy, do tego różne drobne rzeczy, które potem się przydadzą. Noo... i znam już wszystkie mieszkania z gumtree i olx 🤣
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
24 września 2016 18:47
To kiedy warszawskie spotkanie? 😀 wiem, że to OT ale w tamtym wątku każdy taki plan i tak umiera 😉
Dzięki wszystkim za opinie 😉
Wiecie...u mnie też ewentualnym miejscem przeprowadzki jest Warszawa 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 19:08
a ja się dopiero co w lipcu w lipcu z wawy wyprowadziłam :P
Breva, idealnie to ujęłaś. Do mnie ogranicza człowieka tylko to co sam widzi jako przeszkodę. Ja jestem mocno obtłuczona i wiele rzeczy już po mnie spływa. Na szczęście moje związek nie jest dla mnie miarą mojego szczęścia, więc nawet jak jest gorszy czas to robię swoje i dążę do wyznaczonego celu.
Obok tematu obecnej rozmowy. Na fb w pewnej rozmowie pewien mężczyzna odpowiedział na pytanie:
Czego tak wciąż szukają mężczyźni w kobietach?
Osoby, w której bez strachu i z pasją mogą się zagłębić.


Można to zrozumieć co najmniej na dwa sposoby 😉 Część z nas pewnie naiwnie wolałaby wierzyć, że tu chodzi i zagłębianie się w nasze fascynujące osobowości.
Lena... Bo ja właśnie nie wiedziałam jak to interpretować  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się