Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Ktoś oglądnęłam filmik i w szoku jestem jakich rzeczy można nauczyć dziecko 😅 Mój Jasiek to taki roztrzepaniec, tylko samoloty i ryby go interesują 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
11 października 2016 09:20
Mam ciezkie zadanie, musze uswiadomic rodzine w PL, ze jednak komunii nie bedzie. Mój syn powiedzial, ze nie chce
majek, ojtam. Powiedz że nie chce - i już.
Tu chyba najszybciej się dowiem, więc pytam - jak to jest z zapisywaniem do przedszkola? Prawda to, że już teraz powinnam iść Sarę zapisać czy tak było kiedyś tylko?
Dzionka, rekrutacja do przedszkola  państwowego  odbywa  się wiosną  danego  roku.  Więc  nie musisz  nigdzie  jej jeszcze  zapisywać.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
11 października 2016 20:42
Dzionka, dokladnie jak pisze anai. I nie decyduje kolejnosc zgloszen, tylko liczba punktow. Do prywatnych przedszkoli za to kolejnosc zgloszen jak najbardziej, czesto maja tez grupy zlobkowe dla 2-latkow. No i oczywiscie przedszkole przedszkolu nierowne, nawet te panstwowe.
Ok, dzięki dziewczyny! To spokojnie sobie czekamy 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 października 2016 09:57
Dzionka, tylko nastaw sie, ze jak szeroko pojeta okolica bedzie urodzajna w dzieci, to zeby dostac sie do panstwowego trzeba byc niepelnosprawna, samotna matka kilkorga dzieci, oczywiscie pracujaca na etacie.
szafirowa, no właśnie nie żywię za wielkich nadziei. Wcześniej to była okolica babciowa, teraz budują na potęgę, więc nie wiem. Ale budują się same budynki z mieszkaniami po 15 tyś za m2, więc raczej prześcignę konkurencję bogaczy ;P
Ej, co sądzicie o takiej sytuacji. Prowadzę zajęcia dla dzieci w wieku podstawówkowym.
Ostatnio po zajęciach mały chłopiec dostał prawdziwej histerii jak miał, uwaga... zabrać ze sobą teczkę z materiałami. Na początku po prostu mówił, że nie i już. Później, że na pewno ją zgubi bo on zawsze wszystko gubi. Jak nie ustępowaliśmy (bo tak mamy, że dzieci mają pilnować teczek i je nosić na zajęcia a dzieci mamy w sumie ponad setkę więc nie możemy ogarniać tego za nie) to doszło do tego, że płakał, rzucał tą teczką itp. Autentycznie wyglądało to jakbyśmy kazali mu zrobić coś szalenie trudnego albo okropnego. W końcu odpuściliśmy i daliśmy teczkę pani ze świetlicy.
Kurcze, mi to wygląda na jakiś głębszy problem. No bo jednak większość dzieci jest w stanie wziąć coś, schować do plecaka i potem rodzice albo sami znajdują. Nie wiem? Samospełniające się proroctwo. Dzieciak coś zgubił parę razy, dostawał opierdziel, gubił znów i teraz tak to wygląda...
majek   zwykle sobie żartuję
14 października 2016 11:59
Chess, moj syn, 7 lat, ktory nie jest ani bity ani jakos specjalnie karany ani nic (dobra, czasem wrzasne) tez czasem robi takie `nie i juz.
Ale dla wlasnego spokoju sumienia mozesz poweszyc. Jak jest w wieku kolo 7 to mozna z takim dzieckiem spokojnie pogadac.

A mnie wkurza gminna szkola w Polsce, co roku kaza nam organizowac papierek, ze nasze dzieci ucza sie w UK i co roku robia to w panice, ze musza dostac to natychmiast. Jest piatek ostatni dzien przed 2-tygodniowymi feriami
co roku kaza nam organizowac papierek


Takie prawo. Dopóki dziecko będzie zameldowane w PL, ma obowiązek uczęszczać do szkoły. Szkoła w rejonie musi mieć dowód, że dziecko uczęszcza do innej szkoły.
Chess - a czy ten chłopiec nie był przypadkiem mocno zmęczony.
Mój syn wprawdzie lat niecałe 5 ale w chwilach gdy jest mocno zmęczony ale miał mózg zajęty jakimiś rzeczami zbyt interesującymi, aby iść spać też ma takie ataki. Wczoraj rzucał książką we mnie, ja poprosiłam aby ją odłożył z podłogi na półkę bo idziemy na górę spać. najpierw było wykrzyczane NIE, a potem na powtórzenie mojej prośby książka poleciała w moim kierunku a wraz nią nieprzyjemne słowa do mnie "zła mama!, jesteś niedobra"... 30s. późnij po padnięciu na łóżka spał jak kamień 😁

Niektóre dzieci sobie nie radzą z kontrolą emocji jak są zmęczone, a mózg jeszcze na wysokich obrotach jest.

Za to mój syn mi b. wysoko postawił poprzeczkę na hallowinowy balik. Przyszedł i an pytanie "za co by się chciał przebrać" powiedział, że za ducha. Myślę sobie - super spoko, easy job! .. Niestety przychdzi do mnie następnego dnia z tekstem: "Mamo, zmieniłem zdanie! Chce być T-rexem!".
Nie wiem czy mi po nocach kreatywności starczy.
majek   zwykle sobie żartuję
14 października 2016 13:35
do haloween jeszcze daleko, moze jeszcze zmieni zdanie...
...
...
trzy razy.

Moja corka ma urodziny tuz przed haloween wiec bedziemy mialy haloweenowa impre urodzinowa.
Moja corka w ogole mroczna jest, lubi czarny kolor i kosciotrupy. Co z niej wyrosnie? 
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 października 2016 13:39
Ja! 😁 Byłam taka sama 😁
Moja córka na basenie, gdy miala sie przebrac, powiedziala, ze nie ma majtek (a miala) i jak pani chciala poszukac w jej plecaku nie chciała go dac i dostala histerii.
To bylo raz w jej zyciu. Nie umiala wytlumaczyc o co chodzilo, a w 3 klasie juz byla i na basen chodzila od urodzenia.
majek, specjalnie dla Ciebie 🙂 (fejsbukowicze już widzieli)



Nie każda dziewczynka chce różowe tiule 🙂 (dzięki bogu)
majek   zwykle sobie żartuję
14 października 2016 14:09
Pokemon, czad!!

Moja laczy te rozowe tiule z czarnym i lubi np. futra 😉
majek, z tym, że to było 'nie bo nie', które po chwili przerodziło się w autentyczną histerię. Jeszcze nie spotkałam się z czymś takim.
kotbury, mógł być bo te zajęcia są po lekcjach więc mógł siedzieć od 8. Na zajęciach był aktywny i całkowicie "normalny", to też mogło go wymęczyć. Dopiero jak miał wziąć teczkę to się zaciął tak jakby to był dla niego jakiś gigantyczny problem. Wiemy, że potem jak tata go odebrał to mu nawijał o tej teczce... Złapaliśmy ojca, powiedzieliśmy, że teczka jest u pani ze świetlicy i wrócili po nią.
majek   zwykle sobie żartuję
24 października 2016 13:23
Dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest.
Ostatnio - w watku dzieciowym wdalam sie w dyskusje na temat podejscia do dzieci. Teraz jestem naprawde `confused` i nie wiem, czy to ze mna jest cos nie tak i mam za duze wymagania co do dzieci?

W sumie zaczelo sie od tego, czy mozna sie przemoc i odlozyc dziecko, zeby spalo, a nie chodzic i godzinami bujac, az plecy odpadaja. Napisalam, ze mozna, bo po przebojach z pierwszym dzieckiem zrobilam TO temu drugiemu. Niewazne.

Serio nie mozna mowic: `nie placz, jestes juz za duza na placz z tego powodu` albo `to twoja wina, ze boli cie noga, bo nadepnelas na klocek, gdyby w pokoju bylo posprzatane, to by nie bylo problemu....`
Staram sie, zeby moje dzieci byly jak najbardziej samodzielne, one same chca byc duze. Czy im zabieram dziecinstwo wymagajac pewnych rzeczy (np posprzatania swojego pokoju, odnoszenia naczyn do zlewu)
Czy jest jakis wykaz czynnosci, ktore powinny ogarniac jako 3-4-5-6-7 latki?
Czy faktycznie ryje im psychike pokazujac wzorce - np `patrz, Sonia sama wiaze buty, moze tez sie nauczysz.`
[quote author=majek link=topic=96073.msg2608077#msg2608077 date=1477311826]
Dziewczyny, powiedzcie mi jak to jest.
Ostatnio - w watku dzieciowym wdalam sie w dyskusje na temat podejscia do dzieci. Teraz jestem naprawde `confused` i nie wiem, czy to ze mna jest cos nie tak i mam za duze wymagania co do dzieci?

W sumie zaczelo sie od tego, czy mozna sie przemoc i odlozyc dziecko, zeby spalo, a nie chodzic i godzinami bujac, az plecy odpadaja. Napisalam, ze mozna, bo po przebojach z pierwszym dzieckiem zrobilam TO temu drugiemu. Niewazne.

Serio nie mozna mowic: `nie placz, jestes juz za duza na placz z tego powodu` albo `to twoja wina, ze boli cie noga, bo nadepnelas na klocek, gdyby w pokoju bylo posprzatane, to by nie bylo problemu....`
Staram sie, zeby moje dzieci byly jak najbardziej samodzielne, one same chca byc duze. Czy im zabieram dziecinstwo wymagajac pewnych rzeczy (np posprzatania swojego pokoju, odnoszenia naczyn do zlewu)
Czy jest jakis wykaz czynnosci, ktore powinny ogarniac jako 3-4-5-6-7 latki?
Czy faktycznie ryje im psychike pokazujac wzorce - np `patrz, Sonia sama wiaze buty, moze tez sie nauczysz.`
[/quote]
ja myślę, że to kwestia klawiatury, chyba że faktycznie na zimno informujesz dziecko, że mimo że go boli nie ma prawa do okazania słabości, bo "jest duże".
Ja Ci odpisałam w dzieciowym, jak ja to widzę. Jeśli z własnej winy się pieprznął syn mój 3 letni w łeb, to owszem utulam w żalu, bo przecież dziura w głowie boli tak samo, obojętne czym wykonana, ALE też informuję, że gdyby przyłożył się do odkładania rzeczy, która dziurę ową uczyniła, nie miałby teraz powodu do łez.
Moje dziecko też ma własne łóżko i w nim zasypia inną sprawą jest gdzie się budzi...ALE dopilnowałabym pobudek we własnym łóżko, gdyby mi to i mojemu mężowi jakoś przeszkadzało, że mi się ryje pod kołdrę na trzeciego z zimnymi girami pasożyt.
Zabawki sprząta, nie ma bata. Mogę pomagać, ale nie robię tego za niego. Egzekwuję odkładnie jednego bajzlu dla miejsce i zaczynanie nowego.
Odkurza mieszkanie.
Nakrywa do stołu
"Pomaga " mi w kuchni
Swoją szosą jak nauczyć ściągania bluzek???. Tego nie ogarnia za chiny, ale pewnie złego ma nauczyciela.

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 października 2016 14:27
Robię jak Nika- jeśli np. Raja buja się na krześle to mówię "kochanie, jak będziesz się dalej bujać to spadniesz". I jak faktycznie pierdzielnie, to przytulę i pocieszę, ale przypomnę, że boli ją bo bujała się na krześle. Bo to prawda- czemu mam udawać, że to wypadek, że nie jej wina, że ona jest och i ach, skoro buja się i na moje upomnienie śmieje? Zwłaszcza, że to już 4 latka, a nie nierozumny 2 latek.
Natomiast jeśli uderzy się o coś przypadkiem czy nie z jej winy to oczywiście pocieszę i przytulę, bez komentarzy.
Nie sądzę, żeby nas ktoś na każdym kroku pocieszał i udawał, że wszystko jest cacy. Jeśli pierdzielnę się w krzesło którego nie odstawiłam czy w szafkę której nie zamknęłam to jest to tylko i wyłącznie moja wina, a nie losu czy siły wyższej 😉
majek   zwykle sobie żartuję
24 października 2016 14:35
Dzieki dziewczyny. Odzyskalam wiare w siebie normalnie.

majek, ja to widzę inaczej. Samodzielność, odpowiedzialność i pewność siebie biorą się ze zgromadzonego w dziecku wsparcia, jakiego udzielili mu rodzice, kiedy próbowało robić rzeczy samodzielnie, a także z przykładu jaki obserwowało. Z kolei ze słuchania "zobacz, Ania już umie a ty nie" czy "nie płacz, sama jesteś sobie winna" tworzą się zamrożone emocje i poczucie, że jest się głupszym od innych i nic nie umie zrobić dobrze. Na pozór może to wyglądać tak samo u dwójki dzieci - jedno i drugie mimo niepowodzeń np. we wspinaniu się na drzewo nie płacze tylko walczy dalej. Ale jedno ma w środku "poradzę sobie, wiem że umiem to zrobić jak się postaram" a drugie "ale ze mnie ofiara losu, wszyscy patrzą i się pewnie ze mnie śmieją, nienawidzę siebie, ale muszę udowodnić, że wlezę choćbym padł". Widzisz różnicę? Moim zdaniem Twoja metoda to właśnie sposób na to drugie dziecko. Absolutnie nie mam na myśli, że trzeba dziecko wyręczać jak samo nie umie zawiązać tych sznurowadeł. Ale zamiast "zobacz, Sonia już umie, może ty też się naucz" raczej bym powiedziała "chodź, nauczymy się wiązać sznurowadła, pomogę ci jeśli chcesz i potem będziesz umiała sama".
majek, mój  młody to żywe srebro. Ciągle się przewraca i się obija. Ok, jak bardzo boli to przytulam i dmucham. Ale przypominam, że nie bolałoby, gdyby posłuchał, że nie wolno np. skakać ze schodów na łóżko.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 października 2016 15:30
Dzionka ja Ci opiszę jak to działa u mojej Rai.
Na Raję motywowanie, wspieranie i ciągłe oferowanie pomocy działa tak, że ona... nie chce nic robić sama. Bo mama pomoże. Bo mama 500 raz pokaże, jak założyć buty i ona nie będzie musiała tego robić. Bo mama 450 raz pomoże posprzątać w pokoju, więc ona nie będzie musiała. Bo mama poniesie na rękach, bo nie chce jej się iść.
I fajnie, że dziecko jest wtedy najszczęśliwsze na świecie- ale mnie szlag jasny trafia. I jeśli nie ustąpię i każę jej samej to zrobić- to będzie płacz, rozpacz, jojczenie, po czym... w 3 minuty pokój jest posprzątany, buty założone a dziecko radośnie lata, biega i nie wygląda, jakby właśnie przeżyło wielką traumę. Wtedy się jej pytam "i co Raja, umiesz założyć buty?" "Umiem!" "Bomba!"
Natomiast jeśli jest to rzecz nowa, której jeszcze nie umie to pokażę i pomogę 2, 3, 10 raz. Dopóki kilka razy nie zrobi tego sama. I wtedy już nie pomagam- bo wiem, że umie. )
Z boku może to wyglądać bardzo okrutnie- jojczące i płaczące dziecko i nieczuła matka mówiąca "wiem, że umiesz to zrobić. Już to robiłaś, prawda? Wiem, że sobie poradzisz". Ale nikt nie siedzi ze mną 24 na dobę i nie wie, jak to wygląda na co dzień.
majek   zwykle sobie żartuję
24 października 2016 15:53
Dzionka, wlasnie mam troche inna obserwacje, m.in co do przebywania wsrod rowiesnikow. Oni ciagle rywalizuja, czy to siostra-brat czy wieksza grupa. I naprawde nie widze, zeby moja corka (bo to zwylke o nia chodzi) miala jakies traumatyczne przezycia w zwiazku z tym, ze daje jej kolezanke jako przyklad.
Dodatkowo:
- namawiam czasem starsza dzieci, zeby daly wygrac czasem tym mlodszym (np w wyscigu do hustawek)
- starsze dzieci same pokazuja mlodszym jak sie cos robi, albo wrecz czasem im pokaza jak cos zrobic. Taki teamwork.
- jak widze, ze chociaz cos probuja zrobic, mimo, ze nie wychodzi to chwale jak najmocniej potrafie.
- i widze, ze one chca byc dorosle. Sa najbardziej zawiedzione, jak czegos im nie pozwalam zrobic, bo sa za male (np u mnie w UK nie moge wypuscic dziecka samego z psem na spacer do jakiegos wieku. Dziecka nie psa. :hihi🙂

Nigdy nie powiem `nie placz, sama jestes sobie winna` albo `ona umie a ty nie` tylko `nie placz, widzisz, gdybys miala porzadek w pokoju i klocki nie bylyby rozwalone na srodku, to bys nie nadepnela i nie bolalaby sie noga` itd.

Ale dziekuje za wyjasnienia. Postaram sie troche zastosowac
Mój ma jak Raja. Też mam problem z przekonywaniem mojego dziecka, że umie samo. Jest strasznie niepewny siebie i brak mu wiary we własne możliwości. Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, bo wg mojej wiedzy, zarówno teoretycznej, jak i praktyki, robię wszystko, żeby go wspierać w próbowaniu, chwalić za próby i minimalizować niepowodzenia. On po prostu zawsze był i jest bardzo bojaźliwy, zachowawczy, nauczyć go prostej czynności to orka na ugorze, wręcz godziny ryku i zmuszania go do próby wykonania czynności samodzielnie, bo w pewnym momencie on już na złość nie chce niczego próbować (a czasami trzeba wyjść szybko i nie ma czasu na 30 minutowe ryki o to, że mam mu założyć buty). Sama jestem osobą, która prawie żadnego zajęcia się nie boi - chętnie chwytam się za nawet ciężkie męskie zajęcia, a przynajmniej próbuję. Sądziłam, że mając taki przykład wychowam odważnego, śmiałego chłopaka. A mam memeję. Takiego cycucha trzymającego się maminej spódnicy. Dziś w przedszkolu był ryk o to, że ja mam mu ubrać buty. Ma inne, trochę cięższe do zakładania, ale z pewnością mógłby zakładać je całkowicie sam, gdyby chociaż spróbował. Ale cała awantura była o to, że on nawet nie chce podejść do tego próbowania, albo je sabotuje, tzn. dotyka ręką buta, udaje że coś tam wciąga i puszcza z wielkim teatralnym gestem "jakie to one są ciężkie do założenia". A buty zwyczaje, takie do połowy gumowe z miękką tekstylną górą, którą to górę trzeba przytrzymać przy wsuwaniu buta, bo inaczej wciska się wraz ze stopą do środka i noga utyka. No i były ryki włącznie z rzucaniem butami po szatni, siadaniem na ziemi etc. Jeden but udało mu się założyć i nawet to nie przekonało go o tym, że potrafi. Drugi wszedł do połowy i w końcu niestety moje nerwy się skończyły i wyszłam z nim ubranym tak jak stoi. Jak doszedł do samochodu, to but się czarodziejsko sam wsunął 😉 Czasami mi po prostu  daję za wygraną, bo po prostu czasu albo psychiki nie starcza. Do zapinania zamka od kurtki nawet nie chce podejść. Nie umie i już, a jak każę mu spróbować, to specjalnie szarpie na wszystkie strony. Nauka zapinania zatrzasków w pajacyku do spania zajęła dobre pół godziny ryku ze smarkami i prawie rzygami, tak bardzo nie chciał posłuchać co do niego mówię i zrobić tego, co mu pokazuję. Ale jak się nauczył, to teraz nie daje nikomu tych zatrzasków dotknąć, nawet babuni, której generalnie wolno wszystko 🙂 

nika77, akurat ściągania bluzek nauczył Milana tata i to jest ściąganie z rękami na krzyż. Czyli prawą ręką chwyta dół koszulki z lewej strony (nad biodrem), a lewą prawej strony i wywijając bluzkę na drugą stronę ciągnie do góry. Nie zawsze udaje się ją ściągnąć za jednym zamachem całą, ale przynajmniej do szyi - a potem wyciąga z niej ręce i ciągnie obiema rękami koszulkę do góry przez głowę.
ciekawa dyskusja. wypowiem sie z punktu widzenia dziecka, ktore bylo wychowywane w nurcie "rywalizacji" czy to z bratem czy innymi dziecmi, za pewne w dobrej wierze i zebym byla samodzielna. wydaje mi sie ze mam podswiadomie tak zakodowana rywalizacje, ze duzo rzeczy w zyciu nawet takich powaznych, a moze szczegolnie jesli chodzi o wazne rzeczy, robie po to zeby sie sprawdzic i udowodnic ze moge (bez refleksji czy my sie to podoba czy nie; chodzi o to zeby odhaczyc na liscie sukces i sie dowartosciowac). ciagle podswiadomie porownuje sie do wszystkich (w rodzinie, w pracy, wsrod kolezanek) i rywalizuje, nawet z moim facetem (tak, czasami lapie sie na tym..). byc moze mam taki charakter ale wychowanie tez na pewno mialo wplyw.. I tak jak Dzionka pisze, ja patrzac w przeszlosc teraz zdaje sobie sprawe, ze nie mialam poczucia ze mam oparcie w rodzicach kiedy bylam dzieckiem czy nastolatkiem. Do tej pory nie umiem mowic z rodzicami o moich problemach i szukac u nich rady. poza tym wydaje mi sie ze zawsze bylam za powazna jak na swoj wiek, i nie cieszylam sie tzw. przywilejami wieku, bo zawsze z tylu glowy alarm ze trzeba byc samodzielnym i odpowiedzialnym i ponosic konsekwencje wlasnych czynow. takze teraz przed 40 dziecinnieje z wiekiem 😉
majek, ja oczywiście uważam, że jesteś super mamą. Zwracam Ci tyko uwagę na ten jeden aspekt - że taka "metoda" nie uczy wcale tego, co w dobrej wierze chcesz dzieciom wpoić. Uczy raczej tego, że będą do Ciebie przychodzić tylko chwaląc się sukcesami, a niepowodzenia będą trawić same albo zachowają dla kogoś innego. Wiem co mówię, nie tylko z zawodowego doświadczenia :>
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się