Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Behemotowa umowa zlecenie?
Behemotowa umowa zlecenie?


Umowa o prace.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
30 października 2016 14:18
jest coś takiego jak kodeks pracy, polecam go znać dla własnego dobra.

Rozdział 3 - Okresy odpoczynku

Art. 132.
§1. Pracownikowi przysługuje w każdej dobie prawo do co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku, z zastrzeżeniem § 3 oraz art. 136 § 2 i art. 137.

§2. Przepis § 1 nie dotyczy:

pracowników zarządzających w imieniu pracodawcy zakładem pracy,
przypadków konieczności prowadzenia akcji ratowniczej w celu ochrony życia lub zdrowia ludzkiego, ochrony mienia lub środowiska albo usunięcia awarii.
§3. W przypadkach określonych w § 2 pracownikowi przysługuje, w okresie rozliczeniowym, równoważny okres odpoczynku.

Art. 133.
§1. Pracownikowi przysługuje w każdym tygodniu prawo do co najmniej 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku, obejmującego co najmniej 11 godzin nieprzerwanego odpoczynku dobowego.

§2. W przypadkach określonych w art. 132 § 2 oraz w przypadku zmiany pory wykonywania pracy przez pracownika w związku z jego przejściem na inną zmianę, zgodnie z ustalonym rozkładem czasu pracy, tygodniowy nieprzerwany odpoczynek może obejmować mniejszą liczbę godzin, nie może być jednak krótszy niż 24 godziny.

§3. Odpoczynek, o którym mowa w § 1 i 2, powinien przypadać w niedzielę. Niedziela obejmuje 24 kolejne godziny, poczynając od godziny 6.00 w tym dniu, chyba że u danego pracodawcy została ustalona inna godzina.

§4. W przypadkach dozwolonej pracy w niedzielę odpoczynek, o którym mowa w § 1 i 2, może przypadać w innym dniu niż niedziela.

Art. 134.
Jeżeli dobowy wymiar czasu pracy pracownika wynosi co najmniej 6 godzin, pracownik ma prawo do przerwy w pracy trwającej co najmniej 15 minut, wliczanej do czasu pracy.


no ale witamy w Polsce :/
Ale że jak to niby działa? Behemotowa ma umowę niezgodną z Kodeksem Pracy czy umowe normalną a pracodawca ma umowe i prawo głęboko w de? Polecam uciekać, szkoda zdrowia :kwiatek:


Btw. jak to działa w Polsce, są jakieś ustawowo określone dodatki za pracę w nocy, w niedziele i święta itp czy robi się za podstawową stawkę?  (Nigdy w Polsce nie mialam pracy, wyjechałam tuż po maturze zdobywać szlify w holenderskim magazynie 😉) Jak przypomne sobie moje wypłaty z okresu robienia nocek to az tęsknię, niestety organizm mówił mi dość
Dodatek za pracę w nocy jest marny i liczony od najnizszej krajowej brutto. Nadliczbowe w porze nocnej są płatne jako 100%, podobnie praca w dni wolne - to już  od stawki praciwnika.
Szczęście w nieszczęściu mam kontuzjowaną nogę i przez tydzień mogę sobie odpocząć
Behemotowa, a co to za praca? Brzmi jak jakiś koszmar!
Kierownik recepcji
Behemotowa na zleceniu jeszcze coś takiego rozumiem, ale jeśli jesteś na umowie o pracę to dajesz się robić konkretnie..
Jedyne co mnie trzyma to wypłata i ludzie. Dzisiaj się dowiedziałam, że kolejna osoba się zwolniła i znowu będzie trzeba robić za osobę brakującą... Przestaje się dziwić tej całej rotacji u mnie w firmie. Nie mogę uwierzyć w to co napisze, ale zaczynam tęsknić za spedycją.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
24 listopada 2016 23:26
Wkurza mnie, że na tvp2 nie można wieczorem obejrzeć żadnego filmu z polskim lektorem, tylko walą w oryginale. Kuźwa, chyba dlatego że pis taki pro-amerykański jest  👿
Ale miałam dzisiaj dzień, szlag by to trafił, ja nie wiem, jak można tak lekceważyć ludzi, na tej trasie szynobusu Wrocław - Trzebnic zrobiono atrakcję pociągu Retro, ale deb....om, bo inaczej tego nie można nazwać, do głów nie przyszło że przecież ludzie jeżdżą szynobusem. wyszłam jak zwykle ze stajni , i czekam na szynobus, jakaś kobieta też stała, powiedziała że jakąś godzinę temu jechał ten retro w stronę Trzebnicy.  Czas szynobusu przyjazdu nadszedł , z tym że szynobus nie przyjechał. Zadzwoniłam na informację, powiedziano mi że jest opóźnienie 35 minut. No trudno, czekam, minęło ponad 35 minut, ale szynobusu nie ma, następny tel. poinformowano mnie, że jednak opóźnienie jest ponad 75 minut!! . Wściekłam się, żadnej informacji na peronie, kobieta widzi że że prawie ją pobiłam przez ten tel. dała mi numer do dyspozytora. Tam już się darłam, dyspozytorka, starała się ustalić jak długo to potrwa, i przekazała mi że będzie autobus zastępczy. Autobus przyjechał po 16, czyli stałam na mrozie ponad 2 godziny, dyspozytorka poinformowała motorniczego że stoję. W autobusie jechał facet, który był kierownikiem pociągu, bodajże do J Góry, pociąg z jego powodu był opóźniony, bo nie mógł dojechać na czas, wszyscy wkurzeni. do domu dotarłam o 17. 20 , zmarznięta jak diabli. Okazało się że to jakaś impreza, stary parowóz, jacyś goście , herbatka, kawka, pykanie zdjęć, tylko organizatorom do tych pustych czerepów, nie przyszło, że została wstrzymana komunikacja pkp, a autobusów podmiejskich w weekend brak. Złożę skargę i nie popuszczę. Ja ogólnie nie rozumiem, jak PKP mogło zgodzić się na coś takiego. 




Tym bardziej, że na tej trasie zawsze są jakieś jaja... mogliby odpuścić sobie kolejnych atrakcji...
Mnie się po prostu w głowie nie mieści, jak pozwolono na coś takiego. Olano ludzi, jak chcą dojechać, to niech sobie kombinują....  :emot4:
Wkurzają mnie niektórzy stażyści, z którymi muszę współpracować. Każdy z nas ma w szpitalu własny, wewnętrzny telefon. Jest też telefon przypisany do stażystów na sorze. Wiadomo, że ciężko byłoby się personelowi np. na bloku operacyjnym połapać, na jaki numer mogą o danej porze zadzwonić, żeby ściągnąć stażystę na operację - jest więc jeden, stały numer, na który dzwonią (właśnie na ten zalegający na sorze), i zadaniem stażysty, który przychodzi na dyżur, jest wbić kilka cyferek na tymże telefonie i przekierować połączenia przychodzące na siebie. Po raz kolejny się zdarza, że ktoś tego nie robi, i połączenia są dalej przekierowywane do mnie, mimo, że skończyłam pracę o 16, a jest prawie północ. Pomijam fakt, że jak miałam nocki i wracałam do domu przed 8, padając na twarz, to potrafiłam dostawać telefony z bloku op przed 9, bo poranna zmiana też sobie zapomniała przekierować rozmowy na siebie. Szlag mnie trafia.
Wkurza mnie, że schudłam tyle ile chciałam i przyszły święta... 😵
Spoko. Ja też. Ale to zaraz się zrzuci.
Ja wezmę Wasze kilogramy, bo przytyć troszkę chcę.
Zapraszam na piątkowo, chętnie oddam 🙂
Tylko 50 minut autem, dam radę!
Wkurza mnie polski konsulat/ambasada. Tyle lat od upadku komuny, a tam PRL kwitnie. Hura dla: obywatele dla urzędników, a nie odwrotnie  🤔
Dawno nie byłaś w Polsce  😁 Włącz Wiadomości  😂
Naboo, szczerze to ja byłam przerażona jak to działa jak byłam w Ammanie. Trafić na jakiegoś urzędnika w konsulacie to było święto lasu, a dostać się na rozmowę to coś nie do pomyślenia. Byłam przerażona na samą myśl, co by było, gdyby stała się jakaś tragedia i potrzebowałabym pomocy NATYCHMIAST...
espana, Boje sie 🤔 😁

Tzn, nie, zeby panie urzedniczki byly niemile. Sa mile, ale pewnie do momentu, kiedy jest sie poslusznym petentem... A grzeczny petent czeka godzinami, az pani ogarnie drukarke, kawe i inne czynnosci, ktore odbywaja sie poza wzrokiem obywatela, bo pani znika i dlugo nie wraca mimo, ze pelno ludzi siedzi i czeka (a wizyty sa umawiane na konkretne godziny, ale to juz zalezy od jej laskowosci kto bedzie w kolejce pierwszy).
Na stronie internetowej info sa tak niejasne, ze trzeba sie liczyc, ze pierwsza wizyta jest w celu zweryfikowania, ze sie przyszlo tylko z polowa dokumentow. Platnosc tylko gotowka (w kraju, w ktorym praktycznie gotowka sie nie obraca...
Odbior zaswiadczenia osobiscie- bo mieszkam w okolicach Oslo, wiec nie przysluguje mi znaczek pocztowy  😂 A dla mnie to oznacza wziecie kolejnego dnia wolnego z pracy 👿

Ale jeszcze bardziej bylam zniesmaczona tym, ze matki z noworodkami musza przyjezdzac z nimi np 700km, zeby zarejestrowac dziecko i zlozyc papiery o paszport, bo Jasnie Pan Konsul dupy nie ruszy na dyzury do innych, wiekszych miast 🙄

vanille, dokladnie. Moja znajoma z dwoma paszportami zawsze mowila, ze nigdy nie uzywa polskiego zagranica, bo polskie placowki dyplomatyczne nie sa zainteresowane zwyklymi obywatelami.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
07 stycznia 2017 17:25
Już mnie nie wkurza, a WK****A moja grupa na studiach. Jak można pójść po zaliczeniu do prowadzącego ćwiczenia i mówić, że nie przygotowało się (cała grupa), bo NIE WIEDZIAŁO SIĘ, gdzie szukać materiału (w jakiej książce!) i NIE DOSTAŁO SIĘ materiałów (notatek) od WYKŁADOWCY! Ku**a, ja jakoś potrafiłam w 2 dni i jeden wieczór opracować te pytania.
Fakt, siedziałam z 3 książkami z biochemii, 3 z fizjologii zwierząt i książką z żywienia oraz grzebałam dodatkowo w internecie, kombinując, żeby uzupełnić dane lub znaleźć pytania na odpowiedź (pytań było tylko 7).
Oni jeszcze ustalili, które pytania chcą sobie wybrać, ale prowadząca ćwiczenia zrobiła psikusa i dała akurat jedno (na 3), którego nie przewidzieli w swoich wyborach.

Kurczę, to studia, czy podstawówka, a może już szkoła specjalna?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 stycznia 2017 19:31
ludzie teraz nie zadają sobie wysiłku poszukania czegoś. a nawet jak im podetkniesz pod nos, to nie zadadzą sobie wysiłku przeczytania.
w pracy to samo.
Facella   Dawna re-volto wróć!
07 stycznia 2017 22:01
Jak jesteśmy w temacie, to mnie wkurza jeden z prowadzących zajęcia. Semestr kończymy w tym miesiącu, ostatnie zajęcia z gościem mieliśmy w listopadzie, jego przedmiot kończymy w tym semestrze i już więcej z nim zajęć nie będziemy mieli. W listopadzie zrobił sprawdzian, do dzisiaj nie ma wyników. Kogo nie było, miał się zgłosić mailowo na napisanie tego - do dzisiaj nikt nie dostał terminu. Do końca grudnia miał nam sprawdzić prace i wystawić oceny, nic z tych rzeczy. Nie ma z nim kontaktu mailowo, nie odpowiada na nasze maile (na maile niższego rocznika owszem, ma z nimi jeszcze 2 semestry i są w stałym kontakcie), w szkole też go nie idzie spotkać. Żeby zaliczyć przedmiot trzeba mieć 3 oceny. Wszyscy mają jedną ocenę "z aktywności" i na tym koniec, kto pisał sprawdzian i oddał pracę ma szansę na te dwie dodatkowe oceny, kto nie napisał sprawdzianu jest w czarnej d... szczerze mówiąc...
Dla mnie tacy prowadzący powinni podlegać jakimś karom, serio. Najwięcej stresu na uczelni było u mnie spowodowane tym, że nie mogłam się skontaktować z prowadzącymi. Maile w usosie nie wiem po co istnieją, skoro połowa prowadzących ich nie sprawdza. Wyżej postawieni pracownicy mają zwykle jakiś swój sekretariat, gabinet, więc idzie się ich doszukać, ale pozostali... porażka. Najśmieszniejsze jest to, że ja nie mogłam się skontaktować tygodniami z koordynatorem przedmiotu. Brak odpowiedzi na maile, brak sekretariatu, gość jest lekarzem, lata cały dzień po szpitalu lub po prywatnej przychodni, więc szukaj wiatru w polu. W końcu udało mi się ogarnąć, że któregoś dnia prowadzi wykład i w ten sposób go złapałam.
Wkurza mnie matka mojego W., od której wynajmujemy mieszkanie. Sama mieszka w mieście oddalonym o 200 km od naszego obecnego miejsca zamieszkania i wpada niezapraszana minimum raz w miesiącu (bez celu, zwala się na głowę z psem i mężem, siedzą i całymi dniami oglądają TV, a ona panoszy się po kuchni). Otóż zrobiła mi dzisiaj karczemną awanturę o cukier, a w zasadzie o fakt, iż nie może sobie dowolnie rozporządzać produktami zakupionymi za moje własne pieniądze (bez uzyskania zgody). Nasłuchałam się jaka to jestem zła i jaki zły wpływ wywarłam na ich synka - zresztą pewnie dwie sąsiednie klatki też te krzyki słyszały. Nie ogarniam tego, jaką wariatką trzeba być, żeby zacząć się drzeć na w zasadzie obcą sobie osobę. Czas zacząć szukać nowego mieszkania, bo tak nie da rady żyć.
Averis   Czarny charakter
08 stycznia 2017 08:02
madasrabbits, a co na to partner? To jego matka przecież, powinien stanąć w Twojej obronie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się