Mowa ciała u koni oraz empatia i inne "uczucia wyższe"

eterowa   dawniej tyskakonik ;)
27 października 2016 21:57
O rety, a ile to razy dzieciaki i dorośli ludzie robią na złość celowo wiedząc, że kogoś to irytuje, a jednak w pewnych okresach życia są niezastąpieni. Właśnie o takim podejściu piszę, kot to kot, koń to koń, zwierzę to zwierzę. Właśnie nie o to chodzi żeby to w taki sposób szufladkować, wszyscy jesteśmy na swój sposób energią, która jest wyraźnie wyczuwalna czy to przez ludzi czy przez zwierzęta, czasem mniej, czasem bardziej. I kwestia tego kiedy jest to bardziej dla mnie zależna jest od więzi łączącej dwa stworzenia. Dochodzi wtedy do swoistego współodczuwania czyli tak, empatii. U zwierząt wiele zachowań powodowanych jest przez instynkt, ale powtarzam kolejny raz, że to, iż jest to właśnie instynkt nie wyklucza wcale fakty, że dochodzi do empatii, bo tak właśnie jest! Moje przemyślenia mają też podłoże filozoficzne, zwracam uwagę na wiele aspektów, kieruje się w dużej mierze własnymi doświadczeniami, dlatego wiem, co piszę, bo nie są to naukowe tezy, a sytuacje z życia wzięte poparte moim postrzeganiem świata. Każdy ma oczywiście inne i szanuję.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
27 października 2016 23:02
Mnie cieszy że zwierzęta nie są empatyczne, współczujące bo nie są też zawistne, złośliwe i zakłamane. W zwierzętach uwielbiam to że są sobą, niczego nie udają, nie stwarzają sobie problemów, wszystko biorą na siebie tak jak to widzą, niczemu nie dorabiają ideologii.
[quote author=_Gaga link=topic=100373.msg2609396#msg2609396 date=1477599160]
...Ale nadal nie przypisuję koniom ludzkich uczuć. Koń to koń. Kot to kot. Ogon to ogon. Człowiek człowiekowi wilkiem a kiwi kiwi kiwi  😂 [/quote]
:emota200609316:

My (zwłaszcza kobiety) bardzo lubimy koniom "pańciować", kochać je, całować, rozmawiać z nimi.
Ja też to robię. Przytulam i całuję konie, mówię do nich najczulszymi słowami.
Z tym, że jestem świadoma, że koniom do niczego to nie jest potrzebne. Mają to głęboko w zadzie.
Pańcia może być inną pańcią, w minutę, godzinę, lub kilka dni, byle by zapewniła taką rutynę i komfort jak poprzednia.
To jest nam potrzebne, nie im.
Nikt nie ma prawa nam tego odbierać. Tego dorabiania sobie ideologii o magicznej więzi.
Dopóki się to traktuje z przymrużeniem oka.
Prawda jest taka, że koń nie ma przedniego płata czołowego mózgu i nie posiada uczuć wyższych.
Konie nie odczuwają empatii.


Empatia (gr. empátheia „cierpienie”) – zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób[1] (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość. [...]
Empatia, obok asertywności jest jedną z dwóch podstawowych umiejętności wchodzących w skład tzw. inteligencji emocjonalnej. [...]
Empatia to umiejętność zrozumienia innych ludzi oraz zdolność współodczuwania z nimi ich uczuć i emocji. Jest to dar wczuwania się w sytuację innych ludzi i zrozumienia motywów nimi kierujących, jako źródeł ich decyzji i postaw. Empatia jest podstawową cechą umożliwiającą prawidłowy dialog zarówno na płaszczyźnie interpersonalnej jak i ogólnospołecznej. [...]
Empatia jest zdolnością człowieka do rozpoznawania myśli lub uczuć innej osoby oraz reagowania na jej myśli i uczucia odpowiednią emocją. Zdolność ta jest zależna od działania obwodu empatii znajdującego się w mózgu człowieka. [...]
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 października 2016 02:55
Co to znaczy traktować konia jak przyjaciela?

No ja nie wiem, ale ja przyjaciółki czy przyjaciela raczej do roboty ciągle bym codziennie nie zaprzęgała ani nie oczekiwała że za pochwałę czy cukierka ów przyjaciel będzie spełniał wszelkie me polecenia.
Ja konia z pewnością nie traktuję jak przyjaciela, w ludzkim rozumieniu oczywiście. Troszczę się, karmię, dbam o ogólny dobrostan, ale jako przyjaciela nie traktuję. To mnie jest potrzebne to przytulanie, gadanie, dmuchanie w chrapy, głaskanie i mówienie: ,moja, moja, moja. Ja je dwie kocham, ale to ja. One mają mnie, ale tylko do tego co powyżej. I nawet jak podbiegnie któraś, czy jak rżą na nasz widok to wiem, że kojarzę im się z czymś smacznym, bo na powitanie często coś mam.
Wcale bym nie chciała, aby konie miały więcej ludzkich cech, wtedy przestałyby być końmi. Ich życie też różnie wygląda i się kończy, uczucia wyższe tylko pogorszyłyby sprawę.
Z tym całkowaniem to ostrożnie, bo mam z końmi wspólnego dość groźnego wirusa, a mianowicie wirusa opryszczki. U klaczy jest sprawcą zakaźnego ronienia lub powoduje  porażenie układu nerwowego
A nieee, spokojnie, ja na szczęście całek nie ogarniam, zatrzymałam się matematycznie na poziomie szkoły podstawowej. 😀
Gaga człowiek tylko człowiekiem 😉, co do kotów, to one lubią przebywać w miejscach gdzie są różne anomalia typu żyły wodne, cieki , dziwne pola manetyczne. Robiono badania, że konie stojące w boksach w takich miejscach są czesto niespokojne, chorują. Dlatego kiedyś przed postawieniem domu, stajni wołano różdżkarza. Teraz są odpwednie aparatury.  Koty lubią towarzystwo osób, które mają problemy zdrowotne mówi się, że ściągają z człowieka szkodliwe ładunki dodatnie w przeciwieństwie do psów. Nasza kotka min jeżeli kogoś z domowników bolał brzuch lubiła się na nim wylegiwać. Szkoli się psy do współpracy z osobami chorymi na padaczkę albo cukrzycę, bo potrafią zareagować przed atakiem.
Osoby samotne z wyboru potrafią nawiązać prawidłowe relacje ze zwierzęciem, osoby odrzucane - samotne mimo woli nawet w związkach przenoszą swoje uczucia i kompleksy na zwierzęta i te relacje są czesto zaburzone, bo zaburzona jest ocena świata i ludzi. (nikt mnie nie kocha) Rekompensują sobie samotność i kompleksy.  Kolekcjonerstwo psów, kotów, rybek, kanarków. Ubieranie zwierzaczków, malowanie im paznokci... sami wiecie. Zanudzanie znajomych opowieścami jaką kupkę i dlaczego zrobił piesek. 🙄 to wszystko powoduje, że ludzie dystansują się jeszcze bardziej. Ja pomimo wieloletniej znajomości z koleżanką przestałam ją odwiedzać, (spotykamy sie na terenie neutralnym), bo po przekroczeniu progu domu dopada mnie stado psów nad którymi ona już nie panuje i dopada mnie zapach tego domu. Dom tymczasowy stał się przytułkiem, bo każdego kolejnego psa albo kota szkoda wydawać niedobrym ludziom. To są małe zwierzęta. W przypadku koni jest gorzej. Wielki koń traktowany jak dziecko, mąż, kochanek staje się koniem niebezpiecznym i niewspółpracującym. Też trzeba wysłuchiwać opowieści o kupkach, czapraczkach i.. "on dzisiaj nie będzie chodził pod siodłem, bo nie ma humoru", "odsuń się od niego, bo go stresujesz" (autentyk). Ze strony konia jest pakt o nieagresji w określonych przez niego ramach. Przekroczenie go przez taką osobę powoduje walenie głową w człowieka żeby się odsunął i rozczulający śmiech właściciela- "zobacz jak mnie kocha" (autentyk) żeby koń chciał łaskawie wejść na ujeżdżalnię prosi się koleżanki żeby delikatnie sugerowały mu to za zadem.... bardzo delikatnie żeby sie nie zdenerwował 🙄 (autentyk). Wyjazd w teren niemożliwy. Marchew dawana na okrągło na piękne oczy czyni z takiego konia totalnego żebraka. Wszyscy, którzy  usiłują zasugerować zmiany są mroczni 😤
Julie  To są definicje dotyczące odczuć człowieka do człowieka ale  wybiórczo można je odnieść do zwierząt  😉
Empatia (gr. empátheia „cierpienie”) – zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna)
Empatia, obok asertywności jest jedną z dwóch podstawowych umiejętności wchodzących w skład tzw. inteligencji emocjonalnej.
Empatia jest zdolnością człowieka do rozpoznawania myśli lub uczuć innej osoby oraz reagowania na jej myśli i uczucia odpowiednią emocją. 
Są badania prowadzone jak zwierzeta myślą i czy myślą abstrakcyjnie ale za tymi badaniami stoi kaska więc ich ilość, zakres i zasięg odbiorców jest jaki jest. Jeżeli kogoś takie tematy dotyczące nie tylko koni pasjonują to znajdzie.
Co do myślenia u koni jak ocenicie np. taką sytuację.
1. Na potrzeby dokumentacji filmowej stawiamy przed stajnią duże lustro. Maceba ogląda się w nim długo. Zastanawiamy się czy widzi siebie czy konia. Żeby sprawdzić rzucam jej przedmiot,  założeniem jest - podnieść go i mi podać. Maceba podnosi i dokładnie podaje ten przedmiot odbiciu w lustrze przykładając go dokładnie do odbicia przedmiotu. Przy powtórzeniu tego ćwiczenia jest dokładnie tak samo.
2. Na hali są lustra - Maceba jak to klacz bardzo lubi się w nich  przeglądać. 😉 chodzi od jednego do drugiego. Staję dokładnie za nią w dużej odległości żeby widziała w lustrze moje odbicie. Podnoszę rękę i gestem przywołuję ją do mnie. Odwraca się i przychodzi. 

A nieee, spokojnie, ja na szczęście całek nie ogarniam, zatrzymałam się matematycznie na poziomie szkoły podstawowej. 😀
To całkiem jak ja  😁
My (zwłaszcza kobiety) bardzo lubimy koniom "pańciować", kochać je, całować, rozmawiać z nimi.
Ja też to robię. Przytulam i całuję konie, mówię do nich najczulszymi słowami.
Z tym, że jestem świadoma, że koniom do niczego to nie jest potrzebne. Mają to głęboko w zadzie.
Pańcia może być inną pańcią, w minutę, godzinę, lub kilka dni, byle by zapewniła taką rutynę i komfort jak poprzednia.
To jest nam potrzebne, nie im.


O to to!    :przytul:  Dobry buziak nie jest zły.    Nawet zaraźliwy    😉

Strasznie mi zgrzyta, jak ktoś o koniu mówi “mój synek” „moja córeczka”.
Taki offtop, ale ja tak mówię 😡 Nie podoba mi się u innych, gdy to słyszę, ale nie przeszkadza mi to robić tego samego 😵

Przy czym mój koń to charakterna bestia i w zasadzie dzień w dzień przerabiamy te same problemy (dominacja i te sprawy), więc jak się na niego wkurzam to mówię właśnie per "synek!" 😡 🙂
ganasz, czyli kot się przyczepił do mnie i moich koni, bo jesteśmy chorzy? 🤔 Trenerka i luzaczka też?  🤔
A jak wytłumaczysz łaszenie się i gadanie (kot non stop miałczy)?

Nie wiem co nasza dyskusja ma do osób z zaburzeniami zachowań społecznych?

Wielki koń traktowany jak (...) kochanek
ee kochanek? Nie za daleko?

Co do Twojej klaczy - koń ma pole widzenia 300 st , zatem klacz nie musiała widzieć Twojego odbicia w lustrze - prawdopodobnie widziała Ciebie. Ot cała magia.

"Synek, dziecko" na konie swoje nigdy nie mówiłam. Raczej gruby, futrzak, misiek,jak mnie zeźlił to potwór, u innych ludzi mnie to absolutnie nie denerwuje a co więcej nawet jak sie tak głębiej zastanowiłam nad faktem, że te moje konie, ile ich było wszystkie miały dożywocie, że pół życia na nie pracowałam, na ich stajnie, jedzonka, padoki, odpowiednie sprzęty, ubranka, na ich jak najlepsze wykształcenie (trenerzy), na leczenie, na przyjemności (godziny pasienia na trawce, spacery po lesie) i na dodatek zawsze byłam na ich zawołanie o każdej godzinie dnia i nocy bo trzeba zapewnić ruch, trzeba założyć opatrunek, bo brzuszek boli, bo ząbki do roboty, kopytka ..... to nie wiem czy ksywka synek nie byłaby bardziej odpowiednia niż gruby 🤣
Gaga ja tego nie napisałam, że nękają was choroby, może to kwestia miejsca. 😉 chyba, że kot taki empatyczny jest, moim zdaniem ma w tym jakiś cel. One nie są bezinteresowne. Warto poobserwować albo zapytać jakiegoś guru od kocich zachowań.
Kochać można platonicznie, a ty od razu o fizyce 🙄, chodziło mi o emocje, które towarzyszą ludziom.
Upraszczasz.  Co do tego kąta widzenia to trochę naciągnęłaś , za ogonem jak stoisz w lini prostej jest ok. 30 stopniowe pole martwe.  Zresztą każdy ma swoje doświadczenia.
Nie wiem co nasza dyskusja ma do osób z zaburzeniami zachowań społecznych? ma o tyle, że poruszono tu problem przenoszenia emocji i kompensacji na zwierzęta.
Gaga , Julie są na tym świecie rzeczy które się nawet Fizjologom  nie śniły .  😉
za ogonem jak stoisz w lini prostej jest ok. 30 stopniowe pole martwe

Wówczas jednak nie widać Cię w lustrze (o ile lustro jest przed koniem). Ja upraszczam, Ty dorabiasz teorie 😉

niesobia Wy sobie w te rzeczy wierzcie, ale pozwólcie nam wierzyć w nasze (Racjonalne i naukowe), ok?  😉
Gaga błąd logiczny w rzeczy naukowe się nie wierzy , tylko się je  wie , a wierzy się w to o czym się nie wie , ale tylko przypuszcza . Przeświadczenie średniowieczne o geocentryczności  wszechświata  to co to według Ciebie było wiara  , czy nauka  .  ❓ Behawiorystka to gałąź  tak młoda , nie udokumentowana ,że bliżej jej  do wiary  niż nauki . 😀iabeł:  więc wierzcie sobie dziewczyny w co chcecie , ale bez niezbitych dowodów  nie nazywajcie swojej  wiary nauką  O.k  😀iabeł:
Niesobia : czy behawiorystyka = etologia ?
Trudne pytanie  behawiorystka to  gałąź  psychologi  , a etologia biologi  , coś  jak psychologia  , a  psychiatria jednak granice cienkie  .
Nie to żebym się czepiał ale gałąź psychologii to chyba behawioryzm , a behawiorystyka to kierunek studiów najogólniej mówiąc dotyczący etologii stosowanej. Niezależnie od definicji psycholog jak i etolog nie jednego w stajni pensjonatowej mogliby się nauczyć, a może i dzieło życia napisać.
dea   primum non nocere
04 listopada 2016 21:01
Z tym całkowaniem to ostrożnie, bo mam z końmi wspólnego dość groźnego wirusa, a mianowicie wirusa opryszczki. U klaczy jest sprawcą zakaźnego ronienia lub powoduje  porażenie układu nerwowego

Znasz jakiś przypadek zakażenia herpesem od człowieka? Badania tego nie potwierdzają:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2815145/
Tu też coś w temacie:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1082783/
To nie jest ten sam wirus. Tylko rodzina wirusów. Nie to, że się czepiam.
Oba artykułu traktują o zakażeniu człowieka, a nic nie mówią o odwrotnym kierunku.
Jak tak czytam Wasze historie to nie mogę przejść obojetnie.
Ja miałam przyjemność opiekować się klaczką xx... w starszym już wieku, po wyścigach i zmęczonej szkółką.
Była to strasznie wyrozumiała nauczycielka i to tylko dzięki niej nauczyłam się wielu rzeczy, które przydają mi się w codziennym życiu.
Ogólnie do obcych byla obojetna, no chyba że ktoś miał coś do jedzenia.. 😉

Ja jestem z tych osób elektrycznych - wiecznie w ruchu, wiecznie szybko, nie raz w stresie i z jakąś obawą na karku.
Kiedy wchodziłam do boksu rozluniona, było ok - przychodziła, wtulała łeb, szperała po kieszeniach. Nie stawiała oporu przy siodłaniu czy kiełznaniu i nawet łaskotki potrafila znieść chociaż nienawidziła hehe
Kiedy zaś byłam zdenerwowana klacz zamieniała się z nauczyciela. Wchodze z ogłowiem... łeb do góry... no to ja już nerw.
Próbuje jeszcze raz.. ni cholerki. Nie ma mowy. Tak jak by koń chciał powiedzieć : bujaj sie mała z nerwusami nie gadam.
Mówie świetnie. Wyszlam z boksu obrażona.. Przeszłam sie, odetchnęłam, odstawiłam nerwy na dalszy plan. Poczułam się lżej.
Wchodze do boksu znów.. koń grzeczniutki, sam łebek do ziemi opuścił. Tak jak by chciała pokazać mi że jak będę zdenerwowana to nie pogadamy, że nic nie zdziałam.
Tak było za każdym razem kiedy byłam roztrzęsiona.

Teraz dzięki jej nauce potrafie na chłodno przyjmować wiele rzeczy i nie daję się ponieść emocjom.

eterowa, bajer filmik <3 bajer koń <3

moim zdaniem wiele zależy od charakteru - tak samo jak u ludzi. Jedni potrzebują więcej czułości, inni mniej. Jedni są bardziej okazujący emocje drudzy nie.
A kiedy  para zna się jak 'łyse konie' wtedy rozumieją się bez słów i można odkryć jaki typ mamy - czy pieszczocha czy jednak nie  😀
Pani_D To co piszesz nie jest żadnym odkryciem, większość koni (przynajmniej z tych które znam) reaguje na nastroje człowieka. Choćby dlatego staram się nie wsiadać gdy jestem zdenerwowana/zestresowana, bo wiem, że wtedy jazda będzie masakryczna - za równo ja i koń będziemy poirytowani i spięci. Czy jednak świadczy to o ich empatii? Nie powiedziałabym, jak dla mnie kura jest równie uczuciowa, a jakoś nikt nie próbuje udowodnić, że posiada jakieś uczucia wyższe  😉
Ja tam mam proste podejście do życia - jak koń ma jeść, pić i czuje się bezpiecznie - jest szczęśliwy, gdy tego nie ma - jest nieszczęśliwy. Nie traktuję konia jak przyjaciela, nie zawierzyłabym mu swojego życia, nie sądzę też, by którykolwiek z koni mnie kochał (to nawet dziwnie brzmi). Żyjemy sobie w takiej symbiozie - ja mu coś daję, to wymagam, by on też mi coś od siebie dał. Jest to prędzej partnerstwo, niż związek. 😉
Wiem że ameryki nie odkryłam, chciałam po prostu podzielić się swoim przypadkiem, dzieki któremu bardzo dużo się nauczyłam.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy konie są empatyczne czy nie. Bo nie miałam nigdy swojego, z którym znaliśmy się przez x lat. Fakt, zwierzęta odczuwają nasze nastroje i odczytują mowę ciała. Traktują nas na jakimś miejscu w stadzie, potrafią bronić jak zajdzie taka potrzeba.
Wiem jedno - że ja traktuje zwierzęta jak przyjaciół i jeszcze nigdy się na tym nie zawiodłam.

Pozdrawiam
wera5510, raczej niewolnictwo. Niewolnika też musisz nakarmić i dać miejsce do spania a on dla Ciebie pracuje. Odpowiednio traktowany będzie pracował z przyjemnością, bity i poniżany - w zależności od charakteru - albo ulegnie osiągając stan nabytej bezradności, albo będzie się buntował 😉

Oczywiście piszę to mocno z przymrużeniem oka, ale w sumie jak by spojrzeć z szerszej perspektywy to czym się różnią te nasze ogony od niewolników? Ograniczamy im teren do życia grodząc pastwiska, zamykamy w klatkach na noc, aby nie nawiały, czasem chcemy aby rodziły nam nowych "niewolników" - o właśnie - handlujemy nimi przecież, czasem na targach (zwanych aukcjami)... Niewolnictwo jak nic  😜
dea   primum non nocere
05 listopada 2016 16:51
Oba artykułu traktują o zakażeniu człowieka, a nic nie mówią o odwrotnym kierunku.

Wynika z nich jasno, że to zdecydowanie nie wspólny wirus, jak napisałeś. Przenoszenie trzeba by udowodnić - dlatego pytam czy znasz przypadek, mogą być też potwierdzające to badania. Ja znalazłam tylko to.
Nie chciałbym być niegrzeczny, ale zajrzyj do podręczników akademickich o wirusach i ich zdolności do mutacji , porozmawiaj z kilkoma wetami - poszukaj weta sceptycznego co do szczepień na zakaźne robienie itd itd.
Gaga W sumie racja, niewolnictwo w XXI wieku...no kto by pomyślał, my to jednak jesteśmy źli i bezduszni  😁
dea   primum non nocere
05 listopada 2016 20:45
melehowicz - znam zdolności wirusów do mutacji, miałam tego sporo na studiach - i wirusow, i mutacji. To nadal nie odpowiada na moje pytanie. To tak jakby mówić, że szympans może urodzić człowieka, bo jest zdolność do mutacji i dzieli nas tylko coś koło 2% DNA.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się