KOTY

Fokusowa- ale są różne stopnie uczulenia. Mój syn jak był mały, po kontakcie z kotem u znajomych dostawał nie tylko łzawienia, ale i takiego kataru, który mimo zakończenia wizyty u kota, trwał potem ze 3 dni. Przez częste katary miał częste krwotoki z nosa. Nie wyobrażam sobie trzymania wtedy jakiegokolwiek kota u nas w domu. I nie wyobrażam sobie trzymania dziecka na lekach przeciwuczuleniowych non stop tylko z powodu kota. Dziecko i tak często chorowało i co i rusz jakieś leki dostawało. Tak więc wiesz...  naprawdę w różnym stopniu może się objawiać alergia.

Magda- łaaadna i jaka biedulka przerażona na tej focie  😉
Moja przyjaciółka jest uczulona na jednego z moich kotów.
marysia550, moja ciotka 20 lat miała kota, po jego uśpieniu, zetknięcie się z jakimkolwiek kotem (koty inne były też u niej w pracy, więc to nie tak, że miała styczność z tym jednym, jedynym) powoduje ciężkie objawy alergii.
Mnie mój kot zadziwia 🙂 Pewnie niektórzy pamiętają, że Luśka w schronisku miała amputowaną przednią łapkę i adoptując ją miałam trochę obaw ... No to muszę Wam powiedzić, że ta kocica jest niasamowita. Nie ma dla niej żadnych barier, no może na lodówkę byłoby jej ciężko wskoczyć 🙂 Blat kuchenny, zlew (oj kapiąca woda jest świetna) no żaden problem. Dodatkowo nauczyła się, że jak nie może gdzieś sięgnąć, albo ma stracha 😉 to siedzi na krześle w kuchnii i robi miał, miał (dokładnie) a to znaczy: - podejdź, i wskakuje na ramię 🙂 Jak już zobaczy co chciała to leży przewieszona przez ramię i tak chodzi sobie ze mną 🙂 Ja wiem, dla kociarzy to pewnie norma, ale to mój pierwszy kot i jeszcze ta łapka ... No cudna jest 🙂 Jak rozrabia to mój mąż przypomina mi słowa Pani doktor ze schroniska: - ale czy jesteście Państwo pewni, że chcecie adoptować kalekiego kotka ? 🙂 Na marginesie dodam, że wczoraj jak myłam głowę nad brodzikiem to wskoczyła mi na plecy i zza mojej głowy lampiła się na wodę  😁 Tak chciałam tylko moją Luskę pochwalić  😍
jagoda1966 zwierzaki sobie doskonale radzą z brakiem łapy czy ogona, a Ty masz wielkie serducho że wziełaś takiego pluszaka  😍 czekam na foty  :kwiatek:
Bardzo smutna historia w kocim hospicjum w Toruniu... kto może niech ich wspomoże choć groszem jakimś.
https://www.facebook.com/FundacjaHospicjumDlaKotowBezdomnych/?fref=ts
Uwielbiana przeze mnie jesień już po raz trzeci okazała się dla mnie ciężka.
Dwa lata temu, jesień pokazała mi mnie samą w obliczu śmierci rodzica. Śmierci, która uczyniła mnie zarówno sierotą, jak i wrzuciła w dorosłość dosłowną. Tamta jesień była też porą zweryfikowania tego, co mieniło się przyjaźnią. Jesień zeszłoroczna kazała mi zmierzyć się z emocjami, o których nie myślałam, że jeszcze wrócą obalając moje ugruntowane postrzeganie siebie.
Obie one w jakimś sensie odebrały mi wiele z tego, co uważałam za stałe wyznaczniki swojego świata, czyniąc przy tym jeszcze ważniejszym to, dzięki czemu przetrwałam - moją pracę.
Ta jesień odarła mnie z ostatniej rzeczy, dzięki której definiowałam swój świat i tym samym siebie.
Ta jesień... podważyła sens tego, co robię.
Nigdy jeszcze, niezależnie od tego, co działo się ze mną i w moim życiu, nigdy jeszcze nie byłam tak bliska zrezygnowania. Tak bliska poddania się... Tak bezradna...
Groza. I porażka.
To, czego nie był w stanie zniszczyć mi żaden inny człowiek - zniszczyła natura. Moimi rękoma.
I tych emocji nie uspokaja, choćby pobieżna, znajomość mechanizmów epidemii.
Dokonywana przeze mnie w momencie wybierania podopiecznych hospicjum, swego rodzaju selekcja negatywna, czyli przyjmowanie tych najbardziej chorych i słabych, miała znaczący wpływ na rozwój epidemii, jej gwałtowność i skalę.
Teraz nie miało znaczenia, w jakim wieku były koty, czy aktualnie były zdrowe, czy osłabione innymi dolegliwościami; czy były szczepione, czy nie i jaki czas temu. Wydaje się też, że mniej istotnym było samo zagęszczenie, co raczej tempo rotacji, czyli przyjęcie w krótkim czasie dużej liczby najbardziej chorych kotów. Sama infekcja tez miała przebieg skrajnie nietypowy - w formie nadostrej, w wielu przypadkach krwotocznej. Od pierwszego objawu do śmierci, w 80% mijały 24 godziny.
W ciągu sześciu dni straciłam dwie piąte stada. Dwadzieścia jeden kotów...
W stanie krytycznym jest jeden; w stanie ciężkim też jeden. Oba dorosłe i szczepione wcześniej.
Wśród tych, które żyją i nie mają objawów są zarówno dorosłe, szczepione koty, jak i niespełna dwumiesięczne, nieszczepione maluchy. Wśród tych, które odeszły były koty z innymi dolegliwościami [niewydolność nerek, niewydolność serca, infekcje GDO], ale także te, które jako zdrowe i szczepione, zostały dwa dni wcześniej wytypowane jako dawcy krwi na surowicę dla chorych [na szczęście - niepodaną].
Nie umiem znaleźć reguły, wyznaczyć kryteriów zapadalności, a tym samym utworzyć schematu zapobiegania powtórzenia się takiej sytuacji. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to... przestać.
Poddać się i zrezygnować.
To, co mnie tu trzyma, to nie tylko fakt, że nic innego nie umiem robić i nic innego, tak naprawdę, nie mam, nie osiągnęłam, nie stworzyłam. Trzyma mnie jeszcze poczucie odpowiedzialności - wobec tych podopiecznych, którzy pozostali i wobec ludzi, w ten, czy inny sposób związanych z Kocim Hospicjum; trzyma mnie siatka powiązań i zobowiązań, których nie wolno mi porzucić.
Zawsze starałam się pisać o wszystkim, co się wiąże z tą pracą. O tym, że wcale nie takie proste jest zarówno prowadzenie fundacji, jak i zajmowanie się stadem tak specyficznie dobranych podopiecznych. Pisać wprost o tym, jak wygląda nasza hospicyjna rzeczywistość schowana często za fajnymi fotami, czy filmikami i zdystansowanymi, ironicznymi komunikatami.
Nigdy nie sądziłam jednak, że dotrę do takiego momentu, w którym będę CHCIAŁA odejść...
Zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele ryzykuję odsłaniając się w ten sposób. Ryzykuję nie tylko sobą, wystawiając się na ocenę, ale ryzykuję również fundacją, za którą jestem odpowiedzialna. Wiem też, że współczesny świat kocha zwycięzców - tych, co walczą bezpardonowo i wygrywają.
Jednakże prawda jest taka, że dziś czuję się pokonana.
Realia pozbawiły mnie tego, co człowiek może osiągnąć najcenniejszego w życiu - pozbawiły mnie poczucia sensu i wiary w to, co robię.
Aby móc przetrwać i posklejać to, co się strzaskało potrzebuję dwóch rzeczy.
Po pierwsze: proszę o nieprzysyłanie mi próśb o przyjęcie jakiegoś kota, a już szczególnie proszę o niepisanie, że grozi mu eutanazja jeśli go nie przyjmę. U mnie grozi mu śmierć. Po prostu. Nie wezmę na siebie tej odpowiedzialności. Nie tym razem. Po drugie: żeby móc ochronić tych podopiecznych, których mam, potrzebuję wsparcia finansowego. Koszt leczenia w tym tygodniu sięgnął kwoty blisko 5 000 PLN. [Chorobę wirusową, jaką jest panleukopenia, leczy się przede wszystkim Virbagenem. Koszt jednej ampułki 285 PLN - starcza na 10 kg, czyli na 3 dorosłe koty na 1 dzień. Pełna, pięciodniowa kuracja dla trzech kotów kosztuje 1425 PLN. Kotów leczonych Virbagenem mamy 12, różnej wagi; dziennie zużywamy 3 ampułki Virbagenu.] Po skończonej kuracji konieczne będzie powtórzenie szczepień wszystkim pozostałym kotom, o ile przeżyją [31x 50 PLN - 1550 PLN]; najlepiej dwukrotnie.
Fundacja Hospicjum dla Kotów Bezdomnych
nr konta: 93 1060 0076 0000 3200 0143 6959
IBAN: PL93 1060 0076 0000 3200 0143 6959
SWIFT: BPHKPLPK
PayPal: kociehospicjum@gmail.com
BTC 14tHcxrvapD8YSpFoKNCg5UGLYaGk7Ltce
Wszystko, co otrzymam ponad to - zwłaszcza zrozumienie, będzie również nie do przecenienia...
Agn
Bardzo, bardzo przykra sytuacja 🙁 Udostepniłam u siebie na FB.
Ehh, wszędzie widzę krucho z kasą ;/ masakra
Zawsze krucho z kasą w fundacjach, ale utrata 20 z 50 kotów w ciągu kilku dni... z powodu choroby na którą są szczepione, a nic nie pomaga... koszmar. Mam nadzieję, że Agn znajdzie w sobie wystarczająco dużo sił, by walczyć dalej...
Przy okazji - jak robicie zakupy, to warto je robić przez https://fanimani.pl/ - zawsze jakiś grosz na wybrany cel wpadnie. Tam też jest możliwość pomocy kociemu hospicjum, np za zakupy w zooplusie wpada 2%
https://fanimani.pl/sklepy/?beneficiary_id=277
magda, dzięki za podanie tej strony, ja ciągle robię zakupy przez internet, a nie wiedziałam, że jest możliwość wsparcia w ten sposób różnych organizacji.
O dzieki. Ja duzo w zooplusie kupuje, szkoda, ze wczesniej nie wiedzialam.
Ja niby wiem o tej stronie ale zapominam  😡 dziś znalazłam dodatek do chroma który mi o tym przypomina - wchodzę na stronę sklepu i wyskakuje mi komunikat czy chcę wesprzeć kogoś przez Fanimani!
Kizia była dziś na drugim zastrzyku. Poszła streskupa w transporterze (cuchnąca okrutnie...). Ale dała mi się pogłaskać nawet w gabinecie i udało się zastrzyk zrobić bez większych problemów  💃 Fluki wyglądają odrobinę lepiej, więc wygląda na to że walczy. Je, pije, bawi się, domaga się głaskania, ale przede wszystkim - pakowała mi się dziś na kolana  😍 mega przylepa z niej!
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 października 2016 19:45
magda, dzięki za info o Toruniu, trzeba coś na konto wrzucić.
Zwierzęta to studnia bez dna...
Drogi POZNAŃu :P

Ogłaszam, że 12.11.2016r, w sobotę, na wystawie kotów, odbędzie się PIERWSZY RAZ W POLSCE

SHOW KORATÓW.

Kto wpada?
Własnie dostałam telefon z przychodni. Kotka czuje się dobrze, wróciła z konsultacji ortopedycznej. No i tu zaczynają się złe wiadomości ;/ Nastawili jej żuchwę, ale ona wypada. Ponoć uszkodzone są więzadła. Czekać ją będzie kolejny zabieg, ale to już będzie koszt ok 1000 zł  😵 😵 Najpierw będą jej jeszcze robić badania krwi czy jest  lepiej, bo pani podejrzewa białaczkę. Serio jestem załamana, już miałam nadzieję że się kicia wyliże z tego i będzie dobrze.
Xxagaxx, trzymam kciuki za kotusie i daj znać jak dostaniesz kolejny rachunek!
Kicię biorę do siebie na kilka dni, zanim się nie wyklaruje sytuacja z zabiegiem bo nie ma po co trzymać jej u weta. Powinnam coś wiedzieć po weekendzie. Na razie próbuję się doprosić zeby jakaś fundacja udostępniła mi swój numer konta, żeby móc zorganizować większą akcję zbierania kasy, ale niestety kocie fundacje są naprawdę mało sympatyczne dla obcych ludzi ;/ Może ci weci z Oruni załatwią coś z tą fundacją z Koleczkowa, ale szczerze, nie mam pojęcia.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 października 2016 18:41
xxagaxx, skontaktuję Cię na fb ze znajomą, co w fundacjach siedzi. Mówi, że nie da rady, bo i kotangens i pkdt mają koszmarne długi.
Strzyga, wiem że mają problemy, dlatego nie proszę o wsparcie finansowe. Potrzebuję tylko o pomoc w organizacji zbiórki. Myślę że przynajmniej połowę tej kwoty uzbieram spokojnie, jeśli będę mogła sprawę kici rozpowszechnić przez fb.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 października 2016 21:57
Ja sie dorzuce za tydzien znow  🏇
Czy kociakowi który potrafi już sam jeść można dawać już suchą karmę?
Tak, można. Ale po co? Mokra jest lepsza i zdrowsza niz suche chrupy.
Dokarmiamy takiego bezdomnego malucha. Dostawał mokrą dla dorosłych kotów, ale chciałabym kupić jakąś  suchą dla niego-dla kociąt, bo budżet chwilowo bardzo ograniczony.
Asiaa 🙂 skoro maluch i bezdomy to jest szansa, że znajdziesz mu dom gdzieś ? Szukasz czegoś dla niego ? Kotów jest multum, ale jak widać wiele kotów znajduje swoich właścicieli. Karmienie jesta ważne, ale dom i sterylizacja bezcenna sprawa.
W sprawie karmy niech mądrzejsi się wypowiadają  😡
Mama rozmawiała z sąsiadką i ta powiedziała że, spyta swojej mamy czy by nie wzięła malucha. Więc jest szansa na dom🙂 kupiłam na razie suchą karmę, nie dużo by sprawdzić czy będzie jeść. Siedzi sobie w garażu na razie ale jak coś zrobię jakąś budkę czy coś a mam odpowiednie pudełko do tego. Jeśli nie znajdzie domu u tej pani, to będę myślec co dalej.
Jeśli zdjęcie widać to właśnie ten maluch, i z tego co zauważyłam to kocurek.

Niestety zdjęcie za duże.
Możesz podawać karmę dla dorosłych, mogę Ci polecić butchersa z marketowych karm, składowo do przyjęcia a i cenowo przyjemnie (auchan, carrefour, tesco hipermarket). Trzymam kciuki za dom dla malucha 🙂
Asiaa piękny jest  💘 Trzymam kciuki 🙂
casinesmam Carrefour tylko to zajrze czy jest w nim i jak coś to kupię bo wzięłam dzisiaj pół kg innej na próbę.
jagoda1966 i mruczy jak traktor, dał się pogłaskać mimo że trochę wystraszony jest.

Tak  z ciekawostek pani w zoologicznym usilnie chciała mnie przekonać że,wiskas to bardzo dobra karma (mają te w workach dużych) bo zbożowa i ta co mają taką właśnie jest. Nie chciała mnie posłuchać niestety 🤔
Zapomniałam dopisać ze ten butchers to oczywiście mokry jest 🙂
Asiaa, to oczko i pyszczek średnio wygląda. Widział go wet? Rozumiem, że nie masz kasy, ale on katarowo wygląda. A taki maluch wymaga interwencji dość szybkiej w przypadku takich infekcji. A poza tym prześliczny, ma szansę szybko znaleźć dom.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się