praca

Fajny petent. W domu zamiast pracy, myjesz kafelki. W biurze musisz siedzieć sztywno, trzymać fason i patrzeć na współpracowników których nie lubisz, albo szef do ciebie zagląda.
A tak...leżysz sobie na kanapie i pracujesz na kompie. W przerwie pójdziesz się przebiec na bieżni i dalej pracujesz. W chwilach kiedy ci się nie chce, patrzysz na innych, że jednak oni robią, to i ty zaczynasz robić. Mi by się tak podobało. Chyba.  😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 grudnia 2016 11:21
Sankaritarina, nie do końca. Coworking to budowanie spolecznosci. Pracujący tam ludzie mają wlasnie sie znac i lubic, wymieniac doswiadczeniami i wspierac wzajemnie. To nie tylko stolik i krzesło z ekspresem i kanapa w strefie wypoczynkowej
Hmm. Ale jakiej społeczności? Chodzi nadal o mikro-przedsiębiorców, freelancerów czy generalnie wszystkich, którzy pracują zdalnie/pracują w domu/zajmują się samodzielnie zleceniami na własny rachunek etc, prawda? Żeby mieli przyjazną dla swojej pracy przestrzeń?
W każdej pracy buduje się społeczność - a przynajmniej wg mnie, w pracy też powinna być pewna społeczność, że się tak wyrażę. Społeczność wspierająca się, a nie patrząca na siebie wilkiem czy nie lubiąca się.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 grudnia 2016 13:14
Sankaritarina, chodzi o zbudowanie spolecznosci wewnatrz danego coworkingu. I ta spolecznosc jest wazniejsza od miejsca.
W sieci jest mnostwo materialow na ten temat 🙂
Nie jest ważniejsza. Złe miejsce na pracownię rozwali każdą społeczność. Trudno też zebrać taką grupę, której będą odpowiadały dokładnie te same proporcje komfortu, żeby nie było zbyt domowo ani zbyt ascetycznie. To jest spory problem, bo każdy ma inny poziom komfortu, inne wyobrażenia. Gdyby takich pracowni było do wyboru, do koloru - każdy by sobie znalazł coś dla siebie.
A tak jak jest, to chyba trzeba zacząć od drugiego końca: zebrać grupę kumpli - i niech sobie wspólnie urządzą pracownię. Jak to zrobią i nadal będą kumplami = sukces. I fajna sprawa.
Ale ktoś musi zacząć tworzyć ofertę pracowni do wynajęcia sobie miejsca pracy.
"Ankieta" uwidacznia problem, który z tym jest. Że nawet nie ma sformułowanych kryteriów, wg których można dobierać styl przestrzeni dla danych grup potrzeb. Podejrzewam, że takie kryteria trzeba by wysnuć z różnic percepcji pomiędzy ludźmi, różnic w odbieraniu wrażeń zmysłowych. Na ile ma być cicha, na ile jasno oświetlona, jakie barwy, jakie wonie, jaka jakość materiałów, jaka przestrzeń dla każdego będzie optymalna itd.
Ciekawe, pierwszy raz słyszę, że budowanie społeczności jest ważniejsze od miejsca, jeśli chodzi o przestrzenie co-workingowe. Moi znajomi używają tych miejsc do pracy. Głównie dlatego, że nie mają biur, a pracowanie w domu/mieszkaniu jest mniej efektywne. Społeczność/wartości networkingowe są u nich na kolejnych miejscach.
no to właśnie tego się chcę cały czas dowiedzieć - dla kogo to jest? Ja sobie siebie nie wyobrażam w takiej przestrzeni. Choć może jakbym miała własne projekty do zrobienia.... Pracowałam w domu i jest to średnia sprawa. Zazwyczaj pracowałam wieczorami/nocami.
Najlepiej pracowało mi się w najzwyklejszej w świecie bibliotece, bo 1) było tam cicho 2) często byłam sama 3) jak chciałam poczuć życie towarzyskie, to się przespacerowałam po uczelni albo wyszłam na papierosa - zawsze jakiś znajomy się znalazł.... No, ale ja to ja.
Z resztą, w Polsce ciężko budować społeczności - czy to dlatego, że zawsze się znajdzie jakiś "mądrzejszy" czy wredniejszy i bardzo ciężko dobrać grupę, która będzie prawdziwym "teamem" + "jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził". ale to chyba wszędzie tak jest...
Sankaritarina, z tym, że wg mnie smartini nie o taką społeczność chodzi. Tu chodzi o taką "przedsiębiorczą" społeczność, która poleca wzajemnie swoje usługi, korzystają ze swoich umiejętności, ew. robią razem biznes. Bardziej kwestia networkingowa, niż socialna.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 grudnia 2016 21:50
Oczywiscie, sam tworca idei coworkingu to idiota, bo 'sppolecznosc wazniejsza od miejsca' to jego teoria. Wlasciciele takich molochow jak wework rowniez 🙂
Ja po swoim researchu mam swoje wnioski, Wy mozecie sie wczytac i wysnuc swoje. Ja tu tylko cytuje autorow coworkingowych przestrzeni ale ok, to ze jestem glupia to juz dawno ustaliliscie 😉
Grzesiek, mylisz sie, wlasnie chodzi mi o kwestie socjalna, pozniej networkingowa.
Takze tego, juz kilka postow wyzej napisalam, ze nie planuje wszystkim dogodzic bo sie nie da.
A wszelka dyskusje na temat idei coworkingu na swiecie z wielka checia podejme (bo to ciekawy temat) ale jak się ktos wgryzie w temat a nie - mi sie wydaje 🙂 no i zeby to była dyskusja abstrahujaca od mojej ankiety i mojej wizji 🙂

a co do polskich coworkingów... z dogłębnego przejrzenia  kilometrów stron cowo w polsce i na świecie mam jeden wniosek - jesteśmy daleko za murzynami w tym temacie i wzorowanie się na polskich tworach to strzał w kolano 😀
przyjmijcie proszę jedno założenie - ze wspólnikami zrobiliśmy GIGANTYCZNY research, analizy i tym podobne w temacie co-workingu i innych co-o także nie jestem totalnym debilem w tym temacie, serio serio  😂 ja wiem, trudno uwierzyć ale to prawda
Szkoda tylko, skoro tak dobrze sie znas nie odpowiadasz na pytania, nie rozwiewasz watpliwości. Bo konkretne pytania padły.
Ale jak widać lepiej podeprzeć sie "wiedzą tajemną" i GIGANTYCZNYM researchem (mam nadzieje ze nie takim jaki sama tu przeprowadzałaś) niż podjąć merytoryczna dyskusję.
Z ciekawości weszłam w ten temat... ło matulu, o czym wy rozmawiacie? Jak zupełnie obca planeta.  😁
Jakie właściwie zawody (wykształcenia) wpisują się w te anglojęzyczne 😉 systemy?
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 grudnia 2016 22:50
Dodofon, proszę bardzo:
http://wiki.coworking.org/w/page/16583831/FrontPage
http://coworking.com/
https://www.entrepreneur.com/article/240002
+ jakieś naście TEDów i innych 'wykładów' na YT których przepraszam, ale nie chce mi się szukać.

Napisałam, że w pierwszej kolejności jest społeczność, potem miejsce. Wszyscy zasypali mnie twierdzeniem, że wcale nie. To co mam powiedzieć? Powtarzać się? Czy streścić wszystkie publikacje które pochłonęłam w ostatnie kilka tygodni?

No przepraszam, ale nie kręci mnie ani streszczanie tego, co można przeczytać w sieci (a skoro praktycznie każda publikacja mówi o istotności budowy społeczności i bez tego coworkingi padają jak muchy, ja to napisałam a rozmówcy się zapierają, że jest odwrotnie), ani przedstawiania tu całej mojej dotychczasowej pracy.

Co-working to nie rzeczownik (w rozumieniu miejsca pracy/wynajętego biurka) tylko czasownik (sposób pracy z ludźmi w społeczności). To cała idea wspólnoty a nie miejce do pracy. I te dobre coworkingi nie sprzedają m2 do pracy, sprzedają dużo więcej.

Miłej lektury/oglądania/słuchania życzę, szczerze i bez drwiny. Temat jest fascynujący, burzy wszelkie utarte formy pracy (przykro mi, ale kochane przez niektórych korporacje również) i wciąga. Polecam
Tylko ja nie mam ani czasu ani weny na prezentowanie tutaj tej ideologii bo a) ani nie czuję się jeszcze na siłach, żebyb to komuś tłumaczyć bo nadal wiem niewiele, niech robią to lepsi b) niestety nie mam na to czasu c) nie do końca mam na to ochotę, póki co wolę omawiać temat w moim gronie a nie na forum bo mnie to nie kręci

Możesz Dodofon uznać mnie za kogoś, kto podrzucił temat do zgłębienia i bezczelnie odmawia roli przewodnika w nim, bo nie ma na to ochoty.

Ascaia
w stanach zaczęło się od start-upów i freelancerów ale aktualnie rośnie to w ogromnym tempie. Dołączają prawnicy, księgowi, doradcy, młode kancelarie np zaczynają się w coworkingach otwierać, duże firmy wysyłają swoich pracowników do coworkingów w celach redukcji przestrzeni (póki co zjawisko w Stanach czy w Azji, gdzie coworking aż puchnie).
Dla wszelkich współczesnych nomadów biznesowych, którzy np cały rok podróżują skacząc od coworkingu do coworkingu (w ramach 'swojego' usługodawcy bądź korzystając z coworking visa - wymian coworkingowych). Czyli właściwie każdy, kto nie potrzebuje sprzętów (wet odpada)
OK, jak piszesz o tej społeczności to brzmi jak niemal sekciarski amway  😎. W zasadzie fascynujące jak można wylansować modę i poczucie "burzenia wszelkich utartych form pracy" czy jak tam było, gdy głównym celem jest redukcja kosztów wynajmu. Można nie mieć swojego biurka, swojego kubka do picia kawy i szuflady na papiery. Ale dorabianie do tego jakiejś filozofii, niemal wolności i samorealizacji, no czapki z głów.
smartini   fb & insta: dokłaczone
30 grudnia 2016 23:03
Jabberwocky, to było modne... 5 lat temu. Teraz to norma na zachodzie i wschodzie. Ale jesteś idealnym przykładem, dla którego nie chce mi się wchodzić tutaj w dyskusję z kimkolwiek 😉 dziękuję, zaoszczędziłeś mi kilku postów 😀
Tylko przypomnę, że facebook kilk alat temu też był sektą, badziewiem i syfem. Teraz jest głównym nurtem marketingowym od gigantycznych koncernów po małe przedsiębiorstwa  🙄 i na tym skończę 😀
Ale kabaret 🤣

(...) nie jestem totalnym debilem w tym temacie, serio serio  😂 ja wiem, trudno uwierzyć ale to prawda


No po tym co piszesz to faktycznie, trudno uwierzyć...

Pozdrawiam i wracam do swojego świata, gdzie mentorów ma się kilku, a nie jednego, robi się prawdziwe ankiety i nie odstrasza się odbiorców po 2 pierwszych zdaniach... Gdzie ludzie pracują, a nie idą do "socjalnych przebywalni" oraz gdzie obok GIGANTYCZNYCH reaserchów słucha się także potencjalnych klientów.
Idea jest "stara jak świat". Wypróbowana przez artystów. Których nie było stać na indywidualne pracownie, a można też było się zrzucić na modelkę, różnoraki pracowniany "staff", inspirować się wzajemnie, znaleźć mentora itd.
Tylko:
- zasadniczo bez mocnych używek rzecz nie do ogarnięcia 🙂 (znana integracyjna rola takowych)
- wzajemnego mordobicia było co niemiara
- biedni artyści nie mieli wysublimowanych wymagań XXI wiecznego planktonu.
Co-working szuka swojego miejsca między utopią a chamskimi oszczędnościami na planktonie. Może znajdzie, może nie.
Skoro telemarketing ma się świetnie...
nie wiem jak gdzieś tam indziej, ale u nas w firmie to właśnie potrzeba odzyskania powierzchni biurowej zapoczątkowała pomysły na różne takie rozwiązania typu co-working;
Robienie z coworkingu- normalnego, popularnego sposobu pracy - religii, zalatuje takim fanatyzmem ze odrzuca na kilometr.
Pracuje w korpo, bardzo lubię moją pracę. Prowadziłam wczesniej jednoosobową działalność - również bardzo lubiłam moją pracę. Ale w każdej z tych form nieodmiennie żenują (na zmianę z rozbawiają) mnie fanatycy, wyznawcy, nawiedzenie opowiadający o wyjątkowości takiej a nie innej formy.
Dava   kiss kiss bang bang
31 grudnia 2016 06:29
Co w tym nowego i niesamowitego? Juz 10 lat temu super dzialaly takie przestrzenie w Krakowie  😎
Dla mnie nic wow, ale dla jakis tam osob aspirujacych do 'super biznesow', 'swiatow startupow' i ogrzewania sie w cieniu praktykow to pewnie czemu nie  😁

Smartini -> biznes albo sie robi albo o nim gada 😉  zycze Ci tego 1, na drugim co najwyzej mozna dojsc do fejmu w necie i pustego konta  😁
Mnie zastanawia własńie założenie ze najpierw buduje sie społeczność.
Rozumiem, ze np. masz firmę domową, dzieci ci skaczą po głowie cały dzień - wiec zamiast wynająć biuro wynajmujesz biurko w takim miejscu. Ale oparte to na budowie społeczności??
Ciekawe.

Dla mnie np. dobrym rozwiązaniem jest jak jezdze dużo ze moge np. Na 2-3 h miec biurko w Warszawie, odebrać maile itd. Z drugiej strony, moge to zrobić wszędzie, w aucie, knajpie, hotelu.

BTW - na pewno jest to dla ludzi, którzy potrzebują tzw. stada, przynależności do grupy. W dzisiejszych czasach, wypranych z wielu bazowych potrzeb - dla wielu zagubionych, młodych jest to na pewno ciekawe rozwiazanie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 grudnia 2016 09:52
Dava, dlatego wrzucilam ankiete i w ogole nie chcialam wchodzic w jakakolwiek dyskusje, bo mnie ona nie interesuje 🙄 i z tego samego powodu rezygnuję z dalszego udzialu w tym dziwnym tworze
Dzieki 🙂
Dla mnie sama idea wynajmowania przestrzeni, gdzie można mieć swój kąt do pracy (w domu jak ktoś nie mieszka sam to średnio wychodzi) + księgową biurko obok + prawnika 2 biurka dalej może być ciekawa. Do tego np. sala konferencyjna na wynajem gdzie mogę zaprosić potencjalnych klientów lub bardziej kameralna salka do spotkania z 1-2 osobami. Super sprawa.
Fajnie może się sprawdzić gdy pracuje się z dala od siedziby macierzystej firmy.
busch   Mad god's blessing.
31 grudnia 2016 15:23
Ja jestem ciekawa finansowego aspektu tego typu biznesów. No bo konkuruje się tutaj generalnie z biurami u ludzi w domach, gdzie mają niebywale blisko i bez dodatkowych opłat. Więc wyobrażam sobie, że i taki coworking musi odbywać się w jakiejś super lokalizacji, gdzie da się szybko dostać (dużo $$$ na wynajem lub kupno trzeba wydać), a z drugiej strony klienci będą bardzo wrażliwi na cenę, jedna stówka za dużo miesięcznie i zwiną się do biblioteki/swojego domu/budynku firmy-matki itd.

Do tego wystrój wnętrza na bogato, żeby było dużo glamour na metr kwadratowy. I nastawienie na społeczność. A prawdziwej społeczności się nie tworzy z 30+ osobami, bo im więcej osób, tym więcej hałasu, trudniej spamiętać imiona, trudniej unikać dramatów i wojenek, robi się obco i.... dryfujemy w kierunku wszystkich negatywnych cech open space'ów.

Jeszcze gdyby chodziło właśnie o to nieszczęsne biurko, telefon i drukarkę-kombajn dla ludzi z wolnym zawodem i trudnościami ze skupieniem w domu, to jestem w stanie sobie wyobrazić dopięcie budżetu i zarobienie. Ale z nastawieniem na piękne wnętrza i zgrane społeczności? Naprawdę jestem ciekawa, jak to się robi, żeby się opłaciło. Jednak w tradycyjnych biznesach, czy to mikro, czy też korpo, sama przestrzeń to koszt, a nie zarobek i trudno postawić to na głowie.
Target. Trener personalny, coach czy freelancer-programiasta to nie to samo, co drobny tłumacz czy literat-artysta trudniący się pisaniem książek dla dzieci czy korektą artykułów do gazety. Na przykład. Tak myślę (ale nie prowadziłam statystyk dotyczących zarobów ww.)

Z jednej strony fajnie - ale z drugiej, jakoś nie mogę sobie wyobrazić gdzie ta społeczność miałaby być ważniejsza. No nic, pożyjemy - zobaczymy.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
31 grudnia 2016 17:14
czym się różni taki coworking od korpo-open space'u? gdzie mam do dyspozycji jakiś fotel, czy inną kanapę, kawę, quiet room, fotel do masażu i co tam korpo sobie wprowadzi? 😉

asds   Life goes on...
31 grudnia 2016 17:30
Ja tam jestem szczęśliwa w swoim korpo świecie. Mam ja se swój własny pokoik z pięknym widokiem, fajny zespół do pracy, ciekawe zajęcie i jasno wyznaczony zakres zagadnień jakimi się zajmuję. Plus dodatkowy to zorganizowane środowisko pracy i braku sytuacji robienia czegoś na wariata.
http://extra.innpoland.pl/startdown-z-arturem-kurasiskim


świetny wywiad, na temat start-upów, na temat korpo, na temat ludzi i pracy

Naprawdę warto.
Przeczytany, wnioski wyciagniete. Dla mnie bardzo na czasie, bo startuje z wlasnym biznesem, mimo ze mam dobra prace w korpo.
W Polsce prowadzilam firme, ktora dosc dobrze funkcjonowala i sie rozrastala. Kryzys i szereg innych czynnikow spowodowal, ze firma upadla.
Teraz uzbrojona w dawne doswiadczenia i nowe z pracy w korpo mam wielki apetyt, zeby znow sprobowac sil na swoim.
Dzieki za linka Dodofon
Dziewczyny, co byście zrobiły w takiej sytuacji.
Pracuje na umowę zlecenie. Umowę miałam do 31.12.2016. Dwa dni przed końcem umowy dostałam informację, że moja agencja kończy współpracę z firmą, dla której pracuję, a tym samym ze mną i najprawdopodobniej przejmie mnie inna agencja. Do piątku nie dostałam żadnej informacji od koordynatora co dalej. W poniedziałek dostaje informację od zdziwionej koordynatorki, że nie ma mnie w pracy. Tłumaczę, że nie mam umowy, a mimo to kazano mi przyjść do pracy. Umowa z nową agencją będzie do podpisu, tylko nie wiadomo kiedy. Niby z datą obowiązywania od początku stycznia. I teraz wymaga się ode mnie pracy bez umowy, bo rzekomo będzie do podpisu. Przecież to nie jest ciągłość, bo to dotyczy chyba tylko umowy o pracę.
W takim "ciekawym" miejscu pracuje  🙄
nie iśc do pracy
obecnie prawo jst takie, że umowę dostaje się w PIERWSZYM dniu pracy
ja bym nie poszła - chcą Ciebie - dają umowę
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się