naturalna pielęgnacja kopyt

http://www.skapiec.pl/site/cat/1071/comp/40762
Moim zdaniem Ramey dużo lepszy, ale i tak myślę ze warto sobie poczytać Jacksona, Tylko uwaga, bo tam niektóe informacje nie zgadzają sie z tym co pisza strugacze i potem mozna mieć mętlik w głowie jak to w końcu jest 😉
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
22 maja 2009 22:15
Tylko, że w tej książce Jackson pisze, że koń pracujący musi być podkuty na 4 nogi, więc jak to się ma do naturalnego rozczyszczania?
No dlatego mówię, że JAckson to specyficzny jest. On badał te mustangi, mówił że koń może chodzić bosy, po czym zalecał kucie. Ale strugacze naturalni od niego wychodzili, tylko potem szli dalej, eksperymentując i wyszło im, że kuć nie trzeba wcale. Dlatego jak ktos struga naturalnie, to Jackson to tak bardziej historycznie jako lektura niż praktycznie. Poza tym on wychodzi z założenia, że koń chodzi od palca, a żaden inny strugacz i myślę, że raczej żaden wet tego samego nie stwierdzi 😉 Chyba, że to aż tak tłumaczenie jest zrąbane, ale raczej nie.
Ale w książce jest trochę fajnych rzeczy obok wątku kopytowego tak czy siak.
Branka, mówisz o książce "prawdziwy świat koni" ? Właśnie to niedawno czytałam i przyznam, że to kucie na sam koniec mnie nieco zdziwiło.
Tak, mówię o tej książce. Myślę, że każdego kto czyta tę książke to kucie na końcu może zdziwić 😉 Ale dlatego strugacze naturalni, choć cenią Jacksona i czesto dedykują mu swoje prace, to jednak idą dalej od niego i z kucia rezygnują(też z czasem, bo jak sie poczyta stare artykuły Rameya, to on bardzo długo kuł niektóre przypadki, dopiero chyba ostatnie 2-3 lata, jest zwolennikiem trzymania boso absolutnie kazdego kopyta - ale to mu nie przyszło z dnia na dzień, on sie styka z takimi przypadkami, że z początku nie wiedział co z nimi robić, czy są szanse trzymania ich bosymi - tysiące zrobionych kopyt powiedziały mu, że nigdy nie trzyba kuć, ale czy rzeczywiście obecnie nie istnieje ani jeden koń, któremu nie zakłada podków, to trudno stwierdzić 😉 ). W każdym razie ja bardzo cenie Rameya za jego niesamowita  wnikliwość w temat, za to że ciągle ewoluuje, ze ciągle bada, że ciągle pisze nowe rzeczy i edytuje stare artykuły - nie spoczywa na laurach, tylko wciąż chce wiedzieć więcej i dzieli się swoją wiedzą. I do tego chce rozmawiać z tradycyjnymi kowalami i nie odcina się od nich. Bardzo fajna postać!
A w ogóle to ja nie wnikałam jakie poglądy ma w tej chwili Jackson, czyto jest tak że on dalej twierdzi, ze trzeba kuć czy może nie? Bo skoro ludzie, którzy zdobywali wiedzę od niego decydują się na struganie bez żadnego kucia, to może on też w tym kiedunku teraz poszedł? Ciekawe, ja jakoś nie zainteresowałam sie tym do tej pory, ale warto sprawdzić, może ktoś jest z Jacksonem bardziej na bieżąco...
Ile ten twój chodzi na padoki? Jeździsz na nim? Pewnie juz pisałaś, ale tu tyle kopyt że mi się miesza 🙂 W każdym razie ruch, ruch i jeszcze raz ruch dla tych kopyt!

Na padoku jest od 7 do 15 codziennie. Ostatno rzadko jeżdże, był kulawy, a teraz chodzi źle,  byłam tylko raz na stępa przedwczoraj, nie chce kłusować pod siodłem. No źle jest  🙁
Przydałby się mu padok 24 hna dobe, ale wiem jak takie coś trudno znaleść, nawet stajnie  z padokowaniem 12 h jest ciężko 🙁 Dobrze, że tyle chodzi.
Tu się skłąda w takich kopytach masa rzeczy - niedorozwinięte struktury wewnątrz kopyta, odrywającę się róg scienny od kości kopytowej(przydłaby się mustang roll!), może być też tak że martwa podeszwa uciska na żywą - dla mnie to u mojego podopiecznego była cięzka sprawa, początkowo zostawiałam masy martwego, bo się bałam tego ruszyć ze względu na krwiaki - w końcu poszłam trochę zdecydowaniej i koń od razu odczuł ulgę - natrafiłam na jakieś czarne mazie pod warstwami martwej podeszwy(pisałam o tym kiedyś, JolantaG mówił że to normale w takim kopycie), dalej w sumie nie dokopałam się wszędzie do ladnej, żywej podeszwy, ale widzę po koniu że jest coraz lepiej. Ja ze względu na to, że jestem amatorem zawsze wolę zrobić mniej, niż więcej - ale czasem robienie za mało niestety nie spowoduje zmian, które by się chciało zobaczyć... A w takich kopytach jak Twojego czy tego konia co ja strugam, żeby coś wyciąć nożem do krwi to by sie trzeba naprawdę strasznie napracować, bo tam tyle zalega martwego i jak się troche poćwiczy i obserwuje konia przed i po struganiu, to zaczyna się widzieć ile można zrobić 😉
Mogłabys spróbować pochodzić z nim w ręku po miękkim codziennie spokojnym krokiem, bez forsowania i unikania twardego. Chyba, że nawet przed tym koń się buntuje - ale moim zdaniem jak nie będzie się choć troche ruszał, to nic sie specjalnie nie poprawi.
Branka ten koń naprawdę aktywnie spedza te 8 godzin na padoku - cały czas stępuje wdłuż ogrodzenia, wydeptał sobie scieżkę, a przerwy robi krótkie na kilka kęsów trawy i dalej stępuje - to chyba dobrze, nie?
To dobrze. Ale zawsze wieczorem możesz go wziąć jeszcze na spacer 😉 Ale fajnie, że sam z siebie spaceruje. Widzisz każdy koń jest inny, moja na wybiegu poza galopem zaraz po puszczeniu i zabawą z końmi trwającą te parenaście minut, nie rusza się wcale na pastwisku tylko stoi i żre :P Dlatego ja staram się ją zabierać na spacery w ręku jak jestem czy tam pojechać na niej(ale teraz nie jeżdżę raczej bo klikam z koniem xD).
Jolanta- a czy mogłabyś jeszcze raz pokazać jak to robisz tarnikiem?



To właściwie nic trudnego  😉, na 9 stronie tego wątku zaznaczyłam na zdjęciu Azbuki .


Ogólnie chodzi o to by przytarnikować z ukosa to co wbija się w strzałke .

Jak zorganizuje fotke z już zrobionym w ten sposób kącikiem to pokaże. 😉

------------------

nie da się wrzuce od nowa.

chodzi oczywiście o to co jest zaznaczone niebieska kreską.
A mój podopieczny chodzi coraz lepiej, dzisiaj śmigał jak koń wyścigowy 🏇 I jak brykał  🤣
wreszcie się kopyta 'ruszyły'! Gorsze kopyto, co ściany wyraźnie się zbiegały do środka, zaczęło się zmieniac że hej! Odkąd koń chodzi 24h na dobę, to jest po prostu rewelacja ile pozytywnego sie dzieje(a to dopiero 3 tyg - a już tyle zmian, niesamowte!!). Dzisiaj bardzo uważnie oglądałam konia i ściany zdecydowaie nie schodza się już do środka 🙂 Zrezygnowałam ze zrobienia heel cuts, tak mocno jak chciałam bo kopyto sobie samo póki co radzi, nie chce za dużo ingerować, tylko odrobinke tak nożem wycięłam, by strzałka miała swobodnie miejsce się rozszerzać. Obniżyłam dalej piętki(wciąz są duże, ale to już nie są kopyta kwardaty tylko zaczynają wyglądać normalnie), usunęłam troche martwej podeszwy, odnowiłam mustang roll i czekam co się dalej będzie działo 🙂 Jutro właścicielka zrobi zdjęcia. Mówie wam, nie mogę sie nacieszyć 🙂
EKornik   404 Not Found
24 maja 2009 14:44
Jak weterynarze oceniają takie metody prowadzenia kopyt (takie, tzn. "naturalne" -  te, które propaguje Ramey czy SANHCP, wyłączając nie najlepiej ocenianą metodę dr. Strasser)?
Zgadzają się z argumentami naturalnych strugaczy?
Czy wręcz przeciwnie - znaleźli lukę w ich rozumowaniu i potrafią udowodnić, że "naturalni" nie mają racji?

Z informacji zamieszczonych w necie oraz z Waszych postów tutaj wynika, że rezultaty są wręcz niesamowite...
Pęknięcia na kopytach, słabej jakości róg, problemy z gniciem strzałki a nawet chore trzeszczki czy ochwat (a raczej kopyta poochwatowe) są do "opanowania"...

Skoro te metody są tak dobre i w sumie nie najtrudniejsze do zastosowania, to czemu są tak mało popularne?
Dlaczego jest tak wielu przeciwników?

Pytałam o te metody weta i kowala.

Kowal odpowiedział, że "przecież nasze konie to nie mustangi". I tyle.

Natomiast zdziwiła mnie postawa weterynarza. Stwierdził, że takie struganie nie jest dobre, bo przy takim robieniu ściera się nie ten róg, który powinien się ścierać w kopycie...
Ale już na pytanie, co się powinno ścierać i jak się kopyto powinno "prawidłowo" werkować nie odpowiedział... Tylko zaznaczył, że ściana musi wystawać, bo kopyto powinno być wklęsłe (a wystająca ściana właśnie "zrobi" tą wklęsłość).
Zaznaczam, że nie mówiłam, co się robi przy takim struganiu kopyt (bo co można o tym wiedzieć po lekturze forum internetowego). Czyli wet jakby wiedział, o co w tych metodach chodzi...

No właśnie - niby wiedział, ale tak chyba nie do końca, bo rozmawiać na ten temat za bardzo nie chciał.

W sumie stwierdzenie "te metody są złe" (bez żadnych argumentów!) jest dla niego wygodne. Skończył studia, ma jakaś praktykę - na tej podstawie leczy konie -  i za to mu płacą... Nie za argumenty "za" lub "przeciw" naturalnemu prowadzeniu kopyt...

Ale z drugiej strony to trochę przykre... - przecież gdyby te metody działały, to by był ratunek dla tak wielu koni...!
I większe zrozumienie - jakie środowisko zapewnić koniowi, jak go karmić, jak użytkować i jak strugać kopyta (bo to wszystko jest przecież ze sobą połączone!), żeby problemów z kopytami (i nie tylko) było mniej.

Czy jacyś weterynarze się tym interesują?

Czy jakiś "koński" wet w Polsce zna te metody?

Czy jacyś weterynarze się tym interesują?

Czy jakiś "koński" wet w Polsce zna te metody?

Tak, chociazby dr Wróblewski z Pisza, który ma swiadomosc jaką niedzwiedzią przysługę robią tradycyjni kowale i wysokie piętki
a czy kopyta zle wyglądaja? Oldze Kuleszy kopyta prowadzone naturalnie się podobały

ale w sumie jak ma byc dobrze jak w ksiazkach o kopytach jako zdjęcie poglądowe zdrowego kopyta przedstawiane jest zdjecie kopyta ze zrotowaną koscią...
Weterynarz konia, którego strugam mówi że ma najlepsze kopyta jakie kiedykolwiek miał i jest bardzo zadowolony(strugam tego konia może 3 miesiące, wet był jego wetem dlugi czas). Podkreśla też, ze koń musi chodzić i jeść siano a nie wszelkie musli i zboża. Mój wet  też jak widział kopyta mojego konia, mówił że jest bardzo fajnie. Nasza weterynarz ze stajni, która teraz się doktoryzuje wypytywała jak robie kopyta, nawet raz strugałam jej konia, coś tam przeczytała teraz swojemu koniowi chce buty kupić - także niektórzy się interesują. Z tymże z tegoc co widze i słyszę, to interesują się raczej weterynarze z miast i raczej młodzi i to też nie wszyscy - raczej ci którzy są naprawdę rządni  wiedzy i starają się jak najwięcej czytać i sa otwarci na nowe metody i tacy, którzy nie uważają, że pozjadali wszystkie rozumy i sa w stanie wyjśc poza to czego ich całe życie uczono. Bo ta wiedza jest nowa(w sensie, że na nowo odkryta) i wymaga otwartości, bo jest po prostu inna od tej tradycyjnej. Ale tak zazwyczaj jest w nauce, że nagle następuje tego typu przełom - częśc zostanie przy tym co zna, przy starej wiedzy i będzie krytykować zaciekle nową wiedzę, a część podąży za tym młodym nurtem.
Ramey przewiduje, że obecne stulecie będzie stuleciem zmian i wielu dyskusji naukowych w tych kwestiach - on wierzy, że pod koniec tego wieku buty i naturalne struganie calkowiecie wyprą kucie i tradycyjne werkowanie - ale czy tak będzie to pokaże czas 😉
A tak w  ogóle to Polska jest trochę zacofana, w Ameryce struganie jest dużo bardziej popularne i łatwiej znaleść weta, który je popiera i zna - bo u nas weterynarze zazwyczaj nie wiedzą co to...

PS Ja się bardzo poważnie zastanawiam czy nie zacząć studiować weterynarię jako 2 kierunek teraz. Ale musiałabym za rok napisac maturę z biologii i to dobrze, bo nie zdawałam tego przedmiotu w ogóle na maturze. Może wtedy otworzę klinike kopytową hehe(marzenia 😉 ).
EKornik   404 Not Found
24 maja 2009 15:43
Z tymże z tegoc co widze i słyszę, to interesują się raczej weterynarze z miast i raczej młodzi i to też nie wszyscy - raczej ci którzy są naprawdę rządni  wiedzy i starają się jak najwięcej czytać i sa otwarci na nowe metody i tacy, którzy nie uważają, że pozjadali wszystkie rozumy i sa w stanie wyjśc poza to czego ich całe życie uczono. Bo ta wiedza jest nowa(w sensie, że na nowo odkryta) i wymaga otwartości, bo jest po prostu inna od tej tradycyjnej.


Dlatego mnie zdziwiła postawa weterynarza, o którym wspomniałam - niecałe trzy lata własnej praktyki, czyli właściwie zaraz po studiach i krytyka czegoś, czego się nie zna, w oparciu o własne doświadczenie...

A tak w  ogóle to Polska jest trochę zacofana, w Ameryce struganie jest dużo bardziej popularne i łatwiej znaleść weta, który je popiera i zna - bo u nas weterynarze zazwyczaj nie wiedzą co to...

No właśnie - nie znają, a krytykują...

Krytyka jest dobra, bo pozwala weryfikować to, co się do tej pory zrobiło i metodę rozwijać.
Ale krytyka musi byc poparta jakimiś argumentami, wynikami badań...
Ano krytyka jest nawet bardzo dobra, bez niej nie byłoby postępu - ale własnie jak krytykowac to znając coś...i to nie pobieznie, albo ze słyszenia, tylko naprawdę wnikając w temat. Ja bym bardzo chętnie pogadała  z jakims kowalem, ale który by miał pojęcie o tym dlaczego strugamy w taki a nie inny sposób i który by rozumiał jak działa kopyto(powiem wam, że mnie to przeraża, że niektórzy kowale nie znają anatomii kopyta!! albo nie wiedzą jakie potrzeby ma koń, w sensie że jest zwierzęciem stepu, zwierzęciem uciekającym, które miliony lat przystosowywało się do tego by móc przemieszczać się na ogromne odległości  itd - jak niektórzy kowale czy weci wychodzą z załozenia, że konie sa zwierzętami które można trzymac w oborze i nie musza się ruszać, by byc zdrowe, to jak on ma rozumieć jakiekolwiek założenia naturalego strugania... mam  tylko szczerą nadzieję, że nie wszyscy są takimi ignorantami...). 
Ale to w ogóle trochę polskie krytykowac nie znając - na szczęście powoli cos się zmiania  w naszym kraju na plus, przynajmniej ja takie wrażenie odnoszę mieszkając we Wrocławiu 😉 No i na swiecie też się coś ruszyło, ja mam dostep do dużej bazy artykułów naukowych z całego świata i w dziale weterynarii przez ostatnie pół roku pojawiło się sporo artykułów dotyczących naturalnego strugania, szkodliwości kucia, itp i nawet sa umieszczane oficjale listy róznych weterynarze piszących nazwajem do siebie i się przekonywujących do tych metod albo je krytykujących - lubię to śledzić, co prawda trochę za mało tego czytam i musze się bardziej zmobilizować, ale jak zdam sesję, to już siąde na spokojnie i będe chłonąć wiedzę 🙂
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
24 maja 2009 18:48
już gdzieś o tym pisałam - szanowany bardzo lekarz, specjalista od kulawiz stwierdził, że mój koń ma za niskie piętki i nie ma na czym chodzić i powinnam go okuć. a koń miał wtedy (przynajmniej wg metod naturalnych) nawet nieo za wysokie piętki, wg kowala ok. hmm... sorry, ale ja weterynarzon w kwestiach kopyt nie ufam.

mam na koncie pierwszy poważniejszy błąd. wczoraj robiłam D kopyta, dziś przyjeżdżam do stajni a koń stoi nie tylko przodami (tak stoi od kiedy go mam), ale też tyłami 🙁 chyba za bardzo obniżyłam mu piętki  lub/i za bardzo wycięłam zgniłą strzałkę🙁 zjadają mnie wyrzuty sumienia. mam nadzieję, że szybko mu odrosną. ehh człowiek się uczy na błędach...

przy okazji - w niektórych miejscach mamy rozciągniętą linię białą (nastąpiło rozerwanie listewek jakieś 2 miesiące temu) i rozlania. nie wiem jak piłować mu tam ścianę na grubość. niby pozostawia się tyle samo materiału na zewnątrz od brzegu podeszwy. ok. jeśli miałabym tak zrobić to tam gdzie linia biała jest rozciągnięta ściana zostałaby bardzo cienka - o połowę nawet cieńsza niż w miejscu, gdzie nie jest rozciągnięta.
póki co robię tam mocnego mustang rolla, nie wiem czy powinnam tą ścianę zrobić cieńszą...
przepraszam, że nie mam zdjęć.
Diakonka - opracuj kopyto na szerokość ścian jednakowo na całym obwodzie (nie szkodzi, że bedzie miejscami cienko)- tam gdzie linia biała jest szczególnie rozlana - przyda się mocniejszy mustang roll  (pod większym kątem) - zapobiegnie to dalszemu zrywaniu listewek (czasem, gdy rozlanie jest duże, można "wjechać" na linię białą - i tak już jest martwa).
Co do bolesności kopyta - prawdopodobnie problem stanowią strzałki - potrafią być bardzo bolesne - dlatego trzeba ostrożnie je wycinać, zwłaszcza w okolicach piętek gdzie są najbardziej narażone na działanie bakterii i grzyba (dlatego w tej okolicy lepiej zostawić trochę więcej strzałki niż ciut za dużo wybrać). Jeżeli koń nadal będzie niemrawy, to spróbuj zrobić amortyzatory pod kopyta (karimata + taśma izolacyjna) lub zaopatrzyć się w buty. Zapewnij mu dużo ruchu (spokojnego stępa) po elastycznym podłożu (ale nie grząskim).
Nie do końca rozumiem z tą ścianą Twoją wypowiedź 😉 - ja, jak jest rozciągnięta biała linia, robię bardzo mocny mustang roll do krawędzi podeszwy(czyli przez białą linię też przechodzę)wkoło do najszerszego miejsca kopyta i koń nie dotyka ścianami podłoża, są one wkoło równie grube(ale też jestem przeciwna zbytniemu mierzeniu centymetrów i kierowaniu sie idealnym wyglądem, kazde kopyto jest inne, więc trudno wepchnąć je w schematy, nawet takie jak czy ściana wkoło powinna być równiusieńka, czy może być gdzieś cieniej przypiłowana itp). Ja wręcz czasem robię tak, że skończe już struganie i uwazam, ze wszystko jest super , a poprowadze konia kawałek i stwierdzę, że jednak jeszcze trzeba gdzieś milimetr przypiłować i np po tym koń chodzi jeszcze lepiej - i nie kieruję sie wtedy czy jest idealnie równiutko ściana wkoło, tylko czy koń chodzi lepiej i czy kopyto się poprawia w czasie. Szczególnie, że akurat konie, które strugam mają bardzo pokrzywnione nogi i ich kopytom trzeba dać z tym żyć 🙂 No ale ja też spędzam dużo czasu na obserowaniu moich podopiecznych w ruchu i z kazdej strony jak stoją, mam na tym punkcie lekkiego bzika 😉

Może tak być, że za mocno obniżyłas piętki - szczególnie jeśli strzałka gąbczasta(tak sie to po polsku nazywa, tak?)jest niedorozwinięta, to koń może odczuć dyskomfort, a także jak np strzałka gnije(ale wtedy należy ja wyciąć by dopuscić tam powietrze - możesz tez polewać je np wodą utlenioną) - ale trudno powiedzieć jak jest przez internet. Na pewno jak będziesz uważnie obserwować co się dzieje, co zauważysz czy zrobiłaś coś za mocno - na błędach człowiek się uczy, tak jak napisałaś - a kowal też jak robi, to często koń znaczy przez kilka dni, albo kowal zrobi tak, że kopyto sie stopniowo degraduje, więc gorzej jak on nie zrobisz, więc ja bym się bardzo nie przejmowała, tylko obserwowała i na następny raz strugała ostrożniej - np często a mało 😉
Porób fotki i wrzucaj!
O doktor Wróblewski z Pisza! Znam 🙂 Mam w tym roku robic praktyke u niego.  Ja jako "przyszły wet" wypowiadam sie pozytywnie na temat tych metod 🙂 A ich mała popularnosc... hmm sama nie wiem z czego to wynika? Z zamknietych umysłów, z małej świadomosci, z braku doszkalania sie kowali?
Bo wiecie, kowale mają fach, mają pieniędze ze swojej roboty, kucie jest drozsze niż zwykłe werkowanie 😉 Więc jak im jacyś strugacze się pojawili, co mówią że  tych wszystkich podków nie trzeba, to jakby to zaakceptowali, to by sie im zycie zawaliło. Musieli by się poza tym doszkalać, zrezygnowac ztego co robili i  w co wierzyli całe zycie...
Bardzo ciężko jest odstapić od swoich przekonań, które się całe życie wyznawało, sama to przechodziłam, jak ze sportowca(choć amatora) przemieniłam się w osobę, która chce szkolić tylko pozytywnie 😉
EKornik   404 Not Found
24 maja 2009 19:31
A czy rzeczywiście tak jest, że według "tradycyjnych" metod koń musi chodzić na ścianie?
A jeżeli ona się obłamuje, to znaczy, że koń ma słabe kopyta - i trzeba kuć?
Co prawda kowal wystającej ściany nie zostawia - ale mówią, że po robieniu kopyt koń może źle chodzić przez pewien czas (dopóki ściana nie odrośnie...).
To słuszne są twierdzenia (oczywiście odnośnie "tradycyjnego" werkowania)...?

Bo przy "naturalnym" robieniu, to po struganiu powinno być raczej lepiej, niż było przed...?

A może to "naturalne" i "tradycyjne" tak bardzo z założeń się nie różni, tylko się coś po drodze "zgubiło" i dlatego zupełnie inaczej to wygląda...?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
24 maja 2009 19:35
dzięki dziewczyny. kurde stałam się niewolnicą kopyt - robię coś średnio co 3-4 dni, czasem nie wsiadam przez to. ale podeszwa dynamicznie odchodzi, więc jest co strugać. robiłam do tej pory po milimetrze, tylko wczoraj mnie coś natchnęło 🙄

fotki porobię, obiecuję. kopyta nie są łatwe - rozerwana i rozciągnięta linia biała, z rozlaniami, gnijąca strzałka, pęknięcia... i ja mam to po kursie wyprowadzić? ale chyba nie mam wyjścia, bo kowalowi już nie oddam.
Diakonka - dasz radę 🙂 a w razie wątpliwości, przede wszystkim pytaj na forum po kursowym.
...a tak w ogóle to chyba wszyscy staliśmy się niewolnikami kopyt, np. moim hitem sezonu stało się chodzenie "na czworakach", z obłedem w oczach, w celu oceny kopyt - przynajmniej znajomi mają ubaw  😉
"A może to "naturalne" i "tradycyjne" tak bardzo z założeń się nie różni, tylko się coś po drodze "zgubiło" i dlatego zupełnie inaczej to wygląda...?"

Moim zdaniem w tym tkwi problem. Teoretycznie nie różnią się bardzo, a praktycznie - ogromnie.

Jako przyszła studentka (kiedyś) weterynarii będę patrzeć pod maskę koniom. Tylko będzie mi ogromnie przykro, kiedy problem będzie leżał w kopytach, a właściciele będą uważać inaczej.

Powiem Wam, że po dzisiejszym dniu mam etap - nienawidzę werkowania. Ale co z tego? I tak będę to robić.
Mój koń też już nienawidzi 🙂.
EKornik - wszytsko zależy jaki kowal, jaki strugacz... Ale generalnie kowale wycinają więcej podeszwy niż strugacze i ruszają żywą podeszwę niepotrzebie(wycinaja np bardzo istotne dla poprawnej mechaniki kopyta zgrubienie podeszwy - callusa), przycinają ściany wsporowe także często tak, że uszkadzają żywą podeszwę; zostawiają za wysokie piętki(bo ich uczy się, ze poniewaz koń chodzi od pięty to musi mieć ją mocno 'obudowaną' - a to jest bzdura, wystarczy postudiować anatomie kopyta, a nie tylko widziec jak ono z zewnątrz wygląda - ale słuchajcie, przeciez kowale to nie jest jakas elita intelektualna, rzadko kowalami zostają ludzie, którzy się chcą edukować, więc to nie powinno specjalnie dziwić...), zostawiają tez za długie ściany -teoria kowalska mówi, że ściany przenoszą większą częśc ciężaru - studia nas kopytami mustangów(a więc koni pochodzacych od koni europejskich, a więc takich koni jak nasze, tylko teraz zdziczałych) pokazują, że ściany w kopycie przenoszą bardzo mało ciężaru, a własciwie głownie pełnią funkcje ochronną kopyta. Kowal jak robi, to najwyzej przytnie ściany na równi z poziomem podeszwy, ale ze przyjeżdza raz na pare tygodni, to ściany po dwóch już są za długie i zaczynają sie odrywać. Poza tym jak połączenie rogu ściennego z kością kopytową jest już zniszczone, to tylko przycięcie scian na równi z poziomem podeszwy nie wystarczy, trzeba je wtedy też zaokrąglić - mustang roll to coś, co występuje u dzikich koni i my to nasladujemy, dzięki temu ściany się dalej nie odrywają, lub jak kopyto jest zdrowe, to zapobiegnie to oderwaniu sie ich. Ale póki co to spotkałam się tylko z jednym kowalem, który mustang roll robi(nie znam go osobićie, widziałam tylko zdjęcia) - ale reszte kopyta robi raczej 'po kowalsku'.
[quote author=Diakon'ka link=topic=1384.msg260104#msg260104 date=1243190138]
kurde stałam się niewolnicą kopyt - robię coś średnio co 3-4 dni, czasem nie wsiadam przez to. ale podeszwa
[/quote]
Ha ha, mi co tydzien zajmuje to dobre 3-4 h.... i caly czas mysle o kopytach, co zrobilam zle, gdzie pojechalam za mocno, czy mi sie tyly obnizaja, czy pekniecie nie idzie do gory...
[quote author=Diakon'ka link=topic=1384.msg260049#msg260049 date=1243187327]
mam na koncie pierwszy poważniejszy błąd. wczoraj robiłam D kopyta, dziś przyjeżdżam do stajni a koń stoi nie tylko przodami (tak stoi od kiedy go mam), ale też tyłami 🙁 chyba za bardzo obniżyłam mu piętki  lub/i za bardzo wycięłam zgniłą strzałkę🙁 zjadają mnie wyrzuty sumienia. mam nadzieję, że szybko mu odrosną. ehh człowiek się uczy na błędach...[/quote]
Jak ja Cie dobrze rozumiem... 🙁
[quote author=królik link=topic=1384.msg260069#msg260069 date=1243188630]
Diakonka - opracuj kopyto na szerokość ścian jednakowo na całym obwodzie (nie szkodzi, że bedzie miejscami cienko)- tam gdzie linia biała jest szczególnie rozlana - przyda się mocniejszy mustang roll  (pod większym kątem) - zapobiegnie to dalszemu zrywaniu listewek (czasem, gdy rozlanie jest duże, można "wjechać" na linię białą - i tak już jest martwa). [/quote]
Ja wlasnie dzis tak zrobilam, myslalam, ze sie rozplacze, jak zobaczylam, gdzie doszlam... kon mi sie wyrywal jak robilam kopyto na grubosc, chwila nieuwagi i nawet sie nie obejrzalam, jak z przodu doszlam do linii bialej... co ja mam z tym teraz zrobic? W jednym kopycie tak pojechalam <sciana>
Wyglada to tak:
To po prawej jest sciachane


Tutaj widac, ile zjechcalam, linia biala jest na wierzchu ;((((

Dlaczego nie udaje mi sie obnizenie tylow? Czy ta strzalka nie wystaje za bardzo?
Tutaj dla porownania tylne kopytko, duzo zdrowsze moim zdaniem:
W tej chwili ten koń za najszerszym miejscem kopyta chodzi na ścianach, przynajmniej tak wychodzi na tym ujęciu. Piętki są za wysokie rzeczywiście i dopóki nie będą niższe problemy sie nie rozwiążą, możesz je na płasko tarnikiem pojechać. A potem próbowac znaleść w kątach wsporowych żywą podeszwę i czystą białą linię(oczywiście piętek sie na raz całkiem nie obniży, zresztą z tego co zrozumiałam starasz się robić stopniowo?).
I co tam się z przodu dzieje w okolicach gdzie powinien byc callus? (bo te kopyta pękają z zewnątrz jak widzę, tak? ale na podeszwie tez cos się dzieje, nie tylko w scianach)  wydaje mi sie, że jest tam z przodu sporo martwej podeszwy, choć równie dobrze zdjęcie może przekłamywać...ale widac że coś tam pęka w podeszwie, te takie 'niteczki' charakterystyczne są - nie no, na bank jest za dużo martwej podeszwy!
W ogóle to by się przydało inne ujecie od spodu bo nie widać co tam sie dzieje do końca - jakie są proporcje kopyta, co sie dzieje w okolicach pietek, co jest ze scianami wsporowymi itp - zrób zdjęcia podniesionych kopyt centalnie od góry, bez żadnej perspektywy. W strzałce bym może trochę pogrzebała, ale nie dużo - jakies takie zadziory i warstewki tam są, można to troche nożem przyciąc by się bakterie w tych miejscach nie zbierał.
A ty jestes po kursie Larsa tak? Wy chyba troche inaczej robicie niż ja, więc też może stąd mi się wydawać coś dziwne w kopycie, ale mimo wszystko zasady są podobne z tego co się orientowałam 😉
Tył rzeczywiście lepszy.

A w ogóle co marudzisz z tą białą linią? Moim zdaniem dobrze, ze tak mocno pojechałaś w takim kopycie. Ostatnia rzecz jaka ma dotykac podłoża to krawedź podeszwy, reszta powinna być zukosowana, czyli zrollowana. Chyba, że pojechałas już po podeszwie - jak nie, to jest ok. Ze zdjęć naprawde trudno zobaczyć, ja widze po swoich ile przekłamują, więc musisz sama ocenić czy skończyłaś jeszcze w dobrym miejscu czy już w złym 😉
tak, tak, jestem po kursie. od czasu, kiedy pojechalam, czesc mojego zycia toczy soe wokol kopyt...
Tutaj kopytoz lewej, gdzie kawalek sciany sie jeszcze uchowal, bo sie zlapalam za glowe:

No i to, na ktorym Forest stoi centralnie na linii bialej  😕

To ja chyba( a nawet na pewno) robię inaczej - bo ja jak mam konia, który nie ma zdrowych kopyt(flara, peknięcia), to tarnikuję pod kątem 45 stopni do podeszwy ściany tak, że kończę jak dochodzę do krawędzi podeszwy - więc koń dotyka podłoża podeszwami,a biała linią i ścianami nie, bo sa zukosowane. Tak robię do najszerszego miejsca kopyta,  a w reszcie ściany spiłowuje na płasko. Piętki przycinam trochę nozem, troche tarnikiem, tak by były równe( chyba że kopyto chce inaczej) i w katach wsporowych robię tyle, by pokazała się czysta biała linia.

W tym kopycie jest duzo martwej podeszwy, spróbuj trochę nożem pousuwać jeśli się nie boisz 😉 Żywy róg będzie twardszy i mniej "biały", czy kredowy, jak kto woli. Strzałkę bym jednak troche przycięła i tarnikiem na płasko piłowala piętki - bo teraz są bo daleko wyższe niż poziom zywej podeszwy.
W kazdym razie kursy kursami, ksiazki ksiązkami, najwięcej ucza same kopyta - także powodzenia w dalszym struganiu 🙂 Ja tez jestem dopiero na początku długiej drogi i mam nadzieję, ze jeszcze wieeeele sie nauczę 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się