PSY

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 kwietnia 2017 09:46
Skoro sama psa nie spuszczasz nigdy ze smyczy to chyba nie masz problemu z trutkami w wąwozie? 😉
Ascaia teraz rozumiem - przeczytawszy o przytrzymywaniu przy sobie, wyobraziłam sobie jak Wernę obłapiasz i aż się zdziwiłam, że tak mogłabyś zareagować w ogóle. Do dziś pamiętam, gdy na wałach wislanych napotkana przeze mnie kobitka spacerująca z dzieckiem i właśnie maliną w taki sposób ją "uspokajała", malina mało ze skóry nie wyskoczyła. Btw jestem pełna podziwu, że potrafisz w takiej sytuacji psa usadzić, ja nad tym będę chyba do końca życia pracować, tak to jest jak się czlowiek na co dzień mało przykłada do szkolenia...
Ascaia super jesteś, że tak dbasz o swojego psiaka.

A ja mam pytanie odnośnie ochrony przed kleszczami i pchłami dla psa, który lubi wodę.
Co może być najlepszą ochroną?
galop temat ochrony kleszczowej wałkowany był tu milion razy, ja jak zwykle polecę Bravecto, a osoby używające obroży pewnie polecą taką, która jest wodoodporna.  😉
JARA odnośnie tych trutek i Twojej sugestii, że przy psie na smyczy problem nie istnieje- mieszkam aktualnie na tym samym osiedlu co Ascaia i uwierz, nie trzeba puszczać tu psa ze smyczy, żeby zjadł taką trutkę (czy inne badziewia, jakie są tu rozrzucane). Jak wyprowadzam swoje psy to serio, nie idę przez godzinę patrząc się w chodnik tuż przed nosami moich psów, żeby widzieć, czy nie postanowiły czegoś wszamać. Co z tego, że po komendzie wypuszczą z paszczy nawet i kiełbasę, skoro nic mi po tym, jak tego nie zauważę? Nie wspomnę o sytuacji, kiedy najzwyczajniej w świecie sprzątam po którymś z psów i przez dłuższą chwilę nie patrzę na psy z oczywistego powodu. Wtedy jest dużo czasu na zjedzenie czegokolwiek. I jasne, mam psy nauczone nie jedzenia śmieci z ziemi, ale przy dłuższym staniu nad kiełbasą większość psów, które mają kilka miesięcy (a przynajmniej mniej niż 10) nie wytrzyma i taką kiełbasę sobie może skubnąć.
Jeszcze mi się żaden pies nie zatruł, ale to tylko przez moją czujność. A przez debili puszczających psy luzem albo nie sprzątających po swoich psach (bo inaczej się ich nazwać nie da) grono furiatów rozrzuca te trutki. A ja co spacer muszę na to uważać, chociaż moje psy nikomu nie przeszkadzają i zawsze po nich sprzątam. Zresztą, jakiś czas temu przy robieniu szybkiego treningu pod blokiem mój pies NADEPNĄŁ na kiełbasę z gwoździami i rozciął łapę.  Jak widać, nawet nie trzeba jej zjeść, by sobie zaszkodzić. Nawet przy psach na smyczy.

Już generalnie przy okazji tematu mam dosyć tego osiedla i mentalności. Psy latające luzem to norma, trutki i gwoździe to norma, psy wyrywające się właścicielom ze smyczy i rzucające się na moje to norma, ludzie bijący swoje psy pod sklepem to norma, szokująca ilość rozbitego szkła wszędzie to norma i wdeptywanie w kilogramy innych gówien, kiedy idziesz posprzątać po swoim to też norma. Mam czasem wrażenie, że trzeba wyznaczyć nową ''normę'' dla tego miejsca.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 kwietnia 2017 14:52
Ustawy rady miasta odnośnie trzymania psów i ich wyprowadzania istniały dużo wcześniej niż my zaczęliśmy posiadać psy oraz nim ktoś wpadł na "genialny" pomysł prowadzenia własnej krucjaty przeciwko nim.  😤
Skoro w Lublinie chcą zaostrzenia przepisów do całkowitego zakazu spuszczania to zapewne nie bez powodu, czy to nieposłuszne czy karne nadal są puszczane bez smyczy w miejscach gdzie łamią owy regulamin. Komuś zawsze to będzie przeszkadzać: od szczekania, po psie kłaki na korytarzu kończąc na tupocie psich stóp. Z resztą.. nawet u siebie w pracy, wśród rzekomo mega wykształconych osób figuruje zachowanie, że to tylko pies, a jego miejsce jest w budzie pod stodołą, z metalową miską, a w niej chleb i mleko.


że przy psie na smyczy problem nie istnieje
Niestety istnieje, dlatego ja mam psy w osiatkowanych kagańcach 😉

JARA odnośnie tych trutek i Twojej sugestii
Ja jedynie sarkastycznie sugeruje, iż niech pierwszy rzuci kamień ten kto nigdy nie spuścił psa ze smyczy w przestrzeni publicznej, w parku, w lesie, kto nigdy nie złamał ustawy 😉



osoby używające obroży pewnie polecą taką, która jest wodoodporna
Nie rozbija się o kwestie wododproności tylko, by nie była toksyczna dla środowiska wodnego 😉
Skoro sama psa nie spuszczasz nigdy ze smyczy to chyba nie masz problemu z trutkami w wąwozie? 😉

Ale, że niby to do mnie?  👀

Hiacynta, żeby nie zapeszyć, ale posłuszeństwo Wer jest na bardzo wysokim poziomie. Tfu, tfu i w ogóle przez lewe ramię, bo takie deklaracje na głos lubią się zemścić. Z przywołaniem jest problem tylko wtedy gdy w naszym kierunku idzie grupka młodzieży - wtedy odmówi przyjścia, poczeka w odległości lub schowa się w krzaki/za drzewo. A tak jest cud, miód i orzeszki. Czy to przy aportowaniu (a kiedyś już pisałam, że czasem piłka leci i na blisko 100 metrów), czy gdy zaczepia ją pies nawet właśnie gdy jednak ruszy do ustawiania go.

Moon no to co? Napiszesz Zorze, że przesadza?  🙄




Ascaia, tak z Twojego opisu to dla mnie Werna podobna jest bardzo do Yuki Edytki, którą uwielbiam nad życie 🙂 (Edytkę też 😀)

A Ciebie już 'znam'...wiem czego byś chciała. Rozluźnionego psa, relaksującego spaceru. Przykro mi że 'se ne da', ale no po prostu nie wszystko się da, choćby nie wiem co psie kuniareczki by pisały. Można pracować, akceptując wszystkie trudności takimi jakimi są, z iskierką nadziei na to że z biegiem lat trochę się to będzie łagodziło 🙂 I wszystkim bym życzyła takiej pracy z psem jaką Ty na codzień wykonujesz. Wiem też że masa ludzi chciałaby tego co Ty masz - wpatrzonej w Ciebie suki, czekającej na to co masz jej do powiedzenia, nawet bez słów 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
05 kwietnia 2017 19:40
Ascaia, ale o co Ci teraz chodzi? Zora z tego co wiem nie ma jednego psa, a kilka. A ma tylko dwoje oczu i dwie ręce. Więc wtf?

Wojenka   on the desert you can't remember your name
05 kwietnia 2017 20:41
Moon, poddaję się, jak ty tak czytasz co inni piszą, to nie ma co rozmawiać. 😉

Nasze ćwiczenia z dzisiaj. Takie prawdziwe, nic nie wybierane "pod publiczkę". W skali 1-6 dzisiaj było na 4+, umiemy lepiej (precyzyjniej, bez zawieszania się), ale w spokojniejszych warunkach. Dzisiaj i tak byłam z psem nieco wcześniej w wąwozie, najtłoczniej jest tak po 16.
Poz kadrem po prawej stronie stoi altanka, wokół niej ławki - tam zawsze siedzą ludzie, dzieci jeżdżą na rowerkach i rolkach dookoła altanki. Nieco dalej jest coś a'la siłownia/małpi gaj. Poza tym to miejsce skrzyżowania ścieżek rowerowych. Za kamerą też jest chodnik. 
Może jett lub Zora potwierdzą, że tak to wygląda, bo zaraz ktoś "życzliwy" napisze, że to przecież środek lasu, cisza i spokój. 😉
Jak już pisałam - z pełną premedytacją chodzimy tam także o tej "trudnej" porze, chcę tych rozpraszaczy. To jest moim zdaniem właściwe dla dalszego progresu i wyciszania lęków. Nie mam potrzeby by wykonywała polecenia ekstra precyzyjnie, ważne by skupiała się na mnie, by oswajała się z gwarem ludzi dookoła. I żebyśmy się fajnie przy tym bawiły.
https://drive.google.com/file/d/0B1P5dCc_LnIrNHZ2ZWVwVGZRZXc/view?usp=sharing

Może jak wymyślę sposób na zamocowanie na sobie telefonu to kiedyś nagram jak zmienia się Werna gdy musi wejść w bliższy kontakt z "cywilizacją" czyli iść osiedlowymi chodnikami czy wzdłuż ulic. Tak nie jestem w stanie tego zrobić, bo by ją pewnie kontrolować muszę mieć obie ręce aktywne.


Ascaia, ja tam się nie znam, ale na moje to osiągnęłaś bardzo dużo z tym psem. Ja wiem, że jesteś perfekcjonistką, ale kurcze, miło się patrzy na was już teraz 😉 Bo wiesz, z pracą z każdym zwierzakiem jest podobnie, z koniem też ciągle się szkolisz i ciągle mogłoby być lepiej i trzeba rzeźbić dalej 🙂
Dziękuję. Po prostu wiem, że kiedy nie ma tylu ludzi dookoła to jest to lepiej. (na filmiku widać, jak się czasem zacina, ogląda - to są właśnie przejeżdżające hulajnogi czy rolki). Ale pisałam w pierwszym moim poście wczoraj - Wer jest niesamowita, mega inteligenta, cudowna i kochana.  💘 Nawet jeśli będzie się bać różnych głupot i szarpać mnie na osiedlu do końca życia to i tak jest super psem!!!   😍
I jak również pisałam - postęp jest bardzo duży. A wierzę, że będzie jeszcze lepiej. 🙂

Teraz chciałabym spróbować się z torem agillity i mam nadzieję, że wkrótce się uda pojechać na takie wstępne zajęcia.

PS. Rozbraja mnie głupolek z tą swoją radością uczenia się nowego. Dla zabawy spróbowałam z tym turlaniem. Opanowała w jeden dzień, a teraz ma etap popisywania się i robienia sztuczki zanim dobrze wydam polecenie. Patrząc z doświadczenia za jakiś czas jej się to uleży i będzie już spokojniej to wykonywać. 😉
Mój piesunek taki miły  😁


Mega!!!  :wysmiewacz22: 😁 😂
Wojenka wygląda jak na barfie  🤣
Ascaia ja tam uważam, że masz super wychowanego psa  🙂 Ale jestem właścicielem, który ma psa do kochania i żadnego sportu, ani pracy nie uprawiamy. Wychowałam ją na tyle, żeby była odwoływalna, znała podstawowe komendy (siad, zostaw, zostań, leżeć, na miejsce) i nie urywała mi rąk na spacerze. Ale nadal ekscytuje się na widok dzieci i zbyt często proponuje zabawę w domu, więc ktoś może powiedzieć, że dupa ze mnie nie właściciel  😁
tulipan, ja tam uważam, że twoja sucz jest całkiem fajnie ogarnięta 🙂. W moim przekonaniu pies serio nie musi znać miliona sztuczek, żeby można go było nazwać ogarniętym. Prędzej za takiego uznam psa, który mimo, że niewiele umie to ma świetny kontakt z właścicielem.

Ja mam wrażenie, że w przypadku psa Ascaia, niektórzy trochę zapominają (lub nie wiedzą), że to belg. Wiem, że część uważa, że pies to pies i tyle ale to nie do końca tak jest. Maliniaki to jedne z tych psów, które funkcjonują na bardzo wysokich emocjach i bardzo łatwo w ich przypadku, aby te emocje poszły w złym kierunku. Wystarczy nieprawidłowa socjalizacja za szczeniaka i mamy psa, którego możliwe, że nigdy już nie da się odpracować do końca.
Sama mam psa funkcjonującego na wysokich emocjach (z tym że akurat total pozytywnych) i wiem co znaczy nie móc dotrzeć do jego mózgu bo emocje wzięły górę 😉. Mimo, że w wielu rzeczach się z Ascaia, nie zgadzam to też uważam, że zrobiła ogromną robotę - a niestety z lękliwości swojego psa może nigdy nie wyprowadzić.
epk też mi się zdaje, że moja jest dobrze ogarniętym psem towarzyszącym po prostu  🙂

Ja wiem, że belgi są ciężkie, a Ascaia nie ma Werny od szczeniora, więc tym bardziej dobra robota i bardzo fajnie wychowana sucz  🙂 Zresztą mnie się ludzie pytają czy ja psa trzymam w klatce w chacie, że ma takie niespożytkowane pokłady energii  🤣 A staffior potrafi się regenerować w tempie ekspresowym i nie uważam, żeby jej rakieta w tyłku była czymś uciążliwym. Przynajmniej dla mnie, ja uwielbiam tą ucieszoną japę i motorek w tyłku i wieczną gotowość do działania i zabawy  😀 Jak dla mnie dużo gorsze są mniej emocjonalne i mniej energiczne psy, za to takie co wciąż ujadają, albo gonią konie, albo są agresywne, albo kompletnie nie słuchają właściciela  😉
tulipan, hahah, wiesz u mnie na treningach chodzą legendy, że Nero wychodzi z domu tylko i wyłącznie na szukanie pozoranta 😉. Ale też lubię tą jego niespożytą energię.
epk za dużo czasu spędzał z Sigi jako szczyl i mu się udzieliła korbka 😎 Ja właśnie lubię takie pozytywnie nakręcone psy  🙂
Ascaia to jest naprawde miły dla oka obrazek i kawał roboty włożony. A to że się suka gdzieś tam zagapi to błagam, mój niczym przykrym nie skalany, zsocjalizowany terrier łapie 3x większe zawiechy bo motylek przeleci :P Jakbyś chciała namiar na fajnego szkoleniowca to daj znać, kobita jest mocno owczarkowa.
Czy są w pomorskim jakieś szkolenia dla psów... ale takich mniejszych? Chodzi o to, że chciałabym się udać na kilka takich spotkań ze swoim młodym, a myślę, że głupio by wyglądał chihuahua szkolący się obok owczarków niemieckich (pomimo tego jak je uwielbia - w domu mam owczarka niemieckiego i chihuahua).
Behemotowa, eee tam, ostatnio na seminarium z Basią Grel (nasza forumowa Tet) było chyba 7 catli, 1 ON, jeden flat oraz...york. York robił furorę 🙂
Dziękuję dziewczyny za miłe słowa.  :kwiatek:
Nieskromnie mówiąc też uważam, że ładnie i z pożytkiem spędzamy wspólny czas z Wer. O postępach mówię cały czas i mówić będę, bo ja je widzę.
Wkurzyła mnie heroinx ze swoim wywodem. Bo jak ogólnie napisała rzeczy trzymające sense, tak nijak to nie pasuje do mojej sytuacji z Wer, a już tym bardziej nijak się ma do tego, że obce psy są nieposłuszne i przerywają nasze ćwiczenia. I sztuczki też 😉

A propos sztuczek to mamy też opanowane podnoszenie i podawanie chusteczek i rękawiczek. Mała rzecz, a cieszy i przydatna. 😉

Ascaia rozumiem Twój "ból".... właśnie wróciliśmy ze spaceru. Robiliśmy ćwiczenia na polance w wąwozie, pies super ekstra skupiony pracował aż miło. Aż nagle ładuje się na nas facet z rozentuzjazmowaną bokserką. Mówię "proszę nie podchodzić", na co chłop holowany przez sukę "ale ona się chce tylko przywitać", po czym dolazł, psiaki się "witają" i pan oznajmia że suka ma cieczkę i nie może jej puszczać a jest taka spragniona kontaktu.....chyba możecie sobie wyobrazić jak wyglądało później skupienie mojego psa......i trening *** strzelił  😤


a tu tak pozytywniej z otwarcia sezonu rowerowego
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
06 kwietnia 2017 20:59
Ascaia, problemy Twojej suki nie musza miec podloza w trudnej przeszlosci, przemocy ani zaniedbaniu. Znajomi maja suke leonbergera, kupiona z hodowli, gdzie ostrzegano ich, ze mimo wlozonej pracy szczeniak wykazuje sie zbyt duza lekliwoacia. Suka ma juz dobrych kilka lat i jest tak lekliwa, ze zal na nia patrzec na jej wlasnym terenie. Jakbym jej i jej historii nie znala, to dalabym sobie reke uciac, ze to pies trzymany za mlodu na lancuchu w komorce i okladany kijem...
Ascaia, Zora Tak z ciekawości na jakim osiedlu mieszkacie, wszędzie w Lublinie takie 'cyrki' czy to jakieś szczególne  miejsce? Pytam bo w czerwcu będę się rozglądała za pokojem w Lublinie właśnie pod kątem przyszłego psa i aż strach się bać, przydałoby się znaleźć jakieś zwierzoprzychylne miejsce.
jett   success is the best revenge
06 kwietnia 2017 22:06
Magdzior, Czuby, poręba  😉 samo miejsce całkiem fajne, sporo zieleni, jest gdzie pospacerować czy wybiegać psa. Akcje z rozłożonym mięsem czy trutką zdarzają się teraz juz właściwie w całym mieście, więc tego od danego osiedla nie da się uzależnić. A ludzie? Podejrzewam, że wszędzie można trafić na normalnych inaczej aczkolwiek u nas na osiedlu jest całkiem spora grupa ogarniętych psiarzy  🙂 Co w sumie nie zmienia faktu, że tych mniej ogarniętych jest więcej  🤣

Ascaia, ja jestem pod wrażeniem posłuszeństwa i karności Wer 😀 i chciałabym żeby Bu choć w połowie kiedyś potrafiła się tak skupiać i współpracować. Mogę Was kiedyś ponagrywać jeśli będziesz chciała  🙂
Miałam się nie wypowiadać, ale czuję się zaczepiona. Postaram się być merytoryczna. Będę cytowała. Tu grupa dzieci, tam ktoś na rolkach lub hulajnodze, tam młodzież na ławkach, rowery... itp, itd. A to moje biedne zwierze nie może sobie poradzić z tymi strachami
bo Wer na zawsze pozostanie dzikusem. No niestety musimy swoje się odszarpać.
To, że obie jesteśmy wyszarpane po spacerach to te wszystkie straszne strachy czyli normalne życie osiedla - pani z siatkami, mocniejszy wiatr w gałęziach, hulajnogi i rowery, dzieci na placu zabaw i więcej niż jedna osoba na chodniku na najbliższych 100metrach.
Nie chcę żeby to wyglądało, że wyrywam zdania z kontekstu ale dla mnie to oznacza, że na prawdę Twój pies jest mocno lękliwy w takich sytuacjach. A tu nagle znikąd się okazuję, że ta cała lękliwość to odwracanie uwagi i zawieszki. Zrobiłyście kupę roboty i tego zazdroszczę i ujmować nie będę, posłuszeństwo na mega poziomie.  Dla mnie pies lękliwy to inna definicja. I na to dałam "przepis", który sama otrzymałam dla psa lękliwego, który lękliwość objawia tym, że podwija ogon i daje loty obojętnie gdzie jest czy przypięta czy nie albo w drugą stronę zabiera się do ataku. I nie odnosiłam się tutaj do nieposłusznych obcych psów, bo wszyscy wiemy że niewiele rzeczy tak wyprowadza z równowagi. Bardziej "uczepiłam" się rzeczy codziennych. Znam psa, który wykazuje lękliwość przed rolkami, rowerami itp i po prostu kuli się na środku chodnika i nie przejdzie dalej. To jest dla mnie lękliwość. Potem dodałaś, że Werna daje się odwołać bez smyczy i przytrzymujesz ją przy nodze. Skąd ja mam do diaska wiedzieć, że nie chodziło o szarpanie się z psem na smyczy.  😜 Bo w moich oczach szarpanie to zupełnie coś innego. A nie spokojne przywoływanie do siebie.
Magdzior ja podpisuję się pod wypowiedzią jett, bo i ona mieszka na tym osiedlu co ja i Ascaia- w zupełności się zgadzam z tym co napisała.
No i mamy bardzo blisko do Starego Gaju, a taki "las" blisko to spory plus.
Ja to generalnie pod swoim blokiem mam przedszkole,
gimnazjum i liceum, także podczas ćwiczeń rozproszenia maksymalne i prawie zawsze jest przeszkolna widownia, która nawet cierpliwie czeka aż skończę, żeby sobie pieska pogłaskać.
Za to biedni uczniowie dostali zakaz oddalania się od szkoły po tym, jak za którymś razem straciłam cierpliwość i zadzwoniłam do szkoły- ile można przebijać się z psami przez otoczoną dymem papierosowym 15 czy 20 osobowe grupki, by wyjść z własnej klatki schodowej... O bluzgach nie wspomnę, ale już o psy się bałam. A borderowe psy w różowych i fioletowych szelkach na zbyt obronne nie wyglądają... No i od dwóch miesięcy mam spokój- choć dręczą mnie małe wyrzuty sumienia, ale już na prawdę szanowna młodzież przeginała i strach było przejść obok.
Jeśli chodzi o kleszcze galop to ja jednak polecę Nexgard. Na moim piesku działa, o kleszcze już się nie martwimy 🙂

A co do trucicieli... powinni łapać i karać ;/
Dobrze, że tu zajrzałam, bo widzę,  że jestem w tyle z nowinkami przeciwkleszczowymi 🤣
Preparaty typu Bravecto i Nexgard - wygląda to obiecująco. Czy są jakieś badania, albo macie doświadczenie, czy to nie podrażnia układu pokarmowego? Jednak to chemia...
W zeszłym roku mieliśmy obroże Foresto i kleszcze pojawiały się sporadycznie. Zważając na to, że psy chodzą regularnie do lasu, notorycznie wchodza do stawów i rzeczek i całymi dniami biegają po pastwiskach uważam to za dobry wynik.  😀

Czy po tych tabletkach jest tak samo? Czy kleszy nie złapią w ogóle?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się