Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
10 marca 2017 20:38
Taa... myslisz sobie, ze teraz albo nigdy, robisz drugie i...  masz troje. Story of my life.
Wlasnie spacyfikowalam organizacje terrorystyczna trzyosobowa. Jedno,bo zeby, drugie jak zwykle, a trzecie bo chce jezdzic na rowerze bez pedalow i z pedalami. I miec juz urodziny. I zeby przyszedl psi patrol.
O, a na dniach zrebi mi sie kobyla.
nada W szoku jestem ile Stas gada! Az nie moge uwierzyc,bo Paulina jest lata swietlne za nim,a oboje wczesniaki i w tym samym wieku. Wlasnie gadalam z.mezem i mowil,ze Paulina calutka droge z dworca kolejowego do domu powtarzala 'mama ciuch ciuch', bo mnie wsadzili w pociag i pojechalam.

Wlasnie laski,pierwszy raz od porodu wybylam gdzies SAMA na caly weekend.Ciesze sie,ze sie wyspie,odczepie od slodkiej zolzy,ale tak juz tesknie,ze szok🙁( Zaraz wskakuje w pizame i przesypiam w calosci calutka noc.A z samego rana na joge.. 😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
10 marca 2017 21:09
szafirowa, o jaaa, to Wy te konie jeszcze hodujecie do tego wszystkiego... Wasza doba na pewno ma też 24h...?😉

Pandurska, łał, to sobie pożyjesz! (nie martw się, moja sporo starsza, a też daleeeeko jej do Stachowego gadania...).
Dosia miałam roan marite, faktycznie prowadzi się i podbija bajecznie lekko ale spacerówka mnie denerwowała przez brak odpinanego pałąka i zagięty podnóżek przez co dziecko na płasko mi się nie mieściło mając 1,5roku.

My zawsze wiedzieliśmy, że chcemy dwójkę i cieszę się, że zdecydowaliśmy się przed 2 urodzinami pierworodnego bo im dłużej byśmy zwlekali tym trudniej by było się zdecydować. Nie ze względu na wygodę posiadania samodzielnego dziecka ale wysiłków wkładanych w wychowanie. Ten ciągnący się bunt 2-3latka nieźle daje w kość. Także u nas różnica idealna mimo że lajtowo nie jest ale nie wyobrażam sobie już mieć tylko jednego dziecka. Prywatnych placówek, wakacji za granicą czy innych luksusów w ogóle nie braliśmy pod uwagę bo zupełnie się to dla nas nie liczy. Dodam, że na kiełkującą miłość między braćmi patrzy się pięknie i dziwnie bym się czuła przeliczając to na złotówki.
Hihi ja mam tak jak nada, w kalkulacjach nigdy za dobra nie byłam 😀 I dlatego śmieje się do mego taty gdy czasem puka się w głowę, że może gdybym wiedziała że będę mieszkać z dwoma kotami, dwoma psami, dwójką dzieci i mężem na 40 metrach to bym nie brała tych wszystkich zwierzaków  🤣 . Z drugiej strony to tylko stan przejściowy. Bo właśnie dzięki całej tej bandzie działamy tak aby te 40 metrów zamienić na dom 🙂
Pewne rzeczy można zmieniać, i do tych zmian się dąży. A i wiadomo pewnych nigdy nie przewidzimy...


Dosia, to u Ciebie będzie chyba bardzo podobna różnica jak między moimi dziewczynkami 😀 U mnie dokładnie 19 miesiecy i 20 dni 😀 (nie wiem skąd u mnie taka mania dokładnego wyliczania  😡 )

Frania też mnie rozbawia swoimi tekstami, np. gdy powiedziała do babci "pocaluj mnie z daleczka", prawdziwa krakuska, praktycznie wszystko zdrabnia i w ten sposób chodzimy na "spacereczek", o sobie mówi "jestem Frania, Franuleczka", Sonia to "Soniusia" i sama to wymyśla 🙂 A wczoraj jakoś mnie rozczulila gdy powiedziała że teraz ona mi poczyta, otworzyła książkę i zaczęła "pewnego dnia" i opisywała obrazek. Ale ten "pewny dzien" tak strasznie mnie urzekł 🙂

maleństwo, Kalinka to już prawdziwa mała dama. Włoski faktycznie ma super, i takie proste są bardzo ładne 🙂 Pamiętam jej fryzurke za czasów bobasa,  jak na to mówiłas? Fryzura na mnicha czy samuraja? 🙂


Pochwalę się moimi pływaczkami 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
10 marca 2017 22:50
Tak, na samuraja. Bałam sie, że jej tak zostanie :p

Franuleczka <3 Cudnie. U nas nadal Kijanka, nawet bawiła się ostatnio z dwiema dziewczynkami, lat 4 i 5. I ta 5 pyta Kalinę, ile ma lat. "Dwa!", pokazując pięć palców (dobrze, że nie "dwa osiem dziewięć", jak ostatnuo wszystko podsumowuje...). I jak ma na imię - "Kijanka". "Jak?!", na co ta czterolatka: "no Kijanka!". I obie tak do niej mowiły... Kosmitkę mam.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
11 marca 2017 08:59
szafirowa, Ty to 2 ogóle jakiś robót jesteś 😉
Pandurska, wow! Ale Ci dobrze.
Idrilla,  być może jest to przeliczanie na złotówki ale dzisiaj patrzysz na miłość,  a za kilkanaście lat może się okazać,  że z błahych powodów nie stać Cię na realizowanie marzeń dzieci i wtedy robi się przykro. Oczywiście każdy ma prawo do własnych wyborów i każdy argumentuje je inaczej. Dla mnie bardzo ważne jest to co mogę zapewnić córce.  Jednocześnie szanuję wybory innych.
seven No to piątunia 😉Słodko zdrabnia.
maleństwo Kijanka - świetne,fajnie, że dzieci biorą to co im los daje i nie wnikają za bardzo 😉

Mój Staś serio gada jak stary. W banku zapytany jak się nazywa odpowiada imieniem i nazwiskiem, mimo, że nazwisko na R się zaczyna. Dzisiaj Stasiek nie chciał iść na dwór na co mąż powiedział, że zabiera Wojtka i idzie. Staś stanął, popatrzył się na niego grożnie podniósł wskazującypalec i mówi: "zostań ze mną w domku" (tym razem nie było "a domku"😉 😉 Telefonicznie też daje radę, zadzwoniliśmy dzisiaj i Staś mówi: "babusiu Halinko przyjedź jutro, dziadzio władzio też, wolno jedź, powooooli autem". Dalej nie chciałomu się rozmawiać bo jeździł autami. Staś rozróżnia już prawą i lewą stronę, cały czas trajkocze "jadę w lewo, praawo, awaria, wypadek, fiona, ambulans jadą ioioiooo, utknął w blotku, dźwig jedzie, pomocy, ratunku" itp. Pod koniec dnia z tego nadawania non stop jest ochrypnięty, serio, martwię się trochę o jego struny. On minutki cicho nie usiedzi.



maleństwo, u nas każdy dzień podobny do poprzedniego. Męczy "misia pusiatka" od rana. Ale bajka ratuje mi życie, żeby ogarnąć rano konie, śniadanie i ogarnąć chatę po nocy. Później siedzimy na podwórku jak pogoda pozwoli. Jak robię obiad to na tapecie jest malowanie farbami. I tak dzień za dniem mijają. Gada wszystko, zamienia R na L ale nie ma problemu ją zrozumieć. Czasem zasadzi zdanie takie, że kopara opada. Babcia jej ostatnio zaproponowała czytanie bajki o czapli, na co dziecko rezolutnie odpowiedziało: "babciu, ale czaple to są w Parku Naaaarodowym!"
Jeden plus, że od kiedy jesteśmy same jest bardziej zdyscyplinowana. Nie ma negocjacji o jeszcze jeden kawałek czekolady czy żelki. Dostaje tyle ile ja uznam za słuszne i wie, że następna porcja jutro. To samo z chodzeniem spać. Idzie koło 20 i nie ma brykania do 23.
bera7, a czemu jesteśce same?...

nada, super gada, uwielbiam ten etap i nie mogę się doczekać u Sary 🙂

Ja też nie kalkuluję, nigdy niczego nie kalkulowałam i jakoś samo się zawsze dobrze układa. Zawsze chciałam mieć dwójke i mam nadzieję, że tak będzie 🙂 A kasa zawsze się jakoś znajdzie.

Ale się wkurzyłam. Pojechałam do szpitala zobaczyć moją przyszłą chrzęśnicę. I tak - mama lat niecałe 20, tata to samo. Nikt ich nie odwiedził, co pewnie dało się zauwazyć pielęgniarkom. Oboje z ciężkich rodzin, że tak powiem, brak babć. Totalnie nieporadnie coś z tym dzidziusiem półtoradniowym próbowali robić a mi aż włosy dęba stawały. W końcu zapytałam - czy im ktoś pokazywał jak podnosić, jak przewijać, i co najważniejsze - jak karmić piersią!! Odpowiedzi na wszystkie pytania - NIE. Noż ja nie mogę. Oczywiście młoda mama mówi, że nie ma pokarmu i będzie musiała butelkę kupić, bo mała płacze albo zasypia od razu przy cycku. Poleciałam po pielęgniarkę (siedziały sobie znudzone w kanciapce z kawą) i w zasadzie wymusiłam kurs opieki nad noworodkiem. No cholera no, przecież to wymaga jedynie odrobinę dobrej woli żeby spędzić z taką biedną młodą mamą 15 minut i jej pokazać ze dwie pozycje do karmienia, pokazać jak budzić przysypiające dziecko, powiedzieć że brak nawału to normalka i że się rozkręci i bla bla. Ale nie, pusty oddział a matka wyszłaby totalnie zielona jutro, bo boi się poprosić o pomoc. A i dupkę sudokremem przy każdym przewijaniu smarowali i też im nikt nie powiedział, że to nienajlepszy pomysł. Przynajmniej czuję, że spełniłam dziś dobry uczynek, heh.

A własnego dziecka cały dzień nie widziałam. Najpierw byłam w pracy od rana, a potem tatuś zabrał ją do kawiani na lunch i siedzę sama w domu 😀 Robię się zbędna hehe.
Sorry za lliterówki, nie mam kompa swojego.
Dzionka, Mąż wyemigrował za chlebem.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 marca 2017 19:22
abre

seven, cudne pływaki!

Dzionka, strasznie to przykre 🙁 Ja od dawna powtarzam, że przynajmniej połowa problemów w polskiej służbie zdrowia wynika z braku elementarnej empatii i ludzkiego podejścia do pacjenta. Mam nadzieję, że młodzi jakos sobie poradzą?
bera7, ojej... jak często będzie przyjeżdżał?

Lotnaa, słabe to jest... w moim szpitalu akurat super pielęgniarki pomagały, wyszłam naumiana 😉 a tutaj jakoś tak kiepsko. Mam nadzieję, że dadzą radę młodzi.
bardzo przykre, ale taka jest rzeczywistość. Przykre jest też to, że w zasadzie wybierając szpital, wybiera się mniejsze zło. To są podstawowe rzeczy- pokazać co zrobić z noworodkiem,  bo nawet po szkole rodzenia jest szok w zderzeniu z własnym dzieckiem. Mój mąż miał paraliż, jak zobaczył własne, małe dziecko, to trzymał go jakby miał na rękach odbezpieczoną bombę, albo śmierdzącą kupę. Lalką bawił się sprawnie w szkole rodzenia.
To niestety we wszystkich specjalizacjach, ale ta jest jedna z delikatniejszych i jedyną gdzie za jednym zamachem można skrzywdzić dwoje- dziecko i matkę.


Weteranki późnej ospy: czy ja długo będę takie zwłoki? Strasznie się źle czuję, nic konkretnego, ale tak ogólnie nie mam siły...
nika77, Owszem. Ja tak miałam. Dopóki wszystkie krosty mi nie pozasychały czułam się fatalnie.
Idrilla też mi trochę wadzi ten nie odpinany pałąk, szczególnie że staram się nie dźwigać ( hahaha). A podnóżek się u mnie ustawia w dwóch pozycjach - może mam nowszy model?😉 Szymek już w zasadzie nie jeździ wózkiem, teraz w formie atrakcji chyba tylko, a o spaniu w nim to zapomnij, więc na nasze potrzeby jest ok.
seven] cóż za skrupulatność! Jeśli mała urodzi się w terminie to będzie u nas dwadzieścia dwa miesiące i dwa dni różnicy😉

szafirowa cały czas o Tobie myślałam od pozytywnego testu do ust! Jesteś kozak!
abre   tulibudibu
12 marca 2017 07:34
Dziewczyny, pomóżcie. Ada ma prawie 11 miesięcy i właśnie mi się pochorowała. Katar, kaszel, ból ucha. Nie chce jeść. Moje mleko je tylko rano i wieczorem oraz raz w nocy. W dzień chętnie wciąga suchą bułkę i podkradzione mi słone rzeczy, wszystkim innym pluje. Jakiś pomysł na coś w miarę nieszkodliwego pomiędzy zdrową żywnością a smażonym boczkiem?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 marca 2017 08:11
DoSia, koleżanka ma czternaście miesięcy różnicy, szefowa 18. U Was będzie spoooooko 😉
A siostra jak będzie miała na imię?

abre, ja pewnie będę niepopularna z tą opinią, ale... Jak moja jest chora i słabo je, to pozwalam jej jeść to, co lubi (no dobra, nie słodycze, bo te kocha, a nie dałabym jej jeść żelków i czekolady przez tydzień jako monodieta :p) - jak chce białą bułę, to je, jak chce jogurciki i banany tylko - to je. Wolę, aby tak jadła, ale jadła, niż wciskać coś, czego nie zje. Ale to ja, może mądrzejsze się wypowiedzą.
Mojemu najcześciej wchodził tylko serek Danio i pozwalałam, bo tez zazwyczaj więcej niż 1, max 2 przez cały dzień nie zjadal. Gdyby jadł bułki i banany, nawet nie będąc chorym, to skakalabym pod niebo🙂
abre, może jajecznica wymieszana z bieluchem? To teraz Sary ulubione śniadanie, a że ja wierzę w magiczną moc jajek, to bardzo się z tego cieszę 😉
abre   tulibudibu
12 marca 2017 08:57
Jajek nie lubi, bułę je trochę ale i tak połowę rzuca psom. Ściągnięte mleko wypiła łapczywie połowę wypluwając bo się w buzi nie zmieściło a i tak ściągnęłam tylko 50 ml 🙁 Najgorsze jest to, że jestem sama i takich rarytasów jak serek nie mam w domu, na co dzień nie je... W ogóle wszystkim dzieli się z psami tak bardzo, że zjada 1/4 tego co uszykuję. Chyba nie mam wyjścia i muszę ją wziąć do sklepu.
Niech żyją delegacje 🙁

A budyń albo kisiel domowy? Mam owoce i wanilię... Nie będzie za dużo mleka w takim budyniu do 11-miesięczniaka?
abre ja bym nabiału tak nie pchała na katar. Sucha buła i banan nie są złe. Spadek apetytu przy infekcji jest normalny. Ty jesteś żarłoczna jak masz katar?
Czemu nie chcesz próbować z jajkami? Może jej podejdzie, jak ją ciągnie do słonych i konkretnych smaków.
Tak sobie mysle, ze wszystko fajnie, czlowiek spina dupsko zeby miec lepsze warunki dla dwojki ale jesli nie ma sie babc czy cioc ktore chetnie pomagaja to mama zostaje sama, a tata zapierdziela od rana do nocy zeby na to uciulac. I troche tak mija sie z dziecmi, czasu dla zony tez niet, pomijajac kwestie wykonczenia fizycznego. No chyba ze tata ma fajny zawod/prace i zarabia kupe siana.
Troche zyciowe dylematy mnie dopadly.

No i ja jednak bardzo potrzebowalam wyjsc z domu, bo psychicznie zaczynalam wysiadac. Nie wiem w tym momencie jak pozaginac czas, przestrzen i jak stworzyc sobie takie warunki (finansowe i ogolne) zeby miec rownowage bez martwienia sie o przyszlosc. Poki co przemysliwam, ze z jednym dzieckiem latwiej (chyba).

Dziewczyny, Iga ma potworne pieluszkowe zapalenie skory... Macie jakies sprawdzone sposoby? Zal mi jej potwornie 🙁 Poki co przemywamy ziolami i dzisiaj posmarowalam ja tormentiolem. Lazi w tetrze zeby sie wietrzyc.

Sucha i biala bulka tez jest kiepska, bo oblepia jelita a w jelitach "siedzi odpornosc". Bardziej w jaglanke czy owsianke bym celowala.
abre   tulibudibu
12 marca 2017 09:07
nika77, ona dostaje jajka kilka razy w tygodniu tylko zazwyczaj zjadają je psy.
no właśnie, a jak kasze? Mój właśnie ze mną wciągnął po misce jaglanej z bananem i cynamonem.
abre   tulibudibu
12 marca 2017 09:18
nerechtaTy wiesz, że buła niezdrowa, ja wiem... a Ada nie i wybiera bułę zamiast kaszy czy owsianki.

nika77, pluje. Dzisiaj wszystkim pluje  🙄

Jak ja mam katar to też mam średni apetyt ale piję dużo a Ada nie 🙁 Chcę jej w tym jedzeniu przemycić choć trochę wody. Dzisiaj zjadła 5 łyżeczek jogurtu i piętkę bułki.  😵
abre spoko, to moze niech nie je jak nie chce bo to tez w sumie regeneruje organizm. Intuicja  🙂
Też bym nie cisnęła, odrobi jak wyzdrowieje 🙂 A może zupę-krem z czosnkiem zje? Sara lubi krem z batatów z ziołami i czosnkiem właśnie, czasem też imbir dodaję i je.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 marca 2017 10:00
Ada, co prawda Hania raczej "waga ciężka", ale chyba tak ogólnie też lekarze powtarzają, że jak dziecko jest chore, to powinno dużo pić, a jeść nie ma co wciskać na siłę.

nerechta, no właśnie  🙄 Znów rozbijamy się trochę o instytucję "babciów". Nie oszukujmy się - praca mamy z młodą dwójką, nawet chodzącą do różnych żłobków i przedszkoli, to chyba też jakaś fikcja, biorąc pod uwagę ilość chorób, które ten narybek przynajmniej na początku przerabia.  Chyba byłoby to też nie fair wobec mojego męża, który musiałby zarabiać jakieś krocie (co nie jest takie łatwe do przeskoczenia), i do tego oczekiwałabym sporej pomocy w domu, żeby np. móc od czasu do czasu uciec. Może 6-8 lat temu, ale teraz, w naszym wieku, chyba już się nie zdecydujemy. No i kurcze, w naszym przypadku naprawdę musielibyśmy mieć jakiegoś mini vana  🙄
abre   tulibudibu
12 marca 2017 10:01
Dzionka, to jest myśl 🙂 ona lubi czosnek i ogólnie wszystko mocno doprawione 🙂
Rozmroziłam zapas mleka i dałam jej 100 ml bo pieluszka non stop sucha, Wypiła  😍 Teraz gotuję kompot z mrożonych truskawek i jabłek, na gęsto. Zaprawię sokiem malinowym 🙂

Lotnaa, tylko ona pić też nie chce więc szukam alternatyw na "mokre jedzenie".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się