KOTY

Byłam u wetki 2 razy z tym. Nic nie znajduje. Usg robiła- nic nie ma. Rtg nie robiła. Wg niej- kłaki. Kika dni temu zrzygała 2 kule włosowe. Może gdzieś jeszcze jedna jej zalega? No i w kupach są jej włosy.
Gastroskopii u mnie w mieście nie zrobię. Trzeba jechać 120 km.
Wymiotuje zwykle albo w nocy, albo z samego rana. I zawsze od razu po zjedzeniu. W ciągu dnia kiedy je, nie wymiotowała nigdy.

raz na tydzień to jeszcze jakaś norma? Mój co dzień nie rzyga, no ale częściej niż raz na tydzień. Wyjdzie jej chyba tak ze 2 razy w tygodniu, od kilku tygodni.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
12 marca 2017 21:26
Nie wiem, czy jest jakakolwiek norma w tej kwestii. To moje subiektywne odczucie, że raz w tygodniu byłabym w stanie jakoś to wytłumaczyć. Moje rzygają rzadziej, a dwa lata temu mieliśmy przez miesiąc MCO mojej znajomej i nie rzygnął ani razu, a to jest wyjątkowo okazały egzemplarz jeśli chodzi o ilość szaty. MCO mojej mamy mają prawie rok i też sporadyczne incydenty. Dlatego napisałam, że dla mnie to dziwne, że Twoja kocica rzyga tak często (według mnie) i to zarówno żarciem, jak i futrem. Dopytywałaś hodowczyni? Mamy na re-volcie kogoś, kto ma hodowlę MCO? Może to ja robię niepotrzebnie dym.
Nie, nie robisz. Mi też się jej to rzyganie nie podoba! Dlatego już 2 razy byłam u wetki.
Tylko tak na logikę- jeśli 2 razy wydaliła kule włosowe, a one na USG nie wyszły, to mooooże jeszcze jakaś zalega. Jak rozerwę kupy, to futro też tam jest. Ona się myje namiętnie. Śmiem twierdzić, że chwilami to aż za bardzo. Ogólnie nie wykazuje ŻADNYCH innych objawów. Więc może nie ma sensu robić rabanu i usypiać kota do gastro, bo może wyjaśnienie jest proste? Kłaki?
I wydaje mi się, że dopóki wejście pod wielką kanapę było zastawione kartonami, to chyba wtedy nie wymiotowała. Pod tą kanapą zbiera się masa kurzu. Ona lubi tam siedzieć. Ja nie sprzątam regularnie, a pod kanapę nie dotrę odkurzaczem tak daleko.
Plan jest taki: zastawić wejście pod kanapę kartonami, wyczesujemy ją teraz co dzień i pilnować tego, będę jej dawać tę pastę co dzień, co drugi dzień. I jeszcze chyba poczekam.
Jeszcze mam taki pomysł, że jeśli to nie minie, a będzie sterylizowana, to jechać na sterylkę do tej kliniki i przy okazji gastro zrobić. 
dzięki za chęć pomocy  :kwiatek:
Czy ktoś jeszcze poradziłby mi w kwestii systemu żywienia rezydenta i nowego przybysza? Pisałam na poprzedniej stronie, nie chcę powtarzać, żeby nie zaśmiecać.
Będę DŹwięczna.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
12 marca 2017 21:51
Kurz może być tropem. Przy naszej trójce jeżdżę na odkurzaczu codziennie, a pod narożnikiem (oczywiście ulubione miejsce Doris) zbiera się masa kłaków, żwiru i kurzu. Chociaż u nas futro w rzygach wychodzi rzadko, a kule włosowe jeszcze rzadziej. Najczęściej sucha karma, stąd wiem, że rzygają, jak się napchają za dużo.

Pomysł z gastro+sterylką dobry, jeśli tylko będzie taka możliwość. Oby to były tylko kule. 🙂
Ja już drugi raz przekonałam się, że miska musi być wyszorowana i maksymalnie czyściutka, żeby moja dama raczyła coś zjeść 🙂 W sensie, że nie mogę jej nałożyć puchy do miski na której są jakiekolwiek drobinki bo nawet nie raczy skubnąć. Jak widać kot uczy porządku.
Mój mco też się wylizywał jak idiota, aż cały mokry był. Po zmianie diety jak ręka odjął, myje się jak normalny kot. Ale nigdy nie miał jakichś problemów z rzyganiem, raz na jakiś czas bełtnął kłakiem, a specjalnie często pasty nie dostaje.
Scottie   Cicha obserwatorka
13 marca 2017 18:11
Dziewczyny- możecie mi coś powiedzieć o kotach brytyjskich? Jakie są? Czy ta hodowla: http://www.margarejro.pl/cat/index.htm jest legalna czy to pseudohodowla?

Na przełomie lutego i marca, na 1,5 tygodnia, dostałam pod opiekę kota koleżanki. Narzeczony był "przeciwny", on w ogóle nie chciał kota w domu, bał się, że poniszczy meble. Kota po tym czasie zwróciłam i z jednej strony się cieszę (nie trzeba zamykać sypialni, można wietrzyć mieszkanie bez obaw, ze kot wyskoczy albo się powiesi itd.) a z drugiej strony trochę brakuje mi tego gałgana. Kot był dosyć interaktywny- witał się przy drzwiach i nie odpuszczał, dopóki go się nie wymiziało, nawet po brzuchu dawał się drapać. Lubił się bawić w "polowanie", czasem mu odwalało i biegał jak porażony piorunem po mieszkaniu. Jak się do niego mówiło- odpowiadał. Przychodził się poprzytulać, lubił być brany na ręce. I niby mój B. mówił, że go nie lubi, ale bawił się z nim codziennie i teraz coraz częściej mi wspomina, że z kotem w domu jest weselej.
I wygląda na to, że kota będziemy szukać. Mój się uparł na Brytyjczyka, mnie też się podobają te koty z wyglądu, ale szczerze mówiąc... szkoda mi wydać tyle kasy na kota, skoro mogę mieć dachowca za darmo. No i nie wiadomo, jaki będzie miał później charakter ten kociak, a znając życie- będzie niedotykalski i w ogóle niechętny do zabawy- do tej pory trafiają mi się tylko takie zwierzaki.

Chyba przekonuję się do tego, żeby wziąć dorosłego, ułożonego kota. Możecie polecić mi jakieś adopcje w Warszawie i okolicach? Zależy mi na normalnych fundacjach, które nie będą "wymyślać"...
Scottie, z tego co kojarzę to większość fundacji "wymyśla" Zastrzeżenie co do osiatkowanych okien i balkonów, karmienia, tego, że kot ma nie wychodzić, wizyty przed adopcyjne itp to norma. Ja brałam koty ze schroniska na Paluchu i nie mam zastrzeżeń. Ankietę mają szczegółową ale nie są fanatykami. To że u nas baby się skłóciły i już nie dało rady ich pogodzić to nie ich wina bo tam się nie tłukły i nie mogli tego zaobserwować. Jestem też fanem brania kota dorosłego. Nam to wyszło na dobre. Wiesz jak z zachowaniem czystości, mniej więcej jaki zwierzak ma charakter a przynajmniej to czy jest proludzki. Chociaż pod tym względem domy tymczasowe wygrywają bo widać w pełni jak się kot zachowuje. No i najczęściej dostajesz kota po kastracji więc tutaj odchodzi ten problem. W każdym razie jeśli będę brać towarzystwo dla Desi to prawie na pewno znów z Palucha.
Flora podbiła w pełni serce nowej kociej mamy i jej otoczenia. Prawdopodobnie w ciągu tygodnia podejmiemy ostateczną decyzję czy zostaje czy wraca do nas (tfu tfu).
Z brytyjczykiem mieszkałam, nie chciałabym mieć. Taki trochę autystyczny był jak dla mnie, nic nie docierało. Natomiast niezmiennie polecam koty schroniskowe. Jak pogadasz z wolontariuszami, to na pewno podpowiedzą który kot ma jaki charakter. Zawsze jest ryzyko, tego się nie uniknie, ale jeśli naprawdę chcesz kota to poszukasz rozwiązania w razie czego.
Scottie, ja jednego kota wzięłam z kociego forum, miau? Napisałam czy ktoś mi poleci jakieś miejsce, jakieś właśnie domy tymczasowe, ale nie strikte fundacyjne bo kot z założenia miał wychodzić. Dostałam kontakt do jednej z osób które w wolnym czasie zajmują się kotami (sterylki, dokarmianie, adopcje itp). Pani miała w domu chyba z 8 sztuk różnych znajd, do oddania. Nie musiałam nic podpisywać, pani po rozmowę już miała obraz kto kota chce wziąć.
Scottie, wiem też, że czasem weterynarze współpracują z fundacjami i od nich bezpośrednio można brać koty. W gabinecie na osiedlu moich rodziców wetka ma mały pokój do którego od czasu do czasu trafia nowe stadko. Wiem, że w najbliższym czasie ma być nowa dostawa 😉 Ostatnio miała fajne, kilkumiesięczne kociaki. Gabinet znajduje się na Surowieckiego 4.
Scottie   Cicha obserwatorka
13 marca 2017 19:28
magda, dzięki za informację co do Brytyjczyka. Dla mnie kot musi być interaktywny, autystyczne i niedotykalskie koty z góry skreślam. Chciałabym przygarnąć kocią bidę- fundacja czy schronisko- jest mi to obojętne, byle by kot miał odpowiedni charakter.

xxagaxx, właśnie na czymś takim mi zależy- ja rozumiem, że wszystkim fundacjom zależy na tym, żeby koty do nich nie wróciły, ale niektóre moim zdaniem mają zastrzeżenia od czapy. Przykładowo, tak jak Chess, napisała: osiatkowanie okien (bo balkonu, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć)- kot mojej kumpeli polował na muchę i wyskoczył razem z tą siatką z 5 piętra (kotu się nic nie stało). Poza tym po co siatka w oknie, jak na otwartym uchylnie kot może się powiesić... Karmienie- spoko, dostosuję się. Wychodzić póki co nie będzie (mieszkamy na 3 piętrze, ale może za kilka lat przeprowadzimy się do domku- i wtedy to nie wiem), więc to też spoko, ale nie dam sobie ręki uciąć, że podczas wizyty u rodziców nie ucieknie między nogami przez drzwi. Kastracja to dla mnie też nie problem, nie wyobrażam sobie nie wykastrować zwierzęcia.

Chess, pomyślę nad tym Paluchem, bo jednak wolałabym wziąć starszego kota, niż małą, puchatą kulkę- z której nie wiadomo co wyrośnie.
Paluch w swojej ankiecie rozróżnia planowane zabezpieczenie okien uchylnych od tego, że powinny być osiatkowane. My mamy kratki zabezpieczające okna uchylne. Szansa, że kot powiesi się w takim oknie jest niewielka ale... znamy jednego, który zginął w ten sposób więc te kratki zamontowaliśmy od razu. Powoli rozglądamy się za firmą, która osiatkuje nam balkon, patrzymy też jak ewentualnie samemu to zrobić. Póki co balkonu nie otwieramy na dłużej niż paręnaście sekund. Osiatkowanie okien łatwo można zrobić samemu niewielkim kosztem więc pewnie też to zrobimy.

Ja chciałam koty w określonym wieku, wykastrowane, zdrowe i proludzkie. Dokładnie takie dostałam 🙂
Z kociakiem nigdy nie wiadomo. Albo urośnie cudowny... albo nie, ewentualnie gdzieś po środku.
Scottie   Cicha obserwatorka
13 marca 2017 19:44
Chess, to w takim razie chyba czeka mnie wycieczka na Paluch 🙂 Znalazłam jeszcze fundację, z której chyba Gillian miała mieć koty i też mi się podoba.
Polecam śledzenie profilu Palucha na fb. Są tam bardziej aktualne informacje dotyczące kotów niż u nich na stronie (którą też regularnie przeglądałam). Było też wydarzenie dotyczące tylko kotów ale nie mogę go znaleźć wiec może się przedawniło. W każdym razie dobrze jest pojechać tam wiedząc mniej więcej jakiego kociaka chce się obejrzeć bo jest ich tam duuużo 🤣 No i co chwile pojawia się jakaś bida chwytająca za serce. Ja to bym wzięła wszyyyyyskie <3
magda, dzięki za informację co do Brytyjczyka. Dla mnie kot musi być interaktywny, autystyczne i niedotykalskie koty z góry skreślam. Chciałabym przygarnąć kocią bidę- fundacja czy schronisko- jest mi to obojętne, byle by kot miał odpowiedni charakter.

Przepraszam że się wtrącę, ale nie wiem skąd ciągle tutaj pogląd, że brytyjczyki są autystyczne?  🤔 Odpisuje już kolejny raz jako osoba posiadająca kota brytyjskiego i jednocześnie mam znajomych, którzy takowe posiadają. Żaden z nich nie jest autystyczny. Zachowuje się dokładnie jak kot Twojej koleżanki 🙂
Nie są to koty narzucające się i męczliwe, ale jak najbardziej nawiązują interakcje ze wszystkimi domownikami. Osobiście tą rasę bardzo polecam jako pierwszego kota. Generalnie nie niszczą w domu, są łagodne i fantastycznie jest obserwować takiego misia :-)
Cóż, znam dwa osobniki. Obydwa nie lubią jak je się bierze na ręce. Jeden wybrał swojego człowieka, a drugi zamiast rodziny to kocha obcych. Każda sztuka mało przylepna, chyba że ma na to wyraźną ochotę. I nie, nie są spokrewnione to dwie zupełnie inne hodowle.
maluda, a co mówią właściciele? przepraszam, ale one bez codziennego kontaktu mogą się komuś takie wydawać, np. posiadaczom syjamów ;-) nie zaprzeczam, że takie znasz, niemniej jednak dachowce się takie nie zdarzają?
Dlatego lepiej po prostu wziąć starszego kota. Może z hodowli, może ze schronu, może z fundacji. Ja wzięłam 6 miesięczną kotkę i to był strzał w 10, poznałam ją i po prostu mi się spodobała. A nie planowałam kota 😀
maluda, a co mówią właściciele? przepraszam, ale one bez codziennego kontaktu mogą się komuś takie wydawać, np. posiadaczom syjamów ;-) nie zaprzeczam, że takie znasz, niemniej jednak dachowce się takie nie zdarzają?

Mówią, że są niedotykalskie i mija się to z ich założeniem, bo szukali kota do tulenia, noszenia i w ogóle "wow", a tu niespodzianka.
W jednym przypadku to już bardziej zadowoleni są z Radgolla.

Tylko ja opisuje dwie sztuki jakie znam, więc nie można przyjąć tego jak wzór zachowań rasy - cobyśmy się zrozumiały.

[quote author=maluda]

Mówią, że są niedotykalskie i mija się to z ich założeniem, bo szukali kota do tulenia, noszenia i w ogóle "wow", a tu niespodzianka.
[/quote]

Chcieli kota, żywego zwierzaka który z definicji jest bardzo samodzielny, samostanowiacy o sobie, niezależny i inteligentny do tulenia i noszenia??  😲 😲 Nie prościej by było gdyby dobie lalkę kupili? Nie musieliby karmić i sprzątać kuwety za to mogliby ja tulic i nosić cala dobę, jak rok długi, bez żadnego sapniecia z jej strony.  😵
halo halo :-) to nie moje słowa...

maluda, oczywiście, że się rozumiemy, jednak nie mogłam się zgodzić z taka opinią o brytyjczykach generalnie. :-)
Już poprawiłam, piszę z telefonu który lubi płakać figle  :kwiatek:
Niektórzy ludzie nie powinni mieć kotów, bez względu na to jak są mili na codzień.
Moje dwa brytyjczyki były przekochane, proludzkie (jeden aż za bardzo, bo się człowiek opędzić nie mógł 😉 ) i autystyczne z pewnością nie były.
Za to znam ragdoll'kę stroniącą od ludzi.
sanna, nie ma problemu :kwiatek:

Moja koleżanka długo wybierała rasę ze względu na predyspozycje w kierunku domu z dziećmi. Kupili ragdolla. Kot nie cierpi dzieci, przemyka chyłkiem po domu, chowa się. Owszem, biorą go na ręce, ale jak tylko go puszcza zwiewa sie ukryć. Kto by się spodziewał?
Dużo zależy od tego, ile pracy w kota włożył hodowca.

Chociaż mnie na 7 miotów trafił się jeden koci nieśmiałek. Pracowalam z nim strasznie dużo, byłam go odwiedzić w lutym i uważam, że to moja porażka hodowlana - to, że boi się obcych i nie dał mi się dotknąć...  🙁 Czuję się koszmarnie winna i douczam się, co mogłam zrobić inaczej/lepiej
Wistra, jeśli na 7 mostów trafił się 1 kot niesmialek  to raczej nie jest to Twoja wina i porażka bo jednak pozostałe 35 kotów jest ufnymi wobec obcych przylepami  :kwiatek:
Reszta jest naczłowieczna aż do przesady 😉
Gazir jest też przylepą do swojej opiekunki, i podobno do obcych, których widzi już któryś raz też. No ale przykro mi po prostu.

Jego brat Geevem od razu do nas przylazł (mieszkają we dwóch, chociaż tyle dobrze)


Gaya i Gjevjon:
Po prostu jest inny, jest nieśmiały, ostrożny. Taki jego urok  :jogin:
Fajne  zdjęcie  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się