własna przydomowa stajnia

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 października 2016 09:47
U nas w tym roku też jest problem z obornikiem. Sąsiad,  który go zabierał wyprowadził się,  a u nas tacy rolnicy, że nikomu się nie chce. Tydzień temu zadzwoniła kobieta, że weźmie każdą ilość ale trzeba jej to przywieźć,  a nie mamy czym i z czasem też krucho. Maz zadzwonił do najbliższego sąsiada, że oddamy mu ten obornik za darmo,  żeby tylko u nas nie leżał.  Zgodził się ale nie dość,  że za darmo, to jeszcze sami musimy to załadować,  a najlepiej to jakbyśmy na pole wywalili. Co raz mniej lubię rolników...
Kurczak, ale rolnikowi łatwiej nawóz granulowany do siewnika z BB wrzucić i z tym w pole pojechać... Mniej się człowiek namęczy, mniej czasu straci... wcale się nie dziwię, że nawożenie obornikiem powoli schodzi na 2 plan.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 października 2016 10:07
_Gaga, "naszym" rolnikom nie chce się nic. Nie chce się zbierać z pola słomy,  nie chce się chować siana, chce się tylko tyle ile trzeba aby dostać dotacje i jeszcze sprzedawać czarną słomę i splesniale siano się chce.. Oddaje obornik za darmo więc argument,  że łatwiej granulatem jesy nietrafiony, bo za granulat trzeba zapłacić,  a narzekają cały czas, że pieniędzy nie mają.
maluda, https://www.leroymerlin.pl/uprawa-i-ochrona-roslin/podloza-nawozy/nawozy-i-odzywki/obornik-konski-10-l-najlepsze-trawy-z-ilawy,p356637,l389.html?gclid=COO87Zm80M8CFZAK0wodR3kKZQ&gclsrc=aw.ds&dclid=CNS_ppq80M8CFYSnUQodfDQFnw

Dziękuje.

Cóż, u mnie ostatnio podobnie. Odzew mały, raczej ze strony osób posiadających domki na działce (parę worków na ogródek biorą). Rolnik? A ten zazwyczaj chce, aby mu dowieźć. Kurczak, a bo prawdę piszesz. Też widzę, że patrzą bardziej na dotacje. Siano koszą na ostatnią chwilę, potem sprzedają jakościowo do dupy. Też mnie w tym roku "mój" zrobił, bo odzywałam się swego czasu często, a on po miesiącu nagle zaczął dzwonić, że ma i ile ma mi przywieść. No cóż, nic. Znalazłam innego.
majek   zwykle sobie żartuję
11 października 2016 10:28
_Gaga, "naszym" rolnikom nie chce się nic. Nie chce się zbierać z pola słomy,  nie chce się chować siana, chce się tylko tyle ile trzeba aby dostać dotacje i jeszcze sprzedawać czarną słomę i splesniale siano się chce.. Oddaje obornik za darmo więc argument,  że łatwiej granulatem jesy nietrafiony, bo za granulat trzeba zapłacić,  a narzekają cały czas, że pieniędzy nie mają.


a to chyba od rejonu zalezy, jak w Czerwinsku mielismy sowje konie bylo dokladnie jak opisala Kurczak.
Do Nasielska niedaleko.
Oooo... to widze, ze wszedzie podobnie...
Powiedzcie, obornik sie rozrzuca do końca października? A wiosną od końca marca? Jakoś tak to było chyba...
Czym sie go przesypuje aby szybciej "kruszał"?
Musze jakos zredukować moją pryzme, musze wylać płytę gnojową ale już szamba robić nie będe na gnojowice...
Ogolnie, mozna powiedziec, ze zaraz bede w gównie po uszy 😀

Ale na poważnie...
Dzierżawię od sąsiada może z 0,7 ha nieużytków na zimowy wybieg. Ponieważ jest w większości niebezpieczny, to korzystam hmmm... z 2,5 tys metrów? Konie tam mają po prostu siano, wodę, drzewa jako schronienie i nie muszą stać w boksie, ale też nie niszczą mi łąk.
Reszta tego poletka, to brzozowy zagajnik... tzn duże brzozy były wycięte a z karp porosły nowe kilkumetrowe pędy i zagaiły znów ziemię.

Któregoś razu sąsiad coś rzucił, że chciałby zrobić z tego łąkę, troszkę się zaśmiałam w duchu, bo to przy lesie, prawie sam piach, tzn marna sypka ziemia, mocno przepuszczalna... ale ...
gdyby tak wyrwać to wszystko, grubo teraz jesienią nawieźć, przeorać. Wiosną znów nawieźć obornikiem (znów mi się nazbiera spora pryzma) przeorać, zabronować i coś posiać aby wiatr nie wywiał całej tej ziemi 😉 (myślałam o czymś motylkowym, aby nie zbierać plonów tylko znów to jesienią w orać aby użyźnić ziemię). jesienią i wiosną powtórzyć zabieg z obornikiem i ew w trzecim roku siać trawę.
No i tak...
Czy nie przesadzę z obornikiem?
Czy coś później na tym wyrośnie?
Czy to jest zgodne z kulturą rolniczą? (chyba nie 😉 )

Zysk jakby nie było będzie obopólny, sąsiad będzie miał trochę "obrobioną" ziemię (nie bierze dopłat, trzyma to na działki) a ja będę miała jak się pozbyć gnoju przez najbliższe dwa lata.
Ktoś ma z Was może jakiś inny pomysł?
Co do stosowania obornika końskiego na pastwiskach i łąkach przeznaczonych dla koni to byłbym sceptyczny że względu na rozpowszechnianie pasożytów. Wyjątkiemoże być wykonanie pełnej orki podczas rekultywacji UZ. Na pozostałych gruntach bez uwag, a co do przykrywania to stosuje się tylko na gruntach ornych z oczywistych względów. Na UZ obornik tylko jesienią, bo się wolno rozkłada ( każdy). Wiosną tylko kompistowany, czyli wyglądający jak ziemia.
Ja w zeszłym roku oddałam obornik za dostawy słomy przez całą zimę prawie. Okolo 100tpn tego wyszło ponoć. W tym roku narazie nikt nie chce. Tylko małe ilości liczone na moją tygodniową produkcję z 6 sztuk. Ale znajomy sprzedaje po 200zl za rozrzutnik, więc chyba nabywcy są.
Zerknijcie proszę wyżej, edytowałam moją poprzednią wiadomość, może coś podpowiecie...  :kwiatek:

ja u siebie to musiałabym chyba zapłacić, że mi obornik ktoś zabierze... tzn najchętniej jeszcze samej załadować.
Na obecną pryzmę niby zbyt mam ale biorę się tej pozimowej.
mój obornik niestety jest suchy, tj. wybieram codziennie, więc nie jest taki jak od rolnika, który trzyma zwierzęta pół roku na tej samej ściółce i tylko dościela. Dlatego też ktoś mi podsunął pomysł, abym przesypywała po garści ... (czymś, czego juz nie pamiętam) i wtedy słoma szybciej próchnieje.

Działkowiczów jest od groma, ale widzę, że biegają po łąkach i zbierają placki i kulki 😉
Megan: zapewne tym czymś ma być mocznik. Mogę się podpowiedzieć jeszcze rozwiązanie polegające na kompostowaniu obornika. Przypuszczam, że taki jak opisujesz ma i tak mniej słomy niż z głębokich pomieszczeń. Wadą takiego rozwiązania jest koszt kilkukrotnego w roku przerzucenia (przerabiania) pryzmy. Jeśli masz pastwiska, to możesz, sama go zużyć, a i chętnych na to może być więcej.
Teraz dopiero spojrzałem na edytowany post. To dobry pomysł i powinno się udać. Jakiej średnicy są te stare pniaki?
melehowicz, dzięki 🙂 pewnie to był i mocznik 🙂

Kurcze, nie dam rady tego obornika przerzucać, maszyn brak.
No nic, będę kombinowała jak to szybciej przerobić.


te pniaki to po brzozach może z 15 - 20 cm średnicy, to co teraz odrasta (te wysokie pędy) to ma do max 5-7, bo już nawet patrzyłam, czy części nie da się wykorzystać na jakieś ogrodzenie, ale niestety za cienkie.
Ew. na miotły mogą iść 🙂

Ok, czyli ilością obornika nie powinnam "przedobrzyć", i kierunek obrałam dobry.
Teraz muszę tylko zagadać z właścicielem,niech się do części prac dorzuci 😉
Lubię ułatwić sobie życie i jak coś może zrobić maszyna to staram się żeby zrobiła. Jeśli nie znajdziesz rolnika że starym pługiem, który wyorze te pniaki, to pójdź do leśniczówki i zapytaj leśniczego, czy firmy pracujące w lesie mają rozdrabniacz do gałęzi zawieszany na ciągniki. Jeśli mają to pogadaj może przejadą po tym lasku i go zmielą. Ewentualnie mają rębak i przeróbią  chociaż te odrosty na zrębki. Wykarczowanie ok pół hektara to nie lada wyzwanie - trzeba pomyśleć jak to zrobić. Może jest firmą, która odkupi zrębki lub materiał na zrębki- chociażby za koszty wycięcia.
Acha koszt pracy rozdrabniacza to powinno być ok tysiąca złotych.
Megane, a zasiać może lucernę? Przynajmniej możesz potem do koni wykorzystać jako paszę.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 października 2016 14:23
Megane, dużo tych pni tam masz? Jeśli niespecjalnie i chcesz zaoszczędzić,  a masz czas na zabawę,  to po nawierceniu pni i wlaniu w nie roundapu obumieraja i z ich wyrwaniem poradzi sobie każde auto. 
Też jestem na etapie karczowania nieużytku pod pastwisko...u nas wjedzie leśny mulczer/frezarka coś w tym stylu-

Podobno jest to najlepsze. Koszty niestety dosyć wysokie.ok 4 tys za ha;/
Przy pierwotnych ustaleniach gościu zarzekał się, że grunt będzie przygotowany pod zasiew łąki..ale podjechaliśmy do sąsiedniej wsi zobaczyć podobne prace i tu rozwiały się moje złudzenia. Z ziemi wystaje sporo kawałków drewna..tak, że broną na pewno nie da się wjechać. Optymalnie byłoby na wiosnę zabieg powtórzyć, ale koszty są za duże. Pierwotny plan był taki żeby na wiosnę zakładać łąkę. Może mi doradzicie czy lepiej sypnąć np lucernę i zaorać potem na zimę- siać trawę na drugi sezon. Nie wiem jak szybko takie drewniane "drzazgi" się rozłożą i czy nie lepiej byłoby i tak sypnąć trawy.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 października 2016 14:50
tamizalis, ale ta maszyna nie usuwa chyba korzeni?  To z korzeniami jest największy problem,  bo drzewa liściaste zawsze będą odrastac.
Megan: dokładnie o takim rozdrabniacz myślałem. Po tej maszynie ciężkim pługiem wykonać orkę, wybrać wyoranr pniaki , rozsypać obornik i jeszcze raz zaorać lub puścić glebogryzarkę. Wiosną brona siew traw z np owsem i czekać, a potem kosić. Im częściej tym lepiej.
Może wątek nie do końca ten ale mam pytanie. Macie może jakieś doświadczenia w temacie bobrów. Jak humanitarnie pozbyć się ich z działki..? Robią tamy, spuszczają drzewa ale to jestem skłonna przeżyć. Największy problem jest z kopaniem głębokich nor na pastwiskach.
Moze dalam link nie do konca do tej maszyny co do mnie przyjedzie. Osobiscie nie widzialam jej na oczy. Wlasciciel mowi, ze frezuje/mieli ona korzenie, pniaki i miesza wszystko z ziemia na glebokosc 20cm i do tego jeszcze ubija. Tak czy siak jakies drobne badyle zostaja, ale maja niby wygnic. Sasiad ma po takiej rekultywacji lake obok, na ktorej byla szkolka sosen/ brzozy. Ani jedno drzewo nie odroslo.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 października 2016 15:54
tamizalis, ok, to na filmie wygląda jakby tylko mielilo to co na wierzchu, stąd pytanie 😉
Bo to co na wierzchu tez mieli. Podobno taka cud maszyna, ze nie trzeba nic wczesniej wycinac
myślałam o lucernie właśnie, aby ew wysuszyć i mieć jako dodatek na zimę, a że chce to ze dwa lata nawozić i orać, to chce jakieś rośliny szybko rosnące i takie, że tak powiem do zaorania, dlatego na trawę na razie nie chce się rzucać, koszty spore a i tak wstępnie do zmarnowania.

Co do sprzętu, to sąsiad ma taki wielki traktor. Marki i symbolu nie pamiętam, ale jak stoję przy kole, to jest ono mojego wzrostu. Ma do niego gruber (tak to się chyba nazywa) i sześcioskibowy pług, powiedział, że łańcuchami nam te pniaki powyciąga. Ma jeszcze takie łyżki jak koparka, tak więc o sprzęt sie chyba nie boje. Poza tym mieszkam przy ogromnym lesie państwowym, tu ciągle są wycinki,tak więc i od nadleśnictwa pewnie o sprzęt nie trudno.
Za tą usługę mam nadzieję zapłaci właściciel działki, bo i tak chciał to zrobić. Ja po prostu wezmę na siebie koszt nawożenia i orki, bronowania i na początek nasion ew., no bo z tego jakoś tam skorzystam. W pierwszym roku posiałabym tam może owies z wsiewką, to parę worków zbiorę, boje się tylko, czy to mocne nawożenie nie spali mi nasion.

Gdyby nie fakt, że nie ma mi kto później odbierać obornika, to pewnie bym to odpuściła. Za dzierżawę nic nie płacę, ew czasem poprowadzę jazdę komuś z ich rodziny, to wszystko, tak więc mogłoby to sobie być jak jest, gdybu nie ten gnój.
No i jak mam komuś płacić kasę, że mi odbierze obornik, jeszcze niechętnie, to wolę choć na dwa trzy lata znaleźć sobie jakieś miejsce "do utylizacji"

Edit: dorzuciłam fotkę,za drogą jest wąski pas tego nieużytku, szer może 25 metrów i długi...
widać tam te brzózki, dalej jest ściana lasu, na początku liściasty, później iglasty. Nasłonecznienie idealne, cały dzień światło. Wschód jest przed obiektywem aparatu.
A na zdjęciu moja 22-letnia starowinka i 2,5 letni małolat huculski  😎

No i bardzo dziękuję Wam za dyskusję  :kwiatek: bardzo mi pomagacie
Lucerna to nie najlepszy wybór. Jest bardzo wymagająca w stosunku do gleby i uprawy, bardzo trudno się suszy. Optowałbym za trawami- na pewno są tańsze w założeniu. Jeśli nie chcesz użytkować, to można rozważyć uprawę łubinu na zieloną masę i co roku go przygotować. Ale pożytek z tego będzie jeśli w następnym roku założysz jakąś uprawę docelową. Poprawa żyzności gleby dla samej poprawy jest bez sensu chyba. Ba nadleśnictwo nie licz bo maszyny są własnością prywatną
ja karczowałem drzewa koparką. kosztowała 100 zł/h. Powyrywała z korzeniami. Musiałem pociąć, porąbać wywieźć do kominka,  a pniaki spaliłem. Pracochłonne to było.
A obornik rozrzucam co roku po pastwisku. Nawożenie takie jest dla nas najtańsze. Wszystko się rozkłada i nic nie zostaje do sianokosów. I robaków konie nie mają (już 2-3 lata nie musimy odrobaczać).
LSW tez bede musiala teraz wywieźć na łąki częściowo, tylko że moj obornik nie jest taki zmaserowany, a bardziej brudna słoma i boje sie, ze przy sianokosach zbiore słome z sianem. Jest opcja, ze częsc po prostu wiosną zgrabie i ... chyba spale. 5 sztuk niestety tak gnoi, ze i tak będę miała nadwyżkę obornika, a nikt mi nadmiaru nie odbierze, bo jak tu juz w kilka osób wyżej dyskutowaliśmy, jest problem.

Melechowicz, też bym wolała zrobić tak jak napisałeś, niestety ta ziemia jest tak słaba, że chciałabym zrobić dość dobrą warstwę próchniczą a przez rok to sie nie uda, stąd też chce nawet kosztem niezbierania plonu, bądz częściowego zebrania dobrze ją odżywić. Tam rośnie trawa kępkami. Tzn coś trawopodobnego. Szczerze, to nie wiem co tam wczesniej było, ale jest strasznie wyjałowione.

Pogadam z właścicielem, coś mu zaproponuje. Miał to na sprzedaż, może z racji zaostrzenia możliwości zbycia gruntów zgodzi sie na jakieś manewry. Sam z resztą rzucił taki temat, może czas coś z tym zrobić 😉
Tym bardziej zachęcam do zastosowania wariantu z łubinem. Możesz rzecz powtórzyć przez dwa lata z obornikiem i dawką mocznik jesienią. Obornika nie żałuję, orką nie głębiej niż 25 cm i głową do góry!!!
Oczywiście jest to jakaś opcja godna zastosowania 😉
:kwiatek:
LSW a duzo drzew miales do karczowania i na jakiej powierzchni? Chodzi mi o to czy daloby sie oszacowac ilosc roboczogodzin koparki. Po karczowaniu duzo trzeba bylo wyrownywac dziur po korzeniach? Brona/ koparka?
Ciekawe rzeczy o oborniku piszecie  🙂 Chyba jestem w tej g*****j kwestii szczęściarą, 2x w roku przyjeżdża do nas "Pan Pryzma" i zabiera wszystko, 100zł za przyczepę dostaję, max 7 przyczep uzbierałam i jeszcze mówi, że szkoda, że nie ma więcej bo he he ponoć łady obornik i bez śmieci, sznurków, siatki z bel, ponoć to nie zdarza się często bo na pryzmach u rolników spod krów najczęściej to wszystko ląduje, łącznie z butami i starymi ciuchami  😲 Nawet z nim konsultowałam przejście ze słomy na pellet słomiany, nie ma nic przeciwko tylko wiadomo mniej będzie więc podsunął pomysł co by raz na jakiś czas podrzucić jakąś gorszą słomą i potem znów same gówienka  🙂
miałem drzew do wykarczowania kilkanaście i to młodych. szybko poszło. koparka sama te dziury spychaczem zasypała. Ale to było pracochłonne, mimo wszystko.
Karczowanie lasu musi kosztować. Chyba że rośnie w domu Rocky Balboa. Wystarczy wtedy zainwestować 100  pln w siekierę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się