Kącik instruktora

Gdzie Ty to widzisz? Ja na prawdę ślepa chyba jestem z rana...  🤣

Na słowo honoru to obstawiam, że część będzie głupoty wygadywać, ale to już mi wisi :P
2. Warunkiem uzyskania uprawnień jest:
a - ukończony 18 rok życia,
b - posiadanie wykształcenia średniego,
c – złożenie oświadczenia o braku skazania prawomocnym wyrokiem za umyślne
przestępstwo, o którym mowa w art. 41 ustawy o sporcie (Dz. U. z 014 r., poz.715),
d - przedstawienie zaświadczenia/certyfikatu o ukończeniu szkolenia z zakresu pierwszej
pomocy przedmedycznej,
e - posiadanie w karierze minimum III klasy sportowej – zawodnicy z II klasą sportową
nie są zobligowani do posiadania wcześniej uprawnień „Instruktora Szkolenia
Podstawowego PZJ”,
f - posiadanie ubezpieczenia NW i OC w związku z wykonywaniem zawodu
szkoleniowca w jeździectwie,
g - zdanie z wynikiem pozytywnym egzaminu przed R/WKE
Dziękuję  :kwiatek:
Co do weryfikacji osób zdających odznaki, to na brąz podpisywałam moim taką kartę, że zaliczyli u mnie opiekę stajenną i z tym szli na egzamin, więc weryfikacja byś może będzie robiona w ten sposób. Co do zawodników to nie wiem, ale już dawno był pomysł, żeby zawodnik był "przypisany" do trenera i wtedy dopiero mógłby zarejestrować się w WZJ. Ale wtedy to nie przeszło.

Nowinka ze strony PZJ 😉
"informujemy, że zgodnie z uchwałą podjętą przez Walny Zjazd w Lesznie 17–18 grudnia 2016, Dział Szkolenia Kadr PZJ przestał istnieć, gdyż został powołany przez poprzedni Zarząd w trybie niezgodnym z wytycznymi Ministerstwa Sportu i Turystyki. Potwierdzamy zatem, że ciało o nazwie Dział Szkolenia Kadr PZJ zostaje rozwiązane. Unieważniona zostaje też instrukcja o nazwie: „Instruktorzy i trenerzy PZJ, nadawanie tytułów i awanse.” W związku z tym wyjaśniamy, że uprawnienia, jakie Państwo nabyli podczas wspomnianego egzaminu, muszą zostać tymczasowo zawieszone."
Witam,
mam pytanie do szkółek jazdy, które nie znajdujà sie w dużym mieście i nie moga sobie pozwolić na "wybrzydzanie" pod względem doboru klientów:
- jak radzicie sobie z klientami notorycznie odwołujacymi jazdy (z reguły " Oleńka chora, ma katarek " itp. - zimà jest to notoryczne
- co robicie z klientami, ktorzy umowia sie na jazde, nie przyjada i nie zadzwonia?

-i jak radzicie sobie z sezonowościa szkolki kiedy zima potrzebne sa trzy konie, a latem 15 - jak to organizujecie, przeciez nie da rady sprzedawac koni na zime i kupowac na wiosne, bo to bez sensu
- czy rodzice musza podpisywac u was zgody na jazdy, ze biora odpowiedzialnosc i jak taki dokument zgoda u was wyglada
- jak podchodzicie do kwestii aspiracji sportowych dzieci i mlodziezy, ktorzy chca skakac, a jezdza np 1-2. x w tygodniu i nie maja jeszcze super umiejetnosci, czy udostepniacie konie szkolkowe do jazdy sportowej, skokow itp. czy uwazacie ze aby jezdzic sportowo, ludzie powinni zainwestowac w zakup wlasnego wierzchowca?
- jak jest u Was z "zamawianiem koni", chodzi mi o umawianie sie na jazde z zamawianiem konkretnego konia, czy sie na to zgadzacie? Lub zamawianiem jazdy na konkretnym koniu, ze skokami ?
Wiadomo, jazdy to usługi, ale czy to oznacza ze w tych czasach, kiedy jest duza konkurencja i wysokie wymagania, szkolki zgadzaja sie na wszystko byle klienci byli zadowoleni?

Edytuj posty!
Carmona My mieliśmy w stajni regulamin, który każdy szkółkowicz musiał podpisać. Było tam napisanie min. , że konia przydziela instruktor, a jazdę odwołuje się najpóźniej dzień przed, inaczej przepada. Najlepiej sprzedawać jazdy odrobinę taniej w karnetach, np. po 10 jazd, do wyjeżdżenia np. w ciągu 3 m-cy. Co do oświadczeń to rodzice podpisywali.
Jeździłam w szkółce, w której odmawianie terminów było możliwe tylko 24 godzin wczesniej. Inaczej jazda przepadała a i tak było trzeba za nią zapłacić. Szkółka też miała 24godzin na odmowe terminu i musiała oddać jazde w przystepnym dla nas terminie.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
21 lutego 2017 19:08
Witam,
mam pytanie do szkółek jazdy, które nie znajdujà sie w dużym mieście i nie moga sobie pozwolić na "wybrzydzanie" pod względem doboru klientów:
- jak radzicie sobie z klientami notorycznie odwołujacymi jazdy (z reguły " Oleńka chora, ma katarek " itp. - zimà jest to notoryczne
- co robicie z klientami, ktorzy umowia sie na jazde, nie przyjada i nie zadzwonia?

-i jak radzicie sobie z sezonowościa szkolki kiedy zima potrzebne sa trzy konie, a latem 15 - jak to organizujecie, przeciez nie da rady sprzedawac koni na zime i kupowac na wiosne, bo to bez sensu
- czy rodzice musza podpisywac u was zgody na jazdy, ze biora odpowiedzialnosc i jak taki dokument zgoda u was wyglada
- jak podchodzicie do kwestii aspiracji sportowych dzieci i mlodziezy, ktorzy chca skakac, a jezdza np 1-2. x w tygodniu i nie maja jeszcze super umiejetnosci, czy udostepniacie konie szkolkowe do jazdy sportowej, skokow itp. czy uwazacie ze aby jezdzic sportowo, ludzie powinni zainwestowac w zakup wlasnego wierzchowca?
- jak jest u Was z "zamawianiem koni", chodzi mi o umawianie sie na jazde z zamawianiem konkretnego konia, czy sie na to zgadzacie? Lub zamawianiem jazdy na konkretnym koniu, ze skokami ?
Wiadomo, jazdy to usługi, ale czy to oznacza ze w tych czasach, kiedy jest duza konkurencja i wysokie wymagania, szkolki zgadzaja sie na wszystko byle klienci byli zadowoleni?

Edytuj posty!


1. Na klientów odwołujących jazdy nic nie poradzimy, jeżeli jednak odwołują jazdy co najmniej dzień wcześniej, to jeszcze jest to ok, jakoś sobie poradzimy.
2. Osoby posiadające karnet i nieodwołujące jazd mają po prostu skreślaną jazdę z karnetu. Osoby płacące za pojedyncze jazdy niestety nie ponoszą konsekwencji.
3. U nas po prostu konie w sezonie zarabiają też na zimę. Dodatkowo organizujemy też półkolonie podczas ferii i jakoś budżet się zapina, bez szkody dla koni.
4. U nas obowiązuje jedynie ustna zgoda i poinformowanie rodzica o konsekwencjach wypadków przy koniach i o tym, że jest to urazowy sport. Dodatkowo wszystkie osoby poniżej 18 roku życia jeżdżą u nas obowiązkowo i w kaskach i w kamizelkach ochronnych. Powyżej 18 roku życia oczywiście kask obowiązkowy, a kamizelka według uznania - ale raczej namawiamy do jazdy w kamizelce niż bez niej. Kamizelki mamy do wypożyczenia na miejscu, wszystkie rozmiary i dla dzieci i dla dorosłych.
5. Nie dopuszczamy nikogo do skoków, jeżeli jego umiejętności na to nie pozwalają. Nie spełniamy czyiś ambicji kosztem naszych koni. Jeżeli jednak ktoś ma umiejętności i chce się rozwijać - to dlaczego nie? Prowadzimy jazdy i rekreacyjne i sportowe, a także wypożyczamy konie (z intstruktorem) na otwarte parkury, odznaki i na zawody. Oczywiście wyjazdy muszą być poprzedzone regularnymi treningami (co najmniej 2-3 razy w tygodniu) pary koń-jeździec, a nie widzimisię jeźdźca.
6. Jeżeli ktoś przygotowuje się do zawodów/odznaki/otwartych parkurów, to oczywiście trenuje na koniu na którym zaplanowane jest, że będzie jechał. W innych przypadkach konie zawsze dobierają instruktorzy, według poziomu zaawansowania i wzrostu (wiadomo, że faceta 180 cm nie wsadzimy na kucyka, tak samo jak 5 letniej dziewczynki nie wsadzimy na konia zimnokrwistego, bo go zwyczajnie nie obejmie nogami). Czasami przy zapisach ktoś może poprosić o danego konia, wtedy bierzemy to pod uwagę uwzględniając najpierw umiejętności jeźdźca (i to, czy sobie poradzi z danym koniem), oraz oczywiście ilość pracy przewidzianej dla konia. Na pewno nie może być tak, że jeden, ulubiony szkółkowy koń ma 6 jazd dziennie, a pozostałe 5 koni stoi i się patrzy. Rozkładamy pracę w miarę możliwości po równo na wszystkie konie, więc prośby możemy rozważyć, ale nie zawsze je spełniamy.
Dodatkowo wyznajemy zasadę, że aby dobrze jeździć należy zmieniać konie (oczywiście ciągle biorąc pod uwagę umiejętności jeźdźców i ich poziom zaawansowania), dlatego nie dopuszczamy do sytuacji kiedy dana osoba staje się tylko jeźdźcem jednego konia. Stawiamy na rozwój, a nie na stanie w miejscu.
Dziękuję
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
01 maja 2017 12:50
Macie jakieś sposoby na bardzo niecierpliwych jeźdźców? Mam dziewczynę, która najlepiej by mogła galopować i jeździć w tereny, a ma duże problemy z równowagą i latające ręce, którymi próbuje łapać równowagę... Nie rozumie, że musi opanować podstawy, żeby ruszyć dalej.
Takie osoby mnie irytują i najchętniej wsadzałabym je na gruboskórnego konia, który szoruje bokiem o ścianę, gdy jeździec nie umie pilnować go na pomocach  😫
Sposób jest taki, że albo chcą się uczyć, albo szukają stajni, w której na drugiej jeździe jedziesz na hurra w teren i skaczesz przeszkody. Są? Są. Przecież siłą ich nie utrzymasz.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
01 maja 2017 17:32
Problem w tym, że chce jeździć właśnie tu. I co jazda (a jeździ tylko w sezonie, jak jest u dziadków) ciągle muszę jej mówić, że musi najpierw nauczyć się utrzymywać równowagę w kłusie i mieć stabilne ręce. Ale ona i na końcowym stępie się pyta, czy może pojeździć jeszcze kłusem...
A stary dobry sposób czyli jazda na lonży bez wodzy i strzemion 😉 .Uczennica może sama zobaczy że kiepsko u niej z równowagą, szybciej się zmęczy a i tę równowagę może łatwiej załapie.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
01 maja 2017 19:15
Na niektórych ludzi szkoda koni. Próbowałaś jej po prostu powiedzieć, że to dla konia nieprzyjemne i musi się bardziej przyłożyć? Jeśli oceniasz, że to tylko nadmiar entuzjazmu to zajmij ją mocno w stępie, żeby się nie nudziła. Slalomy, drągi, L, zatrzymania bez wodzy, ustępowania itd. Krótkie odcinki kłusa/galopu wplecione w "tor" A końcowy stęp to odpoczynek dla konia, nie koniecznie musi być dla jeźdźca 😉 Młynki, jazda bokiem, tyłem czy inne ćwiczenia, na które można sobie pozwolić na danym koniu. Zmęcz Ją  😀iabeł:
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
02 maja 2017 07:37
A stary dobry sposób czyli jazda na lonży bez wodzy i strzemion 😉 .Uczennica może sama zobaczy że kiepsko u niej z równowagą, szybciej się zmęczy a i tę równowagę może łatwiej załapie.

Łapie wtedy łydkami konia, a u nas większość koni jest wrażliwa na łydki i delikatna w pysku- koń przyspiesza, to zwalnia, bo nie wie, o co chodzi jeźdźcowi.

Pozostanę przy pierwszej myśli- dam jej grubasa, który jest bardziej odporny na ucisk łydek i mocno opierający się na wędzidle. Będzie chciała poszaleć, to spuszczę ją z lonży- drift po ścianie murowany, albo próba wejścia do stajni, gdy nie będzie skupiona na jeździe.  😀iabeł:
Tak to koń misio, po obwodzie można jeździć na same komendy głosowe bez łydek, a zmiany kierunku na odstawienie wodzy. Ale jeśli wyczuje, że jeździec nie wie, czego chce i używa tylko wewnętrznej wodzy, to idzie na ścianę lub próbuje wejść do stajni.


Edit: ale jazdą w kłusie anglezowanym bez strzemion i jazdą bez trzymania się paska przy siodle wymęczyłam pięciolatkę na wybijającym koniu  😉
Takie konie się przydają. 😉
A poważnie - czasem nie ma co dyskutować. "Mogę jeszcze pojeździć kłusem - Nie, stępujemy". I tyle. Szczególnie, że to jeździec sezonowy.
Macie jakieś sprawdzone ćwiczenie na jeźdźca, który mi się buja w półsiadzie?
Równowagę zasadniczo ładną ma, siedzi luźno , bez strzemion też, w pełnym siadzie nie mam wielkich uwag, a w półsiadzie jak tylko koń troche zacznie słabiej galopować to mi sie dziewczę jakośtak zakleszcza i sie bujają nogi przód tył i góra to samo. Już mi się skończyły pomysły.
Pytaneczko, bo się trochę zakręciłam 🙂
Jak uczycie swoich rekreantów przejścia z kłusa (anglezowanego lub w półsiadzie, ale bardziej z anglezowanego) do stępa? Tzn co każecie im zrobić (szczegółowo) 😀 Bo spotkałam się z kilkoma różnymi tłumaczeniami, z których ciężko mi wybrać najsensowniejsze :P
Tak, jak powinno się to poprawnie robić, nie widzę innej opcji  🤣

Przygotowanie konia do przejścia półparadami (dzieciaki u mnie też robią 'półparady' - nie tłumaczę im samej mechaniki działania, bo nie ogarną, ale robią to jako delikatne ruchy wodzami, 'domknij łapkę, odpuść', 'pulsacyjne ruchy' - unikam w ten sposób uczenia ich ciągnięcia konia za pysk przy zatrzymaniach, skręcaniu itd., a później jak zaczynają ogarniać to mamy bazę do pracy na półparadach), siadamy na 2-3 kroki w siodło (dzieciaki więcej, bo nie ogarną tak szybko), mocniejsza półparadka albo domknięcie wodzy do końca i podparcie łydką przejścia.

To ludzie umieją już robić zanim przejdą do jazdy w grupie, na lonżach.
Czasami jak mam opornego delikwenta to i całe pół godziny magluje dobre przejścia, ale procentuje to tym, że w grupach mamy już ogarnięte osoby.
Ktos ma alternatywne "tak jak powinno sie to poprawnie robic"? (Pomijajac polparade bo nie o nia mi tu chodzi a o samo przejście)
Wbrew pozorom każde przejście jest trochę inne. Trzeba dobrać akcje, z szerokiej palety, do konkretnych okoliczności. I owszem, bardzo mocno chodzi o półparadę, w tym wypadku rozumianą jako "najpierw przygotuj siebie, potem konia". Samo przejście, gdyby uogólnić, rozumiem tak: ręka staje się bezwładna, łydki uniemożliwiają  ucieczkę zadu w bok, obręcz miedniczna jeźdźca zmienia rytm z kłusa na rytm stępa, miękko.
I owszem, bardzo mocno chodzi o półparadę, w tym wypadku rozumianą jako "najpierw przygotuj siebie, potem konia".


W punkt to, co chciałam przekazać  :kwiatek:
Jeźdźcy rekreacyjni często nie rozumieją, że nie mogą zaskakiwać nagle konia, że on musi być przygotowany tak, jak my do zatrzymania, przejścia, zakrętu.

esef jakiej konkretnie odpowiedzi oczekujesz, bo nie wiem w takim razie czy dobrze zrozumiałam pytanie...Uczysz inaczej niż Ty wykonujesz takie przejścia czy chcesz lepiej zacząć je tłumaczyć?
ja mniej więcej tak jak ty, Plackowata. Ogólnie moje konie w większości pod początkującymi osobami robią te przejścia z minimalnym użyciem wodzy - mówię tu o osobach, które jeszcze nie jeżdżą na kontakcie, głównie od przeniesienia ciężaru ciała do tyłu i zatrzymania bioder. No i wiąże się z tym to, że trzeba na 2-4 kroki usiąść. W związku z tym też nie robimy czegoś takiego jak przejście kłus-stęp w półsiadzie. Ale spotkałam się ostatnio dwa razy, w dwóch niezależnych miejscach (z których każde wydaje mi się sensowne), jak też gdzieś coś takiego czytalam (już nie pamiętam gdzie), że wręcz nie wolno usiąść (a jeśli półsiad to zostać w półsiadzie) tylko przejście od razu z anglezowania i polega głownie na "zamknięciu" kolan. Nie licząc tych kolan taki opis przypomina trochę to, co napisała Halo. No i teraz zwątpiłam w coś co zawsze wydawało mi się oczywiste...
esef, błędem jest przeniesienie ciężaru (jeźdźca) do tyłu. Gdy uczymy w ogóle zmiany chodu w dół.  To się robi (czasem) gdy trzeba "awaryjnie" dopchnąć zad (kosztem luzu grzbietu). Cofnięty ciężar "pcha" konia, i możesz mieć efekt, że ci ludzik nie będzie umiał konia zwolnić/zatrzymać. Ruch bioder można zmienić i w siodle i nad siodłem. "Zatrzymanie" bioder to też jest, w istocie,  zmiana rytmu.
Reszta, jak pisałam, zależy od wielu okoliczności. Chcesz swobody grzbietu, uwypuklenia i aktywnej akcji zadnich nóg? Nie siadaj mocno w siodło. Masz konia tak do przodu, że "kurczak" musi użyć całego ciężaru tułowia? itd. Jeden koń będzie super reagował na małe zmiany dosiadu, inny potrzebował solidnego zamknięcia - i różnie: udami, kolanami, łydkami, całością nóg...
Ale zasadniczo przejście w dół wygląda jak pisałam. Zmieniasz rytm bez przemieszczania ciężaru i Potem aktywnie jedziesz do przodu w nowym chodzie.
Dajesz na lonze pod totalnie poczatkujacych konia który reaguje na male zmiany dosiadu? Ale nie o to chodzi, tylko glownie o  to czy siadac czy nie siadac i tez jak caloksztalt łopatologicznie wytlumaczyc poczatkujacej osobie, w tym dziecku. Taka osoba oczekuje prostej zrozumialej komendy typu wlasnie usiadz i cofnij lekko ramiona lub zacisnij kolana. Jesli lonze u was rozumieja w/w opisy to szacun....
Ja mówię dzieciakom czy dorosłym pocżatkujacym, żeby jak chcą przejsć w dół 'zwolnili' dosiad. Od początku przykładam uwagę do rozluźnienia, podążania za ruchem konia, robią na to cwiczenia, zanim zejdą z lonży to chcę, żeby mieli swobodny i w miarę stabilny dosiad. Więc jak robią zatrzymania to nie mają problemu z tym, żeby zmienić chód miednicą. Plus zamykają ręce na wodzy - co tłumaczę im jako zamknięcie dłoni mocniej w pięść. Na kucyku muszą czasem zadzialać mocniej ręką, bo niestety trchę zaciągnięty jest, ale pod bardziej świadomymi dzieciakami zatrzymuje się w zasadzie bez wodzy.  To tak na początek, jak już jezdzą bez lonży to uczę przejść w dół z łydkami i tłumaczę konkretniej pomoce do przejść, tłumaczę czym jest półparada itd. Ogólnie staram sie od początku robić dużo ćwiczeń uświadamiajacych, np mówię żeby spięli posladki i powiedzieli co czują, ze sie dzieje i czy czują czy coś sie zmieniło w koniu, albo żeby napięli brzuch, albo zaciśnęli szczęki, itd. wszystko co uświadamia jak każda część ciała wpływa na to co sie dzieje z dosiadem i z koniem. I zauważyłam, że ludzie lubią to odkrywać, dzieciaki także.
Z kłusa do stępa u nas najlepiej działa jak powiem, żeby ciężej i wolniej siadały i zamknęły rękę na wodzach, i jak czują, że koń przechodzi do stępa, to dopiero siadły. Nie mówię nic o odchylaniu się, na początku każde traci równowagę w przód, ale same raz dwa ogarniają, żeby temu przeciwdziałać - ale bez odchylania się, a jak to robią, to je koryguję.
Ale też mam w szkółce dość dobrze zrobione konie, reagują na lekkie pomoce i na dosiad, i nie ma problemów z przejsciami w dół - większe ludzie mają z przejściami w górę, szczególnie ci co byli w innych stajniach nauczeni kopania, zaciskania się nogami, pchania co krok itp - nasze konie od tego głupieją 😉 ale szybko sie da ludzi przestwić, bo jak im sie powie jak zastosować pomoce i zobaczą, że ciach można tak zagalopować bez problemu z kłusa, ze stępa, że konie reagują, to zaczynają robić to co działa. Aczkolwiek pilnuje też od początku uwrażliwiania na pomoce, łącznie z 6 letnimi dziećmi, żeby miały w nawyku stosowanie lekkiej łydki a jak nie działa, to natychmiast wzmaciały pomoce - bo nie chcę mieć snujących się, nie reagujących na nic koni w szkółce..  wiadomo, bywa rożnie ze sprawnością początkujących, ale odkrywam coraz bardziej, że na wszystko mozna zrobić jakieś ćwiczenia, które pomogą i które uzmysłowią jeźdzcowi co robić, żeby działało. Po prostu czasem u niektórych to trwa dłużej i tyle, jak lubią konie i jazdę, to nie będą się tym przejmować, tylko ćwiczyć i w końcu zaczynają czuć.
Spotykam się z tym, że rodzice mi mówią, że gdzie indziej już dzieci w zastępie jeździły a u mnie ciągle na lonży - no cóż, tak, jeżdzą na początku dużo na lonży, nawet jak już są w zastępach to nieraz je biorę na chwile na lonże na kłus, żeby coś poustawiać w dosiadzie. Bo albo widzę, że czegoś je ucze - albo by mi się nie chciało tego robić 😉 za to potem jak już śmigają same i sobie dobrze radzą, to mają wynagrodzone te godziny spędzone na jeździe na sznurku 😉
Ostatnio widziałam na zawodach dziewczynkę, która jeździła u mnie w zeszłym roku na lonży. I... No cóż, nadal wzięłabym ją na lonżę. I samej nie puściła nawet na plac.

No co kto lubi.

Wracając do esef: nie bój się wprowadzić jednak bardziej szczegółowych opisów. Jeśli sama dobrze się orientujesz co i dlaczego używamy, to jesteś w stanie odpowiedzieć na ewentualne wątpliwości jeźdźca. "Mechaniczne" instrukcje nie wystarczają na wszystkie konie. Żeby dobrze nauczyć kogoś jeździć konno, trzeba mu uzmysławiać (moim zdaniem od samego początku), że jazda konna polega na odpowiednio dobrze dobranych pomocach do danego wierzchowca. Łydka jest po to, by... Ręka domknięta po to, by... I później poprzez pierdyliard przejść na różnych koniach jeździec uczy się intuicyjnie prawidłowo poprawiać sylwetkę konia. To świetna nauka samodzielności, a tylko samodzielnie myślący jeździec, to dobry jeździec.

I zgadzam się z halo, że odchylanie ramion do tyłu to nienajlepsza rada. Chyba, że uczeń ma skłonności do pochylania się w przejściach do przodu.
Ja to w ogóle mam wrażenie ucząc dzieci, ze one wręcz nie chcą łopatologicznych rozwiązań, tylko zeby wszystko wyjaśnić od a do z, maja zwykle milion pytan (szczególnie chłopcy), chca wiedzieć co jak dlaczego, duzo bardziej pobudzają do myślenia i wytłumaczenia czemu si robi tak a nie inaczej, niz dorośli 😉
esef, ech, z prostej rzeczy robi się całkiem skomplikowany temat. Wcześniej nie pisałaś, że chodzi o lonżę. Jeśli chodzi o lonżę, to tym bardziej ważny jest dobrze ujeżdżony koń. I przecież taki koń reaguje na mnie - czyli lonżującego. To ja zarządzam przejścia a lonżowanego muszę dobrze, spokojnie usadzić, nauczyć wczuwania się w rytm. Koń robi przejście - lonżowany ma Czuć co się dzieje. Dopiero gdy nie ma większych kłopotów z rytmem ani równowagą może próbować samodzielnie - i od razu poprawnie.

Dawno temu, wraz z koleżankami, przyszło mi prowadzić specyficzną lonżę, dla narybku dla klubu sportowego (wtedy jeszcze tak bywało). Konie były ujeżdżeniowe (ogiery, po karierze), siodła bardzo dobre, lonża trwała kwadrans ale 3 x 5 dni, na początku konie były wypięte. Mocno się zdziwiłyśmy, gdy po 3 tygodniach narybek "poszedł luzem". Okazało się, że 90% jeździ na takim poziomie, że po dalszych 2 tygodniach mogli się uczyć skakać.

Siadać. Zasadniczo siadać. Zasadniczo przejścia wykonuje się w siodle. Odchylenie zarządzić tylko dla przeciwdziałania bezwładności.
Ale przejścia w dół można robić i nad siodłem, tylko uczy się tego później, gdy delikwent samodzielnie galopuje w półsiadzie. Wtedy można uczyć skracania i wydłużania, przejść do kłusa, potem i do stępa - z półsiadu.
Ale siadać a siadać to bywa różnica. Od takiej sytuacji, że anglezujemy i w momencie powrotu w siodło zmieniamy rytm na stęp - i już, przez taką, że koń "uwalony" i trzeba "wbić" się w siodło, żeby "rozbić" niepożądaną pracę grzbietu, po taką, że koń ucieka od nieporadnej masy jeźdźca i trzeba kombinować, żeby oszczędzić "walenia po nerach". I to wszystko są uproszczenia.
Instruktor widzi co się dzieje i zaleca akcje właściwe do sytuacji.
Podstawa przejść w dół jest jednak taka sama: "ciężka", bezwładna, "senna" ręka, miękka zmiana rytmu chodu dosiadem, łydki uniemożliwiają ucieczkę zadem w bok.
Warto pamiętać, że dużo łatwiej wykonać poprawne przejście z żywego niż z sennego chodu.
A zalecenie: zamknij rękę (drogie panie, Zawsze powinna być zamknięta 🙂😉, pchaj zad łydkami, usiądź mocno, odchyl się - daje w efekcie zatrzymanie "na mordzie". A chodzi o to, żeby zad miękko "doszedł do pyska", nie o to, żeby przez pysk i dosiad jeździec blokował zad.
Dla mnie owszem, zawsze ma być zamknięta na wodzy - ale w przejściu im mówię, żeby zacisnęli pięść mocniej, ale bez ciągnięcia do tyłu. ale zaczynam tłumaczenie od dosiadu a że ręka jest domknięciem przejścia. Ale tak sie zastanawiam czy zaciskanie mocno ręki w przejściu nie uczy ich usztywnienia ręki?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się