Islamizacja Europy?

Jeszcze został zaatakowany Polak pod Paryżem, ciężarówkę spalili.

I filmik

http://wrealu24.pl/services/851-islamista-kazda-dziewczyne-nalezy-ukarac-gwaltem-nawet-9-latke-video
Dla mnie Francja to trochę bardziej złożony temat. Wszystkie tu wymienione kraje Afryki to dawne kolonie francuskie. Jak to się mówi:bierz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś ;-) W czasach kolonialnych kraj ten czerpał zyski z podporządkowanych sobie terytoriów, jakoś nie kręcił nosem na Arabów, kiedy potrzebował ich wcielać do swojego wojska. No a niestety teraz w jakimś sensie 'karma wróciła'. Zysków nie ma a ludzie, trochę tacy 'obywatele drugiej kategorii', pozostali. Poza tym coś w tym kraju musi być nie do końca tak (może mieszkańcy, ich podejście do obcych, chęć integracji - albo raczej niechęć) skoro mimo upływu tak wielu już lat ci ludzie ciągle nie zostali 'wchłonięci' do społeczności. Polecam poczytać na ten temat, na przykład tutaj: klik. Niestety traktowanie ludzi w ten sposób przez dziesięciolecia nie może przejść bez echa. Wykorzystywanie ludzi wtedy, gdy są potrzebni, i spychanie na margines, gdy przestają być, zawsze będą w takich ludziach kumulować frustrację. I kiedyś ta frustracja w jakiś sposób musi znaleźć ujście. W pewien sposób Francja ciężko zapracowała sobie na sytuację, w której się znalazła.
zgadzam się, sami sobie zapracowali na to
Problem agresji wśród imigrantów, nie tylko w Europie, ale także na przykład ludzi czarnoskórych w USA nie powstał z dnia na dzień. Amerykanie ściągneli sobie ludzi z Afryki, zrobili ich swoimi niewolnikami, do niedawna otwarcie ich w ten sposób traktowali, a teraz są zdziwieni, że mają problem z przestępczością wśród Afroamerykanów. Niestety tak długie i konsekwentne traktowanie ich jak podludzi, pozbawianie jakichkolwiek praw, robienie z nich sługusów i dawanie na każdym kroku odczuć, że są kimś gorszym doprowadziło do tego, co mają teraz. Nic dziwnego, że 'czarni' pozbijali się w grupy, że trzymają się razem, że parają się różnymi nielegalnymi zajęciami, skoro często odpadają w przedbiegach starając się o normalną pracę - wciąż ze względu na kolor skóry. Tamtejsza policja otwarcie traktuje wszystkich czarnoskórych jak potencjalnych przestępców, wystarczy poczytać/obejrzeć materiały w internecie, ile dzieci już w wieku 7-8 lat jest kontrolowanych przez patrole na ulicach. Policjanci są tak szkoleni - mają 'czarnym' nie ufać, jeśli mają najmniejsze wątpliwości co do czystości zamiarów to lepiej strzelać. Dopiero emerytowani funkcjonariusze mają odwagę mówić, jak naprawdę wyglądała ich praca i obchodzenie się z Afroamerykanami. Od kilku lat powstają szkolenia dla pracowników służb, które mają im uświadomić ich uprzedzenia i nauczyć jednakowego podejścia do każdego człowieka, niezależnie od koloru skóry... W szkołach dla czarnoskórych dzieci prowadzone są zajęcia, jak się zachowywać gdy zostaną zatrzymane przez funkcjonariuszy, żeby uniknąć przykrości, fałszywych oskarżeń, agresji czy nawet postrzału/zabicia (bo do nich zwyczajnie strzela się jak do kaczek).
W niektórych krajach Europy jest to samo. Na przykład we Francji. Zrobili z siebie wielkiego kolonizatora, podporządkowywali sobie ziemię, ludzi. Wykorzystywali ich gdy byli im potrzebni, a teraz zachowują się wobec nich jak USA względem Afroamerykanów. Tak się z ludźmi nie postępuje.
vanille, zasadniczo podoba mi si to co piszesz; starsz się trzyamć prawdy i być obiektywna.
Ale dopadła mnie ciekawość.
zakończyłaś: "Tak sie z ludźmi nie postępuje". Ok. Ale jest jak jest a było jak było. To zatem: JAK się postępuje?
Jakie widzisz rozwiązanie problemów, które sama opisujesz?
halo, odstawię na bok własne poglądy. Patrząc zupełnie na sucho, bez emocji: jeśli jakiś kraj nie ma pomysłu na zintegrowanie obcokrajowców, jeśli obywatele są konserwatywni, mają w większości nacjonalistyczne poglądy, czy nawet rasistowskie (a nie ukrywajmy, że na przykład Francuzi nigdy nie słynęli z wielkiej gościnności i otwartości na obcych) to po prostu takie kraje nie powinny imigrantów przyjmować.
Co z tego, że mają z nich chwilową korzyść (czy to jako tania siła robocza, czy zasilenie wojska), jeśli później wynika z tego tak dużo problemów - i dla rdzennych mieszkańców i dla przyjezdnych. Przyjezdni się frustrują, bo wyemigrowali ze zwyczajnych ludzkich pobudek (zwykle by zapewnić lepsze życie swoim dzieciom - kto z nas by nie chciał?) a jak się okazało to życie wcale takie lepsze nie jest. Bo może warunki dobre, ale za to dominujące poczucie bycia 'nie u siebie', bycia niechcianym, wykluczanym, gorszym, niezasługującym na pewne rzeczy (na przykład 'poważniejsze' posady). Wcale się nie dziwię, że ci ludzie są sfrustrowani, że są źli, że ich potomkowie są rozgoryczeni (zwłaszcza ci młodzi, którzy jeszcze pewnymi rzeczami się bardziej przejmują, mają silną potrzebę akceptacji wśród rówieśników, która pozostaje niezaspokojona itp) i że tak łatwo dają się wciągać w historie typu ISIS. Bo tam wreszcie są wśród swoich, wreszcie czują, że gdzieś przynależą, wreszcie mają możliwość pokazać na co ich stać (choć niestety od tej nagorszej strony). Dlatego mnie na przykład nie dziwi, że część zamachów jest popełniana przez Arabów, którzy od urodzenia mieszkają 'na zachodzie'.
Dodatkowo władza zamiast dostrzec problem i starać się go rozwiązać, to często tylko go pogłębia. Chociażby ten przykład z US - czarnoskórzy częściej dopuszczają się przestępstw? Kontrolujmy ich od dziecka, strzelajmy jak do kaczek, wystraszmy i pokażmy, że mamy siłę i jaja, by ich dopaść, że nie warto z nami zadzierać. Dla mnie to jak naklejanie plastra na złamanie otwarte. To, że nie widać kości nie znaczy, że problem przestał istnieć.
Konkluzja jest taka, że jeśli władza przyjmuje imigrantów a nie ma planu zasymilowania ich ze społeczeństwem, to jest to zwyczajnie strzał w kolano. Dając tym ludziom nadzieję, a później traktując ich latami w taki a nie inny sposób sami hodują u siebie ludzi przesiąkniętych gniewem, z których kiedyś ten gniew wyjdzie i zwróci się niestety w wiadomym kierunku - naszym.
Teraz ciężko znaleźć rozwiązanie tego problemu. Co się stało to się nie odstanie. Moim zdaniem kraje, gdzie jest tak duży odsetek imigrantów powinny przede wszystkim zrobić wszystko, żeby tych ludzi wchłonąć do społeczeństwa. Nie jest to proces, który da się przeprowadzić w rok. Takie rzeczy wymagają czasu. Ale też ciężko oczekiwać, że z problemem, który ignorowało się przez dziesięciolecia, da się uporać w tydzień.

EDIT: Tak jeszcze dopiszę słowo w kontekście książki, którą ostatnio czytałam. A była to książka Wojciecha Jagielskiego 'Wieże z kamienia' - relacja z wojny w Czeczenii. Czeczeni to też muzułmanie i też w trakcie wojny z Rosją chlebem powszednim były przypadki zamachowców-samobójców. W książce jest kilka zdań na temat 'werbowania' kandydatów do tej roli. Byli to wszystko oczywiście ludzie, którzy podczas wojny dużo widzieli, dużo stracili - łącznie z domem i bliskimi, którzy lądowali w okolicznych obozach dla uchodźców, którzy byli w rozsypce. 'Werbujący' wychwytywali takich ludzi, dawali im nadzieję na lepsze jutro (obiecując coś, na co ci ludzie czekali, na co się cieszyli, dzięki czemu znowu chciało im się żyć) a następnie im tą nadzieję odbierali. Był to umyślny proces, który miał doprowadzić 'werbowanego' do rozpaczy, beznadziei i na końcu wściekłości. Wściekłości na tyle silnej, by podjąć się takiej samobójczej misji. Ci ludzie byli manipulowani, wszystko było planowane krok po kroku i dokładnie kontrolowane - tak, by nie przegapić tego momentu wewnętrznej rozpaczy i wściekłości, bo po nim następowało zobojętnienie i wtedy takiego człowieka zwykle już do niczego się nie dało namówić. Dlatego mam w sobie jakieś tam współczucie dla tych wszystkich zamachowców. Dopuścili się okropnych rzeczy, pozbawili życia ogromnej ilości niewinnych ludzi, a jeszcze większej to życie w jakiś sposób złamali, pozbawiając ich bliskich... ale z drugiej strony oni sami są często ofiarami, marionetkami. A za sznurki pociąga ktoś zupełnie inny i w moich oczach to on ponosi moralną odpowiedzialność za taki zamach. Młodzi ludzie powinni cieszyć się życiem a nie ginąć jako terroryści, bo ktoś im wmówił, że walczą w imię wyższych idei.
I w sumie to co się teraz dzieje w Europie przypomina ten mechanizm z książki. Ludzie wyrwani z beznadziei, nierzadko prosto z wojny. Obdarzeni ogromną nadzieją na lepsze jutro. Na końcu zderzenie z realiami. Można powiedzieć, że to idealni kandydaci na kolejnych 'werbowanych'. Zwłaszcza ci wsadzani w autokary i wywożeni tam, skąd przyjechali. Dlatego może lepiej czasem nie składać obietnic bez pokrycia?
vanille, racja. Nie od dziś wiadomo, że do zachowań skrajnych potrzebna jest desperacja.
Nadal jednak nie ma rozwiązania.
Asymilacja rzesz migrantów o odmiennej kulturze oznacza nieuchronną Zmianę kultury ludności tubylczej, w tym przypadku tak dużą, że kultura tubylcze de facto przestaje istnieć. Na tym polega ból.
Ponieważ, zwykle do do nas nie dociera, do pewnych norm kulturowych jesteśmy przywiązani tak bardzo, że skłonni jesteśmy za nie umrzeć. Że wolimy nie żyć, niż żeby świat wyglądał Tak inaczej.
Ludzkie zdolności adaptacji są spore, ale nie nieskończone. Organizm nie zaadaptowany do środowiska - ginie.
halo, z tą zmianą kultury ludności tubylczej to w sumie ciekawy wątek. Czy rzeczywiście jest się przed czym bronić? Czy to rzeczywiście trzeba pojmować w kategoriach zagrożenia? (sama nie wiem, dlatego pytam). Czy na przykład obecność Żydów w Europie, w tym w Polsce, 'zepsuła' polską kulturę? Czy może ją ubogaciła? Może to kwestia proporcji i intencji przyjezdnych? (bo przecież my kulturę zastaną w Ameryce wycięliśmy w pień).
I w ogóle czym jest ta kultura ludności tubylczej? Przecież nie jest ona taka sama od zawsze. Gdybyśmy byli tak bardzo przywiązani do tradycji to do dziś bylibyśmy poganami. Z drugiej strony wątek pogański do dziś w tej kulturze istnieje i ją właśnie ubogaca.
Ciekawy temat poruszyłaś.
vanille moim zdaniem problem koegzystencji kultur zaczyna istnieć wtedy, kiedy kultury są wzajemnie sprzeczne albo jedna uważa się za lepszą od drugiej i odmawia tej drugiej prawa do istnienia. W taki właśnie sposób upadły kultury prekolumbijskie - bo Europejczycy tam wleźli z przekonaniem, że nasza kultura europejska chrześcijańska jest lepsza, wyższa i ma prawo (a wręcz obowiązek) zastąpić tę zastaną na miejscu. Wzbogacenie jednej kultury przez drugą jest możliwe wtedy, gdy one są jakoś kompatybilne i wzajemnie sobie "nie przeszkadzają", tak jak właśnie kultura żydowska "nie przeszkadzała" polskiej. Dobrym przykładem zmiksowania różnych kultur i wiar było moim zdaniem Imperium Rzymskie.
W momencie, kiedy dana kultura zaczyna uważać się za lepszą i narzucać samą siebie reprezentantom innej - no nie ma siły, nie mogą pokojowo istnieć razem na jednym terenie. Nawet jeżeli ta druga by tego chciała, bo np. jej częścią składową jest tolerancja i poszanowanie praw innych ludzi do odmienności. Dlatego chrześcijaństwo zniszczyło tak wiele różnych kultur na całym świecie, dlatego teraz samo jest zagrożone przez islam (zresztą nie pierwszy raz przecież).
[quote author=Murat-Gazon link=topic=91143.msg2641904#msg2641904 date=1485499640]
Dobrym przykładem zmiksowania różnych kultur i wiar było moim zdaniem Imperium Rzymskie.
[/quote]
"Było" jest tu słowem kluczowym 🙂

A to jest z pewnością ciekawy wątek: co decyduje o tym, że do pewnego momentu imigranci wzbogacają lokalną kulturę, czyniąc ją elastyczną i wnosząc Dodatkowe wartości, a kiedy napływ rzesz prowadzi do upadku cywilizacji, jak stało się ze starożytnym Rzymem?
Jakieś wskaźniki procentowe? Czy raczej prostota: oręż, przejęcie władzy?

Przecież dlatego wielu Europejczyków protestuje przeciwko napływowi "obcych", bo mamy oznaki: nastawienia dalekiego od pokojowego, stopniowego przejmowania władzy, rozboju, zagarniania dóbr kultury lokalnej, walki zbrojnej.

vanille, kwestia proporcji i intencji nasuwa się jako oczywista. Pytanie jest o mierniki jednego i drugiego.
Skutki napływu i asymilacji żydów (małą literą, jak chrześcijanin - w tym znaczeniu) można różnie oceniać.
Niestety, jedno wiemy z całą pewnością - najgorszy skutek dotknął Żydów i żydów 🙁 Holocaust. Tego nie zmienimy, tak się potoczyły dzieje. To Było 🙁

Osobiście uważam za błędną tezę, że jeśli będziemy wojować z poczuciem odrębności lokalnych grup - to nigdy nie będzie żadnych prześladowań. Ponieważ jedno wydaje mi się oczywiste w ludzkiej naturze (oprócz fizycznej śmiertelności wszystkich istot biologicznych na tej planecie): człowiek z wielką mocą dba o Swój interes, jak go rozumie. A choć np. chrześcijaństwo od 2 000 lat stara się lansować tezę, że są rzeczy ważniejsze od doraźnego interesu (oferując marchewkę w postaci wiecznego życia w szczęśliwości), to w rzeczywistości nie poczyniło większych postępów na ten temat 🙂

Tym bardziej nie poczyni ich szybko kilku myślicieli, którym się wydaje (trywializuję) że wystarczy wylansować "Imagine" a zmieni się ludzka natura, i żadnego Holocaustu Nigdy Nie Będzie 🙁

Nawet bardzo "postępowi" ideolodzy przyznają, że w pomyśle na kierunek rozwoju ludzkości zaniedbali m.in. poczucie tożsamości.
Oceniam to jako pomyłkę zbliżoną do komunistycznej: jakoby człowiek, jednostka i masy, mógł się łatwo wyrzec przywiązania do własności rzeczy.

Jestem chrześcijanką (gdy chodzi o świadomy wybór) z pragmatycznej przyczyny: uważam, że ta filozofia Najtrafniej ujmuje ludzką naturę. Skoro, póki co, nie widzę szans na autentyczny matriarchat 🙂 Gdybym była... mężczyzną 🙂 może być, że za taką Najtrafniejszą - uznałabym islam.
majek   zwykle sobie żartuję
18 kwietnia 2017 09:51
Wracam na przyziemna czesc watku ...

Jechalam wczoraj przez Calais, problem imigrantow powrocil, na autostradzie na tablicach swieca sie informacje: `Uwaga na pieszych i przeszkody na jezdni` (mniej wiecej). No dobra, a co robic na tej autostradzie jak mi taki pieszy rzuca klode pod auto? Zatrzymac sie? Rozjechac?
[quote author=Murat-Gazon link=topic=91143.msg2641904#msg2641904 date=1485499640]
Dobrym przykładem zmiksowania różnych kultur i wiar było moim zdaniem Imperium Rzymskie.

"Było" jest tu słowem kluczowym 🙂

A to jest z pewnością ciekawy wątek: co decyduje o tym, że do pewnego momentu imigranci wzbogacają lokalną kulturę, czyniąc ją elastyczną i wnosząc Dodatkowe wartości, a kiedy napływ rzesz prowadzi do upadku cywilizacji, jak stało się ze starożytnym Rzymem?
Jakieś wskaźniki procentowe? Czy raczej prostota: oręż, przejęcie władzy?

[/quote]
Decyduje to w jaki sposób są traktowani i byli gdy ich kraje były najeżdżane.
Innymi słowy, jak ktoś cię "pacyfikował" gwałcąc twoje żony i zabierając ci prawa człowieka to się nie ma co dziwić, że jak twoi potomkowie przyjadą to tak dla nich ta "nowa" kultura jawić się będzie i poza wzbogacaniem "lokalną kuchnią" wzbogacą o taki sposób relacji międzyludzkich.
Patrz na historię np. Południowej Afryki czy aborygenów.
majek, ja wole promy z Dunkierki. Moze tam nie ma takiego zamieszania?
majek   zwykle sobie żartuję
18 kwietnia 2017 10:37
Ja wole tunelem, bo jest duzo szybciej i taniej i bardziej `elestycznie`. I nie musze latac za dziecmi na promie, tylko je wypuszczam na chwile z samochodu w pociagu (albo i nie).

W ogole zaobserwowoalam, ze o tej porze roku wokol terminalu w Calais bylo zawsze mnostwo kicajacych zajaczkow. Wczoraj w ogole ich nie bylo. Zjedli?
O rany! Pewnie zjedli albo przeploszyli. Albo jedno i drugie 😕
To dzikie kroliki byly. Slodziaki takie.
Jak tunelem jezdzisz to rozumiem.
kotbury, trochę rozumiem a trochę nie - niejasno sformułowałaś.
Wziąwszy za przykład aborygenów: czy białym niegdyś najeźdźcom teraz grozi wybicie i/lub zamknięcie w interiorze itd.?
A gdyby tak Indianie przybyli do Hiszpanii i Anglii?
Czy jednak nie chodzi tu (oprócz grabieżczych wzorców, jakie np. kiedyś "lansowali" muzułmanie w Europie biorąc jasyr) o Liczebność populacji danej kultury?
Oczywiście, że w 99% przypadkach duży może więcej. A czy jest "bardziej ludzki" to już druga sprawa.
W zderzeniu kultur agresywnych i destrukcyjnych opartych na argumencie siły z kulturami społeczeństw cywilizowanych (np. zderzenie najeźdźców z wielkiej Brytanii z Indianami z Ameryki Północnej) niestety bez względu na przewagę liczebną wygrywa zazwyczaj ta pierwsza.

Problem z Islamizacją nie polega na "dominacji Islamu" - nie jest w żaden sposób uwarunkowana religijnie - jest uwarunkowana kulturowo. I sam Islam dzieli się na wiele "odłamów" kulturowych.
Mamy problem z dominacją siłowej, autokratywnej kultury pewnego kręgu świata, przy równoczesnym wołaniu o pomoc ludzi z innych kręgów kulturowych (ale  tego samego wyznania).

Trzeba odróżnić zorganizowany bandytyzm od wołania i pomoc osób tym bandytyzmem dotkniętych.
Z tym, że religie kształtują kulturę. Kształtują prawo, kształtują całą cywilizację. Np. chrześcijaństwo z czasem ukształtowało monogamię i zanik niewolnictwa.

Mogłabyś dokładniej określić, co dla ciebie oznacza "społeczeństwo cywilizowane" i jakie znasz przykłady?
Osobiście wątpię w Jakąkolwiek kulturę nie opartą na argumencie siły 🙁. Siłę można różnorako rozumieć. Ale chyba zawsze mamy do czynienia z tym, że sprawniejszy myśliwy ma lepiej niż mniej sprawny. Zmieniają się cele polowania. Chętnie za wyznacznik "cywilizacji" przyjęłabym brak tortur. I tutaj, eee, nie widzę żadnej Cywilizacji, ani w historii, ani współcześnie.

Co do Indian, to w necie krąży taki mem, o "rodowitym"władcy, który po śmierci matki zgładził dziesiątki tysięcy poddanych - żeby ulżyć swojej rozpaczy - a obecnie jest uważany za biednego światłego "cywilizowanego", zniszczonego przez okrutników. U Indian nie było tak różowo, a pisze to osoba wychowana na kulcie Winnetou 🙂 (itd.) Well, Indianie skalpowali namiętnie i "od zawsze". Jeśli to ma być wyznacznik cywilizacji, to podziękuję pięknie - wolę gotyckie katedry "mroków średniowiecza".

Mamy problem z dominacją siłowej, autokratywnej kultury pewnego kręgu świata, przy równoczesnym wołaniu o pomoc ludzi z innych kręgów kulturowych (ale  tego samego wyznania).

Trzeba odróżnić zorganizowany bandytyzm od wołania i pomoc osób tym bandytyzmem dotkniętych.


To oceniam jako 100% prawdziwe.
Z tym, że chyba nikt jeszcze nie ma sposobu na odróżnianie bandytów od ofiar 🙁
J.
edit: zmiana kolejności wierszy
No właśnie. Z praktycznie wszystkich pamiętników hiszpańskich z okresu kolonizacji można się dowiedzieć, że Hiszpanie byli zszokowani i oburzeni brutalnością indiańskich cywilizacji i krwawością ich obrzędów jako czymś, co wręcz nie mieściło im się w głowie.
Np. chrześcijaństwo z czasem ukształtowało monogamię i zanik niewolnictwa.



Oj to teraz pojechałaś.
Muszę cię zmartwić- w zasadzie było odwrotnie.

Chrześcijaństwo i jeden z jego głównych odłamów czyli katolicyzm jest jedyną "religią" (celowo w cudzysłowiu bo mniej więcej po 300 roku n.e. przestał być religią a stał się systemem), która deprecjonuje inne religie, a ludzi "niewierzących" w swojego boga traktuje jak ludzi niższej kategorii.
Dogmat o braku zbawienia innowierców, "jedynej prawdziwej wierze", czy dogmat o "nieomylności papieża" i idące za tym pojęcie herezji, to tylko niektóre z prawd wymyślonych przez katolicyzm w celu min. usankcjonowania niewolnictwa, poddaństwa, pańszczyzny (to na naszych terenach).

Nakaz związków monogamicznych jest jedną z gorszych rzeczy, jaką zafundowało chrześcijaństwo kulturom, które nawracało i takie widzenie rzeczy wynikało tylko i wyłącznie z pobudek systemowych i narzucania kultury europejskiej innym społecznościom. W Afryce, przy tamtej śmiertelności kobiet i dzieci monogamia to przekleństwo.
Kto nie żył w poligamicznej normalnej, zdrowej rodzinie ten będzie pierniczył nad wyższością monogamii, braku poszanowania kobiet itd.
Przy okazji w środkowej Afryce są plemiona, które uznają małżeństwa heterosexualnych kobiet ze sobą (i to jest dla mnie przykład wyższego standartu cywilizacyjnego).
Katolicyzm miał ukłon w stronę niedestrukcyjnego szerzenia słowa bożego poprzez misje Jezuitów w Chinach... i co się stało. Papież dzieła nie uznał - bo przecież nie można być katolikiem wiernym myśli Konfucjusza!!! a sam zakon na jakiś czas zamknął🙂

Wracając do Indian Ameryki Północnej. Nie "indianie skalpowali na potęgę" - tylko kilka plemion skalpowało. Inne natomiast w tym samym czasie uznawały osoby homosexualne za 'wybrane" i nazywały osobami o trzech płciach - żeńskiej, męskiej i wybranej - tej która potrafi łączyć dwa światy. Nie istniało wśród nich także pojęcie tożsamości płciowej - i nie musiało istnieć bo panowało realne równouprawnienie - byłeś tym, kim byłeś. Jeśli kobieta chciała być myśliwym i zajmować się "męskimi" zajęciami to po prostu ubierała stosowne ubranie i robiła to, a o jej męstwie świadczyły jej czyny. I mogła mieć męża jak chciała lub żonę jak chciała i takową/takowego znalazła. I w drugą stronę tak samo. Istniały tam rady starszyzny i rady młodszych i jedna rada musiała liczyć się ze zdaniem drugiej. Posiadano olbrzymi szacunek do natury i nigdy nie polowano/ pozyskiwano surowca pond to, co było aktualnie potrzebne. To jest dla mnie przykład cywilizacji dużo "wyższej" niż ta, w której aktualnie żyję w Polsce.

I jeszcze mało znana polskim katolikom ciekawostka  - otóż jednym z głównych "przeciwników" Jezuitów był nie kto inny tylko Jan Paweł II, który za to jako członek Opus Dei silnie je wspierał i pozwolił rozpanoszyć się w strukturach Watykanu. Wbił gwóźdź do trumny humanitarnego i prawdziwego religijnie chrześcijaństwa beatyfikując min. papieży odpowiedzialnych za krzewienie wiary ogniem i mieczem, czy min. za dogmat o "nieomylności papieża" (imho w chwili ogłoszenia tego dogmatu katolicyzm przestał być religią a stał się systemem politycznym). To nie komu innemu, tylko "papieżowi Polakowi" zawdzięczamy dojście redemptorystów (też Opus Dei) w Polsce do takiej władzy (Rydzyklandia).

I jeszcze w ramach luźnej dyskusji - nie dziwi was, że katolicyzm to jedyna "religia" na świecie, która posiada swoje Państwo, którego wszyscy członkowie są tego właściwego wyznania, pełnią w nim funkcje polityczne, a przedstawiciele tego państwa, są utrzymywani przez rządy wielu krajów w Europie i cieszą się ekonomicznymi przywilejami?
Przy takim postawieniu sprawy chęć utworzenia Państwa Islamskiego przez pewne grupy "polityczne" w ramach wyznania jakim jest Islam nie poinna już aż tak zaskakiwać kreatywnością.


I jeszcze edit z ostatniej chwili.
Rzeczywiście emigranci to zło:
http://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2017-04-26/berlin-jechali-w-strone-do-stacji-warszaws/
I jeszcze w ramach luźnej dyskusji - nie dziwi was, że katolicyzm to jedyna "religia" na świecie, która posiada swoje Państwo[...]


Wszystko ma swoje plusy i minusy. Dzięki panstwu nie można sobie religii katolickiej sprywatyzować, co, nie wątpie, wielu chciałoby uczynić. A jak się nie da przejąć, to trzeba zniszczyć.

Resztę dłuuugo by komentowaći trzeba by mieć czas i chęci. To tylko sie odniosę do nadumieralności kobiet w Afryce. Powoduje ją np w dużej mierze AIDS (panie umierają na to masowo, panowie rzadziej i wolniej). Dotyczy to zresztą niemal każdej choroby roznoszonej drogą płciową. Pan zaraża panią, a jak ta mu obumrze to wtedy niech weźmie sobie jeszcze 10 i zarazi, viva poligamia, wolna miłość itp. W ustabilizowanych społeczenstwach normą jest monogamia bo człowiek to jest taki gatunek, że jest po równo bab i facetów (rodzi się więcej facetów ale więcej pan dożywa dorosłości) i tego żadna ideologia nie przeskoczy. No chyba, że jakaś wojenka to trochę samców wyginie i luzik. Tak, że powszechna poligamia w czasach pokoju zawsze musi prowadzić do przemocy, zarówno wobec meżczyzn pozbawionych możliwości posiadania żony, jak i w konsekwencji wobec kobiet oczywiście, które muszą stać się towarem. Dlatego poligamia to jest zwykle jedynie przywilej dla obrzydliwie bogatych i tyle.
Ale właśnie ta jedyna religia jest sprywatyzowana - należy do Państwa Watykan.

Co do poligami w Afryce - służy zmniejszeniu częstotliwości ciąż wśród kobiet. Nie rodzą dzieci rok po roku. Moga je wykarmić (a karmią piersią głównie). Służy temu, że jest mnij sierot. Dziecko, któremu umarła matka, ma drugą. Kto nie żył - a tylko widizał w TV, na wycieczce itd. nie rozumie i powtarza slogany o dzieciach katowanych przez "inne żony" itd. Problem jest taki, że my ich życie oceniamy przez pryzmat naszej moralności.
Kompletnie bez sensu.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 kwietnia 2017 15:05
Do mnie do kancelarii dziś przyszedł Turek, którego była żona w naszej kancelarii założyła sprawę o alimenty.
Przyszedł i na 5 powiedzianych "dzień dobry" nie odpowiedział ani raz, na pytanie "w czym mogę pomóc" również. Okazuje się, że nie jest godne aby on rozmawiał z kobietami. Najgorsze musiało być to, że chciał rozmawiać z moim szefem, który jest .. kobietą 😉 I musiał zostać obsłużony przez kobietę i to w języku polskim, w którym mówił bardzo dobrze 😉

I tak jak do cudzoziemców nic nie mam, sama dużo podróżuje to wychodzę z założenia, że skoro jestem u kogoś w gościach to przyjmuje zasady jakie panują w domu osoby mnie goszczącej, a nie wnoszę swoje nawyki do cudzego domu 😉
kotbury, po pierwsze może się mylę ale czy to, o czym mówisz nie dotyczy wyłącznie odizolowanych plemion, które rzeczywiście zachowały swoje "przedkolonialne" zwyczaje? Pytanie, czy wiesz co się tam dzieje z nadprogramowanymi samcami? Jeżeli wiesz, to czy skórka warta jest wyprawki.... A jeżeli sama poligamia jest w tych plemionach zjawiskiem marginalnym (dominuje jednak monogamia), jako po prostu lek na sieroctwo i wdowienstwo, to wiemy z naszej kultury, że poligamia nie jest tu koniecznością, tylko opcją. Oprócz tego kobiety wspólnie mieszkające miesiączkują stadnie, rodzą stadnie i karmią piersią stadnie, stąd być może ograniczeniu liczby ciąż służy po prostu stara dobra abstynencja i panowanie nad chuciami? Takie jak obecnie np lansowane przez KK albo kiedyś w starożytnej Grecji. Albo kulturowe tabu jak np takie, że z kobietą karmiącą piersią się nie współżyje. I nie twierdzę, że to nie mogło w dobrze "wyregulowanych" społeczenstwach funkcjonować ale wyłącznie jako margines przy związkach monogamicznych. Wybrzydzam bo ty się zachwycasz 😉
Po drugie moja argumentacja nie ma nic, a nic wspólnego z oceną moralną.

No i na koniec jako, że wszystko ma swoje plusy i minusy, to z opowiadan kolegi, który sporo czasu przemieszkał i przepracował w Egipcie i Maroku, nie móc "kupić" sobie żony do wieku np lat 40-stu (zjawisko powszechne!), to naprawdę nie jest fajne. Tu jest właśnie potencjał przemocy w poligamii. "Posiadanie" żony, czy żon to jest naprawdę posiadanie -małżenstwo jest to wyznacznik statusu, a z kobiety robi jednak coś na kształt luksusowego przedmiotu.

Ale właśnie ta jedyna religia jest sprywatyzowana - należy do Państwa Watykan.

Czy sprywatyzowana czy powszechna (katolicka), to już zależy w które teorie spiskowe się wierzy 😉 Mniejsza jednak o prawo własności skoro, póki co, właściciel jest więźniem własnej doktryny.


I tak jak do cudzoziemców nic nie mam, sama dużo podróżuje to wychodzę z założenia, że skoro jestem u kogoś w gościach to przyjmuje zasady jakie panują w domu osoby mnie goszczącej, a nie wnoszę swoje nawyki do cudzego domu 😉

Z tego założenia wychodzisz bo jesteś wychowana w nienawistnej kulturze zbudowanej na chrześcijanstwie 😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
01 maja 2017 08:42
bobek w Islamie jest obowiązek posiadania żony lub do trzech żon. W naszej kulturze już nie.
Co do plemion afrykańskich- długo pisać, narzeczony miał o róznych kulturach i religiach na studiach, pokrywa się to głównie z tym, co napisała kotbury- kobieta może wziąć ślub z inną kobietą, która urodzi dla niej dziecko. A poligamia jest dla bogatych, bo trzeba zapewnić takie same warunki każdej z żon.
Osobiście uważam, że ,,nawracanie" rodowitych mieszkańców (Indian, Aborygenów, Afrykanów) przez ,,białych" było bardzo złe. Zniszczono ich kultury, część z nich jest do dziś stygmatyzowanych.
Ba! Przecież nawet na ziemach dzisiejszej Polski ,,nawracano" np. Jaćwingów. A po II wojnie światowej dręczono Mazurów i ewangelików. Takie miłosierne jest podejście katolików, ale i innych nawiedzonych wyznawców dowolnej religii.
asds   Life goes on...
10 lipca 2017 17:51
Czy ktoś może czytał poniższą pozycję? Zastanawiam się nad zakupem, ale z przyjemnością usłyszałabym opinię nie z netu:

https://www.amazon.com/Strange-Death-Europe-Immigration-Identity-ebook/dp/B06XDV5R78/ref=zg_bs_305951011_22?_encoding=UTF8&psc=1&refRID=QR6CVFVTBEN2VNR3E4WY
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się