fundacje ratujace konie...

Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
14 grudnia 2016 20:21
skibonify sporo jest ludzi, którzy podchodzą do tego na tyle empatycznie żeby zakończyć nie przedłużyć cierpienie. Zwykle jednak są nazywani nieczułymi potworami :/
Zdecydowanie wolałbym gdyby fundacje wspierały właścicieli, w oparciu o konkretne umowy. Przejąć 27 koni i poprosić by ktoś zapłacił po 500 za ich utrzymanie to biznes  nie wąski. Spora część tej kasy wpada do kieszeni fundacji. Oczywiście może się zdarzyć właściciel powiedzmy "niepełnosprawny intelektualnie" - tu sprawa ma się inaczej. Sprawy, które znam zazwyczaj wynikają z biedy lub problemów związanych z wiekiem i/lub chorobą. Handlarze też zachodzą i pytają , czy jakiegoś starego albo kalekiego konia nie mam , bo fundacja potrzebuje.....

Klopsik niepierwszy raz hodowca zbańczył , a fundacja zarobi . Jakoś fundacje nie pomagają przed tragedią , ale  pierwsze są na miejscu ,żeby rozgrabić resztki majątku komuś komu się podwinęła noga .  😤


Fundacje działają w ten sposób ,że nie interesuję je interwencja, kiedy można pomóc choćbyś zgłaszała i o pomoc prosiła , tylko kiedy można ogłosić zbiórkę  i sprawa jest medialna . Fundacje również nie zarabia na sprzedaży koni , tylko na zbieraniu pieniędzy na ich ratowanie . Konie z Posadowa są dobrym przykładem . To, że tam się źle dzieje wiedzieli wszyscy i były racjonalne pomysły jak sytuacje ratować , no ale wtrąciły się fundacje  konie rozparcelowano po ludziach  bez pojęcia ,  lub liczących na konika za darmo , konie od tego czasu bujają się od adopcji do adopcji , potencjalni opiekunowie nie mają żadnych gwarancji ,że koń u nich zostanie lub ,że ktoś choć symbolicznie zwróci im nakład pracy i pieniędzy . mało tego nie mają pewności ,że ktoś nie wytoczy im procesu za przywłaszczenie mienia . Za to fundacja ma się nieźle  i działa dalej mając już wyrypane  na konie z Posadowa . Ot taka mentalność hieny żerującej na padlinie .
😤


Drogie niesobia , Biczowa i melehowicz - przykro mi czytać, iż w taki sposób odbieracie działania fundacji i stowarzyszeń, które zamiast biernemu przyglądaniu się nieszczęściu podejmują działania mające na celu pomoc koniom i innym zwierzakom - nie tylko podczas tej interwencji, ale i wielu innych. Nie zamierzam rozwijać tu dyskusji na temat "czy fundacje są dobre czy nie", bo nie taki był cel założenia tego wątku, a realnej pomocy koniom z konkretnej interwencji.
Ja jako wolontariusz Fundacji biorę udział w akcji - jeśli nie chcecie dołożyć się do zrzutki, macie do tego pełne prawo, nikt Was zmuszać nie będzie - prosiłabym jedynie o przeniesienie swoich ewentualnych dalszych rozważań do innego wątku, bo nie tu jest na nie miejsce.

Naturalsi , Na_biegunach dziękuję. :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 grudnia 2016 23:35

Klopsik, No, no, mieliśmy to Strzeszynopiteka, który stał się celem fundacji =/ nikomu tego nie zyczę =/
Nocte, niesobia i melehowicz to panowie 😉

Strzyga dobrze prawi, na samo wspomnienie skora na dupie cierpnie.

Czy tylko mnie razi tytuł wątku? Nie dałoby się normalnie?
Dla mnie najważniejszy jest człowiek. Od pomocy człowiekowi należałoby zacząć. Nie oceniam tego konkret nego przypadku, ale mam inną hierarchię wartości i ocenę tego co jest przyzwoite, a co nie.

Orzeszkowa, mea culpa, "Drodzy Panowie" zatem  😉
Na to, że tytuł kłuje i przyprawia o katusze umysłu, nic niestety po fakcie zaradzić (chyba?) nie mogę.

melehowicz człowiek po wykryciu takiej sytuacji czy innej podobnej (bo jak wiadomo - przypadki bywają skrajnie różne) nie zostaje pozostawiony sam sobie, bez jakichkolwiek z wymienionych: nadzoru/ograniczeń lub w skrajnych przypadkach wymiaru kary (jeśli miały miejsce działania umyślne)/kontroli/opieki czy też kilku równolegle (przykładowo: opieka + nadzór) - w zależności od sytuacji, ale wszystkie powyższe leżą już w gestii Urzędu Gminy i odpowiednich służb, które interweniują od momentu poinformowania gminy o sprawie.

Umieścilam wątek o interwencji na naszym forum, bo rzecz tyczy się koni i walki o ich dobrostan. Nie ma znaczenia, czy poza byciem wolontariuszem i revoltowiczem jestem w realu skokowcem, ujeżdżeniowcem czy rekreantem, a konia mam jednego czy 50 - dobro koni jest dla mnie po prostu ważne i uznałam, że idea akcji oraz działania fundacji mi odpowiadają i chcę je wspierać, tak jak i wiele innych osób związanych na codzień z końmi. Wam nie muszą, ale macie prawo do własnej opinii i nikt Was do jej zmiany zmuszać nie będzie.

Do czego zmierzam: wydaje mi się, że niezależnie od tego, kim jesteśmy, i jakie mamy na temat działalności fundacji poglądy, w jednym chyba jesteśmy w stanie się zgodzić - nikomu z nas nie patrzy się miło ani obojętnie na realną krzywdę i cierpienie zwierząt (ogólnie). Większość z nas widząc ich nieszczęście ma ponadto chęć zareagować/udzielić pomocy - a to, w jaki sposób ma ona wyglądać (przez fundację lub nie; finansowo czy materialnie; leczyć, by ocalić i dać szansę na dalsze życie, czy humanitarnie uśpić by szybko zakończyć cierpienie etc.), jest już kwestią indywidualnego wyboru.
Dlatego też nie możemy zero-jedynkowo ocenić i z góry narzucić wszystkim, które sposoby udzielenia tej pomocy i podejście do sprawy są słuszne/właściwe, a które nie - dlatego pomagajmy (lub też nie) tak, jak uważamy za stosowne i uszanujmy to, że inni mogą mieć do tego inne podejście i zrobić to inaczej - cel mamy przecież ten sam: ograniczyć cierpienie zwierząt, jedynie drogi inne.

W związku z powyższym prosiłabym zatem o definitywne zakończenie dalszej dyskusji nad słusznością bytu i działaniami fundacji tutaj i kontynuowanie jej gdzie indziej - ten wątek powstał w innym celu i niech takim pozostanie  :kwiatek:
Nocte, popieram Twoje podejście. Nie po raz pierwszy chęć pomocy wywołuje u co poniektórych na volcie ból zadka. 
Co ciekawe niektóre szalone przeciwniczki fundacji same prosiły o pomoc na forum...
w mojej ocenie wątek pomocowy dla tych konkretnych koni jest bardziej adekwatny, niż rozprawianie o hodowli koni na mięso; ten drugi temat bardziej pasuje do forum rzeźników, o ile takie istnieje  😀iabeł:

Nocte: uważam, że to nie jest pomoc tylko szukanie sposobu na na zarobek. Pomóc należy człowiekowi - właścicielowi tych koni. Uważam, że mam prawo do wypowiadania się w tej sprawie, ponieważ taka formę pomocy prowadziłem przez wiele lat osobiście i zawodowo, a i obecnie zdarza mi się malutkie efekty w zakresie uzyskać.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
15 grudnia 2016 10:48
Może moderator przeniesie posty niezwiązane do wątku o fundacjach?
Nocte, tytuł faktycznie infantylny trochę.
melehowicz, serio? Co w tym konkretnym przypadku przemawia za udzieleniem właścicielowi pomocy? Podziel się informacjami. Z tego co doczytałam była inspekcja i dany czas na poprawienie warunków. To nie są zaniedbania, które pojawiły się nagle w 2 miesiące. Konie można było sprzedać zanim doszło do patologii kopyt np. Może ze strata finansową, ale sorry prowadzenie każdej działalności wiąże się z ryzykiem.
Dac czas na poprawe a pomóc to są dwie rozne sprawy.
Czyjeś "uważasie i należysie" w wątku o dobrowolnej  pomocy są daleko posuniętą arogancją i smętną  miarą naszych czasów : sam nie pomogę a i innym wbiję widły w plecy , zeby tez nie pomogli .

Jeśli ktoś uwaza,  ze nalezy pomagać temu  człowiekowi - przecież droga wolna , namiary są -lecieć , pomagać i najlepiej  załozyć własny ,
wątek: " para oczu pana który zagłodził konie woła o pomoc "
A inni mają "prawo" pomagac w zakresie,  który im indywidualnie odpowiada - koniom , osłom, fundacjom, Rydzykowi  i wiewiórkom ,  i nic nikomu  od tego prawa , równie "należącego się" jak prawo do "wypowiadania się".
Fundacja zbiera kasę , to niech ja przeznaczy na poprawienie warunków u onego gospodarza (w oparciu o umowy), można go nauczyć jak poprawić stan, może wskazać na wolnowybiegowe utrzymanie, a z budynków zrobić wiatę? Nie wiem jak tam wyglądało, ale poza sytuacjami "niepełnosprawności" można zrobić wiele. pamiętam przykład pewnego człowieka w bardzo podeszłym wieku, który był samotny i miał tylko swojego konia. Fundacja zabrała mu konia , bo dach przeciekał - dla mnie ci ludzie którzy to zrobili to nadają się do resocjalizacji.
Nocte Przepraszam , ale nie dostosuję się do Twojej prośby . Tak jak zgadzam się z Tobą ,że dbanie o dobrostan koni, jak i zwalczanie wszelkiej patologi, która  ten dobrostan ignoruję z przyczyn : finansowych , lenistwa , losowych, głupoty lub robienia na tym pieniędzy należy do obowiązku każdego uczciwego koniarza . Dlatego będę sekował i zwalczał wszelkiego rodzaju fundację które kosztem cierpienia koni  i ludzkiej naiwność i  spontanicznych odruchach  serca nieźle sobie żyją i trzepią kasę .  😀iabeł: A sam tytułu jest dowodem jak złodziejskie fundacje manipulują  uczuciami naiwnych, żeby otworzyli portfele  🤔wirek: Obowiązkiem gminy jest zajęcie się takimi przypadkami  i na to idą między innymi , nasze podatki i jak ktoś chce pomagać to niech naciska na gminę żeby ruszyła dupę , a nie wyręczała się patologią pod nazwą fundacji  .
Nie popieram fundacji i wszelkie "płaczliwe" opisy cierpień (mniej więcej w tonie tytułu wątku) są dla mnie nie na miejscu. Tak jak piszą przedmówcy, stosowane w celu wpłynięcia toną epitetów na odbiorcę i jego portfel.
W przypadku odebrania konia starszemu panu - patologia, sama bym chętnie po głowach biła pomysłodawców tego przedsięwzięcia.  🤔wirek: Jednak patrząc na te konie nie sądzę, że należy zacząć od właściciela. Ile razy na forum tłucze się, że "koń to obowiązek, worek na pieniądze bez dna, odpowiedzialność, nie kupuj konia, bo cię nie stać, bo nie umiesz, bo nie masz odłożonych milionów w razie w...". A tutaj? Właściciel ewidentnie znęcał się nad zwierzętami! To nie jest zaniedbanie, które wyniknęło wczoraj, czy tydzień temu. Konie do takiego stanu doprowadza się miesiącami, latami (?), ciężko mi określić. Jeśli ktoś sobie nie radzi, niech sprzeda, dla mnie prosta piłka. Trzymanie stada w zamknięciu, na samym gnoju, bez jedzenia, opieki kowala, weterynarza... Dla mnie to ewidentne znęcianie się. Koniec, kropka. Trzymasz zwierzęta? Weź za nie odpowiedzialność.
I nie, nie popieram działań fundacji. Nie popieram ratowania skrajnych przypadków, których leczenie będzie kosztowało krocie, a dla konia oznaczało będzie dalsze cierpienia, z wielką niewiadomą w przyszłości. Ale na Boga, nie popadajmy w skrajności. Rozumiem pomoc gospodarzowi, który ma tymczasowe problemy finansowe, czy problemy zdrowotne. Ale osobie, która dopuściła się ewidentnego zaniedbania? Może ktoś powinien mu jeszcze tą 'stajnię' uprzątnąć, wyremontować, konie nakarmić, wyleczyć i oddać w stanie 'pączek w maśle'? Moim zdaniem nie tędy droga. Co innego uświadomić kogoś, kto ma konie za chude/za grube, trzyma je 23h/dobę w stajni, odpowiednio nie dba o kopyta itd. itd. Jednak w tym przypadku, to jawne zaniedbanie. Każdy laik zobaczy to gołym okiem. I moim zdaniem, w tym przypadku konie powinny być właścicielowi odebrane.

niesobia owszem, obowiązkiem gminy jest zainterweniować, i toteż zostało uczynione. Ale co dalej? Niestety sama interwencja to jedno, ale utrzymanie TYLU koni i ich leczenie (nie można uśpić koni w najcięższym stanie, ponieważ trwa postępowanie administracyjno-karne; nie jest to więc zależne od "widzimisię" fundacji), pochłania na tyle duży kapitał, że często przekracza on możliwości gminy.
Kwota kwota, która została do tej pory zebrana, z miejsca pójdzie w całości na pokrycie kosztów transportu reszty koni i choć części kosztów wstępnego leczenia.

melehowicz, niesobia - niestety problem polega na tym, że w przypadku tej konkretnej interwencji właścicielowi proponowano pomoc - przyjechać, posprzątać teren, zająć się końmi, ale też innymi zwierzętami zamieszkującymi gospodarstwo (sterylizacja psów, kotów chociażby), której przyjęcia właściciel ODMÓWIŁ, a stan obejścia i warunki nie uległy poprawie. Taki jest fakt - gdyby właściciel gospodarstwa przyjął oferowaną pomoc, sprawa potoczyłaby się zapewne inaczej, ale on jej przyjąć NIE CHCIAŁ. Weźcie to proszę pod uwagę, bo to znacząco zmienia postać rzeczy.

edyta , dominoxs - dziękuję.  :kwiatek:
Breakawayy CHOLERA ŁATWIEJ SIĘ NIE MOŻESZ NAZYWAĆ  😀iabeł: ale wracając do tematu masz racje temu człowiekowi konie powinny być odebrane . Jednak działalność fundacji powinna polegać na  zapobieganiu takim sytuacją ,  a nie na rozdzielaniu , zabieraniu  koni . Od tego jest państwo .  Jak fundacje działały  by na rzecz koni ,a nie swoich interesów to do gościa dotarli by wcześniej niż nastąpiła tragedia , i w tedy było by dla nich pole do popisu i wykazania się  radą , pomocą , lub zgłoszeniem patologi odpowiednim służbą ,żeby  zapobiec  tej tragedii , oraz przypilnowanie i zmobilizowanie tych służb ,żeby wykonały swoje obowiązki . Jednak to nie jest celem fundacji . Celem fundacji jest pojawienie się w błysku fleszy w momencie kiedy tragedia już nastąpiła  nic nie można zrobić  tylko zabrać konie i ogłosić zbiórkę .Ta konkretna sprawa jest z pod WAWy  , czyli pod nosem wszelkich fundacji . Powtórzę jeszcze raz  patologię się zdarzają , a fundacje to hieny żerujące na tej patologi  .
Nocte  kiedy mu tą pomoc oferowaną  , i jaki czas minął od odrzucenia pomocy  do zgłoszenia sytuacji odpowiednim służbą  ❓ Bo stan koni daję jasny dowód, że fundacja o sprawię wiedziała , ale nie podjęła żadnych konkretnych działań  zanim nie doszło do medialnie sprzedawanej sprawy . JESZCZE RAZ HIENY  😤
niesobia owszem, obowiązkiem gminy jest zainterweniować, i toteż zostało uczynione. Ale co dalej? Niestety sama interwencja to jedno, ale utrzymanie TYLU koni i ich leczenie (nie można uśpić koni w najcięższym stanie, ponieważ trwa postępowanie administracyjno-karne; nie jest to więc zależne od "widzimisię" fundacji), pochłania na tyle duży kapitał, że często przekracza on możliwości gminy.


Gdzie jest przepis, że nie wolno uśpić cierpiącego zwierzęcia? Na moim terenie praktykowane jest usypianie zwierząt, jeśli ich leczenie nie rokuje a stan jest agonalny. I tak samo odebranie jak i utrzymanie oraz leczenie zwierząt spoczywa na barkach gminy.

Fundacje same sra...ą do swojego ogródka, chyba że mają dochód z tych interwencji ??? Sama mam psa odebranego przez UG wraz z innymi zwierzętami z jednego gospodarstwa. Jak wygląda procedura: UG namawia właściciela do pozbycia się zwierząt (jeśli wcześniej nie poprawił warunków). Jeśli da się namówić to sprzedaje część/wszystkie zwierzęta i jest spokój. Jeśli nie ma jak sprzedać psy/koty to namawiają do dobrowolnego oddania (tłumacząc, że po co dodatkowe koszty sądowe itp). UG odbiera dobrowolnie lub nakazem zwierzaka, leczy (sterylizuje/ kastruje drobne zwierzęta) i wydaje do adopcji. Nasza gmina ma umowę z niedalekim schroniskiem, które prowadzi weterynarz na odłowienie, wyleczenie i wydanie zwierząt. Rocznie wydaje ponad 100 zwierząt. Żadne zwierzę nie przebywa tam dłużej niż kilka tygodni, chyba że potrzebuje resocjalizacji.
niesobia hehe, no tak wyszło z tym nickiem  😁
Fakt, masz całkowitą rację. Mi się nasuwa pytanie, czy ktoś wcześniej widział, co się tam dzieje? Sąsiedzi, znajomi, czy nawet jakieś służby?

Jak fundacje działały  by na rzecz koni ,a nie swoich interesów to do gościa dotarli by wcześniej niż nastąpiła tragedia , i w tedy było by dla nich pole do popisu i wykazania się  radą , pomocą , lub zgłoszeniem patologi odpowiednim służbą ,żeby  zapobiec  tej tragedii , oraz przypilnowanie i zmobilizowanie tych służb ,żeby wykonały swoje obowiązki .


Całkowicie się w tym zgadzam. Łatwiej jest zapobiegać, niż później leczyć. Lepszą opcją jest uświadomienie właściciela, że postępuje źle, co w konsekwencji doprowadzi do tragedii (prędzej, czy później).
Mnie tylko odwiecznie wku... irytuje polskie prawo. W jak skrajnym stanie musi być zwierzak, żeby można było go prawnie odebrać? Widuje się przypadki koni mocno zaniedbanych, ale nie na tyle, aby można je było odebrać. Z drugiej znów strony, znane są przypadki, kiedy zwierzęta w całkiem dobrym stanie są właścicielowi odbierane. Nigdy chyba nie ogarnę tego burdelu, ale to już schodzę na  🚫 i kwestie prawno-polityczne.

edit:

właścicielowi proponowano pomoc (...) której przyjęcia właściciel ODMÓWIŁ


Widzę, że jesteś zorientowana w sytuacji "od kuchni". Orientujesz się może, czy właściciel, w jakikolwiek racjonalny sposób, uzasadniał stan koni i warunki, w jakich przebywają? Nie widział w tym NIC złego, skoro nie chciał skorzystać z oferowanej pomocy?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 grudnia 2016 15:19
bera7, ale wtedy nie da się pisać łzawych historii o paczających oczkach, które nigdy nie miały własnego kantara. Jak nie będzie takich historii, nie będzie takiego dochodu. A że sie utrzymuje przy życiu cierpiące zwierzęta? No coś za coś.

Pierwsze lepsze linki z brzegu, a wystarczy forum rzetelnie przejrzeć, żeby znalazło się o wiele więcej.
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,89762.0.html
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,40650.0.html
A ciekawe jak niby należy pisac ogłoszenia zbiórkowe,  żeby były rzeczywiście skuteczne . Czy to dotyczące koni , czy ludzi - chorych dzieci na przykład.
Jesli Ty byłabyś odpowiedzialna za publiczną  zbiórkę pieniędzy na dany cel  ( chory kon, pies, dziecko, dąb Bartek ), cel który w Twoim mniemaniu uświęca środki ,  to na pewno też  szybko zaczęłabyś stosować odpowiednie chwyty . To nie powinno być niczym kontrowersyjnym , a publiczne zbiórki pieniędzy muszą się przecież jakoś odbywać - fundacje w takiej czy innej formie są do tego niezbędne. Pamiętamy chyba (co poniektórzy ) lata dzikie, wczesne dziewięćdziesiąte , kiedy  namnozyło się i zbiórek , i oszustów🙁 
A ciekawe jak niby należy pisac ogłoszenia zbiórkowe,  żeby były rzeczywiście skuteczne .


Ja rozumiem chęć chwycenia za serce i poruszenia sumienia, ale no ludzie, nie płaczliwe historie, jak to konik marzy o galopach po trawie, albo o własnym kantarku. Dziwi mnie, że DOROSŁYCH ludzi coś takiego rusza i wpłacają pieniądze, czytając coś takiego  😁
Należy nie inaczej pisać ogłoszenia, tylko inaczej pomagać.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
15 grudnia 2016 22:53
Takie ckliwe teksty to forma manipulacji i cześć społeczeństwa na taką manipulacje nie jest odporna, to tak sam jak z reklamami, mają trafić do konkretnej grupy odbiorców.

A ciekawe jak niby należy pisac ogłoszenia zbiórkowe,  żeby były rzeczywiście skuteczne .


Jak dla mnie konkretnie, opisać stan koni, realne możliwości doprowadzenia ich do zdrowia, konkretnie o kosztach i aktualnych możliwościach finansowych fundacji w kontekście pomocy tym koniom, bez smutnych oczek, kolorowych tęcz i patatajania ku przygodzie. Nie chce żeby moje pieniądze były w najlepszym razie wywalane na cierpienie zwierzęcia, które powinno być uśpione a przechodzi męki w imię cudzej potrzeby ratowania mu życia, a to wywalczone życie po "leczeniu" będzie raczej smutną egzystencją.
Biczowa, o to, to. Mnie takie tanie chwyty zniesmaczają kompletnie, nieważne czy pacza chomik, konik czy czyjeś dziecko. Jest masa przykładów na to, ze przy konkretnym, rzeczowym opisie sytuacji ludzie tez sie przejmą i pośpieszą z pomocą (Karolewko, Posadowo, Brzózki...).
Bez paczania i dzwoniącego łańcucha.
Ja też osobiście ostatnimi czasy straciłam zaufanie do fundacji...próbowałam zgłosić "stajnie", w której może jeszcze nie ma tak tragicznych obrazków,ale zaczyna się robić nieciekawie..Fundacja oczywiscie mnie olała...Mam tam jechać sama porobić zdjęcia a oni może przekażą komuś tam...(tak napewno wpadnę do stajni z tekstem:"przepraszam pocykam sobie foty w jakich warunkach trzyma Pan/Pani konie dla fundacji).Na tą chwilę zaczyna być tam niewesoło,ale myślę,że można jeszcze coś zrobić aby nie doprowadzić do tragedii (to nie)
Za to patrząc na te zdjęcia niestety ale również uważam,że większość zwierząt powinna zostać uśpiona a nie ratowana.
Sens fundacji powinien być taki: ratujemy co się da ratować i doprowadzić do stanu do adopcji,a póżniej szukamy im domu...Tymczasem większość koni w fundacji to kaleki,nie do użytku (tzn.:jazdy), którym nie znajdzie się raczej domu i tak się robi stado 700 koni,które trzeba utrzymać do końca życia a wiadomo,że raczej nikt ich nie wezmie.
A tymczasem jak konie są jeszcze w jakimś względnym stanie:że da się je szybko doprowadzić do ładu i składu i mogą być przez lata wspaniałym towarzyszem(a nawet startować w jakiś zawodach) to fundcja ma Cię w d....Bo co,bo jest mało medialnie i kasy się nie zbierze tyle...
Przecież nie tylko ratujące konie fundacje żerują na ludzkich emocjach (nawiązuję do tytułu wątku).

Taka sytuacja: właściciel mojej stajni miał krowy. Zbudował stajnię, najpierw było kilka boksów z założeniem, że potem przerobi się krowie pomieszczenia na kolejne boksy dla koni, a krowy miały iść na rzeź. No i w trakcie tego procesu prezeska pewnej fundacji wpadła na pomysł ratowania jednej krowy. Dała ogłoszenie tego samego typu: krowa dzielnie służyła, a teraz niewdzięcznicy chcą ją zabić, nigdy już nie zobaczy zielonych pastwisk, dajmy jej szansę na cieszenie się trawą, słonkiem i powietrzem, itd. itp.  Jaki miał być dalszy los tej krowy, gdyby ją uratowała?  (nie uratowała, bo nie uzbierała na krowę). Otóż krowa miała pojechać do kogoś (prywatnej osoby) i temu komuś fundacja miała płacić za jej utrzymanie. Naturalnie z pieniędzy wyłudzonych naiwnym.
 
Nigdy w życiu nie dam złamanego grosza żadnej fundacji ratującej zwierzęta. To są twory żerujące na ludzkiej naiwności i emocjach i wykorzystujące te uczucia dla zapewnienia sobie dochodów. Przy okazji nie liczą się kompletnie z cierpieniem zwierząt ratowanych na siłę, dla pokazania, jacy dobrzy i szlachetni jesteśmy, walczymy, walczymy, walczymy.  Pamiętacie może jak jakaś fundacja wyciągnęła połamanego konia z transportu? Nie po to, żeby mu ulżyć i uśpić. O nie, ciągali go po Polsce na różne operacje i zabiegi, co koń się nacierpiał to jego, aż w końcu padł. No ale w tym cierpieniu nacieszył się przecież widokiem trawy i kantara, o którym niewątpliwie marzył.     
trusia nie chcę się licytować, więc tego tak nie odbierał, ale ja znam przypadek znacznie gorszy i bardziej bulwersujący niż ta mleczna krowa. Był sobie pies. Nagrano filmik jak ledwo żyw leży na stole u weta (bodajże, musiałabym sobie przypomnieć konkrety). Akcja miała miejsce parę lat temu. Oczywiście płaczliwy apel, bo zwierzę umiera. Ja dopuszczam do siebie myśl, że stworzenie niezbyt rokujące powinno być zaraz uśpione, bo dla mnie męczenie go to brak uczuć wyższych. Ale! Wracając do wątki to biedakowi się nie udało. Co zrobiła rzeczona fundacja? Udostępniła kiedyś ten sam film z tym samym psem w roli głównej, ale kto kojarzył sprawę ten szybko ogarnął, że coś tu śmierdzi.
Na tą chwilę zaczyna być tam niewesoło,ale myślę,że można jeszcze coś zrobić aby nie doprowadzić do tragedii (to nie)


Idealny przykład całej tej 'działalności'  🙄 Właśnie o to chodziło w dyskusji z niesobia - zapobiegać, a nie odbierać, jak już jest za późno.  Tu jest klu tego wszystkiego, że takie ciche pomaganie, zanim jeszcze coś się stało, nie będzie takie medialne. Łatwiej przecież napisać płaczliwą historię o paczających oczach, niż pomóc w sensowny sposób, kiedy coś jeszcze da się zrobić... (no, pomijam tu leczenie na siłę zwierząt, które niesamowicie cierpią, ale paczą i błagają).
breakawayy, OT, ale w nawiązaniu do postu niesobii. Skąd to drugie y w nicku? 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się