Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Saccarin   I am the voice of Never-Never-Land
18 kwietnia 2017 12:52
Kochani, potrzebna pomoc 🙂
Szukam wątku lub fragmentu rozmowy o umowach pensjonatowych. Za chiny nie mogę tego znaleźć a czytałam jakoś niedawno o tym.  👀
Zapytam też was przy okazji jak postrzegacie zapis w umowie o "przeniesieniu aktu własności na właściciela stajni przy nieopłaconym pensjonacie powyżej x miesięcy"?
Gdzieś było, że to nie do końca legalny zapis.
efeemeryda   no fate but what we make.
18 kwietnia 2017 15:50
to nie jest nielegalny zapis, to zapis nie mający żadnej mocy prawnej i tyle  😂
Straszak jak ktoś się nie zna.
To mnie ostatnio juz kompletnie zamącił sprawe prawnik właściciela jednej stajni twierdząc, ze jak najbardziej ten zapis ma moc prawną.
A pewnie w ostateczności zależeć wszystko bedzie od tego, kto ma lepszego prawnika przy ewentualnej rozprawie 😉
Tzn nie o przeniesienie aktu własności chodzi a o udzielenie właścicielowi stajni pełnomocnictwa do sprzedaży konia, w razie zalegania za pensjonat w celu uregulowania długu
Zielona, całkiem normalna procedura. O legalności stanowi sposób zapisu tego w umowie.
_Gaga tak wiem :kwiatek: sama mam taki zapis u siebie.  Próbowałam to tylko podpowiedzieć Saccarin
Aa, OK 🙂

Przerabiałam skatowanie go przez innego konia, o którym nic mi nie powiedziano. Przerabiałam spleśniałe siano. Przerabiałam specjalne puszczenie go na hale z porozrzucanymi częściami od ciągnika i kłódkami od przeszkód, żeby się uszkodził. Przerabiałam celowe zniszczenie mojego siodła. Przerabiałam dziury po widłach w jego nodze. Przerabiałam dwie kontuzje na zimowym błocie, w tym skręcenie, które jak się ślizgnie może nawrócić - jak u ludzi. Przerabiałam go stojącego bez wiaty w listopadzie na ulewie, trzęsącego się z zimna i nerwów, bo go stado wykopało. Przerabiałam stajnie, gdzie właściciel nie naprawiał ogrodzenia i regularnie go ganiałam po lesie i drogach. Przerabiałam stanie na betonie i zapominanie o karmieniu go. Przerabiałam stanie w 35 stopniach w słońcu, bez odrobiny cienia lub wody. Powiedz, jak po takim czymś mam ufać, że puszczę go na trawkę w małej stajni, gdzie nie dojadę codziennie i będzie super? I, że jak np. znowu skręci, to ktoś mi o tym powie, żeby można go było zbadać i podleczyć? Ja już nie umiem, nie mam tej pewności. Może trafiałam na jakąś wybitną patologię, ale nie umiem, już się chyba nie da i musi wiele wody upłynąć, żebym zaufała i spała spokojnie.


Post z innego wątku.

Jestem w szoku. Jak to się dzieje, że takie stajnie znajdują klientów? I żeby to był jakiś odosobniony przypadek, jedna stajnia, jeden właściciel o takim patologicznym podejściu.  Ale nie, to jakaś nagminna praktyka. I ludzie się na to godzą? Bo gdyby się nie godzili, takie stajnie by nie istnialy. 
Z moich obserwacji wynika, że godzą się, bo:
- chcą mieć konia, a nie mogą/nie chcą mieć własnej stajni i gdzieś go trzymać muszą
- dają sobie zamydlić oczy (chociaż w tym przypadku to naprawdę trudno)
- przymykają oko, bo mają dość
- wszyscy właściciele z okolicznych stajni mają jakieś wady i wybierają najmniejsze zło (a muszą wybrać, bo - wrócić do pierwszego myślnika)
I tak się kółko zamyka.
O tak - ludzie się wcale nie godzą, ludzie nie bardzo mają wyjście🙁
Ja po przerobieniu kilku pensjonatów jestem na skraju załamania, bo nie jestem w stanie zapewnić koniu podstaw - padokowania zgodnie
z ustaleniami, odpowiedniej dawki siana, sprzątanego boksu i w miarę ogarniętego opiekuna, który zauważy gdy coś jest nie tak. Zostaje mi albo sprzedanie konia albo postawienie własnej stajni, inaczej padnę na nerwicę  🤔wirek:

Niestety nieodpowiedzialność większości właścicieli pensjonatów i zatrudnianych przez nich stajennych jest tak skrajna, że aż czasem trudno uwierzyć. I oczywiście za żadne wypadki, przypadki nie odpowiadają, bo przecież to wina konia.

- wszyscy właściciele z okolicznych stajni mają jakieś wady i wybierają najmniejsze zło (a muszą wybrać, bo - wrócić do pierwszego myślnika)
I tak się kółko zamyka.


Wybór najmniejszego zła rozumiem, ale nie taką patologię, jak opisaną w tamtym poście
emptyline   Big Milk Straciatella
24 października 2017 14:59
olq, no i dlatego ja do stajni mam około 60km. 🙂
Opieram się tylko na tym cytacie (nie wiem czyj, nie znam historii), ale może to są przypadki z różnych stajni? Niektóre (te lżejsze z tych opisanych) i ja przerabiałam i są "normą" w wielu stajniach w mojej okolicy. Klientów mają. Dlaczego? Bo "coś ze mną nie tak, że tak się trzęse nad koniem, że troche na betonie postoi, albo, że wody nie ma".

Z drugiej strony, jak stawiam swoją stajnię, to mam grono chętnych, chociaż pensjonatu nie będzie. Tylko moje konie. Więc ludzie sobie chyba jednak zdają sprawę z warunków (u mnie chów wolnowybiegowy na "stepowej" trawie, ze stałym dostępem do siana w siatkach i wodą, w zimie poidło z teremosem + hala z dobrym podłożem i solarium). I widać, że to ludzi przyciąga. Dlaczego nikt jeszcze w mojej okolicy w to nie zainwestował? Nie mam bladego pojęcia.
Muchozol to niesamowicie interesujące co piszesz, bo z tego co się orientuje to sama proponowałaś pensjonat co najmniej jednej znanej mi osobie  🤔 jakieś decyzje się zmieniły po drodze czy po prostu ewentualne przechowanie konia przyjaciół?
aien niesamowicie interesujące, co piszesz, ponieważ nikomu nie proponowałam pensjonatu. Masz złe informacje 😉. Odkąd podjęliśmy decyzję o stajni, podjęliśmy także decyzję o braku pensjonatu. Chyba, że chodzi Ci o to, że kiedyś wieloletnia przyjaciółka śmiechem żartem zapytała czy przetrzymam jej osiołka, a ja powiedziałam, że tak. Ale jej nie znasz i nie wiem skąd to wyciekło. Inna sprawa, że możliwe, że ktoś zmyśla 😉.
Możesz porozmawiać że swoją znajomą (lekarz), która zawzięcie mnie namawiała, żebym jej konia przetrzymała. Jak odmówiłam, to zaczęła mi pisać jakieś głupie rzeczy w stylu, że "jak będę miała pensjonat to..." (wstawić dowolne w stylu będę uziemiona, nie wyjadę na urlop, itp., co oczywiście mam zorganizowane) i nie reagowała na moje "nie będę miała pensjonatu". Więc całkiem możliwe, że to ta kobieta i zwyczajnie ma problemy z czytaniem i coś przekręciła. W razie co dysponuję zapisem rozmów na fb na ten temat, w których wyraźnie jest napisane, że jej odmawiam 🙂.
I nikomu nic nie proponowałam - wręcz przeciwnie, to mi proponowano. Ale ploty zawsze były, są i będą.
Muchozol nie dziwie sie ze masz chetnych, bo akurat Lublin jak na duze miasto ma bardzo slaba infrastrukture - brak kameralnych stajni z dobrym placem i hala, do tego wszystko w miare sensowne jest z jednej strony miasta. Tak jak nigdy nie rozwazalam wlasnej stajni, bo pracuje zawodowo nie przy koniach, tak po zamieszkaniu tu zmienilam zdanie. Rozumiem, ze nie chcesz pensjonatu, ale mysle ze rynek w okolicy by byl i nie ma co sie dziwic ze jest zainteresowanie.

karolina_ ja się absolutnie nie dziwię. Mało tego - z pół roku na fb publicznie pisałam w jakiejś grupie, że pensjonatu nie będzie (odpowiedź w jakiejś dyskusji), ale że chętnie się podzielę swoimi pomysłami. Albo będę kibicować innej takiej stajni i do niej odsyłać 🙂.
To wszystko stawiam bez kredytu, więc nie potrzebuję zarobku, żeby to spłacić (więc co za tym idzie pensjonat też mi zbędny). Wśród znajomych od dawna znane jest powiedzenie mojego męża "na koniach nie da się zarobić i zarabiać nie będę, mam fajniejszą i spokojniejszą pracę", więc nie wiem skąd te ploty.
Już pomijając fakt, że jest on wiceprezesem międzynarodowej spółki, może się zdarzyć, że będziemy musieli w interesach wyjechać na już. Konie zostawiamy w tym czasie rodzicom/przyjaciołom. I z oczywistych względów chcemy, żeby były to tylko nasze konie, bo nie wiem czy ktoś nie będzie miał pretensji, że nagle właściciele wyjechali.
W sumie dobrze, że Ci plotkarze nie wymyślili, że chodziłam po domach i pytałam czy ktoś nie chce do mnie do pensjonatu 😁. Ale może za jakiś miesiąc i taka plota do mnie dojdzie 😁.
karolina_, myślę, że Lbl ma jeden problem - ceny. Gdyby ktoś chciał postawić fajny ośrodek, zatrudnić fachowców do obsługi to cena leci w górę. A nie wiem czy ten rynek jest na to gotowy.
Niestety cena pensjonatu to nie mury, które buduje się raz. To robocizna - dojrzeć, zadbać sprzątnąć. Temu zmoczyć siano, tamtemu  podawać 5 małych porcji treściwego dziennie. Pewnych rzeczy nie da się zrobić tania siłą roboczą.
My znów zmieniliśmy stajnię, tym razem ostateczność - Państwówka, w sumie nie jest aż tak źle. Największy problem z obornikiem - nie jest wyrzucany od miesiąca, pensonariusze wyrzucają go sami, niestety większość pracowników jest na zwolnieniu i nie ma ludzi do pracy (mam nadzieję, że to chwilowy kryzys)... Jestem w stanie to zaakceptować, ponieważ mamy dużą i małą halę z super podłożem, a do tego sami możemy dościelać jak się podoba i dorzucać siana 🙂
No tak - u nas podobnie (chociaż obornik wywalają), ale stajnia pensjonatowa za 1200 zł zaczyna przypominać stajnię DYI...
Sam dościel, dorzuć siana, przygotuj posiłek w pojemniki - jeśli nie chcesz, żeby Twój koń dostał losową dawkę, w dni kiedy nie jest sprzątane sprzątnij boks, umyj poidła, pozamiataj pajęczyny. Same luksusy😀
No ale pocieszam się, ze w obecnej stajni chociaż siano nie jest zamykane przed pensjonariuszami na klucz - żeby broń boże nikt niczego nie dorzucał😉
kasztankaija   Love you more and more and more.
25 października 2017 11:55
Wigorrr,  olq cytam, czytam i zaczynam się zastanawiać czy w w stajni w której obecnie stoję jest jakiś haczyk  😲 😀 Aktualnie stoję w 3 stajni, w obecnej nie pamiętam kiedy, chyba w ogóle nie było takiej sytuacji, żebym musiała zrobić coś sama. Pomijając podawanie musli i witamin, ale robię to bo lubię i chcę. Kiedy wyjeżdżam koń ma to podawane. Sprzątanie codziennie, codziennie wychodzi na pastwisko/zimą padok. I płacę mniej niż 1200, a infrastruktura bardzo dobra, dwa maneże, hala, kryty lonżownik i ponad 2ha pastwisk. Dlatego czytając to co piszecie jestem w szoku, myślałam, że takich stajni już nie ma  🙄
myślałam, że takich stajni już nie ma  🙄


zapraszam do Poznania 😀
U nas za trzecim podejściem dopiero są spełniane PODSTAWOWE wymagania co do chowu konia - sprzatanie, wypuszczanie, dobre karmienie etc. W poprzedniej to już cyrk na kółkach był jak się zwinęliśmy. W końcu po dwóch latach mam spokój, a się odzwyczaić nie mogę i już pół roku szukam haczyka haha
kasztankaija   Love you more and more and more.
25 października 2017 12:03
Nie no u nas też by się coś znalazło, w zasadzie z poprzedniej uciekałam bo był problem z sianem, ale reszta była ok. Tyle, że to nie była stajnia za 1200zł miesięcznie 😀 bardziej chodziło mi o cenę do jakości, źle sformułowałam  😡 Co nie zmienia faktu, że stawiając konia w pensjonat chcesz, żeby to ktoś go karmił, sprzątał mu, itp...
U nas 750 zł i jedzenie również szykuję sama, placu do jazdy jako takiego nie ma, ew. przed stajniami mamy mini hipodrom z piachem. Karuzela jest ale płatna 50 lub 100 zł dodatkowo, na padoki wypuszczają tylko wiosną i latem. W poprzedniej stajni wychodzą całym rokiem, ale na padokach jest błoto po kolana :/ no i bardzo słabo z sianem , wydział 10 kg na dzień (tam pensjonat 600zł), bez hali i karuzeli...
U nas w teorii to wszystko robią, tylko że słomy i siana w ilości jak dla chomika - nie jak konia 175 w kłębie😉, z owsem nigdy nie wiadomo, a boks potrafią wyczyścić do połowy - zostawiając obornik po bokach w środku. Jest to wszystko niezmiernie irytujące, ale no własnie wybór mniejszego zła - albo sporo robię sama, jestem w stajni codziennie ale za to koń ma siana ile chcę, czysto dościelone i nakarmiony tak jak chcę, a ja mam do stajni 5 min drogi - albo stoi daleko a ja się ciągle martwię, bo już w żaden porządny pensjonat nie wierzę😉
karolina_, myślę, że Lbl ma jeden problem - ceny. Gdyby ktoś chciał postawić fajny ośrodek, zatrudnić fachowców do obsługi to cena leci w górę. A nie wiem czy ten rynek jest na to gotowy.
Niestety cena pensjonatu to nie mury, które buduje się raz. To robocizna - dojrzeć, zadbać sprzątnąć. Temu zmoczyć siano, tamtemu  podawać 5 małych porcji treściwego dziennie. Pewnych rzeczy nie da się zrobić tania siłą roboczą.


Ja myślę ze najpierw trzeba oferowac jakość, potem chciec za to kase. Akurat zmoczenie siana trwa 5 minut (chyba ze moczysz celem odcukrowania, ale wtedy tylko dluzej lezy w wodzie, sama robota to dalej 5 minut). I nie wierze ze w miescie gdzie kilkadziesiat lub wiecej osob studiuje hipologie i jezdziectwo nie mozna znalezc pracownikow stajni. Przyzwoita infrastruktura w Lbn jest z tego co widzialam w fideliusie i pikerze, moze tez w grosie chociaz nie wiem jak tam z placem i padokami (bylam tylko na hali). I uważam ze jak na odleglosc od miasta i brak dojazdu mpk kasuja adekwatnie (zakladajac ze obsluga jest dobra, nie wiem bo tam nie stalam i nie stoje, niestety maz nie dałby mi zyc gdybym jeździła do stajni 40 km w jedna strone)
Ja znowu miałam problem z traktowaniem konia jak szklaną rzeźbę - najchętniej trzymaliby konia w stajni, karmili jak kanarka. Nawet się dowiedzieliśmy, że koń nie musi mieć wody na padoku bo może napić się w boksie przed wyjściem (kij z tym że przy 28 stopniach stoi na środku łąki bez grama cienia - jak wszystkim wiadomo konie chomikują wodę w kłębie jak wielbłądy). Przy 15 stopniach drzwi od stajni zamykane bo konie stojące w derkach na końcu stajni się przeziębią. Etcetera etcetera
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się