Kącik instruktora

Doradziłam jej póki co te rowerowe spodenki, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dziewczyna siodła swojego raczej nie kupi, jeździ tylko na ośrodkowych koniach.
Problem nie zmienia się przy zmianie siodła, jeździła we wszechstronnych i skokówkach, niestety za każdym razem w mniejszym lub większym stopniu to pozostaje i zsiada obolała.
No nic, zobaczymy co będzie.
Ale to trzeba mieć pecha, żeby z powodu swojej budowy nie móc jeździć 🙁

kutykula, a czy to aby na pewno kwestia wyłącznie anatomii? Moze dziewczyna zwyczajnie nie potrafi dobrze usiąść w siodle? Przy przeproście w krzyżu czy dosiadzie widlowym, albo anglezujac na przednim łęku można sobie zrobić z krocza bitki, zwłaszcza na niewygodnym koniu.
Pozwole sobie zmienic temat na chwile, pytanie odnośnie kwestii finansowych:
- jak radzicie sobie z nagłym odwoływaniem jazd? Jak coś mam płatne z karnetu czy z góry (szkołka) to pół biedy, skreśle im. Ale cała reszta klientów chodzi w cały świat. A wolnych terminów mam bardzo mało, przynajmniej tak sie wydaje, a pozniej połowa odwoła i termin przepadł, kasy nie ma... Jak ktoś nie przyjdzie bez zadnej informacji to nie umawiam go na nastepny raz dopoki nie ureguluje za jazde ktora sie nie odbyła. Ale jak np odwołują bo dziecko sie rozchorowało, bo nagły wyjazd, bo za dużo zadali w szkole itd itd

Robi mi to różnice, ponieważ pracuje na procent i czasami jest tak ze nie opłaca mi sie jechac do pracy

I drugie pytanie, wlasnie do osób pracujacych na procent. Może być PW
-czy macie oprócz tego jakąs podstawe? Jaką częśc dostajecie z jazd?

Przyznam szczerze ze robie pełno czynnosci za które nie mam zapłacone typu opieka nad końmi, poprawianie jakiegos konia (a przydało by sie wszystkie), przygotowanie do jazd, pomoc przy weterynarzu, kowalu i pomału juz mam dość takiego układu.. Może marudze i może ktoś mnie wyprowadzi z błędu
Evson, Mam dokładnie tak samo (%) i odwoływanie jazd (a raczej nie zjawianie się na umówionych) wprowadza mi zamęt, zwłaszcza w tłumnie uczęszczane soboty.
Jak kiedyś prowadziłam własną szkółkę, to miałam powieszoną na tablicy ogłoszeń, obok cennika jazd informację napisaną wielkimi literami:
"Odwołanie umówionej jazdy jest możliwe najpóźniej w dniu ją poprzedzającym. W przypadku niestawienia się na umówionej jeździe pobieramy 50% jej wartości."
Oczywiście w przypadku nagłej choroby, czy wypadku, lub jeśli komuś ze stałych klientów zdarza się to pierwszy i ostatni raz... no to trudno.
Teraz w nowej pracy też chyba sobie taką kartkę powieszę. Niech wisi i straszy. 😉

Co do drugiej części Twoich pytań, piszę Ci PW. 😉
Evson, nie wypraktykowałam, ale jest podobno taka rzecz, która leczy wiele "przeziębień". Forma płatności z góry, choćby zadatku, choćby kaucji na poczet nieobecności.

Co do drugiej części, to jest to fatalny układ moim zdaniem. Gdy trafi na człowieka, który się przejmuje.
Evson, nie wypraktykowałam, ale jest podobno taka rzecz, która leczy wiele "przeziębień". Forma płatności z góry [...]
To prawda. 😁 U mnie są karnety na 8 jazd, które mają miesięczny termin ważności. Tym osobom jakoś... nie zdarza się nie zjawiać na jazdach. 😉
Julie, halo u mnie jest szkółka płatna z góry oraz karnety na 10 jazd na 2 miesiace. Z tym akurat nie mam problemu, bo jak cos to skreśle i poźniej jest porządek. Ale ludzie są czasami męczący np przychodzą po wakacjach z karnetem kupionym przed wakacjami, jak mówie ze ten karnet juz dawno sie przeterminował to oburzenie jest gigantyczne (na kazdym karnecie jest data ważnosci wpisywana w chwili zakupu, a na odwrocie regulamin). I np straszą mnie ze zadzwonią do szefowej  😀 albo negocjują. Ciekawe czy na basenie tez sie tak kłócą.
No nic, musze jeszcze pomyślec jak zrobic z tymi pojedynczymi jazdami.
Evson, może tak: Można się umówić, ale pobieram kaucję na wypadek nieodwołania jazdy na czas. Wtedy ryzykujesz tylko przy pierwszych wizytach. Wtedy można "apelować do sumienia": Bardzo proszę o niezawodne punktualne przybycie albo odwołanie nie później niż... bo ja dla Pani specjalnie przyjadę do stajni, a mam dość daleko.
Ja mam bardziej harkorowe karnety bo 10 jazd / 5 tygodni i też muszą się ludzie przyswoić z myślą, że trzeba to wyjeździć o czasie albo jeździć wykupując jazdy pojedynczo które są sporo droższe.
Każdy jest poinformowany na początku, że jazdy przepadają przy odwoływaniu w dniu jazdy, dopuszczam raz na jakiś czas nagły przypadek jednak zawsze zaznaczam, że trzeba omówić się na dodatkowy termin aby jazdę odrobić... Wiele raz nagle nagły wypadek przestawał być na tyle nagłym, że na jazdę jednak przychodzili... Ale ja mam dość komfortową sytuacje bo mnie nikt nie postraszy szefową gdyż szefowa dobrze mnie zna, zasady wymyślałyśmy razem i ludzie nie mają co ratunku szukać u osoby "wyższego szczebla"  😁

Ale generalnie miałam w tym roku TYLKO dwa przypadki nowych osób umówionych telefonicznie, które po prostu nie przyjechały a potem nie dobierały telefonów. Zapisuje sobie w telefonie odpowiednio takie osoby, w notesie imię i nazwisko i nigdy więcej interesów z nimi nie robię. Taki interes... Dobrze, że ja nie dojeżdżam specjalnie na jedna jazdę oraz zawsze mam co innego do roboty, cos pojeździć, posprzątać, ogolić xD

Czy ma NW? A czy to w szkole nie jest obowiązkowe? Chyba tak, co?


W szkole jest bardzo podstawowe NW i nie zawsze obejmuje jazdę konną, bo to jest przez ubezpieczycieli traktowane jak sport ekstremalny. Dodatkowe warto wykupić, to koszt kilkudziesięciu zł rocznie.




Czyli co? Warto to sprawdzić czy obejmuje, tak?
A jeśli nie to co, wykupić drugie?
A ono pewnie tylko do końca roku, a nie na 12 miesiecy :/
Teraz i tak nie mam kasy... zobaczymyby jak będzie przychodziła zimą, od 4 dni jej nie było, ale nie ma co się dziwić - pada, a my hali nie mamy 🙁

W prawdzie chciałam jej kupić chapsy, ale faktycznie, jak z ubezpieczeniem miałby być problem, to lepiej w nie zainwestować...

A z postępów u nas. Jeździmy już na dużym placu (70-80 na 50-60m). Chyba za wcześnie poszłyśmy na plac, ale co się stało to się nie odstanie.
Po 3 jadach kucyk przejął inicjatywę, sam zagalopowuje przy za silnej łydce... sam wchodzi w zakręt 30m przed narożnikiem (w galopie), a młoda nie daje rady kierować...
Ale cóż, teraz to już tylko pozostaje praca. Dziewczynka siedzi, trzyma równowagę i wgl - przyjedzie, dzień, że zapanuje nad koniem  😉
Ja właśnie wykupiłam dodatkowe córce. 30 zł za rok więc pieniądze prawie żadne a chronisz też trochę własny tyłek jakby co. Czasem chce się za szybko i za dużo jak komuś dobrze idzie ... Ale to (chyba) nasze ambicje, nie uczniów ...
NNW na jazdę konną za 30 zł/rok? Coś jakoś niewiele jak na jazdę konną. Na pewno Hestia, PZU i Compensa mają NNW dla jeźdźca, ale te koszty wahają się pomiędzy 150 zł - 450 zł/rok. Tzn, pewnie to zależy od opcji, kwoty itd, ale 30 zł i tak wydaje mi się coś mało - no ale nie wiem, może jest po prostu coś tańszego, a się nie orientuję.
Jak kupowałam OC dla instruktora na rok, to mnie to kosztowało jakieś 130-150 zł (chyba w PZU).
analop, wydaje mi się, że nawet jak teraz kupisz, to da się na 12 miesięcy - do października następnego roku.
niestety nie da się, chcą do 31.12...
sama nie wiem co robić, młoda ostatnio bywa sporadycznie - deszcz,błoto, ślisko, a i lika jedynek w szkole wpadłlo 🙁
Kochani, jeszcze jedno pytanie. Jak radzicie sobie z trudnymi sytuacjami w pracy ? Miałam parę dni temu groźny upadek, dziecko uczyło się galopowac i tymże galopie konia poniosła fsntazja badz sie sploszyl, ciężko ocenić. Spadło tak, że nastąpiła utrata przytomności, karetka, szpital itd. Dla mnie to był taki stres ze jak odjechala karetka to dostałam histerii, a teraz nie wiem jak wrócić do pracy, myślę o rezygnacji bo na każdym kroku widzę zagrożenie. Nigdy wcześniej nie zdarzył mi się taki poważny upadek.
Ciężka sprawa. Zapewne wyrobiłaś normę na całe życie, ale zupełnie słusznie na każdym kroku widzisz zagrożenia - bo one SĄ. Na każdego (niemal) przychodzi chwila, gdy mija bazowa beztroska. Robi się swoje, najsolidniej, najbezpieczniej jak się da. Na wszystko nie sposób mieć wpływu.
Na zimno, to jest tak: dopóki nie grozi ci prokurator - to wszystko w porządku. Jak grozi (zbędne zagrożenia, a ty to akceptujesz) - trzeba się ewakuować.
Evson Nie dziwię Ci się kompletnie, dla mnie to straszne obciążenie  🙁 Do tego stopnia, że jeśli kiedykolwiek finansowo będę mogła sobie na to pozwolić to zrezygnuję z bycia instruktorem.

Z drugiej strony strasznie to lubię, i to taka ciągła walka.

Nie obwiniaj się, z końmi nie znasz dnia i godziny. Ważne, by zawsze dopilnować wszelkich formalności i zabezpieczeń dla siebie. I szczerze dbać o bezpieczeństwo.
Ściskam, dasz radę, pozbierasz się  :kwiatek:
Evson Niestety takie sytuacje się zdarzają nawet jeśli mamy super wyszkolone, spokojne konie. To jednak nie znaczy, że do końca życia masz drżeć ze strachu jak liść osiki. Ktoś przecież musi uczyć jazdy konnej. W mojej wieloletniej praktyce miałam kilka takich sytuacji. Przyczyny były różne: a to mysz na ujeźdżalni, a to sarna w terenie, a to jeździec ,,z głową w chmurach" Kończyło się różnie: solidną glebą, utratą przytomności, złamanym żebrem czy ręką. Nigdy nikt nie miał do mnie pretensji. Dorośli jeźdźcy nie robią problemów, a rodzice dzieci doskonale zdawali sobie sprawę z ryzyka. Nie prowadzę jazd bez wykupionego OC ani oświadczenia podpisywanego przez pełnoletniego jeźdźca lub rodziców dziecka. To taki ,,dupochron" w którym min. jest napisane, że jazda konna jest obarczona ryzykiem trwałego uszczerbku na zdrowiu lub utraty życia.
Evson, miałam podobny przypadek. W razie jakichkolwiek kłopotów finansowych mam na tę okazję OC/AC instruktora. Pod tym względem daje to niesamowity komfort psychiczny. Z drugiej strony jednak zdaję sobie sprawę z tego, że żadne pieniądze nie wrócą nikomu życia a czasem nawet zdrowia w ciężkich przypadkach. U mnie skończyło się na wstrząśnieniu mózgu i dużych dziurach w pamięci. Dziewczyna głową rozwaliła 3 solidne drągi, poprawiła metalowym stojakiem, potem trzasnął ją koń. "Na szczęście" po trzech dniach obserwacji wypuścili ją i już po 2 tygodniach siedziała na koniu. Twarda zawodniczka po prostu. Jeśli chodzi o moje wyrzuty sumienia to oczywiście miałam z nią kontakt podczas pobytu w szpitalu i w czasie krótkiej rehabilitacji w domu. Jak spada mi mały dzieciak to zawsze staram się zadzwonić do rodzica, wykazać jakiekolwiek zainteresowanie i troskę. Tym sposobem jeszcze nie zdarzyło się żeby ktoś mnie o coś oskarżył/zwyzywał czy coś w tym stylu. W emocjach, owszem, nieraz ktoś coś niemiłego krzyknął parę razy, ale jest to zrozumiałe i później przepraszali. Mam nadzieję, że z czasem będzie Ci coraz łatwiej, powodzenia!
Dzięki dziewczyny za wsparcie.
Ja przez chwile myślalam, ze zabiłam komuś dziecko. Wiadomo, to konie, wypadek itd ale nie wyobrażam sobie żyć z taką świadomością dalej, gdyby faktycznie tak sie stało. Na szczęscie z dziewczynką jest wszystko dobrze.
OC swoje mam, ośrodek również jest ubezpieczony. Każde dziecko jeździ zawsze w kasku i kamizelce, udostępniamy na miejscu. Wprowadze podpisywanie informacji o świadomości ryzyka, bo stali klienci mają umowe (szkółka) a doraźni nic nie podpisywali a to błąd.
Dzisiaj już ide, musze oswoić traumę.
Swoją drogą- możecie mi napisac na PW jakie macie umowy? Wiem, ze w jeździectwie cięzko o umowę o prace, ja jestem na zleceniu którys rok, ale może są osoby które pracują 'jak człowiek' na normalnej umowie? Pytam z ciekawosci.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
03 listopada 2016 22:12
Evson, współczuje takiej sytuacji, mi się póki co najgorsze co zdarzyło to połamane ręce, tak samo, karetka, ogromny stres z mojej strony.

Niestety taki sport, dlatego my w regulaminie mamy zdanie "każdy nawet najlepiej wyszkolony koń jest tylko zwierzęciem" i trzeba liczyć się z tym, że może się np spłoszyć.
Dlatego uważam, że pieniądze które zarabiają instruktorzy są śmiesznie małe w stosunku do tego jak odpowiedzialną pracę mają.


Jeszcze wrócę do tematu nie przyjechania i nie odwołania jazdy bo ostatnio jeden tatuś przegiął.

Normalnie w takiej sytuacji dana osoba dzwoni prędzej czy później przepraszając, że zapomniała, że dziecko chore, że cokolwiek. Trudno macham ręką, zdarza się.

Ale ostatnio nie przyjechali, nie zadzwonili. Nic.
Pech chciał, że w sobotę w którą ja nie prowadzę jazd byłam w stajni i czyściłam swojego konia przed jazdą. Patrzę a tu owy tatuś stoi z dzieckiem i czeka na jazdę.

Zagaduje mnie, "o to Pani dzisiaj prowadzi jazdy?"
odpowiadam, że nie , druga instruktorka ta co zawsze w weekendy
po chwili zorientowałam się, że to to dziecko co było umówione w miniony czwartek i nie przyjechało więc zagaduję: " a my nie byliśmy umówieni w czwartek na 18?"
facet odpowiada: "no tak, byliśmy ale my nie przyjechaliśmy".
Na to ja już lekko zirytowana : "tak wiem zauważyłam, czekałam na państwa z ubranym koniem."
facet tylko odburknął "aha"
więc ja kontynuuję : "dlaczego Pan nie zadzwonił, że dziecka nie będzie? warto by poinformować jeśli ma się nie przyjechać"
Gość -"nie miałem numeru".
Ja " A to nie mógł pan poprosić o numer drugiej instruktorki?" Do niej miał, przecież umówił się na sobotę.
facet "nie pomyślałem o tym"
Ja już zaczynam się denerwować, że gościu odwala taką chamówę i mówię "to nie ładnie tak, umówić się , nie przyjść i nawet nie poinformować"
a Facet z oburzeniem do mnie "to co teraz mam zrobić?!"
odpowiadam: "wypadało by chociaż przeprosić"
odburknął coś co miało brzmieć "przepraszam" i poszedł.
po czym naskarżył na mnie drugiej instruktorce, że ja się nie zachowuję jak dorosła osoba, jakim  prawem zwracam mu uwagę i ona ma mi przekazać, że jego córka już nie będzie u mnie jeździć".

No ręce mi opadły.
Dlatego musi być jasny regulamin, żeby takich rozmów nie prowadzić i nie negocjować tylko powiedzieć, że za jazdę nieodwołaną trzeba zapłacić.
Ja prowadzę interes (nie dosłownie bo nie jest mój ale ja głównie ogarniam umawianie, zasady etc.) od już wielu lat i naprawdę nie mam nerwów, żeby się przejmować takimi ludźmi...
Oczywiście nie mowie, że takich sytuacji nie mam i z uzyskaniem zapłaty za stracona jazdę też mam czasem problem. Urażona duma, przecież jestem waszym stałym klientem albo czasem po prostu trzeba komuś pamięć odświeżyć bo niby regulaminu zapomniał bądź ściemnił, że przeczytał albo nie słuchał jak ja tłumaczyłam, że jazdę odwołuje się do dnia przed...

Przykład: W ostatnią niedzielę miałam Panią dorosła umówioną w południe na godzinę jazdy indywidualnej. Pani wcześniej była raz, tydzień później zamiast sama wsiąść, przyprowadziła koleżankę bo sama nie miała opieki na dziećmi coś tam jej nawaliło organizacyjnie no ok chociaż nie uprzedziła. A w tą ostatnia niedzielę jeszcze dzień wcześniej potwierdzałyśmy sobie jazdę po czym co? Nie przyszła i nie odbierała telefonów :/ Czekałam 5 min, konia rozsiodłałam, weekendy ciężkie więc nie ma co konia męczyć a Pani awansowała na moim telefonie w nazwie kontaktu na "NIE PRZYSZŁA NA JAZDĘ"! Mam już kilka takich egzemplarzy na liście 🙂

Moje refleksje: kochani: twórzcie regulaminy, obligujcie ludzi do ich przeczytania, i przy pierwszej jeździe bądź opłacie: informujcie o rzeczach najważniejszych moim stałym tekstem jest: "Jazdy odwołujemy do dnia przed, jazdy w karnecie trzeba odrobić aby zmieścić się w terminie karnetu. Wszelkie nagłe sytuacje zgłaszać mi jak najszybciej i również umówić się na odrobienie jazdy" Nie wykluczy to wszystkich niefajnych zdarzeń ale człowiek świadomy to człowiek, z którym sie potem "pewniej" może pewne rzeczy negocjować a nie, że będzie szukał zwalenia winy na instruktora (u mojej szefowej tez nie raz się próbowano na mnie skarżyć 🙂😉
Evson - jesteś tylko człowiekiem i twoja reakcja wydaje mi się być naturalna.
Można mieć nie wiem jakie przeszkolenie ale czasem zdarzają się takie sytuacje, że emocje sparaliżują człowieka.
Gdy ja glebłam i się połamałam, to instruktorka jak zobaczyła moją radośnie dyndającą, urwaną w kości rękę to zemdlała (bo rzeczywiście wyglądało to demonicznie). Sama sobie drugą ręką oderwaną kończynę przytrzymałam do przyjazdu karetki, po którą sama zadzwoniłam, po tym jak innym osobom na placu wydałam polecenia aby poszli do mnie do auta po mój telefon.
Także u mnie adrenalina zadziałała in plus - tryb leadera mi się włączył, u innych skok adrenaliny może wywołać blokadę z długotrwałymi konsekwencjami. I nie ma tu nic do rzeczy jakaś siła charakteru itd.  - po prostu zależy, który obwód się zamknie🙂

Jeśli nadal paraliżuje Cię strach, może sobie poodtwarzaj tą sytuację w głowie sekunda po sekundzie ale pozadawaj sobie pytania- dlaczego się boję, czego konkretnie, kiedy się bałam, czy przeraził mnie skutek, czy brak kontroli nad wydarzeniem. Może się sama przepracujesz dzięki temu.
Kurs instruktora sportu jazda konna czym różni się od kursu instruktora rekreacji ruchowej? Myślę nad kursem i trochę zgłupiałam
oli330, poziomem kursantów i celem szkolenia. W związku z tym zupełnie innym zakresem kursu i wymogami wobec chętnych. Na IRR póki co przejdzie srebro, a i czasem brąz, na instruktora sportu minimum swobodne P w skokach, N w ujeżdżeniu (jedno i drugie).
halo pięknie dziękuję za odpowiedź, teraz już wiem co mam wybrać  :kwiatek:
majek   zwykle sobie żartuję
25 listopada 2016 09:14
jakis czas temu nawet brazu nie trzeba bylo miec na IRR
jakis czas temu nawet brazu nie trzeba bylo miec na IRR


No i o to była cała walka  🤣

oli330, na instruktora sportu minimum swobodne P w skokach, N w ujeżdżeniu (jedno i drugie).


Jak na szkolenie sportowca to ciut przy mało .  🙄
Teraz wystarczy kurs internetowy.
Nie potrzebne są odznaki, matury, umiejętności...
na kurs ISP srebro albo egzamin na poziomie srebra, mam na myśli wstępny egzamin, końcowy był trudniejszy
[quote author=Cień na śniegu link=topic=41910.msg2619567#msg2619567 date=1480153470]
Teraz wystarczy kurs internetowy.
Nie potrzebne są odznaki, matury, umiejętności...

[/quote]

Chodzi o rekomendacje PZJ. Oraz to co jest prawnie wymagane .  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się