Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

To super! 😀 Jak ja chciałam mieć konia, potem treningi itd. to miałam wyrzucać śmieci,odkurzać samochód, przynosić drewna do kominka.Nienawidziłam tego robić,a jeszcze bardziej chyba tego że z mojej perspektywy inni nastolatkowie mieli to bez tych obowiązków, a szczególnie bolały mnie te które miały po kilka koni i bardzo zaangażowanych rodziców. Dziś już oczywiście myślę inaczej...
Moon   #kulistyzajebisty
13 marca 2017 16:14
Jara, wygrałaś! 😀
U mnie większość już klei że nie życzę sobie umorlaniania czy durnych aluzji, znają też mój stosunek do dzieci jakichkolwiek, więc na szczęście coraz rzadziej słyszę podteksty i kazania.

Magda, serio? Jezu, ale żenada. Najbardziej mnie wkur.... rzają takie rodzinki, w których bieda aż piszczy, niepełnosprawność, nie daj Boże jeszcze alkoholizm ojca, 6tka dzieci, siódme w drodze i... Złe i niedobre państwo nie chce pomagać. Nie no, jasne, życzę ósmego i dziewiątego "cudu" ... O.o
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
13 marca 2017 20:50
33 w tym roku i instynktu zero.  🤣 Gorzej, że mąż jojczy co raz bardziej.

Znajoma mojej mamy zgasiła kiedyś teściową tekstem "Leczymy się". Już więcej nie dopytywała.

Co do zebrań, to w LO moja mama była na pierwszym zebraniu we wrześniu i tyle, bo każde kolejne było w trakcie jej dyżurów na uczelni. A mój mąż swojego ojca przed każdym zebraniem musiał uświadamiać, która szkoła i klasa, bo się staruszek nie przejmował zbytnio zapamiętywaniem.  😁
Moja mama była wicedyrektorką w szkole do której chodziłam. Przerąbane. To jeden z jej ewidentnych błędów rodzicielskich. Nie róbcie tego swoim dzieciom!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 marca 2017 07:36
edit: dobra, jestem nieprzytomna z rana 😁
No zgodzę się, prawie zawsze dzieci kadry miały przerąbane.
magda, haha, u nas żeby nie było faworyzowania dzieci nauczycielskich to zrobili z nich jedną klasę (95% dzieci nauczycielskich w tej szkole to był rocznik 77). W życiu nie byłam w tak hardcorowej klasie. Ponieważ nie da się faworyzować 20 uczniów z 31 to postanowili dokręcić nam śrubę. Tak dla przykładu. Najgorsze 3 lata z mojego życia (trafiłam tam na ostatnie 3 lata podstawówki, bo się mojej mamie ubzdurało, że lepiej będzie jak będzie mieć na mnie oko...).
majek   zwykle sobie żartuję
14 marca 2017 09:27
Ja mam nadzieje, ze Tomek bedzie sie uczyl w tej szkole, w ktorej ja pracuje, ale tu juz nie ma wywiadowek. I to za jakies 12 lat.
Jak mu sie uda dostac 😉
Lanka_Cathar ja mam 30, instynktu również zero i coraz dalej mi do myślenia o dzieciach,  a mężu by jednak chciał. I tu jest problem.
Pamiętam, że kiedyś jak miałam te dwadzieścia parę lat, to były takie chwile, że zastanawiałam się jakby to było mieć dziecko. Miałam wrażenie, że nawet bym chciała. Były to jednak bardzo krótkie chwile i zadziwiająco szybko znikały 😉 Od 26 roku życia coraz dobitniej czuję, że nie chcę być matką. Dzieci absolutnie nie są mi do szczęścia potrzebne. Chcę się rozwijać zawodowo i jeździecko, bo to daje mi największe szczęście. I czuję, że to jest dla mnie pełnia życia.
Co gorsza, czuję coraz większą awersję do macierzyństwa i obawiam się, że to już mi się nie zmieni. I trochę żal mi mojego męża, bo on niby z jednej strony to rozumie, ale   osobiście chciał by dziecko. I w takiej sytuacji zawsze któraś strona będzie nieszczęśliwa. A jak mi czasem, niby na żarty, zwraca uwagę o moje niechcenie dzieci... - gdyby wzrok mógł zabijać 😉
Nie wiem czemu, ale z upływem lat, takie docinki, wkurzają mnie coraz bardziej.
Czy kiedykolwiek nadejdzie czas, ze ludzie, ktorzy nie chca miec dzieci (szczegolnie kobiety) nie beda musieli sie z tego tlumaczyc czy wymyslac zastepczych historyjek?
Pamirowa mnie też wkurzają coraz bardziej i myślę sobie, że to dlatego, że jak miałam lat np. 20 czy 25 i ktoś mi mówił "co ty tam wiesz, jeszcze ci się zmieni" - to irytowało, ale przecież brałam gdzieś tam w jakimś niewielkim procencie pod uwagę, że może mają rację i może się zmieni. Teraz mam 36 i no... nie zmieniło się. Nic a nic. Także jak ktoś mi nadal gdera, że "jeszcze mi się zmieni", to już raczej nie biorę pod uwagę, że może tak się stać.

Naboo pewnie nie. 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 marca 2017 15:39
Robię sobie spokojnie obiad, a tu nagle przez kuchnię przechodzi mi dzieciak sąsiadów i idzie na podwórko 🤔 🤔 🤔
Wszedł sobie tak o. Widocznie zapomniałam zamknąć drzwi. 😵
3 razy powiedziałam mu "come back later, we have to eat diner". Dopiero za czwartym się ruszył i wyszedł.
Nie ogarniam.
Pamiętam jak u mnie w gimnazjum chodziła do szkoły córka pani psycholog i na jej nieszczęście córa w pewnym momencie przechodziła konkretny bunt nastoletni - z grzecznej, skromnej dziewczyny przerobiła się na punka. Nie dość, że wizualnie moooocno odbiegała od reszty to jeszcze sprawiała spore problemy wychowawcze na lekcjach. Pani psycholog przez nikogo już nie była traktowana poważnie a wręcz dzieciaki wyśmiewały tę ironię - rodzice oczywiście też. Taka trochę lipa dla obu stron w tym przypadku.

Lanka_Cathar ja mam 30, instynktu również zero i coraz dalej mi do myślenia o dzieciach,  a mężu by jednak chciał. I tu jest problem.
Pamiętam, że kiedyś jak miałam te dwadzieścia parę lat, to były takie chwile, że zastanawiałam się jakby to było mieć dziecko. Miałam wrażenie, że nawet bym chciała. Były to jednak bardzo krótkie chwile i zadziwiająco szybko znikały 😉 Od 26 roku życia coraz dobitniej czuję, że nie chcę być matką. Dzieci absolutnie nie są mi do szczęścia potrzebne. Chcę się rozwijać zawodowo i jeździecko, bo to daje mi największe szczęście. I czuję, że to jest dla mnie pełnia życia.
Co gorsza, czuję coraz większą awersję do macierzyństwa i obawiam się, że to już mi się nie zmieni. I trochę żal mi mojego męża, bo on niby z jednej strony to rozumie, ale   osobiście chciał by dziecko. I w takiej sytuacji zawsze któraś strona będzie nieszczęśliwa. A jak mi czasem, niby na żarty, zwraca uwagę o moje niechcenie dzieci... - gdyby wzrok mógł zabijać 😉
Nie wiem czemu, ale z upływem lat, takie docinki, wkurzają mnie coraz bardziej.


Mam dokładnie tak samo,  jeszcze jakiś czas temu myślałam że może kiedyś mi się odmieni, że nigdy nie mów nigdy itp.  Teraz coraz bardziej świadomie rozumiem że nie będę miała dzieci,  tych planowanych napewno 😉 presji w rodzinie bliskiej nie mam,  teściowa coś czasem palnie ale od razu ucinamy temat.  Mój partner tez nie chce,  więc narazie nie mamy konfliktu w temacie na szczęście.
Jestem w trakcie rozwodu, dopoki mialam męża ciagle ktoś pytał "a kiedy dziecko" ucinaliśmy z mężem temat bo oboje dzieci nie chcieliśmy. W niedziele podczas niewielkiej uroczystości rodzinnej moja kuzynka wiedząc że jestem sama wyskoczyła z hasłem: " Ty musisz myśleć o dziecku, masz juz 30-sci lat i nie ma na co czekać" K...wa na prawde?? to sie nigdy nie kończy?? Odburknęłam, że jeśli użyczy mi swojego męża to pomyślę, bo poki co- nie mam z kim. I nastała krępująca cisza..
Ja na szczęście zawodowo jestem w środowisku gdzie nieposiadanie dzieci przez kobiety nie jest czymś zaskakującym.
Gdybym miała je mieć,zdecydowanie nie byłabym stroną która zostałaby z nim w domu...
Dobrze że mam 3 siostry,które zapewnią wnuki moim rodzicom,stąd zapewne z ich strony nie ma nacisków.Co innego babcia,która tego nie rozumie.
Wiecie, mając dziecko też się takich nagabywań nie uniknie. Ciągle słyszę jak to córkę krzywdzę i powinna mieć rodzeństwo. Nawet niektóre nauczycielki w szkole jej wmawiają, że na pewno jej smutno, że jest jedynaczką, bo z rodzeństwem to tak fajnie. A ona na szczęście się z tego śmieje. Szczególnie jak słyszy od kolegów jak to oni nie cierpią swojego rodzeństwa i snują nieustające opowieści o konfliktach.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 marca 2017 09:58
O tak, ja też to ciągle słyszę. Że jestem okrutna, że jak ja tak mogę, że moje dziecko mi to kiedyś wypomni, że nikogo na starość nie będzie miała, że jak ja umrę to zostanie kompletnie sama, że teraz nie ma się z kim bawić... bo przecież to takie naturalne, że dziecko oprócz rodzeństwa nie ma NIKOGO. Bo przecież nie będzie miało męża/przyjaciół/swoich dzieci.
Cóż. Ja siostrę miałam i nie wspominam tego najlepiej. Do dziś pamiętam, jak wiele razy słyszałam "przykro mi córeczko, nie możesz dostać tego czy pozwolić sobie na tamto bo trzeba pomóc Twojej siostrze". Do dziś doskonale w głowie siedzą mi wszystkie wredne, chamskie i niemiłe rzeczy, jakie mi moja siostra zrobiła. Ona sama też do dziś wspomina, jak przez pół dzieciństwa musiała wszędzie mnie za sobą ciągać i jak bardzo mnie przez to nienawidziła.
Pewnie gdybym miała inne wspomnienia to może zdecydowałabym się na drugie. Ale cóż- jestem egoistką, myślę bardziej o swojej psychice i swojej przyszłości niż potencjalnej krzywdzie przez brak rodzeństwa.
CzarownicaSa, to podobnie jak u mnie. Tylko nas było troje - miałam dwóch młodszych braci. Z różnicą wieku po 5 lat więc kompanami do zabawy to dla siebie nie byliśmy. A ja najstarsza miałam być wzorem i się nimi zajmować. A oni mogli wszystko, bo "byli młodsi" i każde przewinienie było na mnie.
A na "starość" i tak zostałam "sama", bo średni zginął w wieku 16 lat a z młodszym gadam 4 razy do roku przez telefon o i może 2-3 razy się zobaczymy jak jestem u rodziców.
Moon   #kulistyzajebisty
15 marca 2017 10:33
To co piszecie, posiadając jedno dziecko... No włos mi się na głowie jeży ze złości!  😤
No żesz kuźwa, a czy ci wszyscy morale prawiący (babcia, matka, dziadek, wujek.....) nie pomyśleli że sami są egoistyczni?! Mam wrażenie, że 3/4 z nich nie pitoli tego z troski o jedynaka, a z własnej uciechy chwilowego zabawiania niemowlaka. ( ale rymuję :P)
Już nie wspominając o względach finansowych...

A wygadywanie dziecku w szkole (?!) że pewnie jej smutno bo jest jedynaczką, uważam za szczyt bezczelności i chamstwa - poszłabym ze zniesmaczem do dyrektorki, serio :/
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 marca 2017 10:36
Między moją siostrą a mną jest 7 lat różnicy i pomimo iż teraz obie jesteśmy dorosłe to dalej się nie rozumiemy. Żyjemy w dwóch różnych światach, ja kompletnie nie rozumiem jej zachowania a ona mojego. I nie sądzę, żeby to się zmieniło jak moja mama i babcia umrą... bo po prostu nie jesteśmy blisko i nigdy nie będziemy.

Moon dokładnie. Każdy jest mądry, każdy chce, każdy ocenia ale sorry- to ja, nie oni, zostanę z wychowywaniem i utrzymaniem tego dziecka.
A wygadywanie dziecku w szkole (?!) że pewnie jej smutno bo jest jedynaczką, uważam za szczyt bezczelności i chamstwa - poszłabym ze zniesmaczem do dyrektorki, serio :/


Jaaasne, znasz specyfikę wiejskiej szkółki? Pani dyrektor na pewno ma podobne zdanie. Nie odezwę się, jeśli nie muszę. Nie ze względu na siebie a na córkę. Twarda i asertywna jest i radzi sobie świetnie ale gdzieś są granice wytrzymałości. Nie będę jej narażać. Wystarczy, że jako jedyna nie chodzi na religię - niby nie ma problemu, ale... W to, co czasem usłyszy od dzieci to się wierzyć nie chce... A same tego nie wymyślają, skądś podłapują  🙄
A ja zawsze chciałam mieć rodzeństwo. I zawsze mnie irytowało, jak ktoś mi mówił, że mam dobrze, bo nie mam rodzeństwa i nie muszę się z nikim kłócić o zabawki itp. Mój brat miałby teraz 30 lat, bardzo żałuję, że go nie ma i nigdy nie było w moim życiu.
Dlatego z moim facetem chcemy mieć 2 dzieci. Oboje zawsze chcieliśmy i nadal chcemy, nie wyobrażam sobie związać się na stałe z osobą, która ma ten temat inny pogląd. Uważam, że dobranie się też pod tym względem jest bardzo ważne, bo można sobie nawzajem wyrządzić krzywdę jak jeden chce a drugi nie chce, tu ciężko o kompromis.
Ja mam 3 siostry, między nami jest odpowiednio 7, 10 i 12 lat różnicy. Oczywiście przez całe dzieciństwo "masz być wzorem" "bądź odpowiedzialna". A z drugą po mnie siostrą dogaduję się dopiero teraz, kiedy ma 18 lat. Wcześniej miałyśmy ochotę się pozabijać i awantury były na porządku dziennym.
majek   zwykle sobie żartuję
15 marca 2017 12:09
o widzicie, to wychodzi, ze jedynaki twierdza, ze lepiej miec rodzenstwo, a ci, co maja rodzenstwo wola miec jedno dziecko.

Ja mysle, ze jak na razie jest fajnie miec 2 w podobnym wieku, pewnie za chwile zaczna sie ostrzej klocic.

Teaz zawsze myslalam, ze nie bede miec dzieci, potem jak poznalam meza i jego rodzine chcialam miec 5 ale juz mi przeszlo i dwojka wystarczy.
Tylko, jak juz tu wiele razy pisalam, jestem pracujaca matka z doskoku.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 marca 2017 12:34
Ja jestem jedynaczka i chociaż, gdy byłam dzieckiem nie brakowało mi rodzeństwa,  to teraz chciałabym je mieć. Z drugiej strony mając i w rodzinie i wśród znajomych wiele osób,  które mają rodzeństwo,  niewielu jest spośród nich takich, którzy kontakty między sobą mają naprawdę super. Zauważyłam też,  że mega problemy zaczynają się,  kiedy odchodzą rodzice i na wierzch wychodzą sprawy spadkowe. Wtedy zaczyna się szał. Dla mnie to niepojęte. 
Sama słyszę głównie od teściowej,  że  powinniśmy mieć drugie dziecko. Nieważne czy sami chcemy, nie ważne co będziemy w stanie zapewnić tym dzieciom, nie ważne że ona nawet jednym się nie interesuje.  Ważne,  że powinno być chociaż dwoje i tyle. 
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
15 marca 2017 12:39
Bo to tak jest, że wszystko zależy od doświadczeń. Za dwójką dzieci najczęściej wypowiadają się te osoby, które kontakt z rodzeństwem mają dobry i takie, którym tego rodzeństwa brakowało jak byli dziećmi.
A za jednym najczęściej Ci, którzy mieli/mają złe kontakty.
Choć w moim najbliższym otoczeniu są 3 jedynaczki, które nie mają problemów z brakiem rodzeństwa- bo w dzieciństwie i teraz miały wielu przyjaciół i brak rodzeństwa w niczym im nie przeszkadzał, a zadowolone są bo rodzice mogli skupić uwagę tylko na nich i nie musiały się na siłę z nikim dzielić. Ale to raczej takie wyjątki, nie wiem jak często to się zdarza.

Kurczak o, sprawy spadkowe to w ogóle masakra. Nam z siostrą należy się dom po mamie i moja mama ZAWSZE mówiła, że co by się nie działo to dom jest podzielony po połowie i nie ma innej opcji niż taka, że dzielimy się po równo(tak jest w dokumentach i to się nie zmienia). A moja siostra ostatnio zaczęła gadać, że ona nie pozwoli, żeby dom był tylko na mnie(!!!), choć NIGDY nie było o tym mowy 🤔 Nie mam pojęcia skąd jej się to wzięło 🤔wirek: Zwłaszcza, że ja sama też nigdy nie dopuszczałam do świadomości innej myśli niż podzielenie się.
Ja jestem jedynaczką i nigdy nie chciałam mieć rodzeństwa. Podobno jak byłam dzieckiem, to mówiłam, że nie chcę, bo będą mi zabierać moje książki.  😂
Sądzę, że oprócz doświadczeń z rodzeństwem lub jego brakiem ważny jest też charakter osoby, która ma to rodzeństwo mieć lub nie mieć. Ja zawsze lubiłam spędzać czas sama, lubiłam robić rzeczy, które nie wymagają towarzystwa(czytałam, rysowałam itp.), miałam niewiele koleżanek i nie przeszkadzało mi to.
Moon   #kulistyzajebisty
15 marca 2017 12:51
SzalonaBibi, nie znam i nie chcę poznawać - mogę tylko zgadywać, że bywa "lekko" średniowiecznie, jeśli chodzi o światopogląd. Na szczęście mieszkam w mieście, nie przewiduję przeprowadzek na wieś, więc moje baaardzo, baaardzo potencjalne dziecko na pewno nie chodziłoby do takiej szkoły.
Mnie też przez większość dzieciństwa ludzie wmawiali, że na pewno jestem smutna jako jedynaczka. Pamiętam nawet taką sytuację, że ktoś przy mnie mówił moim rodzicom że powinni mieć więcej dzieci, a potem zwrócił się do mnie z pytaniem w stylu "prawda aniołku, że chciałabyś mieć braciszka albo siostrzyczkę?" - a ja z całą moją dziecięcą stanowczością powiedziałam NIE.  😁
Najbardziej nie rozumiem argumentu, że jak rodziców zabraknie to zawsze się będzie miało kogoś bliskiego. Więzy krwi nie gwarantują dobrych relacji, ja z rodziną mam kontakt bardzo słaby. Jedyne chwile, gdy brakowało mi rodzeństwa, to te kiedy moja mama wyładowywała na mnie swoje frustracje (długa historia, po latach sama się do tego przyznała i mnie przeprosiła, ale czasu się nie cofnie) - wtedy marzyłam o rodzeństwie, któremu by się też czasem obrywało.  😀iabeł:
Moja jedynaczka też jest raczona takimi tekstami, z rozbrajającą szczerością odpowiada jak Ty Altiria 🙂 Mnie ominęły pytania kiedy wreszcie dziecko, bo w ciążę zaszłam jako bardzo młoda dziewczyna (21 l.), ale już pytania,  - to kiedy następne ? powodowały u mnie skoki ciśnienia. Moja ciąża to była wpadka total, ale skończyło się dobrze. Pewnie na dziecko bym się kiedyś zdecydowała, ale tylko na jedno. Wczesne macierzyństwo ma swoje plusy, teraz z tego korzystam, bo mam dopiero/aż 😉 39 lat, moja Zuza kończy w tym roku 18, więc jest już dużą dziewczyną, a ja mogę znowu w sumie robić co chcę. Z perspektywy czasu nie zmieniłabym tego za nic, ale bywały ciężkie momenty.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się