Młode Konie

Hej, mam pytanie dotyczące Czempionatów(?) w skokach luzem.
Czy takie czempionaty organizowane są też dla klaczy 6-cio letnich czy tylko dla 2-4 latków?

Bardzo proszę o odpowiedź 🙂
Nie organizuje się czempionatów w skokach luzem starszym koniom, dla takich są czempionaty, ale już z pasażerem 😉
Coś temat ucichł, co u Waszych młodych? Moja co raz fajniejsza, przestała się gapić na podmurówki, nawet imitacja rowu została pokonana. Wrzucam filmik z ostatnich zawodów, jestem z niej bardzo zadowolona. Co prawda sprawdzałam jakość podłoża tyłkiem w niedzielę, ale z własnej winy, koń się spisał na medal. Trener zadowolony, kobyła dostała awans, na następnych zawodach pierwsze 120  🏇
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
24 października 2016 23:04
Wszyscy ciężko pracują  😀
Mój kucyk po ciężkich dla nas miesiącach wraca do regularnych treningów.
A firmowe młodziaki robią postępy, dwójka 5-latków pod koniec sezonu otwartego debiutowała na parkurach.

equi.dream,  super  🙂 120 cm to ju poważna wysokość  👍

Czy ktoś będzie na Wago  Partynice 11-13 listopad ? 👀
Ludziom się wydaje, że z koniem jak z psem. Bierzesz młodego i układasz pod siebie  🤣


Ja teraz mam takie wrażenie... i od wiosny zabieram się za robienie mojego młodego... chyba juz nie odważe się oddać go nikomu... mimo iż jeźdźcem nie jestem... jego, ani innego konia...
Oddałam go w trening osobie, której bardzo ufałam... wierzyłam w to co robi, wierzyłam w jej doświadczenie, sukcesy i zawiodłam się na całej linii... nie wiem czy jeszcze kiedys komus zaufam...

oddałam 4 latka, naskakanego na L, ujeżdżonego na P... po 5 miesiącach medal w MPMK... i koń do mnie wrócił na zimę odpocząć...
wsiadam od stycznia/ lutego... koń mega krzywy, wpada łopatką, wypada zadem - masakra... gorzej jak podjezdek... ale myślę sobie ok, moja wina, za wiele miał wolnego, cała zima na padokach, łaził wzdłuż ogrodzenia, pokrzywił się, bo wiadomo - ogier, stać jak osiołek nie będzie...
naprawiłam ile mogłam, koń wrócił w trening jako 5-latek... pierwsze zawody po tygodniu - "oczko" i cały sezon pięknie... zaraz kolejne oczko i raptem zawodnik kontuzjowany niby... i na tydz przed MPMK zmiana jeźdźca...

a jaka prawda? płaciłam kilka tys miesięcznie za to, że koń stał 24h w boksie (podobno, opinia stajennego i luzaka), a tuż przed MPMK poszedł w mega ostry trening kondycyjny co poskutkowało zapaleniem stawów i koń od 2 miesiecy w leczeniu - a, że kulawy koń został dopuszczony do startu i 3 dni startował (120) na zero to inna bajka...
Gdyby ktoś mi powiedział, że koń kulawy, można było leczyć, bo to prosta sprawa i  mógł Mistrzostwa iść zdrowy, ale nie... mimo kulawizny 1,5 miesiąca pracował i poszedł MPMK ledwo chodząc...


Szkoda słów...
Dzis wiem, że mimo iż nie wiele umiem, bedę go jeździć sama...
bo nie potrafię kolejny raz zaufać top jeźdźcowi...


przyszły sezon wypadałoby startować 130... koń skacze wszystko, gotowy na 130 (mimo, że kulawy!). Wg opinii jeźdźca może iść 130 i jutro. Wg mojej opinii (pomijając kulawiznę!), jak koń, który wolty nie umie zrobić prawidłowo może iść 130!?


Wybaczcie, że użalam się... ale tyle kasy co włożyłam w trening u top jeźdźca, a jaki koń do mnie wrócił... no płakać się chce...


chyba jednak lepiej robić samemu, bez wiedzy i doświadczenia, ale z sercem, a nie tylko licząc kasę...
analop, faktycznie paskudna sytuacja. I niestety, patrząc na konie, które do nas trafiały od zawodników z treningu, nie odosobniona.
equi.dream obejrzałam Twój filmik, bardzo fajny parkur! Kiedy to 120?
analop, wiedząc (chyba), kto jeździł Twojego konia aż ciężko mi uwierzyć 😲 Szok. Współczuję.
A mnie to wcale nie dziwi.
analop strasznie wspolczuje, az wierzyc sie nie chce ! Super kon, trzymam za niego kciuki !

My na ten rok zakonczylismy juz starty, trzeba troche odpoczac. Ostatnie zawody to udane przejazdy w L i P w Gajewnikach.

Niestety, z oddaniem konia w trening to jest powszechny problem. Ciężko jest o zaufane miejsce, za granicą też nie jest różowo, chociaż zawodnicy jakby uczciwsi, to jest za to powszechny problem z kowalami, konie są robione rzadko, byle jak, mają pognite strzałki, kopyta są pozawężane, idące w storc, pękające - nikt tego nie pilnuje. Może się kiedyś odważę pokazać, jak wyglądały kopyta mojego 5,5-latka od jednego z topowych jeźdźców od młodych koni...

Za to polski problem to przede wszystkim brak pracy. Konie nie są ruszane (zgodnie z umową), wsiada na nie sporadycznie nie zawodnik, tylko luzak, który coś tam sobie dłubie byle jak. Przypadki, które ja znam z autopsji:
- koń chodzi wyłącznie w karuzeli, czasem na wypinaczach... Skakany jest raz na tydzień 120 i w górę, a że charakterny, to dostaje wtedy regularny łomot - oczywiście kończy się to szybko problemami zdrowotnymi i z głową konia również. Jedno z większych nazwisk w polskich skokach.
- koń powierzony w trening ujeżdżenia pracuje wożąc na grzbiecie klientki trenera, szczególnie w sytuacjach, kiedy podstawowe konie dziewczynek są kulawe. Nie w ramach jakiegoś sporadycznego incydentu, tylko praktycznie codziennie, tygodniami. Właściciel konia nic oczywiście nie wie. Płaci.
- właścicielka oddaje wypieszczonego ukochanego konika na pół roku w trening do znanego zawodnika ujeżdżeniowego. Pakuje skrzynkę z ochraniaczami, podstawowymi kosmetykami (jakieś tam wcierki) i szczotkami. Na wierzch, na drogę czy tam na osłodę życia w nowym miejscu kładzie dla konika kilka jabłuszek. Po pół roku odbiera konia, który dziwnym trafem wygląda jakby ostatnie miesiące spędził na łące, jest włochaty, brudny i pozbawiony mięśni. Właścicielka otwiera skrzynkę i - tak! - znajduje na wierzchu śmierdzące, pływające jabłka, na których bytują kolonie bakterii o tak zaawansowanej cywilizacji, że za chwilę odczytają pierwszą własną konstytucję. Widać do pracy koń sprzętu nie potrzebował, czyszczenia również...
- koń powierzony w trening (skoki) wywraca się na przeszkodzie i paskudnie uszkadza rysik - wieloodłamowe złamanie. Koń trafia na miesiąc do boksu - i cisza. Może się nie wyda, może się sam uleczy, kasa za trening wpływa. Oczywiście po fakcie był zajebisty dym, ale najbardziej szkoda zwierzęcia, które powinno być jak najszybciej zoperowane, a przez durnych ludzi cierpiało i musiało przejść znacznie bardziej skomplikowaną operację.

Pańskie oko konia tuczy - no niestety to powiedzenie ma drugie dno...
A.kajca   Immortality, victory and fame
30 października 2016 22:55
quantanamera, analop, straszne jest to co piszecie O.O... Niepojęte jest dla mnie jak "trener", "trenując" konia w opisany sposób, potrafi spojrzeć w oczy jego właścicielowi, bez skrupułów opowiadać mu bajki i jeszcze rękę po pieniądze wyciągać... No nie potrafiłabym, za boga (dowolnego). Sumienie by mnie ogryzły do kości. I nie chodzi o to, że skoro biorę konie w trening tylko od kilku stałych klientów, do tego znajomych od xx-lat to nie umiała bym im takich głupot wkręcać- obcej osobie też bym nie umiała. M.in. przez świadomość, że koń i tak przecież pokaże ile pracy w niego włożono, jakiej ona była jakości i jakie przyniosła efekty...
Ja się nie dziwie, ze tak jest. Topowi zawodnicy przecież praktycznie co tydzień są na zawodach na 3 dni. To niby kiedy maja jeździć konie, które dostali w trening? Wina jest tych właścicieli koni.
Ja miałam sytuacje, że chciałam wziąść w trening kobyłe koleżanki, ale ona stwierdziła, że ja nie mam znanego nazwiska i dlatego mi nie da jej w trening. to nic, że ja mam czas by sie nią zajmować codziennie i jeździć regularnie oraz brać treningi pod okiem trenera.
Też znajoma od nas ze stajni dała w trening ujeżdżeniowy swojego konia (juz chyba drugi rok jest) do znanej zawodniczki. Okazuje się, że owa zawodniczka jest co tydzień na zawodach 3 dniowych (czasem nawet na 4 dni jak są też młode konie).
blackstones, wina właścicieli koni? To chyba żart. Jeśli ktoś się do czegoś zobowiązuje to powinien wypełniać warunki umowy. Jeśli ktoś nie jest w stanie temu sprostać to nie powinien się za to zabierać. Branie pieniędzy i nie wywiązywanie się z umowy jest poniżej wszelkiej krytyki.
No niby tak, ale skoro wolą dać komuś kto ma znane nazwisko i wiedzą, że jest co tydzień na zawodach to niby jak on ma jeździć te konie, które zostały w domu, a za które płacą właściciele? Fakt, że oni są nie uczciwi, bo powinni powiedzieć, że nie mają czasu bądź będzie ktoś inny w czasie ich nie obecności jeździł konia i czy właścicielowi to odpowiada.
Moon   #kulistyzajebisty
31 października 2016 07:20
analop, jeśli Cię to pocieszy - stojąc X lat w Sopocie widziałam nie raz nie dwa, konie, które chodziły i 140 (raz lepiej raz gorzej) a w robocie ujeżdżeniowej nie były w stanie zrobić wolty w kłusie. Zadziwiało mnie to będzie zadziwiać po wieki wieków chyba, bo o ile nie wsiądzie na konia ktoś z wielką, silną łydą to pojedzie i na krześle 130 i jeszcze wygra, o tyle wsiądę taka ja (  50 kg wagi i nóżki jak patyczki 🤣 ) to ujadę tyle co nic.
To co opisujesz ty i Quanta też znam z obserwacji, niestety.

blackstones - to klient jest sobie sam winny? Eeee, coś ci się pomieszało lekko. Skoro zawodnik się ogłasza że bierze konie w trening, to moim zdaniem powinien być świadom tego że jego doba ma tylko 24h. Skoro podpisuje umowę że jeździ i trenuje konia 5x w tygodniu, to sorry, ale mnie jako klienta nie obchodzi czy ma zawody czy rozwolnienie - ma tego konia tyle jeździć i koniec. Nie karuzela, nie luzak, nie inny klient uczący się anglezowania - tylko właśnie ten zawodnik, któremu płacę gruby hajs za zrobienie konia.
Z drugiego końca kija - skoro widzę zawodnika X tydzień w tydzień na zawodach ogólnopolskich, międzynarodowych, to trzeba być mocno tępym żeby nie dodać dwa do dwóch - że jeżdżenie mojego konia 5x w tyg to bajeczka i zapewne stoi on właśnie druga dobę w boksie, w milszej opcji - byczy się na padoku. No ale jak to mówią - czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Ot kwestia wyboru.
blackstones, niestety to może być pułapka, chwyt marketingowy. Z tym się zgadzam, zresztą jak widać dużo osób zderzyło się z takim problemem. Wiadomo, że jeżeli ktoś nie ma w swoim otoczeniu nikogo, komu chce powierzyć konia to w pierwszej kolejności kieruje się osiągnięciami jeźdźców i ich umiejętnościami. Łatwiej zaufać takiej osobie, która ma udokumentowane osiągnięcia niż komuś anonimowemu. Jak widać niestety czasem można się przejechać
Dava   kiss kiss bang bang
31 października 2016 07:24
3dniowe? W skokach to zawsze rowniez 4, bo dochodzi czwartek przed. Nie mowiac juz o tym, ze wyjezdzaja czesto za granice, na dluzsze toury.
Duzo wlascicieli koni zalezy wylacznie na nazwisku i wyniku, niestety. I tez jestem zdania, ze 'panskie oko konia tuczy' 😉
Czy w dobie internetu nie można dodać do umowy wymogu np. cotygodniowej relacji z pracy + dokumentacji choćby zdjęciami?
Gdyby taka dokumentacja została sfałszowana - o ileż prościej użerać się w sądzie.

Nasuwają mi się dwie refleksje.
Ogólnoludzka. Czy nam już zupełnie wysiadło rozróżnianie "who is who"? Pojęcia uczciwości, przyzwoitości, solidności, bycia fair?
Też ogólnoludzka. Póki nieuczciwość będzie bezkarna - to tak będzie. Jakie konsekwencje ponieśli niesolidni (delikatnie mówiąc)? Ktoś zażądał (i otrzymał) odszkodowania? Zagrożenie jedynie utratą dochodu czyni proceder wysoce opłacalnym.
halo masz na pewno rację, co do kryzysu zaufania. Dodam jednak trochę pieprzu do tych łez : odpowiedzialność ponosi także zleceniodawca. To zleceniodawca najpierw ocenia wykonawców a później wybiera jednego i częściowo ponosi odpowiedzialność sam przed sobą za wybór i ponosi jego konsekwencje. Oczywista jest sprawa zasadniczej odpowiedzialności wykonawcy za powierzone zlecenie - żeby nie było że zdejmuje z niego winę!!!
Swego czasu znajoma opowiadała mi o podobnej sytuacji, tyle że w roli głównej występowała jej klacz. Koń poszedł miły i kontaktowy, a wrócił wkurzony na wszystko. Błąd właścicielki, bo gdyby zapytała szersze grono to by się dowiedziała jakie opinie chodzą o "super" pani do układania młodziaków. Natomiast inna sprawa, że to było "nasza" podwórku, nie jakiś sportowy światek. Osobiście miałam nadzieję, że chociaż tam panują nieco inne zasady.
My ani nie jesteśmy top, ani nie zajeżdżamy top koni, ale relacje z treningów robimy regularnie. Część publikujemy, większa część jest u nas na dysku, włącznie z filmami, które pokazują cały przebieg trening (np. pełną godzinę). Dzień przed wyjazdem obowiązkowo zdjęcia i film, żeby ktoś nam nie zarzucił, że koń wyjechał chudy, poraniony itp. Właściciel ma wgląd w postępy konia, raczej nie da się tego sfałszować.

To nasze zabezpieczenie i reklama. Co więcej, działa.
Moon   #kulistyzajebisty
31 października 2016 14:33
maluda,  to jest też to, że ludzie właśnie nie zapytają się, nie zasięgną opinii szerszej (nie tylko 'wianuszka' czy 'funclubu' takiego zawodnika) i potem wychodzi to, co wychodzi.

Atea, i chwała Wam, może jak takich miejsc będzie więcej, to niektórzy chociaż, przejrzą na oczy. Druga sprawa, to też to, że w takich stajniach, gdzie zawodnik X ma naście koni, w tym kilka swoich do startowania, kilka do rooty, a jeszcze kilka do trenowania razem z ich jeźdźcami, to pewnie ostatnią rzeczą o jakiej myśli, wsiadając na konia oddanego w trening jest to, czy ma kto go nagrać/zrobić zdjęcia.

Po X latach stania w Sopocie twierdzę, że nie da się, mieć te 6, 7 koni w treningu, każdego uczciwie pojeździć, popracować, poprowadzić treningi innym i jeszcze mieć czas na życie prywatne. No fuckin way. Coś musi być kosztem czegoś - dlatego w pewnym momencie przestały mnie dziwić jazdy po 20min po płaskim / 40min skoków - na czarnej, non stop.
Dlatego nie twierdzę, że wina leży tylko po jednej stronie. Jeżeli ktoś oddaje konia na "ładne oczy" to pretensje powinien mieć tylko do siebie, inna sprawa jak komuś ufa i nagle się okazuje, że nie warto było. Wiadomo, każdy popełnia błędy. Gorzej jak się kryje takiego jeźdźca i wybiela...

Po X latach stania w Sopocie twierdzę, że nie da się, mieć te 6, 7 koni w treningu, każdego uczciwie pojeździć, popracować, poprowadzić treningi innym i jeszcze mieć czas na życie prywatne. No fuckin way.


Znam jedną osobę, która naprawdę sumiennie pracuje ze wszystkimi końmi, które ma w treningu. Nie w Sopocie. Ale faktycznie to wyjątek potwierdzający regułę.
Ja też znam dwóch zawodników, którzy sumiennie pracują z powierzonymi konmi.
Mało tego dbają o konie w treningu bardziej niż o swoje, tzn. Jeśli nie mam czasu danego dnia to te w treningu pojeździ, swojego wylonżuje  🙂
Może powinien być wątek ostrzegający na revolcie ...
Moon   #kulistyzajebisty
31 października 2016 18:56
anai, Perlica, ja też takie osoby znam, ale - no właśnie, tak jak piszecie - to są wyjątki.
tyle, że u mnie sytuacja miała się inaczej - oddałam konia niby TOP zawodnikowi, ale od początku wiedziałam, ze nie ma zaplanowanych startów co weekend, a siedzi w domu...
sama chciałam by koń startował np w Ciekocinku czy Jakubowicach, ale było "nie, z jednym koniem nie opłaca się jechać, a innych nie mam narazie..." i ok...
koń miał był jeżdżony niemal codziennie, bo wiadomo, na pracę kondycyjną wsiadał berajter i jechał do lasu, ok...

dziś jestem mega w***kuriona tym, że nie docierały do mnie sygnały z zewnątrz, a ja jednak zaufałam miłym słowom....
sygnałów było milion - przytoczę jeden z wielu...
kolejny raz przyjeżdżam po nasienie, by je wysłać, a stajenny mnie pyta - "a po co Wy tyle km robicie, nie ma stajni gdzieś bliżej gdzie mógłby stać?" i dłuższa rozmowa... a na jej zakończenie tekst stajennego pracującego 12h - "aaa, to on chodzi w siodle?"
no sorry, ale zwala z nóg...

rok temu byłam zadowolona, w tym roku byłam okłamana - tuż przed MPMK niby zawodniczka dostała kontuzję i zawody pojedzie kto inny...
bzdura, koń miesiąc przez MPMK już kulał i można to było wyleczyć w 2 tyg, gdyby się podjąć leczenia...
ale nie, poszedł zawody kulawy i do dzis walczymy, a dziś wet powiedział, że być może trzeba będzie otworzyć staw...
a zawodniczka wcale nie kontuzjowana... biorąc ode mnie konia w trening doskonale wiedziała, ze jeździć go nie będzie poza 2 startami by zdobyć oczko na szybko - bo jest w ciązy...
analop a ile czasu przed MP oddałaś konia w trening?
Może jeszcze wtedy zawodniczka nie wiedziała, że nie będzie mogła na nich wystartować.
analop Bardzo współczuję, trzymam kciuki za chłopaka .
Ja swojego oddałam na ponad pół roku, jeździłam raz lub dwa razy w tyg.(jeden wyjazd to 250km.) na treningi, jak koń był masowany lub miał kowala byłam . Na każdych wyjazdowych treningowych byłam, na zawody potrafiłam jeździć ponad 100km w jedną stronę przez 3 dni. Nawet jak byłam na urodzinach potrafiłam wstać o 5 i jechać na zawody.
Kontrola była non stop, ale nie dla tego, że nie wierzyłam ale dla tego aby monitorować jak koń się rozwija .


Dziś moje młode przeszło super TUV i pojechało do świetnej nowej właścicielki . Młody pierwszy raz w życiu wszedł do przyczepy, jechał ponad 500km i był bardzo grzeczny. Cieszę się, że trafił w dobre kochające ręce .
Bella jak na razie zostaje i daje radość mi  😉
Ja miałam oddać konia na wakacje w trening, ale niestety plany się pokrzyżowały. Koń miał być w treningu od maja do końca sierpnia. Szukałam trenera od stycznia. Pytałam osób, które miały konia u danych trenerów i ludzi, którzy znają bardzo dobrze pomorski światek jeździecki. Znalazłam trzech bardzo dobrych trenerów i uważam, że pomimo tego, że nie dałam im konia w trening to mogę ich z czystym sumieniem polecić, bo wiem praktycznie wszystko na temat ich planów treningowych. Jednego od ujeżdżenia, dwóch od skoków. Słyszałam natomiast wiele opinii, że jakiś tam trener często wsiada tylko przed wizytą właściciela, co dla mnie wtedy było czymś nie do ogarnięcia, że takie coś może robić człowiek, który dostaje moje ciężko zarobione pieniądze.
Jednak wszędzie można zaczerpnąć jakiś informacji i dowiedzieć się komu warto zaufać, a komu lepiej nie. Nie raz przejechałam się na tym, że światek jeździecki jest tak mały, nie raz też cieszyłam się z tego powodu. Każdy trener ma jakąś tam już opinię w swoim rejonie. Jeśli nie ma... To albo bym musiała przyjeżdżać do konia dosyć często albo po prostu bym swojego konia takiemu trenerowi nie powierzała. Tak jak pisze Perlica może warto stworzyć taki wątek?
I tutaj pytanie do osób, które się przejechały na pewnych trenerach. Oddaliście swoje konie komuś na ładne oczy i dobre nazwisko? Bez żadnego wywiadu środowiskowego?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się