praca

Gillian   four letter word
30 września 2016 01:39
Czy ja jestem w jakiejś ukrytej kamerze? Jest 2😲0, właśnie wszedł na sor koleś trzymając za kark martwego, białego kota. Mówi, że pogryzł go i żąda zbadania tego zwierzaka. Ręce we krwi, kot we krwi. Wywaliliśmy gościa za drzwi i patrzymy co dalej. A on zadzwonił po policję (uprzednio poinformowaną przez nas), podjechali i go zwinęli, po ciało kota przyjechało schronisko. Nie ogarniam.
Co Ci ludzie biorą?  🙄
Gillian o matko...

wendetta a moze jakies podyplomowki? Bedziesz miala konkretniej i krocej.
nerechta, do podyplomówki trzeba mieć dylpom 😉

Ollala, Sankaritarina, Buchs- dziękuję za Wasze posty. Co do firmy, to owszem, za lojalkę dofinansuje, ale absolutnie nie chcę się w to wkopywać. O finanse się nie martwię, martwię się jedynie o brak czasu.
Poza tym muszę się jeszcze zorientować w temacie możliwości przejścia po I roku na inną uczelnię, bo mamy w planach się przeprowadzić. A tak jakby czas goni 😁
Gillian   four letter word
30 września 2016 09:30
maluda, nie wiem, ale powinni brać połowę.
majek   zwykle sobie żartuję
30 września 2016 09:34
[quote author=Ollala🙂 link=topic=13.msg2599400#msg2599400 date=1475159922]
Jeśli chodzi o studia, to moje zdanie przez długie lata było takie, że nic nie dają. W sensie, papierek nie zapewnia żadnej gwarancji pracy. Ale teraz, kiedy zaczęłam poważniej myśleć o swoim zawodowym rozwoju, a studiów żadnych nie mam myślę, że powinnam jednak się dla tego papierka poświęcić  😂

Ale myślę, że dla kogoś, kto ma doświadczenie zawodowe podnoszenie kwalifikacji edukacją jest dość pożądane  🙂
[/quote]

Nie zapewnia gwarancji pracy, ale za 15 lat moze sie okazac ze dostaniesz nizsza pensje niz ktos, kto papierek ma.
Bo obydwoje bedziecie mieli 20 lat doswiadczenia a tamten przewage nad toba i kwalifikacje.


podobnie ze stanowiskami menedżerskimi- może i bazując na samym doświadczeniu się da, ale z reguły wymagane jest jednak wykształcenie wyższe. a ja nie chcę do końca życia pracować jako specjalista.
efeemeryda   no fate but what we make.
30 września 2016 11:09
Gillian
taki kot powinien trafić do sanepidu w celu zbadania ewentualnej obecności wirusa wścieklizny.
Właściwie to do ZHW.

wendetta, też uważam, że studia nie zaszkodzą. Mogą kiedyś pomóc w awansie. Moja mama robiła studia w wieku 45 lat, żeby utrzymać stanowisko. Było ciężko, ale jakoś udało się przebrnąć.
Młoda   Kochać to nie znaczy, zawsze to samo.
30 września 2016 11:37
Oczywiście, SW to służba więzienna, wybaczcie skrót, nie pomyślałam w ogóle żeby napisać jasno i wyraźnie  🤣  Rozumiem że nikt ze mną nie zaczyna tejże 'przygody'?  🙂

Cricetidae moja mama robiła w wieku 42 czy 43, chciała tylko pierwszy stopień, ale tak jej się spodobało że i magistra pociągnęła 😀 ale ja mam taka mamę że i doktorat by zrobiła gdyby miało mieć to jakikolwiek sens poza samym papierkiem  😀
Gillian   four letter word
30 września 2016 11:38
efeemeryda, zabrało go schronisko do zbadania. Kot był domowy, szczepiony i normalny. Po prostu miał pecha.
Facella   Dawna re-volto wróć!
30 września 2016 11:47
Ten facet jakiś nienormalny był? Jak go ten kot ugryzł, to znaczy, że był żywy wcześniej. Przyszedł z martwym. To musiał zabić. Psychol.
efeemeryda   no fate but what we make.
30 września 2016 11:58
Szczepienie nic nie gwarantuje i nie zwalnia z obserwacji, każde martwe zwierzę, ktore przed śmiercią pogryzło oficjalnie rzecz biorąc powinni byc zbadane.
Poza tym większośc kotów domowych jest szczepionych ale nie ns wściekliznę bo nie ma takiego obowiązku jak w wypadku psów. 😉
Młoda na jakie stanowisko się dostałas i gdzie? Opowiedz coś wiecej🙂
Gillian   four letter word
30 września 2016 12:50
Facella, pijany...
busch, chyba dziewczynom chodziło o coś innego. Np. Na takiej zootechnice jest sporo przestarzałych sposobów nauki. Układanie dawek żywieniowych dla krów przez 2 semestry mija aż celem. Mamy rynek pasz gotowych, czego zupełnie studia nie uwzględniają. Są programy do wyliczenia dawki dla konkretnej krowy. A tam dalej tłuką to na piechotę biorąc pod uwagę składniki jak za  dawnych lat.
Największą głupotą było uczenie się na pamięć o dopłatach do rolnictwa z UE. To co było dziś jest tylko wspomnieniem.
majek zgadzam się, już teraz też zaczęłam to zauważać. No ale niestety, mnie jeśli czeka powrót na uczelnie to w wieku bardzo dojrzałym  😀

madmaddie   Życie to jednak strata jest
30 września 2016 15:21
dostałam pracę. może nie wymarzoną, a nawet daleko leżącą od tego co chcę robić, ale zarobek spoko. przesunęłam szkolenia na 17 października, więc będę zaczynać pod koniec miesiąca 😉 i liczę, że do tego czasu zadzwonią z tych fajnych ofert i złapię coś lepszego.
a na już chwytam gastro, żeby oszczędności nie wydawać. coś czuję że prędko się z tą branżą nie rozstanę  🤣
wendetta
W administracji (jakbys kiedys przez przypadek zechciala popracowac 😉 ) bez mgr tez daleko nie zajedziesz.
A studia (zapewne i tak bedziesz robila zaocznie) mozna przyspieszyc robiac np. rok w semestr, 2 lata w rok.
Kwestia tego, ze wiecej gotowki trzeba wydac naraz, troche sie trzeba nagimnastykowac z uczeszczaniem na zajecia z obu semestrow (zwlaszcza jak w roznych lokalizacjach ...), ale moze czesc przedmiotow udaloby ci sie przepisac, a np. z jezykow zwolnic sie majac certyfikaty jezykowe.
U mnie sie rozdzwonily telefony, zobaczymy 😉
Czy jest ktoś może po kursie baristycznym? :kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
30 września 2016 21:09
bera7, nie myślałam szczerze pisząc o zootechnice. Tak szczerze mówiąc, to ja osobiście nie widzę żadnego sensu w tym kierunku, chociaż to tylko moje zdanie i może się mylę 🙂. Tak czy inaczej może nie każde studia są wartościowe. Wg mnie ekonomia jak najbardziej brzmi jak coś bardzo wartościowego 🙂
No właśnie zależy. Byłam na zarządzaniu, miałam znajomych na finansach i ekonomi - wszędzie na poziomie licencjata jakieś konkretniejsze przedmioty były na 2-3 roku - a wszędzie jakieś zapchajdziury (mialam informatykę w formie wykładu. .... o treści "Co to jest jednostką centralna"😉... ok, dla absolwenta liceum chcącego studiowac-inaczej,  można postudiowac... ale dla pracującego od pon do pt takie przedmioty to strata czasu. Przez to warto zerknąć na oferty prywatnych uczelni czy na konkretne studia podyplomowe. Chyba, że nie ma  się dyplomu żadnego,  a jakis się chce.

Wendetta, a to Ty chcesz inż/lic robić?☺
Sankaritarina, tak, chcę robić licencjat, a potem mgr
Zdecydowałam, idę, zaczynam od najbliższej soboty 🙂
[quote author=Młoda link=topic=13.msg2599670#msg2599670 date=1475231844]
Oczywiście, SW to służba więzienna, wybaczcie skrót, nie pomyślałam w ogóle żeby napisać jasno i wyraźnie  🤣  Rozumiem że nikt ze mną nie zaczyna tejże 'przygody'?  🙂

[/quote]

Kiedyś bardzo się zastanawiałam nad taka pracą. Masz wykształcenie w podobnym kierunku? W ogóle jakie wymagania należy spełniać?
busch, to może być bardzo fajny kierunek, pod warunkiem, że będzie się dostosowywało przedmioty do potrzeb czasów w jakich żyjemy, a nie produkowało pracowników PGR, które już nie istnieją.
Dziś żyjąc i pracując na wsi bardzo często korzystam z wiedzy szkolnej. Ale nie z łacińskich nazw traw tylko z wiedzy bardziej praktycznej. Co zrobić z kiepską ziemią aby mieć plon, jakie dobrać rośliny, jakie prace muszą po sobie następować itp.
Za mało wiedzy praktycznej, za dużo akademickiej.
JEżeli chcemy być w czymś dobrzi, to musimy przede wszystkim sami się doszkalać, a to dlatego że u nas na KAŻDYM kierunku tłuką teorię, a o praktyce zapominają. A niestety teoria i praktyka często mają mało współnego...
Nie na każdym. Niektóre prywatne uczelnie prowadzące studia podyplomowe często zatrudniają praktyków, którzy prowadzą zajęcia - i to właśnie z praktycznej strony.

wendetta, Aha! 🙂 I na co się zdecydowałaś? Jednak ta ekonomia?

faith, U mnie też. Ale mówię "nieaktualne", bo i tak nic nie przebija mojej pracy. A na razie robi się ciekawie 💘
busch   Mad god's blessing.
03 października 2016 21:15
Wg mnie teoria dużo więcej daje, niż praktyka, o ile nie jest przestarzała (co myślę jest głównym problemem z przykładów bery) i o ile jest dobrze prowadzona. Taki przykład:

- możesz nauczyć zootechnika jak korzystać np. z formuły* na wyliczenie paszy dla bydła np. na mleczność. To wg mnie jest praktyczna nauka - masz formułę, podstawiasz jakieś liczby i voila - dawka ustawiona. Praktyczne rozwiązanie
- możesz uczyć przez 100+ godzin tego samego zootechnika właściwości danych paszy, potrzeb bydła, kaloryczności, termofizyki i czego tam jeszcze. Jeśli teoria podana jest dobrze, a zootechnik kumaty, to nie tylko będzie umiał bezmyślnie liczyć z formuły, lecz także będzie wiedział, co się kryje za tą formułą, dlaczego jest taka, a nie inna, i jak ją dla własnych potrzeb zmodyfikować. To jest wg mnie podejście teoretyczne, tzw. akademickie.

Oczywiście łatwiej jest nauczać praktycznie, ale wg mnie wcale to nie jest takie dobre. Teoretyczne przygotowanie jest dużo trudniejsze, bo musisz mieć dobrą kadrę, która jest na bieżąco i nie naopowiada kocopołów studentom. Student też musi prezentować sobą pewien poziom, żeby umieć powiązać kilka przedmiotów akademickich i zrozumieć teorię, by mieć prawdziwe obeznanie w temacie, a nie tylko takie udawane. Jednak jeśli te dwie okoliczności się spotkają, to wg mnie taka osoba jest znacznie bardziej kompetentna niż jakiś tam praktyk, który 20 lat pracował na gospodarstwie i robi po prostu tak, jak go nauczono, bez zrozumienia procesu i co się za nim kryje. Bo praktyk bez teorii tak naprawdę postępuje trochę na pamięć (by nie powiedzieć bezmyślnie). Wiadomo że praktyk rozeznaje się lepiej w niuansach czy tzw. "prawdziwym życiu" i to też jest ważna umiejętność. Tym niemniej jak np. praktyka postawisz przed całkiem nowym zadaniem, to nie będzie mu tak łatwo wymyślić prawidłowego rozwiązania, ponieważ nie wie do końca, dlaczego wcześniej postępował akurat tak. To jest trochę jak ci medycy ze średniowiecza... coś tam im dzwoniło, ale nie zawsze w dobrym kościele. Ale że mieli głównie praktykę, to po prostu robili jak ich nauczono i nie bardzo sobie radzili z jakimkolwiek 'oryginalnym' problemem, bo tak naprawdę nie rozumieli, co robili i dlaczego. Teraz też można by powiedzieć - na huk się katuje tych studentów medycyny jakąś biochemią czy inną budową komórkową, skoro to niewiele ma wspólnego z panią Krysią, która przyszła do przychodni z bolącym gardłem. Otóż po to z takim rozmachem się pochłania teorię na medycynie, by (chociaż w teorii) student był w stanie nie tylko przepisać Strepsils, ale jeszcze wiedzieć, co to właściwie jest to bolące gardło i z czego wynika. A do tego teoria jest konieczna.

Może to niepopularna opinia, ale wg mnie na uniwersytetach praktyka ma miejsce ograniczone. Uniwersytety powinny być dla osób, którym wiedza akademicka aka sucha teoria nie jest straszna, i którzy dzięki niej chcą dojść do głębszego zrozumienia tematu. Wg mnie na typową praktykę miejsce jest np. w technikach czy innych szkołach typowo przyuczających do zawodu. Poza tym zawsze w zetknięciu z prawdziwym zawodem będzie większy czy mniejszy szok, bo szkoła to jednak inne środowisko niż zakład pracy.

*nie mam pojęcia czy są takie formuły. Chodzi mi tylko o pewien przykład czy tam metaforę.
busch, źle się wyraziłam. Nie chodzi mi tylko o wiedzę jak ale i po co i dlaczego. Uczenie się na pamięć parametrów danych pasz też jest głupie, ba są tabele to raz. Dwa że są nowe odmiany co jakiś czas i parametry ulegają zmianie.
Do mnie praktyczna nauka to np. Jakie pasze możemy komponować w posiłki dla krowy. Rynek cen i dostępności się zmienia. A dobry rolnik musi wiedzieć jak ekonomicznie karmić by uzyskać najlepsze efekty.
Liczenie na piechotę przez rok dawek to dla mnie program dla debili. Matematyka w zakresie podstawowym na etapie podstawówki.
Jedynie wiedza z wykładów o przyswajalności pierwiastków miała do mnie sens. Bo umiem czytać etykiety suplementów  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się