KOTY

magda przerabiałam temat miski z wodą z moimi i jedyną opcją zdającą egzamin okazała się ciężka ceramiczna miska włożona w odrobinę większą miskę z gumowym spodem  😁
Bonifacy mi znów od 2 dni chodziła taka nijaka. Jeść jadła, trochę się podśliniała, niby nic się nie działo, ale widać było, że komfortowo się nie czuje. A dziś rano zwymiotowała troszkę płynu i kłaczki z sierści. Nie w kuli, ale takie luzem. Czyżby jej nawet te kłaczki z żołądku aż tak przeszkadzały, że powodują az taki dyskomfort? Ciekawa jestem, czy przy tej chorej wątrobie i diecie jaką ma mogę jej dawać pastę odkłaczającą?
Jesteśmy już umówieni na kontrolne USG w Legionowie na 14 listopada. To jak pojadę, to się spytam weta speca. zapisze sobie na kartce te wszystkie pytania, które nam się nasuwają, bo nie spamiętam wszystkiego.
Ci, którzy macie zdrowe koty cieszcie się i radujcie.  😉
Jak nie pasta odkłaczająca to olej albo siemię lniane. Siemię pewnie nie zaszkodzi ale lepiej wetki zapytać 🙂
O właśnie, pasta odkłaczająca - kiedy się ją stosuje? Należy podawać profilaktycznie raz na jakiś czas czy tylko wtedy kiedy coś się dzieje? I jakie są objawy, że się źle dzieje?
Kotek wymiotuje kulami włosowymi, lub włosami. No bo jak zaobserwujesz zanim zwymiotuje? Że markotny i chyba brzuch go boli? Raczej nie da rady inaczej, niż czekać na wymioty włosami. A profilaktycznie? Niby można, zaszkodzić nie powinna. Bo niby jak ma zaszkodzić zdrowemu kotowi?
Gluty z siemienia lnianego czy olej może nam się nie wkomponować w dietę. Normalnie tak, ale u Bonifacego się boję. Ona biedna ma zakaz czegokolwiek poza tą karmą dla kotów z niewydolnością wątroby. Poczekam, spytam weta. tak tylko piszę, żeby dać znać co z naszą biedą.  😉
Z ciekawości spojrzałam na składy kilku past odkłaczających i królują tam : słód (zboże, a kot nie trawi zbóż!), oleje, mleko i produkty mleczarskie (kot nie trawi laktozy) i drożdze (jedyna wartościowa rzecz, zapewne do smaku bo koty je lubią) więc zdecydowanie zostaję przy jakimkolwiek oleju, oliwie z oliwek albo glucie z siemienia czyli czymkolwiek żeby dało 'poślizg' dla tego kłaczka.
U mojej Luśki na 99% na tapecie jest temat powtórnej operacji, czyli dokończenia amputacji. Rana się nie goi, podchodzi krwią i ropą, kość cały czas uraża miejsce. Końca nie widać. W weekend załatwię rtg kikuta kości ramieniowej i niech Pani dr podejmie decyzję. Kocica jest przed sterylizacją i można temat załatwić za jednym razem, ale wtedy robię wszystko na własną rękę. Do schroniska dam tylko znać, że kotkę wysterylizowałam na własną rękę, żeby mnie nie ścigali. Jutro zapytam o koszt całości. Muszę to zrobić, bo jeszcze przy kolejnym pęknięciu dojdzie do jakiegoś fest zakażenia i skończy się to tragicznie. Tyle u nas  😕
Trzymam kciuki za kotkę, wszystko będzie dobrze!

Nasza jutro jedzie na kontrole.
Rozważamy parę kwestii, ale to i tak musimy zapoznać się z opinią weterynarza.

Siedzę wczoraj w robocie, dzwoni dziecko z domu. " Mamo, jest problem. I to duży. Wróciłem do domu a kot był zaklinowany pod kanapą. Wsadził głowę pod kanapę ( tam bardzo wąska szpara jest), jakoś odsunął ten karton co zastawia dziurę. I strasznie się szarpał i aż leżał na boku. I cały się zsikał. Żeby go wyjąć musiałem podnieść kanapę. wyjąłem go, ale on teraz leży w tej plamie sików i się nie rusza". Pytam czy oddycha. Oddycha. mówię, to przesuń go delikatnie z tych sików, ale nie ruszaj głowy za bardzo. Przesunął. Pytam i co? "Leży rozpłaszczony, wszystkie łapy ma na boki, ciężko oddycha i się trzęsie".
Zwolnić się nie mam jak, więc na spokojnie nadzorowałam dalej akcję przez telefon. Po chwili okazało się, że kot wstał, posiedział, zaczął powoli chodzić i na szczęście ostatecznie nic mu się nie stało. Po prostu musiał dość długo być tak zaklinowany, pewno się okropnie zestresował skoro nawet się zsikał pod siebie i wyczerpał siły próbując się uwolnić. Łaził potem taki ledwo żywy aż do wieczora. No i zaczął się ślinić i podgryzać nas. Znaczy, że go rozbolał brzuch. Myślę, że od olbrzymiej dawki stresu, wydzieliło mu się za dużo kwasu w żołądku i stąd bóle. Cały układ adrenergiczny w stresie mu się pewno uaktywnił.

Dziś rano już ok. Tyle, że chodzi bardziej ostrożnie i więcej śpi w swojej budzie. Tak więc jednak ślepy kot to nie jest takie nieproblematyczne nic. I tak pozastawialiśmy większość szpar, zejście na schody i wejście na górne. Pozabezpieczałam co mogłam. Jak widać.. nie do końca skutecznie. Będziemy zabezpieczać jeszcze dokładniej.
To mieliście wczoraj dobrą jazdę z kotem w roli głównej.
To było w środę. W czwartek był słabowaty i sporo spał. A dziś piątek, lata, zjada, zaczepia, ślepy okaz zdrowia.
Czasami to aż się chce śmiać z bezsilności i całokształtu.  😵  Ale co zrobić... toż go łopatą nie dobijemy.  😉
Widzę, że jakieś gorsze dni dopadły re-voltowe koty. 🙁 U nas też coś nie tak... Luna wciąż na diecie. Nawet coś tam widać, że chudnie, ale sierść zamiast się poprawić, to jeszcze się pogorszyła - tłusta, z łupieżem. I już nie wiem, czy może ją jakoś suplementować? Zmienić karmę (aktualnie je suchego applawsa i raz dziennie niewielką dawkę mokrego winstona)? 🙄
Ja bym celowała w karmę... że tutaj może coś być nie tak.

Kotka wróciła od weta. Potwierdziły się moje przypuszczenia. W poniedziałek amputacja ogona.
Kochani! Pilnie szukam domu dla trzymiesięcznych około kocurków. Znalazłm je ale nie mogę ich zatrzymać. pilnie szukają domu. Znacie mogos kto by chiał przygarnąc chociaż 1? Prosze o pomoc. Jak jestescie zainteresowani piszcie wiadomosc prywatną. Kotki przebywaja w woj śl w okolicach Rybnika.
Kot się wieczorem ślinił, ale zachowywał się poza tym dość normalnie. Za to w nocy...zeżarł swoją budę. Rozgryzł materiał, pogryzł gąbkę ze środka. Rano zbierałam z podłogi porozrywaną gąbkę. Z pewnością podczas tej akcji coś z tej gąbki połknął.
Jeśli się zatka i dostanie niedrożności i znów trzeba mu będzie otwierać żołądek na cito w weekend, to...  chyba go uśpię. Poważnie.
Rozmawiałam z mężem, bo się obudził. Też jest za tym, żeby kota uśpić jeśli dostanie znów niedrożności. Bo choroba chorobą, ale on po prostu jest głupi chyba i zaczyna to wszystko nie mieć sensu. Mamy dość. Bo ile można?
O rany tunrida podziwiam Ciebie, męża za poświęcenie i syna w sumie też za zachowanie zimnej krwi przy akcji z kanapą 😉
I nie dziwię się wcale...można się wykończyć.
Tunrida, a moze rozwiazaniem byloby oddnie Bonipusi do Fundacji Hospicjum dla kotow (podam namiary jesli uznasz ze chcesz z nimi porozmawjaac) gdyby zgodzili sie ja przyjac a Ty moglabys partycypowac w kosztach utrzymania Bonifacego, kot by zyl w bezpiecznym dla siebie otoczeniu, pod fchowa opieka..?
A zawieziesz ją za mnie gdzieś na drugi koniec Polski?
Rozmawiałam z wetką przez telefon, kazała dać olej rycynowy. I uprzedziłam, że jakby co, to my pasujemy. Wetka rozumie. I tak jest pełna podziwu dla naszego zaangażowania. Dałam ten olej. Na razie kot przestał się ślinić, leży sobie spokojnie, myje się i nie wygląda by coś mu mocno dokuczało. Aczkolwiek taki korek w żołądku, może się ujawnić po kilku, kilkunastu dniach.
Dobra, na razie go przecież nie zabijam. Zabiorę go zaraz na podwórko, niech się przewietrzy, połazi i poprawi sobie humor.
edit- nie chce łazić po podwórku, siedzi. Czyli zdrowy się nie czuje.  🤔
sanna, ale czasami trzeba odpuścić. Jeśli BoniPusia jest kotem niepełnosprawnym to... po co ma się raz po raz męczyć? Nawet jeśli to męczenie się byłoby pod opieką fundacji. To jest jednak "tylko" zwierzątko - jego po prostu boli i ono sobie ideologii do tego nie dorobi, nie będzie "mieć nadziei na lepsze jutro".


Z innej beczki mam do Was pytanie - czy ktoś może natknął się w jakimś sklepie na kuwetę Petmate Stay Fresh z nakładką kolor beż? O taka - http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=15748. Przejrzałam wszystkie polskie sklepy i wszędzie produkt niedostępny. Może komuś w zagranicznych sklepach wpadła w oko? 
Zwłaszcza, że przez to zżeranie śmieci, słabo rokuje. Kiedyś napchała się tych śmieci i miała niedrożność, ale teoretycznie była przyczyna takiego zachowania: ten refluks żołądkowo-jelitowy i obecność patologicznego zespolenia. Została zoperowana i teoretycznie powinna być zdrowa i nie mieć tego "patologicznego apetytu".
Gdyby dolegało jej coś chorobowego, co można wyleczyć, choćby ponowną operacją, to można by próbować WYleczyć.
Ale takie zżeranie rzeczy niejadalnych, które jej jak widać zostało słabo rokuje. Zoperuję ją kolejny raz i co? Do następnego razu? Znów za miesiąc? Bo znów coś zeżre i się zatka? Zaczyna to wyglądać bezsensownie.
Dopóki widzieliśmy sens w tym, że kota można wyleczyć, to szły nakłady i opieka itd. Ale teraz dopada nas bezradność.
W razie czego zapytaj jednak w hospicjum może. Oni są w Toruniu, więc chyba nie tak daleko. Wprawdzie są przed przeprowadzką i piszą że nie przyjmują kotów, ale może by się udało. A może nie będzie potrzeby i kicia wydobrzeje.

U mnie zapoznawania ciąg dalszy. Generalnie nie jest źle. Ganiają się, ale wygląda to na zabawy. Boję się jeszcze zostawić je same, ale chyba trzeba zacząć tak robić. Kizia nie wpuszcza Maniuta na łóżko w sypialni (tam była jej izolatka i czuje się najpewniej). Ale w salonie spałam, to oboje się do mnie przykleili że się ruszyć nie miałam jak 😉 Zdrowotnie Kizia dalej ma trochę wodnistych fluków, czasem pokasłuje. Udało się ją odrobaczyć. Nadal jest nieco wystraszona i czasem panikuje nie wiem czemu. Utrudnia to jej leczenie, ale cierpliwie staram się przyzwyczajać ją do różnych sytuacji. Przydało by się jej uszy wyczyścić na przykład, ale nie ma mowy o tym. Bawi się za to cudnie, nastawia się do głaskania i już nauczyła się żebrania jak jesteśmy w kuchni 😉

Tunrida, mieszkam w Irlandii wiec sila rzeczy nie zawioze Bonifacego do Torunia. Ale jesli bylaby taka potrzeba, dorzuce sie do kosztow transportu.
Ascaia, tej Fundacji koty nie sa na sile trzymane przy zyciu jesli cierpia I nie ma mozliwosci ulzenia im w cierpieniu. No I ze to jest miejsce dedykowane kotom, z pewnoscia koty sa bezpieczniejsze niz w domowych warunkach gdzie sila rzeczy maja duzo wieksze pole do wpakowania sie w tarapaty.
Ale czy dla kota nie jest lepiej być w swoim otoczeniu? Ze swoimi ludźmi? Serio pytam, bez złośliwości. Jeśli mój kot byłby tak chory, że nie szłoby się nim w domu zająć po prostu byłabym za uśpieniem. Dla mnie nie ma sensu męczyć zwierzaka i siebie. Przynajmniej w przypadku zwierząt jest możliwość humanitarnego odejścia.

A "moja" Nela dostała biegunki ;/ Może biegunki to źle powiedziane, ma rozwolnienie, każda kupa jest rzadka ;/ Nie wiem od czego, wśrode miała głodówkę bo miała pobieraną krew, po powrocie do domu dostała puszkę (nową, takiej jeszcze nie jadła). W czwartek po południu była już rzadka kupa. Wczoraj to samo i dzisiaj też. Od czwartku jest na samych mokrych chrupkach, ale nie widzę poprawy ;/
xxagaxx, kup u weta jakiś diarsanyl, coloceum czy diadoga. Powinno pomóc.
Też się zgadzam, że oddawanie chorego kota gdziekolwiek, nawet jeśli to miejsce specjalnie przygotowane dla kotów, przyjazne im, to koty są na tyle wrażliwymi stworzeniami, że nie wiem czy to byłby dobry pomysł. Tym bardziej, że kot tunridy nie widzi, a swój dom na pewno już mniej więcej poznał. Jestem pełna podziwu dla woli walki o kota, szacun tunrida!
Cóż, w przypadku gdy kot nie widzi to również jestem zdania, że zmiana miejsca na pewno będzie mocnym czynnikiem stresogennym (przynajmniej na samym początku). Tak czy inaczej decyzja należy do właścicieli zwierzęcia. Myślę, iż i tak postąpią właściwie.
Jeśli chce wam się jeszcze słuchać o moim kocie, to mam nowe wiadomości.
Kot tej nocy miał napad. Mąż mnie obudził, bo nie spał jeszcze. Rzucało kotem po podłodze.
Luminal przeciwpadczkowy miał stopniowo obniżany, a od około 10 dni odstawiony, z zalecenia tamtego mądrego weta Uważał, że jego wcześniejsze napady były związane z obecnością zespolenia wrotnego i ponieważ Luminal szkodzi na wątrobę, odstawić.
Wcześniej napady były po karmieniu. Jakoś tak ze 30 minut po jedzeniu. Miło to być spowodowane tym, że krew zawierająca białko z jedzenia, zamiast iść do wątroby i dalej do jelit, nieprawidłowym naczyniem szła do mózgu i tam białko działało jak toksyna na mózg, wywołując napad.

Teraz je odpowiednie puszki, niskobiałkowe. Ma ten zły przewód zwężony i czekamy aż stopniowo zarośnie. I jego zdaniem NIE powinno być już napadów padaczki z tego powodu. Więc Luminal niepotrzebny.

Okazuje się, że chyba Pusia ma taką prawdziwą padaczkę, niezależną już teraz od tego zespolenia, którego resztki jeszcze w sobie posiada. Bo napad nastąpił na czczo. Karmiona o 23😲0, napad o 3😲0. Więc bez związku z jedzeniem.
I.....  zastanawiamy się, czy ta akcja sprzed 4 dni, kiedy kot niby utknął pod kanapą, również po prostu nie była atakiem padaczki. Może dziecko przyszło do domu na końcówkę napadu. Rano obcenimy dokładnie tę szparę w kanapie, przepytamy jeszcze raz młodego, sprawdzimy czy kocia głowa tam faktycznie się blokuje, czy tylko mógł mieć takie wrażenie. Ale...pasowałoby to jednak do napadu padaczki.

Miałam w domu Relanium, ale nie miałam czystej strzykawki. I nie wiedziałam ile podać do mięśnia, więc daliśmy jej po prostu Luminal doustny. I poszła spać.

Podsumowując:
- kot jest ślepy
- Kot ma napady padaczki, mimo, że zespolenie jest zoperowane
- kot zjada śmieci nadal ( na razie w kupach gąbki nie widziałam, istnieje ryzyko, że ma w żołądku nadal tę gąbkę)
- kot mimo idealnego karmienia nadal potrafi się ślinić ( ból lekki) oraz miauczeć i podgryzać ( ból silny)

Z decyzją powstrzymamy się do wizyty w Legionowie, na kontrolnym USG, obejrzymy co tam z tym przewodem w wątrobie
No chyba że wyjdą jakieś nowe komplikacje do tego czasu.
Biedna ta mala Bonifacy, tak  jakby los sie na nia uparl : 😕 tyle Tunrida zrobiliscie i wciaz cos sie dzieje..
Oczywiscie, ze Tunrida postapi jak uzna za najlepsze. Hispicjum w Toruniu jest jedna z opcji do ewentualnego rozwazenia. Ja zawsze wychodze z  zalozenia, ze lepiej jest uslyszec o jakiejs nowej mozliwoci i miec wybor niz kiedys, byc moze pomyslec "szkoda ze nie wiedzialam" .
sanna, lepiej bym tego nie ujęła. Napisałaś dokładnie to co myślę.
Nadal trzymam kciuki za Bonifację. Tyle szczęścia miała że ją znaleźliście, że los mógłby się jeszcze raz uśmiechnąć i dać jej zdrowie.
Hej, ja tak nie w temacie.
Czy znacie może jakąś godną polecenia fundację? Chciałabym wziąć kota na dom tymczasowy, ale niestety nie znam się na Wrocławskich fundacjach i nie wiem, które są rzetelne i do których warto się zgłosić, a których unikać  :kwiatek:
Poczytaj o NEKO - współpracują z toruńskim hospicjum.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się