Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

Ja dziś zrobiłam podejście i wybrałam się do stajni, ale taka gruda, że mało sama nóg nie poskręcałam. Może w lesie, na ścieżkach pokrytych igłami czy liśćmi było by lepiej, ale tak pizgał wiatr, że mi się odechciało terenu. Postrugałam i wróciłam do domu. Kolejne podejście ewentualnie w czwartek.
No...Trusia. I fotki ładne i wyjazd z luzakiem- wyzwanie, zaliczone. I brawo.
A szacun chyba nie tyle dla mnie, co dla mojego konia. Ja sobie zdaję sprawę, że nie z każdym koniem się tak da. Wiadomo, że wiele koni idzie przyzwyczaić do wielu, różnych rzeczy. Tyle, że jednemu koniowi to przyzwyczajanie zajmie kilkanaście terenów, a innemu pół życia.
Tak więc twój szacun wielki przekaże mojemu śmierdzielowi przy kolejnej wizycie u niego.  😉
pozdrawiam i czekam na fotki znad uszu  🙂

Jasne, koniowi też szacun się należy, przekaż koniecznie. Jednakże będę się upierać przy głównym szacunie dla jeźdźca. Bo o ile wyobrażam sobie nauczenie mojego konia upozować się do zdjęcia, to kompletnie nie widzę siebie wycelowującej aparat tak, żeby trafić w upozowanego konia a nie w piękną mozaikę gałęzi.  🤣

trusia, szacun! Ja się muszę kiedyś odważyć i tak z moimi wybrać 🙂 Jechałaś samym stępem?

Tak, tylko stępowaliśmy, bo po pierwsze pierwszy raz, a po drugie podłoże było mocno betonowe. Zresztą przyznam, że właśnie ten beton był jednym z motywatorów, bo po betonie chodzą ostrożniej i pomyśłałam, że zbyt chętne do zrywów nie będą.  Drugim motywatorem był plan na wypadek „gdyby coś się zadziało”.  Wtedy bym po prostu czarną puściła – najwyżej by do stajni poleciała (nie ma po drodze żadnej ulicy czy drogi ze śmigającymi samochodami).  Co prawda nie potrafię przewidzieć, co w takiej sytuacji pomarańczowy by zrobił, ale nigdy wszystkiego nie da się przewidzieć   

W najbliższy weekend nie dam rady powtórzyć, bo święta, ale 2 stycznia mam w pracy wolne i będzie próba nr 2 z kłusem (jeśli pogoda pozwoli, naturalnie).
A ja przez tą pogodę i świąteczny zawrót nie mam czasu pójść w teren. Jedynie robie standardowe rzeczy w stajni 🙁
majek   zwykle sobie żartuję
20 grudnia 2016 14:38
foto z ostatniego piatku.
Lubie te droge.
majek też bym lubiła taką drogę 🙂 Fajna jest.

Livia dziękuję, już lepiej. Chociaż szyja nadal nie działa jak należy, ale podobno ból w wyniku skręcenia mija po około dwóch miesiącach  🤔 Tematu dyskopatii wolę nie poruszać może wtedy będzie siedzieć cicho 😉 Jest lepiej to najważniejsze.

marysia550 czasu wspólnie spędzonego (zwłaszcza z dzieckiem, nastolatką w dodatku) przecenić nie sposób, a jeszcze jeśli w takich okolicznościach, no to więcej do szczęścia nie potrzeba. Tylko we wakacje możemy jeździć we trójkę, wtedy to dopiero jest czadowo  😅 Przez pozostałą część roku mamy do dyspozycji tylko dwa konie, ale to wystarczy, bo wiadomo wtedy są jeszcze inne obowiązki, szkoła, praca i inne nudnawe sprawy 😉 Oby do wakacji 🙂

Jutro może wybiorę się na spacerek. Oby się udało.
Livia   ...z innego świata
24 grudnia 2016 11:56
jagoda, w takim razie duuużo zdrowia życzę i obyś szybko wróciła do pełnej sprawności 🙂

Wesołych i spokojnych Świąt, dużo radości i odpoczynku, a w Nowym Roku wszystkiego dobrego, samych cudownych chwil na końskim grzbiecie, grzecznych koni i bezpiecznych terenów 🙂

Wzajemnie, wesołych świąt!
Ja również życzę wszystkim Wesołych i spokojnych świąt oraz spełnienia jeździeckich marzeń 🙂
Ps. Ja Miszczu painta  😅
Livia   ...z innego świata
26 grudnia 2016 15:04
U nas wczoraj cały dzień lało - na szczęście dziś się już wypogodziło, do tego przyszła fajna odwilż i można było wreszcie bez strachu, że wszędzie lód, pojechać do lasu 🙂 Brakowało tylko odrobiny słońca, ale i tak było fajnie 🙂
Za to wrzucam trochę słońca z zeszłego tygodnia 🙂



Drugi dzień świąt i drugi wyjazd w teren we trójkę!      🏇    W lesie prawie wiosna - wizualnie, bo nie pachniało wiosną.

Tym razem udało mi się:
- samodzielnie wdrapać się na konia i odjechać. Poprzednio ktoś trzymał czarną i przeprowadził ją przez bramę i dopiero wtedy ją przejęłam
- napstrykać fotki. Niestety, telefon chyba dogorywa, bo chociaż aparat klikał, okazało się, że zrobiły się tylko dwa zdjęcia, w dodatku fatalne, jedno poruszone, drugie obcięte - ale trudno, pochwalić się muszę (tunrida, mistrzynio fotkowania, wybacz i inne mistrzynie też  :kwiatek🙂 
- kłusowaliśmy. Niezbyt udany był to kłus (ale był  🙂 ), bo czarna ma szybsze chody niż pomarańczowy. O ile w stępie jakoś się do niego dostosowała, to w kłusie bardzo go wyprzedzała. Zwolnić ją mogłam bez problemu, bo reaguje na ruch sznurka, ale powodowało to, że majtałam jedną wodzą i na pewno sprawiało dyskomfort pomarańczowemu. Myślę, jak to naprawić. Wodze w jednej ręce? Może jeździć na kantarku zamiast na wędzidle?

Tak czy owak było lepiej niż za pierwszym razem.        😅 




Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
27 grudnia 2016 12:55
U nas też wczoraj się trochę przejaśniło, było zawrotne 10 na plusie! A dzisiaj w Karkonoszach podobno orkan Barbara szaleje 🤣

Ponieważ świąteczne lenistwo jeszcze się nie ulotniło poszliśmy na krótki spacer do lasu z psami i końmi. Konie w pewnym momencie postanowiły, że już maja dość i wracają. I z pełną perfidią trzymały 5 metrów przede mną  🙄  Niemniej ponieważ life is brutal, ful of zasadzkas i kopas w żopas zostawiłam je z drugiej strony ogrodzenia, wzięłam z auta kask i kawecan i pojechali my w dwa razy dłuższy nieplanowany teren  😀iabeł:

U mnie Święta trochę smętne i energii nie mogę z siebie wykrzesać. Mojej luzaczki nie ma i jeszcze długo nie będzie z nami. Została w klinice. Jest szansa, że kulawizna w dużym stopniu się poprawi, ale nie wiadomo czy rehabilitacja po operacji zajmie kilka tygodni czy miesięcy.

Livia, ładne fotki, teraz musisz podpisywać, który zwierz jest na zdjęciu :P
majek, droga fajna i uszy słodko wyglądają
jagoda1966, w takim razie przede wszystkim Zdrówka życzę na nowy rok i zapału do ćwiczeń 😀
trusia, widocznie to był ten właściwy czas na wyjazd z luzakiem 🙂 Idzie teraz całkiem sprawnie i z każdym kolejnym wyjazdem będzie lepiej. Przynajmniej na początku brałabym luzaka na kantarze sznurkowym w razie czego to mocniejsze narzędzie. Jak się będziesz pewnie czuła mając konia pod siodłem bez wędzidła to jak najbardziej się przerzuć. Przynajmniej do póki nie nabierzesz obycia z ogarnianiem tych wszystkich linek a konie nie nabiorą rutyny chodzenia razem. Konie są w stanie dopasować tempo w parze w zaprzęgu w każdym chodzie, więc w parze luzem też sobie poradzą. Przygotowując swoje do luzakowania lonżowałam je na jednej lonży, zwalniając lub przyspieszając głosem pojedyńczo. Jeśli kara chodzi pod siodłem można poćwiczyć jazdę w parzę jak w kadrylu.
Na kantarze sznurkowym boję się ją brać, bo mam założenie, że jak coś zacznie się dziać, to ją puszczę.  Nie wiem, co wtedy zrobi, ale jeśli poleci do stajni, wolę żeby nie majtał się za nią uwiąz przyczepiony do kantara sznurkowego. Zresztą w takim układzie nie potrzebuję dla niej sznurkowego kantara, ona reaguje na bardzo delikatne sygnaly i taśmowy jest wystarczający.

Tak, ona chodzi pod siodłem, ale nie mam nikogo do jazdy w parze.

Ona od czasu do czasu pokazuje rogi i ma różne pomysły pt. „co mi zrobisz jak ja zrobię” – m.in. strzela barany.  Nie wydaje mi się, żebym przeżyła barany trzymając innego konia na sznurku. Dlatego jeździmy w takiej wersji. Chociaż kto wie, co będzie w przyszłości. Jeszcze niedawno w duchu się zaśmiałam, jak kolega powiedział, że powinnam tak jeździć.  A tu nagle pyk! i zrobiło się. Tak jak piszesz, widocznie nadszedł ten czas.  Może przyjdzie też czas na wymianę luzaka? 

Na pomarańczowym w okresie jesienno-zimowym bez problemu mogę jeździć na kantarze. Wiosna-lato odpada, bo on jest strasznie żarłoczny i rzuca się na trawę.  Na kantarku muszę się z nim szarpać, a na wędzidle wystarczy przytrzymać. Czyli następne podejście będzie na kantarku.
   
W ogóle nie sądziłam, że taką frajdę będę mieć z jazdy we trójkę.   

Strasznie mnie kusi, żeby odpiąć sznurek i zobaczyć, co zrobi – czy pójdzie za nami, czy wróci do stajni.  Ale mam obawy, że pójdzie nie do stajni, tylko gdzieś. Twoje nie wybierają własnych szlaków?
Trusia - ja mialam odwrotne sytuacje z luzakiem na lince - cholernik hamowal. Np ja sie koncentrowalam na zagalopowaniu a on zwalnial, albo jechalam a on hyc do jakiejs kepki trawy i hamulec 🙂

Czułam sie wówczas rozdarta...
Mi się udawało nawet galopować z luzakiem, ale fakt, że oba konie spokojne. Nie mam niestety fotek z siodła. Mój Passat był wtedy po operacji tłuszczaka na grzbiecie i to była jedyna opcja, żeby pobiegać z nim w lesie.
Z kłusem problemów większych nie było, bo koń był wtedy przyzwyczajony chodzić za drugim koniem za ogonem, więc sam się ustawiał i sam trzymał dystans. Gorzej było w galopie.  😁 ale szło i to ogarnąć.





Moje tez w zastepie maszerowaly.
No..tak chyba wygodniej niż próbować obok. U mnie jak szły obok siebie, to albo któryś co i rusz uchem strzygł i próbował odstraszyć tego konia obok, albo zaczynały się ścigać. Nijak nie szło ustawić ich obok siebie. A jeden za drugim, to dosłownie jak kaczki  😉
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 grudnia 2016 10:53
Czułam sie wówczas rozdarta...
"Rozdarta" 🤣 Made my day! Faktycznie ociągającego prowadzi się najgorzej, ale wszystko można przepracować. Jeżdżę z długim ujeżdżeniowym batem. Jak to nie wystarcza zsiadam i przelonżuję albo zmieniam wierzchowca na trochę.
Galopuję na dość krótkiej linie - wystarcza, żeby szły łeb w łeb. Szybko załapały, że luzak ma galopować z głową na wysokości mojego kolana. Trochę się obawiam, że przy długiej linie w galopie potkniemy się o nią. To taka moja fanaberia, reszta w stajni galopuje z luzakami na długiej linie.
Trusia, warto się posuwać krok po kroku, chociaż kusi. Znając swoje konie czuć kiedy jest właściwy moment 🙂 Nawet nudne ćwiczenia na ujeżdżalni procentują. Slalom na dwa konie czy ćwiczenia rodem z trail'a. Zwykłe przywoływanie konia luzem (magia dobrze zapodanej marchewy :lol🙂 i ćwiczenie podnoszenia wypuszczonego uwiązu (co akurat proste nie jest jeśli koń JE - w sumie to była najtrudniejsza umiejętność na początku - przydaje się długi bat ujeżdżeniowy).
Jeśli chodzi o puszczanie całkiem luzem to poszło gładko. Trzeci albo czwarty raz byłyśmy w terenie 2 pod siodłem plus Luzaczka. Puściłam ją przed zakłusowaniem. Jak konie biegną to trzeba je gonić... było parę bryków radości a potem już grzeczniutko szła w zastępie. Najchętniej na czołowego  🤣  Jak Psotę spuściłyśmy pierwszy raz, na rozstaju odbiegła w kierunku stajni z 15 m, porżała i wróciła jak zobaczyła, że konie za nią nie idą. Misiek jest specyficzny - pasie się, po czym dokłusowuje do towarzystwa. Co koń to obyczaj. Generalnie ruszenie wyższym chodem budzi potrzebę dogonienia stada. Choćby to stado było jedno-koniowe a luzaków kilka. Jedynym koniem, który wrócił do stajni był kuc. Sam zabrał się z nami i po 1,5 km stwierdził, że chyba nas pogięło i wrócił  😁  Teraz jest w lepszej kondycji i już nie zawraca.
Wybieranie własnych szlaków ogranicza się do wybierania podłoża - okazjonalnie wolą iść np. między drzewami po igliwiu. Jestem z tej formy bardzo zadowolona. Raz, że zapewniam potrzeby ruch kilku koniom naraz a z czasem nieraz bywa krucho. Dwa, że jest to zwyczajnie przyjemne na poziomie spaceru z psem. Konie też zadowolone, jak biorę jednego to się ustawia kolejka chętnych pod płotem. Dawno już nie byłam w samotnym terenie 😉
Znowu się rozpisałam  🙄

Nie mam pojęcia jak Wam się udaje wstawiać ładne filmy 👀 yt znowu mi zmasakrował jakość
🤔 Miały być widoki z górami w tle a są niewyraźnie uszy i mroczny las, plus okazjonalny brzuchol ex-ogra na wyźrebieniu 🤣 0:22-0:27 było stadko uciekających saren, słowo daję!
Livia   ...z innego świata
28 grudnia 2016 12:29
Na_biegunach, na razie łatwo poznać, ale jak młodego przestawię na west to będę podpisywać 😀 Piękne te twoje zdjęcia, jak zawsze cudowne widoki!

trusia, ale fajnie! Moje też wolą iść jeden za drugim niż obok siebie 😉 Powodzenia z dalszymi próbami 🙂

U nas dziś wietrznie, ale dość ciepło i słońce za chmurkami, więc poterenowałam z obydwoma ogonami 🙂
Dzięki za pomysły i słowa zachęty!  :kwiatek:
 
Na_biegunach, rozpisuj się koniecznie.  Jesteś moim "luzakowym" natchnieniem.    🙇

Ja chyba galopować się nie odważę. Ona jest mocno do przodu, on z reguły wyrywny nie jest, z jednym wyjątkiem: w terenie z innym koniem. Wtedy musi być pierwszy – wróć, nie może być drugi. Gdy jest sam, galopuje równo, nie wyrywa do przodu.  Z innym koniem - jeśli nie jest koniem prowadzącym, pędzi.  Ponieważ rzadko jeżdżę z kimś, nie miałam możliwości nauczyć go spokojnego galopu za innym koniem.

Dlatego mam obawy, że w zestawie ich-dwoje-ja-jedna rozwiniemy nadświetlną.

Z okazji Nowego Roku życzę, żeby synonimem jazdy z luzakiem była jazda luzacka.    🙂
PumCass   zachowaj zimną krew!
30 grudnia 2016 16:08
A my dziś zaliczyliśmy pierwszy wyjazd do lasu po 2 miesiącach przerwowania  😍
Koń wiadomo - pełen luz, chyba nawet zadowolony z dalszej wycieczki  😁 Pogoda dopisała, chociaż ziemia zmarznięta, więc głównie stępowaliśmy i podziwialiśmy okoliczności przyrody  😀



i nawet spróbowaliśmy wspólnej fotki z jakiegoś korzenia 😂


Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim! Udanych terenów i dużo zdrowia zarówno dla Was jak i wierzchowców!
Pozdrawiam z dzisiejszego terenowania w ręku i też życzymy wszystkim szczęścia na końskim grzbiecie w Nowym Roku, jak najwięcej godzin w siodle, też w terenie !
PumCass ten Twój konio, to widzę odważny, nie reaguje na tiry z boku 🙂
Livia   ...z innego świata
30 grudnia 2016 16:26
PumCass, zazdroszczę że po 2 miesiącach nieterenowania możesz jechać na oklep i koń jest oazą spokoju 😜 Chciałabym, żeby moje też tak miały!

RioBrawo, ale masz ofutrzoną kobyłkę 😀 Jeździcie też czy na razie spacerkujecie? Może być na PW 🙂
fraziu   Grażka, weź przestań
30 grudnia 2016 19:58
Fajnie tak z luzakiem, ja to ewentualnie mogę od koleżanki psa pożyczyć... czasami sobie myślę, że przydałby mi się taki zwiadowca 😀
A tu tak symbolicznie, zdjęcia z najbliższej okolicy, żeby nie było, ze się obijamy z Grażką ;-)

80 dni do wiosny :-)
fraziu  piękna ta kartka na drodze - ,,grozi postrzeleniem,, , widzę bardzo życzliwi ludzie są w twojej okolicy  😁
PumCass nie mogę się napatrzeć na tą piękną szyję  😍
My się też teraz terenujemy cały czas , ale zdjęć nie udało mi się z telefonu zgrać , mam za to kiepski jakościowo filmik z przedświątecznej przejażdżki
PumCass   zachowaj zimną krew!
30 grudnia 2016 22:08
RioBrawo Ano bo to odważna bestia jest 🙂 Obyty z ruchem drogowym...kolejowym zresztą też  😁
Livia My co prawda dziś w siodle, ale na oklep też by nie było problemu - aczkolwiek nie polecam, bo nie jest tak wygodnie jak ludzie myślą  🤣 ale własnie za to, że jest taki spokojny, nie zamieniłabym na żadnego innego  🙂
fraziu Strach się bać do lasu wejść  🤣
patid1220  :kwiatek:
Livia, piękne zimowe fotki, czuć mróz w powietrzu 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku - jak najwięcej wycieczek na końskim grzbiecie! 🏇
Na górkach mroźno, ale słonecznie. Sylwestrowy teren zaliczony...





Proszę oddać śnieg.
maluda, chętnie się podzielę 🙂 mimo, że nie ma go dużo...czekam na dosypkę 😉 żeby można było w terenie poruszać się nie tylko samym stępem...ziemia pod spodem twarda jak kamień niestety.
beatasis Piękna pogoda. Chetnie przygarnę troszkę śniegu.
U nas twardo okropnie. Ledwo kawałek kłusu zaliczylysmy.  Ogolnie stary rok pożegnałam terenowo.
I od razu świat staje się piękniejszy 😉
maluda, chętnie się podzielę 🙂 mimo, że nie ma go dużo...czekam na dosypkę 😉 żeby można było w terenie poruszać się nie tylko samym stępem...ziemia pod spodem twarda jak kamień niestety.

Do dnia dzisiejszego u nas ani grama śniegu...
Także nie będę marudziła, biorę wszystko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się