praca

Brawo Kolebka 🙂 a w którym CH?
majek dzięki  :kwiatek:
Hiacynta Tesco na Wielickiej :P sklep się nazywa Szachownica 🙂
sklep się nazywa Szachownica 🙂


Az z ciekawosci chyba podejde Cie zobaczyc :P
Ja też często bywam w tesco ;p
Teraz Szachownica zrobi utarg miesiąca, bo wszyscy będą chcieli zobaczyć Kolebkę ;p
Hahaha zapraszam wszystkich  😅  😁
Poza Kaktusem nie znam nikogo, więc musicie sie przedstawiać :P Jako jedyna noszę tam okulary jakby co!
majek   zwykle sobie żartuję
23 stycznia 2017 15:02
podniosa ci poprzeczke i nie wyrobisz normy potem 🙂
czy nie ma tu kogoś kto chciałby wyjechać zagranicę z pośrednictwa pracy? (jakiegoś sprawdzonego) Dania, Holandia? Ciągnie mnie zagranicę, potrzebuję tylko towarzystwa :-)
Kaktus gdyby nie koń to jadę haha :P

Ja po tułaniu się od roboty do roboty i proszeniu się w ostatniej o umowę, od poniedziałku pracuję na uwaga... myjni samochodowej!  😅

Żorska 14b, Rybnik zapraszam  😁
Tworek, a auta w środku też pierzecie? 😉

Mamy tu kogoś rozmawiającego po koreańsku i wykorzystującego ten język w pracy zawodowej?
Sanktaritarina pranie tapicerki jest oraz czyszczenie i pielęgnacja skóry również 🙂
a przede mną trudny wybór. Albo dotychczasowa, niebezpieczna i dość niekomfortowa praca, ale za to dobrze płatna. Albo zmiana na trochę gorzej płatną, ale za to stacjonarną...
Opcja pierwsza jest fajna, bo rzadko jest nudno, ale chyba już czas mieć pewność, że wrócę do domu cała... Trudny wybór...
musisz rozważyć plusy i minusy :P nikt za ciebie decyzji nie podejmie 🙂
rtk, jeśli różnica w zarobkach nie jest dotkliwa (a skoro rozważasz, to chyba nie jest) to ja bym wybrała tą drugą opcję. Nie wiem czy dobrze kojarzę, ale chyba jesteś ratownikiem medycznym? W tych medycznych zawodach póki człowiek młody i pełen zapału to się dla niego liczy adrenalina i 'żeby coś się działo'. A później lata mijają i zaczyna się dostrzegać, że może wybory nie były słuszne. Że trzeba było korzystać z okazji, kiedy dawali coś 'spokojniejszego' , bardziej sprzyjającego zdrowiu i rodzinie. Ja bym na Twoim miejscu spróbowała. 
Trudny wybór. Pogotowie jest super. Ale czasem mnie męczy. Może to czasem za duże ryzyko.  Z kolei szpital jest spokojniejszy, bezpieczny, jest ciepło, jest toaleta. Są normalne warunki socjalne. Ale jest nudno. Mam wrażenie, że po 5 latach w pogo, żadna praca nie będzie mi sprawiała przyjemnosci...
rtk, taka decyzja to wypadkowa wielu rzeczy. Ja mam zbyt małą wiedzę na temat rynku pracy, żeby coś zdecydowanie doradzać. Domyślam się, że miałaby to być praca na sorze? Nie wiem jak często pojawiają się wolne posady, czy jeśli Ci się w przyszłości jednak odmieni i będziesz chciała się tam zatrudnić, to czy będzie to proste czy nie? Czy w razie, gdybyś teraz zmieniła pracę i jednak się rozmyśliła, to czy jest łatwo wrócić do pogotowia? To bym brała pod uwagę. Poza tym praca w pogotowiu wydaje mi się bardzo stresująca, wykańczająca fizycznie i psychicznie (choć dająca dużo satysfakcji) - nie wiem czy masz rodzinę i dzieci albo planujesz w najbliższej przyszłości taką zakładać. Jeśli tak to dla mnie to by przemawiało jednak za większą stabilizacją.
A tak na koniec powiem, że nie ma nic gorszego niż chodzenie do pracy, której się nie lubi. W pracy spędza się tak dużo czasu, że dla mnie zadowolenie z tego, co się robi jest najważniejsze. Więc jeśli pracowałaś już na sorze i wiesz, że to Cię nuży, to warto to wziąć pod uwagę.
Rtk tak z czystej ciekawości. Co jest niebezpiecznego w Twojej pracy? Nie znam zawodu od 'kuchni' kompletnie - dlatego pytam. Ale czytając Twojego posta o tym, że jest to praca niebezpieczna i nie masz pewności czy wrócisz z niej cała szczerze pomyślałam, że robisz w kaskaderce a tu trochę taki zonk.  👀
falletta, jeśli trafi się pacjent agresywny, albo jest na miejscu jeszcze kilku agresywnych towarzyszy (jestem sobie w stanie wyobrazić, ze część wezwań jest do 'nieciekawego' światka), jeśli jest to miejsce bójki albo innej tego typu sytuacji to jest to zagrożenie. Oczywiście, nie codziennie masz takie zgłoszenia i czasem cały dyżur przejeździsz do starszych ludzi z bólem w klatce, ale wydaje mi się, że wystarczy kilka takich wyjazdów (a przez 5 lat mogło się już takich sporo nazbierać), żeby zacząć myśleć (słusznie) o swojej pracy jako o niebezpiecznej. I nie chodzi o to, że codziennie bohatersko naraża się życie, tylko codziennie idziesz do pracy i nie wiesz, czy będzie spokojnie, czy akurat tego dnia trafi się jakaś nieciekawa sytuacja. W szpitalu jest sor, tam oczywiście też się trafiają sytuacje niebezpieczne wynikające z agresji pacjenta, ale jest jednak dużo więcej personelu, ochrona i szersze możliwości zapanowania nad takim człowiekiem.
Vanille dzięki za wyjaśnienie :kwiatek: szczerze myślałam, że jedyną stroną obawiajacą się o powrót w całości do domu to pacjenci (tak pół żartem pół serio  😉 ). Lekarze w psychiatryku, policjanci, strażacy ok, ale jakoś ratowników medycznych nie brałam pod uwagę. Awanturujący się agresywni klienci to codzienność chociażby w każdym monopolu i nie tylko. Także tej opcji nie brałam pod uwagę w kategorii bardzo niebezpiecznej i ryzykownej pracy. Ale rozumiem, punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia  :kwiatek: rtk życzę podjęcia decyzji słusznej ze samą sobą. Sama wiesz najlepiej na ile Ci siły i psychika pozwala  🙂
falletta, ja pracowałam jakiś czas na sorze w sporym mieście i nie było dnia w sumie, żeby jakiś pacjent nie przyjeżdżał w towarzystwie policji. Kiedy wzywane są służby nigdy nie wiadomo, która pierwsza przyjedzie na miejsce. Jeśli to policja to ok, ale jeśli pogotowie to kiepsko, bo chyba ciężko trzem osobom jednocześnie zapanować nad sytuacją i udzielać pomocy.
Oczywiście tak jak już napisałam - jest zdecydowanie więcej normalnych wezwań, ale jeśli ma się już wystarczający bagaż doświadczeń i wiedzę na temat tego, co się może stać i jak groźne mogą być pewne sytuacje to jednak każdego dnia idąc do pracy zastanawiasz się, czy akurat dziś się coś takiego nie wydarzy. Bo to jest praca,w której nic się nie da zaplanować.
Ale może najlepiej jak się rtk wypowie, ona tu jest ekspertem 😀
Akurat lekarze w psychiatryku to nie wiem czy tak bardzo są zagrożeni. Chyba gorzej mają pielęgniarki / pielęgniarze i salowe/salowi na swoich dyżurach
Vanille nie neguję tego co napisałaś, jak już mówiłam, nie znam zawodu od kuchni i nigdy mi się nie kojarzył jako niebezpieczny ale pewnie masz rację, jeżeli wezwanie jest do poszkodowanych w wyniku bójki do tego pijanych to może być nieciekawie.
Anyann z tym lekarzem to taki skrót, pewnie cały personel ma ciężko w zakładzie psychiatrycznym. Ale to tylko moje domysły, nigdy w takim nie byłam. Wyobrażam sobie na podstawie filmów  😁
anyann- ciężko powiedzieć, uważam, że to zależy kiedy. Czasami najgorszą robotę muszą odwalić pielęgniarze i sanitariusze, a czasami pacjent z nikim innym nie chce rozmawiać jak tylko z lekarzem i to lekarz stoi na przeciwko pacjenta i próbuje go uspokajać słownie. Czasami sam na sam.
Ale przypadki, kiedy pacjent uderzy są naprawdę rzadkie. I często można im zapobiec, jeśli się odpowiednio wcześniej zareaguje. I nikt sobie raczej nie pozwala na to, żeby obudzony, agresywny pacjent tak sobie chodził po oddziale i się pultał. Dużo częściej spotykamy się z silnym napięciem, maksymalną drażliwością, wybuchami złości, groźbami, niż z samą agresją czynną. Często chorzy są na granicy tego, żeby uderzyć, ale nie uderzają. To już są ludzie, którzy są na lekach i wiedzą, że uderzając kogokolwiek pogorszą swoją sytuację. Zwykle panują nad sobą. I gorzej to wszystko z boku wygląda, niż naprawdę jest groźne. Ale fakt faktem, to jednak jest obciążające psychicznie kiedy rozmawia się z kimś kto jest po prostu wściekły na maksa.
W pogotowiu niestety jest bardzo niebezpieczne z kilku względów. Po pierwsze, tak jak pisaliście spotykamy wielu agresywnych pacjentow oraz kolegów pacjentow. Wiekszosc pod wpływem dopalaczy, czasem nawet policja sobie z nimi nie radzi, ich agresja jest ogromna i nje do opanowania..
Drugie zagrożenie to częste działanie na melinach. Przy pacjentach z HCV i HIV. W warunkach trudnego oświetlenia i małej przestrzeni łatwiej o zaklucie...
Trzecie zagrożenie to jazda samochodem. Ludzie nie szanują karetek. Pol roku temu mijemu koledze w bok karetki wbiła sie osobówka. Kolega ma pęknięte kręgi lędźwiowe...
Do tego brak dostępu do toalety, jedzenie na stacjach benzynowych. Chyba sie wypalilam... 🙁
Gillian   four letter word
29 stycznia 2017 14:41
falletta, w monopolu nie musisz delikwenta dotykać w żaden sposób. A w pogo i na sorze musisz. Ile razy miałam już szarpaninę z pacjentami albo ich rodzinami (!) czy kolegami - głowa mała. Agresja słowna - co dyżur!!!! szacunku - zero. I tak myślę kilka razy dziennie, no jak ciężko może być w tej Biedronce... ale zostaję. Mimo wszystko. A pogo uzależnia dodatkowo, bo więcej adrenalinki, przygód i zdecydowanie lepsza frajda.
Czy ktos pracowal dla McKinsey albo zna kogos, kto tam pracowal? Interesuje mnie recruitment process i opis codziennej pracy. :kwiatek:
majek   zwykle sobie żartuję
01 lutego 2017 10:22
Ja tez mam zagwostke.
Pracuje w baaardzo prestizowym miejscu. Praca fajna, ale jest strasznie... nudno. No i musze dojezdzac.
Obok mojego domu, doslownie 15 minut na piechote otwieraja nowa filie wielkiej korpo i szukaja kogos na stanowisko, na ktore bym pasowala (pewnie nie ma za wielu kandydatow bo to zadupie i nikt nie chce tam dojezdzac). Zmieniac nude na wielkie korpo? Nie wiem, co prawda jak tam placa (bo niekoniecznie lepiej, niz mam teraz)
Rozwazam ciagle zmiane miejsca zamieszkania na blizej nudy... NIe wiem, nie wiem
zawsze można pójść na rozmowę i rozeznać temat
majek   zwykle sobie żartuję
01 lutego 2017 10:52
tyz prawda.

Tylko nie powiedza, czy tez bedzie nudno.
😂 to fakt, to się okazuje w praniu
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się