Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Dzięki dziewczyny za rady.  :kwiatek: Laktator już w domu, więc startujemy!

Co do usypiania, ten temat mnie jeszcze jako tako nie dotyczy, bo mam absolutnie (tfu tfu tfu) bezproblemowe dziecko. Pamiętam jednak, jak chyba Dzionka usypiała Sarę w chuście kółkowej i się sprawdzało. Chociaż to chyba było już jakiś czas temu, a ja pewnie ominęłam po drodze 4 skoki. 😉

Lotna, jeśli mam być szczera nie wierzyłam zbytnio w tego doradce snu, ale wygląda na to, że jest szał. Super! Na wszelki wypadek zapiszę sobie stronę tej Doradczyni. 😉

Pandurska, Quendi, śliczne dziewczynki!

Szafirowa, będzie głupie pytanie, ale jako Mama prawie 3 tyg. Malucha jeszcze funkcjonuje jak na haju i wszystko jest takie nowe. 🙂 Do Neurologa nie trzeba mieć skierowania?
I pytanie do dziewczyn z DE, tutaj też można zapisać się do Neurologa bez skierowania?
majek   zwykle sobie żartuję
22 listopada 2016 11:52
co to jest grupa RB?
majek, mowa pewnie o Rodzicielstwie Bliskości (Attachment  Parenting). Ale nie wiem o której konkretnie grupie mowa 🙂
wiadb, powodzenia! Trzymam kciuki. Mleko jest w głowie 🙂

Agita, dzięki za słowa otuchy, podniosłaś mnie na duchu 🙂
do neurologa trzeba mieć skierowanie, ale do prywatnego nie 😉
Ja uważam, że w pierwszych miesiącach życia dzieci powinny mieć obowiązkowe USG od mózgu po genitalia, neurologa, rehabilitanta, okulistę w pakiecie obowiązkowym. Dużo bardziej niż miliard szczepień w pierwszym roku życia w momencie, kiedy zdecydowana większość siedzi w sporej izolacji z matkami w domu.

co do dyskusji łóżeczko/noszenie mam wrażenie, że osoby noszące sądzą, że dzieci śpiące w łóżeczkach usypiają samotnie, co wg mnie jest bzdurą. Usypiają przytulane, głaskane itp.tylko na leżąco w łóżeczku.
Ja wierzyłam w doradcę snu, bo przychodzi moment kiedy stoimy pod ścianą i samemu jest się ciężko wycofać ze schematów. Czasem trzeba usłyszeć "autorytet".
Zwłaszcza dziś, kiedy otaczają nas najróżniejsze przekazy i naciski społeczne na jakieś zachowania.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
22 listopada 2016 12:42
nokia6002, ale słodycz  😍

Quendi, przecudna jest! A co do pracy, współczuję 🙁 I tak źle, i tak niedobrze.

Madness, dokładnie tak jak przedmówcy piszą! Mam wrażenie, że facetom jest jakoś łatwiej. Tzn w tym sensie, że mniej się rozczulają, są bardziej zadaniowi, bez tego całego kobiecego piciu piciu 😉 U nas np rano jest tak. Hania ma nie jeść od razu po przebudzeniu, tylko 15-20 min po. Jeśli ja do niej wejdę, zaczyna się ryk. Nie jestem w stanie nawet pieluszki normalnie zmienić, bo cyc i cyc. A z tatą? Dziś obudziła się o 6:30, ja chciałam jeszcze chwilkę dospać. No i chwilka mi się przeciągnęła do 7:40, a mąż mnie nie obudził. W tym czasie zmienił Hani pieluszkę, on się ubrał, ogolił, zrobili kawę, śniadanie i takie tam - a Hania ZERO płaczu. Siedziała zadowolona w wózku. Także ten tego, to dzieci nas wychowują 😉 

wiadb, mam nadzieję, że doradca nie będzie Wam potrzebny.
A co do neurologa - no raczej tak, potrzebne jest skierowanie, a przeciętny (nawet dobry) pediatra tak po prostu raczej Ci go nie da. Może można poszukać i pójść prywatnie jakoś, może się udda. Ja próbowałam pójść od razu na rehabilitację, ale powiedziano mi, że potrzebuję opinię od lekarza najpierw. W PL jest jakoś łatwiej
wiadb Paulina byla pod opieka specjalistycznej poradni neurologicznej i faktycznie trzeba miec skierowanie. Na rehabilitacje tez. W Niemczech trudno o to "prywatnie" w wielu przypadkach i raczej wszyscy chadzaja do lekarza z ramienia ubezpieczalni. Mam wrazenie, ze zwlaszcza jesli chodzi o dzieci maja jakiegos jobla na punkcie konsultacji z pediatra. A pediatre kazde wystawienie swistka "kosztuje", tzn. musi rozdysponowac pule i nie garna sie do odsylanai do specjalistow. Takie jest nasze doswiadczenie- moze wy traficie lepiej, choc Lotnaa tez pisala tu o cyrkach z chyba skierowaniem na rehabilitacje?

Quendi Naczytalam sie twojego smutnego posta i jakas taka fala czulosci mnie dopadla w stosunku do swojego dziecka, ze sama nie wiem. Tesknie za nia najzwyczajniej, jak jest w zlobku! I nie moge sie nia nacieszyc, jak juz wraca do domu  😍

Madness Najgorsze w tej sytuacji, to obwiniac siebie. Dziecko ma inny kontakt z matka, tzn. glebszy, intensywniejszy i mam wrazenie, ze wraz z pakietem extra czulosci dostajemy jeczenie i emocjonalne podchody. Chyba najlatwiej zaakceptowac, ze tak po prostu jest.
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: Trochę mi lepiej.

Quendi, rozumiem Cię. Też tęsknię za dzieckiem będąc w pracy 🙁
ale to nie jest zadna laska, zeby isc do specjalisty na NFZ, no chyba ze ktos ma tak zasobny portfel, ze wszystko mu jedno i sobie odwiedza x specjalistow bo nie chce mu sie poprosic o skierowanie. Jesli cos matke niepokoi czy chce po prostu sie skonsultowac to pediatra musi wystawic skierowanie i juz! Bylam u kilku pediatrow i zaden nie mial problemow z wystawieniem jakiegokolwiek skierowania, czy tez same wychodzily z inicjatywa mowiac, ze lepiej isc i miec spokojna glowe. Tu chodzi o dzieci i nie wiem czemu lekarz mialby miec z tym jakis problem.
nika77, ja nie uważam, że zasypiają samotnie - o ile ktoś nie prowadzi tresury łóżeczkowej oczywiście. Ale uważam i jestem silnie przekonana, że albo w dziecku to poczucie bezpieczeństwa żeby samo zasnęło JEST albo go nie ma na danym etapie jego rozwoju, a nie jest tak, że dziecko zasypiające w łóżeczku spokojnie i chętnie to jakakolwiek zasługa matki ;P Wypowiedzi dziewczyn tutaj tylko mi to potwierdzają. I to fascynujące jak różne są dzieci.

Madness, to naprawdę normalne. Często przy mamach dzieciom puszczają różne hamulce i ich ekspresja jest... bardziej dobitna 😁 U mnie jak u Lotneej, Sara się bawi z tatą a jak ja wrócę to NAGLE straszny głód i już-teraz-natychmiast, bo umrze! Za to zasypia tylko ze mną, z czego wcale nie jestem dumna i wcale mnie to nie cieszy...

Jezzu, idę zaraz znów do pracy, chyba wyłączę telefon, bo o i tak nie będę mogła wrócić jak by co...
A mówiłam, że moja teściowa jest z kosmosu? Zupełnie nie ma chemii między nią a Sarą, więc nie ma opcji, żeby młodą zostawić. No ale na spacer na drzemkę mogę wysłać, bo Sara zasypia w wózku zanim dojadę do bramy od osiedla. Dałam teściowej smoczek i mówię żeby dała małej jakby płakała,ale raczej od razu zaśnie. Wracają i pytam jak było, a tak: 10 minut płakała strasznie, ale potem dałam jej smoczek i przestała. Noż... miałam chęć mordu w oczach chyba, ale no jak można być tak... nieograniętym?...

Pandurska, a próbowałaś zasypiania z Paulinką tak jak w żłobku? Jest w ogóle taka opcja 🙂?

wiadb, tak, Sara chętnie zasypia w nosidle, chuście 🙂! A jak Twój mały ma imię w ogóle? Cudowny jest, straszna malizna 😍
nika77, ja nie uważam, że zasypiają samotnie - o ile ktoś nie prowadzi tresury łóżeczkowej oczywiście. Ale uważam i jestem silnie przekonana, że albo w dziecku to poczucie bezpieczeństwa żeby samo zasnęło JEST albo go nie ma na danym etapie jego rozwoju, a nie jest tak, że dziecko zasypiające w łóżeczku spokojnie i chętnie to jakakolwiek zasługa matki ;P Wypowiedzi dziewczyn tutaj tylko mi to potwierdzają. I to fascynujące jak różne są dzieci.


a przepraszam, u ciebie na rękach, to jak zasypia? Samo, czy ty za niego, bo nie kumam. Serio :kwiatek: Właśnie o to mi chodzi. Samo, samotnie. Chodzi o to, że albo nim trzęsiesz, ruszasz, kołyszesz, wtykasz pierś, ALBO kładziesz do łóżeczka i tulisz, mówisz do niego i głaszczesz. Tu i tu zasypia, chodzi tylko o rytuał i pozycję. A problem, jak dla mnie, to nie jest ani dojrzałość=gotowość dziecka, czy co tam, tylko fakt, że w określony sposób zasypiało ileś miesięcy i nagle każe mu się spać inaczej. Często też , jak dla mnie, problem leży w matce, bo same piszecie, że "o rany zostało z xxx i nie płakał..". Piszę to z własnego doświadczenia i tyle, bo sama miała mnóstwo zahamowań i histerii i sądów, a jak sobie to uzmysłowiłam to poszło lepiej.
Co do "uspać", to funkcjonuje też słowo "włanczać" 🙂 🙂
teściowa, cóż bez komentarza...🙁 szkoda Sarki, że musiała się wypłakać 10 minut 🙁
nika77, to jak wytłumaczysz fakt, że jedne dzieci w wieku miesiąca (np. mój bratanek nr 1) położone po jedzeniu do łóżeczka drą się aż sinieją, a inne w tym samym wieku (mój bratanek nr 2) przytula buzię do pieluszki i zasypia? Serio chyba nie wiesz co "mówisz"...

Edit, dotarlam do pracy i jeszcze nie ma pacjenta 🙂
Nika, piszesz tak, jakby miedzy dziecmi nie istnialy roznice indywidualne, tylko tak masz jak sobie wychowasz. To ciekawy powrot do dyskusji nature vs nurture, tak w ogole, a czytajac Cie mam wrazenie, ze 99% to nurture wlasnie. Olesniczanka niedawno na przykladzie swoich dzieci pokazala, jak to raz byla swietna matka, bo dziecko takie wyluzowane w kazdym temacie, a co teraz postronni moga o niej myslec patrzac na funkcjonowanie mlodszej corki. Tutaj Twoje argumenty leza.
Zreszta ja myslalam jak Ty do niedawna! Patrzylam jak moj bratanek boi sie osob z dalszej rodziny, nie rozmawia, chce uciekac i zwalalam wine w myslach na rodzicow - ze za malo z nim wychodzilo, ze siedzial w domu... Sama wszedzie ciagam Sare od jej urodzenia i co? Przez bite 3 miesiace wyla na kazdym obiedzie rodzinnym az nie wyszlismy :> ot, taka lekcja, ze nie wszystko w naszych rekach i dziecko to odrebna istota, zrobi jak czuje. Szczegolnie takie malutkie!
nerechta Chyba sie odnosilas do pytania wiadb o Niemcy. A tu jest inaczej. Zreszta wiesz, bo gadalysmy o tym  :kwiatek:

Dzionka Wiesz co, nawet raz mi to przeszlo przez glowe, ale jakos nie pociaga mnie mysl, ze sie nie bedziemy przytulaly przed zasnieciem 😉 Wlasnie moj maz utulil Paulinke do snu w kilka minut. My wszyscy bardzo czekamy na te momenty czulosci przed zasnieciem 😜
dea   primum non nocere
22 listopada 2016 19:19
Ja nie mam żadnego parcia na mniejsze uczestniczenie w zasypianiu córki. Nigdy to mnie nie męczyło jak zasypiamy i śpimy (szczęśliwy egzemplarz  :cool🙂, tylko ze 2 razy mi ludzie zasiali wątpliwość ("będziesz się kryć w szkolnej szatni z cyckiem, bo cię zacznie siedmiolatka rozbierać!" itp 😉). Trochę się przejęłam, ale poczytałam np. na wolnych chustach - mnie akurat RB intuicyjnie pasuje bardzo - i się uspokoiłam. Faktycznie, już widzę np. że walki z cycem w szatni nie będzie, bo moje dziecko jest dziennie odcyckowane całkiem. Nie mówi, nie myśli o cycu. Ani razu nie odmówiłam - po prostu jak zdecydowałam o końcu, to jej powiedziałam o tym i później jak chciała cyca to pytałam: jeść? pić? tulić? jak nie, to był cyc bez dalszej walki. Coraz rzadziej.

Jak mi się dziecko w nocy budziło, to przewijałam i podłączałam cyc. Obie lubimy spać 😉 Jak nie działało, to chusta albo chusta plus piłka rehabilitacyjna (siadałam na niej), ciche gadanie albo spokojna muzyka. Może kilka razy było potrzebne coś więcej niż zamotanie i jedna piosenka stinga przetańczona plus nadrobienie r-v na piłce 😉 Wolałam to przy kryzysach, niż próbować uśpić i się frustrować. Później już się z tego zrobił tylko cyc i tak, moja mama usypia ją bez, a ja nawet nie próbuję - przecież dziecko nie głupie i wie kto ma mleko, to nie żadne "rozwydrzenie przy matce".

Do niedawna pobudek nocnych było sporo. Wczoraj zobaczyłam wreszcie wyrżniętą koronę ostatniej piątki  😅 i wczoraj też mała spała znów od 20 do 5 rano (potem cyc do 6, matka do roboty, zmiana na babcię i dospały przytulone do 8). Nie widze powodu by dziecku odmawiać naturalnego środka przeciwbólowego i usypiającego jakim jest mleko i ssanie. Przecież to nie tylko o jedzenie chodzi. Tak na moje wyczucie to jakoś kolo kompletu mleczakow jest naturalny czas odstawienia. My jeszcze sysamy, zobaczymy jak długo - póki co minimalny czas przekroczony ale ciśnienia nie mam, że to musi być już (maleństwo cały czas was wspominam 🙂😉

W nocy nadal doi, nie uśpię jej inaczej niż tak lub w chuście/nosidle. Tak, ma taki schemat, bo w nim się zawsze czuła bezpieczna i nie widzę w tym nic złego, że prawie 2,5-roczne dziecko cycka w nocy (chusta, a raczej obecnie Tula toddler, na spacerze działa: "mamo, to tulka jest? mogę spać?" 😉). Wierzę głęboko, że jak będzie gotowa, to się sama odstawi. Widzę, jaka się przebojowa zrobiła "dziennie" - absolutnie bez wypychania. Ja byłam trochę wypychana i dużą część życia spędziłam jak ślimak 😉

Piszę to dlatego, że może komuś też, jak kiedyś mnie, się budzi jakieś poczucie, że robi coś źle, brnie w ślepą uliczkę, choć osobiście właśnie to uważa za słuszne. Chcesz, to tul, bądź smoczkiem (moje dziecko w dzień nic nie ssie, nie skubie, ma spokojną i zamkniętą buzię - choć w pierwszym roku zatykaną cyckiem na każdą okazję!). To nie jest droga donikąd. To jest inna droga. Nie dla frajerow, jak można się poczuć czytając niektóre wypowiedzi - u niektórych po prostu działa. Moje zatykane cycem i motane w szmatę dziecko nigdy nie wyło dłużej niż 20 minut a i to tylko kilka razy - zwykle ją uspokajał cyc lub szmata natychmiast. Teraz cokolwiek się stanie (np. nie zgadzamy się, uderzy się, coś ją przestraszy) to się rozpłacze i zaraz leci do mnie wołając "psitul!!!"  😍

EDIT tak myślę czy mam high need baby - nigdy nie usnęła odłożona, nawet w szpitalu po porodzie, 3 pierwsze m-ce nawet na siku szłam z nią w chuście, nie leżała na macie, karuzelki jej nie bawiły, wózek gondola - hahaha... a jednak nie jest wyjcem, kontaktowa, mądra - tylko chce być blisko. Hmm... chyba nie hnb jednak. Za łatwo 😉 Skoro wystarczy być blisko non stop 😉 i pozwalać jej decydować kiedy, jak daleko i na jak długo chce odejść 🙂
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
22 listopada 2016 19:40

leoskyCzy Milenka miewa ataki histerii trwające nawet 2 godziny, po 2-4 razy na dobę w tym w nocy? Czy ma wieczną chrypę od wydzierania się? Teo tak. Więc naprawdę inni mają gorzej 😎


Diakonka trwające non stop przez dwie godziny ciągiem nie, ale po 10razy na dobę przeplatane fazami euforii, szaleństwa totalnego, darcia buzi ot tak by tylko wrzeszczeć aż uszy pękają, maniakalnego kręcenia w koło aż do utraty tchu pomimo miliona prób odwracania uwagi, zajmowania, wymyślania kreatywnych rzeczy itd itd................................................
A nocne histerie może się nie zdarzają, ale płacz, czasem ryk, złe sny, jęczenie, rzucanie po łóżeczku, kilka pobudek w nocy nadal tak

co do oddziaływania problemów porodowych - a ja nadal uważam że traumatyczny poród może nieść konsekwencje w przyszłym życiu. Nie mam zamiaru zwalać wszystkiego na poród. Oczywiście jest szereg dodatkowych czynników, ot choćby cechy charakteru, geny, wychowanie, środowisko itd ale jednak układ nerwowy to układ nerwowy i urazy okołoporodowe zdecydowanie na wiele rzeczy  mają wpływ. Przykładowe wzmożone napięcie mięśniowe Mili nie wzięło się z kosmosu. Mega posiniaczona i zniekształcona głowa po porodzie też mogła mieć swoje znaczenie w jej późniejszym rozwoju i zachowaniu. Pomijam już fakt że medycyna, nauka nie ogarnia wszystkiego, a mikrouszkodzenia naszych organizmów są niejednokrotnie nie do wykrycia.

Ale już koniec demonizowania mojej córeczki 🙂 bo pomimo wielu problemów kocham ja najbardziej na świecie a świat bez niej był by totalnie pusty. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu choćbyśmy bardzo chcieli. Jak każda mama życzę sobie by moje dziecko było szcześliwym człowiekiem  🙂

dea Po prostu kocham twoj post!! :kwiatek: 💘 Mam dokladnie takie same odczucia, jak ty. Moze mamy troche inne "rytualy" i np. u nas nie dalo rady z cycem i do teraz jest smoczek, to mamy w naszej (rodzinnej!) relacji cos tak wspanialego, ze... ach! A reszta mnie nie interesuje. Z rozczuleniem przeczytalam fragment o babci- mega! Wspaniale jest takie praktykowanie wielopoziomowej i wielopokoleniowej bliskosci. Podobno za mojej nalesnikowatosci w podobnych okolicznosciach dotulal mnie moj dziadek  😍
Pandurska do niki sie odnosilam, w niemczorach nfztu nie macie na szczescie  😁

dea dzieki, ze to napisalas! Czasem mi sie wlasnie wydaje, ze gdzies popelnilam blad, ale po glebszym zastanowieniu dochodze do wniosku, ze nic bym raczej nie zmienila. Oprocz czasowych kryzysow ogolnie mi bardzo pasuje wszystko i uwielbiam jak Iga spi mi w ramionach.

W ogole zrobila sie mega przytulaska, laduje sie na kolana, "podbiega" i rzuca sie w ramiona czy sie przykleja przy kazdej okazji, uwielbiam!!! Nawet moj maz dzisiaj stwierdzil, ze cudownie sie poczul jak wepchala mu sie na kolana zeby sobie posiedziec i sie potulic. Mega mega! W ogole mam cudowna corke!!!  😜
Pandurska, no i super, tak trzymać 😍

dea, super, że to napisałaś. Będę sobie wracać do tego postu w momentach kryzysu 😉

nerechta, ja też, ja też mam super córeczkę!! Przeraczkowała dziś w wielkich trudach przez całe łóżko do mnie, wlazła na mnie i dała wielkiego całusa, mokrego i obślizgłego jak jakaś okropna ryba 😀 I tak dwa razy i tylko do mnie, do tatusia nie mimo namów 😀 Ale słodycz.

I chyba koniec kryzysu, bo zasnęła w 5 minut o 19:30 i śpi do teraz, uff...

To może jakieś foty dla odmiany ktoś ma?
Dzionka ale ja nie mówię, że jak sobie wychowamy tak mamy, bo to bzdura. Poszalałaś i przeinterpretowałaś grubo. Ja się odnosiłam wyłącznie do usypiania i tego, że zrównujesz zasypianie inne niż na rękach jako zasypianie samotne (i nie Ty jedna w tym wątku). Piszesz o tym kilka razy, że dziecko w łóżeczku zasypia samo. A ja piszę, że wcale nie musi zasypiać SAMO. Moje dziecko w życiu nie zasnęło samo i nigdy nie płakało dłużej niż czas niezbędny na dobiegnięcie do niego, więc ty nie masz zielonego pojęcia o mnie i najwyraźniej też nigdy nie czytałaś tego co pisałam. Piszę wyłącznie o zasypianiu, a ty wytaczasz działa z lękami separacyjnymi wśród obcych ludzi i tp. Co do bratanków 1 i 2 to akurat zupełnie do mnie nie trafia. Może jeden ma refluks, a drugi nie...pitu pitu.  Nie zamierzam Cię atakować, a ty mnie powoli tak. Odnoszę się podkreślając, że to moje zdanie i gdybanie, a ty to bierzesz bardzo personalnie. Ot wymiana poglądów. I przypominam, że to ty tu piszesz, jak to Sara źle zasypia i musisz ją nosić, w moim domniemaniu zapraszając do dyskusji o tym i rad, a za chwilę piszesz, że to akceptujesz i uważasz że jest super jej czas nadejdzie. A ja weszłam w dyskusję w momencie jak udowadniałaś, że jakaś tam metoda nie działa. Ja akurat w życiu bym nie odkładała dziecka i czekała, czy zacznie płakać bardziej, czy przestanie. Jestem zwolenniczką drobnych kroków i dlatego się odezwałam, że po tobie się nie spodziewałam, tego typu "prób", bo oczywistym jest dla mnie, że ktoś z przygotowaniem psychologicznym nie spróbuje, ot tak znienacka zmienić niemowlęciu reguły gry i nie będzie zdziwiony tym, że dziecko nie kupiło nowej rzeczywistości od kopa. Tyle, bo zaczyna być to przepychanka "moja racja mojsza" w dodatku w stylu: ja o chlebie, ty o niebie" :kwiatek:
Zacytuję tylko samą siebie i powiem dobranoc, bo chyba nika nie czytasz uważnie, co piszę 🙂

nika77, ja nie uważam, że zasypiają samotnie - o ile ktoś nie prowadzi tresury łóżeczkowej oczywiście.
serio, bo w drugiej części wypowiedzi piszesz nika77,  Ale uważam i jestem silnie przekonana, że albo w dziecku to poczucie bezpieczeństwa żeby samo zasnęło JEST albo go nie ma na danym etapie jego rozwoju,
:kwiatek:
a ja ciągle piszę, że wcale samo w łóżeczku nie musi, bo rozumiem, że bez udziału osób trzecich. Jeśli jednak z udziałem, to uważam, że tak samo na tobie w biegu zaśnie "samo", jak i w łóżeczku jak go głaszczesz i przytulasz 🙂
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
23 listopada 2016 06:27
Zmienię na chwilę temat  (jeśli mi się uda 😉 )
U moich rodziców jest kuchenka gazowa. Taka normalna, z piekarnikiem pod spodem, nie ze nablatowa tylko cała, wsuwana między zabudowę kuchenną i potrzebuję kupić zabezpieczenie palników, taka ściankę przed palniki. Mam z tym problem, bo wszystkie które wygooglałam montuje się do blatu, co tu jest niemożliwe.  Któraś ma coś takiego i podpowie gdzie kupić?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 06:59
nika77, nie koniecznie. Mojemu dziecku nigdy nie wystarczało, że będę ją np. głaskać. Musiała być mocno do mnie przytulona, co w łóżeczku nie było możliwe. W tej chwili też w łóżeczku nie zaśnie. Kładziemy się razem w dużym łóżku, mała najpierw bardzo mocno się do mnie przytula, później trochę uścisk zwalnia i wystarczy, że trzyma na mnie lub ja na niej rękę. Jednak nadal nie ma szans, żeby w ten sam sposób zasnęła w łóżeczku. Być może ciężko jest Ci to zrozumieć, skoro sama nie miałaś takiego "problemu", ale tak po prostu jest i choćbym nie wiem jak z tym walczyła, to inaczej się nie da. Cudzysłów dałam celowo, bo nie lubię jakoś specjalnie narzekać na moje dziecko. Ma duże wymagania, ale decydując się na dziecko, decydowałam się na wszystkie tego konsekwencje i uważam, że od chwili jej narodzin powinnam być cała dla niej, jeżeli tego potrzebuje, tym bardziej, że ta potrzeba mamusi bardzo powoli, ale jednak się zmniejsza. Mam za to ogromną nadzieję, że poświęcenie przez te pierwsze lata bardzo pozytywnie odbije się na naszych relacjach w przyszłości.
nika77, "samo" w sensie w łóżeczku, chyba da się to zrozumieć z kontekstu... I tak jak  Kurczak pisze, moje dziecko nigdy nie uspokajało się od głaskania, mówienia do niej, miziania, gdy leżało w łóżeczku/wózku. Nie wiem też co to jest przytulanie buzi do pieluszki czy słynne bujanie tyłeczkiem jak dziecko zasypia nie na rękach, bo moja nie daje się położyć na boczek w tym łóżeczku nawet, do niczego nie chce się przytulać, położona na brzuchu od razu odwraca się na plecy, wygina w banana i krzyczy - od zawsze ma jeden cel - weź mnie na ręęceeee. I ileś razy pisałam, że nie olśniło mnie teraz, tylko od początku próbowałam na różne sposoby - i w gondoli i w łóżeczku nie było opcji żeby zasnęła. Do 6 miesiąca musiałam ją wyjąć na spacerze z wózka, USPAĆ w chuście lub na rękach i przełożyć śpiącą do wózka... Tak więc naprawdę, nie wszystko da się zrobić z każdym dzieckiem, nawet małymi kroczkami. Cieszę się, że u Ciebie zadziałało, bo zaoszczędziło Ci kilometrów z dzieckiem na rękach, ale pewnie gdyby Twój synek wył tak jak Sara podczas tego głaskania czy prób usypiania siedząc z nim na rękach to też byś musiała podjąć decyzję- czy go trzymam w tym łóżku i niech wyje aż nie padnie czy jednak go noszę.  I wtedy byś zrozumiała mój czy innych dziewczyn "problem".

szafirowa, jeszcze chyba Ty się nie wypowiedziałaś jak to było z usypianiem Jaśka, głaskaniem i śpiewaniem mu jak leży w łóżeczku i spokojnie sobie zasypia  😂

A też zmienię temat na chwilę - czy któraś z Was ma jeszcze taką schizę jak ja przed zatrudnianiem opiekunki do dziecka? Zaczynam się zastanawiać co z Sarą od lutego i jakoś od początku na samą myśl o tym, co może robić niania pod moją nieobecność robiło mi się słabo. Że Sarę uderzy, że ją zostawi samą do wypłakania i inne okropne rzeczy. Myślałam, że mam nieuzasadnioną tą schizę, a wczoraj miałam dorosłą pacjentkę, która pracowała wcześniej jako niania, a wcześniej była jako dziecko bita przez rodziców. I powiedziała mi, że jak opiekowała się tymi dziećmi (roczne-dwuletnie) to na spacerach chowała się za drzewami i je biła jak nie mogła powstrzymać złości na nie  😲 Aż mi się ciemno przed oczami zrobiło jak to powiedziała...
Dzionka, nie dziwię się, że Ci się ciemno przed oczami zrobiło. Mi też jak to przeczytałam... Ja miałam schizę żeby zostawić dziecko pod opieką męża, a co dopiero pod opieką obcej osoby 🙁 Współczuję takich decyzji ale wiem też, że nie wszyscy ludzie są tacy i można trafić na cudowną opiekę.. Chyba najlepiej wziąć kogoś z polecenia?
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 08:08
Dzionka, a nie masz jakiejś sprawdzonej niani? Takiej z polecenia?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
23 listopada 2016 08:20
Dzionka, myślę, że i Sara mogłaby się nauczyć spać w łóżeczku, ale byłoby to trudniejsze niż statystyczna średnia. Np. za pierwszym razem zamiast płakać pół h-godzinę, płakałaby 2. Ale myślę, że można by to było przepracować. Tyle, że nam strasznie trudno znieść płacz dziecka. Od razu chcemy je ratować, bo przecież tak mu źle. I tu jest pies pogrzebany, bo tak naprawdę dziecku w tym łóżeczku nie musi być "gorzej" niż na rękach - jest inaczej. Jeśli Sara jest bardzo mocno uzależniona od ruchu, to protestować będzie. Ale, wg mnie, stopniowo można by było z tego wyjść - np. jak pisała nika77 - siadając i bujając ją siedząc. Nawet, jeśli płacze - przecież stopień bliskości siedząc i chodząc jest taki sam? I nie, nie jest to fajny czas, ale można to przeżyć, bez uszczerbku emocjonalnego dla dziecka. W końcu, kiedy będzie miało 2 lata i uprze się, że będzie jeść tylko lody i czekoladę, to jeśli mu zabronisz, też może będzie płakać.
Dla mnie cały ten proces był taką trochę wczesną próbą stawiania granic. Oczywiście można uznać, że to o wiele za wcześnie - ale właśnie, kiedy jest ten dobry moment?

Tylko, żebyś nie zrozumiała tego tak, że do czegokolwiek Cię namawiam. Po prostu sama kilka dni temu tutaj k...i rzucałaś, choć rozumiem, że już Ci przeszło 😉

Właśnie położyłam Hanię na drzemkę. Rytuał w ogóle jej w senność nie wprowadził, więc w końcu odłożyłam ją do łóżeczka brykającą. Gadała i gadała, zaczynała się trochę wkurzać w stylu: "mamo! nie jestem śpiąca". W końcu pogadała jeszcze chwilę, westchnęła i zasnęła. 15 minut to trwało. Jakby mi ktoś miesiąc temu powiedział, że Hania będzie zdolna do czegoś takiego (i to bez cyca i smoczka), popukałabym się w czoło.

Nocne spanie od 19 do 6:15, z jednym jedzeniem o 0:30.

PS. Słowa "uspać" chyba jednak nie ma w słowniku języka polskiego 😉

To, co napisałaś o niani jest absolutnie przerażające!  😲 Może duża doza intuicji Was uchroni? Nawet, jeśli logika mówi, że wszystko jest ok, warto się otworzyć na swoje zmysły w takich sytuacjach. I może jakieś mikro kamery w domu? To nielegalne, ale jeśli tu o dziecko chodzi, to chyba bym rozważyła.
Dzionka Moja wlasna, najukochansza ciocia z Warszawy jest niania taka mega sprawdzona z faza na Montessori i mnostwo alternatywnych, bliskosciowych spraw. Nawet gotuje dla alergikow, jak trzeba. Nie wiem, czy bylaby wolna od lutego, ale jesli chcesz namiary na nia, to chetnie sie podziele.  Ale juz odnosnie samego pytania, to mielismy dla P. tutaj raz nianie- taka mloda dziewczyne z Polski. No rewelacja byla! Paulina za nia plakala, jak wychodzila, wiec pewnie bylo im fajnie. A tak, to chyba po prostu trzeba miec szczescie do ludzi.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
23 listopada 2016 08:40
szafirowa, jeszcze chyba Ty się nie wypowiedziałaś jak to było z usypianiem Jaśka, głaskaniem i śpiewaniem mu jak leży w łóżeczku i spokojnie sobie zasypia  😂

A wez przestan... Do tej pory mu to wypominam. I do tej pory mnie trafia jak cztam o tym, ze przecie3z wystarczy polezec obok, potrzymac za raczke, pospiewac... owszem, wystarczy- jak ma 3,5 roku to mu wystarczy ze poloze sie obok albo potrzymam za raczke.

Powiem wiecej- Kuba w tej chwili zasypia tak jak Jasiek... na rekach, kolysany, bujany, pod okapem (ostatnio maz wlacza dodatkowo inhalator albo suszarke, zeby bylo glosniej i bardziej szumiaco) i dalej SIE DRZE na tych rekach kilka minut. Podczas gdy Roza w wiekszosci przypadkow nakarmiona i otulona zasypia sobie gadajac do szumisia. Natomiast jak cos jej nie pozwala sie wyciszyc, to jest jak wyzej- rece, okap, kolysaie, darcie.

No i jestem na dobrej drodze zeby oduczyc sie spac... Co noc mam kilkanascie pobudek. Do wyboru- przystawic i za 5 minut odlozyc i spi (w wiekszosci przypadkow) albo co najmniej kilkanascie minut do godziny bujac pod okapem drace... Takze tego...

leosky, wzmozone napiecie wynika najczesciej z ulozenia wewnatrz macicy w ostatnim stadium ciazy. Moja Roza miala wzmozone, Kubson wzmozone karku, obnizone brzucha, a zostaly bezproblemowo wyjete, nie rodzily sie przeciez.

Z nowosco Rozka przekreca sie na brzuch. Czesto zostaje jej jeszcze raczka, ale coraz czesciej udaje jej sie przekrecic calkowicie.

A też zmienię temat na chwilę - czy któraś z Was ma jeszcze taką schizę jak ja przed zatrudnianiem opiekunki do dziecka? Zaczynam się zastanawiać co z Sarą od lutego i jakoś od początku na samą myśl o tym, co może robić niania pod moją nieobecność robiło mi się słabo. Że Sarę uderzy, że ją zostawi samą do wypłakania i inne okropne rzeczy. Myślałam, że mam nieuzasadnioną tą schizę, a wczoraj miałam dorosłą pacjentkę, która pracowała wcześniej jako niania, a wcześniej była jako dziecko bita przez rodziców. I powiedziała mi, że jak opiekowała się tymi dziećmi (roczne-dwuletnie) to na spacerach chowała się za drzewami i je biła jak nie mogła powstrzymać złości na nie  😲 Aż mi się ciemno przed oczami zrobiło jak to powiedziała...


Moja rada- zacznij szukac juz teraz. I niech przez dluzszy czas przychodzi jak Ty jestes w domu. Najpierw zajmujcie sie Sara wspolnie, niechob sie siebie ucza, obserwuja. Potem stopniowo staraj sie zajmowac czyms innym, ale byc w poblizu. Obserwuj. Potem zacznij wychodzic na chwile(i nigdy nie mow, kiedy wracasz- raz niechto bedzie 15 minut, innym razem godzina). Musisz poznac dobrze ta osobe zanim ja wpuscisz 'do rodziny' i zostawisz dziecko na kilka godzin.
Przy czym pierwszy tydzien-dwa trzeba pokonac zniecierpliwienie i uzbroic w cierpliwosc- wziac poprawke, ze delikwentka nie zna Sary, jej przyzwyczajen, nie czyta 'z automatu' jej humorow i potrzeb. Na to potrzeba czasu.
A skad niania? IMO- tylko z polecenia. Nawet jesli polecona osoba nigdy nie pracowala jako niania.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
23 listopada 2016 08:44
Lotnaa, nie wiem jak dokładnie wygląda to u Sary, ale u nas ta metoda absolutnie by nie przeszła. I nie jestem rozhisteryzowaną matką, ale moje dziecko przy dłuższej histerii zaczyna się dusić. Pisałam zresztą o tym kiedyś. I jak to nazwać jak nie krzywda? Było tak od samego początku. Zupełnie czym innym jest chęć jedzenia samej czekolady przez dwulatka, a czym innym potrzeba noszenia przez kilkumiesięczne dziecko. To o czym piszesz, to właśnie to słynne "niech się wypłacze". Dla mnie totalnie nie do przyjęcia i jak najbardziej ze szkodą dla dziecka.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się