Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 lutego 2017 14:10
Ponoć to już czwarte dziecko, i tak szybko wyskoczyło.
slojma   I was born with a silver spoon!
15 lutego 2017 15:19
W kwestji ciecia, niby w Polsce tez propaguje sie ochrone krocza ale mi sie wydaje,  ze to pic na wode.  W uk ja mialam z polozna omawiane dokladnie jak masowac i przygotowywac krocze do porodu.  Oczywiscie nie wiem czy moj "trening" faktycznie przyczynil sie do tego,  iz uniknelam naciecia i mialam minimalne pekniecie ale wierze, ze lepiej jest cos robic niz pozniej miec problem.
Ja co prawda rodziłam przez CC ale jak chodziłam do szkoły rodzenia do położnych z mojego szpitala to mówiły "ochrona krocza teraz stała się bardzo 'modna' i wszystkie panie krzyczą żeby absolutnie nie nacinać. Ale te Panie najwyraźniej nie zgłębiły tematu i nie mają pojęcia, że i owszem czasem można uniknąć nacięcia i wtedy go nie stosujemy skoro nie ma potrzeby ale jak widzimy, że skóra napina się jak guma od balonu i lada moment popęka niekontrolowanie w rozgwiazdę to one tej idei kompletnie nie ogarniają i nijak ma się do ochrony"
Przygotowanie krocza do porodu to jedno ale równie ważną jak nie większą rolę odgrywa współpraca rodzącej z położną. Nie raz już czytałam i słyszałam od położnych o tym, że w końcowej fazie niektóre kobiety zwyczajnie przestają współpracować z położną i reagować na jej wskazówki. Dla mnie obydwa moje porody były spoko ale właśnie jako największy hardcor wspominam wyłącznie fazę parcia gdy walcząc sama ze sobą spięłam się ze wszystkich sił żeby słyszeć i robić o co prosi położna a nie dać się ponieść fali dzikiego parcia bez kontroli. 1 poród - jedno otarcie, 2 poród - zero szkód 🙂

faletta - Polskie szpitale i położne starej szkoły słyną z poglądu, że "czasem można uniknąć nacięcia"... jednak badania i praktyka w innych krajach wskazują na to, że rutynowe nacinanie nie jest żadnym błogosławieństwem i kobiety wcale nie zawsze pękają po odbyt jak to lubią takie położne +50 opisywać 😉 bo udana ochrona krocza to w dużej mierze również zaangażowanie położnej. Zainteresowanym polecam książki Sheili Kitzinger
slojma   I was born with a silver spoon!
15 lutego 2017 16:22
Idrilla zgadzam sie z tym co napisalas w 100%
Idrilla tylko zacytowałam położne, nie mam doświadczenia w temacie 😉 ale jak sama piszesz, rodząca musi w 100℅ współpracować do samego końca. Powiedz to tym, które miały takie bóle, że nie wiedziały jak się nazywają. Więc w przypadku tych kobiet lepiej kontrolowanie nacinać czy pozwolić im popękać "po odbyt" ? Ja nie pisałam o rutynowyn nacinaniu na dzień dobry, tylko w momencie kiedy sytuacja tego wymaga.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2017 16:50
slojma, ja myślę, że to zależy od szpitala. Tam gdzie rodziłam naprawdę chronią o osobiście nie byłabym cięta, bo nie było takiej potrzeby, gdyby nie przedwczesny poród i związane z nim obostrzenia.
falletta, a to już chyba kwestia położnej. Trafiłam na mega ciepla, cudowną osobę, która natychmiast zdobyła moje zaufanie i wiedziałam, że muszę jej słuchać.  Jednocześnie była tak stanowcza, że ciężko było się jej sprzeciwiać 😉
Ja nie wiem o chodzi z tym całym szumem wokół nacinania. Dla mnie to był najmniejszy problem w całym porodzie, ledwo poczułam ciachnięcie i zagoiło się nie wiadomo kiedy, w ogóle mi to nie doskwierało. Za to inne uroki porodu sn... Ech, wciąż wolałabym zapomnieć. Współpracowałam, miałam zzo, które nie działało, robiłam co mogłam a i tak przeżyłam horror, a dziecko wyszło ledwo żywe. A i czytałam dużo o porodzie i na na szkołę rodzenia chodziłam, napisałam plan porodu... Czasem po prostu się nie da za wiele zrobić...
ash   Sukces jest koloru blond....
15 lutego 2017 18:54
Moja koleżanka w Norwegii rodziła parę dni po mnie i tak popekala że czeka já rekonstrukcja wszystkiego! To jest dopiero koszmar i trauma.
Bo poród to żywioł i już. Nie da się go ani przewidzieć ani w pełni kontrolować. Nawet super przygotowanie nie zapewni nam w 100% super porodu bo za dužo w nim zmiennych i za duża dynamika.

Faletta - wiadomo, że wszystko co interwencyjne czy to cc czy nacięcię nie podlega dyskusji bo chodzi o dobro matki i dziecka. Zakuło mnie tylko w oczy "czasem udaje się uniknąc" bo to brzmi jakby jednak większość trzeba było nacinać a tak nie jest. Także otwarta, doświadczona położna ma wielkie znaczenie.

Dzionka szum rozchodzi się o to co zawsze, wolność wyboru której w polskich szpitalach ciągle brakuje. Tobie nacięcie było obojętne a dla innej kobiety nie.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
15 lutego 2017 19:11
U mnie gdzie rodziłam było tylko 10 % nacięć. I tylko wtedy kiedy widziały polozne ze na dziko pęknie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2017 19:54
A jak to jest z drugim porodem po nacinaniu? Pewne jest nacięcie czy jednak blizna, aż tak nie przeszkadza?
Ja słyszałam tylko że tną w tym samym miejscu, ale w sumie muszę się zainteresować.

Przy okazji może trochę odczaruję to nacinanie - nawet nie poczułam (tego że przy okazji pęknięć nie uniknęłam też), po porodzie siedziałam normalnie z nogą na nogę, owszem obawy co potem były ale 6tygodni po porodzie okazało się że jest nawet lepiej😉 moooże jakbym była gwiazdą porno to by mi przeszkadzała ta blizna wizualnie😉


Polecicie elektroniczną nianię (do piętrowego domu)?  Warto inwestować w urządzenie z monitorem oddechu?
DoSia, ja mam nianię tomee tipee i jestem zadowolona z jej zasięgu. Kiedyś zostawiliśmy Sarę 2 piętra wyżej niż była restauracja hotelowa i zasięg był w porządku. W monitor oddechu bym nie inwestowała, o ile dzidzia urodzi się o normalnej wadze i bez problemów z oddychaniem. Zbędny stres. Miałam ten monitor, ale dla własnego zdrowia psychicznego nie używałam 😉

Idrilla, nie no, ok. Tylko dla mnie na porodówkach w PL jest tyle innych ważniejszych rzeczy do poprawy, że burza wokół nacinania, które chyba mało kto wspomina jakoś ciężko, jest po prostu dziwna 🙂 Lepiej być naciętą niż niekontrolowanie pęknąć.
Ej, ja mialam nacinanie krocza tylko dlatego, ze lekarka nie byla pewna co do stanu Paulinki (miala spadki tetna na poczatku porodu), no i w jej przypadku chcieli ja ciutke szybciej wyciagnac. Ja sie nie moglam ruszac podpieta do KTG i w sumie jakby sytuacja byla inna, to daloby sie tego ciecia uniknac. Sporo mnie ciachneli, ale szybciutko sie zagoilo, nie mialam absolitnie zadnych stresow co do pozycia, jedyne co, to oslabilo cala "konstrukcje" tam na dole i bylo (bywa) odczuwalne podczas jogi.

DoSia Ja mam zwykla Motorole i chodzimy z nia do sasiadow ok 300m dalej. Dziala bez zarzutow.
Przepraszam, ale muszę zaspamować Kaziem i Sarą z dzisiejszej randki 😀
- Ej, co bierzesz?
- Dobra, już wiemy. Kelner!
- Omnomnom....

Idrilla niestety nie wiem czy to niefortunne  sformułowanie czy takie statystyki w tym szpitalu  👀
Dzionka jak jeszcze myślałam, że będę rodzić sn to też nie rozumiałam tego szumu akurat wokół nacięć. Tak trochę przesadnie, jakby to o utratę dziewictwa za pomocą skalpela chodziło. Wrecz miałam podkreślić to w planie porodu że w razie potrzeby życzę sobie nacięcie (tak na wszelki wypadek, żeby przypadkiem nie pozwolili mi popękać skoro tyle innych kobiet chce się narażać na te wszystkie zmienne i "uda się albo się nie uda"😉. Dla mnie priorytetem było zzo na życzenie i mój szpital akurat nie ma z tym problemu, ale wiem że inne a i owszem, ciężko im o to zadbać. Przyznać jednak trzeba, że to co dla nas istotne dla innych już nie koniecznie i na odwrót. Dajmy żyć  😉
Genialny komiks!!!  😍 Co zamówili?
falletta, ba, ja nawet napisałam w planie porodu, że zgadzam się na nacięcie 🙂 A zamówili shoarmę wieprzową, ale zjedli po jogurcie z owocami 😁
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2017 21:26
DoSia, ja mam Angel Care i zasięg jest super. Monitor oddechu to według mnie super sprawa ale pisałam już o tym. Gdyby moje dziecko chciało spać we własnym łóżku, to pewnie miałaby monitor zainstalowany, aż do wyprowadzki 😉
Dzionka, świetne dzieciaki 😀
No widzicie a ja byłam mocno niezadowolona, że mi raptem podano profilaktycznie oxy do urodzenia łożyska 😉 Co kobieta to jak widać inne oczekiwania i "fiksy" 😉
Akurat oxy do wydalenia lozyska to fajna sprawa, bo raz dwa i po sprawie. Dziala bardzo krotko i nie ma wplywu na organizm jako taki.

Moje cudowne dziecko tak pieknie zasypia!!! Nawet juz na drzemki w dzien!  😜 Tylko musi miec swoj rytual, ktorego nauczyl ja moj maz - musi widziec, jak robi sie mleczko  😁 Jak juz chwyci butle, to robi papa i zasypia spokojnie  🏇

Milego dnia dziolchy!!!
Ja słyszałam tylko że tną w tym samym miejscu, ale w sumie muszę się zainteresować.

Przy okazji może trochę odczaruję to nacinanie - nawet nie poczułam (tego że przy okazji pęknięć nie uniknęłam też), po porodzie siedziałam normalnie z nogą na nogę, owszem obawy co potem były ale 6tygodni po porodzie okazało się że jest nawet lepiej😉 moooże jakbym była gwiazdą porno to by mi przeszkadzała ta blizna wizualnie😉


Polecicie elektroniczną nianię (do piętrowego domu)?  Warto inwestować w urządzenie z monitorem oddechu?

  Przy pierwszym porodzie nacinała mnie lekarka, cięła mnie na dwa razy( bo duże dziecko) i bolało jak cholera(jakby mnie ktoś przypalał), szycie również katastrofa.
Za drugim razem cięto mnie w tym samym miejscu, bo poniekąd tak się robi, żeby była tylko jedna blizna. Ciął mnie lekarz( tylko jeden ciach), bałam się jak cholera, a nie bolało ani
cięcie ani szycie, tak więc mam pewną teorię, że to po prostu zależy od lekarza, lub mężczyźni są delikatniejsi.
.
figura Amen! Absolutnie popieram cie odnosnie doksztalcania sie w kwestii porodu oraz dbania o siebie przed i po.

krwawamery Mnie nacinala i szyla pani doktor. Nie czulam zupelnie nic. Pamietam tylko, ze przy szyciu ostrzykiwala mnie troche srodkiem znieczulajacym, zeby nie bolalo.
Figura a idź kobieto! Więcej nie czytam rv w pracy bo po ostatnim zdaniu właśnie mam makijaż do poprawy! [b]ALE - jest jakieś takie fajne uczucie po wszystkim, że dało się radę, taka duma rozpiera i inne patrzenie na siebie, jako kobietę 😉


Tego rodzących sn zazdroszczę najbardziej!  :kwiatek:
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 lutego 2017 09:22
[quote author=figura link=topic=74.msg2650033#msg2650033 date=1487232593]
[b]ALE - jest jakieś takie fajne uczucie po wszystkim, że dało się radę, taka duma rozpiera i inne patrzenie na siebie, jako kobietę 😉


Tego rodzących sn zazdroszczę najbardziej!  :kwiatek:
[/quote]

A wiecie, duma, może i owszem. Ale ja nie zaczęłam na siebie patrzeć jakoś inaczej, bo przeżyłam poród, w sumie niełatwy. Dla mnie nie było to w żaden sposób romantyczne czy mistyczne, cóż - krew się lała. Fakt, że kiedy dostałam dziecko na brzuch, a mała za chwilkę się przyssała - to była magia. Ale sam "zwierzęcy" poród - no nie koniecznkie. 
Kilka lat temu podjelam samodzielnie decyzje o zaniechaniu leczenia mojego syna- wbew lekarzom(kilku oddzialow i konsylium) i rodzinie. Nie jestem lekarzem, a swoja decyzje oparlam na czytaniu, wynikach badan i intuicji. Zylam sobie z tymi watpliwosciami i kamieniem na sercu.
Wczoraj dowiedzialam sie, ze tamta moja decyzja byla wielka przysluga dla mojego syna. Jestesmy po serii badan, ktore wykazaly, ze taka ingerencja chirurgiczna byla zupelnie zbedna, a dziecko odczuwaloby jej negatywne skutki do dzis. Wygralam- kamien z serca.uffffff

Nie namawiam do lekcewazenia lekarzy, ale naprawde trzeba konsultowac, konsultowac i jeszcze raz konsultowac, jesli sa jakies niejasnosci.
Po latach zastawiam sie dlaczego wtedy podjeto decyzje o tak skomplikowanej operacji. przychodza mi do glowy dwie rzeczy- albo brak wiedzy, albo pacjent staje sie krolikiem doswiadczalnym 🙄
.
To ja tylko wrzucę fotę, bo mnie mąż w ramach jakieś niespodzianki sesją zdjęciową o 7 rano uraczył 😀 I spadam do Zdjęć re-voltowiczów, a nie tylko dziecko i dziecko 😉

Alez cudne jestescie obydwie!!!  😍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się