kuć czy nie kuć?

Wiecie ile trwało ostatnio wykłucie mu lodu spod tych podków...  😵
Sonkowa, nie musisz mi tłumaczyć, jaka jest różnica w podkowach a bez 🙂, dokładnie to pojęłam. Fakt, że trudno wytłumaczyć, ale kto poczuł ten wie (przy koniu typu arystokrata).
Ciągle się zastanawiam, co ten ktoś mógł mieć na myśli, odradzając sezonowe rozkuwanie, skoro wielu doświadczyło (i ty też) że jest zbawienne dla kopyt (przy poprawnym prowadzeniu boso). Może chodziło mu/jej o wzorzec, nawyk ruchu konia? Że jeśli przez sezon zimowy straci takie specyficzne "co mi tam!", straci rozrzutność ruchową, będzie się snuł na 3/4 - to potem pół sezonu idzie na odrabianie do stanu "obfitości"? jeśli bosemu np. oksery 110 skojarzą się już z wysiłkiem, to może być trudno mu załapać, że w podkowach pakuje 120 bez problemu. Itp. To jedyna wada rozkuwania na zimę, jaka przychodzi mi do głowy (gdy rozkucie robione z głową).
halo tej osobie chodziło o to, że to może być ciężkie dla nóg, takie przestawienie co chwila. Ta różnica tego 1cm (?), inne obciążenie, no nie wiem. Dla mnie wydało się to głupie więc zapytałam. Może któraś z Was miałaby na to racjonalne wytłumaczenie, ale widzę że jednak nie.  😉
Pół roku to przecież nie jest co chwila, bez jaj. Sama zmiana nie jest 100% obojętna, wymaga chwili adaptacji aparatu ruchu, dlatego po zmianie przez jakiś czas dawkujemy obciążenia, dając koniowi (i ścięgnom) szansę na płynną adaptację. Ale to tyle.
I to następny argument za okresowym rozkuwaniem: bo wszelka poprawna adaptacja jest pożądanym efektem treningowym.
Cały trening opiera się na zdolności do adaptacji, więc warto ją bezpiecznie rozwijać.
Od niedawna kuję ale nie wyobrażam sobie rozkuwania na zimę chociaż wiele osób o to pyta. Koń całe dnie na pastwisku, różnie to bywa. Przejścia kamieniste, twarde na samym pastwisku też w zależności od pogody. Skoro latem "macała" na hali bez podków to dlaczego zimą miałoby być inaczej?
heroinx, bo podkowy utrudniaja przemieszczanie sie po typowo zimowych podlozach (snieg nabija sie od spodu, na lodzie bez haceli to koniom ciezko sie kursuje stajnia-hala, na sliskich kamieniach bose tez lepiej sobie radzi)? Plus jesli kon ci maca boso nawet po piaszczystm podlozu to cos z mechanizmem kopyta jest bardzo nie halo i kucie "znieczulajace" to przykrywanie slonia kolderka raczej.
Dokładnie, skoro maca na piasku to ja bym się zastanowiła jaki jest tego powód a nie znieczulała na siłe..  👀 Niepodkute konie ze zdrowymi kopytami dobrze sobie radzą na różnych podłożach. (jeśli oczywiście mówimy o przejściu sobie luzem).
To tak samo jakby wciąż bolał brzuch i brałoby się środki p.bólowe zamiast iść do lekarza.
tajna problem w tym że w wielu przypadkach idziesz do lekarza ( czytaj weterynarza ) a ten zaleca przeciwbóle  🤣 czyli diagnoza - konia trzeba okuć, zamiast szukać powodu kulawizny, macania itp  🤔wirek:
no tak... ale to od weterynarza zależy 🙂
Wtedy takiego lekarza/weterynarza się zmienia.  😉
nie zawsze jest to możliwe ze względu np na brak innych w okolicy, lub brak wiedzy i świadomości właściciela, a tytuł lek wet przed nazwiskiem to ,,gwarancja wiedzy,,
A co jak się bierze któregoś z kolei weta, różnych fizjo, osteopatów, chiropraktyków, różnych kowali, strugaczy, robi się wszelkie badania, stosuje scisłą dietę, suplementację itd - a koń dalej maca? Mam takiego kwiatka i jak ktoś mi znajdzie weta, który to rozkmini to stawiam skrzynkę piwa  😁 ja już nie mam pomysłu, nikt nie ma 🙂

A co do różnic dla konia rozkuty/podkuty - robiłam trochę wyscigowców kutych tylko na wyścig. Po 3 sezonach mogę powiedziec, że się to sprawdzało, konie nie kontuzjowały się (pomimo że kute kilka dni przed wyścigiem i rozkuwane zaraz po), nie podbijały (poza jednym razem gdzie kowal troszke musiał spiłować na calusie i po rozkuciu koń miał 2 tyg problem - ale potem już tego nie robił i było ok). Ale podkowy były cieniutkie, leciutkie, do tego cieniutkie gwoździe. Wszystkie te konie to były xx.
Wiec skoro nie działo się nic koniom kutym tylko na kilka dni i rozkuwanym, to czemu ma się dziac  w drugą stronę - rozkutych na jakis czas a większą część roku kutych? Niemniej rozkuwanie na zimę tylko na miesiąc-dwa nie ma sensu, bo ściana nie zdąży się odbudować. Jak dla mnie to minimum 4 miesiące by miało sens..
Hmm macanie pewnie spowodowane budowa. Niskie peciny, sztorc z przodu. Od tylu widoczne większe wygięcie jednej nogi do zewnątrz w stepie i problem z łopatka. Nie poznałam weterynarza, który znalazłby na to lekarstwo. "Taki jej urok". Kucie zdecydowanie poprawia jej komfort poruszania sie a dla mnie to ważne.
no i mamy powód macania, nieprawidłowo prowadzone kopyto sztorcowe, albo zmienić kowala albo kuć, niestety żle skątowany i prowadzony  sztorc lepiej żeby miał osłonę z podkowy.
Kopyto nie było wyprowadzane przez co najmniej 6/7 lat. Na chwile wyprowadzone ale znowu zły kowal i sie pogłębiło. Potem werkowanie "naturalne" totalna katastrofa w naszym przypadku. Kuta od lata a juz widać poprawę.
Nie sądzę, by to była "budowa, bo taki jej urok", kopyta się dostosowują do całej"góry" i genialnie sobie radzą w przypadku różnorakich krzywizn.
Na ile da się wyprowadzić u kilkuletniego/kilkunastoletniego konia kopyta sztorcowe? Zdaje się, że nawet się nie powinno do końca tego robić, bo ścięgna potem nie dadzą rady?
To zależy od wielu czynników takich jak np. Czy to wrodzony sztorc czy nabyty? Jeżeli wrodzony to  nie naprawisz, choć można pewne zabiegi robić aby kon lepiej pracował tyłem kopyta (tu należy z rozwagą obniżać kąty wsporowe, oczywiście jak reszta kopyta na to pozwala i na ile ścięgna pozwolą). Jeżeli nabyty to oczywiście można próbować, ale tu tez należy robić to z rozwagą, bo być moze sztorc to wtórna wada wynikająca z problemów ulokowanych gdzie indziej, i tu, chcąc wyprowadzić sztorc można bardziej nabroić.

To w ogóle temat rzeka.

Pytanie jest czy w ogóle ma to sens? Czemu chcesz to robić?
Pytanie jest czy w ogóle ma to sens? Czemu chcesz to robić?


Dzięki za odpowiedź.
Pytam w kontekście powyższej dyskusji  🙂

Czyli dopóki kopyto jest sztorcowe (przy sztorcu wrodzonym), to nie będzie miało szans w 100% poprawnie działać?
No w 100% to nie. Nie będzie pewnie w pełni funkcjonalne, ale to kwestia stopnia "sztorcowatości". Przy sztorcu wrodzonym masz do czynienia m.in. z krótszym mięśniem międzykostnym, który pośrednio ustawia kość kopytową pod takim a nie innym kątem. Po jakimś czasie zapewne sama kośc kopytowa ulega przemodelowaniu i mamy sztorc. Teraz odwracając ten proces musisz znaleźć optymalną wysokość kątów wsporowych i liczyć na efekt. Daje sie w ten sposób wspomóc funkcjonowanie kopyta, poszerzyć je, poprawić strzałkę. To tak w skrócie,  bo czynników od których zależy sukces jest zapewne wiecej.

Edit: doczytałem dyskusje powyżej. Przy niskiej pęcinie i sztorcu dochodzi jeszcze kwestia samej pęciny. Jak sie obniży to najpewniej z jakiegoś powodu, np. przy problemie mięśnia miedzykostnego. Jest jakiś stan zapalny, niezauważony, olany, whatever. Kon jest w bólu, odciąża tył kopyta, ściera palec piętki rosną. Nieleczony miedzykosny ulega rozciągnięciu, pęcina sie obniża, tym samym załamuje sie kąt pomiędzy p1, a p2 i mechanizm sie samonapędza.

Jak pęcina jest niska, od urodzenia, to tym bardziej należy zrobić wszystko aby prowadzić w sztorcu piętki tak nisko jak tylko można, bo to odciąży ścięgna z tylu kopyta, pośrednio, bo bezpośrednio, w pozycji stojącej, oczywiście tak sie nie stanie, ale kon to zwierze kroczące, wiec korzyści niskiej piętki będzie więcej.

To tak modelowo, bo moze być tak, ze będzie więcej czynników które trzeba będzie wziąć pod uwagę przy decyzji jak kopyto prowadzić😉
Według was warto kuć te kopyta?
Są płaskie przez co częściej się podbija.. aktualnie jest też podbity.
Myślicie, że kucie pomoże?
RTG robiliście?  może ma opadniecie kości? Na typowego płaszczaka nie wygląda bo rowki przystrzałkowe są głębokie.
Musze sie upewnic: czy navicular syndrome to syndrom trzeszczkowy?

I drugie pytanie: Czym sie rozni ta podkowa: http://www.equineshop.pl/?product=bonapartix-s-przod-3-kapturki-2

od tej: https://sklep.zabookuj.eu/pl/p/Podkowa-aluminiowa-BONAPARTIX-S-PP-przod-2-kapturki-para/2539 

Oczywiscie na pewno cena ale czy ta zamknieta z obydwu stron jest z przeznaczeniem takim samym jak otwarta tyle tylko, ze dla koni, ktore bardziej scieraja pazur? Bardzo prosze o odpowiedzi  :kwiatek:
dea   primum non nocere
01 czerwca 2017 20:34
Musze sie upewnic: czy navicular syndrome to syndrom trzeszczkowy?



Tak.

Podkowy to nie moja działka, więc z tym może ktoś inny wesprze.
Różnią się tym co widać 😉 pierwsza ma bardziej ścięty przód, żeby uzyskac szybsze przełamanie kopyta. Druga jest aluminiowa (przy okazji uwaga - mało który kowal u nas chce kuć na podkowy aluminiowe) i jest to jajo. cena zabójcza 🙂
Ja dla jaja widzę jedno zastosowanie - jako opieka paliatywna konia co bez podków ani nawet w butach nie jest w stanie sie ruszac i jest to jedyna możliwość zwiększenia jego komfortu. Albo czasemw celach diagnostycznych na jednorazowe okucie. Wiem, ze masa kowali, wetów i właścicieli koni się ze mną nie zgodzi, to moje zdanie. A tak... jak chcesz konia rehabiliować, poprawic stan - nie polecam, nie widuję nigdzie takich kwiatków w kopytach jak po rozkuciu z okrągłych podków.
dea   primum non nocere
01 czerwca 2017 21:13
Myślisz, że ta otwarta z przodu byłaby mniej "kwiatkorobna"? Pomaga cofnięcie podparcia? czy raczej kwestia pgraniczenia stymulacji tyłu kopyta jest kluczowa? bo to jest w obu podobne, na moje laickie oko.

Rooficek - masz trzeszczkowca? widzę, że w tej okolicy pytasz. Polecam poczytać blog Rockley Farm, możesz tam znaleźć wiele informacji - od zalecanych warunków utrzymania, przez ocenę stanu róžnych kopyt, po wzorzec ruchu, balans kopyta i użytkowanie - warto.
a trudno jest z tych otwartych pozniej przejsc na zwykle?

dea poczytam, dzieki  :kwiatek:
Proszę o jakąś radę w naszym przypadku. Zaangażowałam się w opiekę nad kobyłką koleżanki, ponieważ brakowało jej czasu na regularną pracę z koniem i z nieróbstwa dorobił się sporej nadwagi.
Na początku wdrażania do pracy koń wydawał się bardzo krótki we wszystkich chodach, w trakcie uległo to niewielkiej poprawie, po czym pojawiła się narastająca sztywność. W międzyczasie zmienił się kowal z racji wątpliwości co do kompetencji poprzedniego. Po zmianie kowala pojawił się płyn w pochewkach stawu pęcinowego, który nie schodził praktycznie nigdy. Po drugim przekuciu koń stał się wyraźnie nieregularny. Wezwaliśmy fizjoterapeutkę, która stwierdziła niedopasowanie siodła i niewłaściwe kucie. Po rozmasowaniu i zmianie siodła na szersze (siodło sprawdzone i zaakceptowane przez fizjo) elastyczność uległa diametralnej poprawie, nieregularność stała się mniej widoczna, ale mimo wszystko zdecydowałyśmy się z właścicielką na wizytę kowala poleconego przez fizjoterapeutkę, żeby obejrzał konia.
Po zdjęciu podków zobaczyliśmy to:

Co więcej okazało się, że koń został okuty na dwie zupełnie różne podkowy:

Kowal dokonał lekkiej korekty samych kopyt (dziś mogę zrobić zdjęcia). Ze względu na mocne wybranie podeszwy przedniej części kopyta i mocno naruszoną linię białą zalecił pozostawienie konia bez podków na jakiś czas zwłaszcza, że podłoże w naszej stajni jest raczej miękkie.
Koń został rozkuty 3 dni temu i na dziś można uznać, że właściwie nie chodzi. Stoi w pozycji ochwatowej, idąc wyciąga mocno przody, stawia od piętki i podrywa ponownie, nim ciężar przejdzie na przednią część kopyta. Na pastwisku pokłada się, co wcześniej jej się w zasadzie nigdy nie zdarzało. Podsumowując wielokrotnie jako opiekun i jeździec przechodziłam proces rozkucia i nigdy nie dawało to tak spektakularnego efektu.
Teraz pytanie, co robić. Ile dać koniowi czasu na dostosowanie się do nowej sytuacji, a może nie dawać go wcale - nie ryzykować podbicia i innych urazów wynikających z permanentnego przeciążenia innych części ciała przez kompensację. Odstawienie od pracy i narastający problem nadwagi pomijając. Innymi słowy okuć znowu czy nie.
Jeśli za mocno wybrany to wsadziłabym w buty... ewentualnie okuła na sezon i spróbowała rozkuć na jesień jak będzie błotko.
Plus zmiana kowala oczywiście.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się