własna przydomowa stajnia

To ja mogę coś w końcu wnieść do wątku. "karczowałam" ok hektara mooooocno zarośniętego. LSW pisze o kilkunastu drzewach ja miałam.. kilkanaście tysięcy chyba samosiejek, duży las z dwóch stron i tak sobie 10 ras pole zarastało. Mam tego farta, że frezarkę załatwiła mi znajoma nadleśniczy (sprzęt prywatny, ale jakieś tam wpływy mają) ... i tak z lasku powstało coś co był opisywane, ziemia z wystającymi tu i tam badylami. zbronować się tego by nie dało, a co dopiero zaorać (wątpię, by na 20 cm nie było korzenie, raczej nikt mi tego przez 5 lat nie zaora. Więc co miałam robić? Póki było to wyszko spulchnione frezarką na jesień posiałam trawę i.. no, konia i dwóch mini w tym roku pastwisko nie wyżywiło, ale trawa jest. Przez ostatnie pół roku zbieramy badyle, wyłamujemy pozostałe badylo korzenie, sprzątamy, kosą spalinową zwalczam plantację malin i pokrzyw i tak sobie walczę z tym pastwiskiem. Ale nie powiem, bo trawa coś tam rośnie, zwłaszcza na to, że glina i konie za wcześnie puszczone (bo po 3/4 roku od posiania). Nie jest to piękne pastwisko jakie mi się marzy ale.. co mogę się spodziewać jeśli to był kiedyś las? W planach mam stopniowe przywrócenie do kulutry, w jednym roku 1/4, w drugi następne i tak stopniowo.

I też sterta gnoi mi rośnie i nie wiem czy szukać kogoś kto weźmie (sam gnój, bez ściółki) czy jednak  nawieźć tym pastwisko? Tylko sama tego chyba nie rozprowadzę?  tak jak wspominała, bo po moim badylisku nikt nie będzie mi chciał traktorem jeździć.
A nie ranią Ci się konie od tych badylków wystających z ziemi?
Ja mam jakieś jeżyny i mi sie dwa razy koń zakuł. Niby nic wielkiego, ale piętka kilka dni bolała...
hm, połowę postwiska ogarnęłam z tych badyli, po drugiej chodzą ostrożniej. szetlandy nic się nie ranią, natomiast pełnowymiarowa miała strupki na piętkach, ale to kiedy waliła w ziemię odganiając się od much.. teraz problem zniknął...
Ja usuwałam karpy koparką. Prawie hektar. Potem brona i ręczne wybieranie pozostałości.Teraz mam ten komfort że sąsiad kosi mi kosiarką. Bez oczyszczenia nie byłoby takiej możliwości. Jedynie jeżyna ścierwo jedne mi odrasta ale mam nadzieję że systematyczne wykaszanie ubije to dziadostwo.
falabana a kosiarka talerzową dałoby radę na to wjechać? Frezarka wjeżdża mi za 2 tyg. Planuję zasiać trawę na wiosnę. Konie puścić na następny sezon..ale własnie wypadałoby jakoś skosić to co urośnie;/
tamizaliz - dałoby radę po ręcznym wydobyciu pozostałości badyli, aj tam kosze kosą spalinową, czasami tarczą "dokaszam" małe drzewka, czasami gruba żyłką chwasy bo.. szybciej.

i pytanie dla tych co kłądki kostki brukowe/granitowe sami. Na jakiej głębokości wymienialiście grunt? co na podkład.... czytam te muratory i niedobrze mi się robi.. chyba ludzie mają za dużo kasy i za mało zmartiwień. Podłoże gliniaste, ale żeby dawać 50 cm tłucznia pod piach jeszcze to jakieś szaleńśtwo. stawię stajnię, wybrukuję przed i sprzedam konie by nie będzie mnie stać  🥂
Trzeba do tego podejść krytycznie. Gruz/kruszbet daje się pod obciążenia pojazdami ciężarowymi. Daj piętnaście cm żwiru, zagęszczenie i ok 7-10 cm suchego betonu, Kostka i zagęszczenie. Jednak jeśli nie zrobiłaś jeszcze zakupów to zamówienie agregat do posadzek i zrobią ci to szybko - może 3 godziny, że spadkami bez lipy i na wieczność. Mam tak i konie się nie ślizgają( chyba żeby chciały galopować)
Czy ktoś może próbował wysypać u siebie pod domem możliwie nie dużym kosztem 'czymś' padok na mokre i zimowe dni? Jeden z moich koni wiecznie gubi podkowy albo robi sobie krzywdę kiedy na ma idealnych warunków pogodowych a nie chciałabym zamykać go na padoku 4x4 albo katować w boksie... Dodam, że mam pod nosem piaskownię i żwirownię  może z tego da się coś ciekawego wykombinować?  👀
RETNADA, aby "coś" zadziałało podczas długotrwałych deszczów musisz mieć albo super - przepuszczalny grunt , albo drenaż. Wysypanie nieprzepuszczalnego gruntu czymkolwiek sprawi tylko tyle, że błoto będzie miało szlachetniejszy skład 😉
melehowicz,
troszkę się mylisz - jeśli falabana faktycznie ma glinę to 22-25cm podbudowy to zbyt mało.

Glina jest specyficznym gruntem rodzimym. Kładąc kostkę należy pamiętać, że:
1. glina jest gruntem mocno plastycznym (gdy namoknie),
2. glina mocno pracuje przy zmianach temperatury i wilgotności,
3. glina chłonie wszystko - po tych 10 -15 cm żwiru za jakiś czas nie będzie śladu - warto więc pomyśleć o izolacji 😉

Jeśli kostka ma tylko służyć jako chodnik dla ludzi - można ryzykować z taką podbudową - ale i tak może się zdarzyć, że kostkę podniesie przy okazji zimy.
I mimo, iż tiry pod stajnię podjeżdżać nie będą - to cięższe auta, ciągniki itp. na pewno. Ja mam glinę taką, że garnki można lepić więc wiem co mówię 😉


Co do wysypania padoków - ma to sens, o ile nastąpi to w wyniku wymiany części gruntu. Jeśli luźna warstwa nie zostanie pierw usunięta - to każdy kamień, żwir, piach wymiesza się z gruntem bardzo szybko...
Gdyby to była glina miękkoplastyczna to pewnie przyznałbym rację, a doświadczenie mnie uczy, że to co ludzie nazywają gliną i to co w Polsce występuje najczęściej jest piaskiem gliniastym lub spiaszczoną gliną, a takie grunty zazwyczaj są diś nośne. Zwróć przy tym uwagę, że preferowało zupełnie inne rozwiązanie
Dlatego wszystko się rozbija o to co faktycznie jest u falabany 😉
To, że każde podłoże, które nie jest piaskiem dla większości osób to glina - to już inna bajka 😉
U mnie na gliniastą cześć podłoża (parking) wysypaliśmy kliniec. 1 warstwa znikła po 2 latach, ale stworzyła takie dość betonowe podłoże. Poszła na to kolejna warstwa klińca ale drobnej frakcji i mimo ciągłego jeżdżenia po tym aut nic się nie dzieje. Najwyżej robią się koleiny w kruszywie jak bardzo ciężkie auto.

RETNADA, jak masz piaskarnię to może drenaż i piach. Ja mam pod wiatą na górce wysypaną wywrotkę i na razie nie ma śladu po zeszłorocznym błocie. Jak będzie ok to na wiosnę dam jeszcze jedną. Inny sposób to ścielenie słomą. Tak robię na wybiegu zimowym, że część zaścielam słomą regularnie całą zimę. Robi się niezły materac tylko na wiosnę trzeba to uprzątnąć. Najlepiej maszynowo, bo trochę to waży. Za to obornik I klasa. Przemoczony od dołu, przedeptany.
A obornik rozrzucam co roku po pastwisku. Nawożenie takie jest dla nas najtańsze. Wszystko się rozkłada i nic nie zostaje do sianokosów. I robaków konie nie mają (już 2-3 lata nie musimy odrobaczać).

Możesz rozwinąć temat? Co dokładnie wpłynęło na to, że nie musisz odrobaczać koni?
majek   zwykle sobie żartuję
12 października 2016 13:24
[quote author=LSW link=topic=19013.msg2603427#msg2603427 date=1476201413]
A obornik rozrzucam co roku po pastwisku. Nawożenie takie jest dla nas najtańsze. Wszystko się rozkłada i nic nie zostaje do sianokosów. I robaków konie nie mają (już 2-3 lata nie musimy odrobaczać).


Możesz rozwinąć temat? Co dokładnie wpłynęło na to, że nie musisz odrobaczać koni?
[/quote]

Odrobaczyli czasoprzestrzen
Przeglądam paśniki, aby konie mi nie deptały siana na padoku 😉
Ceny ogromne, koszt zrobienia tez spory... takiego z zadaszeniem oczywiście.
I sobie wymyśliłam, ze kupie wóz za 250 zł, taki do remontu. Tradycyjny, taki co to qnie na wsiach ciągają i dorobię daszek na lekkim stelażu  😁
Jak wrzuce kilka kostek siana, to na cały dzień wystarczy, a jak bede chciała przytargać zielonkę to tez to bez problemu podczepie do ciągnika i przywioze. Boje sie tylko jednego, ze konie opony mi pogryzą  😂

falabana, postarałabym się wykorzystać podłoże gliniaste. Utworzyć utwardzony grunt na bazie gliny, z dosypką tłucznia/żwiru i piasku (podobno proporcje po 1/3), formując solidne spadki w tego typu "polepie". Tak się robi np. sporo dróg w Skandynawii. Nie wiem tylko, czy nie za późno w tym roku, bo takie podłoże (pod piasek i kostkę) musi solidnie wyschnąć, i to schnąć kolejnymi warstwami.
Megane,

Ciekawy pomysł. Szczególnie mobilność takiego rozwiązania może być użyteczna.

Ja jakiś czas temu robiłam paśnik samodzielnie. Ten na zdjęciu to prototyp. Być może jeszcze w tym roku (w zależności od liczby koni), będę robić drugi, ulepszony nieco model.

Megan : faktycznie dobry pomysł. Obawiam się,że jak dorzucisz daszek to wyjdzie koszt dwóch powiększonych paśników typu"dla saren".
falbana a jak to wyglądało cenowo u Ciebie?  Ja też mam trochę do wykarczowania pola om 0.5ha rośnie sam głóg i zastanawiam się do kogo się zgłosić o takie wycięcie i jak to wyglądało by cenowo.
Melehowicz, może i tak, ale za to bedzie mobilny 😉
Materiał jakby co na szkielet mam, a samo pokrycie zrobie z takich arkuszy dachowych przeźroczystych. Koszt arkusza 7 zł , chyba metrowe, albo 80, nie pamietam dokładnie, ale juz to upatrzyłam. W deszcze wytrzyma, a jak bedzie mocny wiatr to najwyzej przyczepie na hak i zaciągnę do stodoły. Jak mocno wieje, to i tak koni na dworzu nie trzymam, a w ostatecznosci to przez dwie godziny bez siana nie zginą.
Mam z 500 metrów dalej łąkę kośną, teraz jest taki potraw, ze szkoda mi go, ze przegnije. Mam tylko mały wózek ręczny, taki 300 litrów. Jak przytaszcze jeden, to tej zielonki starcza na godzine, a tak podjade paśnikiem, naładuje cały i mam z głowy 😉
Oczywiście ja i kosa, to oddzielna bajka, ale cóż, kiedyś się naucze 🙂

Imboz, bardzo fajny ten paśnik, gdybym miała stawiać na swojej ziemi, to własnie o czymś takim myślałam. Niestety padok na którym zimują konie jest sąsiada i w razie czego, musiałabym go zdemontować 🙁

Edit: już mi sąsiad coś znalazł za 200 zł z zaczepem do ciągnika, podobno na własnych kołach to dojedzie. Bede musiała tylko opony wymienić, bo już stare 😉 myślę, ze w całości w 400-450 zł sie wyrobie, plus własna praca
A więc badań gruntu nie robiłam ale z badań organoleptycznych i zachowania się gruntu 😉 wnioskuję, że jednak glina, a co gorsze, glina ilasta. Plus taki jest, że my na górce, łagodnej ale zawsze, więc woda się jakoś specjalnie nie zbiera. Natomiast ziemia nieprzepuszczalna.. czy nośna? No glina sucha jest bardzo nośna 😉. U mnie (w moim rejonie) wszelkie tłucznie, kruszywa, żwiry, itp. bardzo drogie. Ostatecznie pospółką w dobrej cenie można dostać. Chyba zrobię 10 cm pospółki, 30 cm piachu o grubej frakcji (pozostało mi po posadzce) . ostatnie 10 zmieszanie z cementem. na to kostka (bo już mama, wylewki przed stajnią nie chcę) i będzie co ma być.

ktoś się pytał ile kosztowało frezowanie tego hektara, podejrzewam, że z 2-3 tys. trzeba by było zapłacić (ja po znajomości na taryfie ulgowej), nie mówiąc już o wycięciu i przytaskaniu tych drzew, a u mnie było naprawdę gęsto. Myślę, że płacąc jakiej firmie po ich stawkach, to dobre 5 tys. by to wyniosło... Drzew do 10 lat się nie zgłasza (gdzieś tam sa podane obwody dopuszczalne u poszczególnych gatunków z podziałem na dwie grupy) powyżej musisz zgłosić w urzędzie gminy.. mogą się sprzeciwić albo kazać płacić za wycięcie starszych sztuk (jeśli po działalność, a rolnictwo to w pewnym sensie działalność).
Witam. Chcialbym sie spytac czy ktos ma lub mial stycznosc z matami gumowymi lub wycieraczkami gumowymi jako podloze w boksie?
elucidate, proponuję zajrzeć TU
A ja od piątku mam kontuzje 🙁 wcześniej byłam przeziębiona, bezsilna. Tylko dościelałam boksy i karmiłam/poiłam konie bo nie miałam siły na nic wiecej. Tak zapuszczałam stajnie przez tydzień. Jak juz sie dobrze czułam, w piątek pojechaliśmy po siano i słomę. Nakładliśmy i zrzuciliśmy we dwójkę 400 kostek. Później wybrałam do czysta boksy spod 3 koni i coś mi pierdyknęło w kręgosłupie. Kurcze, jakiś nerwoból... nie wiem co to, wiem, ze dziwnie wstaje, siadam i w ogóle się poruszam.
Ogólnie tragedia... przez weekend miałam pomoc do ogarniania boksów, ale dziś ze dwie godziny nawijałam obornik na widły jak makaron. Cholera, zycie po 40-ce nie jest już takie słodkie :/
Czuje sie bezużyteczna 🙁
Jest tak źle, że nawet koty z sypialni wygnałam, aby mi nie przeszkadzały.
A ja od piątku mam kontuzje 🙁 wcześniej byłam przeziębiona, bezsilna. Tylko dościelałam boksy i karmiłam/poiłam konie bo nie miałam siły na nic wiecej. Tak zapuszczałam stajnie przez tydzień. Jak juz sie dobrze czułam, w piątek pojechaliśmy po siano i słomę. Nakładliśmy i zrzuciliśmy we dwójkę 400 kostek. Później wybrałam do czysta boksy spod 3 koni i coś mi pierdyknęło w kręgosłupie. Kurcze, jakiś nerwoból... nie wiem co to, wiem, ze dziwnie wstaje, siadam i w ogóle się poruszam.
Ogólnie tragedia... przez weekend miałam pomoc do ogarniania boksów, ale dziś ze dwie godziny nawijałam obornik na widły jak makaron. Cholera, zycie po 40-ce nie jest już takie słodkie :/
Czuje sie bezużyteczna 🙁
Jest tak źle, że nawet koty z sypialni wygnałam, aby mi nie przeszkadzały.



Kobieto, błąd! Koty służą do przykładania na bolące/kontuzjowane miejsca! Wołaj natychmiast z powrotem  😀iabeł:
A poza tym poczekaj z ruszaniem się. Z doświadczenia wiem, że jak jedno nie naprawi się do końca to potem psuje się drugie ... Tak, ciężko żyć po 40. Ale pomyśl czy w okolicach 20 z innych względów nie było ciężko ... "każdy wiek ma swoje sporty" jak mawia przyjaciel mojego ojca ... To nie znaczy, żeby rezygnować z koni ... ale może chociaż z machania widłami.
Sama się zastanawiam czy nie nająć kogoś do obornika dla zdrowia kręgosłupa głównie ale też innych kontuzjowanych części ciała ...
SzalonaBibi, wiem, ze koty są dobre na okłady ale ja sie po prostu z bólu teraz strasznie kręce i boje się, że je pozgniatam 😉
No i jestem teraz tak drażliwa, że wydają mi się za ciężkie 🙂

U nas to ciężko o pracownika 😉
To co pod sklepem, to sie do niczego nie nadaje (choć mało ich nawet) a to co sie nadaje, to ma od groma roboty u siebie.
Przyszedł raz taki, co chciał zamienić puszkę szprotek na piwo i upraszał się o jakąś pracę, ale bałabym się, ze zniknie z widłami i taczką i ew coś jeszcze podprowadzi oprócz gnoju...
w tym miejscu jestem skazana na robote tylko na siebie :/
O tak w temacie stajennych. Nie pytam o berajtrów, tylko właśnie o stajennych. Takich do wywiezienia gnoju i posprzątania stajni. Ile im płacicie? Jak wyglądają ich zarobki na terenie kraju?
Słuchajcie, jak sobie radzicie z oświetleniem ujeżdżalni w przydomowych stajniach ?
Podjęłam decyzję powrotu do jazd nie tylko sprzątanie, karmienie, czyszczenie i w kółko to samo.Nie wiem jak to wyjdzie,nie wiem czy kobył po wdrążeniu do pracy znowu nie będzie kulał ale chcę spróbować biorąc pod uwagę że teraz mam duże wsparcie w ogarnianiu koni w mężu.
Biorąc pod uwagę porę roku i czas wolny w ciągu tygodnia to będe jeździć po zmroku lub nawet po nocy więc musze oświetlić ujeżdżalnie.Mam 3 halogeny wokół stajni o mocy 300W, jeden sięga nieco do ujeżdzalni(oświetla cały padok aż do wyjścia na plac ) Myśle o przenośnym halogenie typu http://allegro.pl/halogen-roboczy-led-lampa-warsztatowa-12v-10watt-i6541811859.html bo z dostępem do wtyczki jest ciężko (stajnia od ujeżdzalni jest w dość znacznej odległości) z tym że taka moc to chyba za mało (?) Czy celować bardziej w http://allegro.pl/naswietlacz-halogen-2x500w-statyw-lampa-halogenowa-i5996655844.html i kombinować z kablem ?
Jak to u was wygląda ? Może ktoś podpowie,pokaże na zdjęciach  🙄
Przy takiej na statywie nie pojezdzisz. Za bardzo świeci po oczach. Lepiej zainwestować w słup kilkumetrowy i zainstalować oświetlenie wyżej.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się