KOTY

DeJotka, jak pogadałam ze znajomymi to wyszło na to, że wszyscy chcą czarne i czarne są cudowne 🤣
magda, właśnie dla mnie charakter jest najważniejszy. No i zdrowie. To były nasze kryteria w schronisku. A kolor? Widziałam różne koty i niezależnie od koloru bywały ładne albo brzydkie. U mojego J w domu rodzinnym są dwa czarne koty. Jeden piękny, taki pumowaty. Nooooo i jest kicia 🤣 Taka krótkonoga, z krótkim ogonkiem, kwadratowa grubinka.
Na Paluchu mieliśmy do wyboru przemiłego burego kocurka, który z racji na młody wiek był tak nieproporcjonalny i pokraczny, że aż śmieszny. Niestety dodatkowo miał jeszcze jajka i mocny katar więc tak naprawdę nie wygląd wpłynął na naszą decyzję. Wiem, że jakieś 2 tygodnie później znalazł dom.
Strzyga, to wiadomo 🙂 Wszystkie zasługują na dobre domy.
jagoda1966, i tak być powinno. Wiadomo, że kot nie może trafić do jakiegoś oszołoma ale też te fundacyjne wymagania nie powinny być z kosmosu.
Ascaia, ja sie swoimi zachwycam cały czas. Jak Desia się przeciąga to jest to tak słodki i przecudowny widok, że łojezu.
W ogóle dzisiaj jak się obudziłam w nocy to obie dziewuchy z nami spały. Desia gdzieś na skraju mojej poduszki a Vega przytulona jak zwykle.
Aktualnie Desinene leży mi na kolanach i mruczy <3
slojma   I was born with a silver spoon!
26 kwietnia 2017 21:43
Prosze o opinie co byscie zrobily na moim miejscu. Hodowczyni od ktorej mam Avee zaproponowala mi kocura. Kot przez 3 lata bylby jej wlasnoscia, ona odpowiadalaby za utrzymanie kota,  wystawy etc. Chcialaby tez kilka razy pokryc swoje kotki wiec wtedy one bylyby u mnie kilka dni.  Po 3 latach kot do kastracji i zostal by moja wlasnoscia wiec koszty przechodza na mnie.  Nie ukrywam ze myslalam o towarzystwie dla Avee obawiam sie jednak znaczenia  ( ponoc ojciec nie znaczy ) i tego jak te przyjazy jej kotek etc. Co byscie zrobily?
efeemeryda   no fate but what we make.
27 kwietnia 2017 07:37
ja bym się nie zdecydowała szczerze... niekastrowanego kocura jednak bardzo czuć.
Poza tym doszukiwałabym się jakiegoś podstępu, bo jaki właściwie ona ma interes w tym żeby on był u Ciebie ?  👀
(może jednak znaczy, może nie dogaduje się z innymi kotami itp...)
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 kwietnia 2017 07:41
A to w świecie kotów nie ma czegoś takiego jak warunek hodowlany ?
efeemeryda   no fate but what we make.
27 kwietnia 2017 07:46
jest, ale jednak dużo rzadziej, poza tym to mi troszkę inaczej wygląda  😉
slojma, hodowcy tak robią często, bo nie zawsze da się trzymać kocura i kotki hodowlane w jednym domu.
Wtedy kocura się trzyma u kogoś zaufanego.
Rozumiem, że Twoja kotka rezydentka jest sterylizowana?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
27 kwietnia 2017 08:19
slojma, to jest wariant przekazania kota na warunkach hodowlanych (czy prawach hodowlanych, jak kto woli). Jeżeli znasz bardzo dobrze hodowcę, a zaproponowane warunki umowy* nie zostawiają żadnych niedomówień i są dla ciebie akceptowalne - to czemu nie?
Dobrze by było, żebyś dysponowała osobnym pomieszczeniem na czas krycia - łatwym do utrzymania w czystości, raczej bezkryjówkowego. Jeżeli kocur będzie miał tam wstęp tylko w celach prokreacyjnych, to jest szansa, że na pozostałej części domu czy mieszkania ograniczy swoje popisy znaczenia. Ale to tylko szansa. No i kwestia kotek przyjeżdżających na krycie: patrz na wszystko pod kątem zdrowia i bezpieczeństwa Avee, więc zawsze żądaj wglądu w książeczkę zdrowia, badania na FeLV i FIV. Miej też na uwadze, że kocur jajeczny może również nękać próbami krycia twoją obecną kotkę. 
W kwestii samego znaczenia bywa przeróżnie. U mnie w "linii męskiej" w obrębie 3 pokoleń nie leje jakieś 80-90% kocurów jajecznych. Tylko co z tego, jak baby w rui (lub sfochowane) potrafią lać na potęgę 😉  Obecnemu kocurowi zdarzyło się też kilka wpadek (głownie jak wracał nakręcony po wystawach, a ze dwa-trzy razy po kryciu).


*-absolutnie wszystko, wszystko na piśmie!
slojma   I was born with a silver spoon!
28 kwietnia 2017 00:01
Dziekuje dziewczyny za rady.  efeemeryda- podstepu nie ma bo to kociak bedzie 12 tygodniowy, rasa tez bardzo towarzyska, wiec ten wątek opada. Hodowczyni ma swojego kota kryjacego w domu u siebie bedzie jeszcze kryla w tym roku I juz potem do kastracji pewnie jej kot i na sprzedaz ( niestety to czesta kwestia ze kocury po kilku kryciach,  hodowcy kastruja i sprzedaja ). Zamysl hodowczyni jest taki by kocurek bedacy u nas mogl jej kotki kilka razy pokryc, potem kocur pojdzie do kastracji. Ona w miedzyczasie chce kupic nowego kocura do domu ale chce miec mozliwosc krycia i tym co bedzie u nas i swoim nowym. Bardzo chcialabym miec towarzystwo dla Avee ale niestety obawiam sie tego znaczenia. I to jest temat u mnie nie do przeskoczenia, bo gwarancji nie bedzie ze lac nie bedzie.  O bezpieczeństwo Avee nie musialabym sie bac koty sie znaja,  maja wszelkie badania etc. Moja kotka nie jest po sterylce bo mielismy zastanowic sie czy jej nie pokryc w przyszlosci,  bo jest w bardzo w typie swojej rasy, do tego ma swietny charakter i tak hodowczyni nam zaproponowala zeby przemyslec i podac decyzje za jakis czas. Z jednej stony oferta jest kuszaca bo i problem towarzystwa dla Avee rozwiazany, nie trzeba kupowac nowego kota,  z drugiej strony ta obawa przed znaczeniem,  zamieszanie zwiazane z przyjazdem innych kotow w przyszlosci, to zbyt wiele.  Czym wiecej mysle tym bardziej jestem na nie,  mimo iz kocurek piekny
I Avee probuje zdobyc ksiezyc

Druga fotka za duża.
PRZECUDOWNA! Zawsze chciałam takiego łysolca.  😍
slojma to chyba byłoby trudne jeśli Twoja kocica jest niewysterylizowana. Pomijam kwestię funkcjonowania w domu w czasie gdy kocica ma ruję, a za drzwiami np jest kryjący kocur. Wtedy to chyba znaczenie byłoby pewne, skoro byłby wciąż stymulowany jej zapachem. No nie widzę tego. I tak trzy lata ...

Moje dziewczynki wciąż zbliżają się do siebie, pokonują kolejne bariery, nawet wspólny parapet daje radę, jeden stół, komoda to już normalka  😍 No jestem zachwycona 🙂 Misia jest jeszcze troszeczkę onieśmielona, bardzo dyskretnie przypomina o sobie jak zgłodnieje, albo ma ochotę się poprzytulać. Oswajam ją z domowymi dźwiękami, bo one potrafią jeszcze spowodować paniczną ucieczkę.
Luśka przy niej to rozpuszczona 😉 strasznie jest (no ale skoro mój mąż mówi do niej "Księżniczko" - to do czegoś zobowiązuje ... ) Dodatkowo ona gaduła jest i ma zawsze tyle do powiedzenia, że to też sprawia, że przekaz jest oczywisty czy to nagana, czy pochwała dla nas  🤣 Pyskata jest smarkula 😉 Sytuacja z wczoraj, prosiłam męża żeby odsunął dywan ze stolikiem, ale mówię mu poczekaj na Luśkę, bo ona lubi jeździć na dywanie. Nie zdążyła, przybiegła na sam koniec przesuwania, ale od razu klapnęła na dywan, więc proszę go żeby zrobił to jeszcze raz, no i on ją tak ciągał w tą i z powrotem jeszcze ze dwa razy. A potem mówi do mnie: wiesz ja to nienormalny już jestem, żeby kota na dywanie po pokoju wozić  😂
Ja mam kocury na umowach dzierzawy. Sa prawnie moje, a mieszkaja oddzielnie. Dopiero po kastracji przechodza bezplatnie na wlasnosc dzierzawcy.
Samcio ma lat 4 i nie znaczy, w ogole nie czuc, ze w domu jest kocur, Oji ma dopiero 8mcy i mam nadzieje, ze nie zacznie znaczyc.
Obydwaj mieszkaja sami, nie ma innych kotow w domu. Wydaje mi sie, ze to jest bardzo wazne, zeby kocur nie zaczal znaczyc, choc napewno nie ma reguly.
slojma   I was born with a silver spoon!
28 kwietnia 2017 07:24
Avee ma cudowny charakter w zyciu nie sadzilam,  ze kot moze byc tak ciepliwy,  delikatny,  towarzyski, chetny do przebywania z czlowiekiem. Jedynie jest bardzo wybredna co do jedzenia. Suche tylko Royal a I tak czasem kreci nosem ale z mokrym problem taki,  ze to co jednego dnia zje to potem nie ruszy wcale i czeka na cos nowego. Wody ze swojej miseczki nie wypije tylko albo idzie do zlewu albo szuka mojego kubka z woda.  Decyzja zapadla ze jednak za jakis czas kupie jej kolezanke, a na chlopca sie nie decyduje mimo iz piekny  😍
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
28 kwietnia 2017 07:30
A potem mówi do mnie: wiesz ja to nienormalny już jestem, żeby kota na dywanie po pokoju wozić  😂


Toż to jest bardzo normalne! Skociał do końca.  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 kwietnia 2017 08:19
slojma, dobre decyzja. Niekastrowany kocur i niekastrowana kotka to sposób na cykliczne koszmary w domu 🙂
No to Feliway nie dał rady. :/
Właśnie wróciłam ze spaceru z Wer - czuję smrodek... Psie legowisko przesikane na wylot! W obu kuwetach czysto, żwirki świeże, bo wymieniane tydzień temu. Legowisko poleżało tydzień... Tak jak pisałam - póki go nie było, koci ani razu nie zdarzyło się siknąć poza kuwetą.
Pozostaje jeszcze jedna nadzieja - kupić zupełnie nowe, nigdy nie sikane legowisko i traktować je co dwa dni Feliwayem... :/ 
Ascaia, łączę się z Tobą w bólu, bo miałam identycznego kota niestety...
dea   primum non nocere
01 maja 2017 21:50
Spoko, u mojej mamy jest gorzej  😀iabeł:
Psie legowisko można prać. Jej pies (duży, więc i legowiska spore) ma 3 na zmianę i to jest najmniejszy problem... Wstępne z octem, drugie z małą ilością proszku.
Ściany też się spoko myje, schemat podobny. Najgorzej z dywanem, kanapą, łóžkiem, szafkami przy kurtkach w przedpokoju - spuchły od moczu. Lustra pordzewiały. Blat w kuchni pociemniał 😲
...i tak jeszcze pewnie kilkanaście lat będzie. Jedyne co pociesza, że już raczej nie będzie gorzej 🤣

EDIT a tak serio - masz możliwość chować posłanie jak wychodzisz przez jakiś czas i bardzo pilnować czy kot się czai? mnie się udało wcześnie złapane (kilka razy udane) lanie na moje łóžko wykorzenić celnym kapciem z końca pokoju. Adresat stwierdził, że wyraźnie czasem ta kuweta gryzie i wybrał tę piaskową (nie skojarzył ze mną, bo kapeć z ukrycia i bez ostrzeżenia poleciał). Typ ekstremalnie niepewny i strachliwy. Od tego czasu nigdzie poza kuwetę nie leje.
Przy okazji proszę o kciuki za mojego drugiego Paska - nawrócił nam problem moczowy przez tego szczygnojka u mamy :/ dopieszczałam szczuna, a moje biedne były same i na suchej karmie... liże się. Włączyłam wit. C, urinodol, którego szczęśliwie nikt nie chciał, i po świętach szorujemy na kontrolę. Boję się opcji "antybiotyk 2x dziennie" bo ze względu na dziecko nie dam rady ;( to najlepszy kot na świecie... kciukajcie!!
dea, cieszę się, że u mnie nie aż tak. (u Twojej mamy kotka czy kocurek?) Co nie zmienia faktu, że wolałabym jednak zaradzić temu sikaniu w pełni. Nie mam niestety miejsca na trzymanie zapasowych legowisk... Biedna suka poleguje teraz na gołych płytkach...
Podczytuje was bo mam kota na majówkę 😉

dea, dostałabym nerwicy!!!

Aacaia, chyba na wyjścia z psem zamykałbym kota w jakimś pomieszczeniu żeby mi to posłanie zostawił w spokoju... 🙇

Podziwiam wszystkich z podobnymi problemami, mi nawet siki w kuwecie lekko przeszkadzają...(tak jakby świadomość tego ze mam w mieszkaniu gdzieś mocz...)
slojma   I was born with a silver spoon!
02 maja 2017 10:17


Podziwiam wszystkich z podobnymi problemami, mi nawet siki w kuwecie lekko przeszkadzają...(tak jakby świadomość tego ze mam w mieszkaniu gdzieś mocz...)
- mam tak samo
U mnie podobnie. Pisałam już kiedyś o tym w kontekście posiadania kota a psa.
Tymczasem próbujemy kolejny żwirek. Do Cat's Bestów na pewno wracać nie będę. Teraz wsypałam do kuchennej kuwety Benka kukurydzianego - wygląda ok, nie powinien się tak roznosić. Zapach "świeżej trawy" nieco im nie wyszedł, bo przypomina raczej smrodek starej kupki kiszących się chwastów. 😉
dea   primum non nocere
02 maja 2017 21:27
Trzy kocurki  😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł: Leją wszystkie trzy, ale najmłodszy wybitnie. I nawet w kuwecie, jak przypadkiem tam akurat stoi, leje na stojąco. Też momentami dostaję nerwicy, ale to nie mój dom... więc tylko myję ściany, piorę szmaty, kupuję urine free i ocet na hektolitry. Zrobiłam kuwetę z wyższymi ściankami. Mama postawiła obok starą, niską. Dziś pod nią kałuża, ale ja spokojnie śpię we własnym domu. Poddałam się.
Odradzam masówki samcze, a szczególnie dokocenia "takim młodziutkim sympatycznym, z tego samego miejsca" - 4 lata młodszym. To nie koty, to katastrofa... i starszych mi żal, bo je zaczepia, i jego, bo się nudzi, a wyraźnie chciałby być w centrum wydarzeń. I będą się tak męczyć do końca życia.

U mnie w domu dwa kocury, ale zgodne i wzięte jednocześnie, zero problemu. Jeden znaczył, zniknęło po kastracji, drugi na łóżko lał, zawsze po kolacji - tu kapeć pomógł 😉 a moja poprzednia kotka potrafiła lać z niedopieszczenia - może dodatkowe czochranie pomoże?
Na rzyganie kota. Najlepiej działa WYCZESYWANIE. Ale nie wtedy, jak się przypomni, albo jak się zachce. Ale upierdliwe, systematyczne wyczesywanie 2 razy dziennie. Raz dziennie to było za mało. Kupiłam specjalny grzebień o bardzo gęstych zębach. I jest efekt. Xija wymiotuje dużo rzadziej.

I tak sobie ostatnio słuchając ludzi gadających w pracy o kotach uświadomiłam, że mam super super kotka. Nie szaleje za bardzo, nie niszczy, niczego nie zrzuca, nie pogryzie, nie ugryzie człowieka, nigdy nie zadrapie, nawet w zabawie. Jest bardzo posłuszna. Jak czegoś nie wolno, to nie wolno. Posłuszna, uważna, ostrożna. Po domu chodzi za nami jak psiak, przygląda się, towarzyszy. W ogródku nie ucieka. Do tego taka piękna! Jest nietykalska, czasami dosłownie jakby miała autyzm ( chwilami tak bardzo nie trawi dotyku, ale nie wyrywa się wtedy jakoś mocno, tylko minę ma taką zniesmaczoną i zdegustowaną) ale nam to pasuje, bo nas nie przeciąża psychicznie ten kot. Oby tfu, tfu, tfu nie zapeszać. I wszyscy ją lofciają. I my i synek (choć nie bardzo chciał kota) i teście na dole. I jednak wzięcie kota z dobrej hodowli ma sens. Nie dość, że przepiękny, wychowany, to jeszcze dobrany charakterem do potrzeb właścicieli.
tunrida, fajnie czytać takie słowa. Super kicia wam się trafiła 🙂
Moje też raczej grzeczne, tylko od jakiegoś czasu ok 4-5 potrafią zrobić parę galopad po domu. Potem wstają z nami na śniadanie i śpią pół dnia. Mały jest generalnie grzeczny i wie, że psiiik znaczy że nie wolno. Kiziula wiadomo - ze schroniska po tylu latach jest nieco wycofana, w niektórych sytuacjach się boi i nie jest tak nauczona że np obcinanie pazurków to nic strasznego i krzywda się nie dzieje. Ale spokojnie dajemy radę więc naprawdę nie mam na co narzekać 🙂
Moja jeszcze jest o tyle fajna, że NIGDY nie wykazała ani ciut ciut oznak jakiejkolwiek agresji, złości, nerwa. Jeśli coś jej ewidentnie nie pasuje ( typu właśnie obcinanie pazurków, trzymanie w danym momencie na rękach, zabranie jej skądś tam, skąd nie chce być zabrana, gnębienie przez weta) wydaje z siebie takie jedno, ciche, żałosne "miau". Jakby normalnie nie wiem jak okrutną krzywdę jej się właśnie robiło. Natomiast zero agresji jakiejkolwiek.
Kiedy się na nią krzyknie za ostro, albo nie daj Boże w dupę klapa dostanie, to paczy taka zdziwiona, z niemym wyrzutem w oczach i idzie sobie do teściów na dół. I bywa że pół dnia tam siedzi. Trzeba ją przynieść i pogłaskać. To zostanie z nami.
Śmieszna jest. Wydaje się być bardzo wrażliwa, delikatna. To jest kotek na którego po prostu nie wolno krzyczeć! Bo kotkowi się robi smutno. Dosłownie.   😍
Jest cicha. Miauknie tylko wtedy kiedy właśnie "krzywda" jej się stała. A tak na co dzień, to ćwierka i wydaje dziwne, ciche fajne odgłosy, jakich jeszcze u kotów nie słyszałam.
Jest bardzo towarzyska. Ale na odległość. Nie tykać kotka. Gadać do niego, pokazywać, bawić się, ale nie tykać! Jak będzie chciał, to sam przyjdzie w pobliże i mooooże da się podotykać.  😍

A co do tego, że nam sie taka trafiła... Hodowczyni słysząc, że chcemy Xije bardzo się ucieszyła. Bo w porównaniu z innymi jej kotami, Xija od początku była bardzo wycofana. Zwłaszcza w porównaniu z tamtymi natrętami lecącymi non stop za ludźmi. Hodowczyni powiedziała, że bala się, że tego kota nikt nie zechce i będzie musiał u niej zostać. Podejrzewała, że jeśli Xija pójdzie do domu bez innych kotów, to pewno się bardziej zasymiluje i to wycofanie będzie znikać. Nadmiar kotów ją chyba przerażał i zniechęcał do czegokolwiek. I miała rację. Ona zadowolona że Xiji się pozbyła, my szczęśliwi, że Xija jest akurat taka jaka jest. Chyba bym nei wytrzymała z kotem, który by non stop chcial czegoś ode mnie, typu zabawa, mizianie, trzymanie na kolanach, głaskanie.
Ascaia, może spróbuj z drybedem (vetbed isobed). Cienkie dość, a miekkie i izoluje od podłoża. Przepuszcza mocz. Zajmuje niewiele miejsca, nie chłonie tak bardzo psiego zapachu i schnie błyskawicznie. Minus- trochę kłaczy na początku.
vetbed
A ja mam taki problem z Cornishką.
Od jakiegoś czasu wymiotowała z różną częstoliwością, ale tylko płynami, nigdy jedzeniem, nawet jak była tuż po jedzeniu.
Wymioty są tylko po spożyciu wody, rozpoczyna się to jakby kaszlo-kichaniem- prychaniem i nagle wymiot, bez treści, plyn zabarwiony kolorem suchej karmy, zapach też suchej karmy.

Byłam 2 razy w dobrej klinice we Wrocławiu ( Neo vet), kot miał zrobiony badania krwi ( wszystko w normie).
Był pobrany wymaz z gardła,bo było poderzenie zapalenia tchawicy, ale nic nie wyszło , poza bakteriami normalnymi. Była propozycja antybiotyku,ale uznałam że to bez sensu, bo skoro nie ma bakterii to po co antybiotyk.
Dostała leki przeciwzapalne 2 razy i zakaz suchego i to pomagało, poczym problem powrócił.
Zjadła całe opakowanie scanomune.
Problem trwa w sumie już od stycznia z przerwami, teraz znowu się nasiliło.
Kot czuje się bardzo dobrze, biega, skacze , okaz zdrowia.
Oczywiście odrobaczona, na ogród teraz nie chodzi bo brzydka pogoda, to ona nie lubi jak tak zimno i mokro.
Ktoś ma pomysł gdzie jeszcze we Wrocławiu można się udać?
Jakie badania zrobić?


Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 maja 2017 15:54
Perlica, ja bym zrobiła gastoskopię. Mojej Pince by pewnie uratowała życie =(
Gastroskopia jest we Wrocławiu na klinikach up
Strzyga, a co było Twojej kotce?
Pójdę na gastroskopię, podsunę mojemu wet owi tą myśl bo skierowanie trzeba mieć chyba ?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się