Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Gabryś w czasie gorączki którą miał kilka razy w ostatnich dniach miał rumień na policzkach. Takie czerwone, wyraźne kółka, jak namalowane.
Po podaniu leku przeciwgorączkowego schodził razem z gorączką.
:/
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 lutego 2017 21:35
Tylko ona właśnie gorączki nie ma. Raz miała 37 stopni, ale to raczej nie goraczka. Normalnie je, szaleje, swiruje, nic jej poza tym katarem i rumieniem nie jest 🤔

edit: Przyjaciółka podesłała mi bardzo ciekawy artykuł:
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2017/feb/11/breaking-taboo-parents-who-regret-having-children
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
27 lutego 2017 12:41
A choruje się tak: https://www.instagram.com/p/BQ8XpfLj9sI/


U mojej chorowanie wygląda całkiem podobnie 😀


tak w ramach żartu - kiedyś trenerka Mani po treningu podchodzi do mnie i mówi - nie wiem czy Marysia nie będzie chora...dostały dziś wszystkie 5 min czasu wolnego i poszła się napić zamiast szaleć na fast tracku...

i bingo  🤣 wieczorem była gorączka  😂
Ja się dopisuję do tych co uważają, że chorowitość (średnio-statystycznie ofkors nie każdy jeden przypadek) jest związany z unikaniem wychodzenia na zewnątrz. Ja tylko opisze jak jest u nas w przedszkolu (państwowe). Mam wrażenie, że każdy powód żeby odpuścić spacer jest dobry. Jak były mrozy to prawie w ogóle nie wychodziły, jak pada deszczyk to też bez szans. Jak już wyjdą to na 40 min albo krócej. Nawet w lecie nie wychodziły codziennie.

pokemon, nie wiem, czy coś pomoże ale jak choruje 2 dni po przyjeździe, to może łapie coś na lotnisku. Z info od lekarki od podróży, która sama ma chorowitego syna ale jakoś tam z nim jeżdżą, że najwięcej syfu jest na lotniskach, zwłaszcza w takich przesiadkowych hubach typu Dubaj. Być może można zmniejszyć ryzyko wybierając trasy typu czarter "ze wsi do wsi" i myjąc co chwilę ręcę w takich miejscach, czy stosując żele antybakteryjne. My kiedyś złapaliśmy takie lotniskowe  przeziębienie całą rodziną ale magicznie zniknęło, kiedy każde z nas uległo "podtopieniu" w morskiej wodzie 😉
Trzy ostatnie razy to były 2 czartery, a Chorwacja autem.
Bez przesiadek.

Ja kupiłam znowu Ribomunyl dla niej i dla siebie. Zobaczę...
majek   zwykle sobie żartuję
28 lutego 2017 13:40
moja cala rodzina zawsze choruje  po lataniu z ryanair
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 marca 2017 12:25
A my mamy świerzb w przedszkolu 😵
W pierwszej chwili się przeraziłam, że ta wysypka młodej to właśnie świerzb, ale poszperałam w googlach i po pierwsze nie wygląda, a po drugie już znika. Niemniej czeka nas kolejna wizyta u GP na wszelki wypadek 🙄
majek   zwykle sobie żartuję
01 marca 2017 12:38
o rety. Witamy na wyspie, tutaj mozna zalapac caly arsenal roznosci. Ja kiedys wpadlam w panike, jakos tam miesiac po tym jak dzieci byly w pl na wakacjach pojawila sie u Tomka okragla wysypka. No bylam pewna ze to po ukaszeniu kleszcza. A to byl tzw `Ringworm` i w ogole pani byla zdziwiona co ja robie w szpitalu z dzieckiem o pierwszej w nocy jak to tylko maly grzybek.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 marca 2017 13:18
No ja się już powoli przyzwyczajam, niemniej jeszcze potrzebuję czasu 😁
No to widocznie nie jest tak cud miód ze zdrowiem w innych krajach niż Polska  😀iabeł:
Świerzb to jakiś odjazd, to jest choroba "z brudu i braku odporności"...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
01 marca 2017 15:07
No ja śmiem twierdzić, że do brudnych nie należę 😁 a zaraziłam się świerzbem od... koni. Po jednej(!) jeździe nad morzem 😜

Ale fakt, to w sumie jest zabawne- wszy, świerzb i egzema są bardzo częste, ale wszelkie przeziębienia itd. zdarzają się stosunkowo rzadko. Serio jestem ciekawa jak to jest.
majek   zwykle sobie żartuję
01 marca 2017 15:10
Pokemon, mamy po prostu inny zestaw chorób.
Może systemy odporności mają prawdziwe problemy (pasożyty, grzybki itp.) i nie mają czasu na głupoty? Testuje się na przykład "robalowy" sposób na stwardnienie rozsiane (póki co testy na szczurach, no i nie zarobalowuje się gryzoni, tylko podaje im coś tam wyjęte z krwi zarobaczonego osobnika)... Chociaż to bardziej a propos uczuleń niż przeziębień.
majek   zwykle sobie żartuję
02 marca 2017 15:08
o matenko, to ja juz chyba wroce do polski, bo wole przeziebienia niz robaki
majek   zwykle sobie żartuję
03 marca 2017 09:30
Musze sie pochwalic. Znowu, bo juz sie raz chwalilam, ale wczoraj bylam na wywiadowce. Moj syn w 3 klasie ma poziom z matmy z 7. Na razie chodzi na kolko, w poniedzialek w nagrode za wyniki jedzie zwiedzac Bank of England.
Przyznaje, ze mam pietra, bo ja jestem absolutnym zerem z matmy (zdawalam do nastepnej klasy tylko dlatego, ze ratowala mnie geometria), dla mnie rownanie w dwiema niewiadomymi to juz zadanie nie do ograniecia. Chyba sie zapisze na korki, bo ta mala madrala np potrafi mi powiedziec w domu, ze on zna lepiej angielski niz ja, jak sie skapnie ze jeszcze jest lepszy z matmy, to moge sie pakowac.  😂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 marca 2017 09:33
Majek super! 😀 Oby tak dalej 😀
Podoba mi się to, że się dzieciaki nagradza w jakiś konkretny sposób za wyniki w nauce. Bo jednak taka wycieczka jest chyba lepszą motywacją niż Atlas Wiedzy na koniec szkoły 😵
Wiesz- moja ma 4 lata i już słyszę "mamo, to nie jest 'Kimberli' tylko 'Kemberly', nie wiesz?" 😡 Czasem jak gada z taksówkarzami czy ludźmi na ulicy(tak, moje dziecko uwielbia zagadywać do KAŻDEGO, co mnie- osobę mocno aspołeczną- doprowadza do czarnej rozpaczy i palpitacji) to nie mam zielonego pojęcia o czym mówią 😁

My dziś mamy Book Day w przedszkolu, więc młoda wzięła pod pachę Cinderellę i pognała przebrana za Kopciuszka 😉 Jestem okropną matką, bo jej "kok" wygląda jakby już do najmniej pół nocy na balu spędziła 😁
majek   zwykle sobie żartuję
03 marca 2017 09:37
Czarownica, to bedzie sie nasilalo... uwazaj.

Wrzucam tez dwie fotki, bo dawno moich dzieci nie bylo. A maja zdjecie z naszym koniem, ktorego widuja raz na ruski rok, bo nie bardzo im sie chce jezdzic do stajni. Przepraszam, ze Esent taki nieogolony. 



CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 marca 2017 09:41
Oj wiem, tego się obawiam... ale w sumie dobrze, może będę miała własnego, prywatnego "native spikera" 😁
Ale Twoje konisko ma uroczą główkę 😍 Fajnie, że dzieciaki mają taką możliwość żeby sobie raz na jakiś czas pojechać i "poobcować" z koniem. Chcą jeździć? Czy raczej bez większego zainteresowania?
Moja często gada o tym, ze chciałaby jeździć tak jak ja(choć teraz częściej gada, że chciałaby mieć dziecko, a najlepiej czwórkę 😲 rodzi to dosyć niewygodne pytania 😲 ), więc poczekam jeszcze 3 lata i zobaczymy 😉
majek   zwykle sobie żartuję
03 marca 2017 10:27
Problem jest taki, ze moj kon - poniewaz nie moglam stac w stajni diy - bo zaczelam pracowac na etat + dojezdzac - stoj w stajni oddalonej od mojego domu jakies 45 minut jazdy i to jest cala wycieczka (jak nie ma korka). Jezdze do konia tylko w tygodniu po pracy (musze nadlozyc drogi, jakies 20 min od pracy). Rzadko mam czas i checi, zeby sie do niego wybrac w niedziele (bo w sobote polska szkola)
Ala bardzo chce jezdzic, Tomek jezdzil w szkolce i mu sie podobalo. Z Esentem jest taki problem, ze on mimo swojego wieku (22 lata)  nie nadaje sie do wozenia dzieci, a tym bardziej na samodzielne ich jezdzenie (a sama oprowadzanka ich juz nie bawi). To arab (dlatego ma ladny lepek) i wlasciwie to on tylko lubi jak ja na nim jezdze. Jak wsadzam dzieci, to jest sztywny ze stresu. Moga sobie biegac po brzuchem i ciagnac za ogon, ale nie wsiadac. Jak juz wsadze dziecko, to on np. nie chce ruszyc z miejsca. A jak go mocniej pogonie, tu ruszy ... no moze nie klusem od razu, ale zbyt energicznie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 marca 2017 10:33
Bywa, nie każdy koń musi być rodzinny 😉 Lipa z tymi dojazdami...
Ale fajnie, że możesz dzieciaki do szkółki posłać. Masz jakąś rozsądną w swojej okolicy?
majek   zwykle sobie żartuję
03 marca 2017 10:51
Mam, ale nie stac mnie na ten moment. Zbieram na chate 😉
majek   zwykle sobie żartuję
17 marca 2017 09:03
Hmm dzisiaj za bardzo chyba corke ochrzanilam.. I siedze w pracy i zle sie z tym czuje.
NIe mam juz pomyslu co zrobic, zeby wyjsc z domu rano i sie nie spoznic do pracy.
Myslalam ze siedzi w lazience, a ona skladala papierowe samoloty...
mój syn anglezuje  😍 😅 no OK, prawie. Ale wie o co chodzi i jeśli nie dyskutuje ze mną, to anglezuje
Poleciałam do Sopotu na kilka dni, przesiadkę miałam w Warszawie. Smarowałam łapy co minutę żelem i chroniłam własnym ciałem przed panoszącą się niechybnie ebolą. I co! I g....! Wróciłam z chorym i kaszlącym dzieckiem, no niech ją jasna cholera weźmie!
O kurczę blade pokemon, Ty to masz z tym chorowaniem młodej po samolocie! 🙁 oby szybko poszło precz!
Ale ki czort no..
pokemon, jak często dziecko ma kontakt z klimatyzacją? Nie jest przypadkiem uczulona na jakieś grzyby itp.?

Ja się tak załatwiłam w Hiszpanii. Myślałam że umieram - katar, uczucie połamania, całe ciało mnie bolało... Dziwnym trafem przeszło po dwóch dniach w domu. Nie wiem co siedziało w tej klimie ale na pewno nic dobrego
Gabryś rozchorował się ostatnio dwukrotnie po podróży pociągiem. :/
Może w tym wątku ktoś mi podpowie- ile aktualnie mniej więcej dać pieniędzy w prezencie dziecku na Komunię?  😉 (Za część kwoty i tak planujemy kupić prezent "materialny", ale chodzi mi o łączną wartość, tak mniej więcej. Dziecko to męża bratanica.
pokemon, jak często dziecko ma kontakt z klimatyzacją? Nie jest przypadkiem uczulona na jakieś grzyby itp.?


Ona jest uczulona na wszystko 😁

Z klimatyzacją generalnie ma do czynienia tylko w aucie i samolocie, no i czasem w jakimś centrum handlowym, ale tam to chyba za duży areał na sianie grzybami.
Wróciłyśmy z Sopotu 2 kwietnia, a dopiero wczoraj przestała kaszleć.
lenalena, mam ten sam "problem". Ile dać... U mnie rozwiązuje go sytuacja życiowo finansowa i to, że mam dwie komunie tego samego dnia. Siostrzenica i bratanek, impreza robiona wspólnie. Daję po 200zł + ręcznie robiony prezent.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się