PSY

k_cian, a powiem ci jak obserwuję moje psy, to niekoniecznie. Obecnie są podobnie zmęczone po prawie 40 km trasie jak po 10. Wiadomo, że kondycję mają coraz lepszą wraz z wydłużeniem dystansu, ale podchodzą do tego zadaniowo. Wsiadają do auta, jedziemy, ubieramy psy, biegniemy, wracamy do domu i idą spać 🙂 Jasne jest, że oprócz tego mają regularne spacery i jakieś zwykłe posłuszeństwo, ale takie rzeczy akurat robię codziennie na każdym spacerze, albo jadę na zorganizowane zajęcia.
Az ciezko uwierzyć,  że zmęczenie jest prawie takie samo. Idą spać- ok, odpoczywają i taka kolej rzeczy. Tyle, że to co czuje ciało nie koniecznie musi być takie samo. Tak jak i człowiek - po 5km odcinku nie będziesz tak zmęczona jak po 20km. Po chętnie odpoczniesz..ale będziesz dłużej czuła te 20 niż 5 w nogach. Jak zaczniesz biegać 40 to i 20 aż tak nie da popalić jak pierwsze ever. No chyba, że tempo jest odwrotnie proporcjonalne do dystansu. To na pewno. 🙂 Ciekawe zagadnienie w sumie. Ciekawe czy ktoś robił badania takie? Bo próba kilku psów to w sumie mało, żeby byly wyznacznikiem. To bardziej rozważania u mnie na podstawie obserwacji swoich, znajomych psów  oraz siebie samej pod kątem znoszenia wysiłku i regeneracji😉

Ja z moimi dużych dystansów nie robię i raczej zawsze podobnym tempem (czasami interwały ale to wolę bez psów ) i na moich ta zasada jest zauważalna. Tyle, że moje biegają ze mną głównie luzem. Mają też swoje retrieverowe treningi, bywało i bieganie przy rowrze w celach wystawowych.. 😉 No ja zdecydowanie widzę różnicę po różnych aktywnościach. Kondycja w górę i fizycznie znacznie szybciej się regenerują po biegu przy nodze niż po buszowaniu w krzakach i pracy stricte retrieverowej, gdzie mocno pracuje też nos i rozumek.
Chodzi mi tylko o to, że bieganie z nimi regularnie dystansów ok. 20 km, nie powoduje, że nagle po połowę krótszym dystansie wstaną po godzinie i rozniosą chałupę 🙂
Ale tak, są aktywności, które męczą je bardziej, tylko w sumie ja już nie biegam dla zmęczenia psów, tylko dlatego, że to lubię, a i one nie zdają się narzekać. Nikogo nie namawiam i nie przekonuję, że to super sprawa dla każdego psa, wręcz przeciwnie.

A w Gorcach zima:
[img]https://scontent-amt2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/14955877_1335519039801147_4497597438659260075_n.jpg?oh=ea8f5d074c264e22c0aa4202352e06bb&oe=588A2BDC[/img]
Tu dużo roboty robi pewnie regularność tego wysiłku i że jednak to nie 3km a całkiem konkretne trasy. Ja to dochodzę do szalonych 7-8 max . Po waszych 20 bym sama jak betka leżała.  😁


Aaaaaa masz śnieg?? Daj trochę! 
Od nas kawałek trzeba podjechać, a potem jeszcze kawałek wyjść w górę i śniegu się ma po korek 🙂 Psy się cieszyły jak dzikie 🙂
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
02 listopada 2016 09:42
Wiem, ze nie ten wątek, ale wiecej psiarzy zaglada właśnie tu.
Dziewczyny z pilskiego wolontariatu przy schronisku chcą wyciągnąć ze schronu tego pieska  https://www.facebook.com/wolontariatschroniskopila/photos/?tab=album&album_id=1724622884454447
Szukają mu hoteliku lub domu tymczasowego. Dla Olka jest uruchomiony fundusz 300 zl na miesiąc na utrzymanie. Może ktoś chciałby przyjąć do siebie tego stwora?
ushia   It's a kind o'magic
02 listopada 2016 10:57
Kraków - ma ktos namiar na ortopede?
Takiego co z sensem sprawdzi co i jak, bez olewania ale i bez naciagania

Dzięki  :kwiatek:
Kraków - ma ktos namiar na ortopede?
Takiego co z sensem sprawdzi co i jak, bez olewania ale i bez naciagania

Dzięki  :kwiatek:

Może być Wieliczka? dr Korta z Arwetu  💘 Oski u niego leczony ortopedycznie i polecam z całego serca
Przyszłam do Was po poradę.Od prawie miesiąca jestem właścicielką szczeniaka owczarka niemieckiego.Z psem nie ma problemów,za to mam strasznie natarczywego sąsiada.Jestem bardzo ugodową i bezkonfliktową osobą dlatego tak bardzo przejmuję się wszystkimi docinkami w moją stronę.W pierwszy dzień jak szczeniak został sam na ok.2 godz,kiedy weszłam do domu słyszałam że szczeniak popiskiwał,sąsiad akurat wychodził z domu.Grzecznie powiedziałam "dzień dobry,przepraszam za pieska kilka dni może popiskiwać bo tęskni za matką"usłyszałam tylko po co brałam psa skoro pracuje i że on tego tolerował nie będzie.Ok,wiadomo każdemu może to przeszkadzać.Udałam się w ten sam dzień do weterynarza aby przepisał jakiekolwiek tabletki na uspokojenie aby łatwiej mu było oswoić się z sytuacją i aby sąsiadom nie dokuczał.Dostałam delikatne tabletki i pies już był spokojny.Na spacerze sąsiad ustał koło mojego psa i zaczął swoje wywody że to wielkie psisko będzie bo on widzi po łapach,że gdzie takiego psa wielkiego do bloku.Ugryzłam się w język nic nie powiedziałam.Następnym razem zapytał się czy chodziłam po klatce i zbierałam podpisy pod zgodą na to czy mogę mieć psa...Zapytałam się czy jeżeli będę chciała zajść w ciążę to też muszę zbierać zgody?Odpowiedzi nie usłyszałam.
Wychodzę za blok na trawę o 6 nad ranem i słyszę jak pani z parteru każe mi iść sobie z tym psem pod swoje okno a nie jej(pomijając już fakt że od bloku byłam ok 60 m).
Kolejna sytuacja miała miejsce kiedy dwa razy mój pies popuścił na klatce,od razu pobiegłam po mopa z płynem do mycia podłóg i wszystko posprzątałam.Dzisiaj usłyszałam że on zgłosi to do spółdzielni że mój pies całą klatkę "obszczał" i się od tego czarne fugi porobiły.Mówię mu że to od wody,przecież sprzątałam.On i tak wie swoje.Na nic zdają się moje tłumaczenia że przez kilka dni padało oraz pies popuścił tylko dwa razy.Co mogę w takiej sytuacji zrobić?Jak sobie z tym radzić?Przepraszam z góry za jakiekolwiek błędy ale nadal jestem poddenerwowana całą tą sytuacją 🙁
Nie mieszkam w bloku, ale współczuje sytuacji. Masz strasznie niefajnego sąsiada i to chyba z rodzaju tych najbardziej upierdliwych i nudzących się w domu. Tacy najgorsi. Tzn. nie wiem jak wygląda tutaj sytuacja prawna, czy on w ogóle ma jakąkolwiek możliwość ingerencji w to, że nabyłaś psa i trzymasz go w mieszkaniu. Fajnie, że jesteś świadoma, iż trzeba po zwierzaku posprzątać itd., także tutaj ja bym wielkiego problemu nie widziała. Jest wiele miejsc, gdzie właściciele nie sprzątają kup na klatce schodowej czy sików w windzie... także no...

Staram się być jak najbardziej fer,zawsze sprzątam po swoim psie.Jednak to szczeniak zdarzyło mu się popuścić na klatce dlatego wiem że absolutnie moim obowiązkiem jest po nim posprzątać.Tak samo jak i zagwarantować ciszę mieszkańcom.Z tym że tutaj cokolwiek nie zrobię,cokolwiek nie powiem zawsze słyszę że on to zgłosi.Z innymi sąsiadami problemów nie ma,polubili go,każdy wita nas z uśmiechem.W naszym bloku nie ma zakazu posiadania psa,po prostu od początku mu przeszkadza i chyba już tak pozostanie.Znajoma prawniczka poradziła mi aby zgłosić sprawę do dzielnicowego o nękanie i zastraszanie przez sąsiada(nie raz groził że doniesie do spółdzielni oraz na straż miejską)ale nie wiem czy to coś da,boję się że tylko zaognię konflikt.
edit.dodaję zdjęcie mojej pociechy😉
Czyli tylko ta jedna osoba jest taka męcząca?
Na pewno warto to zgłosić, jeżeli przekroczy granice. Kiedyś też bym machnęła ręką, ale niestety pewna część ludzi uczy się dopiero jak przyjdą poważne konsekwencje. Nie ma co się zastanawiać czy konflikt będzie narastał po tym zdarzeniu, bo w momencie jak sąsiad zrobi o jedną rzecz za dużo to warto reagować. To też w Twojej gestii, aby nie wszedł Tobie na głowę.

Myślałam że ignorowanie coś da,ale widzę że to nie przynosi oczekiwanych rezultatów.To osiedle praktycznie samych starszych ludzi,każdy tutaj się zna i wątpię czy ktoś obstał by za mną.W styczniu i tak zamierzamy się przeprowadzić ale jakoś trzeba dotrwać do tego.
misa19 współczuję Ci bardzo nerwów. Moja sunia też kilka razy posikała się na klatce, później nosiłam ją na rękach, aby nie było takich sytuacji, od razu wszystko posprzątałam, umyłam klatkę kilka razy, ale i tak miałam jedną sąsiadkę ,,z tym uprzejmych ", która  głośno powiedziała widząc mnie, że śmierdzi sikami, choć nic nie było nic czuć. A zostawione przez nią na pół dnia, czy całą noc smieci z trocinami po śwince czy chomiku jej nie przeszkadzały, co zrobić, najlepiej się nie przejmowac i przepraszam, ale ciśnie się na usta olać gościa, znudzi się i odpuści, a próby rozmowy będą świadczyć, o tym, że się tłumaczysz, więc jesteś winna. Jak jest taki wobec Ciebie to i wobec innych, kazdy go zna i w nosie ma jego gadanie. Zaraz spadnie śnieg będzie latał do Spółdzielni, że nie posypane, nie odśniezone, znajdzie inny temat 😉 .
Teraz cały czas znoszę go na rękach(12,5 kg jest co nosić 😉)nie chcę dawać kolejnych powodów do złośliwości ale jak widać zawsze się coś znajdzie.Klatka wymyta przez dwa dni pachniało konwaliami no ale przecież siuśki zmieniają kolory fugi 😉
ushia   It's a kind o'magic
03 listopada 2016 13:03
olej
jak i tak za dwa miesiace sie przeprowadzasz to po prostu olewaj z gory na dol - zero komentarzy, wdawania sie w dyskusje, prob ulagodzenia upierdliwca - nie zauwazaj go
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
03 listopada 2016 14:26
Ja w temacie żywienia. Czy karmi ktos w "systemie mieszanym" np. rano sucha, po południu mokra karma? Czy ma to sens? Coś tam kojarzę, ze lepiej nie mieszać mokrego z suchym, ale nie wiem dokładnie...
Myślałam że ignorowanie coś da,ale widzę że to nie przynosi oczekiwanych rezultatów.To osiedle praktycznie samych starszych ludzi,każdy tutaj się zna i wątpię czy ktoś obstał by za mną.W styczniu i tak zamierzamy się przeprowadzić ale jakoś trzeba dotrwać do tego.

A, skoro się za niedługo przeprowadzacie to w sumie nie ma sensu zaczynać wojny. Myślałam, że mieszkacie już tam na stałe.

Ja w temacie żywienia. Czy karmi ktos w "systemie mieszanym" np. rano sucha, po południu mokra karma? Czy ma to sens? Coś tam kojarzę, ze lepiej nie mieszać mokrego z suchym, ale nie wiem dokładnie...


Ja, ale nie jest to codziennie. Pies ma wyznaczone dni, kiedy dostaje mokre (taki mój wymysł). Rano puszka, wieczorem suche.
Suchego i mokrego razem się nie miesza.
Miesza się czy nie... to ja mieszam często i żaden z psów nigdy nie miał z tym problemów. 😉  Z wrzucaniem surowych rzeczy do paszczy mimo bubek też nie.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
03 listopada 2016 21:26
Kurde, psy moje zaliczyly morderstwo. Obstawiam suke, pies ewentrualnie wspoludzial. Denatka jest kuna pokaznych rozmiarow. W pierwszej chwili widzc futro i zachowanie psow, myslalam, ze mi ktoregos kota zutylizowaly...

Btw- suka mi dorasta (rok skonczyla) i zaczela bardzo gnebic psa. Czy powinnam w jakikolwiek sposob ingerowac w ich relacje czy dac im sie poukladac na nowo? Sa razem odkad suka miala 4 miesiace a pies ok roku (owczarek srodkowoazjatycki i duzy mix malamuta, gabaryty zblizone)
Teraz cały czas znoszę go na rękach(12,5 kg jest co nosić 😉)nie chcę dawać kolejnych powodów do złośliwości ale jak widać zawsze się coś znajdzie.Klatka wymyta przez dwa dni pachniało konwaliami no ale przecież siuśki zmieniają kolory fugi 😉


Przede wszystkim przestań przepraszać. Takiego typu człowieka nie należy przepraszać, on tego nie doceni, nie oceni racjonalnie sytuacji, natomiast Twoje przeprosiny utwierdzają go w poczuciu, że Ty robisz coś źle.

Ja natomiast przeżyłam szok w zderzeniu z barfiarzami na jednej z grup na fb. To jednak oszołomy są. Zawsze wiedziałam, że ten nurt żywienia koncentruje głównie radykalistki ale jednak mocno się zdziwiłam 😲 Nieopacznie wspomniałam o naturalnej praktyce przegłodzenia mało zmotywowanego na żarcie psa. Wywołałam goownoburzę, w której dla zdrowia psychicznego postanowiłam się jednak nie udzielać. W to miejsce dałam upust swoim przemyśleniom na swoim umarłym dotąd blogu. Może komuś z Was starczy motywacji na tak długi tekst:

http://szado.blog.pl/2016/11/04/glodny-pies-to-dobry-pies/

Jestem ciekawa co Wy sądzicie na ten temat?
To ty byłaś czynnikiem zapalnym? Śmiechłam 🙂
Moje obydwa psy są tak żarte, że głodówek nie potrzebuję, a wręcz unikam, bo robią się bardzo markotne i wyżywają się na otoczeniu. Jednakże tylko raz zdarzyło mi się nieopatrznie nakarmić psa przed planowanymi intensywnymi ćwiczeniami i widać było wyraźnie spadek koncentracji po jakimś czasie, dlatego moje psy jedzą w połowie dnia, kiedy są po planowanym wysiłku, albo jeszcze dużo przed. Dłuższego postu nie stosuję, bo też nie pracuję z psami w warunkach, w których taki zabieg by się przydał.
W przypadku psów niespecjalnie zainteresowanych jedzeniem, nie miałabym skrupułów i podobnie jak ty budowałabym motywację na bardziej surowych zasadach.
Polecam dwie miejscówki dla psiarzy.

W pierwszej, w Rewalu, spędziłam wrześniowy tydzień. Bardzo mili gospodarze, smaczne posiłki, za dużego psa opłata 20 zł, mały 10 zł. Jak dla mnie trochę za małe pokoje, ale za to ceny niewygórowane. W Rewalu, a zwłaszcza w pobliskim Trzęsaczu plaże dostępne dla psów. Dozowniki z torebkami na kupki :-)
http://willawik.pl/

Druga to Pałac i Folwark w Galinach. REWELACJA  😍 szkoda, że tragiczny dojazd na Mazury z Wrocławia, więc odpada na krótkie weekendowe wypady.
Psiaki bardzo mile widziane nawet w restauracji. Mogą sobie spacerować luzem między stolikami - tak jak i miejscowe koty i psiak Lucek. NIE MA OPŁAT za zwierzaki!
Przemiły personel zarówno w części hotelowej, jak i w stajni. Świetne jedzenie także dla wege i wegan. Naprawdę super miejscówka.
http://www.palac-galiny.pl/
Blow fajny, wyczerpujęacy temat wpis. Mam podobnie spostrzeżenia co do barfujących 😉 agresywni, narzucający swoje zdanie i oskarżający całą resztę o krzywdzenie pieseczków.

Co do motywowania moich psów to na samoyedkę działa tylko głodówka plus super żarcie (gotowane mięso), od początku jedzenie z trudem jej wchodziło, więc dopiero przegłodzona zaczynała się nim interesować, przed ciążą jadła raz dziennie. Na treningi agility chodziła po 1 dniowej głodówce i wtedy latała jak bordery w innym wypadku szła wąchać trawę :P . Szajba jest na tyle głodna na ile ma roboty, mam wrażenie że je tyle żeby bilans był na 0, właściwie nie można jej utuczyć. Jak miała kontuzję to jadła połowę porcji, ja siedzi cały dzień na zawodach to je podwójną. Odkąd nauczyłam się pracy z nią na zabawkę czy nagrodę socjalną to żarcia prawie nie używam, bo pracuje wtedy zdecydowanie gorzej (śpieszy się i jest niedokładna).

Pixeloza w ciąży zaczęła kraść żarcie z tym, że interesują ją tylko węglowodany,  po halloween dorwała miskę z cukierkami i zjadła z kg, następnego dnia 13 babeczek i moje kanapki do pracy, obok rozmrażało się mięso i nawet go nie tknęła. Jest pierwotniakiem i myślę, ze doskonale wie czego jej w danej chwili potrzeba, dałam jej jeszcze tego dnia dwie bułki i następnego dnia wróciła do jedzenia karmy 😉
ushia   It's a kind o'magic
04 listopada 2016 12:55
o, Blow, to Ty jestes ta okropna glodzaca psy osoba?  😂

internety to jednak male sa 😉


moja kudlata zre zawsze, wszedzie iw kazdej ilosci
rudy natomiast ma pilke zamiast mozgu, jego uczylam brania smaczkow w trakcie roboty 😉
i szczerze mowiac nawet glodny jak pilke widzie to nie chce jesc
Blow mega wypociny, długie a czytało się znakomicie  😍
Jak się cieszę, że został poruszony ten temat bo sama jestem ogromnie ciekawa. Odnośnie całej historii z karmieniem w 100% postępowałam jak Blow z tym wyjątkiem, że karmię suchą. Od zawsze. I o dziwo przekonując się takimi samymi argumentami. No i teraz ciekawostka. Z naszym treserem rozpatrujemy wszelkie kwestie psowości. To, że mówimy przeważnie o uczłowieczaniu psa to jedno ale w tym wszystkim postawa odnośnie jedzenia mnie zaskoczyła i odwróciła trochę moje rozumowanie. Na razie tego nie wprowadziłam, bo nie jestem przekonana ale możliwe, że ma to jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości. Otóż dotyczy to konkretnego przykładu mojego psa, a nie wszystkich. Usłyszałam, że powinnam w miarę możliwości regularnie karmić psa. Do tej pory jak nie dostała kolacji czy dostała z 6h opóźnieniem śniadanie nic się nie działo. Neska ma trochę problemów na tle behawioralnym i usłyszałam, że głód a raczej głód spory może potęgować te zachowania albo może blokować poprawę. Neska w związku ze swoimi problemami dysplazyjnymi i tak jest psem, który nie dostaje sporo jeść. Jak mamy tydzień bardziej stateczny niż ruchowy zmniejszam dawkę żeby nie tyła. I teraz: ze wszystkich sytuacji stresowych fajnie żeby pies wychodził z pełnym brzuszkiem. To znaczy, jeżeli pies boi się autobusów ma z tego autobusu wyjść przesadnie najedzony nawet jeśli oznaczałoby to pominięcie posiłku następnego dnia w domu. No i to ma sens. Ale np. mieliśmy trening o 12 no i oczywiście pies nie dostał śniadania. No i to było odebrane jako błąd. Wg. Michała powinnam była dać jej rano np pomniejszoną dawkę a na sam trening przygotować kilo (żartobliwie  :emoty327🙂 parówek. No i jeżeli to tłumaczy się tak, że pies który jest na głodzie instynktownie nie skupia się na innych rzeczach poza szukaniem jedzenia - okej ma to sens. Ale wg. mojego rozumowania zdrowy pies zawsze powinien być głodny.
A jeszcze apropo jedzenia każdej ilości żarcia jakie ma się w pobliżu. Zawsze wiedziałam, że jeżeli Neska zostanie z karmą sam na sam to zeżre tyle ile będzie w worku. Niestety dobrała się ostatnio. Zjadła dobre 1.5kg. Wywaliło jej brzuch strasznie, byliśmy na telefonie z wetem w razie jakichś dziwnych objawów. No i to chyba ❓ prawidłowa reakcja psa na zostawienie mu jedzenia? Do tej pory wszystko w temacie jedzenia miałam poukładane, ale teraz sama błądzę. Może trzeba na to patrzeć jeszcze szerzej i właśnie brać pod uwagę charakter konkretnego psa.
heroinx na pewno to sprawa indywidualna bo mój pies jest identyczny jak Szajba dziewczynki tzn pod względem jedzenia.Mogę go zostawić czy przy mięsie,czy przy worku suchego.On zje tyle ile musi i nic więcej.Do tego stopnia,ze jak rano nie polecę na spacer tylko wypuszczę do ogrodu to zje garstkę i nic więcej Gdy jest po spacerze zjada tyle ile wypracował.Malo intensywny spacer zje pól porcji,wygoniony zje wszystko ale tez nie ile wlezie tylko swoja normalną porcję.I nigdy go żadne smaczki nie motywowały nawet na glodniaka,dla niego nagroda i motywacja to zabawa a konkretnie szarpaki 😉 Nie wie czy to dobrze czy źle ale taki jest.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 listopada 2016 20:04
Blow, jeden dzień głodówki? 😁
Na obidence do Czech nie mogłam jechać z surowym mięsem, więc kupiłam 2kg karmy i tyle samo przywiozłam do domu. 😉
5 dni głodówki*, bo na żarcie trzeba sobie było zapracować.  😎 a efekt był fantastyczny, pies pracował i nawet wygrał grupę. 😉


Barfową grupę pod przewodnictwem Izki opuściłam, poziom absurdu nawet mnie przerósł: czym podcierać psu tyłek? Jaką wodę podawać psu do picia? Jakie ziółka parzyć?  😵


edit:
Nie było to stricte 5 dni bez jedzenia, pies dostawał tylko tyle, ile nagrody w postaci parówek za dobrze wykonaną komendę na treningach.
Ta laska jest zdrowo rypnięta i do tego przemawia do ludu z pozycji samozwanczej barfowej carycy; juz dawno wypisałam się z grup przez nią z założonych bądź ja czczących 😀
I zgadzam się, ze wśród barfiarzy jest mnóstwo fanatyków. Dla mnie faszerowanie psa pro forma trylionem suplementów- witamin, ziół i proszków w imię "porządnego barfa", to kosmos. Po lekturze iluś juz barfowych wpisów, jak słyszę hasło "suple" to nóż mi się w kieszeni otwiera.
Mój pies nie jadł półtora dnia, bo nie chciał. Po prostu wąchał, odchodził od miski i miał karmę gdzieś. Trudno, przecież jej wybór. Zasady mamy jasne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się