Sprawy sercowe...

majek   zwykle sobie żartuję
31 października 2016 21:55
Majek co rozumiecie pod hasłem 'oklapł'?  👀


Haha. No dobra nie oklapl tak dosłownie, ale się mało stara. Właściwie to nic nie robi oprócz maslanych oczu do mnie, co jest niby fajne po 8 latach małżeństwa, ale fajnie by było, gdyby jednak nie był moim 3 dzieckiem. Wróć. Dzieci chociaż starają się po sobie sprzątać/zmywac. Umieją same zrobić sobie kanapkę. A tatuś nie bardzo
Sankaritarina, ja to widzę trochę inaczej. Dziś więcej jest chyba kobiet wykształconych i mimo wszystko to, że kobieta świetnie dziś funkcjonuje jako jednostka samodzielna sprawia, że mają większe oczekiwania wobec mężczyzn. To się stało w ciągu 1 pokolenia i chyba jednak mężczyźni zostali trochę w tyle.

No właśnie jakoś nie mam przekonania co do tego. Na pewno jest większy dostęp, większa możliwość studiowania - i to dużo większa! Ale czy za wykształconymi kobietami idzie jakiś ich specjalistyczny rozwój? I czy to dotyczy większości? Nie jestem przekonana. Wiele jest kobiet bez wyższego wykształcenia albo z licencjatem z jakiegoś "kosmicznego" kierunku (w stylu, nie wiem, komunikacja kryzysowa czy inny dyskurs publiczny 😉 ) za czym nie idzie... nic. Ani jakieś specjalne umiejętności, ani znajomość języków, ani doświadczenie zawodowe czy cokolwiek, co miałoby świadczyć o tym, że mam do czynienia z osobą obrotną, zorganizowaną, wyspecjalizowaną w czymś (masę takich CV dostaję, masę takich kobiet widzę).  No więc zgadzam się z Tobą odnośnie zmian w ciągu 1 pokolenia, ale chyba nie do końca jestem przekonana czy to faktycznie można nazwać "rozwojem kobiet" 😀
Większe wymagania wobec mężczyzn.... No, być może - ale ci "fajniejsi" mężczyźni też mają swoje wymagania. I czy faktycznie "zostali" w tyle? Hmm... na pewno te młodsze pokolenia być może są jakieś takie... "miętkie". Przynajmniej niektórzy - jak tak patrzę po centrach handlowych.  🤔 Modna fryzura, modny sweterek, Ajfon i dwie lewe ręce. Choć, kurczę, dziewczyn to też dotyczy.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
01 listopada 2016 12:27
jest większy i szybszy dostęp do wszystkiego, ale my w naszych głowach nie zrobiliśmy żadnego. co różnicuje się od mainstreamu jest źle odbierane. bo teraz jest "fit singielka", najlepiej z wyższym stanowiskiem w którejś z Big Four, kiedyś było po prostu na odwrót 😉

myślę, że społeczeństwo, te młodsze pokolenia zwłaszcza, dryfuje w strefy pilnowania tylko siebie, własnej wygody i życia, które dobrze wygląda na instagramie.

u mnie na przełomie 2/3 roku i po 3 roku mnóstwo koleżanek i kolegów wzięło ślub. Nie samym rozmawianiem o Sartrze człowiek żyje 😉

a odnośnie wykształcenia- zaplątałam się ostatnio na wykłady na magisterce na socjologii. Pan doktor przecudowny, w uroczej kamizelce, wytłumaczył wszystko prosto, dokładnie, tak, że każdy miał czas sobie zapisać, podał dużo przykładów, rozrysował na tablicy tabelkę - no w porównaniu z szalonymi wykładami na moim polonie byłam w szoku, że tak wykładać można. Samo pojęcie myślę, że można by dokładnie omówić w 30min a nie 1,5h, bo jest proste- paradygmat (metodologie to były). Liczę, że ludzie, którym udało się dobrnąć do obronienia licencjatu chwytają takie rzeczy jak podstawowe pojęcia metodologiczne.
A grupa wychodzi z sali i mówi, że nic nie zrozumiała.
kurtyna  😵

PS. przepraszam, że nie zeskanowałam artykułu, ale zakręcona byłam  :kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 listopada 2016 12:31
To mój chłop chyba sprawdziłby się w związku z "nowoczesną kobietą"- bo powtarza mi już od początku że on byłby najszczęśliwszy na świecie, gdybym to ja robiła karierę i chodziła do pracy a on siedział w domu z dzieckiem 😵 I gdy faktycznie tak jakiś czas było to... był szczęśliwy. I nie narzekał. Szkoda tylko, że on jako spawacz zawsze zarobi zdecydowanie więcej niż ja jako ekspedientka czy sprzedawczyni...
CzarownicaSa, Czemu zawsze jest tak, że mamy to, czego tak do końca nie "chcemy" 😁 😉
Znajoma przeczuwa ciężkie boje właśnie w tym temacie - ona chce się rozwijać, lubi swoją pracę i czuje się niesamowicie usatysfakcjonowana, no ale chłop-tradycjonalista.... wolałby, żeby 1) miała hmm... mniej fajną, "gorszą" pracę, najlepiej dorywczą - a to on byłby tym głównym "zastrzykiem" pieniędzy 2) zainteresowała się tematem rodziny i dzieci. No cóż, coś odnoszę wrażenie, że te boje mogą być naprawdę ciężkie...

madmaddie, U mnie na 2-3 roku studiów, większość koleżanek jakichś tam facetów miała - część tych dziewczyn była chajtnięta, część zaręczona i generalnie bardzo mało było "singielek z wyboru". Jednak rzeczywistość została zdominowana przez dyskusje o sukniach ślubnych, dzieciach, domach, wspólnych domowych ogniskach etc.
Sartre jakoś się nie przyjął 😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 listopada 2016 12:51
A pojęcia nie mam 😁
Ale wiesz- mój by chciał, żebym jednocześnie zarabiała, ogarniała wszystko, załatwiała i po powrocie z pracy zajmowała się dzieckiem 😎
majek   zwykle sobie żartuję
01 listopada 2016 12:53
A pojęcia nie mam 😁
Ale wiesz- mój by chciał, żebym jednocześnie zarabiała, ogarniała wszystko, załatwiała i po powrocie z pracy zajmowała się dzieckiem 😎


Moj to ma i chyba dlatego jestem taka zdolowana ostatnio.

I chyba to przez moja prace, bo mam do czynienia z naprawde fajnymi chlopakami. Nie dosc, ze ... inteligentni to jeszce bardzo fit 😜
Sankaritarina, nie chodzi mi o robienie wielkiej kariery. Jak spojrzę na pokolenie mojej babci, to większość kobiet nie pracowała pozostając na utrzymaniu męża. W pokoleniu moich rodziców patrząc na mamy koleżanek też pracowała na etacie połowa. Reszta zajmowała się domem. W moim pokoleniu nieliczne dziewczyny mogą sobie pozwolić na pozostanie w domu. Większość czy chce czy nie to pracuje. Z tej pracy może nie mają luksusów, ale ... są w stanie utrzymać siebie, kota 😉 i lokum. Czasem więcej. To powoduje, że nie szukają na siłę faceta, który je wyżywi. Zwiększają swoje wymagania.
A co do facetów: rozmawiałam z kolegą kila dni temu na ten temat- ma dwóch dorosłych synów i smutno stwierdził, że synowie mają problem z typowo męskimi zadaniami. Często nie wiedzą nawet jak się zabrać za malowanie ścian itp. Pokolenie wyżej to raczej każdy facet podstawowe prace domowe spokojnie zrobił.
bera7, no dobrze, a co on jako ojciec zrobił, żeby tych synów nauczyć? Rodzice sami wyręczają dzieci w pewnych zadaniach, a potem się smucą, że dzieci nie potrafią czegoś zrobić.
Do pomalowania ścian wezwą fachowca, a w tym czasie ugotują pyszny obiad dla żony, która nie cierpi stać przy garach albo zajmą się dzieckiem żeby zmęczona mama mogła wyskoczyć na kawę z koleżankami.
Facet ma być silny, opiekuńczy, wykształcony, dobrze zarabiać, a przy okazji zajmować się domem i zaskakiwać romantycznymi niespodziankami, ale jakby ktoś powiedział, że prawdziwa kobieta to ma umieć i koło sama zmienić, i zrobić wypasioną pieczeń na kolację z teściami - oj biada mu.  🤣
Też nie rozumiem tego biadolenia nad facetami, którzy nie umieją malować ścian czy naprawić kranu. Ani mój mąż ani brat nie umieją takich rzeczy, ale maja te parę zł żeby wezwać fachowca, co w tym złego? Obaj są wykształceni, obyci, inteligentni i nie można się z nimi nudzić, po co byłby mi "fachowiec", który nie ma żadnej z powyższych cech?
Życie rodzinne nie opiera się na wykształceniu, obyciu, inteligencji, ani na umiejętności malowania itd.
Owszem, opiera się na pieniądzach, mocno - na zdolnościach do zarabiania tychże.
Życie rodzinne opiera się na cechach, na które mało kto zwraca uwagę, gdy wybiera partnera/partnerkę.
Taki paradoks.
Wymaga dzielności, zaradności, ofiarności, poczucia humoru, bycia fair, lojalności, zrównoważenia, dojrzałości, umiejętności komunikacji, wyrozumiałości...; ogólnie przymiotów z repertuaru przymiotów moralnych. Zarówno od kobiet jak i od mężczyzn.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 listopada 2016 20:56
Jest różnica między "ma parę zł na fachowca, żeby zaoszczędzić czas", a "ma parę zł na fachowca, bo sam nie potrafi". Sorry, ale żeby facet nie umiał zrobić podstawowej hydrauliki, elektryki, etc.??? Mój mąż też ma wyższe wykształcenie, jest inteligentny, obyty i nie można się z nim nudzić, ale w parze z tym idzie również fakt, że do np. Leroy wchodzi, jak do sklepu z zabawkami. Domek na działce pomaluje, szlifierką kątową umie się posługiwać, podobnie wiertarką. Jak trzeba, to naprawi zmywarkę, przesunie kontakt, zamocuje żyrandol, wymieni bezpiecznik w samochodzie. Lampki choinkowe zrobił sam mając lat kilkanaście, a koło w samochodzie umiał zmienić w wieku lat kilku. Domku na nowej działce tylko z braku czasu nie stawia sam. Później ludzie się dziwią, że rośnie pokolenie, które ma dwie lewe ręce. A jak ma umieć cokolwiek zrobić, skoro nie miało się od kogo uczyć, bo "przyjdzie specu i zrobi".

P.S. Dzionka, nie odbierz tego personalnie. To moje ogólne zdanie w temacie. Jak Tobie nie przeszkadza brak takich umiejętności, to mnie nic do tego.
Lanka_Cathar, no nie, nie zgadzam się z Tobą i na mnie w ogóle nie robi wrażenia facet, który umie te wszystkie rzeczy, które umie Twój mąż 🙂 Tak jak ja nie umiem upiec szarlotki czy zrobić żurku, tak mój mąż nie umie "podstawowej elektryki" i naprawdę żadnemu z nas to nie przeszkadza 🙂 Bo właśnie cenimy w sobie to, o czym halo pisze. Po prostu nie dla każdej kobiety takie umiejętności u faceta to w ogóle coś ważnego, dla mnie ważniejsze jest np. to, że świetnie posługuje się mapą, bo ja jestem jak dziecko we mgle w tych sprawach i gdyby nie W spędzalibyśmy chyba wakacje w all inclusive a nie górach w Gruzji.
Lanka_Cathar, mam podobne zdanie. Nie musi być fachurą we wszystkim, ale fajnie jak podstawy ogarnia. Tak jak kobieta powinna umieć podstawy gotowania i sprzątania. Takie moje zdanie. Ale każdemu wg potrzeb.
Do mnie facet który nie potrafi zmienić koła w aucie czy założyć kontaktu jest niemęski. Bo nawet ja to umiem i nie uważam, żeby wykształcenie w tym przeszkadzało.

Dzionka dlatego ludzie wybierają się według różnego klucza.
Averis   Czarny charakter
01 listopada 2016 21:12
Akurat podstawy gotowania i sprzątania powinien ogarniać każdy człowiek. I naprawdę wolę mężczyznę, który wie, do czego służy gąbka do naczyń, zmywarka, pralka i odkurzacz niż domorosłego elektryka.

smartini   fb & insta: dokłaczone
01 listopada 2016 21:13
Ło boże, Wy tak na serio?
Mój ojciec jest świetnym ekonomistą i piekielnie inteligentnym człowiekiem ale do naprawienia pralki czy remontu wynajmie ludzi bo to oni od tego są a on po to się zaharowuje, żeby go było na to stać. To moja mama skończyła technikum elektryczne i prędzej naprawi pralkę niż on i co - w takim razie mam ojca nieudacznika a matkę szaloną kobietę 21 wieku? Otwierając nowy biznes ojciec zajmował się finansami i logistyką a mama nadzorem ekip budowlanych - to wg Was naprawdę znaczy COKOLWIEK?
Jednocześnie ta niesamowicie futurystyczna kobieta pracy gotuje obiadki i wychowała dwójkę dzieci sama w domu gdy mąż ciężko charował. To w sumie gdzie jest w Waszych normach i standardach? o_O
Mnie tam nikt nie uczył malowania ścian, sama ogarnęłam remont gabinetu - i jak to się ma do tego, że w domu 'nikt nie nauczył bo byli fachowcy'? W zupełnie inny sposób zostałam nauczona zaradności i życiowej inteligencji niż przez naukę malowania sufitu i w życiu do głowy by mi nie przyszło szufladkować faceta po tym, czy potrafi przesunąć kontakt albo naprawić silnik...........
no trochę w szoku jestem czytając niektóre wpisy

o gustach się nie dyskutuje i co kto woli ale pakowanie ludzi do wora nieudaczników tylko na podstawie wybiórczych umiejętności czy ich braku jest żenujące. Ja w takim razie będę fatalną żoną, bo nienawidzę odkurzać i prasować i jakby mnie ktoś w tym wyręczył to byłabym najszczęśliwsza na świecie. Zamiast tego mogę malować ściany albo budować domek na drzewie dla dzieci, będę miała z tego frajdę życia.

No tak, pewnie, że każdemu wedle potrzeb! Dla mnie facet robiący błędy ortograficzne i nie mówiący biegle po angielsku jest nie sexy i już. I jak patrzę po znajomych, facetach moich koleżanek - to też nie potrafią robić nic w domu 😀 Takie pokolenie albo takie środowisko przynajmniej...

Lanka_Cathar, już zdążyłam Ci wyżej odpisać 🙂

smartini, take it easy, dziewczyny nikogo nieudacznikiem nie nazwały chyba! Raczej każda pisze co DLA NIEJ jest męskie, sexy czy cokolwiek niż w ogóle, chociaż częściowo posty mogę brzmieć mocno oceniająco.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 listopada 2016 21:18
A widzisz, to ja jestem mocno "kuchenna" i uwielbiam gotować i ponoć dobrze to robię. 🙂 To, co mnie przeszkadzało na początku, to fakt, że mąż mój umie... prasować. Poczułam się taka... zbędna.  🤔wirek: Po moim byłym to było takie dziwne - umie gotować, nastawi pralkę, zmywarkę, uprasuje. Teraz to doceniam. Podzieliliśmy tylko zabawki - pralka jest moja, zmywarka - jego.  😁 A to o czym pisze Halo jest dla mnie tak samo oczywiste, jak pozostałe wymienione cechy.

Bera7, z przerażeniem obserwuję współczesnych facetów i kandydatów do tego miana (tzn. chłopców). Takie pierdoły rosną, że aż strach. Z innej beczki, rozwalił mnie stajenny (może w moim wieku, może młodszy), gdy spytał, czy nie jest mi za ciężko nosić siano na widłach i czy mi nie pomóc.  🤣

Smartini, moja znajoma ze stajni powiedziała wprost, że musi znaleźć faceta, który gotuje, bo ona nie umie i jej mama też. W domu zajmuje się  tym tata. I fakt - gotuje super. Tu chodzi o równowagę, bo, o ile pamiętam początek wątku, to zaczęło się od tego, że współczesna kobieta ma na utrzymaniu (w sensie, że musi ogarnąć) dom, dziecko i męża-zrób-to-za-mnie, czyli ma tak na prawdę dwójkę dzieci i zero pomocy.
smartini   fb & insta: dokłaczone
01 listopada 2016 21:26
Lanka_Cathar, Dlatego napisałam - co komu potrzeba. Wkurza mnie natomiast nieprzeciętnie ładowanie wszystkich do jednego wora i czytając co niektóre wpisy to naprawdę - mój ojciec mógłby dostać plakietkę najgorszego sortu a zdecydowanie jest inaczej. I faceci/mężczyźni których znam i w których towarzystwie się obracam (25-30) są całkowicie samowystarczalnymi jednostkami, którzy noszą swoje kobiety na rękach (lub nosiliby, gdyby byli w związkach) i nijak nie pasują do wniosków wyciągniętych przez niektórych w kilkunastu poprzednich postach. Moje znajome za to w sporej mierze są singielkami (ze mną włącznie) ale wcale nie dlatego, że faceci których poznają są niedorobieni. Albo one jakieś nienormalne. Ot po prostu jeszcze nie znalazły tego jedynego i nie jest to wina żadnej ze stron.
Szczerze przeraża mnie kierunek, który obiera sposób traktowania kobiet i mężczyzn i nawiązując do artykułu, który rozpoczął całą dyskusję - uważam, że jest to krzywdzące dla obu stron i tworzy się jakiś nieuzasadniony, idiotyczny konflikt damsko-męski, który w rzeczywistości nie istnieje i jest problemem jednostek (patrz patologiczne związki) a nie jakiegoś wybrakowania którejś ze stron
Lanka_Cathar, no i znów - nie piszesz o własnych preferencjach, tylko że pierdoły rosną. Ojciec mojego W też NIC nie umie zrobić w domu. Ma lat 60 i jest partnerem w międzynarodowej firmie. Pierdoła, no nie powiem ;P
majek   zwykle sobie żartuję
01 listopada 2016 21:38
Dla mnie szczytem braku męskości jest brak prawa jazdy.  😁
Ale to moje prywatne zdanie

Smartini, twoja rodzina jednak mimo szaleństwa jest jednak tak zaradna na swój sposób, podział ról i te rzeczy.

Mój ojciec też kawy sam nie zrobi jak ktoś przyjdzie, ale fachowcem w swojej dziedzinie jest.

Zdaje mi się, że chodzi o to, że ostatnio mamy na pęczki ludzi, którzy niczego nie ogarniają w życiu, nie mają zainteresowań, ani żadnych sklillsow, ani celu, ani chęci... Ani wizji tego, jacy będą za kilka lat. I jak się zapytasz takiego, co chce robić w życiu to ci powie, że chce być - dajmy na to - operatorem filmowym. I mimo, że ma 25 lat to nie wie, z której strony jest obiektyw.  Ale na swoim vlogu nagrykwanym laptopem będzie się wymadrzal na Bardzo Ważny Temat. Iam wrażenie, że częściej to dotyczy facetów.
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=148.msg2610869#msg2610869 date=1478035100]
z przerażeniem obserwuję współczesnych facetów i kandydatów do tego miana (tzn. chłopców). Takie pierdoły rosną, że aż strach.
[/quote]

Takie pierdoły od dawna żyją wśród nas i są mężami, ojcami, dziadkami. Mało to ludzi, co mają do wszystkiego dwie lewe ręce? W przedziale wiekowym 0-80 lat. Chociażby wspomniani mężowie vel. trzecie dziecko.
Tak samo można powiedzieć o kobietach, że zamiast dbać o ognisko domowe i pichcić obiadki to chcą wracać do pracy i pasji. Że rosną zimne roboty zamiast kochających mam i żon.
Boszu, jak Was czytam to mam wrażenie, że mam chłopa idealnego 😉
Zarabia pieniądze robiąc w jednej firmie różne rzeczy, od prowadzenia zajęć dla dzieci do ogarniania szkoleń dla przyszłych trenerów i załatwianie spraw biurowych. Do tego był harcerzem i uwielbia majsterkować więc i łóżko czy ławę z bali zbuduje i kran wymieni. Do tego posprząta mieszkanie i ugotuje świetny obiad jeśli będzie taka potrzeba. A i tak kocham go za charakter i jakby nie robił którejś z tych rzeczy to po prostu byśmy jakoś kombinowali w razie potrzeby 🙂
A... prawo jazdy też ma. Własny samochód również. Przy okazji jest jednym z najlepszych kierowców jakich znam przez co ja cofam się w rozwoju w tym zakresie.
Tak sobie czytam i czyatm wasze posty i przyszło mi na myśl parę refleksji.
Bardzo jest płynna granica, pomiędzy tym co mężczyzna czy też kobieta powinni umiec. Niewielka jest różnica w ocenie zaradności. Dla jednych facet powinien umieć wbić ten przysłowiowy gwóźdź, dla innych wystarczy że umie zatrudnić fachowca i wie co fachowcowi zlecić. Ale ogólnie, uważam że braki są w wychowaniu i kobiet i mężczyzn, bo wielu rzeczy im się nie pokazuje za młodu! Męzczyzna powinien za młodu zobaczyć co to jest młotek i gwóźdź, a czy będąc dorosłym będzie sam to robił, czy zlecał komuś, to już inna sprawa. Tak jak mówię, granica jest płynna, bezsprzecznie mężczyzna powinien być zaradny i dla jednych zaradność polega na wbiciu gwoździa, dla innych na umiejętności wynajęcia fachowca do wbicia gwoździa  😉
Czego by jednak nie mówic, mężczyźni oklapli, i co pokolenie jest to pokolenie coraz to słabsze fizycznie i psychicznie! Poniekąd same jesteśmy winne, poniekąd jest to propagowana przez społeczeństwo moda. Nie przypominam sobie jakoś stawiania za wzorzec w ostatnich latach, strażaków, żołnierzy, etc. Ale za to moda na metroseksualność i drwaloseksualność była i przez jakiś czas miała się dobrze! Może pora więc zacząć wmawiać facetom, że to ten zaradny odważny jest mężczyzną, a nie ten który ubierze bardziej obcisłe gacie!  😂  No ale niestety, pewne poglądy w imię poprawności serwuje się na codzień  🤔 
I na koniec, mam też wrażenie, wbrew temu co pisała halo parę postów wstecz, kiedyś jedna bywało inaczej. NIe propagowało się aż tak bardzo rozwodów i życia niezależnej singielki. Propagowało się rodzinny styl życia. Czy to jest lepiej, czy gorzej, sprawa do dyskusji. Dla mnie to gorzej, bo nie do pomyślenia było kiedyś robienie przyjęć rozwodowych. A dziś jest to coraz to większy biznes! Właśnie, biznes! Bo na rozwodach i singielkach ktoś może nieźle zarobić, więc w massmediach promuje się takie właśnie postawy.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 listopada 2016 21:44
Ależ to są moje preferencje. 🙂 Dlatego napisałam, że moim zdaniem rośnie pokolenie życiowych pierdół. Dla Ciebie pierdołą będzie facet, który nie umie zarobić na dom, i w którego towarzystwie nudziłabyś się (w dużym uproszczeniu), dla mnie taki, który oprócz umiejętności zarabiania pieniędzy, nie posiada umiejętności "złotej rączki". Dla mojego męża kobiecym odpowiednikiem życiowej pierdoły będzie taka, która np. po złapaniu gumy zadzwoni po lawetę, bo nie umie zmienić koła i nie umie zająć się domem (też jest to duże uproszczenie). Tylko my się uzupełniamy i wymieniamy umiejętnościami i to nam pasuje.

W dużej mierze mężczyzn psują... matki. Mój były został w stolicy na wakacje, żeby spędzić je ze mną. Tak się złożyło, że akurat na trzy tygodnie wyjechałam do Petersburga, a po powrocie miałam jeden dzień na pranie/pakowanie i wyjazd na miesiąc na wieś. Padło hasło, żeby pojechał z nami (ze mną i z moją mamą). I facet, lat wtedy 21, po raz pierwszy w życiu (!) pakował się sam na wyjazd, z mądrymi radami mamy udzielanymi przez telefon. Jak pojechaliśmy do niego na wesele jakiegoś kuzyna i przed powrotem do Warszawy mamusia zaczęła go pakować, to mnie trafiło i powiedziałam, żeby sam się spakował. Moja niedoszła teściowa rozpłakała się, że on już jej nie kocha. W efekcie, oczywiście, mamusia go spakowała...  😵 Pranie z akademika jechało do ciotki, która mieszka w Warszawie i wracało czyste i uprasowane. To samo z jedzeniem - słoiki i ciocia.
majek   zwykle sobie żartuję
01 listopada 2016 21:49
Tak mi się przypomniało. Z jednym chłopakiem rozstała sie po tekście 'Kochanie, zmienisz koło? Nie chcę sobie garnituru upaprac'.

Dla mnie to gorzej, bo nie do pomyślenia było kiedyś robienie przyjęć rozwodowych. A dziś jest to coraz to większy biznes!


Przyznam szczerze, że w życiu nie słyszałam o przyjęciu rozwodowym. A jakby mnie ktoś kilka miesięcy temu spytał, co to jest baby shower, to bym pewnie powiedziała, że mini prysznic dla dzieci. Na mojej prowincji takich rzeczy nie ma, nowoczesność jeszcze nie dotarła.  🤣
smartini   fb & insta: dokłaczone
01 listopada 2016 21:52
Dzionka, no właśnie niektóre posty brzmią nawet bardzo oceniająco :P i zauważam pewną nierówność w traktowaniu (ogólnie, nie tylko na forum). Jak kobieta ma dwie lewe ręce w kuchni to wszystko spoko, bo przecież jest współczesną kobietą CEO świata wspaniałą istotą a jak facet nie naprawi pralki tylko wezwie fachowca to jest niedorobioną pierdołą i ofiarą życiową niegodną miana mężczyzny. Gdzie tu równouprawnienie? ;D
Ja się nie odważę pierwsza kamieniem rzucać w kogoś kto nie podejmie się remontu bo sama wprawdzie gotować uwielbiam ale już z innymi 'typowo kobiecymi' pracami domowymi to u mnie gorzej i się chętnie zamienię 😁

A kwestia promowania w mediach wszystkiego od metroseksualnych Szpaków przez homoseksualistów wychowujących dzieci po programy tvnu w stylu 'ślub w ciemno' to zupełnie inna kwestia i patologia innego kalibru.

Żeby nie było - zgadzam się, że zaszły spore zmiany w społeczeństwie (tak w kobietach jak i w mężczyznach) i niekoniecznie pozytywne i wspomniane przeze mnie wyżej propagandy sieją spustoszenie.
Ale ocenianie wartości człowieka pod względem umiejętności pomalowania ścian, wymiany opony czy ugotowania obiadu to już przesada i mówię stanowcze NIE generalizowaniu :P
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=148.msg2610881#msg2610881 date=1478036658]
W dużej mierze mężczyzn psują... matki. Mój były został w stolicy na wakacje, żeby spędzić je ze mną. Tak się złożyło, że akurat na trzy tygodnie wyjechałam do Petersburga, a po powrocie miałam jeden dzień na pranie/pakowanie i wyjazd na miesiąc na wieś. Padło hasło, żeby pojechał z nami (ze mną i z moją mamą). I facet, lat wtedy 21, po raz pierwszy w życiu (!) pakował się sam na wyjazd, z mądrymi radami mamy udzielanymi przez telefon. Jak pojechaliśmy do niego na wesele jakiegoś kuzyna i przed powrotem do Warszawy mamusia zaczęła go pakować, to mnie trafiło i powiedziałam, żeby sam się spakował. Moja niedoszła teściowa rozpłakała się, że on już jej nie kocha. W efekcie, oczywiście, mamusia go spakowała...  😵 Pranie z akademika jechało do ciotki, która mieszka w Warszawie i warcało czyste i uprasowane. To samo z jedzeniem - słoiki i ciocia.
[/quote]
Lanka, ja rozumiem że to są Twoje poglądy  :kwiatek:
A z tym co teraz zacytowałam, z tą częścią Twojej wypowiedzi mogę się na 100% zgodzić!  :kwiatek:  Tylko pamiętaj, matki to my! (tzn. no nie ja  😁  ale ogólnie kobiety). Trzeba sobie wychowywać takiego syna, jakiego życzyły bysmy sobie męża. To od nas zależy, jakie pokolenie mężczyzn nam wyrośnie  😉 

Altiria, wszystko przed Tobą  😕  Nie powiem, żeby to była jakaś duża moda i wielki biznes, przynajmniej nie tu w Polsce, ale niestety i do nas ta moda dociera coraz to bardziej  🙁

Smartini, nie oceniam, nie odrzucam nikogo jako człowieka. Ale jako partnera, ja bym już osobiście nie wybrała. Partner, a człowiek to różnica, i do człowieka można mieć szacunek, nawet jak nie umie malować ścian. Ale partnerem być już nie musi.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się