Reproduktory, nasienie, krycie klaczy - co polecacie ?

Owszem to prawda, ale czy zadaniem takiego związku jest tylko i wyłącznie prowadzenie księgi ? Winien, on działać w interesie swoich członków, wspierać ich, pomagać, dbać o rozwój, postęp hodowlany i promocję rasy, a chyba nie do końca tak jest, prawda ?
Używasz słów których znaczenia nie rozumiesz, a tu nie miejsce na pisanie wykładów. Czym innym jest udzielania odpowiedzi na pytania , a czym innym jest przełamywanie nieświadomej niekompetencji, przy której adwersarz stoi z uporem - na to nie mam czasu. Jakoś tak bardzo ambicjonalnie obstajesz przy swoich racjach - wyluzuj.
Cały problem polega na tym, że to właśnie z Twoich wypowiedzi bije morze niekompetencji i to tego tak intensywnym światłem, że aż oślepia. Nawet próbując przełamywać nieświadomość swoich oponentów dokładasz jeszcze więcej lumenów.

Zrozum proszę, że używając pojęć: dziedziczenie, cechy płciowe, procesy energetyczne, zapłodnienie, itp. nie wzbogacasz swoich wypowiedzi, to nadal jest bełkot, do tego nie na temat. Bo jak widać w temacie masz niewiele do powiedzenia. Dlaczego tak bardzo kluczysz ? Dlaczego masz problem z tym, żeby udzielić odpowiedzi na proste pytania, skoro próbujesz nas tutaj zaczarować swoja wszechwiedzą. Na bazie tych odpowiedzi mogła by wynikać merytoryczna dysputa, czyli to do czego podobno zmierzasz. Mógłbyś nas dalej czarować.....
Zgodnie z życzeniem zaprzestaję... czarować.
melehowicz moim życzeniem a raczej ogromną prośbą, było to byś udzielił odpowiedzi na zadane pytania, tak by można było dyskutować dalej. Nie czytasz ze zrozumieniem.....
Jeśli koniecznie chcesz poznać odpowiedzi na stawiane pytania  (chyba chodzi o te?!) to niech będzie:
1)   jak to jest z tą selekcją ile ona kosztuje? Nic, wcale ? Tyle samo? Ile to jest to nic (szacunkowo) a ile tyle samo? - oczywiście że selekcja kosztuje - już o tym napisałem, hodowcy, którzy poddają swoje konie premiowaniu i próbom dzielności wiedzą o tym, chodzi o to by efekt nie szedł na marne.
2)   co rozumiesz pod pojęciem ostrej selekcji ? zacznijmy od selekcji, bo zdaje się że największy problem jest z definicja tego terminu : otóż selekcja to metoda pracy hodowlanej polegająca (w odróżnieniu od brakowania) na wyborze do hodowli (nie do chowu) osobniki żeńskie i męskie które w założonych kryteriach przekroczyły określony poziom (= próg selekcji) Im wyższy próg selekcji tym lepszy skutek (do pewnych granic), ale też mniej osobników stanowiących stado hodowlane. Cała sztuka w tym by ten suwak ustawić we właściwym miejscu.
3)   jak w naszych warunkach miało by to wyglądać ? Nie oczekuj, że udzielę ci kompletnej odpowiedzi, jestem świadom swoich niekompetencji. Ogólnie można to zrobić tak:Rzecz można prowadzić w oparciu o nową księgę lub w księdze już istniejącej.  ogłosić nabór klaczy (jeśli w nowej księdze zdaje się że klaczy musi być 500) ze wszystkich możliwych ksiąg stadnych półkrwi hodowanych w Polsce. Ocenić ich rodowód, karierę hodowlana, sportową i/lub pokrój (pod katem poprawności i wad dyskwalifikujących. Na tej podstawie wybrać grupę kwalifikowanych do rozrodu. Ogłosić listę lub kryteria jakie maja spełnić ogiery po których potomstwo tych klaczy ma stanowić zalonżek rasy/elity w rasie już istniejącej. Listę klaczy i ogierów trzymać otwartą. Potomstwo poddać ocenie na początku rozwoju oraz w ramach kwalifikacji do rozrodu. Kwalifikacja do rozrodu objąć zarówno klacze jak i ogiery.Obowiązkowa ewidencja wszystkich wyników hodowlanych i sportowych całej populacji. Ogiery eliminować po ocenie pierwszego rocznika źrebiąt (w razie istotnych wad przekazywanych lub kiepskiego ogółu potomstwa), a także ustanowić co najmniej jedyną etapową ocenę dyskwalifikującą. Równolegle prowadzić listę pozytywna i negatywną ogierów z innych ksiąg w celu wyboru pożądanych do doskonalenia "naszej" elity/rasy. Objąć zakazem sprzedaży koni hodowlanych bez zgody związku.
Celem stada hodowlanego jest produkcja koni użytkowych w dwóch dyscyplinach tj skoki i ujeżdżanie, konie hodowlane to tylko ułamek tej działalności "wyciągający" z tej grupy konie o bardzo specyficznych cechach.
4)   kto miał by być za nią odpowiedzialny ? Na dzisiaj realnym wykonawca jest wyłącznie PZHK. Można sobie wyobrazić, że znajdzie się organizacja która uzyska zgodę na prowadzenie księgo stadnej (to jest niepodważalny warunek realizacji), jednak dotychczasowe próby nie powiodły się.
5)   za pomocą jakich narzędzi miała by być ona realizowana ? Musi być opracowana strategia, która będzie konsekwentnie realizowana , a pojawiające się błędy będą ją na bieżąco modyfikowały.

Nie oczekuj że sprecyzuję kryteria selekcji, albo podam szczegółowy program hodowlany - nie to miejsce na to, nie jestem też alfa i omegą - takie rzeczy rodzą się w gronie speców i nie w jedna noc.

Za tym musi iść nowy sposób szkolenia i użytkowania koni, szczególnie koni skokowych. Być może trzeba by wprowadzić system rekomendacji związkowych dla jeźdźców sportowych (wyczynowych=zawodowych), coś na kształt certyfikatu poświadczającego nabycie stosownych umiejętności i przestrzegających określonego sposobu szkolenia koni do wyczynu sportowego. Może konieczne byłoby powołanie do tego czegoś na kształt Warendorfu.
Tu też potrzeba wielu szczegółowych rozwiązań i modyfikacji.
Warunkiem koniecznym sposobu działania  organizacji zarządzającej tym wszystkim oraz wszystkich interesariuszy  musi być działanie na serio, na poważnie, bez oglądania się na kumpli, sympatie, politykę i inne takie tam...
melehowicz, wyścigi są selekcją tylko o tyle, że jeśli jakiś "cienias" bądź "pechowiec" połamie się i dostanie strzał w łeb, czy zejdzie na kolkę czy serce czy na cokolwiek - to w oczywisty sposób potem nie bierze udziału w rozrodzie.
W przypadku całej reszty folblutów wyścigi są jedynie Informacją dla zainteresowanych, które konie mają zwyczaj wygrywać.
I fakt, że w przypadku dużych stadnin zazwyczaj ogierami czołowymi zostają jedynie konie mocno zwycięskie, ale niekoniecznie. Mamy taki przypadek w PL, import, który nigdy nie biegał, bo doznał kontuzji źrebakiem.

Realna selekcja jest wtedy, gdy koń, którego utrzymanie przekracza zysk z niego - dostaje w łeb i nie będzie już miał szansy się rozmnożyć. Selekcja jest wtedy, gdy kastrujemy konie po to, żeby się nie rozmnożyły. A dziś to jest farsa. Kastruje się świetne ogiery,  kryje jakimś "bo fajnie mieć źrebaczka". Świetne ogiery nie znajdują chętnych klaczy, albo bogaty właściciel nie ma ochoty użerać się z rozrodem itd. Gdzie tu selekcja? A matki, wszak dużo ważniejsze dla poszczególnych potomnych fenotypów - to już w ogóle wiśta-wio, byle dała radę urodzić.

To jest podstawowy problem. Że niby-selekcja jest o niczym.

W punkcie 3 niemożebnie błądzisz. Nie doczytałeś, ze swoich własnych materiałów, jakim warunkom musi odpowiadać stawka potomstwa, w tym Liczebnie(!) aby można było stosować jakiekolwiek wzory i o czymkolwiek próbować wyrokować.
I jak zgrabnie piszesz: "ocenić, zrobić, kwalifikacja..." Tak bezosobowo. KTO??? miałby to robić? I na podstawie Jakich Szczegółowych Kryteriów???
Jeśli się upierać przy dotychczasowym systemie, to w jego ramach można tworzyć kategorie "elite". I tyle. Tworzyliby je ci sami ludzie, wg tych samych, nieco zaostrzonych kryteriów. Nadal super materiał wylatywałby z elit z powodu kiepskiej promocji i znikomej ilości potomstwa.
halo, żeby nie pozostawić cię w nieświadomej niekompetencji posłużę się znowu linkiem:
http://www.tower-racing.pl/atleci.html
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
08 stycznia 2017 20:54
s.heykowski do tego napływu koni zza granicy w zupełności się zgadzam. Dodam jeszcze, że wielu klientów zagranicznych, którzy przyjeżdżają do nas po konie to lepiej płaci niż wielu polskich a i tak to dla nich taniej. Jaka gospodarka, tacy klienci 😉 Raz widziałam sytuację sprzedaży klaczy, która chodziła konkursy 130-140. Miała jedno sztorcowe kopyto i przez to cena była sporo niższa niż innych koni na takim poziomie. Polscy klienci nie chcieli jej nawet oglądać i do tego była za droga. Przyjechali inni (mniejsza z tym skąd), wsiedli, poskakali, zapytali o cenę i nawet nie badali, bo jak stwierdzili tak wyszkolony koń to za grosze był. Nowy właściciel chwali się na Fb jak dobrze im razem idzie na zawodach.

Niestety (bo nie jest to dobre dla hodowli) zgadzam się z halo, że wśród wielu naszych "hodowców" jest totalny ciemnogród. Kryją byle jaką kobyłę (nie przeszkadza im bonitacja, czy wpis do księgi a raczej jej brak) jakimkolwiek ogierem, byle tanim. Co z tego ma wyjść dobrego? Z czego tu robić selekcję? Owszem z jednej strony selekcja jest potrzebna, bo inaczej nie będzie rozwoju. ALE!!!!! Ja teraz zrobimy ostrą selekcję, to się okaże, że koni do ksiąg zostanie garstka, a "ciemnogród" dalej będzie robił po swojemu, żrebak jest żrebak. Dodatkowo brak kasy na duże przedsięwzięcia, dobre klacze (które również kosztują) i nasienie dobrych sprawdzonych ogierów (nie za 300 czy zaszalejmy 500 zł).
Poza tym kto ma robić te selekcje? Podam przykład: wychodzą do opisu dwie klacze SP. Jedna to w większości jak spojrzeć w rodowód KWPN a druga 70 % XX. Pierwsza bardzo się podobała taka okrąglutka choć nieco limfatyczna, a druga fe bo taka kanciata. Właściciele musieli dyskutować bo Pan ze związku nie mógł zrozumieć że tyle dolewu XX ma prawo nie mieć rubensowskich kształtów. Jemu ta kanciata się nie podobała i już. Jak dla mnie ktoś, kto to ocenia sam powinien wiedzieć, że to co jest w rasie SP będzie się od siebie znacząco różnić. Zawsze inaczej będą wyglądać same zachodnie papiery i inaczej chociażby połączenie WLKP i MŁP (różne to u nas mieszanki można spotkać).
Condina   Charakter, Charisma, Klasse.
08 stycznia 2017 21:12

Niestety (bo nie jest to dobre dla hodowli) zgadzam się z halo, że wśród wielu naszych "hodowców" jest totalny ciemnogród. Kryją byle jaką kobyłę (nie przeszkadza im bonitacja, czy wpis do księgi a raczej jej brak) jakimkolwiek ogierem, byle tanim.


A ja bym nie przesadzała i aż tak nie narzekała... Coraz więcej w Polsce świadomych hodowców. Szukających, starających się, czytających... Oczywiście nie od razu Rzym zbudowano. Ale w  zachodnio-pomorskim  i w wlkp źle to nie wygląda. Oczywiście zawsze może być lepiej 🙂

Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
08 stycznia 2017 21:27
Nie napisałam, że wśród wszystkich, ale wielu.
melehowicz, "nie ucz ojca dzieci robić". Puknij się w głowę, może ciut otrzeźwiejesz i zaczniesz rozumieć co do ciebie piszę.
Jasne, że hodowca powinien prowadzić ostrą selekcję. On, jeszcze raz on, i TYLKO on.
Do tego potrzebuje mieć jak największą świadomość. Świadomość procesu hodowli, świadomość czego konkretnie chce a czego może się spodziewać, od groma informacji (np. z prób wyścigowych folblutów, z wyników na parkurach), umiejętność zarządzania wiedzą (i informacjami). Umiejętność optymalizacji inwestycji itd.
Tak, w zupełności wystarczy, żeby hodowcy byli świadomi i umiejętni. Wtedy, w ramach swoich zasobów - poradzą sobie najlepiej jak zdołają. Jak przez kilkaset lat radzą sobie hodowcy folblutów. Ci mają motywację - w folblutach można czasem ugrać Dużą kasę (nie w Polsce).
Związki hodowców (sic!) powinny służyć hodowcom. Dostarczać wsparcia. Wiedzy, rady. Prowadzić próby, przeglądy - czyli dbać, żeby było Dużo Cennych informacji. Publikować. Zlecać badania, zlecać tworzenie pomocnych programów komputerowych. A hodowcy(!) powinni zająć się tym co, i w czyim imieniu, robi ICH związek.
halo: Broń boże nie pukaj się w głowę!!  😉
Jaką selekcję może prowadzić hodowca posiadający dwie klacze (tle wynosi średnia ilość w Polsce, a także w poszczególnych województwach - w zaokrągleniu)
Nikt nie może żadnego hodowcy zmusić, do takich , a nie innych zachowań (i całe szczęście). Współczesne związki hodowców prowadzą dwa rodzaje działalności: administracyjną związaną z zadaniami powierzonymi przez rząd w zakresie rejestru koniowatych (UE) i prowadzenia ksiąg stadnych oraz działalność nazwijmy marketingowo- hodowlaną. Ta ostatnia to silne powiązanie sportu, hodowli i marketingu prowadzonego w interesie hodowców. Z tym zastrzeżeniem , że hodowcy muszą akceptować i podporządkować  się działalności związku (mają przy tym wpływ na działania związku). Pojedynczy hodowca nie znaczy nic w dzisiejszym świecie, chyba że jest Leonem Melchiorem. Ale ten wyjątek potwierdza aż nadto tą regułę.
(CONSTANTIA) Jeśli ktoś chce "bawić się w hodowlę" ten musi się liczyć z subiektywnością oceny i ten fakt akceptować, tak jak w ujeżdżeniu gimnastyce sportowej i wielu innych. To jest wpisane w tą dziedzinę. Oczywista sprawą jest , że z oceną możemy się nie zgadzać, ale na to musi być wypracowana ścieżka oby komentarze docierały do sędziów i organizatorów w cywilizowanej formie po imprezie. Rozsądek nakazuje wprowadzić rozwiązania alternatywne, które pozwolą odrzuconym błędnie koniom wejść do hodowli inną drogą. Nie jest prawdą, że hodowcy koni to ostoja ciemnogrodu - tak pisać nie wolno. Każdy jest na tyle racjonalny na ile dyktuje mu sytuacja w jakiej się znalazł.
Jaką selekcję może prowadzić hodowca posiadający dwie klacze

Taką samą jak ten, który ma dwadzieścia (czyli dokonując remontu stada zarodowego) tylko rzadziej. To zależy od tego kiedy tę hodowle obejmuje,  kiedy przekazuje następcy oraz tego, czy i jaki  ma  progres i oczywiście zdarzeń losowych typu upadek klaczy czy utrata zdolności rozrodczych. Jeśli nie chce albo nie może zastępować matek lepszymi córkami to musi tego rodzaju decyzje podejmować przynajmniej 4-10 razy w trakcie całej swojej pracy, jeśli chce i może  zastępować matki lepszym potomstwem to nawet i 20 razy.
Bardzo mądrze piszecie, ale gdzie znajdę najbardziej kompletną bazę ogłoszeń stanówek? (kiedyś była jakaś ogiery.pl, pozniej w baziekoni było sporo ogłoszeń, a teraz sama nie wiem, moze cos nowego powstało) Chcę coś sobie wyszukać, bo czas goni.
Dava   kiss kiss bang bang
09 stycznia 2017 08:03
Na BK niedlugo znajdziesz sporo ogloszen  :kwiatek:
Na BK niedlugo znajdziesz sporo ogloszen  :kwiatek:

Dzięki, to czekam. A na razie wertuje strony hodowców :/
Heykowski nie masz racji: jeśli hodowca ma 20 klaczy to może sobie wybierać co roku które wybrakuje jeśli są słabsze lub jeśli z przychówku ma lepsze od tych które dotychczas były w stadzie matek. Hodowca, który ma dwie klacze robi to o wiele rzadziej , ma ograniczony punkt odniesienia, wymienia tylko wtedy, gdy musi klacz wybrakować. Prawdopodobieństwo, ze wymieni doświadczona klacz, na młodą, która wydaje się być lepsza jest znikome. Zazwyczaj ma mniejsze możliwości lokalowe. Ponadto taka mała hodowla jest nastawiona na produkcję koni które się dobrze sprzedadzą (np będą miały modny rodowód), produkcja koni hodowlanych (czyli dobrych użytkowo i skutecznych hodowlanie to zazwyczaj przypadek. W małych hodowlach rzadko koń zostaje do wieku czterech lat najczęściej jest sprzedawany jako źrebak lub trzylatek. Słowem: małe hodowle są producentami krzyżówek towarowych, w których postęp hodowlany odbywa się wolniej, a w większych jest szansa bardziej przemyślanych działań selekcyjnych i szybszego doskonalenia stada podstawowego(=hodowlanego).  
melehowicz - jeśli ktoś zajmuje się tylko rozmnażaniem zwierząt  a nie (zarazem) ulepszaniem własnego materiału to prowadzi chów a nie hodowlę.
zgoda - ja jednak wskazuję na realia, nie da się prowadzić hodowli w oparciu jedynie o duże stadniny, bo jest ich za mało. Taka sama jest struktura hodowli w większość europejskich ras.
Znasz hodowcę , który ma dwie klacze i co roku lub dwa wymienia jedna z nich i przy tym ma coraz lepsze "stado" matek? ja nie znam. Natomiast z tych co ja znam to zmieniają klacze tylko w trybie brakowania czyli w razie jakiego feleru lub starości, padnięcia ....
Taka sama jest struktura hodowli w większość europejskich ras.

Hoduje się matkami. Współcześnie uważa się, że większość istotnych cech w hodowli sportowej dziedziczy się w linach żeńskich. O ile się orientuję dziś już w żadnej księdze nie uzyska licencji żaden ogier, który ma słabą żeńską stronę rodowodu.
Na zachodzie - W Niemczech, Francji, Holandii hoduje się konie bardzo często w rodzinach z już wielopokoleniową tradycją i z ciągłością pracy hodowlanej. Wiesz co jest marzeniem każdego hodowcy ? Nie wyhodowanie ogiera, bo wcale ich to tak bardzo nie rajcuje ani czempiona na 160 bo to się wcale często nie zdarza. Oczywiście bardzo się cieszą jak im się uda. Tym marzeniem jest zostawienie następcom matek o wiele lepszych niż te, które się ma. Jest to bardzo trudne, bardzo kosztowne ale to właśnie jest podstawą ich sukcesów hodowlanych. Jeśli hodowcy trafi się klacz, która wydaje się być znacznie lepsza od matki, to czeka by ją sprawdzić i najczęściej nie sprzedaje.

Jak to działa to wytłumaczę ci na przykładzie ogiera Nobody, który zdaniem naszych hodowców (zapewne mogących się poszczycić cała plejadą koni na GP) jest słabym synem ogiera Indoctro.  Jego matka wywodzi się z rasy gelderlander. Koni tych jeszcze w latach 50 używano do pracy na roli a w niedzielę podskakiwano na nich wiejskich podwórkowych zawodach. Po przestawieniu się na hodowlę sportową jedną z takich klaczy już w księdze KWPN hodowca krył przez całe życie jednym tylko ogierem rasy sf. Najbardziej obiecująca córkę zostawił,  pokrył ją folblutem i urodziła się matka ogiera Nobody. Dała kilka koni sportowych takich do 135 cm i jednego ogiera uznanego dla KWPN. Potomstwo musiało być dobre, bo dostała tytuły hodowlane prest pref keur. Zastąpiły ją wybrane z licznego potomstwa  córki czyli półsiostry Nobody, które dały już  6 koni startujących na poziomie 160 cm w tym wałacha Nimrod, który pod zmienioną nazwą Authentic pod Beezie Madden zdobył 2 złote medale na Olimpiadach zespołowo, brązowy indywidualnie i dwa srebrne (zespołowo i indywidualnie) na mistrzostwach świata.

Znasz hodowcę , który ma dwie klacze i co roku lub dwa wymienia jedna z nich i przy tym ma coraz lepsze "stado" matek? ja nie znam.

Nikt nie wymienia co roku, bo jeśli to sensownie robi czyli sprawdza jako tako użytkowo  potomstwo, to może robić raz na kilka lat. Takich znam, nawet w Polsce.

Natomiast z tych co ja znam to zmieniają klacze tylko w trybie brakowania czyli w razie jakiego feleru lub starości, padnięcia ....


To niczego się od nich nie nauczysz. Poznaj innych.
a ja mam prośbę... wątek ma tytuł: Reproduktory, nasienie, krycie klaczy - co polecacie? I chciałabym, i pewnie nie tylko ja, aby zachował swoje przeznaczenie.
Wszystko to, o czym piszecie to bardzo cenne wskazówki i informacje, ale strasznie "zaśmiecają" wątek. Kiedyś Silver stworzył taki o "kabanosach" przewrotny tytuł ale  tam toczyły się ciekawe dyskusje w temacie hodowlanym.  :kwiatek: Pisząc"zaśmiecają" nie mam tu na myśli, że te wiadomości to śmieci, tylko utrudniają poszukiwania  :kwiatek:
Czy można jakoś wrócić do tematu?  :kwiatek:
Tu były  ciekawe informacje dot. ogierów, polecane były pod kątem przekazywania wad i cech porządanych i takich informacji obecnie szukam.

melehowicz podsunął mi ogiery od Cichoniów ze dwie strony temu...(przepraszam, to już 5 stron temu...)  dziękuję  :kwiatek:
Coś jeszcze?
Czasu do szukania kandydata jest mało, a chciałabym jeszcze gdzieś pojeździć i zobaczyć ogra dla mojej pierwiastki.
Budżet mam powiedzmy 3 tysiące "za całość" czyli nasienie, badania, inseminacja czyli chciałabym coś w miarę taniego z dobrym ruchem (stąd poszukiwania w ujeżdżeniowcach, choć skoczek z bdb ruchem jak najbardziej mógłby być)
Na przeglądanie całej listy ogierów z PZHK nie mam czasu, chciałabym zawężyć  grono a dopiero później wczytywać się w szczegóły.
Klacz jest PKSP

edit: "Skaczące kabanosy" - czyli uwag o hodowli koni słów kilka - to ten stary temat 🙂
heykowski: Masz rację. Ale skoro zacząłeś o rodach i rodzinach to zadam ci pytanie:  Z puntu widzenia genetyki każda matka (na jednym poziomie pokrewieństwa ) w rodowodzie wnosi taką sama ilość informacji genetycznej, to dlaczego najważniejsze mają być te które są u dołu "nogi żurawia" (pedi gree)? Jeśli zamienisz miejscami ogiery i klacze z każdej pary w rodowodzie danego konia to obrazek już nie wydaje się taki klarowny, prawda? podobnie jest z rodami ogierów. Czy może Ratina Z jako jedna z prababek zlokalizowana u góry ma mniejszy wkład do rodowodu konia niż prababka Baśka zlokalizowana na samym dole tej drabinki? Według mnie to prawie szamaństwo . Prawie , bo mały myk jest, ale bardzo mały.
Magane: jeśli ta dyskusja będzie dalej tak przebiegała jak dotychczas, to ja jednak się wypiszę i chętnie wrócę do tematu - za dużo argumentów ad persona , a za mało krytycznego spojrzenia na zwyczajowo przyjęte komunały. Jak dasz się namówić na mrożonkę to bardzo dobrze hodowlanie i ekonomicznie wychodzi BLACK JACK w Anawecie. Mam na niego chrapkę od dawna. Rusza się znakomicie jak na skokowca/wkkwistę, bardzo dobry nowoczesny typ, użytkowany z powodzeniem w wkkw, chyba 3* no i rodowód sam się sprzedaje.
Nie każdy wet chce się podjąć inseminacji mrożonym twierdząc, że skuteczność jest dość niska,- to mnie tylko powstrzymuje
heykowski: Masz rację. Ale skoro zacząłeś o rodach i rodzinach to zadam ci pytanie:  Z puntu widzenia genetyki każda matka (na jednym poziomie pokrewieństwa ) w rodowodzie wnosi taką sama ilość informacji genetycznej, to dlaczego najważniejsze mają być te które są u dołu "nogi żurawia" (pedi gree)? Jeśli zamienisz miejscami ogiery i klacze z każdej pary w rodowodzie danego konia to obrazek już nie wydaje się taki klarowny, prawda? podobnie jest z rodami ogierów. Czy może Ratina Z jako jedna z prababek zlokalizowana u góry ma mniejszy wkład do rodowodu konia niż prababka Baśka zlokalizowana na samym dole tej drabinki? Według mnie to prawie szamaństwo . Prawie , bo mały myk jest, ale bardzo mały..


Ten mały myk nazywa się mitochondrium, zawiera DNA i dziedziczy się w linii żeńskiej. 

Megane, to znajdź takiego, który się podejmuje 😉, przy kosztach przesyłki świeżego nasienia różnice w kosztach nie są takie duże
Dava   kiss kiss bang bang
09 stycznia 2017 13:18
Ogurek  😁

Megane -> do czego ma byc zrebak, jaka masz klacz (foty) i jaki papier oraz co chcesz 'poprawic'? :kwiatek:
Ogurek, jak coś mnie zauroczy, to będę szukała ew. weta, który się podejmie 🙂
na razie robię rozeznanie czym kryć, powiedzmy mam na to czas do początku marca. Logistycznie chłodzone wyjdzie mnie najtaniej.

Dava, jakoś szczególnie nie chce wiele poprawiać, ew właśnie ruch (konie z fajnym ruchem lepiej się sprzedają, więc tego nigdy za wiele) wszystko inne będzie miłym zaskoczeniem  :kwiatek: 
fotki zootechnicznej nie mam, ale zaraz coś wyszukam z pastwiska (niestety tylko takie robię 😉 )



źrebak... do użytku własnego, ale ew z potencjałem jakby się coś w moim życiu wydarzyło. (i nie chodzi mi o GP, ale o fajnego konia, na którym można by pojeździć sobie jakiś sporcik)
Na pewno stawiam na charakter, poprawność budowy i jezdność.

Klacz jest drobna, około 164 wzrostu (mierzyłam dwa lata temu i miała 162) nadpęcie 20,5
na fotce nie widać kopyt, ale i same kopyta i pęcina w porządku.
Klacz jest po kontuzji, więc nie będę sprawdzała jej w skokach i w jej przypadku muszę liczyć tylko na rodowód  😉

ogurek masz rację, jednak to tylko wydajność procesów energetycznych.  Ponadto nie ma tak żeby ta cześć informacji genetycznej była niezmienna i tak wysoko powtarzalna jak to głoszą. Gdyby było tak jak powtarza heykowski to całe potomstwo danej klaczy byłoby potencjalnie równo obdarzone wartością użytkową. Dodatkowo trzeba by przyjąć, że przydatność do sportu została "przewidziana" przez naturę lub naturalne predyspozycje koni są decydujące o wynikach w sporcie. Dotychczasowe badania wskazują , że powtarzalność cech uznanych jako przydatne  w sporcie z pokolenia na pokolenie jest niewielka. Niestety badania są szczątkowe i wybiórcze. Dopiero:
http://www.kwpn.org/kwpn/breeding/genomic-breeding-values/
coś pokaże, ale wyniki pewnie nie zostaną długo udostępnione.

Megane: koszt inseminacji w Anawecie zapewne nie przekroczy twojego budżetu - odległość chyba nie jest straszna, chyba, że coś kręcę. Przedni rodowód , zdjecie miłe, ale mówi mało- warto inwestować - podtrzymuję.
jeszcze w kwestii uzupełnienia... czemu szukam tanio...
może to durne, co napiszę, ale nie wiem jaką matką będzie klacz, stąd nie chce inwestować w drogie nasienie na pierwszy raz. Może się okazać, że to będzie jej jedyne źrebię, bo np źrebaka odrzuci, albo nie będzie mleczna, albo, albo, albo... jeśli stracę trzy tysiące, to przełknę porażkę, jeśli wszystko będzie w porządku, to następny ogier może być i za 1000 euro.
Za nasienie jej ojca zapłaciłam chyba 600 złotych (albo 800 już nie pamiętam) raczej nie przepłaciłam 🙂
Myślę, że jest to zrozumiałe. Jak by wszyscy kryli Casalla to by hodowla poszła w ślepy zaułek. Świeże nasienie BJ kosztuje właśnie 1000 E
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się